Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odnajdźmy siebie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:30, 08 Kwi 2016    Temat postu:

Pewien pomysł na pokazanie Asi z innej strony zaczął się klarować. Dodam, że dla kogoś występującego w fanfiku będzie niebezpiecznie i może ucierpieć.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:47, 28 Maj 2016    Temat postu:

Adam nawet na chwilę nie mógł zmrużyć oka. Powodem jego bezsenności bynajmniej nie było uderzające konarem o okno drzewo. Od pewnego czasu nosił się z zamiarem ścięcia tej suchej gałęzi. Teraz nie myślał o tak przyziemnych sprawach. Zastanawiał się jak poprowadzić rozmowę z bratem. Nie, nie była to pierwsza taka rozmowa, ale do tej pory żadna z nich nie dotyczyła problemów małżeńskich. Zawsze musiał z nim rozmawiać o tych najtrudniejszych sprawach, ale teraz… Nie miał prawa go pouczać, nakazywać, bo i jak. Sam nie był bez winy w swoim związku i, co. Udawać, że nie stało się nic. Tak na pewno nie potrafiłby postąpić. Nie o to w tym chodziło. Chciał jedynie delikatnie zasugerować mu, co może się stać jeśli nie wytłumaczy nic Alison. Może dzięki temu w jakiś sposób ustrzeże brata przed swoimi błędami. Może, ale czy zechce wysłuchać jego słów. Tu już nie był pewien czy Joe nie uzna, że się wtrąca i nie wyrzuci go. Istniała taka możliwość wspominając dość porywczą naturę młodszego brata. Z drugiej strony łudził się, że będzie inaczej. Joe go w spokoju wysłucha i przyzna mu rację. Jednak strasznie dalekim wydawał się ten pomysł. Chyba coraz bardziej wątpił w zdrowy rozsądek Joe. Nie było to przyjemne uczucie, ale niestety pojawiło się.
Konar po raz kolejny tej nocy uderzył o szybę. Adam z niechęcią popatrzył w tamtą stronę. Zauważył, że porywisty wiatr, który przez ostatnie kilka godzin strącał ostatnie liście z drzew, nieco zmalał na sile. Z ciemnogranatowych chmur pokrywających szczelnie niebo pojawiały się coraz większe krople deszczu. Zapowiadał się kolejny pochmurny i zimny dzień, który nie nastrajał pozytywnie do życia.
-Nie śpisz już?
-Jakoś nie mogłem zasnąć.- odpowiedział otaczając ramieniem szczupłą sylwetkę żony.
-Coś nie tak? Stało się coś?- łatwo było wyczuć w jej głosie niepokój. Asia próbowała odgadnąć o czym myśli Adam i dlaczego nie odpowiada. Nabierając powietrza spojrzał na żonę. Na usta wypłynął śladowy uśmiech, który i tak szybko znikł. Zewnętrzną stroną dłoni pogłaskał po delikatnie zarysowanej kości policzkowej. Pocałował ją w czoło i kolejny raz zmusił się do wydobycia jakiegoś uśmiechu. Próbował, choć w ten sposób uspokoić podenerwowaną jego milczeniem Asię.
-Wszystko jest w porządku. Uwierz to nieszczęsne drzewo mnie denerwuje dzisiaj.
-Nieprawda. Nie umiesz kłamać. To przez moją prośbę. Wiedziałam, że nie powinnam ci mówić.
-Kochanie, nie zapominaj, że obiecaliśmy nie mieć przed sobą tajemnic. I wcale nie musiałaś o nic mnie prosić. Sam, bym z nim pogadał, więc nie martw się, że to przez ciebie. Jestem starszym bratem od zadań specjalnych, czyli od rozmów z Joe. Taki mój los w tej rodzinie.
-To ani trochę nie jest śmieszne.
-Ważne, że prawdziwe. Nie jesteś w dobrym humorze?
-Po prostu paskudna pogoda i nie jestem szczęśliwa, że muszę wyjść.
-Mam cię gdzieś podrzucić? Zostać z tobą.
-Jesteś kochany i chciałabym z tobą spędzić każdą chwilę, ale nie mogę. Też masz swoje zajęcia.
-One nie są ważniejsze od ciebie.
-To miłe, ale nawet gdyby chciała nie mogę rzucić wszystkiego tak jak ty, choć chcę bardzo. Muszę załatwić swoje sprawy.
-Może znalazłoby się coś co mógłbym zrobić dla ciebie. Jesteś przekonana, że nie potrzebujesz na przykład kierowcy, albo tragarza.
-Nie, nie trzeba mi pomocy. Poradzę sobie. Jestem w końcu dużą dziewczynką.
Adam tuż po śniadaniu zaczął się szykować do wyjścia. W ostatniej chwili zatrzymała go Asia. W dłoni trzymała czarno-szary szalik. Bez słowa sprzeciwu wziął go i założył. Nie nosił nosić szalika, ale po prawie miesięcznym pobycie w szpitalu z powikłaniami po grypie było mu wszystko jedno czy będzie nosił ten sznur. Po za tym nie chciał się narażać na całkiem spory w tej materii gniew żony. I nawet wtedy kiedy ich relacje nie były dobre, i mówiła, że nie zależy jej to wiedział, że się o martwi o jego zdrowie. Dzisiaj miała to samo spojrzenie i nie musiała nic mówić, żeby doprowadzić do wyrzutów sumienia. Chyba tylko tak mogła go jakoś zmobilizować, żeby dbał o siebie. No cóż nawet w tych sprawach był uparty, choć nie miał zawsze racji, ale do tego trudno było mu się przyznać. Lekko się uśmiechnął i pocałował ją w policzek zapewniając o swojej miłości. Nastawiając kołnierz wyszedł na zewnątrz. Szybkim krokiem przemierzył niewielką odległość od domu do garażu. Z kieszeni wyciągnął klucz do drzwi. Czuł na siebie czyjeś spojrzenie. Powoli odwrócił się. Nie umiał ukryć zaskoczenia, że przed nim stoi nie kto inny jak jego młodszy brat, Joe.
-Skradasz się jak złodziej.
-Wcale nie.- zaprotestował marszcząc przy tym śmiesznie brwi.
-Jasne. To dlaczego w takim razie nie zapukałeś i nie wszedłeś.
-Bo nie mam ochoty z nikim się spotykać. Chcę pogadać w cztery oczy bez świadków.
-Wiem, co znaczy w cztery oczy. O czym chcesz mówić?
-Mam problem i nie wiem, co zrobić.
-Niech zgadnę czy ten problem ma metr sześćdziesiąt pięć centymetrów wzrostu, blond włosy i imię Lily.
-Skąd wiesz?
-Z podobnego źródła jak ty wiesz, co dzieje się u mnie.
-No tak. Myślałem, że sam sobie poradzę z tym wszystkim, ale gubię się już. Ona mnie zaszczuwa.
-Kto? Ta Lily.
-Tak. Kiedy się poznaliśmy wydawała mi się bardzo sympatyczną dziewczyną, ale teraz… Wiesz, że to ja się zajmuję opieką nad nowymi ludźmi w naszej jednostce. Ona też się pojawiła. Nie powiem jest dobra, ale strasznie zagubiona w tym mieście. Zawsze starałem się być nie tylko surowym przełożonym, ale i trochę przyjacielem. To nie jest zwykła praca, ale służba i człowiek musi wiedzieć, że może na każdym z ludzi polegać na tyle, żeby powierzyć swoje życie. Powiedziałem jej kiedyś, że gdyby miała jakieś problemy to może się zwrócić do mnie. Parę razy pomogłem i…
-I ona to wzięła za coś więcej niż tylko przyjaźń z twojej strony.
-Zgadza się. Pisze, dzwoni. Staram się jej unikać i nie dawać powodu, żeby sobie coś myślała. Wczoraj mieliśmy spięcie i się popłakała.
-A ty ją przytuliłeś niczym rycerz, który wywabia damę z opresji.
-Napisała, że się cieszy, że znowu jestem taki jak wcześniej i nie udaje, że coś nas łączy.
-Dziewczyna się zakochała w tobie. Musisz porozmawiać z nią i Alison, bo twoja żona sądzi, że masz romans i ukrywasz się.
-Romans- wykrzykując to słowo poderwał się z szafki z narzędziami, na której siedział- Jaki romans. Bzdura. Porozmawiać z Alison? Łatwo ci mówić. Ani z jedną, ani z drugą nie da się rozmawiać. Są jakieś ślepe na moje słowa. Nic do nich nie dociera.
-Joe inaczej się nie da. Nie czekaj, że sprawa się załatwi za ciebie. Musisz być uparty. Bardziej uparty w dążeniu do wyjaśnienia im swojej postawy i szczery. Wiem, że za szczerość można sporo zapłacić, ale chyba nie chcesz stracić żony i zostać z dziewczyną, która zadurzyła się w starszym od siebie mężczyźnie, który był dla niej miły i opiekuńczy. Ją to zaboli, że odrzucasz względy, ale zrozumie, że nie mieliście przyszłości z sobą. Poszuka kogoś innego.
-Mówisz jakbyś przekonał się na własnej skórze.
-Na szczęście nie. Wiem natomiast, co znaczy mieć przed żoną tajemnice i nie rozmawiać z nią. To najgorsze, co można zrobić osobie, którą się bardzo kocha.
-Zwątpiłem czy jeszcze się da odkręcić pewne rzeczy. Dzięki, że mnie nie pouczałeś i w ogóle.
-Też popełniłem błędy i nie mam prawa nikomu narzucać swojego punktu widzenia.
-Wiem. Jeszcze raz dzięki za wszystko. To wiele dla mnie znaczy, że mogłem o tym komuś powiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:49, 28 Maj 2016    Temat postu: Odnajdźmy siebie

Ciekawa rozmowa Adama i Joe.
W zasadzie to żal mi się zrobiło tej dziewczyny ,jest taka zagubiona a życzliwość starszego ,przystojnego mężczyzny wzięła za miłość ..


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:27, 28 Maj 2016    Temat postu:

Camilo jak fajnie, że wkleiłaś kolejny odcinek. Smile Adam stanął przed poważnym zadaniem. Rozmowa z bratem i do tego na temat spraw małżeńskich zawsze jest ryzykowana. Nigdy nie wiadomo, jak zostanie przyjęta. Wiadomo, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Wcale nie dziwię się, że Adam miał bezsenną noc.
Bardzo spodobało mi się to zdanie:

"Jestem starszym bratem od zadań specjalnych, czyli od rozmów z Joe. Taki mój los w tej rodzinie."

Adam doskonale zdaje sobie sprawę z roli jaką często pełnił i pewnie wciąż będzie pełnił w rodzinie. Ne zmienia to faktu, że rozmowa z Joe nie jest szczytem jego marzeń. Całe szczęście, że Joe sam do niego przyszedł i zwierzył się z kłopotu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:56, 29 Maj 2016    Temat postu:

Ada, ja również się cieszę, że po tej długiej przerwie udało mi się zasiąść do pisania i powstał ten odcinek.
Szerze mówiąc to tego zdania mogło, by nie być, ale mimochodem te słowa weszły mi pod palce.
Joe zrozumiał, że sam sobie z problemem nie poradzi, a rozmowa z kimś mądrzejszym od siebie zawsze się przyda.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:17, 29 Maj 2016    Temat postu:

Wiesz Camilo czasem te najtrafniejsze zdania przychodzą nagle pod wpływem jakiegoś impulsu albo same z siebie. I to jest najfajniejsze w pisaniu. Niby człowiek wie, co chce napisać, a i tak na koniec okazuje się, że ostateczny kształt naszego opowiadania odbiega od pierwotnego planu Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:58, 15 Cze 2016    Temat postu:

Joe jak zwykle szuka pomocy, rady u starszego brata ... cóż, chyba sam będzie musiał ponieść konsekwencje swoich słów ... nie wiem, czy kobiety mu uwierzą, ale ... ja tam Joe żałować nie będę. niech się pasikonik tłumaczy. Adam chyba zaczął dbać o siebie ... nawet szalik pozwolił sobie owinąć wokół szyi ... ulega prośbom żony ... lubię imię Asia, ale jakoś tej postaci polubić nadal nie mogę. jakaś niespójna nadal mi się wydaje. Może kiedys przekonam się do niej, ale łatwo mi to nie przyjdzie Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:09, 15 Cze 2016    Temat postu:

Joe nawarzył piwa i sam je wypije. Ma swoje lata i pajacowanie tu nie przejdzie. Musi ponosić odpowiedzialność za to, co robi. Cóż takie życie.
Asia nie tylko prosi Adama, ale i trochę mu grozi. Po za tym Adam prawie się przeniósł na tamten świat, więc stara się na siebie uważać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:16, 15 Cze 2016    Temat postu:

I dobrze. Ja tam nie żałuję Joe Very Happy Adam powinien dbać o siebie ... z tym też się zgodzę Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:33, 16 Cze 2016    Temat postu:

Joe smutno uśmiechnął się do siebie. Cieszył się, że mógł się zwierzyć bratu ze swoich zmartwień i usłyszał wiele słów, które niejako go podbudowały. Mimo chwilowego pocieszenia to ciągle martwiła go rozmowa z Alison. Zdawał sobie sprawę z nieuniknięcia jej, ale nigdy nie bał się jej przebiegu. Wiele z ich dyskusji bywało burzliwych, ale przeważnie kończyły się miło. Bywało także tak, że musiał nocować na kanapie w salonie. W obecnej chwili nawet to wydawało mu się szczęściem, ponieważ czuł, że jego żona nie jest w najlepszym stanie i wszystko się może zdarzyć. Winił się, że sam w jakiś sposób przyczynił się do wepchnięcia jej w taki stan braku równowagi. Zrozumiał, że za bardzo się bał przyznać do swoich kłopotów i niepotrafienia ich rozwiązać. Chyba w chęci bycia dla niej oparciem zagubił sens swoich działań. W obecnej chwili gorzko się przekonywał o tym jak to jest znaleźć się w problemach. Życie w miarę go też oszczędzało, bo nie miał tylu zawirowań w związku, co Adam i Asia.
Dzień minął mu spokojnie i monotonnie. Właśnie przez nią myślał o tym, co się dzieje. Rozważał każdą z podjętych decyzji w ostatnich tygodniach. Bilans wychodził mu na minus. Wcześniej pewnie byłby wściekły, że tak jest, ale z każdym mijającym rokiem nauczył się przyjmować porażki. Nie zawsze udawało mu się wyciągnąć poprawne wnioski, by uniknąć powtórzenia błędów. No cóż nikt nie jest nieomylny. To nie był żaden argument, że popełnił błąd i obie wyśmiałby go za takie dziecinne tłumaczenie. Z Alison był tego pewien, a z Lily już nie. Jej pierwszej chciał to wszystko wytłumaczyć i przekonać, że ich związek nie miałby przyszłości, ale nie miał ku temu okazji. Dziewczyna się nie pojawiła i nie odebrała od niego telefonu. Wiedział jedno, że musi pozbawiać jej złudzeń i odzyskać zaufanie żony. Nic innego się nie liczyło. On musi to zrobić, a nie ktoś za niego. Nie był już małym chłopcem, który pobiegnie do brata po pomoc i wszystko mu się upiecze. Takie jest życie. Trudne.
W oknach domu było ciemno. Powoli wszedł do środka. Przestępując kolejne kroki zahaczył o coś. Szybko odnalazł włącznik. Przed nim znajdowały się dwie torby podróżne wypchane po brzegi. Poczuł jeszcze większy niepokój. W kilku susach pokonał schody i dotarł do małżeńskiej sypialni. Alison słysząc jego kroki na chwilę przerwała dalsze pakowanie. Nie zamierzała z rozmawiać z Joe dlatego też nie odwróciła się i po chwili wróciła do przerwanego wcześniej zajęcia.
-Co ty robisz?- ton jego głosu nie zawierał śladu opanowania, choć dość mocno starał się, aby nie być za ostrym i po raz kolejny nie skonfliktować się z żoną. Musiał zachować spokój i opanowanie, bo wyglądało, że to ostatnia szansa na porozumienie i wyjaśnienie narastających niesnasek w związku.
-Może powinnam ci kupić okulary skoro nie widzisz, co robię. A nie…- na moment przerwała- może lepiej niech zajmie się tym ta twoja panienka, którą od dawna przede mną ukrywałeś.
-Nie krzycz na mnie i to nie jest żadna moja panienka. Nie masz prawa tak o niej mówić.
-Będę robić, co mi się podoba, a nie tobie. Zejdź mi wreszcie z oczu i nie przeszkadzaj. Jestem zajęta.
Kobieta mijając męża chciała wyjść. Nie miała zamiaru ukrywać swej niechęci do niego i udawać, że jest w porządku. Nie obchodziło jej, że chce porozmawiać. Miała dość obecnej sytuacji. Joe zdążył schwycić ją w pasie i przyciągnąć do siebie. Z całych sił próbowała się wyswobodzić z jego uścisku. Za każdym razem spotykała się z coraz większym oporem. Była jak w potrzasku. Nie przypominała sobie, aby Joe kiedykolwiek zachował się w podobny sposób. Z jednej strony bała się go. Był zupełnie inny niż do tej pory. Przez cale ich małżeństwo nigdy nie podniósł na nią ręki ani tym bardziej nie szarpnął i nie wykręcił ręki. Zwykle był delikatniejszy, choć zdarzało mu się podnieść głos kiedy się kłócili. Teraz jednak pociągała ją stanowczość męża, by nie pozwolić jej odejść. Zaczęła się też zastanawiać czy powinna wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. Nie pozwoli mu tak łatwo się ze wszystkiego wyłgać ładnymi słówkami. Nie ulegnie mu tak łatwo jak zwykle bywało. Nie da mu tej satysfakcji, że może wziąć ją pod włos i oczarować swoją osobą. Będzie stanowcza i nieustępliwa. Taką podjęła decyzję i nie rozmyśli się. Mimo swoich postanowień oprała się o jego tors. Joe rozluźnił uścisk i delikatnie oplótł ramionami zgrabną sylwetkę żony. Cicho wyszeptał, że kocha. Całował poplątane kosmyki włosów i nieuniknienie zbliżał się do złożenia kolejnego pocałunku na szyi. Alison przechyliła głowę starając się przeszkodzić w dalszych poczynaniach. Na Joe nie zrobiło to większego wrażenia. Niespiesznie zsunął zielone ramiączko bluzki oraz biustonosza. Pragnął jej jeszcze bardziej i jeszcze mocniej niż zwykle. Może to ten jej dziki wybuch i ciągle nieokiełznany temperament sprawił, że obudziło się w nim coś czego tak dawno nie czuł. Całą sobą przylgnęła do Joe. Odczytał niemą prośbę, by nie przestawał ukrytą w spojrzeniu jej pięknych oczu. Całując zaniósł do małżeńskiego łoża. Spełniał każdą nawet najdrobniejszą jej zachciankę. Nie poprzestawał tylko na wskazówkach żony. Całkiem dobrze udawało mu się ją zaskoczyć swoimi poczynaniami. Bawili się swoją bliskością, co przypomniało im, że popadli w rutynę. Jak zawsze pachniała pomarańczami Alison zaczęła się śmiać wytrącając z Joe równowagi. Marszcząc groźnie brwi spojrzał na rozbawioną kobietę. Spuszczając wzrok próbowała przybrać najbardziej niewinną, a zarazem przepraszającą minę na jaką było ją stać. Usta cały czas drgały, aby rozciągnąć się w uśmiechu. Cicho parsknęła śmiechem. Joe również udzieliła się wesołość małżonki. Nie zastanawiali się nad przyczyną swojej wesołości. Było im dobrze z sobą. Otulając się kołdrą usiadła na łóżku i ani na chwilę nie przestała się przyglądać Josephowi. Opuszkami palców przesunął po ładnie uwydatnionej kości obojczykowej powoli zsuwając ją do dekoltu. W połowie ruchu zatrzymał się i z uwielbieniem w oczach przyglądał się jej. Jego kontemplacja nad urodą zastała boleśnie przerwana. Burcząc pod nosem rozmasowywał piekący żywym ogniem prawy policzek. Z pod oka spojrzał na żonę, która jak gdyby nigdy nic poprawiła włosy.
-To za twoje kłamstwa. Jestem zdolna do wybaczenia ci największego świństwa, ale kłamstwa nie podaruję. Nienawidzę kłamstwa i dobrze o tym wiesz. Zrozumiałeś, co powiedziałam?
Pokiwał głową na znak, że rozumie. Przez cały czas trzymał się za policzek. Potarł raz i drugi. Nie miał absolutnie do niej żalu. Zresztą byłby chyba hipokrytą w tym względzie. Miała takie prawo i koniec.
-Alison, ja wiem, że źle wyszło. Chciałem cię chronić.
-Ochroną nazywasz zatajenie prawdy. Też mi coś.
-Nie tak miało być. Pogubiłem się w tym wszystkim, co na mnie spadło. Jestem na pewne rzeczy za głupi. Pamiętam tamten czas i jak bardzo przeżyłaś wiadomość o tym, że może już nigdy nie będziemy rodzicami, jak bardzo potrzebowałaś silnego wsparcia z mojej strony i kiedy zaczęły się te moje problemy nie chciałem cię nimi obarczać. Wydawało mi się, że tak będzie lepiej i nic nie pomyślisz.
-Dobre sobie. Gadasz, żeby mi skutecznie zamydlić oczy i dalej się bawić moim kosztem. Jesteśmy małżeństwem o ile dobrze pamiętam to chyba do czegoś zobowiązuje, na przykład do mówienia o swoich problemach, wątpliwościach, o tym, co dotyczy naszego wspólnego życia, a nie uciekanie od drugiej osoby. Bez twojego mówienia domyślałam się, że masz z kimś romans. Ludzie mi donieśli o tym i owym, co wyprawiasz w mieście. Zresztą nie ma to już znaczenia czy to prawda czy nie. Nie obchodzi mnie nic, co się tyczy tej historii. Mam dosyć. Nie chcę tak dłużej żyć na granicy wariactwa i domysłów. Chcę tylko spokoju i równowagi, a ty mi tego ostatnio nie dajesz. Boję się, że się tego nie doczekam od ciebie. Przykro mi, że tak mówię, ale nic nie poradzę, że tak czuję chyba, że to zmienisz i będę mogła być tak szczęśliwa jak na początku naszego małżeństwa. Od ciebie zależy, co będzie.
-Oni nic nie wiedzą. Mówią głupoty i nie potrzebnie wierzysz w ich słowa. Zazdroszczą nam i wylewają swoją żółć na nas. Fakt ciągnie się za mną opinia podrywacza i nie zamarzę tego. Byłem taki i nie wypieram się niczego, co zrobiłem, choć niektórych rzeczy żałuję. Mówiłem ci, że miałem przed tobą sporo kobiet i nie spotykałem się z nimi na kawie, i ciasteczku. Kiedy pojawiłaś się z ojcem na obiedzie u nas zdałem sobie sprawę jak płytkie jest moje życie. Poczułem, że jestem zwykłym lekko duchem bez przyszłości. Wyobraziłem sobie jak będzie wyglądało moje życie za pięć czy za dziesięć lat były tylko kolejne podboje bez znaczenia. To miała być moja samotność. Przy tobie zapragnąłem stabilizacji, odpowiedzialności i trwania najtrudniejszych momentach przy ukochanej. Za nic w świecie nie straciłbym takiego skarbu jak ty. Byłby durniem gdybym zniszczył to, co mam, a mam wiele. Mam cudowną rodzinę, którą kocham nad życie i postaram się jeszcze lepiej o was dbać.
-Chcesz mi powiedzieć, że ty i ona. Że wy nic z tych rzeczy- głos zaczął lekko drżeć, a oczy zaszły lekką mgłą od napływających łez. Joe otulił drżącą wzmagającym się płaczem szczupłą sylwetkę ukochanej. Całując jej ognistorude włosy delikatnie kołysał w swoich objęciach. Alison powoli się uspokajała, ale łzy ciągle spadały. Pogładził miękkie włosy i cicho zaczął dalej swoją opowieść.
-Tamtego Joe podrywacza już nie ma. Jest inny Joe, mąż i ojciec. Lily jest tylko moją dobrą znajomą. Było mi przykro, że się pogubiła. Chciałem jej pomóc i wyszło to, co wyszło. Porozmawiam z nią i powiem to samo, co tobie, że nic między nami nie będzie, że nie pasujemy do siebie. Kocham ciebie.
-Dlaczego tak długo zwlekałeś, żeby mi to powiedzieć. Myślałam, że słowa taty, żeby za ciebie nie wychodzić się i, że się nie zmienisz spełnią się. Sądziłam, że będzie miał rację.
-Nie wiem, skarbie czemu nic ci nie powiedziałem. Wiem o obiekcjach taty. Bał się o ciebie i nie mam mu tego za złe. Sam sobie na taką reputację zapracowałem swoimi czynami. Obiecuję, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy. Zrobię, co będziesz chciała i nie wyjeżdżaj. Proszę, nie rób tego. Nie zostawiaj mnie samego.- otarł jej kolejną spływającą po zarumienionym policzku łzę.
-Teraz kiedy mi wyjaśniłeś ja nigdzie się nie wybieram. Nie mogę przecież zostawić człowieka, którego ciągle kocham. Jeszcze jakaś piękna babeczka mogłaby mi ciebie ukraść i, co wtedy?
-Nikt ci mnie nie zabierze. Czemu mi ciągle nie wierzysz. Najcudowniejsza wiadomość tego dnia, że nie wyjeżdżasz. Chyba, bym nie przeżył twojego wyjazdu. A bardzo mnie kochasz?
-Bardzo, bardzo- odpowiedziała z coraz szerszym uśmiechem na ustach.
-Może mi udowodnisz, bo mam pewne wątpliwości po tym bolesnym policzku.
-Ach, co za szelma z ciebie.- lekko uderzyła w lewę ramię- Policzek bardzo ci się należał.
-Może porozmawiajmy o tym, co mi się należy, a co nie. Zgodzisz się na taki układ?
-Czyja wiem.-stwierdziła z zastanowieniem- Posłucham twoich argumentów, bo chyba jakieś masz . Czy zwyczajnie mam jakieś omamy, co do tego? Rozwiejesz wreszcie moje wątpliwości.
-Podpuszczasz mnie kobieto i dobrze.- zręcznie przewracając się z nią na plecy.
-Nie jestem grzeczną dziewczynką…- przerwał jej pocałunkiem.- Na tyle cię stać- Alison teatralnie przewróciła oczyma prowokując go do kolejnych niezwykle interesujących działań.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:41, 16 Cze 2016    Temat postu: Odnajdżmy siebie

Ależ gorąca ,namiętna scena Joe z żoną.
Nie spodziewałam się tego po nim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:33, 18 Cze 2016    Temat postu:

Joe musiał się czuć przyparty do muru, skoro sam przyszedł do starszego brata. Boi się jednak szczerze porozmawiać z żoną, a tego raczej nie da się uniknąć. Powrót do domu nie należał do najmilszych. Zastał spakowane walizki, potem nastąpiło baraszkowanie w małżeńskiej sypialni i siarczysty policzek za kłamstwa. Alison ma charakterek i … z pewnością nie jest grzeczną dziewczynką. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:41, 18 Cze 2016    Temat postu:

Biedny Joe. Po raz kolejny padł ofiarą swej uczynności i chęci pomagania ludziom ... zwłaszcza ładnym kobietom. Prawie się rozpadło jego małżeństwo. Musiał używać mocnych argumentów ... hm ... w czasie dyskusji z żoną. A biedak i tak oberwał. Jeden raz ... to i tak mu się nieco upiekło Very Happy Może kiedyś wydorośleje ... jest na dobrej drodze do tego Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 20:44, 18 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:32, 19 Cze 2016    Temat postu:

Ewelina napisał:
Biedny Joe. A biedak i tak oberwał. Jeden raz

Uwiera Cię ten jeden raz Ewelina? Laughing znaczy za mało czy za dużo? Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:34, 21 Cze 2016    Temat postu:

A jak myślisz? Jak wspomniałam, ja Joe emocji nie skąpię ... niechby budulka i kilka razy miał tę ... "przyjemność" ... czemu nie? Zdaje się, zasłużył Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 13, 14, 15  Następny
Strona 14 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin