Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The Roper
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:03, 04 Lis 2013    Temat postu: The Roper

Laura znowu opowiadała Adamowi o koronkach a po chwili spojrzała na twarz Adama i to ,że nawet nie ukrywał znudzenia.
-Widzę ,że nie interesują cię moje sprawy -rzekła ,patrząc na niego z wyrzutem.
-Musimy porozmawiać odparł. I to poważnie porozmawiać.
-Przecież właśnie to robimy stwierdziła kobieta.
Znajdowali się w jej domu ,w bawialni ,siedzieli na kanapie. Laura miała na sobie,nową ,żółtą sukienkę .
-To nie ma sensu -powiedział Adam . Musimy się rozstać,nie pasujemy do ciebie .
-Czy jest jakaś inna kobieta spytała Laura okazując niezwykłą jak na nią przenikliwość.
-Owszem potwierdził Cartwright. Ale to nie ma nic wspólnego z nami. Chce ,żebyśmy zostali przyjaciółmi. Ty i Peggy zawsze możecie na mnie liczyć.
-Niczego od ciebie nie chce powiedziała oburzona kobieta. Sama sobie poradzę . Nie mam pięciu lat ,żebyś musiał mnie niańczyć . Jak zwykle niczego nie rozumiesz .

Isabella była w pokoju hotelowym ,gdy usłyszała pukanie do drzwi.
Otworzyła ale ku zdziwienia Adama nie obdarzyła go pięknym uśmiechem.
-Przyszedłeś tu do mnie od swojej narzeczonej ?spytała z nieukrywaną ironią.
-Nie jest moją narzeczoną odparł Adam przyglądając jej się uważnie.
-Doprawdy ? W mieście słyszałam co innego stwierdziła Isabella,nie umiejąc ukryć złości . Wyglądała wyjątkowo pięknie z tymi błyszczącymi oczami i zaróżowionymi policzkami .
-Dzisiaj rano rozstałem się z nią -odparł spokojnie Adam.
-Dlaczego mam ci wierzyć ? spytała Isabella. Może znowu próbujesz mną manipulować .
-Mówię prawdę -odpowiedział Adam.
-Czym jest prawda ? Isabella spojrzała mu prosto w oczy.
Położył ręce na jej uszach i pocałował w usta.
Ogarnęło ich oboje ,żar ,podniecenie ,słodkie szaleństwo.
Szybko rozpinał guziki jej sukienki.

Kochali się przez cały ranek a potem zasnęli zmęczeni miłością.
Gdy Isabella się obudziła ,była sama w pokoju.
Poczuła się okropnie.
Ale ze mnie idiotka pomyślała ubierając się. Co myślałam ,że nazwie mnie swoją królewną i powie ,że do śmierci będziemy razem.
Stosunki płciowe nie mają nic wspólnego z miłością ,tylko ja głupia romantyczka sądziłam inaczej. Dostał to co chciał i poszedł sobie.
Nie mogła zapomnieć o tej nocy ,gdy uczył ją wszystkiego o czym nie miała dokąd pojęcia ,gdy czuła jego ręce na swym nagim ciele ,gdy wzdychała jego zapach i głaskała włosy na jego klacie piersiowej.
Czuła ,że pod powiekami wzbierają się jej łzy ale Isabella de la Cruz jest dumna i nie płacze z powodu mężczyzny.
Odwróciła się nagle i zobaczyła ,że Adam stoi w drzwiach i patrzy na nią ,uśmiechając się swym tajemniczym uśmiechem.
W jego oku pojawiła się jakaś ciepła iskierka.
Nie wiedziała jak to się stało ,że podeszła a właściwie pofrunęła w jego ramiona. Tylko tego chciała z jego ramion dolecieć wprost do nieba.
-Zostaniesz moją żoną ?spytał.
-Ja Isabella poczuła ,że się rumieni jak pensjonarka i bąka coś nieskładnie.
Pocałował ją w czoło.
-To jest idealne rozwiązanie -rzekł Adam. Chcesz mieć Ponderosę a ja ci jej nie sprzedam ,wiec musimy się pobrać ,by osiągnąć kompromis.
-Tylko dlatego mi się oświadczasz ?Isabella odzyskała dawny rezon . A może to moje ranczo w Meksyku zrobiło na tobie wrażenie ?
-Owszem przyznał Adam. Twój majątek ,uroda ,prezencja ,wszystko to jest ta idealna całość ,wobec ,której żaden mężczyzna nie przejdzie obojętnie .
Isabella roześmiała się.
-Nie myśl ,że będziesz nim zarządzać powiedziała stanowczo.
-Jako moja żona musi mnie kochać ,szanować i być mi posłuszna przypomniał jej słowa małżeńskiej przysięgi ,która była średniowieczną formułą .
-O tym posłuszeństwie to jeszcze porozmawiamy rzekła Isabella.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pon 11:05, 04 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:08, 04 Lis 2013    Temat postu:

Zanosi się na bardzo szczęśliwy finał, ale coś czuję, że Laura tak łatwo się nie podda ... co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:36, 04 Lis 2013    Temat postu:

Laura nie z tych,co łatwo składają broń...ale na razie wszystko idzie ku dobremu Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:51, 06 Lis 2013    Temat postu: The Roper

Lee Hevit był ukryty za drzewami otaczającymi Ponderosę.
Wiedział ,że wszyscy Cartwrigtowie udają się na spęd bydła a w domu zostaje tylko Emma i HopSing.
Postanowił poczekać aż wyjadą.
Will właśnie żegnał się z Emmą.
-Będę tęskniła powiedziała ,patrząc mu prosto w oczy.
-Nawet nie wiesz ,jak ja będę tęsknił pochylił się w jej stronę i delikatnie pocałował w usta .
Usłyszeli chrząkniecie.
-Dość już tego całowania zarządził Ben surowo. Jedziemy .

Nie dojechali za zakręt gdy Will postanowił się wrócić.
-Mam jakieś złe przeczucia oznajmił.

Ledwie wszedł do domu ,gdy został uderzony z tyłu potężnym obuchem w głowę.
Gdy odzyskał świadomość Lee Hevit pochylał się nad nim ,trzymając w ręku pistolet.
-Proszę nie zabijaj go -Emma stanęła obok męża.
-Milcz dziwko odparł Lee. Zabije najpierw jego a potem ciebie.
-I co ci to da ?rzekł Will. Szeryf w końcu cię złapię i tym razem nie unikniesz stryczka ,za podwójne zabójstwo .
-Za to ,że ukradłeś żonę ,należy ci się jakaś kara powiedział Lee.
-Lee wrócę z tobą ,zrobię wszystko co chcesz ,tylko nie zabijaj go odezwała się znowu Emma.
Lee milczał przez chwilę ,po czym włożył broń do kabury.
-Dobrze ,daruje mu życie powiedział Lee Hevit. Uśmiechnął się ,bo poczuł się wspaniałe ,jakby dokonał czegoś dobrego. Niczym rzymski cesarz ,mający władzę nad ludźmi ,mogący decydować o ich życiu lub śmierci. Idziemy zwrócił się do Emmy.
Oprócz swojego konia ,miał przygotowanego też konia dla niej. Właściwie wiedział ,że Emma z nim wróci.
Odjechali ,a Will dopiero teraz usłyszał dźwięki dochodzące z kuchni. HopSing leżał tam związany.

Lee i Emma znaleźli jakiś mały opuszczony domek.
-Tutaj przenocujemy powiedział. Popchnął ją mocno i upadła na łóżko.
-Zapomniałaś już o tym ,że jesteś moją żoną ?
-Zostaw mnie powiedziała cicho ale z godnością.
-Wolisz Cartwrighta ode mnie tak ? odparł z wściekłością. Emma patrzyła na niego ze wstrętem,próbowała się bronić ale był silniejszy . Podarł jej sukienkę ..


Ben ,Adam ,Hoss i Joe wrócili ze spędu bydła. Hop Sing opowiedział im wszystko ,o tym ,że Will wyjechał zaraz po tym jak ten człowiek porwał panią Hevit. Mówił ,że jest jej mężem.
Ben zmartwił się tym bardzo ,bo nie chciał by Will znowu wpadł w kłopoty. Spojrzał na synów ,chwilami ,wszyscy rozumieli się bez słów.
Znaleźli Willa w jakimś saloonie w Carson City ,szukał informacji na temat Lee.
-Co wy tutaj robicie ?spojrzał na nich z jakoś jakby niechęcią.
-Chcemy ci pomóc odparł Ben.
-Dziękuje rzekł Will z godnością ale to tyko i wyłącznie moja sprawa. Nie chce was w to mieszać.
-Jesteś jednym z nas stwierdził Adam i czy tego chcesz ,czy nie to jest nasza sprawa. Sprawa Cartwrigtów ,nas wszystkich.
-Tak potwierdził Joe ,zawsze robimy wszystko razem. Proszę ,nie zaczynaj gadek o tym ,że całe życie życie robiłeś wszystko sam. Tak było kiedyś ,teraz masz rodzinę.
-Ale zaczął Will.
-Jeśli dalej do ciebie nie dociera ,co tata ,Adam i Joe ci powiedzieli ,to obiję ci gębę i wtedy zrozumiesz odezwał się Hoss.
Will roześmiał się.
-Co za rodzinka przyznał. I choć nie chciał się do tego przyznać sam przed sobą ,był naprawdę wzruszony ich postawą i dumny ,że należy do ich klanu.
Teraz zrozumiał jak wielką wagę mają słowa o tym ,że ma się rodzinę.
Nie był sam ,miał ludzi ,którzy za nim murem ,bez względu na okoliczności.
A przecież kiedy przybył do Ponderosy ,czuł się tam obcy ,tak jakby przez pomyłkę ,trafił na przyjęcie na które zaproszenie dostał ktoś inny .
To ranczo należało do Bena i jego synów oni ,stanowili charakter tego domu.
Żałował ,że nie powstrzymał Emmy zanim podjęła tą decyzję.
Musiał ją znaleźć,żywą lub martwą . Tego ostatniego scenariusza ,bał się najbardziej ,nie był on wykluczony.
Will był inteligenty ,umiał analizować i starał się wczuć w skórę Lee Hevita.
Czy będąc na jego miejscu zabił by żonę ,która jednak do niego wróciła ?
Zabić nie ale ukarać i pobić tak mocno by umarła ,zdarzało się wielu mężczyznom tego typu.
Największe pretensję Cartwright miał do siebie ,że zaślepiony blaskiem miłości ,nie przewidział ruchu przeciwnika ,tego ,że ten pojawi się w Ponderosie.

-Nie udawaj ,że nie było ci dobrze powiedział Lee patrząc na swoją żonę. Wszystkie kobiety to lubią.
Emma nie odzywała się . Miała posiniaczoną twarz i spuchnięte usta.
Zniewolił ją ,poniżył i upokorzył ,tak jakby była jakoś dziewką z saloonu ,a nie jego żoną .
Czy kiedyś naprawdę kochała tego człowieka ?
Nie ,człowiek ,którego kochała i za którego wyszła za mąż ,od dawna nie żył ,jego miejsce zajął ten obrzydliwy ,obleśny potwór ,którego się bała.
A jednak musiała z nim pojechać ,nie mogła pozwolić by zabił Willa.
Nie wiedziała ,czy kiedyś jeszcze go spotka. Po tej okropnej nocy ,czuła się brudna ,nic nie warta ,tak jakby na świeżym ,czystym ,śniegu pojawiła się rzeka krwi.
Chyba nie zasługiwała już na jego miłość ,na miłość ,żadnego porządnego mężczyzny.
Za co ją coś takiego spotkało ?
Zawsze starała się przecież postępować uczciwie. Tak ,żyła w świecie mężczyzn ,gdzie nikt nie liczył się ze zdaniem kobiet.


Isabella była w sklepie i wybierała nowy kapelusz ,gdy podeszła do niej jakaś kobieta.
Była to ładna ,wysoka blondynka o zielonych oczach ubrana w niebieską ,muślinową suknię w pasy.
Laura Dayton miała banalną urodę i taką samą osobowość ,brakowało jej tego błysku w oku jakie daje człowiekowi oczytanie co Isabella ,stwierdziła od razu .
-Dzień dobry powiedziała . Chciałam z panią porozmawiać . Możemy wyjść na zewnątrz ?
Usiadły na ławeczkę pod sklepem.
Laura patrzyła na Isabellę,pozornie kruchą i delikatną ale mającą sobie w sobie jakiś pazur ,którego ona nie posiadała.
-O co chodzi ?-spytała Isabella.
-Powinna pani dać Adamowi spokój zaczęła Laura. Niech pani przestanie nim manipulować.
Isabella uśmiechnęła się uprzejmie .
-A pani to niby taka niewinna sierotka co ?zapytała Isabella mierząc rywalkę ironicznym spojrzeniem. Nauczyłam się tego od kobiet ,podobnych do pani.
-Nie kocha go pani stwierdziła Laura.
-Moje uczucia to moja prywatna sprawa odparła Isabella z godnością.
-Moja ciocia rzekła Laura ,powiedziała mi ciekawą rzecz. Jej znajomy w Meksyku napisał ,że istotnie sama zarządza pani ranczem ,które jest większe od Ponderosy ale spore sumy idą na leczenie pani matki. Oczywiście nie powiedziała pani o tym Adamowi ?
-Jeśli mu pani o tym nie powie ja to zrobię dodała Laura ze słodziutkim uśmiechem. Bo przyjechała tu pani po to by zniszczyć Cartwrigtów i zdobyć jak najwięcej pieniędzy. I prawie się pani udało a Adam jak każdy facet pomylił pożądanie z miłością.
Isabella milczała a po chwili ,dawny ,dumny wyraz powrócił na jej twarz.
-Nie zdążyłam Adamowi powiedzieć o mamie bo wyjechał powiedziała stanowczo. Rzeczywiście tak było ,że chciałam się zemścić na tej rodzinie i potrzebowałam pieniędzy. I nie chciałam tego mówić bo taka osoba jak pani ,tego nigdy nie zrozumie ale zakochałam się w nim do szaleństwa z wzajemnością. Proszę nie myśleć ,że jakieś pani sztuczki i teatralne intrygi robią na mnie wrażenie ,bo nie robią.
Wstała i z godnością odeszła.
Laura nie mogła wyjść ze zdumienia i mimo woli pomyślała ,że Isabella to dama.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Śro 13:01, 06 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:40, 06 Lis 2013    Temat postu:

Ciekawe i dramatyczne...czy Will zdoła wyzwolić Emmę ze szponów tego potwora,jej męża?Czy Isabella ulegnie szantażowi Laury...sądze,że nie.Dalej,proszę.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Odwiedzająca dnia Śro 16:37, 06 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:47, 06 Lis 2013    Temat postu:

Robi się bardzo dramatycznie ... Isabelle z pewnością da sobie radę z Laurą ... ale co zrobi Will? Co dalej?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 14:47, 06 Lis 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:50, 07 Lis 2013    Temat postu: The Roper

Cartwrigtowie dostrzegli z daleka ten opuszczony dom.
-Musieli się tu zatrzymać powiedział Will zwracając się do swych krewnych. Jedźcie do szeryfa.
Ben miał zamiar odpowiedzieć bratankowi ,że to on wydaje takie decyzję ale spojrzał w twarz Willa i coś go zastanowiło.
Will miał delikatniejsze ,miększe rysy niż on i jego synowie ale był w nim typowy dla Cartwrigtów upór.
Ben spojrzał na synów i odjechali w stronę miasta by znaleźć szeryfa .

Will zsiadł z konia ,miał w ręku długą strzelbę.
Zapukał do drzwi ,Lee Hevit otworzył.
-Jesteś sam ,bez swojej rodzinki ?spytał ironicznym tonem.
-Pojechali po szeryfa odparł Will. Gdzie Emma ?
-Jest tu ze mną rzekł Lee. Ale ja się nie podobam ,będziesz musiał mnie zabić.
Spojrzał w twarz Cartwrigta.
-Jesteś zbyt szlachetny by to zrobić ,prawda ?roześmiał się kpiąco. A kiedy się poznaliśmy ,wydawało się ,że jesteś taki sam jak ja.
Will nacisnął spust i po chwili Lee Hevit leżał na podłodze w kałuży krwi .
Trafił go w brzuch ,wiadomo było ,że długo nie pożyje. Rozległ się krzyk i dopiero teraz Cartwright zobaczył Emmę.

Po śmierci Lee Emma zamknęła się w sobie. Will nie wiedział jak z nią rozmawiać .
Snuła się niczym duch po Ponderosię i choć był dla niej dobry i czuły ,nie chciała by ją całował ,dotykał.
Pewnego wieczoru w blasku księżyca zobaczył ,że siedzi na ławeczkę przed domem i ,że po jej policzkach ,płyną łzy.
Usiadł obok niej.
-Wiem ,że masz do mnie żal zaczął. Nie uchroniłem cię przed nim ,mimo że obiecałem.
-To nie o to chodzi odparła Emma. Spodziewałam się dziecka ,jego dziecka. Zgwałcił mnie ale był moim mężem a ja dorosła kobieta ,wołałam i prosiłam swą mamę na ratunek .
Ukryła twarz w dłoniach. Żaden mężczyzna nie jest w stanie zrozumieć co wiąże się z rodzeniem dzieci ,są to godziny bólu ,utrata figury i tym podobne sprawy.
Ale zazwyczaj ,gdy kobieta widzi się twarzyczkę swojego nowo narodzonego dziecka ,zapomina się o strachu ,bólu i krwi.
Emma bała się ,że nie będzie umiała pokochać swojego dziecka ,że syn lub córka ,będzie jej przypominało tę okropną noc , wstręt jaki ją ogarnął.
Nie mogła się pozbyć tego uczucia brudu ,który nie chciał się wcale zmyć ,poniżenia i wstydu.
Nagle poczuła na swym ramieniu rękę Willa. Mimowolnie się cofnęła.
-Nie bój się powiedział patrząc na nią z czułością. To nie będzie jego jego dziecko ,tylko nasze dziecko ,które wychowamy tutaj w Ponderosie. Kocham cię i tylko to się liczy. Reszta nie ma znaczenia powiedział Will Cartwrigt.
Nie odpowiedziała ale słowa te podniosły ją na duchu. Will objął swą ukochaną.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 8:59, 07 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:40, 07 Lis 2013    Temat postu:

Budujące i empatyczne zachowanie Willa...co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:17, 08 Lis 2013    Temat postu: The Roper

Isabella udała się z Adamem na przejażdżkę po Ponderosie.
Zsiedli z koni i pokazał jej zachwycający widok ,który roztaczał się przed nimi -było to migotanie ,gwiazdkowego pyłu otaczającego jezioro ,wielkie sosny i cały obszar tej ziemi.
Poczuła magię i zrozumiała ,że Ben Cartwright jest królem Arturem ,Ponderosa Camelotem a synowie jego szlachetnymi rycerzami.
Jakie było jej miejsce w tej ich bajce ?
Adam objął ją mocno i pocałował w usta ,odsunęła się od niego z udawanym oburzeniem.
-Jak pan się zachowuje panie Cartwright -spytała Isabella.
-Jak zakochany facet -odparł Adam ,uśmiechając się tak jak tylko on potrafił.
-Muszę ci coś powiedzieć -rzekła Isabella. Miałeś rację ,kłamałam i wymyślałam intrygi. Mówiłam ,że chce kupić Ponderosę ,bo jestem bogata i mnie na to stać ale to nieprawda. Mam pełno długów ,bo leczenie mojej matki kosztuje fortunę. Obie wiemy ,że umiera a ona udaje ,że o tym nie wie ,by mnie nie martwić a ja udaje ,że nie wiem ,że ona udaje. W każdym zdaniu udało mi się zawarłam powtórzenie ,dziwne nie.
Ta kobieta z którą jechałam wtedy w powozie ,była przyjaciółką mojej matki i ona opłaciła z góry prawnika i mój pobyt w hotelu.
Wiem ,co sobie pomyślisz i wyjadę nawet dzisiaj . Chce tylko ,żebyś wiedział ,że cię naprawdę pokochałam a tego nie było w moim scenariuszu.
Spuściła głowę i zaległo kłopotliwe milczenie.
Nagle poczuła ,że on delikatnie dotyka ręką jej policzka.
-Spójrz na mnie -rozkazał cichym ale stanowczym tonem.
Spojrzała i ze zdziwieniem zobaczyła ,że na jego twarzy nie widać śladu pogardy wobec niej i jej niskich metod .
Była to twarz ,człowieka ,spokojnego ,rozsądnego ,który umiał analizować i starał się zrozumieć motywację innych .
Niewątpliwie ,przystojna twarz ,nieco surowa bez śladu zniewieściałości.
Pod tym pozornym spokojem i opanowaniem ,kryła się niezłomna siła ,coś twardego ,fascynującego i przerażającego zarazem. Ogniki ,które zapalały się czasem w jego oczach ,świadczyły ,że siedzi w nim diabełek ,które się rzadko ujawniał .
-Wiedziałem o tym wszystkim od początku -powiedział Adam. Pisałam do swojego kolegi ,ze studiów ,on dobrze zna ranczo de la Cruz,był tam nadzorcą . Nazywa się Artur Petronio. Zwolniłaś go ,za to ,że się do ciebie zalecał .
-Wiedziałeś cały czas -zdumiała się Isabella.
-Czekałem tylko aż sama mi to powiesz -odparł Adam.
-Ależ jesteś przebiegły -powiedziała Isabella z lekką przyganą. Chyba nigdy nie zdobyłabym się na odwagę ,gdyby mnie Laura nie zaszantażowała.
-Laura -powtórzył Adam. Mam chyba pomysł ,co z nią zrobić .
-Jaki to pomysł spytała Isabella z ciekawością ale nie udzielił jej odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:13, 08 Lis 2013    Temat postu:

Dobrze tak się zdarzyło i czekam co się jeszcze wydarzy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:43, 08 Lis 2013    Temat postu:

Widzę, że Laurę czeka jeszcze sporo "przyjemności" w naszych fanfikach ... co dalej? Mam nadzieję, że dostanie za swoje Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:58, 08 Lis 2013    Temat postu:

Czekam na sprawiedliwość,która dosięgnie Laurę za jej niecne knowania Laughing ...świetna część,Zorino!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:15, 09 Lis 2013    Temat postu: The Roper

Laura siedziała przed swoim domem ,gdy zobaczyła ,że w jej stronę idzie jakiś mężczyzna.
Był jednooki starzec o brudnej i połatanej odzieży,który w zębach żuł tytoń.
-Jestem Mark Weber -przedstawił się. Podobno potrzebuje pani pomocy na ranczu.
-Kto panu to powiedział -spytała zdziwiona Laura.
-Adam Cartwright ,mi to powiedział -odparł Mark Weber. Ja szukam pracy.
-Nie mam dla pana pracy rzekła zimno Laura.
-Pan Cartwrigt twierdził co innego -odpowiedział Weber. Mówił ,że nie daje sobie pani rady z robotnikami.
-Doprawdy -rzekła Laura ze złością ,oburzona tym ,że Adam jak zwykle wtrąca się w nie swoje sprawy. Ja już sobie z nim porozmawiam.
Wzięła bryczkę i udała się w stronę Ponderosy .

-To nie jest twoje ranczo ,byś sobie zatrudniał kogo chcesz. Ja nie chce mieć z nic wspólnego z tym starym ,brudnym ,łazęgą Laura gdy zobaczyła Adama zaczęła potok słów ,nie dając mu dojść do głosu . Przecież to z daleka widać ,że siedział w więzieniu.
-Lauro zaczął Adam widząc ,że kobieta umilkła w celu nabraniu tchu ,Mark istotnie siedział w więzieniu. Ale każdy zasługuje na to być dać mu szansę. Jesteś przecież dobrą chrześcijanką.
-Nie ,Adam jak zwykle nic nie rozumiesz odparła Laura. Miałabym zostawać sama w domu z mordercą i narażać swoje dziecko na kontakt z takim człowiekiem.
I ty mi to proponujesz ?
-Znam go i wiem ,że nie zrobi was krzywdy rzekł Adam spokojnie. Ale to twoje ranczo i ty podejmujesz decyzję.
-Właśnie potwierdziła Laura. To ja podejmuje decyzje i to jest moje ranczo ,nie Ponderosa ,byś tym zarządzał.
Spojrzała na niego i jakaś nowa myśl przyszła jej do głowy.
-Dalej chcesz się żenić z Isabellą? -zatrzepotała swoimi długimi jak skrzydła motyla rzęsami. Wiedziała o tym ,że są piękne ,podobnie jak jej niebieskie oczy i żaden mężczyzna nie pozostanie na to obojętny.
Tym razem sztuczka nie zadziała ,wyraz twarzy Adama był zimny i obojętny tak jakby rozmawiał ,z jakimś partnerem biznesowym a nie z piękną kobietą.
-Owszem -potwierdził Adam Cartwright.
-Nic o niej nie wiesz ,nie jest tym za kogo się poddaje -powiedziała Laura. To jest egoistka ,manipulatora ,kobieta zimna i pozbawiona skrupułów.
-Mam zupełnie inne zdanie odparł Cartwright. Ale nie zamierzam z tobą rozmawiać o moich prywatnych sprawach .
-Nie rozumiesz rzekła Laura. Kocham cię .
-Nie Lauro ,nie kochasz mnie stwierdził mężczyzna . Czujesz się tylko samotna.
Laura podeszła do niego i pocałowała prosto w usta.
Odsunął ją szybko od siebie i z niesmakiem wytarł usta.
-Czyli naprawdę ją kochasz zrozumiała Laura. A ja nie byłam i nie jestem dla ciebie ,nikim ważnym. Z Frankiem było tak samo ,co ze mną nie tak ?

Po powrocie do domu Laura ze zdziwieniem zobaczyła ,że Peggy bawi się z tym obdartusem.
Widząc ją oboje umilkli.
-Peggy idź do swojego pokoju rozkazała.
-Ale ja chce się jeszcze pobawić z wujkiem Markiem -dziewczynka tupnęła nogą.
-Słyszysz co ci powiedziałam -głos wdowy Dayton był ostry i piskliwy. Natychmiast.
Dziewczynka podreptała po schodach i udała się do swego pokoju.
-Niech się pani nie gniewa odezwał się Mark Weber. Ma pani bardzo miłą i śliczną córeczkę.
-Jest rozpuszczona ,bo ojciec ją psuł rzekła Laury. Czasem nie daje już rady.
-Nie jest łatwo samemu borykać z życiem odparł Weber. Ale i tak jest pani dużo szczęśliwsza niż ja . Ma pani córkę a ja mojej nie widziałam dwadzieścia lat .
Laura mimo woli się zaciekawiła.
-Dlaczego pan jej nie widział ?
-Rodzina żony ją wzięła,gdy siedziałem w więzieniu Weber zaczął swą opowieść . Pisałem listy ale na żaden nie dostałem odpowiedzi. Pani córeczka jest bardzo podobna do mojej Lily. Rozumiem ,że nie chce mnie pani zatrudnić. Pójdę już.
-Niech pan zaczeka powiedziała wdowa Dayton ,nie poznając własnego głosu. Jestem dobrą chrześcijanką i pomagam ,każdemu ,kto tej pomocy potrzebuje.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 15:28, 09 Lis 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:18, 09 Lis 2013    Temat postu:

Nawet Laura może się zmienić ... czasem ... ale jakoś jej nie dowierzam ... co dalej?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odwiedzająca
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 01 Wrz 2013
Posty: 1654
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:25, 09 Lis 2013    Temat postu:

Czyżby cudowne nawrócenie...oj,nie mogę uwierzyć.Dalej,proszę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin