 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 1:03, 23 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Aga napisał: | Czekam z niepokojem na inne rewelacje, może odrobinę weselsze takie....niosące nadzieję?
Teraz to juz chyba z górki co? |
Być może takie będą. I faktycznie jest już z górki. Zaczynam zamykać poszczególne wątki. Ten odcinek w swoim założeniu musiał być smutny. Inaczej nie mogłam przedstawić relacji Joe - Doreen, która przecież jest niezwykle napięta.
Dziękuję Aga za sympatyczny komentarz
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 7:48, 23 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Nie pociesza mnie fakt, że fanfic ma się z górki Miałam na myśli bohaterów, aczkolwiek chyba lekko przesadzasz. Toż tyli wątków do rozwikłania....
p.s. myślę, że wywalczyłam kolejny "spęd" w obronie Dana....tylko musisz skoczyć do fanfica Mady przed komentarzem Senszen
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 7:50, 23 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:46, 23 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | Ze wszech miar pragnął opanować zdenerwowanie towarzyszące mu od śniadania, a dokładnie od chwili, gdy dowiedział się, że ponownie zostanie dziadkiem. |
Targają nim sprzeczne emocje. Z jednej strony szczęście z powiększenia się rodziny, a z drugiej niepokój o los córki.
ADA napisał: | Ona miała wówczas siedemnaście lat i świata nie widziała poza swoim Joe. Szybko jednak okazało się, że czuły Joe zmienił się w obojętnego Josepha. Narodziny syna, początkowo wywołały prawdziwą euforię u młodego ojca, jednak w krótkim czasie znużony maleństwem zaczął wynajdywać sobie różne wymówki byleby tylko uciec z domu. |
Jakie to smutne, że Joe nie sprawdził się w roli ojca. Znam podobną historię z autopsji.
ADA napisał: | Tymi wątpliwościami podzielił się ze swoją żoną Sylvią, ale ona stwierdziła, że jak zwykle wszystko wyolbrzymia, zamiast cieszyć się z przyjazdu córki i wnuka. |
Zastanawiałam się jakiś czas temu, co z matką Doreen. Czy pojawi się na dłużej?
ADA napisał: | Wszystko to razem dawało mu sporo do myślenia i wreszcie doszedł do wniosku, że jego córka chce odejść od męża. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć to, że postanowiła ukryć przed Josephem ciążę. |
Mogę zrozumieć, że Doreen chce odejść od męża. Ukrywanie jednak prawdy o dziecku na pewno nie przyniesie niczego dobrego.
ADA napisał: | Młodsza z córek Madison była również przyczyną jego zmartwień. Piękna, wykształcona panna mimo wielu adoratorów wciąż była sama. Ostatnio odrzuciła oświadczyny beznadziejnie w niej zakochanego Grega Howarda, syna prawnika uznanego i szanowanego w całym San Francisco. |
Przyszła mi szalona myśl do głowy, że Madison od dawna jest w kimś zakochana i dlatego odrzuca oświadczyny. Pomyślałam, że być może kocha się w Joe.
ADA napisał: | - Nie, ale na pewno niedługo przyjedzie. Wybrała się tam z Joe. Wiesz przecież, że wnuk pani Edison stał się jego najlepszym przyjacielem. Chłopcy bardzo polubili się. |
To dobrze, że chłopak znalazł przyjaciela. Ciekawe, co mu powiedział o swym ojcu.
ADA napisał: | - Nareszcie. Już dłużej nie mogliście … - głos zamarł mu na ustach na widok stojącego w drzwiach męża Doreen.
- Dzień dobry panie Whitmore. - Powiedział Joseph Cartwright. – Przyjechałem po moją żonę i syna. |
Mocne oświadczenie już na samym początku.
ADA napisał: | Gdy w odruchu radości przytulił ją do siebie poczuł, jak sztywnieje w jego ramionach. Chciał ją pocałować. Odwróciła twarz, tak, że jedynie musnął jej policzek. Reakcja żony zaskoczyła go do tego stopnia, że odebrało mu mowę. Siedział bez ruchu wpatrzony w Doreen i czekał na jej choćby jedno słowo. Ona nie zamierzała pierwsza zaczynać rozmowy. Otuliła się tylko szczelniej kaszmirowym szalem i czekała. |
Bardzo to wszystko smutne. W Doreen chyba już wszystkie uczucia do Joe się wypaliły, a przynajmniej tak to wygląda.
ADA napisał: | Doreen tak bardzo ciebie kocham, ciebie i naszego syna. Wiem, że byłem złym mężem i fatalnym ojcem, ale teraz wszystko zmieni się na lepsze. Zobaczysz zmienię się … już zmieniłem się. Bez was moje życie nie ma sensu. – Powiedział Joseph z przejęciem wpatrując się w żonę.- Jak wrócimy do Ponderosy zrobię wszystko, żebyś była prawdziwie szczęśliwą. Chcesz wybuduję nam dom. Adam na pewno nam pomoże, przecież skończył architekturę. Zaprojektował swój dom i Hossa. Zobaczysz i dla nas zaprojektuje. Przemyślałem sobie parę spraw i teraz wiem, że jeśli chodzi o dzieci miałaś rację. Doreen pragnę mieć z tobą jeszcze jedno dziecko |
Jak widać, Joe wszystko sobie przemyślał, nawet zaplanował przyszłość. Czeka go duże rozczarowanie, bo Doreen chyba nie da mu kolejnej szansy.
ADA napisał: | - Wierzę – gdy to powiedziała uśmiech rozjaśnił twarz Josepha, lecz wraz z tym, co dalej mówiła pomału znikał z jego ust i oczu – wierzę, że w tej właśnie chwili tak myślisz i czujesz. Jednak nie mam pewności, czy za miesiąc może pół roku nie znudzi ci się rola dobrego męża i ojca … |
Raz utracone zaufanie bardzo ciężko odzyskać. Nie wiem, co musiałby zrobić Joe, żeby żona znów mu zaufała i uwierzyła w ich związek.
ADA napisał: | - Do domu? – spytała z ironią. – Jeśli to kiedykolwiek był nasz dom, to po tym, co usłyszałam na twój temat od pewnych pań goszczących u Anabell Larson już dawno nim przestał być. |
Kropla, która przelała czarę goryczy.
ADA napisał: | Nigdy jednak nie spodziewałam się, że będę obiektem twoich kpin, że będę porównywana z takimi paniami i to, przez kogo, przez własnego męża. Powiedz, czy wszystkim już rozgłosiłeś, jaka ze mnie kiepska żona … - w oczach Doreen zalśniły łzy.
- To nieprawda. Nigdy nie powiedziałem złego słowa pod twoim adresem. |
Hmmm…. Czy Joe rzeczywiście rozmawiał z panienkami na temat Doreen, skarżył się im? Mimo wszystko, jakoś trudno mi w to uwierzyć. Może one same wysnuły wnioski na temat nieudanego małżeństwa, skoro bywał w TAKICH miejscach.
ADA napisał: | - Nie rozumiesz, czy udajesz? Nigdzie z tobą nie pojadę. – Odparła przyglądając się swojemu mężowi i nagle uświadomiła sobie, że nie mogła w nim odnaleźć tego, co kiedyś powodowało, że tak bezkrytycznie ufała mu i kochała. Poczuła ogromna siłę i patrząc Josephowi prosto w oczy powiedziała – gdy kochasz wierzysz, że tej miłości starczy na całe życie. Nam jej nie starczyło. Nie chcę być samotna, a miłość bez wzajemności na to właśnie nas skazuje. |
Doreen to zupełnie inna kobieta. Bardzo się zmieniła. W jej słowach jest dużo goryczy.
ADA napisał: | - Ale przecież ja cię kocham. – Wyszeptał z ledwością, czując jak zasycha mu w ustach z przerażenia.
- Jeśli faktycznie tak jest to pozwolisz mi odejść – odparła z dumnie uniesiona głową. |
I co tu powiedzieć na taki argument?
ADA napisał: | Ona dostrzegła w jego bujnej czuprynie srebrzące się gdzieniegdzie siwe pasemka włosów. Widok ten niepomiernie ją zaskoczył. Kiedy on tak osiwiał - pomyślała zdziwiona. |
No właśnie, Doreen, pomyśl o tym.
ADA napisał: | - Dobrze, będzie jak sobie życzysz, moja droga. – Głos Josepha dochodził do niej jakby zza ściany. Dziwnie szumiało jej w głowie, a potem wszystko, co ją otaczało zlało się w jeden czarny punkt. |
Joe się zgodził, bo ją kocha? Bo chce to wszystko raz nareszcie skończyć? Bo przemawia przez niego duma?
Omdlenie otwiera nowe możliwości. Może Joe domyśli się, że jego żona spodziewa się dziecka? Jego dziecka.
ADA, jak zwykle interesujący odcinek. Ciekawi mnie, czy Joe zostanie zaproszony na świąteczną kolację. A jeśli - to czy na niej zostanie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:26, 23 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | Zastanawiałam się jakiś czas temu, co z matką Doreen. Czy pojawi się na dłużej? |
Tak, ale na krótko. Najprawdopodobniej tylko w jednym odcinku.
Mada napisał: | Przyszła mi szalona myśl do głowy, że Madison od dawna jest w kimś zakochana i dlatego odrzuca oświadczyny. Pomyślałam, że być może kocha się w Joe. |
To wcale nie taka szalona myśl. Przeczucie Cię nie myli. Madison jest beznadziejnie zakochana i to nie jest Joe
Mada napisał: | Ciekawi mnie, czy Joe zostanie zaproszony na świąteczną kolację. A jeśli - to czy na niej zostanie? |
Przykro mi, ale jeszcze sama nie znam odpowiedzi na to pytania
Mada serdecznie dziękuję Ci za wnikliwy komentarz i miłe słowa.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 23:14, 23 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ze wszech miar pragnął opanować zdenerwowanie towarzyszące mu od śniadania, a dokładnie od chwili, gdy dowiedział się, że ponownie zostanie dziadkiem. Pozornie nie było w tym nic dziwnego. |
W sumie to bardzo smutne, że przybycie na świat małego człowieka wiążę się dla wielu osób ze zdenerwowaniem.
Cytat: | Nie przepadał za zięciem i nie miał do niego zaufania. Jego zdaniem Joseph Cartwright był nieodpowiedzialnym, lekkomyślnym człowiekiem. |
A pan Whitmore jest bardzo tolerancyjnym i spokojnym człowiekiem…
Cytat: | Tyle tylko, że piętnaście lat temu wydawało mu się, że ten młody człowiek o urzekającym uśmiechu może dać jego córce poczucie bezpieczeństwa. Ona miała wówczas siedemnaście lat i świata nie widziała poza swoim Joe. |
Szkoda tylko, że to tak się nie stało
Cytat: | jednak w krótkim czasie znużony maleństwem zaczął wynajdywać sobie różne wymówki byleby tylko uciec z domu. |
A później się dziwi, że syn ma do niego pretensje…
Cytat: | Nawet przez chwilę pomyślał, że może ktoś inny jest ojcem dziecka, ale zaraz przywołał się do porządku. Wszystko to razem dawało mu sporo do myślenia i wreszcie doszedł do wniosku, że jego córka chce odejść od męża(…)Młodsza z córek Madison była również przyczyną jego zmartwień. |
Rodzicielstwo przysparza wiele trosk…
Cytat: | Dzień dobry panie Whitmore. - Powiedział Joseph Cartwright. – Przyjechałem po moją żonę i syna.
- Doprawdy? Długo kazałeś na siebie czekać. |
Pan Whitmore jest naprawdę nad wyraz spokojnym człowiekiem. Ograniczył się jedynie do chłodnego sarkazmu…
Cytat: | Zdawkowe powitanie i nic poza tym. Joseph nie tego spodziewał się. Gdy w odruchu radości przytulił ją do siebie poczuł, jak sztywnieje w jego ramionach. Chciał ją pocałować. Odwróciła twarz, tak, że jedynie musnął jej policzek. |
Nie jest to powitanie jakiego by oczekiwał… Ale sam sobie nagrabił.
Cytat: | Chcesz wybuduję nam dom. Adam na pewno nam pomoże, przecież skończył architekturę. Zaprojektował swój dom i Hossa. Zobaczysz i dla nas zaprojektuje. |
No… ma chłopina refleks…
Cytat: | Jeśli to kiedykolwiek był nasz dom, to po tym, co usłyszałam na twój temat od pewnych pań goszczących u Anabell Larson już dawno nim przestał być. |
Oj… Joe…
Cytat: | Nigdy jednak nie spodziewałam się, że będę obiektem twoich kpin, że będę porównywana z takimi paniami i to, przez kogo, przez własnego męża. Powiedz, czy wszystkim już rozgłosiłeś, jaka ze mnie kiepska żona … |
Ja pomyślałam o ówczesnych warunkach higienicznych… To mi się źle zrobiło…
Cytat: | Ona dostrzegła w jego bujnej czuprynie srebrzące się gdzieniegdzie siwe pasemka włosów. Widok ten niepomiernie ją zaskoczył. Kiedy on tak osiwiał - pomyślała zdziwiona. |
Codzienność… czy oboje się od siebie oddalili?
ADA, bardzo poruszający odcinek… Zachowanie Joe jednak mnie zaskoczyło… szkoda Doreen, która bardzo się zmieniła i zyskała na stanowczości. Joe też się zmienił… I stracił na charakterze.
Ciekawa jestem dalszego ciągu
Nawet trudne tematu świetnie opisujesz i dobrze prowadzisz wątki. Doskonale się czyta
i oczywiście, nie zapominam o tych cudownych szczegółach, ubarwiających tekst
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 23:14, 23 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:33, 24 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Senszen napisał: | A pan Whitmore jest bardzo tolerancyjnym i spokojnym człowiekiem… |
Zgadza się i Doreen to po nim odziedziczyła. Jest spokojną kobietą i do pewnego stopnia tolerancyjną. Może z tego też powodu Joe ją tak a nie inaczej traktował.
Senszen bardzo dziękuję za komentarz jak zawsze szczegółowy i za miłe słowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:59, 24 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
A to mnie zaskoczyłaś ADA . Nie sądziłam, że będziesz skupiać uwagę na Madisaon.
Mada usmiałam się (cichutko rzecz jasna kiedy przeczyatałam Twój komentarz w wątku Madison-mały Joe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:22, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
***
- Pani Cartwright, jeżeli chce pani urodzić to dziecko musi pani się oszczędzać. Emocje w pani stanie są niewskazane. – Doktor Emanuel Irwing, starszy pan z siwiejącą brodą patrzył na Doreen poważnym wzrokiem. – Nie może się pani przemęczać. To plamienie jeszcze o niczym nie świadczy, ale może się powtórzyć, dlatego zalecam pani odpoczynek i leżenie w łóżku. Rozumiemy się?
- Tak, panie doktorze. Bardzo zależy mi na tym dziecku. – Kobieta uśmiechnęła się smutno. Doktor Irwing z uwagą przyjrzał się Doreen i z westchnieniem zamknął lekarską walizeczkę. Przysiadł na brzegu krzesła i patrząc ze współczuciem powiedział:
- To, co widzę zaprzecza temu, co pani mówi. Nie wiem, co panią dręczy, ale nie służy to ani pani, ani dziecku. Wiem tylko jedno, że kobieta spodziewająca się dziecka powinna o siebie bardzo dbać. Wszystkie inne sprawy trzeba odłożyć na potem. Chyba tego nie muszę pani tłumaczyć. Proszę odpoczywać, a ja tymczasem porozmawiam z pani najbliższymi.
- Doktorze Irwing proszę chwileczkę zaczekać – powiedziała Doreen do wstającego z krzesła lekarza. – Niech pan nic nie mówi mojej rodzinie, a zwłaszcza mężowi. Sama z nimi porozmawiam i obiecuję dbać o siebie.
- Mam nadzieję, że wie pani, co robi. Gdyby poczuła się pani gorzej proszę natychmiast mnie wezwać. Nie chcę pani straszyć, ale sytuacja jest naprawdę poważna. Być może potrzebna będzie hospitalizacja, ale to oczywiście ostateczność. Tak jak powiedziałem musi pani leżeć i nie denerwować się. Zajrzę do pani za dwa dni. A i jeszcze jedno – objadanie się, biorąc pod uwagę dzisiejsze święto, jest niewskazane.
- To nie będzie trudne, bo na widok jedzenia mam mdłości – odparła Doreen nieco zawstydzona.
- Tak to już bywa, ale z czasem przejdzie – uśmiechnął się doktor Irwing. – Do zobaczenia.
- Doktorze …
- Słucham?
- Czy byłby pan tak dobry i poprosił tu mojego męża?
- Oczywiście, ale pod jednym warunkiem …
- Wiem, wiem i obiecuję, że nie będę denerwować się. – Odparła Doreen z ujmującym uśmiechem. Doktor pokręcił głową i wyszedł z sypialni zamykając za sobą drzwi. Zmęczonym krokiem powoli zszedł po schodach. Widząc utkwione w sobie oczy osób zebranych w salonie uśmiechnął się pocieszająco.
- Doktorze, co jest mojej żonie? – spytał Joseph blady z przejęcia.
- A to już panu sama najlepiej powie. – Odparł lekarz przyglądając się mu uważnie. – Czy pan dobrze się czuje?
- Tak. Mogę do niej iść? – Joseph z trudem przełykał ślinę.
- Owszem, ale proszę nie denerwować żony.
- Doktorze – do rozmowy wtrącił się Whitmore - uważam, że pan Cartwright nie powinien teraz rozmawiać z moją córką. To z jego powodu Doreen poczuła się gorzej. Nie pozwolę mu jej niepokoić.
- Nie zrobię nic, żeby jej zaszkodzić. - Odparł Joseph.
- Tato, proszę uspokój się – powiedziała Madison stojąca u boku ojca.
- Nie powinienem cię wpuszczać do mojego domu. Teraz i przed laty. To przez ciebie cierpi moje dziecko i tego ci nigdy nie daruję. – Zazwyczaj spokojny Whitmore podniósł głos patrząc oskarżycielsko na Josepha.
- Moi państwo. Nie wiem, co tu zaszło i nie jest to moja sprawa. Wiem jedynie, że pacjentka wymaga spokoju, a jeśli nie jesteście w stanie jej tego zapewnić to jeszcze dzisiaj zabiorę ją do siebie, do szpitala. – Powiedział Irwing stanowczym głosem. Zapadła cisza. Whitmore ciężko oddychał, a Joseph z przejęciem wpatrywał się w lekarza. – Tak, jak powiedziałem, pani Cartwright potrzebny jest spokój. W przeciwnym razie za nic nie ręczę.
- Doktorze, ja tylko martwię się o córkę. Wszystko było dobrze dopóki nie pojawił się ten … - Whitmore zrobił się czerwony na twarzy.
- Tato – Madison pociągnęła ojca za ramię – nie teraz, proszę.
- Widzę, że konflikt wisi w powietrzu. – Powiedział Irwing. – Niech pan idzie do żony panie Cartwright. Czeka na pana. A pan, panie Whitmore niech spróbuje się uspokoić.
***
Josephowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. W kilku skokach pokonał schody. Przed drzwiami do sypialni żony przystanął na chwilę i zaczerpnąwszy głęboko powietrza zapukał. Usłyszawszy słowo proszę wszedł do środka. Przystanął w progu i z niepokojem spojrzał na drobną sylwetkę żony ginącą w ogromnym łóżku. Doreen siedziała nieruchomo wsparta o poduszki z dłońmi splecionymi na podołku.
- Doktor powiedział, że chcesz ze mną rozmawiać – zaczął Joseph nieśmiało.
- Tak. Wejdź i zamknij drzwi.
- Jak się czujesz? Gdy tak nagle zemdlałaś, przeraziłem się. Pomyślałem nawet, że …
- Spodziewam się dziecka. – Przerwała mu gwałtownie. – I czy ci się to podoba, czy nie zamierzam je urodzić. Wiem, że w przeciwieństwie do mnie nigdy nie chciałeś więcej dzieci, ale stało się. Nie planowałam tego i niczego od ciebie nie chcę. Postanowiłam nie mówić ci o dziecku, bo nie chciałam, żebyś czuł się do czegokolwiek przymuszony. Jednak teraz uznałam, że powinieneś wiedzieć. To wszystko, co chciałam ci powiedzieć. Możesz już iść.
Joseph wpatrywał się w żonę z nieukrywaną radością. Czuł, że to omdlenie to nie takie sobie zwykłe osłabienie spowodowane przeziębieniem, jak próbował wmówić mu teść. I dziwne, bo gdy usłyszał od Doreen, że zostanie ojcem przypomniał sobie sen, który miał w drodze do San Francisco. Znowu zobaczył utkwione w sobie ogromne oczy małej dziewczynki i powiedział głośno, i dobitnie.
- Chcę. Chcę tego dziecka Doreen, jak niczego na tym świecie. Proszę daj mi szansę, a udowodnię ci, że zasługuję na ciebie i na nasze dzieci.
- Rozmawialiśmy już. To nie ma sensu, a dziecko i tak nic nie zmieni między nami. Widzisz jest coś, o czym nie miałam odwagi ci powiedzieć. Zakochałam się.
- O, czym ty mówisz? Jak to zakochałaś się? – spytał nie wierząc własnym uszom i ostatkiem sił panując nad wzbierającym w nim gniewem.
- Nie chciałam tej miłości. Uwierz mi. Ty byłeś taki obcy, znudzony rodzinnym życiem, a uczucie przyszło tak nagle i zupełnie mnie zaskoczyło.
- Kto to jest? Czy ja go znam? - spytał Joseph blady jak ściana.
- To nie ważne. Powiedziałam temu mężczyźnie, że nic z tego nie będzie.
- Ale mimo to kochasz go?
- Tak, ale nie wiem ile w tym jest miłości, a ile fascynacji i zauroczenia.
- Kiedy do tego doszło?
- Czy to ma dla ciebie jakieś znaczenie?
- Ma. Chcę wiedzieć, w którym momencie to nastąpiło.
- Jakiś czas temu. Ale ostatecznie przeważyła informacja o tym gdzie i po co chodzisz. Te kobiety, a zwłaszcza jedna z nich dość szczegółowo opisała mi twoje wyczyny. Mimo to nie potrafiłam ci odpłacić pięknym za nadobne.
- Doreen nie wiem, co ci nagadała ta kobieta, ale przysięgam ci na głowę naszego syna, że nigdy cię nie zdradziłem.
- Zaprzeczasz, że chodziłeś do domu uciech Anabell Larson? Nie kłam, a przede wszystkim nie przysięgaj na nasze dziecko. – Doreen pokręciła głową ze smutkiem.
- Nie kłamię.
- Chcesz powiedzieć, że chodziłeś tam tylko po to żeby sobie popatrzeć? – spytała Doreen z ironią. – Proszę nie rozśmieszaj mnie.
- Chodziłem tam, żeby grać. – Odparł Joseph cicho, nie patrząc żonie w oczy.
- Słucham? Odkąd chodzi się do burdelu grać w karty?
- Doreen, skąd u ciebie takie słowo? – Joseph spojrzał na żonę zupełnie zaskoczony.
- To, że nie używam takich słów, to jeszcze nie znaczy, że ich nie znam. Tak, więc słucham, co mi masz do powiedzenia.
- Najpierw odpowiedz mi na jedno pytanie. Czy ta kobieta, z którą o mnie rozmawiałaś to postawna blondynka w średnim wieku?
- Tak. Ale nie jest naturalną blondynką. Włosy ma tlenione.
- Być może. Nie znam się na tym. Nazywa się Lacey Jones i pochodzi z Nowego Orleanu.
- Tak jak twoja matka. – Stwierdziła Doreen.
- To nie ma znaczenia. Panna Jones jest pokerzystką i gra o wielkie stawki na ogół z ogromnym powodzeniem.
- Joe, może i jestem naiwna, ale nie głupia. W Nevadzie nie ma tak restrykcyjnych przepisów dotyczących hazardu, jak w innych stanach. W każdym saloonie znajdzie się stolik pokerowy, a do Reno zjeżdżają się ludzie z całej Ameryki, niczym do stolicy hazardu. Dlatego nie mów mi, że chodziłeś do bur … domu uciech, żeby oddawać się grze w karty.
- Ale to prawda. Tak samo, jak to, że prawie wszędzie można znaleźć chętnych do partyjki pokera. W Silver Dollar gracze potrafią nie wstawać od stolika przez całą dobę, a nawet dłużej. Gra idzie wtedy o olbrzymie stawki, tylko, że nieraz do stolika chcą usiąść gracze o niezbyt czystych rękach.
- Grałeś z takimi?
- Grałem. To ludzie poszukiwani listami gończymi, lub tacy, którym prawo zabrania uprawiania hazardu.
- Na przykład Indianie – powiedziała Doreen uważnie przyglądając się mężowi.
- Też. Ta Lacey Jones to taki James Hickok w damskim wydaniu. Gra lepiej niż niejeden mężczyzna i to w dowolną odmianę pokera. Przez jakiś czas była w Virginia City. Zatrzymała się u Larson. Obie podobno znają się jeszcze z Teksasu. Jones jak prawdziwa hazardzistka nie potrafiła zbyt długo żyć bez pokera. Zdaje się, że była poszukiwana. Zorganizowano, więc potajemny turniej. Graliśmy przede wszystkim w Razz, i Five-Card Draw*) . Szło mi różnie. Sporo przegrałem, ale też trochę wygrałem. Pannie Jones to się nie spodobało. Próbowała na mnie swoich wdzięków. Nie skorzystałem. Powiedziała, że pożałuję. Z tego, co mówisz wnoszę, że jak tylko zorientowała się, kim jesteś odpłaciła mi z nawiązką. Doreen, wiem, że trudno ci w to wszystko uwierzyć. Różnie między nami bywało. Owszem, patrzyłem na inne kobiety, może nawet coś sobie wyobrażałem, ale nigdy ciebie z żadną nie zdradziłem. Moją słabością jest poker i chyba jestem od niego uzależniony, ale od twojego wyjazdu i całej sprawy z Shanerem nie miałem kart w ręku.
- To wszystko, co masz mi do powiedzenia? – spytała Doreen badawczo patrząc na męża.
- Tak i proszę cię nie odtrącaj mnie. Nawet, jeśli już mnie nie kochasz, nawet, jeśli myślisz o kimś innym to dla dobra naszych dzieci zaufaj mi. – Odparł Joseph patrząc tym razem żonie prosto w oczy. Doreen spoglądała na męża i czuła w głowie zamęt. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Bała się zaufać mężowi i nie była przygotowana na taką jego przemianę. Nie chciała i nie mogła o tym myśleć, bo wciąż widziała twarz Paula Reeda, nieomal czuła jego pocałunki. Bezwiednie gładziła się po brzuchu i miała już odpowiedzieć Josephowi, gdy od drzwi doszedł ich głos:
- Mamusiu, ja zaufałbym ojcu. Ten jeden jedyny raz.
Oboje zaskoczeni spojrzeli na stojącego w progu syna. Nie wiedzieli, kiedy wszedł do sypialni i ile usłyszał z toczącej się chwilę wcześniej rozmowy. Joseph nie wierząc temu, co usłyszał spoglądał to na żonę, to na syna. Bał się odezwać słowem. Czekał.
- Muszę pomyśleć, lecz nie dziś. – Odparła Doreen. – Dziś jest Święto Dziękczynienia. W taki dzień nikt nie powinien być sam. Zostań u nas na kolacji Josephie.
***
Ojciec Doreen krążył wściekły po salonie od czasu do czasu gniewnie fukając. Madison spoglądała wymownie na matkę siedząca w fotelu. Sylvia okrągłymi ze zdziwienia oczyma wodziła za zdenerwowanym mężem. Choć małżeństwem byli już od trzydziestu pięciu lat w takim stanie jeszcze nigdy go nie widziała. Wreszcie zniecierpliwiona zachowaniem męża lekko uderzyła dłońmi w podłokietniki fotela i gwałtownie wstała.
Była to kobieta pięćdziesięciopięcioletnia, niewysoka, o szczupłej, proporcjonalnej zbudowanej sylwetce. W młodości musiała być niezwykle piękną dziewczyną. Ciemne, gęste włosy przetykane siwymi pasmami miała upięte wysoko w zgrabny kok. Jej twarz na ogół rozświetlał uśmiech. Była osobą bardzo pogodną i serdeczną. W każdym człowieku widziała dobro i każdego potrafiła właściwie ocenić. Rzadko, kiedy myliła się, a gdy jej mąż odsądzał od czci i wiary ich jedynego zięcia ona stawała w obronie Josepha. Nawet, gdy Doreen z płaczem opowiedziała jej o wyczynach męża nie potrafiła uwierzyć, że człowiek o tak ujmującym uśmiechu może być zdolny do zdrady.
Gdy wróciła z wnukiem od swej przyjaciółki Alice Edison zastała w domu prawdziwe pandemonium. Od doktora Irwinga dowiedziała się, co zaszło, a z męża udało jej się wydusić, że odwiedził ich niespodziewany gość. Na tę wieść jej wnuk Joe tak, jak stał pomknął po schodach na górę do sypialni matki. Sylvia przyglądała się przez chwilę zdenerwowanemu mężowi, a gdy ten skierował się ku schodom z zamiarem przepędzeniem zięcia podeszła do niego i wzięła go pod rękę mówiąc:
- James, mój drogi, nie wtrącaj się. To sprawa między małżonkami.
- Jak zwykle go bronisz? – krzyknął w uniesieniu Whitmore.
- Jeszcze nawet nie zaczęłam. Proszę cię uspokój się. Nerwy w takiej sytuacji są złym doradcą. Pozwól im porozmawiać.
- A o czym moja córka miałaby rozmawiać z tym nic nie wartym łajdakiem.
- Nie mów tak. Być może Joseph jest lekkomyślny, ale nie jest łajdakiem. - Odparła stanowczo Sylvia. - Gdyby nie zależało mu na Doreen i Joe to przecież nie przyjechałby tu. Tak, więc proszę cię uspokój się, zwłaszcza, że zaraz usiądziemy do świątecznego stołu. Wszyscy. Nasz zięć również.
- Co, takiego? Ja mam siedzieć przy jednym stole z kimś, kto skrzywdził moje dziecko. – Whitmore nie krył oburzenia.
- Posłuchaj mnie. Jeśli istnieje, choć jedna szansa na uratowanie tego małżeństwa, nie wolno ci im przeszkadzać. Pamiętasz, jak to było z nami. Twoi rodzice też próbowali układać nam życie. Nie pozwoliłeś im na to i popatrz jesteśmy od tylu lat całkiem niezłym małżeństwem. Daj im szansę – poprosiła Sylvia. Madison z napięciem przyglądała się rodzicom. James z rezygnacją pokręcił głową. Musiał przyznać żonie rację. Być może należy dać szansę temu nicponiowi. Przecież syn takiego ojca, jakim jest Ben Cartwright nie może być z gruntu złym człowiekiem.
- Dobrze, kochanie. Zrobię tak jak chcesz. – Odparł Whitmore całując dłoń żony.
- Madison, nakrywamy do stołu. Późno już. – Sylvia uśmiechnęła się radośnie do córki.
- Mamo, doktor zabronił Doreen wstawać z łóżka. Moglibyśmy wyjątkowo tę kolację zorganizować w jej sypialni.
- Świetny pomysł córeczko. – odrzekła Sylvia. – Zróbmy tak.
***
_____________________________________________________
*) Odmiany pokera (prawdopodobnie należące do najstarszych), powstały w połowie XIX wieku, w czasach Dzikiego Zachodu, kowbojów i pływających po Missisipi parowców. Legendarna Five Card Draw (poker dobierany) polega na rozdaniu uczestnikom gry określonej liczby zakrytych kart, które w trakcie partii można wymienić na lepsze. Razz nazywany również Seven Card Stud Low, jest odmianą gry Seven Card Stud powstałej w trakcie wojny secesyjnej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 21:08, 27 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 4 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:32, 27 Gru 2014 Temat postu: Droga do nieba |
|
|
Zaczęłam wierzyć w to małżeństwo.
Bardzo rodzinny przekaz i ciekawie zbudowane ,spójne ,postacie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 18:58, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Ta Jones to wyjątkowo podła kobieta. Zemsta odrzuconej kobiety omal nie zniszczyła doszczętnie tego małżeństwa.
Dobrze, że Joe wszystko opowiedział Doreen.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:14, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | - Pani Cartwright, jeżeli chce pani urodzić to dziecko musi pani się oszczędzać. Emocje w pani stanie są niewskazane. – Doktor Emanuel Irwing, starszy pan z siwiejącą brodą patrzył na Doreen poważnym wzrokiem. – Nie może się pani przemęczać. To plamienie jeszcze o niczym nie świadczy, ale może się powtórzyć, dlatego zalecam pani odpoczynek i leżenie w łóżku. |
Zabrzmiało poważnie. Myślałam, że to tylko zwykłe omdlenie.
ADA napisał: | Nie chcę pani straszyć, ale sytuacja jest naprawdę poważna. Być może potrzebna będzie hospitalizacja, ale to oczywiście ostateczność. Tak jak powiedziałem musi pani leżeć i nie denerwować się. |
Nie denerwować się? Dobre sobie! W jej sytuacji trudno trzymać emocje na wodzy.
ADA napisał: | - Doktorze, co jest mojej żonie? – spytał Joseph blady z przejęcia.
- A to już panu sama najlepiej powie. – Odparł lekarz przyglądając się mu uważnie. |
Jestem bardzo ciekawa, czy powie…
ADA napisał: | - Moi państwo. Nie wiem, co tu zaszło i nie jest to moja sprawa. Wiem jedynie, że pacjentka wymaga spokoju, a jeśli nie jesteście w stanie jej tego zapewnić to jeszcze dzisiaj zabiorę ją do siebie, do szpitala. – Powiedział Irwing stanowczym głosem. Zapadła cisza. |
Doktor postawił sprawę jasno. Podoba mi się ta jego stanowczość. Dobro pacjentki ponad wszystko
ADA napisał: | - Spodziewam się dziecka. – Przerwała mu gwałtownie. – I czy ci się to podoba, czy nie zamierzam je urodzić. Wiem, że w przeciwieństwie do mnie nigdy nie chciałeś więcej dzieci, ale stało się. Nie planowałam tego i niczego od ciebie nie chcę. Postanowiłam nie mówić ci o dziecku, bo nie chciałam, żebyś czuł się do czegokolwiek przymuszony. |
I w tym momencie nie bardzo rozumiem Doreen. Przecież Joe we wcześniejszej rozmowie z nią powiedział, że chce mieć kolejne dziecko. Nie słuchała go? Była zdenerwowana i ta deklaracja jej umknęła? Nie uwierzyła mu?
ADA napisał: | Widzisz jest coś, o czym nie miałam odwagi ci powiedzieć. Zakochałam się. |
Nie spodziewałam się, że Doreen zdobędzie się na taką szczerość. Może to i dobrze… To z pewnością wstrząśnie jej mężem. Choć on ostatnio nie może narzekać na brak emocji w swoim życiu.
ADA napisał: | - Doreen nie wiem, co ci nagadała ta kobieta, ale przysięgam ci na głowę naszego syna, że nigdy cię nie zdradziłem. |
I tu moje oczy wyglądały tak:
ADA napisał: | Ta Lacey Jones to taki James Hickok w damskim wydaniu.(...) Graliśmy przede wszystkim w Razz, i Five-Card Draw*) . Szło mi różnie. Sporo przegrałem, ale też trochę wygrałem. Pannie Jones to się nie spodobało. Próbowała na mnie swoich wdzięków. Nie skorzystałem. Powiedziała, że pożałuję. (…) Różnie między nami bywało. Owszem, patrzyłem na inne kobiety, może nawet coś sobie wyobrażałem, ale nigdy ciebie z żadną nie zdradziłem. |
ADA, "zasunęłaś niezły kartofel między oczy", że się tak posłużę świetnym zwrotem zapożyczonym od Agi.
ADA napisał: | miała już odpowiedzieć Josephowi, gdy od drzwi doszedł ich głos:
- Mamusiu, ja zaufałbym ojcu. Ten jeden jedyny raz.
Oboje zaskoczeni spojrzeli na stojącego w progu syna. Nie wiedzieli, kiedy wszedł do sypialni i ile usłyszał z toczącej się chwilę wcześniej rozmowy. Joseph nie wierząc temu, co usłyszał spoglądał to na żonę, to na syna. Bał się odezwać słowem. |
Wzruszył mnie syn tak bardzo kochający swego ojca.
ADA napisał: | Sylvia okrągłymi ze zdziwienia oczyma wodziła za zdenerwowanym mężem. Choć małżeństwem byli już od trzydziestu pięciu lat w takim stanie jeszcze nigdy go nie widziała. Wreszcie zniecierpliwiona zachowaniem męża lekko uderzyła dłońmi w podłokietniki fotela i gwałtownie wstała. |
Już mi się podoba. Dalszy opis tej bohaterki spowodował, że lepiej ją sobie wyobraziłam. Budzi sympatię. I z pewnością jest bardziej opanowana niż jej mąż.
ADA napisał: | Gdy wróciła z wnukiem od swej przyjaciółki Alice Edison zastała w domu prawdziwe pandemonium. Od doktora Irwinga dowiedziała się, co zaszło, a z męża udało jej się wydusić, że odwiedził ich niespodziewany gość. Na tę wieść jej wnuk Joe tak, jak stał pomknął po schodach na górę do sypialni matki. |
Widocznie czekał na wizytę ojca. Czekał i tęsknił.
ADA, bardzo mi się podobał ten naszpikowany emocjami odcinek. Spodobało mi się również to, jak opisałaś rodziców Doreen. Pasują do siebie, świetnie się uzupełniają. Sylvia to mądra i dobra kobieta. Whitmore broni córki niczym lew. Tak powinno być.
Ciąg dalszy, mam nadzieję, nastąpi wkrótce.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Sob 20:16, 27 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:56, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Zorino, Camilo pomyślałam, że ostatnio Joe bardzo obrywa w naszych fanfikach dlatego postanowiłam dać mu szansę, czy ją wykorzysta - zobaczymy
Dziękuję Wam za przeczytanie tego fragmentu i uwagi.
Mada Cytat: | I w tym momencie nie bardzo rozumiem Doreen. Przecież Joe we wcześniejszej rozmowie z nią powiedział, że chce mieć kolejne dziecko. Nie słuchała go? Była zdenerwowana i ta deklaracja jej umknęła? Nie uwierzyła mu? |
U Doreen nałożyło się parę spraw, ale wszystko wskazuje na to, że nie uwierzyła w deklarację Josepha
Syn Doreen i Josepha mimo, że głośno manifestował swą wściekłość i wręcz nienawiść do ojca w głębi duszy kochał go i czekał na niego.
Bardzo dziękuję Ci za wnikliwy komentarz. Kolejny odcinek postaram się wkleić jeszcze w tym roku
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 20:59, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
W tym roku, powiadasz? To pocieszające.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:01, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
To może okazać się większym wyzwaniem niż się wydaje
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 21:03, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
Ojojoj! Ale powikłane się zrobiło. Dereen jest w ciąży ... trudnej, grożącej komplikacjami ... Joe podobnież chodził w wiadome miejsce żeby sobie pograć w pokera! ... Co prawda w jednym z fanfików jego brat czytał sobie tam ksiązkę ... ale tak ... przy okazji ... a tu się okazuje,że całe kasyno tam było! Też dziwne, bo w saloonie przecież mogli sobie jawnie grywać, o duże stawki ...
Synek pragnie, żeby mama wybaczyła tacie. To zrozumiałe. Teściową zdaje się też ma za sobą ... ja tam w jego poprawę raczej nie wierzę ... to jest poprawi się na krótko, a potem znów wróci do dawnego stylu życia. No i cios jaki mu zadała Doreen - o uczuciu do innego mężczyzny. Tego jego ambicja może nie przeżyć. To ogromny cios ...Bardzo dobrze rozegrane psychologicznie, nieoczekiwane zwroty akcji, zaciekawienie losami bohaterów i każdy pyta co dalej? i Kiedy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|