Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gwiazda przewodnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:19, 08 Gru 2013    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Early one morning, just as the sun was rising
I heard a maid sing in the valley below
"Oh don't deceive me, Oh never leave me,
How could you use, a poor maiden so?"

Remember the vows that you made to me truly
Remember how tenderly you nestled close to me
Gay is the garland, fresh are the roses
I've culled from the garden to bind over thee.

Here I now wander alone as I wonder
Why did you leave me to sigh and complain
I ask of the roses, why should I be forsaken,
Why must I here in sorrow remain?

Through yonder grove, by the spring that is running
There you and I have so merrily played,
Kissing and courting and gently sporting
Oh, my innocent heart you've betrayed

How could you slight so a pretty girl who loves you
A pretty girl who loves you so dearly and warm?
Though love's folly is surely but a fancy,
Still it should prove to me sweeter than your scorn.

Soon you will meet with another pretty maiden
Some pretty maiden, you'll court her for a while;
Thus ever ranging, turning and changing
Always seeking for a girl that is new.

Thus sang the maiden, her sorrows bewailing
Thus sang the poor maid in the valley below
"Oh don't deceive me, Oh never leave me,
How could you use, a poor maiden so?"

Adam odłożył gitarę i skończył śpiewać.
-Frank mi opowiadał ,że kiedyś śpiewałeś to Abigail Jones w jego zastępstwie -rzekła Susan z pewnym rozrzewnieniem . Nie można się oprzeć gdy mężczyzna śpiewa tak pięknie.
Susan była ubrana w ciemnozieloną ,satynową suknię .
Wydawało się ,że wieczór upływa w miłej atmosferze ale cały czas czuła się jakby była na cenzurowanym ,pod spojrzeniem swej matki.
Pani Oliver milczała ale jej córka czuła ,że tylko czeka na okazję by swoim zwyczajem wbić jej szpilę.
I rzeczywiście po chwili się odezwała.
-Zamiast gitarą ,mógłbyś bardziej dbać o żonę i dzieci -zwróciła się w stronę Adama .
-Dbam o nią -odparł Adam spokojnie. Był w czarnej koszuli i spodniach.
-Dbasz -powtórzyła pani Oliver ,jakby go przedrzeźniając. Chodzisz ubrany jak bandyta i uważasz się za Boga ,ideał prawda ?
-Mamo -zawołała oburzona Susan ,jak możesz tak mówić ?
Pani Oliver zignorowała to ,wpatrując się w Adama.
-Dzieciom ani Susan niczego nie brakuje -powiedział Adam. Wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi.
-Szczęśliwi -Alice Oliver skrzywiła się tak jakby jadła cytrynę. Może ty jesteś szczęśliwy na zapadłej wsi ,na tej fermie ale moja córka mogła zajść dużo dalej.
-Co dla pani znaczy dużo dalej -spytał mężczyzna.
Ta ich słowna szermierka robiła się coraz bardziej gorąca ,w powietrzu niemal czuło się świst floretów.
-Dobrze wiesz co mam na myśli -odparła oburzona kobieta. Mogła wyjechać do Europy i poznać kogoś na swym poziomie.
-Ponderosa nie jest zapadłą fermą ,tylko największym ranczem w Nevadzie -rzekł Cartwright z trudem ukrywając irytację. A do Europy ,to kiedyś tam pojedziemy.
-Przestańcie o mnie mówić jakby była niema i głucha -wybuchnęła Susan ,wprawiając ich w zdumienie. Mamo nie jestem małym dzieckiem ,tylko dorosłą kobietą. Dlaczego nie potrafisz tego zrozumieć?
Pani Oliver spojrzała zdumiona na swoją córkę.
-Ciągle się buntujesz -rzekła z pewną pobłażliwością w głosie. Ale najwyższy już czas.
-Byś zrozumiała ,że nie powinnaś się wtrącać w moje sprawy -odparła Susan Cartwright. Bo tobie nie chodzi o Adama ,tylko o mnie prawda? Co bym nie zrobiła i tak nigdy nie byłaś ze mnie zadowolona. Lepiej będzie jak pojedziesz do Connie ,swojej ukochanej córeczki.
Alice Oliver poczerwieniała z gniewu.
-Nie sądziłam ,że będziesz tak bezczelna -w głosie pani Oliver oprócz złości był też żal i smutek. Wyganiać własną matkę. Ale dobrze ,wyjadę ,skoro sobie tego życzysz.
Pani Oliver weszła do pokoju na górze i zajęła się pakowaniem walizek.
Ktoś zapukał do jej drzwi.
Otworzyła i zobaczyła Nataniela .
-Czego chcesz chłopcze -spytała ostro.
-Niech pani nie wyjeżdża -rzekł Nataniel. Benniemu i Alice będzie przykro z powodu wyjazdu babci.
Kobieta usiadła na łóżku i zastanawiała się przez chwilę nad tą sprawą.
-Ojciec cię tu przysłał -odgadła. Nic nie poradzę na to ,że go nie lubię.
-Nie musi pani lubić jego ani mnie -odparł Nat. Ale dlaczego nie lubi pani Susan ?
-Co za brednie opowiadasz -zdenerwowała się znowu pani Oliver. Chce dla niej jak najlepiej a ona wybiera jakieś dziwne ścieżki. Miałaby dużo łatwiej w życiu ,gdyby mnie słuchała.
-Tak -zgodził się Nataniel.Miałaby łatwiej ,tylko wtedy była by martwa. A może woli mieć pani martwą córkę ?
Nat wyszedł ,zostawiając panią Oliver z myślami.
Mocno ją zdenerwowała ta awantura i jednak słowa ,tego dzieciaka dały jej mocno do myślenia.
Adam stanął nagle w drzwiach jej pokoju bo ,Nat swoim zwyczajem zapomniał zamknąc drzwi.
-Pani Oliver -zaczął to wszystko co mówiłem to prawda. Kocham Susan i robię wszystko by była szczęśliwa.Ale możliwe ,że byłem zbyt szorstki ,przepraszam.
-Ty przepraszasz -zdumiała się teściowa. Nie wiedziałam ,że umiesz przepraszać.
Adam uśmiechnął się uprzejmie na te jej słowa.
-To nie ty mnie jednak wygoniłeś ,tylko Susan -dodała Alice Oliver. Nawet nie wyobrażasz sobie jak to mnie boli. Przecież tak bardzo ją kocham a ona odwraca się ode mnie plecami. Zawsze robiła wszystko po swojemu i nie rozumiała ,że ja chce tylko jej dobra.
Susan usłyszała fragment tej rozmowy ,wracając z pokoju dzieci. Wrosła jakby w ziemię i nie mogła się poruszyć i chłonęła każde słowo.
Gdzieś w głębi duszy Susan miała wrażenie ,że matka jej nie kocha ,bo zawsze dostawała od niej tylko pouczenia i krytyczne uwagi.
-Mamo -odezwała się w końcu Susan nie poznając własnego głosu -ale ja naprawdę jestem szczęśliwa. Przepraszam cię za to co powiedziałam.
W oczach matki dostrzegła łzy ,podeszła do niej i mocno objęła.

Pani Oliver wzięła następnego dnia rano bryczkę i udała się na przedświąteczne zakupy do Wirginia City.
Dwóch zarośniętych ,brudnych żulów dostrzegło z daleka ,że starsza pani ma przypiętą do sukni bardzo ładną ,broszkę.
Była to złota broszka w kształcie motyla ,prezent jaki dostała od męża w prezencie ślubnym i nigdy się z nią nie rozstawała.
Pani Oliver wyszła ze sklepu ,zła ,że nie udało jej się nic kupić.
Wysoki ,zarośnięty brodacz ,który pachniał tanią whisky ,potem i czosnkiem ,podszedł do niej .
-Mogła by mi pani dać tą broszkę -spytał osobnik o fatalnej dykcji.
-Nie jest na sprzedaż młody człowieku -odparła z godnością Alice Oliver .
Młody człowiek wyciągnął nagle rewolwer i przymierzył do jej głowy.
-Daje ci wybór stara albo oddasz mi tą broszkę albo pożegnasz się z życiem -powiedział ze zdecydowaniem. Masz pięć minut do namysłu .
Alice Oliver po raz pierwszy w życiu poczuła strach i zaczęła się w duchu modlić o nadejście ratunku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 22:52, 09 Gru 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:28, 08 Gru 2013    Temat postu:

Adam czy Nataniel? Któryś musi jej przyjść z odsieczą. Coś czuję, że marny los tego, który mierzy do pani Oliver z rewolweru. Exclamation

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:30, 08 Gru 2013    Temat postu:

No niech tesciowa poczuje ze nie ma na wszystko wpływu Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:36, 08 Gru 2013    Temat postu:

Ależ ona właśnie nie ma wpływu na życie córki, zięcia i dlatego tak ją to denerwuje i gniewa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:45, 08 Gru 2013    Temat postu:

racja Smile ale tam mogla chociaż tupnąć nóżką a tu ...bedzie gorzej ....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 21:48, 08 Gru 2013    Temat postu:

Może zacząć machać parasolką...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:53, 08 Gru 2013    Temat postu:

Shocked to nawet lepsza opcja

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 22:42, 08 Gru 2013    Temat postu:

Piosenkę rozpoznałam... a o Google Translator mam już tak niską opinię, że niżej upaść nie mogła :/

To kto w kolejce do ratowania kochanej babuni? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:50, 09 Gru 2013    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Nie radzę Monellino-mężczyzna odwrócił się i zobaczył ,że Adam Cartwright mierzy do niego a w ręku trzyma winczester. Podziurawię ci całe ciało ołowiem .
I nie licz na swojego kolegę ,bo przed chwilą szeryf zgarnął go do aresztu. Włóż broń do kabury i nie próbuj żadnych sztuczek .
Ku zaskoczeniu Alice Oliver oprych posłuchał od razu Adama ,choć ten nie podniósł nawet głosu . Mówił tonem cichym i spokojnym lecz tak stanowczym i zdecydowanym ,że nie było żadnych wątpliwości ,że gotów był naprawdę spełnić swą pogróżkę .
Monellino włożył broń do kabury i spojrzał wzrokiem bezradnego psa na Cartwrigta.
-Ja tylko żartowałem -powiedział ale czuło się w głosie rozczarowanie i zawód ,że plan mu się nie powiódł.
-Pożartujesz z szeryfem -odparł Adam Cartwright. Idziemy.
-Skąd się tu znalazłeś -spytała teściowa zniżając swój głos do szeptu.
-Susan zaczęła się martwić ,że mama nie wraca i przyjechałem sprawdzić co się stało -odpowiedział Adam . A przy okazji mogłem wpaść do Roya i zagrać w warcaby.
-Warcaby -mruknęła Alice z przekąsem. Ja mało życia nie straciłam ,a ty grałeś w warcaby. Pojęcia nie mam ,co Susan w tobie widzi.
Szeryf zamknął Monellino w areszcie a Adam i szanowna matrona udali się do bryczki ,która stała pod sklepem .
-Przez to wszystko nie kupiłam wam żadnego prezentu -zmartwiła się pani Oliver siadając na swym siedzeniu.
-Prezenty zdąży się kupić -rzekł spokojnie Adam ,najważniejsze ,że mamie się nic nie stało.
Alice spojrzała na niego z zaskoczeniem.
-Dzisiaj pierwszy raz nazwałeś mnie mamą -zauważyła. Uśmiechnęła się lekko.
-Susan ma ten piękny uśmiech po mamie -stwierdził Adam ,przyglądając się jej uważnie.
-Nie przypochlebiaj się -zganiła go pani Oliver ,ale nie dało się ukryć ,że jest zadowolona z komplementu.
Dojechali pod dom i mężczyzna pomógł jej wysiąść.
-Powinnam ci podziękować -uznała kobieta. Nie śpieszyłeś się zbytnio ale dobrze ,że się zjawiłeś w końcu.

Za oknem sypał śnieg i trzaskał mróz ,ale na kominku wesoło płonął ogień.
Na środku pokoju stała olbrzymia choinka ,na stole była pieczona gęś z jabłkami i unosił się zapach piernika.
Tego piernika z bajkowej chatki ,którym czarownica zwabiała dzieci by je później zjeść.
Alice i Bennie kłócili się o to kto dostał ładniejsze prezenty ,Adam i Susan całowali się pod jemiołą a Nataniel przez okno oglądał gwiazdy.
Zastanawiał się jak Sara spędza święta ,czy dotarła z rodzicami do swej upragnionej ziemi obiecanej ,czy pamięta jeszcze o nim.
Potem przed oczami stanęła mu matka -Kobieta Biały Bizon i poczuł się nagle strasznie samotny ,mimo ,że był otoczony liczną rodziną.
-Nie podobają ci się prezenty chłopcze -Nat nie zauważył ,że pani Oliver stanęła obok niego.
-Bardzo mnie się podobają, proszę pani -odparł Nataniel ,tonem uprzejmym i pełnym szacunku.
-To czemu jesteś taki smutny -spytała pani Oliver ze zdziwieniem.
-Tęsknie za swoją mamą -wyznał nagle chłopiec. Wiem ,że mam liczną rodzinę ,tatę ,Susan ,dziadka ,wujka ,Hossa i Joe ale czasem.
-Każdy się czasem czuje samotny -odparła ze zrozumieniem matka Susan. Też tęsknię za swoim mężem ,choć od jego śmierci minęło już wiele lat .
Po chwili chrząknęła znacząco.
-Czas zaśpiewać kolędę -zarządziła.
Dźwięki starej kolędy rozległy się po całym domu. Można było zapomnieć o świecie ,który był za oknem ,w którym było pełno ,zła ,niesprawiedliwości i okrucieństwa. Również o tych rodzinnych waśniach i nieporozumieniach.
Bo przecież Chrystus się urodził ,przynosząc światu nadzieję i miłość. A to miłość sprawia ,że wszystko nabiera sensu.


Kilka dni po Nowym Roku Nat odprowadził matkę Susan na dyliżans.
-Chłopcze masz do mnie przyjechać do San Francisco-powiedziała pani Oliver rozkazującym tonem. Musisz zobaczyć w końcu trochę świata.
-Dziękuje za zaproszenie proszę pani -rzekł Nataniel. Kiedyś skorzystam.
-Przestań mnie w końcu nazywać panią Oliver -odparła Alice Oliver ze zniecierpliwieniem. Mów do mnie babciu. I powiedz swojemu ojcu ,że nie jest wcale taki zły jak myślałam. Nawet ma kilka zalet.
Wsiadła do czerwonego dyliżansu i pomachała przyszywanemu wnukowi na pożegnanie.
Woźnica ruszył i powóz zniknął za zakrętem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 11:13, 09 Gru 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:39, 09 Gru 2013    Temat postu:

Ładne i rodzinne, ale dobrze się skończyło. Czekam czy coś jeszcze się wydarzy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:55, 09 Gru 2013    Temat postu:

powiało ciepłem i optymizmem Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AMG
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 3024
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:21, 09 Gru 2013    Temat postu:

To chyba Święta zadziałały i odmieniły babcię... Smile


Przydałoby się to jeszcze paru osobom, które znam. Ma ktoś patent?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez AMG dnia Pon 13:22, 09 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:12, 09 Gru 2013    Temat postu:

Romantyczny Adam pięknie śpiewający prześliczną piosenkę, odmieniona pani Olivier, szczęśliwa rodzina ... czegóż chcieć więcej na Święta, prawdziwie rodzinna, bonanzowo-świąteczna atmosfera. Żeby tak w realu ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:01, 10 Gru 2013    Temat postu:

Powiało bożonarodzeniową atmosferą...poczułam świąteczny klimat Very Happy Cudownie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:34, 01 Sty 2014    Temat postu: Gwiazda przewodnia

Mężczyzna otworzył oczy. Silny ból głowy rozsadzał mu czaszkę. Nie wiedział ,gdzie się znajduje. Leżał w łóżku w jakimś ,jasnym słonecznym pokoju.
Na łóżku siedziała jakaś kobieta ,wysoka ,piękna brunetka o orlim nosie i prześlicznym uśmiechu. Pochylała się nad nim i patrzyła z czułością.
-Och Adam jak dobrze ,że już się obudziłeś -powiedziała tonem ,w którym czuło się miłość. Tak się bałam ,że cię już straciłam. Leżałeś tak długo ,nieprzytomny na tej drodze. Nie martw się ,szeryf już ich złapał i pieniądze też odzyskał.
-Szeryf -powtórzył mężczyzna to słowo tak jakby ,słyszał je po raz pierwszy i nie rozumiał jego znaczenia. Kim pani jest i kim jest Adam ?
Susan zdębiała. Przed jedną chwilę miała nadzieję ,że jej mąż robi sobie żarty ,wątpliwego rodzaju ale spojrzała w jego oczy i wszystko zrozumiała.

-Jak to się nazywa Susan -spytał Nataniel ,zajęty struganiem rzeźbionego konika .
-Amnezja -wytłumaczyła mu macocha. Zapomniał kim jest i co robił ,musi na nowo sobie wszystko przypomnieć .
-A kiedy znowu będzie sobą -Nat zadał pytanie ,nurtujące go nie na żarty .
-Nie wiem -odparła Susan z wyjątkową szczerością. Może za miesiąc albo rok ,albo nigdy.
-I ty mówisz o tym tak spokojnie -Nat rzucił niewystruganego konika na sam środek pokoju. Przez wiele lat nie wiedział ,nawet o moim istnieniu a teraz znowu o mnie zapomniał.
-Nat -Susan spojrzała na niego surowo. Myślisz ,że mnie jest łatwo -w kącikach jej oczu ukazały się łzy. A twojemu ojcu jest najtrudniej. Musimy ,go kochać i wspierać. Nie zachowuj się jak dziecko ,bo on nie zrobił ,tego na złość tobie .
Nataniel spojrzał na nią ,po czym wybiegł z domu ,trzaskając mocno drzwiami .Susan usiadła na fotelu i zaczęła płakać .Ktoś dotknął jej ramienia ,uśmiechnęła się ,widząc Hossa. Olbrzym o niebieskich oczach ,działał na nią kojąco.
-Porozmawiam z nim -rzekł spokojnym ale stanowczym tonem.
-Ale nawet nie wiem ,gdzie poszedł -rzekła Susan.
-Ja chyba wiem -odparł Hoss.
Znalazł Nataniela ,wpatrującego się w nieruchomą taflę jeziora. Jego ramiona się trzęsły jak galareta ,ale wyprostował się widząc swojego wuja.
-Jesteś już prawie dorosły -zaczął Hoss Cartwright a dzisiaj ,zachowałeś się gorzej niż szczeniak.
Nat milczał i nie było wiadomo ,czy te słowa w ogóle do niego dotarły. Nagle podniósł się i ruszył zdecydowanym krokiem w kierunku domu.
Znalazł Susan ,pochyloną nad robótką.
-Przepraszam za moje zachowanie -rzekł po chwili z autentyczną skruchą w głosie. To się nigdy więcej nie powtórzy. Byłem zły ,ale nie miałem prawa tak postąpić.


-Co to za książka -spytał Adam ,tydzień później ,widząc lektury ,które Susan położyła na jego biurku.
-Makbet ,twoja ulubiona -odparła Susan. Czytałeś mi ją na głos wiele razy.
-Ja umiem czytać -mężczyzna nie był tego pewien .
Patrzył na kobietę w różowej ,wełnianej sukience jak na ścianę ,nie wzbudzała w nich żadnych emocji.
Wziął książkę do ręki i później z powrotem odłożył.
-Byliśmy dobrym małżeństwem -spytał nagle.
-Raczej tak -odparła Susan po chwili namysłu. Czasem się ostro kłóciliśmy ,bo oboje lubimy postawić na swoim.
-Naprawdę -Adam uśmiechnął się lekko.
Susan podeszła do niego ,położyła ręce na uszach i pocałowała w usta. Był kompletnie zaskoczony ,ale oddał pocałunek.
Pocałunki najpierw delikatne ,z każda chwilą robiły się coraz bardziej chciwe i zachłanne. W pewnej chwili jednak odsunął ją od siebie.
-Ja nie jestem twoim mężem -powiedział głośno i dobitnie. On umarł tam na drodze ,napadnięty przez zbirów.
-To nieprawda -zaprzeczyła stanowczo pani Cartwright. Nie umarłeś i nie przestałam cię kochać.
-Skąd mam wiedzieć ,że naprawdę ,jesteś moją żoną -spytał ,patrząc jej prosto w oczy. Może całujesz tak wszystkich mężczyzn ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 4 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin