Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zaginiony ojciec
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:15, 10 Gru 2014    Temat postu:

Fajnie, że u Vicky i Willa wszystko się dobrze ułożyło. Joe jak zwykle za dużo mówi, choć może i dobrze, że Regina zdała sobie sprawę, że jest zazdrosna o Hossa. Nareszcie koło tego wartościowego Cartwrighta zaczynają się kręcić kobiety Very Happy Nie tylko wokół jego braci.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:58, 10 Gru 2014    Temat postu: Re: Zaginiony ojciec

zorina13 napisał:

Było słonecznie ,na drzewach zaś pełno było śniegu. Niektóre z tych drzew były starsze od niej ale wrosły ,korzeniami w tą ziemię. Były milczącym świadkiem wielu dramatów ,radości i uniesień ,skradzionych ukradkiem pocałunków i zawiedzionych nadziei.

Bardzo refleksyjny opis. Rolling Eyes
zorina13 napisał:

-Ten mały kawałek ziemi graniczący z jeziorem jest nasz -powiedział Will ,przerywając w końcu milczenie. Wczoraj uzgodniłem to z wujkiem Benem. Pomogą mi wybudować dom ,gdzie będziemy mogli zamieszkać sami.
-Willy to cudownie -wykrzyknęła radośnie Victoria. Masz wspaniałą rodzinę.

To pewne jak słońce. Very Happy
zorina13 napisał:

W tym domu Bena ,znalazło się też miejsce dla niego Willa Cartwrigta ,wiecznego tułacza i poszukiwacza przygód.
Tamto jednak życie było już dla Willa zamkniętym rozdziałem ,do którego miał nigdy nie wrócić.

Taka rodzina to skarb Rolling Eyes
zorina13 napisał:

Relacja teścia z zięciem też się poprawiła. Co prawda nie umieli się zaprzyjaźnić ,ale przestali sobie dogryzać.

Dobre i to...
zorina13 napisał:

Nie wiedziała ,czemu ta ostatnia informacja ją nieco zirytowała ,choć powinna się cieszyć ,że Hoss ma wreszcie dziewczynę.
Jednak wcale się nie cieszyła ,poczuła za to lekką igiełkę zazdrości.

Ciekawe czy i dla Hossa zaświeci słońce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:30, 10 Gru 2014    Temat postu:

Will w tym fragmencie zachował się, jak na prawdziwego mężczyznę przystało.
Reginie zależy na Hossie bardziej, niż zdaje sobie z tego sprawę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:05, 11 Gru 2014    Temat postu:

Miło, że Victoria wyzdrowiała. Will tym samym dostał przepiękny prezent pod choinkę. Sam też nieźle się spisał. Skoro wybuduje dom, to musi wkrótce pojawić się maluszek. Very Happy
Przynajmniej taką mam nadzieję.
Dobrze też, że stosunki Willa z teściem stały się przynajmniej poprawne. To dobrze rokuje na przyszłość.
Reginie przyda się odrobina zazdrości Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:58, 13 Gru 2014    Temat postu: Zaginiony ojciec

Regina przywiozła jedzenie dla mieszkającej w górach starej Cyganki ,z którą jej rodzina się przyjaźniła.
Nie wiadomo ,czemu Tira żyła z dala od swoich ,nigdy o tym nie mówiła.
Miała twarz pomarszczoną zmarszczkami ,była lekko garbata ,z długimi siwymi włosami i niesamowitymi ,dużymi ciemnozielonymi ,kocimi oczami.
-Nieszczęśliwa jesteś panienko -rzekła patrząc na Reginę.
Wzięła jej rękę i zadumała się.
-Szukasz daleko ,to co jest blisko -powiedziała. Duży ,silny ,mężczyzna jest ci przeznaczony.

Regina wracając do domu ,zastanawiała się nad tymi słowami
Nagle zobaczyła ,że ktoś jedzie w jej stronę.
Zdumienie jej było ogromne ,bo zobaczyła na koniu ,wysoką ,tęgą ,blondynkę ,ubraną w męską koszulę i spodnie o ,haczykowatym nosie i lekko wyłupiastych oczach.
Harriet Bukiet nie była pięknością ,miała jednak miły uśmiech i głos.
-Dzień dobry panno Regino -rzekła ,uśmiechając się lekko kącikiem warg .Od dawna chciałam z panią porozmawiać ,poznać panią lepiej.
-Poznać mnie ,dlaczego -spytała Regina dość ostrym jak na nią tonem.
-Hoss tyle o pani opowiada -odparła Harriet. Że jest pani taka miła i urocza ,świetnie gotuje i piecze najlepsze ciasta.
-Doprawdy -zdumiała się Regina. A mnie nic nie mówił o pani ,o tym ,że chce się ,żenić .
Harriet wybuchnęła śmiechem.
-Kto pani to powiedział ,że Hoss ,chce się ze mną żenić -spytała rozbawiona. Jesteśmy tylko przyjaciółmi . Po za tym -dodała poważniejszym tonem on nie chce się żenić ze mną ani z żadną inną dziewczyną ,bo od dawna jest zakochany w pani.
-Tak powiedział -wykrzyknęła Regina.
-Nie musiał mi tego mówić -odparła Harriet -kobieta pewne rzeczy po prostu wie.
Regina spojrzała na młodą kobietę i uśmiechnęła się w jej stronę. Harriet była tak sympatyczna ,że nie dało się jej nie lubić.
Harriet pojechała w stronę miasta a Regina postanowiła poszukać Hossa i z nim porozmawiać.
Tak jak myślała ,był w ustronnym miejscu nad wąwozem ,gdzie przychodził gdy chciał być sam lub spotkać się z Bogiem.
Kiedyś w tajemnicy przed wszystkimi zaprowadził ją w to miejsce i zerwał bukiet pierwiosnków.
To były najpiękniejsze kwiaty ,jakie kiedykolwiek dostała w życiu.
Dziewczyna zeszła z konia i zobaczyła Hossa ,który siedział na dużej skale.
Zdumiał się na jej widok i poderwał z miejsca.
W tym kostiumie z brązowego materiału ,jaki nosiła do jazdy konnej ,wydawała mu się najbardziej uroczą ,osobą pod słońcem.

-Co ty tu robisz -spytał.
-Przyjechałam bo -Regina spojrzała na niego -spotkałam Harriet i ona powiedziała ,że mnie kochasz. To prawda Hoss ?
-Tak -odparł a w jego głosie było więcej smutku niż goryczy. Byłaś dziewczyną Joe a ja chciałem w sobie zwalczyć to uczucie ,ale nie udało mi się.
To śmieszne ,prawda ? Że ktoś taki jak ja ,też ma serce.
Regina podeszła do niego i delikatnie dotknęła ręką jego policzka. Był wielki i silny jak tur ale w tych niebieskich oczach ,było tyle słodyczy i czystej niewinności małego dziecka.
Biło od niego ciepło ,dobro i to wewnętrzne piękno ,które sprawiało ,że chciała z nim być i być bez końca.
-Nie Hoss ,to wcale nie jest śmieszne -odparła czułym i łagodnym głosem. Kocham cię.
-Wiem ,kochasz mnie jak brata -rzekł ze smutną rezygnacją.
-Tak mówiłam ,ale teraz zrozumiałam ,że jest inaczej -odparła dziewczyna. Byłam głupia i ślepa. Ale gdybyś zechciał mi wybaczyć i ożenić się ze mną.
Patrzył na nią z niedowierzaniem ,zastanawiając się ,czy przypadkiem sobie z niego nie kpi.
Cofnęła rękę i odwróciła się na pięcie ,bo nie dostała żadnej odpowiedzi.
Po chwili ,jednak zawołał ją.
-Czy mówiłaś poważnie -spytał drżącym głosem. Naprawdę chcesz wyjść za mnie ?
-Tak -rzekła Regina ,obdarzając go swoim najpiękniejszym uśmiechem.
Porwał ją w ramiona i obsypał gradem pocałunków.

Blanka zamieszkała w Wirginia City i zaczęła pracować jako nauczycielka muzyki. Musiała pracować ,by spłacić lata edukacji ,którą na nią wydał wujek ale na szczęście lubiła dzieci.
Adama widywała dość często ,przychodził po nią ,gdy kończyła pracę i odprowadzał do domu ,to znaczy do pokoju ,który wynajmowała u pani Stevens.
Rozmawiali o literaturze i muzyce ,oboje lubili te rozmowy i sprawiało im tą przyjemność.
Nie potrafiła jednak do końca go rozgryźć ,ustalić ,czy jest dla niego tylko znajomą ,czy rozpatruję ją jako kandydatkę na żonę.
Co można powiedzieć o człowieku ,który wszystkie uczucia chował za ciemną ,układną twarzą a z samokontroli zrobił swoją religię ?
-Martwisz się czymś -spytała pani Stevens ,tego słonecznego dnia ,gdy siedziały razem przy śniadaniu.
Pani Stevens była życzliwą,grubą , kobietą, w średnim wieku o wesołej twarzy.
-Zastanawiam się ,czemu Adam się jeszcze nie ożenił -wyznała szczerze Blanka. Przystojny ,bogaty ,właściciel Ponderosy.
-Wydaje mi się ,że jeszcze nie zapomniał o Colin -odparła z przekonaniem pani Stevens. Zginęła w napadzie na dyliżans prawie pięć lat temu. To było kilka dni po ich zaręczynach.
-To straszne -rzekła Blanka ze współczuciem. Biedny Adam.
-Wiesz ,że jesteś do niej bardzo podobna -pani Stevens spojrzała na nią uważnie. Ta sama figura ,oczy ,rysy twarzy. O -o wilku mowa -rzekła pani Stevens wyglądając przez okno. Adam znowu ci przyniósł jakoś książkę.
Poszła otworzyć drzwi a Blanka zastanawiała się nad jej słowami. Czy to dlatego ,Adam ją odwiedzał ,że przypominała mu zmarłą narzeczoną ?

-Zostawię was samych -rzekła pani Stevens.
Pokój ,w którym mieszkała Blanka ,był skromnie urządzony.
Było tu stare wąskie łóżko i półka z książkami ,które Blanka pochłaniała w trymiga ,bo była prawdziwym molem książkowym.
Ale choć była wykształcona i inteligenta ,nie znała języka miłości.
Adam spojrzał na dziewczynę ,ubraną w , prostą ,żółtą suknie z koronkowym kołnierzem. Blanka zawróciła mu w głowię ,ale nie chciał się do tego przyznać sam przed sobą.
Jak zawsze miał na sobie czarną koszulę i spodnie ,wyglądał męsko i zdecydowanie.
-Jesteś w złym humorze -zauważył ,patrząc na nią przenikliwie.
-Nie -odparła dziewczyna sztywnym tonem. Myślę ,że twoje wizyty nie mają sensu .
-Dlaczego -spytał uśmiechając się lekko. Zrobiłem coś nie tak ,uraziłem cie ?
-To nie o to chodzi -rzekła Blanka. Muszę jako nauczycielka ,dbać o swoją reputację. Idź już.
Stał dalej w drzwiach ,jakby nie słyszał jej słów.
-Nie wyjdę ,dopóki mi nie podasz prawdziwych powodów -rzekł z typowym dla siebie zdecydowaniem.
-Spotykasz się ze mną ,bo jestem podobna do Colin -spytała Blanka ,starając się by jej głos brzmiał w miarę normalnie.
-Podobieństwo twoje do niej jest tylko powierzchowne -odparł po chwili milczenia. Lubię cię.
-Tylko mnie lubisz -w głosie Blanki słychać było rozczarowanie. To tym bardziej nie ma sensu .Wyjdź.
-Nie wyjdę -odparł a na twarzy pojawił się charakterystyczny wyraz uporu.
-Wyjdź -powtórzyła kobieta ostrzejszym tonem. Nie mam czasu na faceta ,który tylko mnie lubi.
-Nie zachowuj się jak egzaltowana panienka -odparł Adam protekcjonalnym tonem. Chcesz wyznań i deklaracji po tak krótkim okresie znajomości ?
-Niczego od ciebie nie chce -Blanka podniosła głos. Tylko zejdź mi z oczu.
-Ta wasza kobieca logika -uśmiechnął się złośliwie.
Blanka zauważyła ,że na półce z książkami ,jest mała doniczka ,wzięła ją do ręki i rzuciła w jego kierunku. Uchylił się lekko ,a doniczka rozbiła się o ścianę.
-Tego już za wiele -rzekł ,podchodząc do niej z zagniewaną miną.
Chwycił ją za ramię tak mocno ,że aż pisnęła z bólu. Jego oczy zaś pociemniały i przypominały wzburzone morze w czasie sztormu.
-Puść mnie ,ty brutalu -rzekła Blanka ze złością.
Gdy puścił jej ramię ,przez chwilę patrzyli na siebie aż nagle dziewczyna podniosła rękę do góry i spoliczkowała go z całej siły.
Zapadła straszna cisza.
Adam wyglądał tak jak by chciał ją udusić ,wiec kobieta cofnęła się przerażona.
Ku jej zdumieniu nie udusił jej ,tylko podszedł i pocałował prosto w usta.
Nie wiedziała ,kiedy oddała pocałunek i pozwoliła by porwał ją ten wicher. Wszystko przestało mieć znaczenie ,czas i przestrzeń.
Czuła tylko ,że jej serce galopuje niczym dziki koń preriowy .
W końcu oderwał ją od siebie.
-Adam ja -rzekła młoda kobieta -denerwujesz mnie.
-A ty mnie denerwujesz -odpowiedział ,uśmiechając się tak ,że na jego policzkach pokazały się rozkoszne dołeczki.

Mel przyprowadził do Willa i Victorii ,siedmioletnią Judy ,która była córką jego kuzyna ,zawodowego oficera.
Po śmierci żony ,ojciec Judy ,nie wiedział co z nią zrobić ,bo nie był przyzwyczajony do zajmowania się dzieckiem tak małym ,w dodatku dziewczynką.
Wszyscy krewni i opiekunki litowały się nad małą ,która nauczyła się to sprytnie wykorzystywać i stała się zupełnie nieznośna.
Była śliczną dziewczynką ,wyglądającą jak laleczka z porcelany ,o jasnych włosach ,oczach niebieskich jak niezapominajki ,małym zgrabnym nosku i czerwonych usteczkach.
Victoria dała małej kawałek tortu i poszła do kuchni porozmawiać na osobności z ojcem.
Mała rzuciła tym kawałkiem tortu w Willa i stłukła talerzyk.
-Dlaczego to zrobiłaś -spytał Will z pozornym spokojem.
-Bo miałam taką ochotę -odparła mała dziewczynka.
-Powinnaś to posprzątać -powiedział , z cechującą go łagodną stanowczością , a Judy pokazała mu język.
-Jesteś bardzo niegrzeczna -rzekł wstając z krzesła i podchodząc do małej z groźną miną.
-Jeśli spróbujesz mnie ukarać ,tatuś postawi cię przed sądem wojskowym i skażę na śmierć -rzekła mała ,zaciskając usta.
- Czyżby ? Twojego taty nie ma ,wiec skorzystam z okazji -odpowiedział Will ,uśmiechając się.
W oczach Judy ukazały się łzy.
-Moja mamusia nie żyje a ty jesteś tak wstrętny ,że chcesz mnie ukarać -dziewczynka zaczęła chlipać.
-Moja też nie żyje, a nie niszczę cudzych talerzy -odparł mężczyzna.
Dziewczynka spojrzała na niego z zastanowieniem.
-A gdzie ona jest -spytała ,patrząc na niego ,swoimi dużymi oczami.
Willy zamyślił się ,przypominając sobie niejasno dzień ,gdy bandyci napadli na ich dom i zabili matkę. Miał wtedy ,pięć albo sześć lat ,wkrótce potem zmarł ojciec.
Może dlatego też ,przez całe życie gonił za czymś nieuchwytnym ,żadnego miejsca nie uważając za swój dom ,dopóki nie trafił do Ponderosy.
-Moja mama ,tak samo jak twoja ,jest w cudownym miejscu -rzekł po chwili. Tam są wielkie ,piękne ogrody ,dzieci bawią się z lwami i tygrysami ,nikt nie nosi broni . Codziennie rozbrzmiewa ,tam śmiech i muzyka.
Dziewczynka słuchała jak oczarowana. Mówiono jej ,że mama jest w niebie ale nikt wcześniej nie opowiadał jej tak cudownej bajki ,realistycznej ,jakby widział to i słyszał na własne oczy.
-Chciałaby tam być -powiedziała Judy. Zabierzesz mnie tam ?
-Nie -odpowiedział Will -trzeba zostać tutaj. Tu też jest wiele pięknych rzeczy. A teraz musimy posprzątać.
Judy się zgodziła ,zapominając ,o tym ,że to miała być kara dla niej.

Victoria i Mel wrócili z kuchni i stanęli zdumieni ,nie wierząc własnym oczom. Judy siedziała na kolanach Willa ,który opowiadał jej jakoś historyjkę i wpatrywała się w niego jak w tęcze.

Joe ubrany w swój najlepszy ,niebieski garnitur ,postanowił porozmawiać z panem Gordonem i poprosić o rękę Anity.
Dziewczyna ,która najpierw zachwyciła go swoją subtelną ,dziewczęcą urodą ,z każdym dniem ,stawała mu się coraz bliższa i droższa sercu.
Pan Gordon słuchał go w milczeniu ,zastanawiając się nad tą sprawą.
Joe miał opinie wietrznika i latawca i ciężko komuś takiemu ,oddać jedyną córkę.
Z drugiej strony John Gordon ,który w swoim życiu też sporo nabroił ,daleki był od oceniania i osądzania kogokolwiek.
-Dobrze -rzekł w końcu ,gdy Joe skończył mówić. Zgadzam się na wasz ślub ale za dwa lata.
-Dwa lata -wyjąkał zdumiony Joe.
-Jeśli naprawdę kochasz moją córkę to na nią poczekasz -stwierdził stanowczo John Gordon. Musze mieć pewność ,że to co was łączy to naprawdę miłość a nie tylko suchy liść ,który nie może spaść .
-W ciągu dwóch lat sporo się może zmienić -zauważył Joe. Ale -dodał z typową dla siebie pewnością siebie -nie moje uczucie do Anity.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 11:40, 13 Gru 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:11, 13 Gru 2014    Temat postu:

Regina wyznała miłość Hossowi. To już ich chyba czeka tylko szczęśliwe życie we dwoje.
I znowu prawie się obrywa Adamowi. Dobrze, że go nie trafił tą doniczką, b nie było by miłe.
Ciekawe czy Joe wytrzyma te dwa lata, czy nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:28, 13 Gru 2014    Temat postu:

Regina zaskoczyła mnie swoim zachowaniem. Odnalazła Hossa i z miejsca zapytała go, czy ją kocha. Bardzo bezpośrednia osoba. Shocked
Blanka zdenerwowała się trochę bez powodu. Oczekuje wyznań po krótkim czasie znajomości? Chyba pomyliła braci Cartwrightów. Dobrze, że Adam okazał się nieustępliwy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Sob 16:29, 13 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:00, 13 Gru 2014    Temat postu:

Fajnie, że Regina związała się z Hossem. Trochę jednak mnie dziwi, że zaczęła rozmowę od słów "spotkałam Harriet i ona powiedziała ,że mnie kochasz. To prawda Hoss ? " To jakoś nie pasuje do wizerunku miłej, zrównoważonej dziewczyny, raczej kumoszki lubiącej ploteczki Very Happy Ale jeśli to Hossowi nie przeszkadzało, to i dobrze.
Blanka też mnie zaskoczyła. To, że Adam ją odprowadzał, pożyczał książki, dyskutował o literaturze nie oznaczało, że jest nią zainteresowany jako kobietą. Może po prostu chciał sobie porozmawiac z kimś rozsądnym Rolling Eyes
Jeśli obawiała się, że wizyty mężczyzny w jej pokoju popsują jej reputację (i do tego miała prawo) to po prostu mogła mu powiedzieć, żeby prowadzili te rozmowy w miejscu nie budzącym wątpliwości, skojarzeń itp ... a ona ma do niego pretensję o ... no właśnie nie wiadomo o co? Czy o to, że się nie zdeklarował? O to, że jest podobna do jego narzeczonej? Czy jej się wydawało, że te wizyty coś oznaczają? Rzuca w faceta doniczką? Confused ... Nie wiem, jak dla mnie to bardzo niezrównoważona jest. Jako nauczycielka powinna lepiej panować nad emocjami.
Bardzo dobrze sobie poradził Will z niesforną Judy, Rzeczowa, rozsądna rozmowa załatwiła wszystkie problemy. Judy okazała się przemiłym dzieckiem. Może po prostu poświęcano jej zbyt mało czasu.
A Joe jak zwykle pewny siebie Very Happy Zobaczymy, czy wytrzyma tak długo. Ja mu daję ... dwa miesiące Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 17:07, 13 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:07, 13 Gru 2014    Temat postu:

Zorino aleś zaszalała, dawno nie napisałaś tak długiego kawałka. Rozważam pozostawienie do wtorkowego "poczytaj sobie w tramwaju" Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 18:09, 13 Gru 2014    Temat postu:

a co masz na poniedziałek?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:11, 13 Gru 2014    Temat postu:

W poniedziałek nie idę do pracy bo kisnę z dzieckiem Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 18:12, 13 Gru 2014    Temat postu:

zawsze możesz czekać na fragment do porannej kawy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:14, 13 Gru 2014    Temat postu:

Nie mogę ryzykować, że nic nie będę miała...ludzie zabiegani, ADA chyba weny szuka.... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:22, 14 Gru 2014    Temat postu:

Zorina napisał:
-Nieszczęśliwa jesteś panienko -rzekła patrząc na Reginę.
Wzięła jej rękę i zadumała się.
-Szukasz daleko ,to co jest blisko -powiedziała. Duży ,silny ,mężczyzna jest ci przeznaczony.

No, proszę Cyganka dała Reginie sporo do myślenia
Zorina napisał:
-Hoss tyle o pani opowiada -odparła Harriet. Że jest pani taka miła i urocza ,świetnie gotuje i piecze najlepsze ciasta.
-Doprawdy -zdumiała się Regina. A mnie nic nie mówił o pani ,o tym ,że chce się ,żenić .
Harriet wybuchnęła śmiechem.
-Kto pani to powiedział ,że Hoss ,chce się ze mną żenić -spytała rozbawiona. Jesteśmy tylko przyjaciółmi . Po za tym -dodała poważniejszym tonem on nie chce się żenić ze mną ani z żadną inną dziewczyną ,bo od dawna jest zakochany w pani.

A Harriet wreszcie otworzyła Reginie oczy na oczywistą oczywistość
Zorina napisał:
-Nie Hoss ,to wcale nie jest śmieszne -odparła czułym i łagodnym głosem. Kocham cię.
-Wiem ,kochasz mnie jak brata -rzekł ze smutną rezygnacją.
-Tak mówiłam ,ale teraz zrozumiałam ,że jest inaczej -odparła dziewczyna. Byłam głupia i ślepa. Ale gdybyś zechciał mi wybaczyć i ożenić się ze mną.
Patrzył na nią z niedowierzaniem ,zastanawiając się ,czy przypadkiem sobie z niego nie kpi.

Hoss miał prawo wątpić w intencje Reginy ... przecież tyle już przeszedł
Zorina napisał:
-Puść mnie ,ty brutalu -rzekła Blanka ze złością.
Gdy puścił jej ramię ,przez chwilę patrzyli na siebie aż nagle dziewczyna podniosła rękę do góry i spoliczkowała go z całej siły.
Zapadła straszna cisza.
Adam wyglądał tak jak by chciał ją udusić ,wiec kobieta cofnęła się przerażona.
Ku jej zdumieniu nie udusił jej ,tylko podszedł i pocałował prosto w usta.

Adam jednak lubi wyzwania i ... dobrze. Dostał w twarz i oddał tak jak powinien - pocałunkiem


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:05, 15 Gru 2014    Temat postu: Zaginiony ojciec

-Willy jak będę duża ,to wyjdę za ciebie -oświadczyła Judy siadając na jego kolanach.
Uśmiechnął się ciepłym uśmiechem ,którym roztapiał serca wszystkich prawie wszystkich kobiet ,w wieku od lat pięciu do stu pięciu.
-To bardzo miłe -rzekł spokojnym ,melodyjnym głosem zwracając się do dziewczynki -ale ja już mam jedną żonę i ona mi w zupełności wystarczy.
Victoria stanęła w drzwiach i spojrzała z rozczuleniem na tą tą scenę.
Judy wyglądała jak z obrazka w tej białej ,kretonowej sukience a Will też się dobrze prezentował w niebieskiej koszuli i ciemnych spodniach.
Will zerknął na Victorię ,po której nie było widać śladu dawnej choroby ,jej oczy błyszczały jak gwiazdy a różowa ,domowa ,wełniana suknia znakomicie podkreślała jej figurę.
Włosy miała rozpuszczone a usta ,które codziennie całował były słodkie i przypominały mu karmel. Bez słów czuło się między nimi ,ten powiew wzajemnego zaufania i czułości.
-Judy -Victoria zwróciła się do małej -uszyjemy sukienkę dla twojej nowej lalki ,chcesz ?
-Tak ,chce -wykrzyknęła radośnie mała ,zbiegając z kolan Willa.
Chwilę później usłyszeli pukanie do drzwi. Victoria poszła otworzyć i zobaczyła ojca Judy ,Edmunda Coopera.
Edmund Cooper był szczupłym ,wręcz ,chudym mężczyzną o bezbarwnej twarzy ,noszącym biały mundur.
-Tatuś -wykrzyknęła Judy ,podbiegając do niego.
-Ale urosłaś -zauważył Edmund ,podnosząc małą do góry.
Postawił ją na ziemi i uśmiechnął się niepewnie.
-Przykro mi ,że przez tyle czasu ,moja córka siedziała wam na głowie -rzekł ,a w jego głosie pojawiła się jakaś dziwna nuta.
-Ale to była dla nas przyjemność -stwierdził Will. Judy jest przemiłym dzieckiem.
-Tak -mężczyzna chrząknął. Mała możesz iść się pobawić ,dorośli muszą porozmawiać na osobności.
-Ale ja chce posłuchać -rzekła Judy.
-Posłuchasz kiedy indziej -odparł ostro ojciec Judy ,a dziewczynka ku jego zdumieniu ciągle stała w korytarzu.
-Judy powinnaś słuchać taty -rzekł Will ,uśmiechając się do małej. Victoria pójdzie z tobą ,uszyjecie tą sukienkę dla lalek.
Dziewczynka skinęła głową i pozwoliła by Victoria wzięła ją za rękę i zaprowadziła do pokoju na górę.
-Same z nią problemy -westchnął mężczyzna ,gdy mała zniknęła mu z pola widzenia. Ale to się niedługo skończy.
-Co pan ma na myśli -zdziwił się Will.
-Dostałem rozkaz przeniesienia się do nowej jednostki -odpowiedział Edmund . Nie mogę jej ze sobą zabrać ,ale znalazłem idealne rozwiązanie. Umieszczę małą w szkole z internatem ,tam nauczy się dyscypliny ,takiej jaka jest w wojsku.
-I to jest to idealne rozwiązanie -spytał Cartwright ,w któremu krew się zatrzęsła i odezwała się dawna porywcza natura. Pozbędzie się pan problemu raz na zawsze. Judy nie potrzebuje dyscypliny ,tylko,czasu ,uwagi i miłości.
-Były złodziej i kryminalista ,nie będzie mi mówił jak mam wychowywać własne dziecko -oburzył się mężczyzna.
Wszedł na górę i mimo protestów małej ,wziął ją za rękę i wyprowadził z domu.

Kilka godzin później zdenerwowany tata Judy zapukał ponownie do drzwi domu Victorii i Willa.
-Czy Judy jest u was -spytał bez wstępów.
-Nie -odparła zdumiona Victoria. Co się stało ?
-Wyrwała mi się i uciekła ,gdy powiedziałem ,że pojedzie do szkoły -rzekł mężczyzna Zawiadomiłem już szeryfa ,wszyscy jej szukają i nigdzie jej nie ma.
-Ja pojadę jej poszukać -rzekł Will.
-To wszystko pańska wina -rzekł Edmund ,patrząc z niechęcią na Willa. Zamącił jej pan w głowie bajkami i innymi głupotami.
Will nic nie odpowiedział ,tylko udał się do stajni i wsiadł na swojego białego jak mgła konia.
Udał się do miejsc ,gdzie chodzili razem z dziewczynką ,nie było jej jednak ani nad rzeką ani w domku na drzewie.
Mijając plebanie ,przyszła mu nagle do głowy pewna myśl.
Gruby ,jowialny pastor Sanders ,przywitał go serdecznie.
-Czy nie widział pastor małej Judy -spytał mężczyzna.
-Jest w kościele ,rozmawia z Bogiem -odparł pastor z uśmiechem.
Will ,wszedł do kościoła i zobaczył tam małą ,śliczną figurkę.
Dziewczynka ,usłyszała jego kroki ,odwróciła się i podbiegła do niego. Przytulił ją mocno.
-Nie powinnaś była uciekać -rzekł z pozorną surowością. Wiesz jak wszyscy martwiliśmy się o ciebie ?
-Przepraszam - w oczach Judy pojawiły się łzy. Ale musiałam tu przyjść i poprosić pana Boga by pozwoli mi zostać z tobą i Victorią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 7 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin