Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część III "Droga do nieba"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 26, 27, 28 ... 171, 172, 173  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:02, 31 Paź 2014    Temat postu:

W takim razie czekam... Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:36, 31 Paź 2014    Temat postu:

ADA no to ....czekamy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:24, 02 Lis 2014    Temat postu:

Mam nadzieję, że Senszen wklei wieczorem swój fragment opowiadania w przeciwnym razie Aga wstrzymaj się do jutra z czytaniem tego odcinka

***
- Zaskoczyłeś mnie tą informacją. Jego akurat nie podejrzewałbym o zdradę – Shaner nerwowo chodził po pokoju. – Mam nadzieję, że ciała szybko nie znajdą. To pomieszałoby mi szyki.
- Co pan zamierza teraz zrobić? Dziewczyny nie miał pan w planach. – Tony Dark przyglądał się Shanerowi z nieskrywanym zaciekawieniem.
- Plany są po to, Tony, żeby je odpowiednio modyfikować. Moja zemsta będzie bardziej wyrafinowana. Ben Cartwright za wnuczkę odda mi wszystko i przyjdzie do mnie na kolanach, jak ten król, co poszedł do Kanossy .
- Skąd ma pan pewność, że tak się stanie? – spytał Dark wodząc oczyma za wciąż chodzącym od ściany do ściany Shanerem.
- Bo rodzina, to dla Cartwrighta sens życia. Jeżeli zabiorę mu ów sens, nie będę musiał już go zabijać. Wystarczy mi, że będzie cierpiał, a jego cierpienie zwiększy się, gdy jego wnuczka urodzi mi synów. – Triumfujący uśmiech ukazał się na twarzy Shanera.
- Chce pan ją wziąć za żonę? – spytał Tony.
- A czy ja mówię, że chcę ją za żonę. Chcę mieć synów, a ona dobrze się do tego nadaje.
- Cartwrightowie panu tego nie darują.
- I na to liczę, Tony – powiedział Shaner z diabolicznym uśmiechem. – A teraz zajrzę do pięknej Lizzy. Mam nadzieję, że już doszła do siebie. Czas wziąć się do roboty. Chyba wiesz, co mam na myśli.
- Wiem, szefie. Bardzo dobrze wiem. – odparł Dark patrząc na Shanera spod przymrużonych powiek.
- Skoro tak, to chodź ze mną.
- Nie sądziłem, że potrzebna panu pomoc w tych sprawach.
- To miał być żart? – Shaner zmierzył Tony’go ostrym wzrokiem. – Nigdy tak do mnie nie mów.
- Przepraszam szefie, to się więcej nie powtórzy.- odparł Dark nieco zmieszany.
Shaner machnął ręką i skierował się do wyjścia. Tony posłusznie poszedł za nim. Drzwi pokoju, w którym znajdowała się Lizzy otworzyła Kimama. Mężczyźni weszli do środka. W pomieszczeniu panował półmrok i czuć było zapach ziół. Shaner podszedł do łóżka, na którym leżała dziewczyna. Przyjrzał się jej uważnie, dłużej zatrzymując wzrok na piersiach unoszących się w równym oddechu. Źrenice rozszerzyły mu się pod wpływem pożądania i poczuł przemożną chęć wzięcia jej tu i teraz. Tylko obecność Kimamy i Darka powstrzymała go od tego kroku. Stojący przy ścianie Dark z uwagą śledził każdy gest szefa. Wcześniej obrzucił wzrokiem śpiącą dziewczynę. Widok poranionej twarzy, potarganych włosów i bezbronność tak charakterystyczna dla wszystkich śpiących wywołały w Darku uczucie litości i współczucia.
- Kimama, co z dziewczyną? – spytał Shaner.
- Mansi jest bardzo chora – odparła Indianka patrząc mężczyźnie prosto w oczy.
- Kiedy będzie gotowa do wypełnienia powinności kobiety wobec mężczyzny? – spytał bezceremonialnie.
- Za trzy może cztery dni. Mansi jest bardzo chora. – Odparła z uporem Kimama.
- Masz jeden dzień, żeby postawić ją na nogi. Jutro wieczorem ma być gotowa. – powiedział Shaner zdecydowanym głosem. Przez twarz stojącego pod ścianą Darka przebiegł gwałtowny skurcz.
- Panie, ale ona ledwie żyje – próbowała bronić dziewczyny Indianka.
- Nic mnie to nie obchodzi. Masz czas do jutra i nie interesuje mnie, w jaki sposób to załatwisz.
- Tak będzie, panie – odpowiedziała Kimama pochylając z pokorą głowę.
- Dark idziemy, nic tu po nas – zwrócił się Shaner do Tony’go.
Kimama odprowadziła mężczyzn ponurym wzrokiem. Jej usta szeptały bezgłośne zaklęcia. Gdyby tylko miały moc sprawczą to obaj już by nie żyli.

***
Minęły trzy dni od tragicznej śmierci doktora Andrew Coopera i zniknięcia Elizabeth Cartwright. Virginia City żyło domysłami na temat tych strasznych wydarzeń. Wiedziano już, że doktor i piękna wnuczka Bena Cartwrighta zostali narzeczonymi. To, co stało się później było nie do pojęcia. Wszystkich poraziła ta okropna wiadomość, zwłaszcza, że doktor Cooper był powszechnie lubianą osobą. Gdy minął pierwszy szok ludzie zaczęli się zastanawiać, kto stał za tak przerażającą zbrodnią i nie wiadomo, kiedy podejrzenia padły na Randy Shanera. Robert Clark, organizator pamiętnego balu, któremu tak bardzo zależało na wejściu z nim w spółkę zaczął unikać ludzi. Pytany o Shanera udzielał wymijających odpowiedzi, a zapytany wprost o przykry incydent na przyjęciu zasłonił się słabą pamięcią. Być może bardziej drążono by sprawę znajomości Clarka z Shanerem, gdyby nie kolejna porażająca wiadomość. Powracający z Reno zastępca szeryfa Reeda natknął się na szczątki dyliżansu, który przed czterema dniami wyjechał z Virginia City do San Francisco. Mówiono, że wszyscy pasażerowie, woźnica i jego pomocnik zginęli, a ich ciała leżą na dnie głębokiej i trudnodostępnej przepaści, z której w żaden sposób nie można będzie ich wydostać. Przepaść miała stać się dla wszystkich ofiar katastrofy wspólnym grobem. Tragiczny wypadek dyliżansu zdominował wszystko, a gdy okazało się, że jechali nim synowa i wnuk Bena Cartwrighta ludzie zaczęli mówić, że nad jego rodziną zawisła klątwa.
Pogrzeb doktora Coopera skupił całe miasto. Każdy mieszkaniec Virginia City chciał pożegnać sympatycznego doktora. Spodziewano się przyjazdu matki i siostry Coopera, jego jedynej rodziny. Niestety okazało się, że na wieść o śmierci ukochanego syna pani Cooper dostała ataku serca. Znajdującą się w ciężkim stanie kobietą musiała zaopiekować się córka. Sarah Cooper siostra Andrew powiadomiła o tym telegraficznie Adama, dziękując za wszystko, co rodzina Cartwrightów zrobiła dla jej brata. Obiecała też, że jak tylko jej matce się polepszy to obie przyjadą na grób syna i brata.
Adam czytając telegram wyobraził sobie rozpacz rodziny Andrew. Choć trudno było mu się samemu przed sobą przyznać polubił doktora i wcale nie uważał go za złego lekarza. Po niewczasie żałował, że nie zaprzyjaźnił się z tym młodym człowiekiem, którego wybrało serce jego córki. Na myśl o Lizzy Adam umierał z niepokoju. Poszukiwania, jakie rozpoczął na własną rękę nie przyniosły rezultatów, a szeryf, który jego zdaniem działał wyjątkowo opieszale doprowadzał go do szału. Dodatkowo wieść o domniemanej śmierci bratowej i bratanka doprowadziły go niemalże na skraj rozstroju nerwowego. Dobrze, chociaż, że przyjechali Tommy i Milton. Gdy Adam ujrzał swoich młodszych synów nie wiadomo skąd pojawiła się myśl, że wszystko będzie dobrze, że musi być dobrze.
Po powrocie z cmentarza otępiała z rozpaczy i ledwie żywa Adeline musiała się położyć. Adam trzymał w swych rękach dłoń żony i nie znajdował słów, którymi mógłby ją pocieszyć. Adeline z resztkami łez na policzkach zasnęła ciężkim, niedającym ukojenia snem. Adam oddałby wszystko, żeby tylko nie patrzeć na rozpacz żony, a przede wszystkim, żeby móc zamknąć w swych objęciach ukochaną córkę. Przymknął powieki i przez chwilę widział przepiękną twarz Lizzy okoloną burzą ciemnych włosów i wpatrzone w niego ogromne niebieskie oczy. Nagle poczuł na swym ramieniu czyjąś dłoń. Zdziwiony podniósł wzrok. Tuż obok stała Vicky. Była cicha i przerażona. Nie przypominała niesfornej, pełnej niesamowitych pomysłów panienki. Przytulił ją mocno do siebie, a ona odwzajemniła uścisk.
- Tatusiu znajdziesz Lizzy, prawda? – spytała płaczliwym głosem.
- Będę się starał córeńko – odparł Adam. – Zrobię wszystko, żeby odnaleźć twoją siostrę, a teraz bądź tak dobra i posiedź z mamą. Ja muszę porozmawiać z twoimi braćmi.
- Dobrze tatusiu, jak sobie życzysz.
Adam pogłaskał Vicky po głowie i starając się nie robić hałasu otworzył drzwi sypialni. Przystanął na moment w progu. Ogarnął spojrzeniem śpiącą żonę i córkę siedzącą nieruchomo tuż przy niej, i po cichu zamknął drzwi.

***
Adam lekko wsparty o balustradę schodów spoglądał na siedzących przy kominku synów. Nic nie mówili, każdy zajęty swoimi myślami. Popatrzył na tych trzech młodych mężczyzn i pomyślał, kiedy oni dorośli? Westchnąwszy bezgłośnie zaczął schodzić po schodach. Na widok ojca cała trójka wstała z foteli. Benny z niepokojem w głosie spytał:
- Ojcze, jak czuje się mamusia?
- Zasnęła. Vicky jest przy niej. – Odparł Adam głosem, w którym wyraźnie słychać było zmęczenie.
- Co zamierzasz dalej robić?
- Szukać waszej siostry. To chyba zrozumiałe.
- Tatusiu, czy stryj Hoss z nami pojedzie? – spytał Milton.
- Nie. Teraz bardziej potrzebny jest dziadkowi i stryjowi Josephowi, którzy pewnie są już na miejscu katastrofy.
- Nie mogę uwierzyć, że stryjenka Doreen i Joe nie żyją – powiedział Tommy kręcąc z niedowierzaniem głową.
- Mnie też trudno w to uwierzyć – odparł Adam siadając w fotelu. – Miltonie, możesz nalać mi kawy.
- Oczywiście tatusiu, już ci podaję.
- Jutro skoro świt rozpoczniemy poszukiwania. Pojedziemy w kierunku Washoe. Może tam znajdziemy jakieś ślady – powiedział Adam biorąc z rąk Miltona filiżankę gorącej kawy. Spojrzał na syna i w podziękowaniu skinął głową. – Powinniście położyć się spać. Nie wiadomo ile czasu spędzimy w siodle.
- Ojcze, naprawdę zamierzasz nadal szukać Lizzy na własną rękę? – spytał Benny.
- A cóż to za pytanie? – Adam spojrzał zaskoczony na Benny’go.
- Szeryf wyraźnie zakazał jakichkolwiek wypadów. To może przynieść więcej szkody niż pożytku.
- Jak w ogóle możesz tak mówić? – w oczach Adama pojawił się gniew. - Szeryf nie zrobił nic, żeby znaleźć twoją siostrę. Bardziej interesuje go katastrofa. Jeśli Lizzy jest w łapach Shanera to każda chwila się liczy.
- Dlaczego miałby porwać ją Shaner? Nie pomyślałeś, że mogli to być Indianie – odparł Benny głośniej niż zamierzał.
- Indianie?! Tu w Ponderosie?! – prychnął Adam wyraźnie zirytowany. – Od blisko dwóch lat nie słyszano żeby Indianie kogokolwiek napadli. Wiesz, że właściwie nie opuszczają rezerwatu.
- Masz pewność ojcze? Zawsze może trafić się grupka czerwonoskórych, którzy zapragną prawdziwej wolności i co wtedy? – nie ustępował Benny.
- Możesz mi powiedzieć, o co ci chodzi? Jeśli nie chcesz z nami jechać, wystarczy, że mi powiesz. – Adam zrobił się czerwony na twarzy.
- O, co mi chodzi? Naprawdę nie rozumiesz, ojcze, że twoje działania mogą zaszkodzić Lizzy. Jeżeli została porwana dla okupu powinniśmy zaczekać, aż porywacze się odezwą, a przede wszystkim postępować tak, jak powiedział szeryf Reed. Nie możesz brać prawa we własne ręce. – Benny z trudem panował nad emocjami.
- Twoim zdaniem powinienem bezczynnie czekać. Nic, nie robić i mieć nadzieję na szczęśliwy powrót Lizzy. Tak?!
- Ojcze uważam, że nie powinniśmy wchodzić w drogę szeryfowi. Reed wie, co robi i ma przede wszystkim doświadczenie.
- Benny uspokój się. Co ty wygadujesz? – Tommy schwycił brata za ramię.
- To, co myślę. Nie widzisz, do czego to wszystko prowadzi? Minęły trzy dni i nie mamy kompletnie nic. Z każdym dniem szanse na przeżycie naszej siostry maleją. Jeżeli ktokolwiek może ją odnaleźć to tylko Reed. Ojciec jak chce urządzać sobie przejażdżki po okolicy to niech urządza, ale beze mnie – wykrzyczał Benny prosto w twarz Tommy’emu, który zaskoczony gwałtowną reakcją brata ściskał jego ramię coraz mocniej.
- Jak możesz tak mówić? - Milton z niedowierzaniem spoglądał na Benny’go z trudem rozpoznając w tym rozwścieczonym mężczyźnie swojego najstarszego brata. – Tatuś nigdy nikogo świadomie nie naraził na niebezpieczeństwo. Mnie też kiedyś porwano i gdyby nie nasz tato pewnie bym nie żył, więc oszczędź nam tych swoich mądrości.
- Co ty możesz wiedzieć? Byłeś wtedy małym przerażonym dzieckiem, a poza tym ojciec doskonale wiedział, kto cię porwał i czego można się spodziewać. – odparł Benny wyswabadzają się wreszcie z mocnego uścisku Tommy’go. – My nie wiemy nic, nie mamy najmniejszego śladu. Działamy nieracjonalnie i po omacku. Zaczekajmy na szeryfa. Niech on poprowadzi pogoń.
- Dosyć. – Adam przysłuchujący się do tej pory wymianie zdań między synami wstał gwałtownie z fotela. – Adamie Benjaminie …
- Nie mów do mnie Adamie, ojcze – warknął Benny.
- Adamie Benjaminie Cartwright, jeśli ci się nie podobają moje działania droga wolna. Nie będę cię o nic prosił, ani o nic błagał. Czy ci się to podoba czy nie, jutro o piątej rano wyruszamy nad Washoe. Twoja sprawa czy zechcesz z nami pojechać. Do niczego nie zamierzam cię przymuszać. A teraz idźcie do siebie. – Powiedział Adam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Tato, wszyscy jesteśmy zdenerwowani. Benny nie chciał cię urazić – rzekł Milton.
- Nie potrzebuję adwokata – Benny posłał bratu mordercze spojrzenie.
- Idźcie do siebie. Rozmowa skończona – rzekł Adam głęboko oddychając. Słowa Benny’go zabolały go bardziej niż chciał to przyznać. Poczuł ucisk w klatce piersiowej i mimowolnie jęknął przycisnąwszy dłoń do piersi.
- Tato dobrze się czujesz? – spytał Milton zaniepokojony.
- Co ci jest tato? – Tommy uważnie przyglądał się Adamowi.
- Nic, chłopcy. Jestem po prostu trochę zmęczony. Idźcie spać.

***
- Jesteś z siebie zadowolony? – Tommy ze złością popatrzył na Benny’go. – Ciągle się czepiasz taty. Ja na jego miejscu dałbym ci nieźle popalić.
- Ale nie jesteś na jego miejscu, braciszku. I radzę ci po dobroci odczep się ode mnie.
- Bo, co mi zrobisz? – spytał Tommy z wyzywającą miną. Benny bliski wybuchu stanął naprzeciw brata.
- Przestańcie. Co wy wyprawiacie? – Milton wszedł między nich.
- A ty, czego? Rozjemca nam niepotrzebny – warknął wściekły Benny odpychając Miltona.
- Zostaw go. – Tommy stanął w obronie młodszego brata. - Co cię do diabła ugryzło?
- Nic.
- Doprawdy? Wszystkich się wokół czepiasz. Widzisz, co dzieje się z tatą i urządzasz mu awanturę.
- To nie twoja sprawa. Nic nie rozumiesz. – Wycedził przez zęby Benny.
- Ty za to wszystko wiesz – Tommy popatrzył na brata z ironią.
- Uważaj, żebym nie musiał pokazać ci, gdzie twoje miejsca.
- Spróbuj. Mógłbyś się przeliczyć. – powiedział Tommy zadziornie.
- Ciekawe? Może, jak złamię ci drugą rękę do kompletu to wreszcie się ode mnie odczepisz.
- Dajcie spokój – powiedział Milton pojednawczo – musicie się kłócić w takiej chwili.
- Masz rację. Chodźmy Miltonie. Nasz brat chyba postradał zmysły. Kąsa jak wściekły pies. – rzekł Tommy posyłając Benny’mu lekceważące spojrzenie. Nigdy tak do końca go nie rozumiał. Zawsze uważał starszego brata za wszystkowiedzącego sztywniaka. Od czasu, gdy wiele lat temu porwano ich najmłodszego brata Miltona, Benny nie odstępował rodzeństwa ani na krok. Był nad wiek poważny i rzadko się uśmiechał. Choć był najprzystojniejszy z całej ich trójki i nie było panny, która nie wzdychałaby do niego, on zdawał się tego nie zauważać. Przez krótki czas mówiło się, że Benny zakochał się w Molly Edwars, i że zamierza się jej oświadczyć. Rodzice dziewczyny patrzyli przychylnie na tak wspaniałego kandydata do ręki ich córki. Niestety, Molly, która w oczach rodziców uchodziła za wzór wszelkich cnót tak naprawdę była niezwykle rozrywkową dziewczyną. Szybko okazało się, że obraz Molly w rzeczywistości znacznie odbiegał od wyobrażenia Benny’go o dziewczynie. Kolejne znajomości były przelotne i nic nieznaczące. Twierdził zresztą, że nigdy się nie ożeni. Na zwróconą mu przez ojca uwagę, że zmieni zdanie, gdy znajdzie prawdziwą miłość odparł, że żona i dzieci to tylko niepotrzebny kłopot. Był bardzo zamknięty w sobie, ale matkę kochał do szaleństwa. Podobnym uczuciem darzył siostry. Z braćmi jakoś się dogadywał mając ich stale na oku, tylko z ojcem nie potrafił, a może nie chciał znaleźć wspólnego języka. I tak było od piętnastu lat, od porwania Miltona i od czasu, gdy przestał reagować na swoje pierwsze imię twierdząc, że wystarczy w domu jeden Adam.
- Tommy, myślisz, że Benny ma rację? – spytał Milton ściszonym głosem. Obaj po wyjściu od brata przystanęli na korytarzu prowadzącym do ich pokoi.
- Nie sądzę. Tata wie, co robi. Nie można czekać z założonymi rękoma. Tego za Cartwrightów nikt nie załatwi – odparł Tommy. Milton spojrzał na brata. Zazdrościł mu tej pewności siebie.
- Niepokoję się o Lizzy – powiedział Milton ściszonym głosem. – Wiem, jak to jest z tą tylko różnicą, że ja byłem małym dzieckiem, a ona … to piękna dziewczyna. Wiesz, co mogą jej zrobić.
- Nawet tak nie myśl. Trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze i nasza siostra wróci do domu cała i zdrowa – rzekł Tommy z pewnością w głosie.
- Masz rację. Lepiej idźmy spać. Dobranoc – odparł Milton i otworzył drzwi swego pokoju.
- Milton?
- Słucham.
- Pamiętasz coś ze swojego porwania?
- Wszystko.

***


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 22:03, 03 Lis 2014, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:35, 02 Lis 2014    Temat postu: Droga do nieba

Coraz bardziej lubię Miltona za jego spokój i opanowanie.
Tak sobie pomyślałam ,że jeśli ta siostra doktora przyjedzie ,to może ona i Benny..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:50, 02 Lis 2014    Temat postu:

Zorino jesteś na dobrej drodze ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:04, 02 Lis 2014    Temat postu:

Shaner to typ, który plany mrożą człowiekowi krew w żyłach.
Ciekawe kim jest ten zabity.
Benny nie wie co mówi jakby sam miał dzieci to by zrobił to samo co Adam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:29, 02 Lis 2014    Temat postu:

ADA napisał:
- Bo rodzina, to dla Cartwrighta sens życia. Jeżeli zabiorę mu ów sens, nie będę musiał już go zabijać. Wystarczy mi, że będzie cierpiał, a jego cierpienie zwiększy się, gdy jego wnuczka urodzi mi synów. – Triumfujący uśmiech ukazał się na twarzy Shanera.
- Chce pan ją wziąć za żonę? – spytał Tony.
- A czy ja mówię, że chcę ją za żonę. Chcę mieć synów, a ona dobrze się do tego nadaje.

Co za bydlak! Biedna Lizzy, w łapach takiego obleśnego łysola, który ma zamiar potraktować ją jak … klacz rozpłodową. Na samą myśl robi mi się niedobrze. Sad

ADA napisał:
– A teraz zajrzę do pięknej Lizzy. Mam nadzieję, że już doszła do siebie. Czas wziąć się do roboty.

Cóż za subtelność. Jakby zabierał się do rąbania drewna.

ADA napisał:
- Kimama, co z dziewczyną? – spytał Shaner.
- Mansi jest bardzo chora – odparła Indianka patrząc mężczyźnie prosto w oczy.
- Kiedy będzie gotowa do wypełnienia powinności kobiety wobec mężczyzny? – spytał bezceremonialnie.
- Za trzy może cztery dni. Mansi jest bardzo chora. – Odparła z uporem Kimama.
- Masz jeden dzień, żeby postawić ją na nogi. Jutro wieczorem ma być gotowa. – powiedział Shaner zdecydowanym głosem.

Dobrze, że Kimama wytargowała choć jeden dzień zwłoki. Spieszy się gadowi. Ktoś powinien ukręcić mu łeb i … nie tylko łeb. Evil or Very Mad

ADA napisał:
Tragiczny wypadek dyliżansu zdominował wszystko, a gdy okazało się, że jechali nim synowa i wnuk Bena Cartwrighta ludzie zaczęli mówić, że nad jego rodziną zawisła klątwa.

Ludzie mają rację. Ta klątwa nazywa się „Shaner”.

ADA napisał:
Adam czytając telegram wyobraził sobie rozpacz rodziny Andrew. Choć trudno było mu się samemu przed sobą przyznać polubił doktora i wcale nie uważał go za złego lekarza. Po niewczasie żałował, że nie zaprzyjaźnił się z tym młodym człowiekiem, którego wybrało serce jego córki.

Próżny żal, niczego już się nie da naprawić. Szkoda biednego doktora Coopera. Crying or Very sad Tak bardzo kochał Lizzy i pragnął pojąć ją za żonę.

ADA napisał:
Nagle poczuł na swym ramieniu czyjąś dłoń. Zdziwiony podniósł wzrok. Tuż obok stała Vicky. Była cicha i przerażona.

A już się zastanawiałam, gdzie jest Vicky, bo jakoś ostatnio jej osoba zniknęła wśród natłoku wydarzeń i tragedii. Dokuczała siostrze, posuwała się do szantażu, a teraz pewnie ma wyrzuty sumienia i tak po ludzku boi się o jej życie.

ADA napisał:
Adam lekko wsparty o balustradę schodów spoglądał na siedzących przy kominku synów. Nic nie mówili, każdy zajęty swoimi myślami. Popatrzył na tych trzech młodych mężczyzn i pomyślał, kiedy oni dorośli?

Zupełnie jak Ben, który wszak też ma trzech synów. Adam kontynuuje rodzinną tradycję, choć żonę ma jedną, na szczęście. Smile

ADA napisał:
- Masz pewność ojcze? Zawsze może trafić się grupka czerwonoskórych, którzy zapragną prawdziwej wolności i co wtedy? – nie ustępował Benny.
- Możesz mi powiedzieć, o co ci chodzi? Jeśli nie chcesz z nami jechać, wystarczy, że mi powiesz. – Adam zrobił się czerwony na twarzy.

Nie rozumiem, po co Benny denerwuje ojca. Czego on od niego oczekuje? Ma nadzieję, że Adam będzie siedział przy kominku i czekał na wiadomość od szeryfa? Pewnie, gdyby tak zrobił, Benny by mu zarzucał brak zainteresowania losem swej córki. Confused

ADA napisał:
- Jeżeli ktokolwiek może ją odnaleźć to tylko Reed. Ojciec jak chce urządzać sobie przejażdżki po okolicy to niech urządza, ale beze mnie – wykrzyczał Benny prosto w twarz Tommy’emu, który zaskoczony gwałtowną reakcją brata ściskał jego ramię coraz mocniej.

Wiara Benny’ego w możliwości ojca jest porażająca. Shocked Ciężko coś takiego usłyszeć. Żal mi Adama. Cierpi i nie ma wsparcia w najstarszym synu. Sad

ADA napisał:
- Idźcie do siebie. Rozmowa skończona – rzekł Adam głęboko oddychając. Słowa Benny’go zabolały go bardziej niż chciał to przyznać. Poczuł ucisk w klatce piersiowej i mimowolnie jęknął przycisnąwszy dłoń do piersi.
- Tato dobrze się czujesz? – spytał Milton zaniepokojony.
- Co ci jest tato? – Tommy uważnie przyglądał się Adamowi.
- Nic, chłopcy. Jestem po prostu trochę zmęczony. Idźcie spać.

Benny po raz kolejny ma swój udział w pogorszeniu się stanu zdrowia swego ojca. Nie mam dla niego usprawiedliwienia Exclamation

ADA napisał:
- Masz rację. Chodźmy Miltonie. Nasz brat chyba postradał zmysły. Kąsa jak wściekły pies. – rzekł Tommy

Słuszna uwaga. Trudno się z nią nie zgodzić.

ADA napisał:
Twierdził zresztą, że nigdy się nie ożeni. Na zwróconą mu przez ojca uwagę, że zmieni zdanie, gdy znajdzie prawdziwą miłość odparł, że żona i dzieci to tylko niepotrzebny kłopot.

Gdyby jego rodzice myśleli w ten sposób, nie byłoby go na świecie.
Zachowanie Benny’ego nie świadczy o jego dojrzałości, wręcz przeciwnie. Ten chłopak strasznie się miota i chyba do końca nie wie, czego tak naprawdę chce. Myślałam, że może rodzinna tragedia spowoduje przełom w jego postępowaniu, ale on nadal zachowuje się jak dzikus. Rolling Eyes

ADA napisał:
Trzeba wierzyć, że wszystko będzie dobrze i nasza siostra wróci do domu cała i zdrowa – rzekł Tommy z pewnością w głosie.

Przede wszystkim – cała. Do zdrowia można po jakimś czasie wrócić...

ADA napisał:
- Milton?
- Słucham?
- Pamiętasz coś ze swojego porwania?
- Wszystko.

Milton i Tommy bardzo mi się spodobali. Po traumatycznych przejściach w dzieciństwie Milton mógłby stać się odludkiem, a tymczasem on wyrósł na wrażliwego człowieka.

ADA, nie pozwalasz, aby emocje opadły i to sprawia, że czytelnik spragniony jest kolejnych odcinków. Interesująco prowadzisz poszczególne watki. Czekam na więcej, licząc, że nie przyjdzie mi czekać zbyt długo. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:50, 02 Lis 2014    Temat postu:

Camila
Cytat:
Benny nie wie co mówi jakby sam miał dzieci to by zrobił to samo co Adam.

Prawdopodobnie tak by było. Benny jest bardzo podobny do Adama i chyba nie do końca potrafi się z tym pogodzić. Tak samo, jak z przeszłością, która w takiej czy innej postaci wciąż do niego wraca. Porwanie siostry spowodowało, że nie myśli logicznie. On bardzo kocha siostrę, boi się o nią i wydaje mu się, że ojciec swym działaniem zamiast pomóc zaszkodzi Lizzy.

Mada
Cytat:
Dobrze, że Kimama wytargowała choć jeden dzień zwłoki. Spieszy się gadowi. Ktoś powinien ukręcić mu łeb i … nie tylko łeb. Evil or Very Mad

Nie myślałam, że ten fragment wywoła tak silne emocje. Muszę przyznać nieskromnie, że bardzo mnie to cieszy Smile Już w najbliższym odcinku Lizzy stanie twarzą w twarz z potworem Sad
Mada, jeśli chodzi o termin wklejenia kolejnego odcinka postaram się zsynchronizować Very Happy

Zorina, Camila, Mada serdecznie dziękuję za Wasze komentarze Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 19:54, 02 Lis 2014    Temat postu:

Cytat:
Mam nadzieję, że ciała szybko nie znajdą. To pomieszałoby mi szyki

Tony chyba postarał się, żeby ciało znaleźli.
Cytat:
Chce pan ją wziąć za żonę? – spytał Tony.
- A czy ja mówię, że chcę ją za żonę. Chcę mieć synów, a ona dobrze się do tego nadaje.

Bardzo pragmatyczne podejście.
Cytat:
I na to liczę, Tony – powiedział Shaner z diabolicznym uśmiechem. – A teraz zajrzę do pięknej Lizzy. Mam nadzieję, że już doszła do siebie. Czas wziąć się do roboty. Chyba wiesz, co mam na myśli.

Akurat jadłam coś… w gardle mi stanęło…
Cytat:
Nie sądziłem, że potrzebna panu pomoc w tych sprawach.
- To miał być żart? – Shaner zmierzył Tony’go ostrym wzrokiem. – Nigdy tak do mnie nie mów.

Kiepski ten żart.
Cytat:
Kiedy będzie gotowa do wypełnienia powinności kobiety wobec mężczyzny? – spytał bezceremonialnie.

Mam nadzieję, że Shaner nie będzie gotów do spełnienia owej „powinności” z przyczyn całkowicie dowolnych.
Cytat:
Kimama odprowadziła mężczyzn ponurym wzrokiem. Jej usta szeptały bezgłośne zaklęcia. Gdyby tylko miały moc sprawczą to obaj już by nie żyli.

Kimama obroni Lizzy, mam nadzieję, że zostanie wynagrodzona.
Cytat:
Tragiczny wypadek dyliżansu zdominował wszystko, a gdy okazało się, że jechali nim synowa i wnuk Bena Cartwrighta ludzie zaczęli mówić, że nad jego rodziną zawisła klątwa.

Klątwa, nie klątwa… szczęścia to oni nie mają
Cytat:
Niestety okazało się, że na wieść o śmierci ukochanego syna pani Cooper dostała ataku serca. Znajdującą się w ciężkim stanie kobietą musiała zaopiekować się córka.

Chyba klątwa jednak… zaraźliwa.
Cytat:
Dodatkowo wieść o domniemanej śmierci bratowej i bratanka doprowadziły go niemalże na skraj rozstroju nerwowego. Dobrze, chociaż, że przyjechali Tommy i Milton. Gdy Adam ujrzał swoich młodszych synów nie wiadomo skąd pojawiła się myśl, że wszystko będzie dobrze, że musi być dobrze.

Adam rozstrojony nerwowo… Musi być dobrze, ADA, dalej w to wierze Very Happy
Cytat:
Dosyć. – Adam przysłuchujący się do tej pory wymianie zdań między synami wstał gwałtownie z fotela. – Adamie Benjaminie …
- Nie mów do mnie Adamie, ojcze – warknął Benny.
- Adamie Benjaminie Cartwright, jeśli ci się nie podobają moje działania droga wolna. Nie będę cię o nic prosił, ani o nic błagał. Czy ci się to podoba czy nie, jutro o piątej rano wyruszamy nad Washoe. Twoja sprawa czy zechcesz z nami pojechać. Do niczego nie zamierzam cię przymuszać. A teraz idzie do siebie. – Powiedział Adam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Tato, wszyscy jesteśmy zdenerwowani. Benny nie chciał cię urazić – rzekł Milton.
- Nie potrzebuję adwokata – Benny posłał bratu mordercze spojrzenie.
- Idźcie do siebie. Rozmowa skończona – rzekł Adam głęboko oddychając. Słowa Benny’go zabolały go bardziej niż chciał to przyznać. Poczuł ucisk w klatce piersiowej i mimowolnie jęknął przycisnąwszy dłoń do piersi.

Bardzo smutna, bolesna scena Confused Ale musze powiedzieć, że pięknie opisałaś wzajemne pretensje, ból, brak zaufania.
Cytat:
Nigdy tak do końca go nie rozumiał. Zawsze uważał starszego brata za wszystkowiedzącego sztywniaka. Od czasu, gdy wiele lat temu porwano ich najmłodszego brata Miltona, Benny nie odstępował rodzeństwa ani na krok. Był nad wiek poważny i rzadko się uśmiechał(…). Był bardzo zamknięty w sobie, ale matkę kochał do szaleństwa. Podobnym uczuciem darzył siostry. Z braćmi jakoś się dogadywał mając ich stale na oku, tylko z ojcem nie potrafił, a może nie chciał znaleźć wspólnego języka. I tak było od piętnastu lat, od porwania Miltona i od czasu, gdy przestał reagować na swoje pierwsze imię twierdząc, że wystarczy w domu jeden Adam.

Straszne Shocked Benny ma naprawdę dużo pretensji do Adama… i chyba nie tylko do niego Shocked
Cytat:
Milton?
- Słucham.
- Pamiętasz coś ze swojego porwania?
- Wszystko.

Pamięta, ale mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradził Confused

ADA, wstrząsający ten odcinek. Wspaniale opisałaś wszystkie zadry jakie są w rodzinie, bezradność, którą czują… Czekam na więcej i liczę na Kimamę Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:16, 02 Lis 2014    Temat postu:

Senszen serdecznie dziękuję za komentarz Very Happy

Cytat:
Akurat jadłam coś… w gardle mi stanęło…

Ale wszystko w porządku? Senszen nie było to moim zamiarem Very Happy

Cytat:
Kimama obroni Lizzy, mam nadzieję, że zostanie wynagrodzona.

Rozpatruję dwie opcje. Rolling Eyes Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 20:18, 02 Lis 2014    Temat postu:

w porządku, herbatką sobie popiłam Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:21, 02 Lis 2014    Temat postu:

Cieszy mnie to bardzo

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:38, 02 Lis 2014    Temat postu:

No, nakarmiłam się fragmentami Mady i Senszen po ciężkim dniu jak balsam umęczoną duszę...Twoje ADA do tramwaju. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:42, 03 Lis 2014    Temat postu:

Cytat:
Moja zemsta będzie bardziej wyrafinowana. Ben Cartwright za wnuczkę odda mi wszystko i przyjdzie do mnie na kolanach,

Chyba bardzo nie lubi Bena ...

Cytat:
Wystarczy mi, że będzie cierpiał, a jego cierpienie zwiększy się, gdy jego wnuczka urodzi mi synów.

Wyjątkowo obleśny typ. Chce połączyć zemstę z przyjemnością ... spryciarz ...

Cytat:
- A czy ja mówię, że chcę ją za żonę. Chcę mieć synów, a ona dobrze się do tego nadaje.

Hmmm ... nieco swobodne podejście do ... sprawy ... legalistą to on nie jest.

Cytat:
- Nie sądziłem, że potrzebna panu pomoc w tych sprawach.
- To miał być żart? – Shaner zmierzył Tony’go ostrym wzrokiem.

Tony chyba przesadził z dowcipem Surprised

Cytat:
Stojący przy ścianie Dark z uwagą śledził każdy gest szefa. Wcześniej obrzucił wzrokiem śpiącą dziewczynę. Widok poranionej twarzy, potarganych włosów i bezbronność tak charakterystyczna dla wszystkich śpiących wywołały w Darku uczucie litości i współczucia.

Czyżby i w tym zbirze rodziły się ludzkie uczucia?

Cytat:
- Masz jeden dzień, żeby postawić ją na nogi. Jutro wieczorem ma być gotowa. – powiedział Shaner zdecydowanym głosem.

Tańczący sęp, to można sobie wyobrazić, ale sęp ... to już nieco gorzej wygląda Mad

Cytat:
Kimama odprowadziła mężczyzn ponurym wzrokiem. Jej usta szeptały bezgłośne zaklęcia. Gdyby tylko miały moc sprawczą to obaj już by nie żyli.

Jeśli Indianka nie pomoże Lizzie, to dziewczyna jest bez szans ... chyba, że coś się znów wydarzy ...

Cytat:
Tragiczny wypadek dyliżansu zdominował wszystko, a gdy okazało się, że jechali nim synowa i wnuk Bena Cartwrighta ludzie zaczęli mówić, że nad jego rodziną zawisła klątwa.

Cartwrightowie dostają w kuper przy każdej sposobności ... może klątwa, może pech a może celowe działanie :p

Cytat:
Niestety okazało się, że na wieść o śmierci ukochanego syna pani Cooper dostała ataku serca. Znajdującą się w ciężkim stanie kobietą musiała zaopiekować się córka.

Nieszczęścia jak widać nikogo nie omijają Sad

Cytat:
Choć trudno było mu się samemu przed sobą przyznać polubił doktora i wcale nie uważał go za złego lekarza. Po niewczasie żałował, że nie zaprzyjaźnił się z tym młodym człowiekiem, którego wybrało serce jego córki.

Teraz to żałuje? A kto straszył doktora?

Cytat:
Adam oddałby wszystko, żeby tylko nie patrzeć na rozpacz żony, a przede wszystkim, żeby móc zamknąć w swych objęciach ukochaną córkę. Przymknął powieki i przez chwilę widział przepiękną twarz Lizzy okoloną burzą ciemnych włosów i wpatrzone w niego ogromne niebieskie oczy. Nagle poczuł na swym ramieniu czyjąś dłoń. Zdziwiony podniósł wzrok. Tuż obok stała Vicky. Była cicha i przerażona.

Piękne relacje rodzinne z żoną i córkami. Szkoda, że z synami gorzej się dogaduje ...

Cytat:
Adam lekko wsparty o balustradę schodów spoglądał na siedzących przy kominku synów. Nic nie mówili, każdy zajęty swoimi myślami. Popatrzył na tych trzech młodych mężczyzn i pomyślał, kiedy oni dorośli?

No tak, synami mniej się zajmował? Chociaż kocha ich. Niewątpliwie ...

Cytat:
- Ojcze, jak czuje się mamusia?

Widać różnicę - do Adama "ojcze" a o Adeline "mamusia" ...

Cytat:
- Tatusiu, czy stryj Hoss z nami pojedzie? – spytał Milton.

A dla Miltona Adam jest tatusiem, a nie ojcem ...

Cytat:
- Ojcze, naprawdę zamierzasz nadal szukać Lizzy na własną rękę? – spytał Benny.
- A cóż to za pytanie? – Adam spojrzał zaskoczony na Benny’go.
- Szeryf wyraźnie zakazał jakichkolwiek wypadów. To może przynieść więcej szkody niż pożytku.

Benny, jak niegdyś Adam jest zwolennikiem przestrzegania prawa i przeciwnikiem brania je w swoje ręce ...

Cytat:
Szeryf nie zrobił nic, żeby znaleźć twoją siostrę. Bardziej interesuje go katastrofa.

Jest niesprawiedliwy. Szeryf robi bardzo wiele, żeby odnaleźć lizzy. Katastrofą też się zajmuje, choć nie w taki sposób jakiego się Adam spodziewa.

Cytat:
Jeśli Lizzy jest w łapach Shanera to każda chwila się liczy.

A co tu pomoże chwila? Jakby była w lepszej formie, to i tak by nie zdążyli ...

Cytat:
- Indianie?! Tu w Ponderosie?! – prychnął Adam wyraźnie zirytowany. – Od blisko dwóch lat nie słyszano żeby Indianie kogokolwiek napadli. Wiesz, że właściwie nie opuszczają rezerwatu.

Adam jest realistą i dobrze zna Indian. Od razu skojarzył, kto stoi za porwaniem ...

Cytat:
- O, co mi chodzi? Naprawdę nie rozumiesz, ojcze, że twoje działania mogą zaszkodzić Lizzy. Jeżeli została porwana dla okupu powinniśmy zaczekać, aż porywacze się odezwą, a przede wszystkim postępować tak, jak powiedział szeryf Reed. Nie możesz brać prawa we własne ręce. – Benny z trudem panował nad emocjami.

Benny ma jednak rację. Może przypadkowo, ale ma! Działania Adama mogą zniweczyć plan szeryfa.

Cytat:
- Nie mów do mnie Adamie, ojcze – warknął Benny.

Benny nie lubi ojca Shocked

Cytat:
Poczuł ucisk w klatce piersiowej i mimowolnie jęknął przycisnąwszy dłoń do piersi.
- Tato dobrze się czujesz? – spytał Milton zaniepokojony.
- Co ci jest tato? – Tommy uważnie przyglądał się Adamowi.

Ben był odporniejszy na teksty i wybryki synów. Cóż, Adam ma trzech synów i dwie córki to i trosk więcej Surprised

Cytat:
I radzę ci po dobroci odczep się ode mnie.
- Bo, co mi zrobisz? – spytał Tommy z wyzywającą miną. Benny bliski wybuchu stanął naprzeciw brata.
- Przestańcie. Co wy wyprawiacie? – Milton wszedł między nich.

A synowie kłócą się tak jak kiedyś Adam z braćmi Laughing


Cytat:
Zawsze uważał starszego brata za wszystkowiedzącego sztywniaka.

Bracia Adama też uważali go za wszystkowiedzącego sztywniaka ...

Cytat:
Był nad wiek poważny i rzadko się uśmiechał. Choć był najprzystojniejszy z całej ich trójki i nie było panny, która nie wzdychałaby do niego, on zdawał się tego nie zauważać.

Chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo podobny jest do Adama ...

Cytat:
Niestety, Molly, która w oczach rodziców uchodziła za wzór wszelkich cnót tak naprawdę była niezwykle rozrywkową dziewczyną. Szybko okazało się, że obraz Molly w rzeczywistości znacznie odbiegał od wyobrażenia Benny’go o dziewczynie. Kolejne znajomości były przelotne i nic nieznaczące.

Nawet wybiera podobne kobiety Laughing

Cytat:
... tylko z ojcem nie potrafił, a może nie chciał znaleźć wspólnego języka. I tak było od piętnastu lat, od porwania Miltona i od czasu, gdy przestał reagować na swoje pierwsze imię twierdząc, że wystarczy w domu jeden Adam.

Coś kiedyś stanęło pmiędzy nimi i ich rozdzieliło ... mam nadzieję, że to się wyjaśni i powrócą dobre dni ... a raczej porozmawiają sobie jak kochający ojciec z kochającym synem.

Bardzo ciekawe opowiadanie, stopniowane napięcie, emocje i akcja. Fajnie pokazane relacje rodzinne. Bardzo różne między poszczególnymi osobami. Od miłości po niechęć. Ciekawe i niecierpliwie czeka się na kontynuację ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 14:35, 05 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:50, 03 Lis 2014    Temat postu:

Ewelino serdecznie dziękuję za wnikliwy i obszerny komentarz
Cytat:
Czyżby i w tym zbirze rodziły się ludzkie uczucia?

Zdaje się, że Lizzy wpadła mu w oko.

Cytat:
Chyba nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo podobny jest do Adama ...

Być może tak faktycznie jest, ale może Benny doskonale zdaje sobie z tego sprawę i nie potrafi się z tym (z różnych względów) pogodzić.
Cytat:
Coś kiedyś stanęło pmiędzy nimi i ich rozdzieliło ... mam nadzieję, że to się wyjaśni

Planuję taki fragment w którym dojdzie do poważnej rozmowy ojca z synem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 26, 27, 28 ... 171, 172, 173  Następny
Strona 27 z 173

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin