Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część III "Droga do nieba"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 171, 172, 173  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:31, 23 Paź 2014    Temat postu:

Senszen serdecznie dziękuję za komentarz Very Happy

Cytat:
Rozumiem, że ktoś miał wkroczyć na drogę do nieba… Ale liczę, na Asha

Nie to nie będzie Ash, ponieważ on już "robi" w charakterze aniołka. Ktoś inny zbliża się do niebieskiej ścieżki ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 0:04, 24 Paź 2014    Temat postu:

źle mnie zrozumiałaś Smile Miałam nadzieję, że Ash temu zapobiegnie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:23, 25 Paź 2014    Temat postu:

***
Od pamiętnego balu u państwa Clarków doktor Andrew Cooper prawie nie spał. Jego myślami niepodzielnie zawładnęła najpiękniejsza dziewczyna świata. Gdziekolwiek by nie spojrzał widział tylko ją - Elizabeth Cartwright. Nie spał, prawie nic nie jadł. Do tej pory myślał, że to zauroczenie. Teraz miał już pewność, że kocha tę słodką, a zarazem narwaną dziewczynę. Nie wyobrażał sobie życia bez niej i jedyne, czego w tej chwili pragnął to żeby została jego żoną. Pomyślał, że dłużej tak nie wytrzyma. Mimo, że bał się jej ojca, jak diabeł święconej wody, postanowił rzucić wszystko na jedną szalę.
Na następny dzień wstał wcześnie rano. Szybko umył się. Z nerwów przy goleniu zaciął się dwa razy. Wściekły na siebie zatamował niewielkie krwawienie. Krytycznie przyjrzał się sobie w lustrze i westchnął z rezygnacją. Po chwili jednak na tyle się uspokoił, że zdołał się ubrać, a nawet wypić filiżankę kawy. O przełknięciu czegokolwiek innego nie było nawet mowy. Spojrzał na zegar. Dochodziła dziewiąta rano. Wiedział, że składanie wizyty o tak wczesnej porze to gruby nietakt, ale był za bardzo zdesperowany, żeby zawracać sobie tym głowę. Najwyżej wyrzuci mnie z hukiem – pomyślał Cooper i oczami wyobraźni ujrzał wściekłego Adama Cartwrighta, ale zaraz tę mroczną twarz przesłoniła piękna i niezwykle urocza twarzyczka Lizzy. Andrew przeciągle westchnął i podjął ostateczną decyzję. Spojrzał w lustro na swe odbicie. Tym razem musiał przyznać, że naprawdę prezentował się doskonale. Ubrany był w śnieżnobiałą bawełnianą koszulę wykończoną stójką, do której dopinano kołnierzyk. Do tego założył żakardową kamizelkę w miodowym kolorze o lekko szpiczastym przodzie, zapinaną na rząd małych guziczków. Spodnie miał ciemnobrązowe o dość przylegającym kroju i kieszeniach, zgodnie z ówczesną modą, znajdujących się w bocznych szwach. Czarny surdut z wełnianej tkaniny, luźny bez wyraźnego wcięcia w talii miał dwurzędowe zapięcie i jedwabne wyłogi kołnierza. Całości dopełniał fular także jedwabny. Ostatnie spojrzenie w lustro i niech się dzieje, co chce.
Cooper nie pamiętał jak przebył całą drogę z Virginia City do Uśmiechu losu. Dopiero tuż przed domem Cartwrightów zwolnił i ostrożnie wjechał swą dwukołową bryczką na rozległe podwórze. Zatrzymał się niedaleko padoku ogrodzonego grubymi żerdziami. Pośpiesznie wysiadł i stanął twarzą w twarz z Benny’m.
- Witam pana doktorze. A cóż to pana do nas sprowadza?
- Czy zastałem pana ojca? – spytał Andy z przestrachem w oczach zapominając zupełnie o podstawowej grzeczności, jaką jest przywitanie się.
- Tak. Ojciec jest w domu. Widzę, że jest pan bardzo zdenerwowany, doktorze. Czyżby mój ojciec był przyczyną tej nerwowości? – spytał Benny z lekko kpiącym uśmiechem, tak bardzo przypominającym uśmiech jego ojca. Andy na moment zamarł widząc przed sobą twarz Adama, szybko jednak odetchnął z ulgą, gdy uświadomił sobie, że to tylko młodsze jego wydanie. Przełknął gwałtownie ślinę i odparł coraz bardziej zdenerwowany:
- Raczej pana siostra, ale oczywiście pan Cartwright również.
- Drogi panie doktorze, ale, o którą z sióstr chodzi? – zażartował Benny. – Mam je dwie.
- Ależ o Lizzy, to znaczy o pannę Elizabeth. Już sam nie wiem, co mówię. Zdaje się, że faktycznie trochę się denerwuję – powiedział Andy.
- Skoro pan tak twierdzi. – Benny bawił się doskonale patrząc na odchodzącego prawie od zmysłów doktora. Owieczka idąca na rzeź – pomyślał, bowiem wiedział doskonale, w jakim celu przybył do nich Andy. Idąc przodem poprowadził gościa do domu.
Tymczasem Adam w towarzystwie Josha przeglądał księgi rachunkowe. Parę pozycji się nie zgadzało i obaj panowie przeliczali kolejne rządki liczb. Potem mieli objechać najbliższe pastwiska i sprawdzić stan ogrodzeń, ale teraz pochłonięci byli czystą arytmetyką. Gdy Adam uniósł głowę, ze zdziwieniem spostrzegł stojącego tuż przed nim Benny’go, który pojawił się cicho, niczym duch. Kątem oka dostrzegł stojącego tuż za jego synem niezwykle bladego doktora Coopera. Benny uśmiechając się tajemniczo, a przy tym świetnie się bawiąc powiedział:
- Wybacz ojcze, że przeszkadzam, ale doktor Cooper ma do ciebie sprawę niecierpiącą zwłoki. Adam popukał ołówkiem w leżącą przed nim księgę, po czym przyglądając się Andy’emu spytał z ironią:
- Czyżby ktoś umarł? Jest pan taki blady.
- Nie panie Cartwright. To z innego powodu. – Odparł Cooper przestępując z nogi na nogę.
- Doprawdy? To ciekawe, co pan mówi. Proszę usiąść, bo jeszcze nam pan zemdleje. Josh przyglądający się z życzliwością całej sytuacji pojął w lot, na co się zanosi i powiedział:
- Adamie, odłóżmy tę buchalterię na później. Pojadę teraz z synami obejrzeć pastwiska. Widzę, że doktor Cooper zajmie ci trochę czasu.
- Dobrze, ale weź ze sobą Benny’go. – Odparł Adam i spoglądając na syna rzekł: - mam nadzieję, że nie pokrzyżowałem ci planów.
- Nie ojcze. W żadnym wypadku. – Odpowiedział Benny z przesadną grzecznością.
- Cieszę się. I jeszcze jedno, poproś tu do nas twoją mamę. – Powiedział Adam spoglądając z ledwie skrywaną niechęcią na Coopera siedzącego na brzeżku krzesła.

***
- Mam przez to rozumieć, że prosi pan nas o rękę naszej córki Elizabeth? – spytał grobowym głosem Adam.
- Tak, panie Cartwright, w rzeczy samej. – Przyznał Andrew, którego głos mimowolnie zadrżał.
- I myśli pan, że my z żoną na to się zgodzimy?
- Taką mam nadzieję, panie Cartwright.
- No dobrze. Przyjmijmy hipotetycznie, że zgodzimy się na to małżeństwo. Z czego pan zamierza utrzymać rodzinę, bo chyba nie z tej marnej pensyjki. Praktyka lekarska, zwłaszcza tu, nie przynosi zbyt dużych dochodów.
- O to nie musi się pan martwić, panie Cartwright. - Odparł z powagą Andy. - Mój ojciec odpowiednio mnie zabezpieczył. Gdy ożenię się otrzymam część należnego mi spadku.
- Pana ojciec nie żyje?
- Zmarł na raka, jak miałem osiem lat. Dużo palił.
- Przykro mi – odparł Adam przyglądając się Andy’mu z uwagą. - Panie Cooper, nie będę ukrywał, że nie jestem zachwycony pana oświadczynami. Lizzy jest jeszcze zbyt młoda na małżeństwo, a poza tym mam w stosunku do niej inne plany.
- Zdaję sobie z tego sprawę, panie Cartwright.
- To dobrze, bo nawet, jeżeli zgodzę się na to małżeństwo, podkreślam, jeżeli zgodzę się, to narzeczeństwo będzie trwało naprawdę długo. Czy podejmie pan takie wyzwanie?
- Tak, panie Cartwright, podejmę. Kocham pana córkę i mogę na nią czekać do końca świata. Bez niej moje życie nie ma sensu. – Odparł Andy z prawdziwą szczerością i wzruszeniem w głosie. Adam spojrzał na Adeline siedzącą w fotelu i przysłuchującą się uważnie rozmowie. Widząc pytający wzrok męża utkwiony w siebie, skinęła z aprobatą głową. To wystarczyło Adamowi, który nieznacznie chrząknąwszy powiedział:
- Skoro tak, to zgadzam się, pod jednym wszelako warunkiem.
- Spełnię każdy warunek, panie Cartwight. Obiecuję. – Powiedział Andy z przejęciem.
- Niech się pan tak nie śpieszy ze składaniem obietnic. – Adam ostudził zapał Coopera.
- Ale ja … - Andy wydawał się zdezorientowany.
- Chcę żeby moja córka się uczyła. – powiedział Adam bez ogródek.
- Nie mam nic przeciwko temu. Panna Elizabeth jest niezwykle inteligentną osobą.
- Cieszy mnie to panie Cooper – odparł Adam – bowiem Elizabeth po nowym roku wyjeżdża do San Francisco, do szkoły. Po roku nauki, jeśli nadal będzie pan trwał w swoim uporze, pozwolę córce zdecydować czy chce się dalej uczyć, czy wyjść za pana. To tyle, co miałem do powiedzenia w tej sprawie.
- Rozumiem, panie Cartwright. – Odpowiedział Andy z powagą.
- I odpowiada panu taki układ? – spytał Adam przewiercając wzrokiem Coopera.
- Tak. Będę czekał ile trzeba. – Odparł Andy z prostotą.
- Oby tak było, doktorze Cooper. – Rzekł Adam po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nazywając Andrew doktorem, a uśmiechając się do Adeline powiedział – moja droga bądź tak dobra i poproś tu do nas Lizzy, bo za chwilę dostanie skrętu szyi od tego podsłuchiwania po drzwiami.

***
Lizzy wciąż nie mogła dojść do siebie po wydarzeniach minionego dnia. Z niedowierzaniem spoglądała na siedzącego tuż obok niej i powożącego bryczką Andy’go, teraz już jej oficjalnego narzeczonego. Była zupełnie zaskoczona. Prędzej uwierzyłaby, że piekło zamarznie, niż, że ojciec zgodzi się na jej małżeństwo z doktorem Cooperem. Rok minie szybko – pomyślała, a potem czekać ją będzie tylko szczęście w ramionach Andrew. Była z niego dumna. Wykazał się prawdziwą odwagą stając twarzą w twarz z jej ojcem. Wiedziała, jak bardzo się go obawiał. Tym bardziej była z niego dumna i teraz, gdy byli sam na sam mocniej przytuliła się do jego ramienia. Andy spojrzał z tkliwością na Lizzy. Wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć, że został narzeczonym najpiękniejszej dziewczyny na całym świecie. Uśmiechnął się do niej czule i cmoknął w nos.
Koń biegł równo, drogą wprost nad jezioro Tahoe. Był piękny, słoneczny i wyjątkowo ciepły jesienny dzień. Wszystko wokół wydawało się narzeczonym niesamowite i wspaniałe. Przejażdżka zapowiadała się naprawdę świetnie. Wreszcie dotarli do urokliwego miejsca nad samym jeziorem. Andy pomógł Lizzy wysiąść z bryczki. Wyglądała ślicznie i promiennie. Nie mógł się powstrzymać. Wziął narzeczoną w ramiona, a jego usta dotknęły jej warg zachłannie wręcz zaborczo. Lizzy przywarła całym ciałem do Andy’go, a czując jego męskość zapragnęła czegoś więcej i nie chodziło tu już o pocałunki. Cooper ostatkiem sił oderwał się od Lizzy, budzącej w nim tak mocne pożądanie, że z ledwością był w stanie nad nim zapanować. Bliskość narzeczonej zupełnie mąciła mu w głowie, ale pamiętał o obietnicy danej jej ojcu. Nie mógł i nie chciał jej złamać.
- Kochanie nie możemy – powiedział chrapliwym głosem.
- Ale dlaczego, przecież jesteśmy narzeczeństwem – Lizzy wyglądała na niepocieszoną.
- Mamy dużo czasu. Skarbie, to musi być naprawdę piękna chwila, do której będziemy wracać przez całe życie. Nie chcę żebyś się rozczarowała. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze w każdej sferze życia – powiedział kołysząc ją w ramionach. – Chcę, żeby nasz pierwszy raz był idealny i pozwól mi, że to ja zadecyduję, kiedy i gdzie. Dobrze kochanie?
- Dobrze Andy. Będzie tak jak sobie życzysz. – Odparła i mocno przytuliła się do jego piersi. Cooper zdjął z głowy Lizzy mały zgrabny kapelusik i rozpuścił jej włosy. Przez chwilę przyglądał się narzeczonej, chcąc jak najdłużej zachować w pamięci ten obrazek. Potem zanurzył twarz w jej włosy. Pachniały lawendą przemieszaną z jesiennym, ciepłym powietrzem. Spojrzał ponad głową Lizzy w połyskujące wody Tahoe i poczuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
- Andrew, czy nam się uda? – spytała Lizzy zatroskanym głosem.
- Oczywiście, jeśli nie nam to, komu ma się udać? – odpowiedział radośnie. – A w ogóle to, co to za smutna mina?
- Nie wiem, ale przez chwilę wydało mi się, że to niemożliwe …
- Co, kochanie?
- Żebyśmy byli razem …
- Skąd ci takie myśli przychodzą do głowy. Naturalnie, że będziemy razem. Będziemy mężem i żoną. Będziemy mieć piękny dom i dużo dzieci – Andy uśmiechnął się z rozmarzeniem.
- O nie. W żadnym wypadku. Najwyżej dwoje. Wiem doskonale, co to znaczy gromada nieznośnych krzykliwych dzieciaków. – Odparła Lizzy marszcząc śmiesznie swój zgrabny nosek.
- A ja lubię dzieci. Mam młodszą siostrę, która bardzo kocham. Opowiadałem ci o niej. Sarah ma dwadzieścia lat i mieszka z mamą. Napisałem im o moim szczęściu. Zaprosiłem obie na święta Bożego Narodzenia. Mam nadzieję, że przyjadą. Co ja mówię – roześmiał się w głos - na pewno przyjadą, przecież muszą poznać moją śliczną narzeczoną.
- Czuje, że polubię twoją mamę, a w Sarah chciałabym mieć przyjaciółkę. – Rozmarzyła się Lizzy. – Jaka ona jest? Opowiedz, mi proszę.
- Jest do mnie podobna. Ma niebieskie oczy i blond, kręcone, przetykane złotem włosy.- Odparł, a na wspomnienie siostry w jego oczach pojawiły się ciepłe ogniki. – Przede wszystkim jest mądrą, zrównoważoną panną, a nie taką narwaną dziewczyną, jak ty.
- Czy to zarzut? – spytała Lizzy z udawanym gniewem. – W takim razie panie Cooper zrywam z panem.
- O nie panno Cartwright zerwać ze mną pani nie pozwolę i nie był to zarzut. – Oczy Andy’go pociemniały, gdy to mówił. – Kocham cię. Jesteś dokładnie taka, jaką sobie ciebie wymarzyłem.
- Bardzo cię kocham Andrew – powiedziała Lizzy ściszonym, pełnym namiętności głosem. Te słowa były dla Coopera, jak najpiękniejsza muzyka. Spojrzał głęboko w oczy narzeczonej, tak jakby chciał zajrzeć w jej duszę. Pochylił się i delikatnie musnął rozchylone usta Lizzy, by w ułamku sekundy niesiony gorącym uczuciem wtargnąć językiem do ich wnętrza. Czas stanął w miejscu. Wreszcie Andy pierwszy oprzytomniał mówiąc:
- Zrobiło się późno. Musimy jechać, bo inaczej twój ojciec będzie wściekły.
- Ma pan rację doktorze. – Dobiegł ich z bliskiej odległości skrzekliwy, dziwnie znajomy głos. - Ojciec tej małej na pewno będzie wściekły, ale z innego powodu – Cooper poczuł lufę rewolweru przystawionego do pleców, po lewej stronie tuż pod łopatką. Próbował odwrócić się, żeby zobaczyć, kto ich zaatakował. Szturchnięcie lufą rewolweru przywołało go do porządku. – Jeśli chcesz jeszcze pożyć to rób, co ci karzę.
- Czego od nas chcesz? – spytał Andy i nagle rozjaśniło mu się w głowie. Wiedział już czyj to był głos. Takiego głosu się nie zapomina, ale czego mógł chcieć od nich Shaner.
- Rozpoznałeś mnie, co Cooper? – spytał Shaner i zaraz dodał – od ciebie nie chcę nic, ale od tej ślicznotki i owszem. Nie chciała ze mną zatańczyć, choć tak pięknie prosiłem, ale nic straconego. Teraz panna ze mną zatańczy, czy to jej się podoba czy nie.
- Twoje niedoczekanie Shaner – Cooper mocniej otoczył ramionami trzęsącą się z przerażenia Lizzy.
- Założysz się doktorku? – spytał Shaner głosem, w którym słychać było wyraźną kpinę. Jego słowom zawtórował rechot Malloy’a i dwóch innych mężczyzn siedzących na koniach.
- Nie rób tego Shaner – poprosił Andy stanowczym głosem i jeszcze mocniej przycisnął Lizzy do swej piersi – możesz mnie zabić, ale oszczędź ją.
- Wszystko to bardzo romantyczne, ale faktycznie robi się już późno. Elizabeth zapraszam cię serdecznie na moje ranczo. Ugoszczę cię w specjalny sposób. – Shaner zrobił dwa kroki i stanął przed dziewczyną. Lizzy z odrazą spojrzała na łysego Shanera przypominającego swym wyglądem wygłodniałego sępa. Urywany szloch wyrwał się z jej gardła. Shaner wyciągnął rękę w jej kierunku. Andy zareagował odruchowo i zdzielił go pięścią w szczękę. Shaner zatoczył się, lecz nie upadł. Cooper pchnął Lizzy w kierunku bryczki krzycząc Uciekaj, ale ona stała jak zaczarowana. Nie mogła zrobić kroku. Nagle konno podjechał do niej mężczyzna. Schwycił ją w tali i wciągnął na konia, sadowiąc ją tuż przed sobą. Próbowała wyswobodzić się. Krzyczała i wierzgała. Udało jej się nawet zranić paznokciami swego prześladowcę. Zawył z bólu i wrzasnął nie przebierając w słowach: Ty suko, po czym uderzył Lizzy raz i drugi w twarz. Dziewczynie pociemniało w oczach. Poczuła w ustach słodkawy smak krwi. Jeszcze próbowała walczyć, ale kolejny cios odebrał jej przytomność. Nim na dobre ją straciła usłyszała jakby z oddali rozpaczliwy, pełen przerażenia głos Andy’go wołający jej imię. Potem ogarnęła ją ciemność.
W tym samym czasie Cooper oszalały z rozpaczy próbował przedrzeć się do bryczki. Zrobił zaledwie dwa może trzy kroki, gdy doszedł go odgłos wystrzału, a potem poczuł gwałtowne szarpnięcie. Ostry ból rozdarł mu plecy. Zrobił jeszcze jeden krok i upadł na kolana. Oczy zaszły mu mgłą. Nim osunął się na ziemię, jego dusza opuściła ciało.
Tuż obok stał mężczyzna jakby utkany z mgły. Jego piękna twarz wyrażała nieziemski spokój, ale także ogromny smutek. Wyciągnął dłoń przed siebie i powiedział:
- Witaj Andrew. Jestem Sam Ash i przyszedłem żeby przeprowadzić cię na drugą stronę.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 19:45, 26 Paź 2014, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:28, 25 Paź 2014    Temat postu:

O zgrozo! ADA własnie idę na kijki, ale weszłam, żeby sprawdzić co tu się dzieje i oko omsknęło mi się na ostanią linijkę. O my god!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:37, 25 Paź 2014    Temat postu:

Szkoda doktorka, taki sympatyczny był.
Tylko co teraz będzie z Lizzy, aż strach się bać


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:35, 25 Paź 2014    Temat postu: Droga do nieba

Ada jak mogłaś uśmiercić tak sympatycznego ,rozsądnego ,młodego człowieka ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:46, 25 Paź 2014    Temat postu:

Zorino, uwierz mi było mi bardzo przykro podjąć taką decyzję, ale nie miałam innego wyjścia. Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:48, 25 Paź 2014    Temat postu: Pogaduchy

Rozumiem ,co nie zmienia faktu ,że bardzo mi przykro z tego powodu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 22:03, 25 Paź 2014    Temat postu:

ja również jestem głęboko wstrząśnięta Shocked I co teraz ma zrobić biedna Elizabeth? A biedak właśnie przeżywał najpiękniejsze chwile swojego życia Sad
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:29, 25 Paź 2014    Temat postu:

ADA w zasadzie moje myśli zostały zdominowane przez śmierć Andy'ego i przez cały fragment patrzę przez pryzmat jego śmierci. Po prostu nie chce mi się w to wierzyć. Postaram się jednak wyjść na chwilę z szoku Shocked
ADA napisał:
***
...i oczami wyobraźni ujrzał wściekłego Adama Cartwrighta,

Nie no proszę, Adam i mroczna twarz? Laughing Toż to Adam Surprised mroczny nieco to fakt Very Happy Cały fragment świetnie oddał zdenerwowanie Coopera i nerwowe przygotowania do wizyty oko w oko z mrocznym Adamem Cool
ADA napisał:
-Czyżby mój ojciec był przyczyną tej nerwowości? – spytał Benny z lekko kpiącym uśmiechem, tak bardzo przypominającym uśmiech jego ojca. Andy na moment zamarł widząc przed sobą twarz Adama, szybko jednak odetchnął z ulgą, gdy uświadomił sobie, że to tylko młodsze jego wydanie.

I znów powtórzę, super oddałaś podobieństwo charakterków syna i ojca Very Happy Biedny Andy już na progu dostał namiastkę Adama....na rozgrzewkę Laughing
ADA napisał:

- Wybacz ojcze, że przeszkadzam, ale doktor Cooper ma do ciebie sprawę niecierpiącą zwłoki. Adam popukał ołówkiem w leżącą przed nim księgę, po czym przyglądając się Andy’emu spytał z ironią:
- Czyżby ktoś umarł? Jest pan taki blady.

No nie, już na "dzień dobry" Adam ocieka ironią Very Happy
ADA napisał:

- Oby tak było, doktorze Cooper. – Rzekł Adam po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nazywając Andrew doktorem, a uśmiechając się do Adeline powiedział – moja droga bądź tak dobra i poproś tu do nas Lizzy, bo za chwilę dostanie skrętu szyi od tego podsłuchiwania po drzwiami.

Adam przemaglował kandydata ....Laughing zaczął kpiąco i zakończył z nie mniejszą ironią Very Happy
ADA napisał:
Cooper ostatkiem sił oderwał się od Lizzy, budzącej w nim tak mocne pożądanie, że z ledwością był w stanie nad nim zapanować....

Tacy zakochani aż miło....Rolling Eyes
ADA napisał:

- Ma pan rację doktorze. – Dobiegł ich z bliskiej odległości skrzekliwy, dziwnie znajomy głos. - Ojciec tej małej na pewno będzie wściekły, ale z innego powodu – Cooper poczuł lufę rewolweru przystawionego do pleców, po lewej stronie tuż pod łopatką.

Tego się nie spodziewałam Shocked
ADA napisał:
Zawył z bólu i wrzasnął nie przebierając w słowach: Ty suko, po czym uderzył Lizzy raz i drugi w twarz.

Tego tym bardziej Shocked
ADA napisał:
Zrobił jeszcze jeden krok i upadł na kolana. Oczy zaszły mu mgłą. Nim osunął się na ziemię, jego dusza opuściła ciało.
Tuż obok stał mężczyzna jakby utkany z mgły. Jego piękna twarz wyrażała nieziemski spokój, ale także ogromny smutek. Wyciągnął dłoń przed siebie i powiedział:
- Witaj Andrew. Jestem Sam Ash i przyszedłem żeby przeprowadzić cię na drugą stronę.

A tu już po prostu leżę i niemal widzę Asha. Shocked
Olaboga, olaboga, coś Ty narobiła najlepszego Shocked Shocked Shocked

ADA poleciałaś po bandzie. Śmierć Andy'ego jest nieodwracalna i to straszne. Szkoda mi Lizzy bo ona żyje, a Shanerowi co chodzi po głowie doskonale wiemy. Adam zejdzie na zawał jak znajdą ciało Coopera, bo zobaczą, że żarty się skończyły....chyba, że nie zdążą.
Fragment świetny choć straszny Shocked Shocked
Czekam z niecierpliwością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:14, 26 Paź 2014    Temat postu:

Cytat:
Na następny dzień wstał wcześnie rano. Szybko umył się. Z nerwów przy goleniu zaciął się dwa razy.

Doktorkowi trzęsą się ręce na myśl o rozmowie z Adamem ...

Cytat:
Ubrany był w śnieżnobiałą bawełnianą koszulę wykończoną stójką, do której dopinano kołnierzyk. Do tego założył żakardową kamizelkę w miodowym kolorze o lekko szpiczastym przodzie, zapinaną na rząd małych guziczków. Spodnie miał ciemnobrązowe o dość przylegającym kroju i kieszeniach, zgodnie z ówczesną modą, znajdujących się w bocznych szwach. Czarny surdut z wełnianej tkaniny, luźny bez wyraźnego wcięcia w talii miał dwurzędowe zapięcie i jedwabne wyłogi kołnierza. Całości dopełniał fular także jedwabny.

To się nazywa wytwornie ubrany młody człowiek. Dziewczyna padnie z zachwytu ... czy również jej tatuś? Trudno powiedzieć ...

Cytat:
- Drogi panie doktorze, ale, o którą z sióstr chodzi? – zażartował Benny. – Mam je dwie.

Ten sarkazm to Ben odziedziczył po tatusiu Very Happy

Cytat:
Adam popukał ołówkiem w leżącą przed nim księgę, po czym przyglądając się Andy’emu spytał z ironią:
- Czyżby ktoś umarł? Jest pan taki blady.

Dowcip typowy dla Adasia Very Happy

Cytat:
- Mam przez to rozumieć, że prosi pan nas o rękę naszej córki Elizabeth? – spytał grobowym głosem Adam.

Nie ma to jak kochający i życzliwy teść Wink

Cytat:
- Pana ojciec nie żyje?
- Zmarł na raka, jak miałem osiem lat. Dużo palił.

Doktor Cooper potrafi się odciąć Very Happy

Cytat:
Adam spojrzał na Adeline siedzącą w fotelu i przysłuchującą się uważnie rozmowie. Widząc pytający wzrok męża utkwiony w siebie, skinęła z aprobatą głową.

Ale przyszła teściowa ma o nim dobre zdanie Very Happy

Cytat:
- I odpowiada panu taki układ? – spytał Adam przewiercając wzrokiem Coopera.
- Tak. Będę czekał ile trzeba. – Odparł Andy z prostotą.

A już myślał, że zniechęci doktorka Cool

Cytat:
... uśmiechając się do Adeline powiedział – moja droga bądź tak dobra i poproś tu do nas Lizzy, bo za chwilę dostanie skrętu szyi od tego podsłuchiwania po drzwiami.

Jednak doskonale zna swoje dzieci Very Happy

Cytat:
Rok minie szybko – pomyślała, a potem czekać ją będzie tylko szczęście w ramionach Andrew. Była z niego dumna. Wykazał się prawdziwą odwagą stając twarzą w twarz z jej ojcem. Wiedziała, jak bardzo się go obawiał.

Szczęśliwa dziewczyna. Z radością patrzy w przyszłość ...

Cytat:
Cooper ostatkiem sił oderwał się od Lizzy, budzącej w nim tak mocne pożądanie, że z ledwością był w stanie nad nim zapanować. Bliskość narzeczonej zupełnie mąciła mu w głowie, ale pamiętał o obietnicy danej jej ojcu. Nie mógł i nie chciał jej złamać.

Porządny facet. Inny by nie pamiętał o obietnicy ...

Cytat:
Spojrzał ponad głową Lizzy w połyskujące wody Tahoe i poczuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Osiągnął wszystko, czego pragnął. Dobry i porządny człowiek.

Cytat:
- Ma pan rację doktorze. – Dobiegł ich z bliskiej odległości skrzekliwy, dziwnie znajomy głos.

W tak pięknym, romantycznym momencie pojawia się wstrętny typ

Cytat:
Nie chciała ze mną zatańczyć, choć tak pięknie prosiłem, ale nic straconego. Teraz panna ze mną zatańczy, czy to jej się podoba czy nie.

Shaner realizuje swoje pogróżki. Źle to wygląda ...

Cytat:
Lizzy z odrazą spojrzała na łysego Shanera przypominającego swym wyglądem wygłodniałego sępa. Urywany szloch wyrwał się z jej gardła. Shaner wyciągnął rękę w jej kierunku.

Nie dość, że wredny, podstępny i zły to jeszcze paskudnie wygląda ...

Cytat:
Krzyczała i wierzgała. Udało jej się nawet zranić paznokciami swego prześladowcę. Zawył z bólu i wrzasnął nie przebierając w słowach: Ty suko, po czym uderzył Lizzy raz i drugi w twarz. Dziewczynie pociemniało w oczach. Poczuła w ustach słodkawy smak krwi. Jeszcze próbowała walczyć, ale kolejny cios odebrał jej przytomność.

Bandyci byli brutalni. Żadnych względów dla kobiety ... ciekawe co na to Adam i bracia ...

Cytat:
Oczy zaszły mu mgłą. Nim osunął się na ziemię, jego dusza opuściła ciało.
Tuż obok stał mężczyzna jakby utkany z mgły. Jego piękna twarz wyrażała nieziemski spokój, ale także ogromny smutek. Wyciągnął dłoń przed siebie i powiedział:
- Witaj Andrew. Jestem Sam Ash i przyszedłem żeby przeprowadzić cię na drugą stronę.

No nie! Opisujesz miłego, sympatycznego faceta. Wprowadzasz go w ekstazę, spełniasz jego marzenia ... w dodatku wytwornie ubierasz ... a potem ... na chmurkę Sad Może Ash się rozmyśli i przepchnie go na tę ziemską stronę? ...
Szkoda doktora ... bardzo szkoda ...
Ciekawe opowiadanie ... piękne opisy, dopracowane, szczegółowe, dobrze oddane charaktery ... tylko doktora żal Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 1:02, 26 Paź 2014    Temat postu:

Jak już wspomniałam, jestem głęboko wstrząśnięta rozwojem wypadków. Sad
Ale wracając do początku…
Cytat:
Jego myślami niepodzielnie zawładnęła najpiękniejsza dziewczyna świata. Gdziekolwiek by nie spojrzał widział tylko ją - Elizabeth Cartwright. Nie spał, prawie nic nie jadł. Do tej pory myślał, że to zauroczenie. Teraz miał już pewność, że kocha tę słodką, a zarazem narwaną dziewczynę.

Piękny obraz zakochania
Cytat:
Mimo, że bał się jej ojca, jak diabeł święconej wody, postanowił rzucić wszystko na jedną szalę.

A podobno to zwykle teściowa wzbudza przerażenie Very Happy
Cytat:
Po chwili jednak na tyle się uspokoił, że zdołał się ubrać, a nawet wypić filiżankę kawy. O przełknięciu czegokolwiek innego nie było nawet mowy. Spojrzał na zegar. Dochodziła dziewiąta rano. Wiedział, że składanie wizyty o tak wczesnej porze to gruby nietakt, ale był za bardzo zdesperowany(…). Ubrany był w śnieżnobiałą bawełnianą koszulę wykończoną stójką, do której dopinano kołnierzyk. Do tego założył żakardową kamizelkę w miodowym kolorze o lekko szpiczastym przodzie, zapinaną na rząd małych guziczków. Spodnie miał ciemnobrązowe o dość przylegającym kroju i kieszeniach, zgodnie z ówczesną modą, znajdujących się w bocznych szwach. Czarny surdut z wełnianej tkaniny, luźny bez wyraźnego wcięcia w talii miał dwurzędowe zapięcie i jedwabne wyłogi kołnierza. Całości dopełniał fular także jedwabny.

Biedny zdenerwowany człowiek… Ale o wszelkich szczegółach, nawet w tym zdenerwowaniu, pamiętał Smile
Cytat:
spytał Andy z przestrachem w oczach zapominając zupełnie o podstawowej grzeczności, jaką jest przywitanie się.

Oświadczyny to bardzo ciężka przeprawa… chociaż zwykle to chyba mężczyzna się obawia czarnej polewki ze strony wybranki.
Cytat:
Drogi panie doktorze, ale, o którą z sióstr chodzi? – zażartował Benny. – Mam je dwie.

W tym stanie doktor Cooper to chyba nie docenił żartu…
Cytat:
Zdaje się, że faktycznie trochę się denerwuję

Ależ tylko odrobinę Rolling Eyes
Cytat:
Pana ojciec nie żyje?
- Zmarł na raka, jak miałem osiem lat. Dużo palił.

Ciekawe… Ale na Adamie wrażenia to nie zrobiło.
Cytat:
Kocham pana córkę i mogę na nią czekać do końca świata. Bez niej moje życie nie ma sensu. – Odparł Andy z prawdziwą szczerością i wzruszeniem w głosie. Adam spojrzał na Adeline siedzącą w fotelu i przysłuchującą się uważnie rozmowie. Widząc pytający wzrok męża utkwiony w siebie, skinęła z aprobatą głową. To wystarczyło Adamowi,

Andy to chyba powinien Adeline po rękach całować Very Happy
Cytat:
Z niedowierzaniem spoglądała na siedzącego tuż obok niej i powożącego bryczką Andy’go, teraz już jej oficjalnego narzeczonego. Była zupełnie zaskoczona. Prędzej uwierzyłaby, że piekło zamarznie, niż, że ojciec zgodzi się na jej małżeństwo z doktorem Cooperem.

Dobrze, że z chwilą zaakceptowania tego związku afekt jej nie minął Very Happy
Cytat:
Uśmiechnął się do niej czule i cmoknął w nos.

Urocze Very Happy
Cytat:
Wyglądała ślicznie i promiennie. Nie mógł się powstrzymać. Wziął narzeczoną w ramiona, a jego usta dotknęły jej warg zachłannie wręcz zaborczo. Lizzy przywarła całym ciałem do Andy’go, a czując jego męskość zapragnęła czegoś więcej i nie chodziło tu już o pocałunki. Cooper ostatkiem sił oderwał się od Lizzy, budzącej w nim tak mocne pożądanie, że z ledwością był w stanie nad nim zapanować.

Nie ma co, doktor ma silną wolę…
Cytat:
Spojrzał ponad głową Lizzy w połyskujące wody Tahoe i poczuł się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

I tak nie mogło zostać?
Cytat:
O nie. W żadnym wypadku. Najwyżej dwoje. Wiem doskonale, co to znaczy gromada nieznośnych krzykliwych dzieciaków.

Ciekawe, co by mówiła za kilka lat…
Cytat:
Odparł, a na wspomnienie siostry w jego oczach pojawiły się ciepłe ogniki. – Przede wszystkim jest mądrą, zrównoważoną panną, a nie taką narwaną dziewczyną, jak ty.

Widać, że szczerze kocha swoją siostrę
Cytat:
Ma pan rację doktorze. – Dobiegł ich z bliskiej odległości skrzekliwy, dziwnie znajomy głos. - Ojciec tej małej na pewno będzie wściekły, ale z innego powodu – Cooper poczuł lufę rewolweru przystawionego do pleców, po lewej stronie tuż pod łopatką.

I zaczyna się dramat…
Cytat:
Wszystko to bardzo romantyczne, ale faktycznie robi się już późno. Elizabeth zapraszam cię serdecznie na moje ranczo. Ugoszczę cię w specjalny sposób.

Co za typ Evil or Very Mad
Cytat:
Krzyczała i wierzgała. Udało jej się nawet zranić paznokciami swego prześladowcę. Zawył z bólu i wrzasnął nie przebierając w słowach: Ty suko, po czym uderzył Lizzy raz i drugi w twarz.

Cytat:
Zrobił zaledwie dwa może trzy kroki, gdy doszedł go odgłos wystrzału, a potem poczuł gwałtowne szarpnięcie. Ostry ból rozdarł mu plecy. Zrobił jeszcze jeden krok i upadł na kolana. Oczy zaszły mu mgłą. Nim osunął się na ziemię, jego dusza opuściła ciało.

Przyszłość Lizzy jest niepewna… chociaż, jeżeli Andy spotkał Asha… to nie pozwoli skrzywdzić swojej ukochanej. W każdym razie mam taką nadzieję…
ADA, piękny odcinek, starannie i dokładnie opisałaś nerwy młodego lekarza, jego przygotowania, zaczątek szczęścia… I urwałaś wątek, nie pozostawiając nadziei na coś więcej Sad Biedny Andy i jeszcze biedniejsza Elizabeth. Czekam na ciąg dalszy…
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:30, 26 Paź 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Od pamiętnego balu u państwa Clarków doktor Andrew Cooper prawie nie spał. Jego myślami niepodzielnie zawładnęła najpiękniejsza dziewczyna świata.

Doktorek wpadł jak śliwka w kompot. Very Happy

ADA napisał:
Najwyżej wyrzuci mnie z hukiem – pomyślał Cooper i oczami wyobraźni ujrzał wściekłego Adama Cartwrighta

Ten opis uruchomił moją wyobraźnię. Zobaczyłam Adama w akcji. Very Happy

ADA napisał:
- Czy zastałem pana ojca? – spytał Andy z przestrachem w oczach zapominając zupełnie o podstawowej grzeczności, jaką jest przywitanie się.

Biedny Andy, on tak potwornie boi się ojca swej wybranki. Adam urasta w jego oczach do rangi trzygłowego smoka. Laughing


ADA napisał:
- Adamie, odłóżmy tę buchalterię na później. Pojadę teraz z synami obejrzeć pastwiska. Widzę, że doktor Cooper zajmie ci trochę czasu.
- Dobrze, ale weź ze sobą Benny’go. – Odparł Adam i spoglądając na syna rzekł: - mam nadzieję, że nie pokrzyżowałem ci planów.
- Nie ojcze. W żadnym wypadku. – Odpowiedział Benny z przesadną grzecznością.
- Cieszę się. I jeszcze jedno, poproś tu do nas twoją mamę. – Powiedział Adam spoglądając z ledwie skrywaną niechęcią na Coopera siedzącego na brzeżku krzesła.

Adam chyba też się domyślił, w jakim celu przyjechał doktor Cooper, skoro pomyślał o obecności żony przy tej rozmowie. Rolling Eyes

ADA napisał:
- Pana ojciec nie żyje?
- Zmarł na raka, jak miałem osiem lat. Dużo palił.

Po takim wyznaniu Adam powinien zrozumieć poglądy doktora na temat palenia i już się nie dąsać, przynajmniej w tej kwestii.

ADA napisał:
- Tak. Będę czekał ile trzeba. – Odparł Andy z prostotą.
- Oby tak było, doktorze Cooper. – Rzekł Adam po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nazywając Andrew doktorem, a uśmiechając się do Adeline powiedział – moja droga bądź tak dobra i poproś tu do nas Lizzy, bo za chwilę dostanie skrętu szyi od tego podsłuchiwania po drzwiami.

Mam wrażenie, że doktorek przeszedł test i Adam jest całkiem zadowolony z przebiegu i wyniku rozmowy.Cool

ADA napisał:
Andy spojrzał z tkliwością na Lizzy. Wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć, że został narzeczonym najpiękniejszej dziewczyny na całym świecie. Uśmiechnął się do niej czule i cmoknął w nos.

Niech sam się cmoknie w nos. Na więcej go nie stać? Jako oficjalny narzeczony mógłby bardziej się postarać. Rolling Eyes

ADA napisał:
Nie mógł się powstrzymać. Wziął narzeczoną w ramiona, a jego usta dotknęły jej warg zachłannie wręcz zaborczo.

O, już się postarał. Very Happy

ADA napisał:
W tym samym czasie Cooper oszalały z rozpaczy próbował przedrzeć się do bryczki. Zrobił zaledwie dwa może trzy kroki, gdy doszedł go odgłos wystrzału, a potem poczuł gwałtowne szarpnięcie. Ostry ból rozdarł mu plecy. Zrobił jeszcze jeden krok i upadł na kolana. Oczy zaszły mu mgłą.

Będę się powtarzać, ale znowu to napiszę – TEGO SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM. Najpierw piękna, romantyczna scena z udziałem zakochanych, a później mrożący krew w żyłach dramat. Andrew nie żyje. Elizabeth w łapach Shanera i jego bandy. Chciałam napisać, że gorzej już być nie może, ale przecież może… Obawiam się, że to dopiero początek tragicznych wydarzeń. Sad Crying or Very sad

ADA, nie trzymaj nas zbyt długo w niepewności, jeśli łaska. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:31, 26 Paź 2014    Temat postu:

Aga napisał:
O zgrozo! ADA własnie idę na kijki, ale weszłam, żeby sprawdzić co tu się dzieje i oko omsknęło mi się na ostanią linijkę. O my god!

Aga, a co za licho kazało Ci oglądać ostatnią linijkę. Tak to byś sobie "kijkowała" niczego nieświadoma Smile
Aga napisał:
Adam zejdzie na zawał ...

Nie zejdzie, ale szlag go może trafić.
Ewelina napisał:
Może Ash się rozmyśli i przepchnie go na tę ziemską stronę? ...

Przykro mi, ale Ash nic nie może zrobić. Dostał awans i pomaga w przechodzeniu na drugą stronę.
Senszen napisał:
I tak nie mogło zostać?

Niestety nie. Lizzy będzie musiała jeszcze wiele przejść zanim dla niej zaświeci słoneczko. To słoneczko zaświeci również dla kogoś jeszcze.
Mada napisał:
Po takim wyznaniu Adam powinien zrozumieć poglądy doktora na temat palenia i już się nie dąsać, przynajmniej w tej kwestii.

Po niewczasie, ale zrozumiał Sad
Mada następny odcinek postaram się wkleić jak najszybciej. Myślę, że najpóźniej we wtorek.

Koleżanki bardzo serdecznie dziękuje za Wasze komentarze. Uwierzcie mi, że z ciężkim sercem przyszło mi wyeliminować sympatycznego pana doktora. Musiałam tak zrobić, bo Shaner zaczął mi trochę rozrabiać, a poza tym chciałabym rozbudować postać Lizzy i jeszcze dwóch postaci początkowo pomyślanych jako epizodyczne. Ma końcu chciałabym jeszcze kogoś uszczęśliwić, a do tego potrzebna mi nowa postać i ona wkrótce się pojawi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Nie 19:44, 26 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:30, 26 Paź 2014    Temat postu:

Brzmi bardzo tajemniczo i zagadkowo
Mnie wystarczyłoby uszczęśliwić i tak już sympatycznego doktorka ale cóż ...następny w kolejce do miana sympatycznego o uszczęśliwienie jest w moim mniemaniu....kret alias gumowe ucho...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 19:31, 26 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 171, 172, 173  Następny
Strona 22 z 173

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin