Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odnajdźmy siebie
Idź do strony 1, 2, 3 ... 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:27, 06 Lip 2015    Temat postu: Odnajdźmy siebie

Akcja tego opowiadania dzieje się około czternastu lat później od zakończenia "Na śmierć i życie".
*****




-Joe- zawołała Alison patrząc w stronę szczytu schodów.- Joseph- ponowiła głośniej zawołanie.
Odpowiedziała jej jednak głucha cisza. Pokręciła z rezygnacją głową i cicho westchnęła. Kątem oka spojrzała na zniecierpliwione dziesięcioletnie bliźnięta. Chłopcy z każdym rokiem coraz bardziej wyglądem przypominali ich ojca. Te jasno kasztanowe lekko kręcone włosy i uśmiechy, które kradną wszystkim serce były ich znakiem rozpoznawczym. Czasem porównując zdjęcia ich i Josepha sama miała problem, żeby stwierdzić, kto jest kim. Kazała im, żeby zostali w salonie i poczekali chwilę na nią zanim nie wróci do nich. Co dziwne nawet z nią nie dyskutowali tylko posłusznie wykonali jej prośbę. Z resztą w wielu sprawach i w swoim zachowaniu nie przypominali Joe z okresu jego dzieciństwa. Alison mimo, że już była w połowie schodów lekko się odwróciła i sprawdziła, co robią jej pociechy. Słyszała jak żywo rozmawiali o jakieś zabawce, którą koniecznie chcieli mieć. Poczekała jeszcze chwilę na dalszy rozwój dyskusji, ale w końcu ruszyła w kierunku ich małżeńskiej sypialni. Po drodze natknęła się na stojące przy poręczy na przedostatnim stopniu buty męża. Nie znosiła, kiedy chodził po ich domu w butach. Zastanawiała się czy kiedyś wreszcie się nauczy tej prostej czynności, by zostawiać je przy drzwiach na wycieraczce. Chociaż na to była marna szansa, bo i wyrzucanie ich za okno nic nie skutkowało. Cóż musiała się pogodzić z tym, że Joe jest i chyba będzie bałaganiarzem.
Minęła wyjście na taras. Zatrzymała się i wróciła do niego. Po raz kolejny wyrzuciła obuwie na ziemię. Z tym, że dziś zostawiła sobie jeden but. Uśmiechnęła się do siebie, bo miała pewną niezbyt miłą niespodziankę dla tego śpiocha. Delikatnie nacisnęła klamkę i popchnęła drzwi do środka. Powoli stąpała po drewnianej podłodze aż dotarła do małżeńskiego łoża. Joe spał w najlepsze. Jeden z kędziorków opadał na czoło dodając mu jakiejś anielskiej niewinności. Mimo tego uroczego widoku nie miała najmniejszego zamiaru, żeby nie zrealizować swojej drobnej zemsty. Może zachowywała się jak mała dziewczynka, ale uwielbiała go denerwować różnymi złośliwymi zagrywkami. Przypominał jej wtedy rozkapryszone dziecko. Pod nos podsunęła mu brzydką niespodziankę. Mężczyzna wcale się nie poruszył. Zamruczał coś niezrozumiale. Zaskoczył ją ten brak reakcji. Uważała, że ten pomysł go z pewnością otrzeźwi. Pomyliła się. Zastanawiała się jeszcze chwilę, co zrobić. Na pewno nie będzie do niego mówić. W końcu znalazła inny. Ten powinien go skutecznie obudzić. Ostrożnie weszła na łóżko. Siadając okrakiem na Joe wzięła do ręki poduszkę. Okręciła ją kilka razy w dłoniach. Przyłożyła do jego twarzy. W jednej chwili zrzucił ją energicznie z twarzy, a przez to Alison wylądowała na jego torsie.
-Zwariowałaś- warknął z wyrzutem- Mogłaś mnie udusić. Nigdy więcej nie rób sobie takich żartów.
Alison nie przejęła się jego wrzaskiem. Na usta wypłynął lekki przepraszający uśmieszek, a spojrzenie przypominało spojrzenie zbitego psa. Nie mógł się na nią już dłużej gniewać, chociaż gdzieś jeszcze miał ochotę na nią się złościć. Niespiesznie przesunął dłoń po jej ręce, ramieniu. Dotarł do pleców. Zatrzymał dłoń tuż pod łopatką. Zwinnym ruchem obrócił się trzymając ją w swoich ramionach.
-I, co teraz zrobisz moja droga wiewióreczko? Należy mi się coś od ciebie za te twoje okropne żarty.
-W takim razie chyba będę musiała cię przeprosić.- stwierdziła z lekkim zastanowieniem w głosie.
-Nie tylko chyba, ale na pewno. Czekam i teraz jest twój ruch, żeby mnie ładnie przeprosić za to.
Poruszyła się zachęcająco. Joe nie trzeba było powtarzać dwa razy. Całował najpierw szybko, ale z każdym kolejnym pocałunkiem smakował jej aksamitną skórę. Uwielbiał jej zapach, który rozpalał wszystkie jego zmysły. Pożądał jej coraz mocniej. Wolną dłonią rozpinał małe guziczki jedwabnej bluzki. W cudownym szale uniesień coś go skutecznie rozpraszało. Czuł na sobie czyjeś spojrzenie. Niechętnie oderwał się od swojej ulubionej czynności. Rzucił tylko jedno spojrzenie w kierunku drzwi. Wiedział, że to jego synowie go podglądają. Starał się nie okazać, że zrobiło mu się w tym momencie głupio, iż zastali ich w tak niezręcznej sytuacji. Zdobył się tylko, żeby powiedzieć, by wyszli. Alison z ledwością hamowała się, by nie wybuchnąć śmiechem. W pewnym momencie przestała nad sobą panować. Joe był nieco zawiedziony jej zachowaniem, ale i jemu także się udzieliła ta wesołość.
-Ciekawe po kim oni tacy są?- zadał samemu sobie pytanie przyglądając się rozbawionej Alison.
-Jak to po kim? Joe, po tobie oni tacy są i nie wypieraj się tego. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
-To nieprawda. Byłem przeważnie grzeczny.- jęknął słysząc oskarżenie z ust żony- Przynajmniej nie przypominam sobie, bym kogoś podglądał w sypialni, a oni tak robią. Muszę o tym pomówić z nimi.
-Tak, tak. Porozmawiaj, może uda ci się im wybić takie zachowanie z głowy.- z powątpiewaniem odpowiedziała. Joe groźnie z marszczył brwi- Już dobrze, dobrze. Nie złość się już na mnie kochanie.
Cmoknęła go w lewy policzek. Powoli udało jej się także wyswobodzić z jego objęć i wreszcie wstać.
Joe niepocieszony przewrócił się na bok. Ani myślał się gdziekolwiek ruszać. Podparł się na prawej ręce. Jego wyobraźnia zaczęła coraz intensywniej pracować. Rozmarzonym wzrokiem rozbierał z niepotrzebnych ubrań żonę wyobrażając sobie, co mogło, by się wydarzyć kilka minut temu. Musiał się jednak obejść smakiem, ale czuł, że odbije sobie wieczorem poranną porażkę. Dopiero kiedy zaczęła coś mówić wrócił do tej szarej rzeczywistości, która na niego czekała za drzwiami domu.
-Joe znowu mnie nie słuchasz. Idę zaraz do Asi, więc zawieziesz chłopców do szkoły. Całe szczęście, że mają na drugą lekcję to nie spóźnią się do szkoły.
Leniwie podniósł się z łóżka.
-Oj, marudzisz.- mruknął obejmując ją w pasie- A po, co idziesz do Asi?
-Ależ jesteś ciekawski. Chciała porozmawiać o czymś ze mną. No nic, idę już.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Pon 17:56, 06 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:31, 06 Lip 2015    Temat postu: Odnajdźmy siebie

Dzieci popsuły Joe romantyczną scenę.
Ciekawe o czym Alison ,chce rozmawiać z Asią ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:49, 07 Lip 2015    Temat postu:

Cytat:
Zastanawiała się czy kiedyś wreszcie się nauczy tej prostej czynności, by zostawiać je przy drzwiach na wycieraczce. Chociaż na to była marna szansa, bo i wyrzucanie ich za okno nic nie skutkowało. Cóż musiała się pogodzić z tym, że Joe jest i chyba będzie bałaganiarzem.

Joe jest bałaganiarzem, choć żona w trosce o jego dobre maniery co jakiś czas puszcza go w skarpetkach. Wszak musi jakoś odszukać swoje obuwie … wyrzucone za okno. Wychodzi, że do tego nie jest zbyt pracowity, bo nie ma zapasowej pary butów

Cytat:
Jeden z kędziorków opadał na czoło dodając mu jakiejś anielskiej niewinności. Mimo tego uroczego widoku …

Bo ja wiem, czy to był taki uroczy widok? Jakoś jej serca nie zmiękczył

Cytat:
Pod nos podsunęła mu brzydką niespodziankę. Mężczyzna wcale się nie poruszył. Zamruczał coś niezrozumiale. Zaskoczył ją ten brak reakcji. Uważała, że ten pomysł go z pewnością otrzeźwi.

Mniemam, że ta niespodzianka, to jeden z przepoconych, używanych butów … słabo, mogła dołożyć skarpetki … pewnie niespodzianka byłaby skuteczniejsza

Cytat:
Przyłożyła do jego twarzy. W jednej chwili zrzucił ją energicznie z twarzy, a przez to Alison wylądowała na jego torsie.
-Zwariowałaś- warknął z wyrzutem- Mogłaś mnie udusić. Nigdy więcej nie rób sobie takich żartów.

Trochę dziwne. Żona chce udusić poduszką ukochanego małżonka, ten, choć przyduszony wrzeszczy, zamiast rzęzić … widać nie był zbyt zadowolony. Może jakby dłużej potrzymała poduszkę … mocniej ją docisnęła

Cytat:
W cudownym szale uniesień coś go skutecznie rozpraszało. Czuł na sobie czyjeś spojrzenie. Niechętnie oderwał się od swojej ulubionej czynności. Rzucił tylko jedno spojrzenie w kierunku drzwi. Wiedział, że to jego synowie go podglądają.

Co za rodzina! Joe zrobił się flejtuchowaty, żona go chce udusić, albo wyrzuca przez okno części jego ubrania, synowie go podglądają w sypialni! Toż to prawie patologia się zrobiła. Wyraźnie Adam potrzebny od zaraz, żeby zrobił porządek! Pouczył Joe, że w domu chodzi się w papuciach, Alison, że męża nie powinno się budzić duszeniem poduszką, bo dostanie nerwicy lękowej (mąż oczywiście), poradził Joe, żeby założył zasuwkę w drzwiach sypialni, albo zakrywał dziurkę od klucza, bratanków, ze nie szpieguje się rodziców w takim miejscu … sporo miałby do zrobienia

Ciekawe, sporo się zmieniło, pewnie będą nowe wątki i czekam na Adama, żeby jednak to uporządkował. Młodszy brat nie daje sobie rady


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 14:51, 07 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:05, 07 Lip 2015    Temat postu:

Adam zapewne niedługo się pojawi, ale czy będzie pomagał Joe to raczej nie mogę obiecać. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości on sam może będzie potrzebował pomocy od kogoś. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:29, 07 Lip 2015    Temat postu:

Czyżby znów tarmoszenie Adasia? Szkoda faceta. Jednak nadal uważam, że Joe potrzebuje co najmniej dobrej rady starszego brata, sam sobie chyba nie poradzi - albo nerwica przez żonę i synów, albo przeziębienie od biegania w skarpetkach po dworze (wychodzenie na boso po własne buty!)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:34, 07 Lip 2015    Temat postu:

Tarmoszenie to troszkę za duże słowo, ale coś się będzie działo w jego życiu.
Ani nerwica, ani przeziębienie Joe nie grozi. Mogę cię uspokoić nie wychodzi na boso na dwór.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:57, 07 Lip 2015    Temat postu:

O! Tak! Przeziębienie Joe, to jest to, co mi sen spędza z powiek Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:03, 07 Lip 2015    Temat postu:

W takim razie, co innego mu się przytrafi i to raczej gorszego niż katar. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:02, 12 Lip 2015    Temat postu:

Cieszę się Camilo, że zdecydowałaś się na ciąg dalszy opowieści. Pierwszy odcinek jest ciekawy i daje nam obraz małżeństwa Małego Joe. Wychodzi mi na to, że Joseph po osiągnięciu ogromnego sukcesu, jakim niewątpliwie są bliźnięta spoczął na laurach i jak widać jego żona ma z nim poważne problemy. Nie dość, że bałaganiarz to do tego śpioch, ale żeby tak od razu podduszać? Shocked No, cóż widocznie inne argumenty nie przemawiają do Małego Joe. W każdym razie początek opowiadania przedstawia się ciekawie. Bohaterowie są czternaście lat starsi, bogatsi o nowe doświadczenia, ale czy mądrzejsi (Joe) to, mam nadzieję już wkrótce się okaże.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:14, 12 Lip 2015    Temat postu:

ADA widzę, że poddajesz w wątpliwość małego Joe.....czyli im dojrzalszy tym mniej ...dojrzały. Wink A może po prostu stary i zniedołężniały....Wink stąd jego problemy z ogarnięciem się.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:20, 12 Lip 2015    Temat postu:

Aga, stawiam na totalną beztroskę Małego Joe Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:23, 12 Lip 2015    Temat postu:

Chyba słusznie. Very Happy Mały Joe myśli, że urokiem osobistym wszystko załatwi. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:35, 12 Lip 2015    Temat postu:

A może jest już tak zramolały, że mu wszystko jedno?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:40, 12 Lip 2015    Temat postu:

Alison po krótkim spacerze znalazła się pod domem Adama i Asi. Rozejrzała się po najbliższym otoczeniu. Wokół panowała cisza. Kobieta czuła, że to cisza przed burzą. Sama nie wiedziała, dlaczego tak pomyślała, ale to wrażenie było silniejsze od zdrowego rozsądku. Powoli podeszła do drzwi. Zaczekała jeszcze chwilę i zdecydowała się wreszcie zapukać. Drzwi się otworzyły, a ona stała dalej z uniesioną dłonią. Ze środka wypadli Artur i jego młodszy o trzy lata brat Mark. Obaj byli wysokimi szczupłymi chłopcami o kruczoczarnych leciutko falowanych włosach. Artur był bardziej podobny do Asi, chociaż pod wieloma względami przypominał Adama. Był tak samo jak on uparty i często stawiał na swoim, choć bywał gwałtowny w wyrażaniu swoich emocji. Mark natomiast jest to chłopak wrażliwy i spokojny. Rzadko ukazywał, że on także jest uparty.
-Cześć ciociu- zawołali chórkiem.
-Cześć chłopcy. Gdzie wasza mama?
-Chyba w kuchni, ale nie wiem dokładnie, a ty wiesz bracie?- zwrócił się do Marka.
-Zdaje się, że masz rację, ale nie jestem też pewien.
-Sama poszukam. Dziękuję za wasze starania.
Alison poszła za wskazówkami chłopców. Tak jak przewidywali Asia była w kuchni. Alison nie weszła do środka. Zatrzymała się przy wejściu i oprała prawym barkiem o framugę drzwi. Jej przewidywania zaczęły się spełniać. Asia nadal stała z założonymi na piersi rękoma przy oknie. Patrzyła gdzieś przed siebie nie zważając na nic, a po policzkach płynęły dwie strużki łez. Nie ocierała ich. Ciągle wracała pamięcią do porannej kłótni. Nie była to ich pierwsza sprzeczka, która wynikła z niczego ważnego. Nie rozmawiali, ale krzyczeli na siebie o wszystko. Każda z kolejnych kłótni coraz bardziej niszczyła i oddalała ich od siebie. Zachowywali się jak wrogowie. Nie spodziewała się, że mogą mieć z Adamem tak różne poglądy na swoje małżeństwo i na wiele innych spraw. Zauważyła, że ostatnio większość rzeczy ich już dzieli zamiast łączyć. Nie wiedziała jak to się stało, że wszystko tak się poplątało w ich życiu i nie potrafiła nic zrobić, by spróbować cokolwiek zmienić. Z resztą chyba już nawet nie miała na to siły, by się strać utrzymać związek, chociażby na pozorach. To jednak wydawało jej się bez sensu skoro Adam miał inne ważniejsze sprawy niż ona. Wiedziała o tym, bo nie ukrywał, że zawsze jest coś.
-Asia- zaczęła Alison.
Kobieta w pośpiechu zaczęła ocierać załzawioną twarz. Może zauważy, że płakała i nie będzie jej wypytywać o powód takie zachowania. A nawet jeśli ona nie musi się z niczego nikomu tłumaczyć ani tym bardziej opowiadać, że nie potrafi się dogadać z własnym mężem.
-Czemu tak wcześnie przyszłaś?
-Myślałam, że to coś ważnego, bo przez telefon brzmiałaś bardzo poważnie.
-Wybacz, że tak cię przyjęłam. Proszę siadaj. Chciałabym cię prosić, żebyś mi pomogła zorganizować przyjęcie urodzinowe Rozalki, ale dzisiaj chyba nie dam rady o tym mówić. Może spotkamy się jutro.
-Żadne jutro. Nie jestem ślepa, żeby nie zauważyć, że coś się stało. Pokłóciłaś się z Adamem. Mam rację?
-I, co z tego? Ty się nie kłócisz z Joe. Nie chcę o tym rozmawiać- wstała i odwróciła się do niej plecami.
Wzięła do ręki białą ściereczkę w różowe paski. Zwinęła ją w kulkę i rzuciła na szafkę.
-Przepraszam, że się niepotrzebnie uniosłam. Nie powinnam na tobie wyładowywać swoich frustracji.
-Czasem jest dobrze wyrzucić złe emocje na wierzch. Nie można ich dusić w sobie i trzeba sobie ulżyć.
-Może, ale nie powinnam tak, bo ty nie jesteś niczemu winna. Zachowałam się jak jakaś furiatka. To ja mam problemy i muszę sobie poradzić z nimi.
-To dobrze, ale myślę, że jak komuś o nich powiesz na pewno poczujesz się lepiej. Posłuchaj jeśli nie chcesz nic mówić to nie mów, a gdyby cię naszła ochota na zwierzenia to ja chętnie posłucham.
-Życie mi się sypie i nie widzę najmniejszej szansy, by to naprawić.
-Ale coś się stało, że tak uważasz czy po prostu masz gorszy dzień, że takie myśli się pojawiły.
-Chodzi o to, że ja nie umiem porozumieć się z Adamem. Może w jakimś stopniu to moja wina, ale sama nie wiem. Mijamy się i nie rozmawiamy, a jeśli już to wrzeszczymy na siebie i nic z tego nie wynika. Zrobił się jakiś taki obcy i zimny.
-Myślę, że to nie tylko twoja wina, chociaż to wątpliwe, że coś źle zrobiłaś. Adam też pewnie ma swoje za uszami. Wie, że ma ciebie przy sobie cały czas i to chyba jest jedyną twoją winą. Zrobił się zbyt pewny siebie i ma być tak jak on chce. Zapomniał chyba, że jesteś inteligentną kobietą, która ma swoje potrzeby. Rozpuściłaś go i zaczął się zachowywać tak jak mówisz. Póki czas trzeba to ukrócić.
-Co masz na myśli? Nie rozumiem cię.
-Musisz z nim porozmawiać, ale spróbuj jak najostrożniej.
-Co, może jeszcze mam go przepraszać za to, że tu jestem.
-Skąd. Zawinił niech sam przeprasza. Chodzi o to, byś porozmawiała z nim i powiedziała mu o tym, co czujesz i tym, co ci przeszkadza w waszej obecnej relacji. Co chciałabyś zmienić i o swoich planach na przyszłość. O tym wszystkim, co tyczy się waszej dwójki. Tylko nie idź teraz do niego. Ciągle się w was kłębią te złe emocje i znowu się pokłócicie, a tego w żadnym wypadku nie chcemy. Prawda?
-Nie, a gdybym mu powiedziała o pracy pewnie awantura byłaby gotowa.
-To znaczy, że dostałaś pracę. Cudownie, bardzo się cieszę.
-Na razie chcą porozmawiać i wtedy się okaże, co postanowią.
-Uda ci się. Wiem, że tak będzie. Powinnaś się realizować także zawodowo.
-Chyba zaczęłam to robić.
-I bardzo dobrze. Niech sobie twój mąż nie myśli, że jesteś tylko kurą domową. Nie obraź się za moje słowa, ale nie może ci włazić na głowę i się rządzić, bo nie o to chodzi w małżeństwie. Tak sądzę, choć nie mam takiego stażu jak wy, ale czuje, że powinniście być partnerami. U nas to działa. Chodź przewietrzysz się trochę. Nastrój ci się poprawi, a nie tylko te cztery ściany, w których cały czas jesteś.
-A ty, też tak krótko trzymasz Josepha?
-Staram się, ale nie zawsze mi to wychodzi. Rozpuścił się i chyba myśli, że jego urok osobisty zawsze podziała, ale się myli, więc trzeba go wyprowadzać z tego błędu.
Rozmawiały przed dłuższy czas o swoich związkach aż przeszły do innych tematów. Alison specjalnie zaczęła sprowadzać rozmowę na inne tory. Chciała, by Asia , choć przez moment nie myślała o tym wszystkim, a dzięki temu później spojrzała inaczej na całą tą sytuację, w której była. Przykro było jej słuchać o tym, co działo się z małżeństwem Asi i Adama. Zawsze uważała ich za najlepszą parę jaką kiedykolwiek poznała. A teraz sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Czytała kiedyś o kryzysach, ale nie sądziła, że będzie tego świadkiem. Miała nadzieję, że ten związek przetrwa kolejną już próbę. W końcu się rozstały. Asia jeszcze przez jakiś czas spacerowała po sadzie obsypanym białymi kwiatami kwitnących jabłoni. W powietrzu unosił się słodki zapach kwiatów i dało się słyszeć brzęczenie pszczół. Przymknęła oczy. Było jej tak jakoś błogo i spokojnie. Czuła się taka szczęśliwa jak kiedyś. Chciała, by znowu tak było. Do tego jednak była daleka droga, ale trzeba było nią zacząć podążać. Tak powinna była postąpić i nie chciała dłużej czekać. Postanowiła, że zaraz pojedzie do Adama. Może tym razem uda się im spokojnie porozmawiać. Nie wiedziała kiedy znalazła się pod biurem architektonicznym, którego współwłaścicielem był Adam. Szybkim krokiem pokonała kilka stopni na piętro. W wejściu wpadła na Grega MacAlistera. Nie wymienili ze sobą nawet kilku zdań, bo nie chciał jej zatrzymywać. Znał ich zbyt długo, żeby się nie domyślić oczywistych rzeczy. Wiedział doskonale, że przyszła do męża.
-Możemy porozmawiać.
-Ty tutaj, a niby o czym? Powiedzieliśmy już sobie wszystko.
-Wątpię w to i mam jeden warunek nie przerwiesz mi dopóki nie skończę.
-O to coś nowego. Do tej pory nie stawiałaś warunków.
-I źle postępowałam.
-Nie było ci ze mną dobrze?
-Było, ale teraz jest nie do wytrzymania.
-To się nie spodziewałem.
-Nie bądź ironiczny. Dobrze wiesz, że się rozłazi nasze małżeństwo, a ciebie prawie nie ma w domu.
-Pracuje, żeby wam niczego nie brakowało. Nie przeszkadzała ci moja praca.
-Praca, ale nie obsesja. Wszystko się koło niej kręci i nic ani nikt po za tym cię nie obchodzi.
-Teraz to naprawdę zmyślasz. Gdyby mnie nie obchodziło to nie bylibyśmy razem.
-To może się rozejdźmy i będzie spokój, chociaż nie po to przyszłam.
-A po, co?
-Żeby ci powiedzieć, że mi się nie podoba to, co jest i chcę zmian.
-Jakich?
-A takich, żebyś częściej bywał w domu i zaczął ze mną rozmawiać jak kiedyś, a nie tak, że wydajesz jakieś głupie komunikaty. A po drugie może zacznę pracować, więc się nie zdziw, że nie będzie mnie czasem w domu.
-O nie, wybij to sobie z głowy. Nie puszczę cię do tej pracy ani do żadnej innej.
-Nie, to ty sobie wybij z głowy, że będę ciągle siedzieć w domu. Mam prawo do własnego życia i będę robić to, co mi się podoba. Kiedyś wspierałeś mnie w moich działaniach, ale teraz zachowujesz się jak pan i władca, który ma muchy w nosie od swojego zarozumialstwa.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Camila dnia Sob 19:55, 18 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:54, 12 Lip 2015    Temat postu: Odnajdźmy siebie

Dzięki Alison ,Asia wreszcie zaczęła walczyć o siebie ,by mąż ją szanował i widział w niej kobietę a nie tylko kurę domową ,która ma być wpatrzona ślepo w pana i władcę.
Adam mnie wkurzył ,że zrobił się taki zimny i obojętny wobec żony ,nie docenia jej ciężkiej pracy w domu ,tego jak Asia zajmuje się dziećmi ..jakie to typowe.
Ale z drugiej strony cieszę się ,że przełamałaś w końcu nieco ten jego idealny wizerunek i do bajki wkroczyło trochę prawdziwego życia.
Wierzę ,że oni ciągłe się kochają i wyjdą z tego kryzysu ,będę niecierpliwie czekać na ciąg dalszy.
Nie ma par idealnych ,nie ma związków idealnych a jeśli ciągle a wierze jest miłość między nimi ,to trzeba ją z powrotem odnaleźć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Camili Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 13, 14, 15  Następny
Strona 1 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin