Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ćwiczenie na maj -oświadczyny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:45, 31 Maj 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Candy[...] zażartował sobie i ... dostał kosza. Żart żartem a różnie mogło się skończyć Very Happy
No właśnie, różnie mogło się skończyć. Niech więc nie marudzi, że dostał kosza, a cieszy się, że nie został narzeczonym tej "szarej myszki". I niech lepiej dobiera żarty Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:45, 31 Maj 2014    Temat postu:

Lidka, bardzo fajny pomysł na ... oświadczyny. Bessie Sue wzięła sprawy w swoje ręce i jak widać osiągnęła cel. Hoss nie miał tu za wiele do powiedzenia Very Happy, no ale przecież był taki zaskoczony. Wbrew pozorom może im się udać. Dobrze, że chociaż na koniec Hoss wiedział, co ma zrobić Very Happy

Lidka moim zdanie całkiem zgrabne zakończenie. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 22:53, 31 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 22:48, 31 Maj 2014    Temat postu:

Lidka, ale Candy miał tego konia tylko przeprosić, nie od razu oświadczać się... Bo jakoś to dziwnie wyszło Rolling Eyes

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 22:50, 31 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:53, 31 Maj 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Lidka, ale Candy miał tego konia tylko przeprosić, nie od razu oświadczać się... Bo jakoś to dziwnie wyszło Rolling Eyes
Oczywiście. Miałam tylko wrażenie, że ta nauczycielka zasugerowała co innego. Wink Nie przejmuj się moimi głupimi żartami. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:32, 31 Maj 2014    Temat postu:

Lidka świetne oddalas klimat Bessie i Hossa. Od razu przypomniała mi się scena jak ta "drobna" dziewczyna nosiła solidne belki. Laughing super!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:58, 01 Cze 2014    Temat postu:

Bessie Sue przejęła inicjatywę. I dobrze, bo Hoss pewnie by jeszcze zwlekał, namyślał się, zmuszał umysł do wytężonej pracy, czerwienił się itp, itd. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:18, 01 Cze 2014    Temat postu:

Lidka napisał:
Ewelina napisał:
... i tekst półprzytomnego Candy'ego, że to jest klacz Shocked ...
Hmm...??
[link widoczny dla zalogowanych]


Hmmm ... ? Miałam na myśli ten fragment
senszen napisał:
Każdej pannie, którą pan przewróci oferuję Pan małżeństwo? Bo potrącił Pan również konia…

Dopiero z późniejszych słów o czapraku można wywnioskować, że chodziło o przeprosiny ... również konia, poprawionego przez Candy'ego na klacz ... Very Happy
Zresztą jak wspomniałam Candy był tak oszołomiony, że zgodziłby się oświadczyć nawet Benowi, lub Royowi ... bez podtestów oczywiście ... chyba miał mgłę przed oczami, na które ktoś nałożył różowe okulary miłosnego oszołomienia Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 10:20, 01 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:21, 01 Cze 2014    Temat postu:

Dzięki dziewczyny za miłe przyjęcie oświadczyn Hossa. A właściwie Bessie. U mnie układ pozostał tradycyjny, ale jakoś nie umiałam sobie wyobrazić, aby Hoss to z siebie wyrzucił, stąd pozwoliłam przejąć inicjatywę wybrance. Mam nadzieję, że nie będzie to odebrane źle przez purytańską społeczność Virginia City?
To teraz kto odważny pożeni Bessie z Adamem? Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:33, 01 Cze 2014    Temat postu:

O, nie nigdy w życiu Exclamation Adam i Bessie Shocked Lidka, co Ci przyszło do głowy? Chyba nie lubisz Adasia Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:38, 01 Cze 2014    Temat postu:

Shocked nie mieści się to w moim światopoglądzie Laughing wypluj te słowa Lidka!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:44, 01 Cze 2014    Temat postu:

Ja nie lubię Adasia? To wy dyskryminujecie Bessie. a to taka słodka dziewczyna Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:14, 01 Cze 2014    Temat postu:

Bessy Sue pasuje tylko do Hossa ... li i jedynie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:16, 01 Cze 2014    Temat postu:

o!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:07, 10 Cze 2014    Temat postu: Cwiczenie maj -oświadczyny

To bardzo mi pasuje -Hoss jest tak nieśmiały ,że to dama ,powinna się pierwsza oświadczyć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:44, 09 Sie 2014    Temat postu:

Kontynuacja oświadczyn Adama

Jakiś czas później.
Ben postanowił dołączyć do Adama przebywającego w Bostonie. Wiadomość o spodziewanym wnuku, lub wnuczce wstrząsnęła nim. Tyle czasu na to czekał! Choć bez komplikacji się nie obejdzie. Caleb może sporo namieszać. Lepiej, żeby Adam miał jakieś wsparcie. Tak, z Calebem i jego chciwą zoną na pewno będą kłopoty – Ben pogrążył się w rozmyślaniach i wspomnieniach – Bostonu, Elizabeth, Stoddardów, oraz wizjom maleńkiego brzdąca hasającego w Ponderosie, uśmiechającego się i wyciągającego rączki do swego dziadka Bena Big Grin Przyjechał do miasta i omawiał w pokoju hotelowym z Adamem plan działania. Jak to rozegrać z Harrisonami? Jak z nimi rozmawiać? Co to za ludzie? Jenny nie mówiła o nich źle, ale … ona jest taka łagodna i oddana swojemu rodzeństwu.

Boston. Gabinet najstarszego syna pana Harrisona.
Za olbrzymim mahoniowym biurkiem siedział Paul Harrison. Obok stał jego młodszy brat – prawnik. Naprzeciwko niego, na krzesłach siedzieli Jenny, Ben, Adam i kuzyn Caleb z żoną. Po co on przywlókł tę jędzę? zastanowił się mało taktownie Ben – żeby tylko czegoś nie popsuli
-Jenny, czy już coś postanowiłaś w sprawie spadku? – spokojnie zapytał Paul
Jenny nawet nie zdążyła ust otworzyć, gdy wtrącił się Caleb
-nie damy skrzywdzić naszej kochanej Jenny. Ona musi dostać, co jej się należy. I dziecko też! Całą swoją część spadku – podkreślił.
-tak, nie pozwolimy skrzywdzić sieroty – poparła go żona. Paul nieco ironicznie się uśmiechnął, ale nic nie powiedział. Pytająco spojrzał na Jenny.
-chwileczkę – wtrącił się Adam – przyjechałem z ojcem, żeby pomóc Jenny w załatwianiu spraw spadkowych. Wuj Caleb i ciocia są tu zbędni – spojrzał znacząco na Bena. Zrozumieli się bez słów.
-chodźcie! Adam się wszystkim zajmie – rzekł Ben i przemocą wyciągnął opierające się kuzynostwo z gabinetu. W pomieszczeniu zostały cztery osoby. Paul lekko uniósł brwi, wyraźnie rozbawiony wyprowadzeniem awanturniczego krewniaka.
-przepraszam za wuja Caleba – powiedziała Jenny – chciałabym wyjaśnić, ustalić sytuację prawną … - dostałam od męża suknie, biżuterię …
-rodzinną – wtrącił Paul. Po naszej matce i babci …
-no właśnie - potaknęła Jenny – te klejnoty powinna nosić twoja żona, córka albo synowa … ja i tak wiele od was dostałam. Tak jak i moi bracia. Proszę – położyła na biurku kasetkę. Paul otworzył ją. Zawierała piękny komplet ze szmaragdami i brylantami, kilka pierścionków, bransoletki, kolczyki, broszki. Adam pomyślał, ze to jest warte mnóstwo pieniędzy. Bogaci muszą być – pomyślał z podziwem.
-hm … nie ukrywam, ze zależy mi na tych drobiazgach. Jak wspomniałem to są pamiątki rodzinne i chciałbym, żeby zostały w rodzinie … to ładnie z twojej strony … tak łatwo z nich rezygnujesz? Jednak mój ojciec dając ci je uważał, że to ty powinnaś je nosić ... – dodał Paul
-twój ojciec był dla mnie bardzo dobry, zresztą … jeśli się zgodzisz chciałabym jeden drobiazg sobie zostawić. Jest nowy … pan Harrison kupił mi to miesiąc po naszym ślubie – Jenny sięgnęła do kasetki i wzięła do ręki broszkę w kształcie bukiecika niezapominajek wysadzaną turmalinami, akwamarynami i brylancikami.
-tak. Nie ma dla nas wartości sentymentalnej. Oczywiście – stwierdził z zadowoleniem Paul Harrison – a inne sprawy? – zapytał
-no właśnie, Jenny przechodzi pod naszą opiekę. Wuj Caleb kiepsko się spisał w tej roli - stwierdził Adam – zabieramy ją do nas, do Ponderosy. Juz teraz – dodał – u nas będzie miała wszystko, co jej potrzeba.
-ale ona należy do rodziny Harrisonów i powinna tutaj w Bostonie urodzić dziecko, potem ewentualnie … po jakimś czasie może za kogoś wyjść za mąż. Przecież Jenny jest bardzo młoda … …
--nic z tego – warknął Adam – jedzie z nami …
-najpierw musimy uregulować sprawy spadkowe – pohamował go prawnik – rozstrzygnąć, ile należy się dziecku Jenny … naszemu bratu? Pytająca intonacja wypowiedzianego zdania dawała do myślenia, czy prawnik zastanawia się nad płcią dziecka, czy też wątpi w jego przynależność do ich rodziny … zapadła niezręczna cisza.
-Jenny chce się zrzec renty i domu po powtórnym wyjściu za mąż – wyjaśnił po chwili Adam – dziecko które urodzi będzie adoptowane przez jej męża i oczywiście po adopcji będzie nosiło jego nazwisko. Nie będzie Harrisonem! Nie będzie więc problemu ze spadkiem …
-ale nie wiadomo, kogo Jenny wybierze. Starających się będzie wielu, tego jestem pewien! Nie ukrywam, że Jenny uchodzi za posażną wdowę – powiedział Paul – niedawno pochowaliśmy tatę, a już kilku szanowanych i zamożnych dżentelmenów z towarzystwa pytało się o nią. A nawet wyraźnie dawało do zrozumienia, że są zainteresowani … zawiesił znacząco głos – poza tym nie mamy gwarancji, że jej przyszły mąż dziecko adoptuje i nie będzie domagać się spadku po naszym ojcu …
-wiadomo! Jenny może zrzec się spadku notarialnie, w imieniu dziecka – przewał mu Adam
-ale przyszły mąż może się z tym nie zgodzić … – prawnik ciągle miał wątpliwości
-przyszły mąż nie będzie miał oporów! – stanowczo stwierdził Adam – też może to zadeklarować u notariusza. Już teraz!
-to tak się rzeczy mają … cmoknął Paul i obrzucił ich znaczącym spojrzeniem – cóż, dla nas to … mniej problemów i … będziemy spokojni, że Jenny nie trafi na jakiegoś łowcę posagów – dodał.
-a prawnie to trzeba będzie zręcznie załatwić – rzucił brat Paula – żeby na rodzinę nie padł cień skandalu – proponuję, żeby Jenny została u nas do chwili porodu. Wtedy dziecko urodzi się jako Harrison. I tatuś nie zyska po śmierci opinii rogacza - pomyślał. A po upływie stosownego czasu, z naszym błogosławieństwem wyjdzie powtórnie za mąż, bo dziecię wszak musi mieć ojca – uśmiechnął się – a teraz spiszemy wstępną umowę. Myślę, ze Jenny do chwili ślubu będzie pobierała rentę, przyznaną jej testamentem. Dom? … cóż, na razie będzie mieszkała z nami, więc dom w zasadzie nie będzie jej potrzebny, ale nie będziemy nic z tym robić … oczywiście jej krewni z Ponderosy będą mile widziani w naszym domu, przecież ona potrzebuje otuchy, wsparcia ze strony rodziny. A spadek …
-żeby nie było plotek i skandalu, albo Jenny otrzyma część przypadającą na dziecko w akcjach, jakie sami wybierzecie. Niekoniecznie o wielkiej wartości - Adam znacząco chrząknął - albo już teraz po cichu z niego zrezygnuje …
-mogę się od razu zrzec – zaproponowała Jenny. Prawnik i Paul coraz szerzej się uśmiechali. Sprawa zaczynała wyglądać inaczej, niż postrzegali ją wcześniej. Rodzina uniknęła długotrwałego procesu, jaki zapewne wytoczyłby im Caleb, skandalu, plotek, dociekań … no i pieniądze, biżuteria rodzinna, pamiątki … Właściwie całkiem dobrze to wszystko się potoczyło. Spełnili dobry uczynek … dla religijnych Harrisonów to też się bardzo liczyło, zatrzymywali pieniądze – i to ważna rzecz, no i dobre imię rodziny nie ucierpi. Tak … dobrze się stało, ze ci krewni pojawili się. W samą porę.
-na jutro przygotuję stosowne dokumenty – rzekł prawnik i zapraszam Jenny … wraz z opiekunem – uśmiechnął się. - Przejrzycie papiery i jeśli nie będziecie mieli uwag – Jenny je podpisze. A! I bracia Jenny mają oczywiście protekcję Harrisonów zapewnioną. Tak jak ustalił nasz ojciec.
Jenny i Adam wyszli z gabinetu. Adam był nieco niezadowolony.
-marzyłem, że nasze dziecko urodzi się w Ponderosie – szepnął Jenny
-marzenia się spełniają – nieco łobuzersko puściła do niego „oko” – następne na pewno tam urodzę. W naszym domu.

W salonie Ben uspokajał kipiącego ze złości Caleba i wściekłą ciotkę.
-no! I jak? Wszystko załatwiliście? – wrzasnął Caleb
-dobrze – mruknął Adam – doszliśmy do porozumienia
-czyli odpalą niezłą sumkę – uspokoił się Caleb – Jenny, oczywiście do chwili porodu zamieszkasz z nami – ciocia się tobą zaopiekuje. Przecież jesteś naszą krewną – podkreślił
-ona jest waszą krewną! No właśnie! A gdzie byli krewni gdy jej rodzice umarli? Też chętnie wzięli ją pod swój dach? – Adam nie przebierał w słowach – gdzie wtedy byli kochani krewniacy?
-no wiesz Adam, nam się nie przelewa – ciotka cedziła słowo po słowie – utrzymanie dodatkowych osób sporo kosztuje
-a teraz się wzbogaciliście, że was na to stać? – zdziwił się Adam
-no nie, ale przecież Jenny będzie miała dużo pieniędzy … i Caleb urwał pod wpływem ciosu zadanego mu przez spokojnego dotąd Bena. Drugi cios zadany przez Adama umieścił go w okolicach zabytkowej komody. Pod przeciwległą ścianą obszernego (na szczęście) salonu.
Ben uniósł dłoń uciszając tym gestem pragnącą wyrazić swoje zdanie ciotkę – to wszystko na ten temat.
-Jenny na razie zostaje u Harrisonów – dodał Adam – a po urodzeniu dziecka wyjedzie z maleństwem do Ponderosy.
-A! Cwaniaki! Chcecie zachapać jej spadek dla siebie – rzucił domyślnie Caleb … i kolejne ciosy Bena i Adama wyrzuciły go aż poza taras. Wylądował na klombie obsadzonym tulipanami. Na szczęście było ciepło i drzwi salonu były otwarte. Obyło się więc bez wybicia okien. Jedynie kwiaty ucierpiały.
Jenny, nie zabierająca do tej pory głosu z osłupieniem patrzyła na wuja Caleba inkasującego kolejne ciosy. Jednak nie ten fakt budził w niej współczucie.
-Ciocia Ethel będzie niepocieszona. To było jej oczko w głowie. Cebulki tych tulipanów sprowadziła aż z Nowego Jorku. Właściwie niewiele z nich zostało … wuj Caleb zrobił z nich miazgę pomyślała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin