Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gloria
Idź do strony 1, 2, 3 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:30, 03 Mar 2014    Temat postu: Gloria

GLORIA

* * * * *

Ben siedział przy biurku zatopiony we wspomnieniach. W ręku trzymał list, który je przywołał. Dwa lata temu po raz ostatni widział swego przyjaciela z dawnych, dobrych, marynarskich czasów. Już wtedy Cliff Hunter nie czuł się najlepiej, ale nadrabiał miną i poczuciem humoru. Poprosił go wówczas o przysługę. Ben nie mógł odmówić komuś, kto kiedyś uratował mu życie. Teraz może spłacić zaciągnięty dług. Zrobi to, bo tak nakazywało mu poczucie przyzwoitości i zwykła, ludzka wdzięczność. Jeszcze raz przebiegł wzrokiem drugi akapit listu. Nadawca bazgrał jak kura pazurem i Ben z trudem odczytywał poszczególne wyrazy. Cóż … Wiele się zmieni w ich ustabilizowanym życiu i nie będzie to zmiana chwilowa. Ciekawe, jak zareagują jego synowie na tę wiadomość? W końcu ich też to dotyczy …
Ben zwlekał z przekazaniem synom nowiny, nie chciał przerywać obiadu informacją o liście. Wolał, aby skończyli w spokoju posiłek i dopiero przy kawie miał ich poinformować o zaistniałej sytuacji. Spoglądał ze zmarszczonym brwiami po kolei na każdego z nich.
- O co chodzi, Pa? – nie wytrzymał Adam. – Nie odezwałeś się ani razu podczas obiadu…
- Zrobiliśmy coś nie tak? – zaniepokoił się jak zwykle dobroduszny Hoss.
- Nie, dlaczego? – bronił się słabo Ben, chcąc zyskać na czasie.
- Bo tak dziwnie marszczysz brwi, gdy na nas patrzysz – Joe wyręczył w odpowiedzi Hossa.
Ben lekko się uśmiechnął, słysząc te uwagi. Synowie dobrze go znali, od razu wyczuli zmianę jego nastroju.
- Chcesz nam coś powiedzieć – domyślił się Adam.
- Tak… - Ben pokiwał głową. – Dostałem list od Cliffa Huntera, a właściwie od jego prawnika.
- To ten przyjaciel, który uratował ci życie? – błyskawicznie skojarzył Adam.
- Nie żyje – ciężko westchnął Ben. – Widziałem się z nim dwa lata temu i coś mu wtedy obiecałem.
- Co takiego? – Joe sformułował pytanie, które wszystkim cisnęło się na usta.
- Obiecałem, że po jego śmierci zaopiekuję się jego córeczką Glorią – wyznał w końcu Ben. – Mała zamieszka z nami w Ponderosie. Na stałe – dodał po chwili.
- Będziemy mieli w domu dziecko? – Hoss pierwszy ucieszył się z tej wiadomości. Jego szczera twarz wyrażała autentyczna radość, a niebieskie oczy błyszczały nieskrywanym entuzjazmem.
- Taka mała siostrzyczka? – Joe mrugnął porozumiewawczo do Hossa, odmierzając ręką metr od podłogi.
- Ile lat ma dziewczynka? – rzeczowo zapytał Adam, dopijając resztki kawy.
- Około jedenastu – poinformował Ben, patrząc przenikliwie na swego najstarszego syna. – Trzeba będzie urządzić jej pokój i kupić jakąś lalkę.
- Ja mogę zrobić huśtawkę – zaoferował się Adam. – Powiesimy ją na tym drzewie za domem.
Ben uśmiechnął się zadowolony. Poszło lepiej, niż przypuszczał. Żadnego marudzenia, czarnowidztwa, piętrzenia trudności. Poczuł się dumny ze swoich synów.
- Pa, trzeba będzie pomyśleć o jakiejś opiece dla małej – powiedział jak zwykle praktyczny Adam. – Przecież my całymi dniami pracujemy, ktoś w tym czasie musi się nią zająć.
- Słuszna uwaga – zauważył Ben i zamyślił się, szukając w pamięci właściwej osoby do pomocy.
- Trzeba też zapisać ją do szkoły – dodał po chwili Adam.
- Czeka nas sporo pracy przed jej przyjazdem – dorzucił Joe.
- Ile mamy czasu? – zaniepokoił się Hoss.
- Gloria zjawi się w Virginia City za tydzień – Ben wstał od stołu, wycierając ręce. Odetchnął z ulgą. Synowie we wszystkim mu pomogą. Wiedział, że zawsze może na nich liczyć.

* * * * * *

Adam czekał na dyliżans, który spóźniał się już kwadrans. Nie było wprawdzie powodów do niepokoju, ale mężczyzna przechadzał się nerwowo wzdłuż ulicy. Nie lubił niepunktualności, wolał, gdy wszystko toczyło się właściwym rytmem. Zatrzymał się, zakładając ręce, bo właśnie w oddali zauważył znajomy, czerwony kształt, który zbliżał się miarowo w tumanach kurzu. W domu wszyscy czterej zastanawiali się, jak wygląda dziewczynka. Hoss twierdził, że będzie miała blond loki, Joe upierał się przy rudych warkoczykach. Adam za chwilę miał się przekonać, jak wygląda mała Gloria, dla której już zawiesił własnoręcznie zrobioną huśtawkę. Żywił nadzieję, że będzie miłym i ułożonym dzieckiem, spokojnym i grzecznym. Nie uśmiechał mu się urwis, wiecznie psocący, umorusany i kłopotliwy.
Dyliżans zatrzymał się wreszcie. Pierwszy wygramolił się starszy jegomość, pomagając wysiąść najpierw jakiejś korpulentnej damie w olbrzymim kapeluszu, a następnie młodej dziewczynie w lawendowej sukni. Następnie z powozu wygrzebał się mały i tłusty farmer z wygiętymi zawadiacko wąsami. Wysiadł i zamknął drzwi. Adam rzucił się do dyliżansu, zaglądając przez okno. W środku nie było nikogo. Mała nie przyjechała! Poczuł jak dreszcz przebiegł mu po krzyżu. Byli przecież za nią odpowiedzialni. Co się mogło stać? Może wysiadła na niewłaściwej stacji? A może w ogóle nie wsiadła do tego dyliżansu? Ale przecież ten prawnik miał wszystkiego dopilnować… Wyprostował się i wzrokiem poszukał woźnicy, który właśnie gramolił się z kozła. Widać było, że jest potwornie zmęczony. Na jego pokrytej kurzem twarzy tworzyły się bruzdy zmarszczek.
- Czy w dyliżansie jechała dziewczynka? – zapytał go Adam. – Taka na oko jedenastoletnia?
- Dziewczynka? – zdziwił się woźnica, wysoko unosząc brwi. - Raczej nie...
- Miała wsiąść w Bostonie – powiedział, licząc, że może mężczyzna jednak coś sobie przypomni.
- Na pewno nie – woźnica pokręcił przecząco głową.
- Gloria Hunter – rzucił Adam, wciąż się nie poddając, ale gdy znowu zobaczył zaprzeczenie, opuścił z rezygnacją ramiona.
- Chyba czeka pan na mnie – usłyszał z tyłu czyjś melodyjny głos.
Wolno się odwrócił, napotykając piękne, bursztynowe oczy właścicielki lawendowej sukni. Śliczna szatynka wpatrywała się w niego ze spokojem. Jej opanowana twarz nie wyrażała żadnych emocji, nawet odrobiny zainteresowania czy niepokoju.
- Chciałbym czekać na panią – Adam w końcu odzyskał głos i przy okazji zdjął kapelusz. – Proszę mi wierzyć, ale prawda jest taka, że…
- Czeka pan na Glorię Hunter – przerwała mu. – To ja.
- To jakiś żart? – wolno zapytał Adam.
- Rzeczywiście, mój ojciec nie żyje, a ja przyjechałam tu sobie pożartować – powiedziała z odrobiną zniecierpliwienia. – Weźmie pan w końcu moje bagaże?
- Naprawdę jest pani córką Cliffa Huntera? – wciąż nie mógł w to uwierzyć.
- Tak – zapewniła go z całkowitym spokojem. – W torbie mam list od ojca. Napisał go tuż przed śmiercią – wyjaśniła. – Obiecałam, że przekażę go panu Benowi Cartwrightowi osobiście.
- W takim razie jedziemy do Ponderosy – zawyrokował Adam, wyobrażając sobie miny braci i ojca, gdy zobaczą „to dziecko”. – Skoro będziemy mieszkać pod jednym dachem, to mów mi Adam – zaproponował.
Zignorowała wyciągniętą dłoń i spojrzała w kierunku dwóch kufrów podróżnych. Adam westchnął bezgłośnie i zajął się ładowaniem bagaży do bryczki. Następnie odwrócił się, chcąc jej pomóc wsiąść do powozu.
- Poradzę sobie – powiedziała chłodno, nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem i zgrabnie sadowiąc się na ławeczce. Długa suknia nie stanowiła dla niej żadnej przeszkody.
Adam usiadł obok. Zanim ruszył, pomyślał, że trudno będzie zyskać jej przychylność. Ta myśl spowodowała jednak, że zagrała w nim ambicja i odezwał wyćwiczony latami upór.

* * * * * *

W czasie drogi do Ponderosy panna Hunter rozglądała się ciekawie po okolicy, natomiast ani odrobiny zainteresowania nie okazała Adamowi, który przyglądał się jej najpierw ukradkiem, a później już całkowicie jawnie, bo Gloria w ogóle nie zwracała na niego uwagi. Siedziała dumnie wyprostowana, trzymając wysoko rozłożoną, koronkową parasolkę, którą zasłaniała twarz przed rażącym słońcem i była najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widział. W jej uporczywym milczeniu Adam nie wyczuwał złości czy też innych negatywnych uczuć. Ona po prostu w ogóle się nim nie interesowała, nie obdarzyła go nawet przelotnym spojrzeniem. Tak jakby był niewidzialny. Musiał przyznać, że taka sytuacja zdarzyła mu się po raz pierwszy. Nie był idiotą, wiedział, jakie wrażenie robi na kobietach. Pochlebiało mu to, ale nie przewróciło w głowie. Nie chełpił się powodzeniem jak jakiś młokos przechwalający się podbojami przed kolegami. A tu raptem taka niespodzianka… Olśniewająco piękna kobieta traktowała go jak powietrze. Każdy mężczyzna czułby się niekomfortowo. Adam kilkakrotnie usiłował wciągnąć ją w rozmowę, ale na każde pytanie Gloria odpowiadał jednym wyrazem lub co najwyżej dwoma słowami i dalej podziwiała widoki.
W milczeniu dojechali do domu. Samopoczucie Adama odrobinę się poprawiło, gdy zobaczył wyraz twarzy ojca i braci. Rozpoznał zdziwienie, niedowierzanie, zaskoczenie. Wszyscy trzej zatrzymali się w miejscu bez ruchu, przypominając granitowe pomniki. Należało założyć, że wciąż oddychali, bo żaden z nich nie stracił przytomności. Gloria po raz kolejny nie skorzystała z pomocy Adama, wysiadła sama i skierowała się w stronę Bena, który w ostatniej chwili domknął otwarte ze zdziwienia usta.
- Gloria Hunter? – zdołał wykrztusić, zerkając nerwowo na Adama, który wzruszył ramionami.
- Tak – odpowiedziała dziewczyna.
- Zapraszam do domu – Ben wyciągnął gościnnie rękę i poszedł w ślad za córką zmarłego przyjaciela. Wciąż zastanawiał się, jak mogło dojść do tak drastycznej pomyłki w kwestii wieku Glorii. Był zbity z tropu, ale na razie nie miał zamiaru wypytywać dziewczyny o cokolwiek. Zaprowadził ją do pokoju i o mało nie zapadł się pod ziemię, gdy zobaczył na jej łóżku lalkę, którą kupił Hoss nie dalej jak dwa dni temu. Nerwowo przełknął ślinę i uśmiechnął przepraszająco.
- Spodziewaliśmy się dziecka – w końcu wyjaśnił usprawiedliwiającym tonem.
- Rozumiem – uśmiechnęła się lekko i podziękowała skinieniem głowy, gdy Adam i Hoss wnieśli jej bagaże.
- Proszę się rozgościć – powiedział Ben. – Będziemy na dole.
Wszyscy trzej czym prędzej zeszli do salonu, gdzie czekał na nich Joe pałaszujący jabłko. Synowie wyczekująco patrzyli na Bena. W końcu to on był odpowiedzialny za całą sytuację.
- Wiem, o co chcecie zapytać – ojciec wyciągnął rękę w geście obronnym. – Ale nie mam pojęcia, dlaczego ona nie jest dzieckiem. Cliff Hunter zawsze mówił „moja córeczka Gloria”. A w liście jest napisane …
- Pa, pokaż nam ten list – poprosił Adam i wszyscy nachylili się nad biurkiem, na którym Ben położył zapisaną kartkę, wskazując palcem cyfrę.
- No, nie wiem – Joe zrobił minę kaczorka. – Na moje oko to nie jedynka, tylko dwójka.
- Jak to dwójka?! – zdenerwował się Ben.
- Zwyczajnie, Pa – wyjaśnił Adam. – Ten prawnik ma koszmarny charakter pisma, ale tu wyraźnie stoi dwójka.
- Hoss? – Ben szukał wsparcia u średniego syna.
- Pa, … to nie 11, a … 21 – przepraszająco powiedział Hoss.
- I wszystko jasne – Adam założył ręce i uśmiechnął się nieco ironicznie. – Dziecko okazało się kobietą.
- Do tego prześliczną – rozmarzył się Joe.
- Boże! – Ben chwycił się za głowę. – Trzeba wszystko odwołać. Szkoła, opiekunka …
Spojrzał błagalnie na synów, ale tym razem napotkał ich ciężki, oskarżycielski wzrok. Zerknął na Adama, ale ten pokręcił głową. Joe i Hoss zaczęli udawać, że interesuje ich widok za oknem.
- Dobrze – Ben westchnął, ale po chwili dumnie wypiął pierś. – Sam nawarzyłem piwa, to teraz je wypiję.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 0:41, 03 Mar 2014    Temat postu:

Bardzo mi się podoba, jestem zaskoczona i zaciekawiona, z przyjemnością będę czekać na więcej Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niki
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 14 Lut 2014
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 1:18, 03 Mar 2014    Temat postu:

Świetne Mada! Miny naszych chłopców, kiedy zobaczyli to "dziecko" musiały być bezcenne Very Happy Po charakterku Glorii, wnioskuję, że zapowiadają się dłuugie dni w Ponderosie. No chyba, że któryś z braci ją do siebie przekona Smile Czekam z niecierpliwością na kolejną część! Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:41, 03 Mar 2014    Temat postu:

Czułam, że coś z tym wiekiem będzie nie tak przy okazji napomknięcia o bazgraninie i się nie rozczarowałam. Very Happy Juz mi się podoba Gloria, dziewczyna z charakterkiem.

" Ta myśl spowodowała jednak, że zagrała w nim ambicja i odezwał wyćwiczony latami upór. "

Bardzo podoba mi się to zdanie...

Niemal zebrałaś esencję braci i Pa w tym fragmencie, zwłaszcza Hoss'a.
Przygotowania mnie rozbawiły.... Gloria w pokoju zastała lalę jak malowaną ... Surprised

Mam nadzieję, że chemia w końcu zadziała i Adasiowy urok roztoczy się nad Glorią jak parasolka, czekam z niecierpliwością.... Smile




Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 13:28, 03 Mar 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:48, 03 Mar 2014    Temat postu: Gloria

Bardzo ciekawe.
Ta dziewczyna jest nieco tajemicza ,niewiele mówi ,nie wiadomo co myśli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:41, 03 Mar 2014    Temat postu:

Myślę, ze jest przerażona...nagle zostaje wrzucona w obce miejsce, do tylu obcych ludzi....albo przybrała taką maskę ze strachu, albo jest zadziorna z natury Very Happy...albo to i to...

A Joe pałaszujący jabłko jest póki co chyba najbardziej wyluzowany...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 13:28, 03 Mar 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:53, 03 Mar 2014    Temat postu:

Mada chciałabym przed snem zrelaksować się, da radę coś tu wkleić? Idę spać o 22.30 Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:03, 03 Mar 2014    Temat postu:

Mada ja też czekam na ciąg dalszy Rolling Eyes gdybyś była tak miła i coś tu nam wkleiła Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:09, 03 Mar 2014    Temat postu:

Wasze życzenie jest dla mnie rozkazem. Wink Chwila!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:13, 03 Mar 2014    Temat postu:

* * * * *

Dwa tygodnie później
Życie w Ponderosie powoli wracało do normy, nie licząc tego, że po domu codziennie rozchodził się cudowny zapach świeżych wypieków. Gloria uwielbiała piec ciasta i ciasteczka. Wszyscy Cartwrightowie byli także wielbicielami pieczonych przez nią chrupiących bułeczek. Co prawda Hop Sing przez pierwszy tydzień codziennie groził, że wyjedzie do Chin, ale po upływie tego czasu, sam rozsmakował się placku rabarbarowym Glorii i chętnie widział ją w swoim kuchennym królestwie. Kiedyś nawet wdali się w długą dyskusję na temat sposobu parzenia herbaty, której oboje byli wielbicielami. Oprócz tego dziewczyna zaproponowała Hop Singowi, że wyręczy go w sprzątaniu. Tłumaczyła się nudą, a tak naprawdę lubiła porządek i chciała czymś się zająć, aby zatrzeć wspomnienia, które prześladowały ją od kilku miesięcy. Nie chciała myśleć o tym, co się wydarzyło pewnego styczniowego poranka. Nawet teraz nie potrafiła normalnie oddychać, gdy sobie przypominała chwile szczęścia, które przerodziły się w koszmar… Dosyć tego! Nie powinna do tego wracać! Nigdy więcej!
Gdy dysponowała wolnym czasem, namiętnie czytała wszystko, co wpadło jej w ręce. Jadąc do Ponderosy, zabrała ze sobą kilkanaście książek. Poza tym przyjaciółka miała przysyłać jej nowości literackie z Bostonu. Być może za jakiś czas dostanie od niej paczkę. Widziała, że Adam podziela jej pasję czytania, ale wolała trzymać się od niego z daleka. Tak było bezpieczniej. Przysięgła sobie, że nikt nigdy już jej nie zarzuci, że kogokolwiek sprowokowała swoim zachowaniem.
Lubiła także konne przejażdżki. Nie godziła się, aby ktoś jej towarzyszył, argumentując tym, że nie oddalała się zbyt daleko od domu, jeździła tylko po najbliższej okolicy. Właśnie wracała, gdy zobaczyła nadjeżdżającego Joe. Zawsze rozpromieniał się na jej widok, tak było i tym razem. Po prostu kipiał szczęściem, że może jej towarzyszyć w drodze powrotnej do domu. Jechali dosyć wolno, bo Joe uparł się, że opowie jej o wyścigach, które odbywały się ostatnio w Virginia City. Samych zawodników i ich konie opisał tak barwnie i humorystycznie, że Gloria w końcu nie wytrzymała i zaczęła się śmiać, chyba po raz pierwszy od czasu przyjazdu do Ponderosy. Śmiała się jeszcze, gdy zsiadała z konia. Poprawiła siodło, odwróciła się i znalazła się w objęciach Joe, który ją pocałował. Od tygodnia się do tego przymierzał i tylko szukał okazji. Nareszcie się nadarzyła, byli sami, a dziewczyna wydawała się w lepszym humorze niż zwykle. Niestety, nie przewidział jej reakcji. Zanim zdążył ją porządnie pocałować, Gloria wyrwała się i z całej siły uderzyła go w twarz. Włożyła w ten policzek tyle siły, że Joe aż odrzuciło.
- Nigdy więcej nie waż się tego robić! – krzyknęła. – Nigdy!
Odwróciła się i niczym burza ruszyła do domu. Zaraz za progiem wpadła w ramiona Adama, który właśnie zmierzał w kierunku wyjścia. Mężczyzna chwycił ją odruchowo, przyciągając bliżej i czując jej miękkie krągłości na swoim zanadrzu. Nie dane mu jednak było cieszyć się chwilą, bo Gloria odepchnęła go z determinacją i wbiegła na górę po schodach. Usłyszeli tylko huk zamykanych z impetem drzwi. Nim przebrzmiał ten odgłos, w salonie pojawił się zażenowany Joe z zaczerwienionym policzkiem. Ben wstał z fotela, na którym przed chwilą siedział i czytał gazetę.
- Co jej zrobiłeś? – zapytał Adam, mrużąc niebezpiecznie oczy.
Ponieważ Joe zastanawiał się o ułamek sekundy za długo, Adam chwycił go za ramiona i z całej siły pchnął na ścianę, aż zadudniło.
- Co jej zrobiłeś? – powtórzył, podwajając siłę uchwytu.
Joe bezskutecznie próbował go odepchnąć. Ben rzucił gazetę i szybko podszedł do swoich synów, położył rękę na ramieniu Adama, chcąc odciągnąć go od Joe.
- Przestańcie – powiedział rozkazująco.
Najpierw spojrzał groźnie na Adama, później skierował swój wzrok na Joe, żądając wyjaśnień. Najstarszy syn wolno i z niechęcią zabrał ręce, ale nie odsunął się nawet na milimetr.
- Joe? – popędził go Ben.
- Nic jej nie zrobiłem – tłumaczył się zawstydzony. – Tylko ją pocałowałem, a ona … , no… strasznie się zezłościła…
- Po co pchasz dziób tam, gdzie nikt na ciebie nie czeka?! – znowu zdenerwował się Adam.
- Synu… - z wyrzutem zaczął Ben, ale nie skończył, bo właśnie drzwi się otworzyły i wszedł uśmiechnięty Hoss. Zatrzymał się zdumiony tym, że ojciec i bracia stoją obok siebie w takim ścisku. Zobaczył, że Adam jest wściekły, Joe zakłopotany, a ojciec zrezygnowany. Wyszedł do stajni dosłownie na kwadrans, a w czasie jego nieobecności już coś się wydarzyło. Sądząc po minach zebranych, winny był Joe. Jakżeby inaczej…
- Powinieneś ją przeprosić – zawyrokował Ben głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Joe kiwnął głową i skierował ku schodom.
- I następnym razem upewnij się, czy dziewczyna jest tobą zainteresowana – dorzucił bezlitośnie Adam.
Joe drgnął, ale się nie odwrócił ani nawet nie zatrzymał. Powlókł się, wolno pokonując schody. Zapukał ostrożnie i niezbyt głośno. Obawiał się, że Gloria mu nie otworzy, dlatego zdziwił się, widząc, jak drzwi się uchylają.
- Chcę cię przeprosić za swoje zachowanie – powiedział szybko, bojąc się, że dziewczyna zaraz zatrzaśnie mu drzwi przed nosem.
- Sprowokowałam cię? – zapytała, patrząc na niego przenikliwie.
- Co? – nie bardzo ją rozumiał.
- Pytam się, czy swoim zachowaniem w jakiś sposób sprowokowałam cię do tego pocałunku?
- Nie … - spojrzał na czubki swoich butów. – Po prostu bardzo mi się podobasz i myślałem… - przerwał niezdecydowany. – Właściwie, to nie wiem, co sobie myślałem… Przepraszam.
- Ja też przepraszam – powiedziała w końcu. – Za mocno cię uderzyłam.
- Należało mi się – zaoponował.
- Należało – przyznała tak szybko, że Joe bezwiednie się uśmiechnął.
- Więc między nami zgoda? – upewnił się.
- Tak.
- Zejdziesz na dół? – zapytał na wszelki wypadek.
- Obiecałam Hossowi, że upiekę ciasteczka owsiane – powiedziała, uśmiechając się niepewnie. – Przyjdę… za chwilę.
Joe odetchnął z ulgą, gdy zamknęły się za nią drzwi. Teraz będzie musiał zejść na dół i zdać relację. Ojciec i bracia czekają. Nie to było jednak najgorsze. To, co się stało, uświadomiło mu, że pomiędzy nim a Glorią raczej już nic romantycznego się nie wydarzy. Oparł się o ścianę zrezygnowany i zawiedziony. Ta dziewczyna bardzo mu się podobała i właściwie jeszcze dziś mógłby się oświadczyć, gdyby tylko tego chciała. Wiedział jednak, że nic z tego nie będzie. Nie miał szans. Gdyby czuła do niego choćby ułamek tego, co on do niej, nie zareagowałaby tak impulsywnie. Ten policzek to nie była forma kokieterii, tylko jasna i bolesna wskazówka, że dziewczyna nie chce mieć z nim nic wspólnego. Musiał się z tym pogodzić. Nie było to łatwe.

* * * * * *

Wieczorem przy kolacji atmosfera była nieco napięta, choć każdy się starał ją rozładować. Hoss zachwycał się smakiem, kształtem i aromatem ciasteczek, Adam ostatnio przeczytaną książką, Joe opowiadał o zwyczajach Pajutów i handlu wymiennym. W końcu Ben podjął męską decyzję.
- Glorio, czy ojciec opowiadał ci, jak uratował mi życie?
- Nie – zdziwiła się dziewczyna. – Chętnie posłucham – spojrzała z zainteresowaniem na Bena, który się uśmiechnął, widząc jej ożywienie.
- Byliśmy obaj bardzo młodzi – zaczął opowiadanie, rozsiadając się wygodnie na fotelu. – Pływaliśmy na statku, którego kapitanem był Abel Morgan Stoddard. Szybko się zaprzyjaźniliśmy, bo byliśmy w podobnym wieku.
Adam znał tę historię i lubił słuchać, gdy ojciec ją opowiadał. Tym razem jednak wolał patrzeć na Glorię, która chłonęła każde słowo. Jego wzrok co i rusz ogniskował się na jej biuście, którym otarła się przypadkowo o jego zanadrze, wpadając w jego ramiona po spoliczkowaniu Joe. Miła chwila…, mogła potrwać dłużej. Jego ogniskujący się na jednym punkcie wzrok wyłapał w końcu Hoss i z takim zdumieniem spojrzał na starszego brata, że Adam przyrzekł sobie, że będzie patrzył tylko na twarz dziewczyny. Męczył się straszliwie, ale zamierzał wytrwać w swym postanowieniu.
- Którejś nocy nadciągnął sztorm – ciągnął swą opowieść Ben. – Potężna fala zmyła z pokładu kilku marynarzy. Mnie udało się w ostatniej chwili uchwycić burty, ale wisiałem uczepiony na zewnątrz okrętu. Deska była jednak mokra, a statkiem cały czas miotało na wszystkie strony. Wiedziałem, że długo się nie utrzymam. Usiłowałem przekrzyczeć wiatr. W chwili, gdy już straciłem nadzieję na ratunek i siły na walkę, czyjeś ręce wciągnęły mnie na pokład. To był Cliff, który usłyszał moje wołanie o pomoc. Dzięki niemu nie utonąłem wtedy i dzięki niemu żyję – dokończył, tocząc wzrokiem po wszystkich słuchaczach.
Gloria zapatrzona w ogień uśmiechała się do wspomnień o ojcu. Jej twarz nabrała rumieńców, a oczy błyszczały. Cartwrightowie patrzyli na nią oczarowani. Nie mogli się nadziwić, że tak czarująca istota mieszka pod ich dachem.
- Adamie – Ben przerwał przedłużającą się ciszę. – Może coś nam zagrasz?
Hoss podał gitarę bratu, który poprawił się na kanapie, ułożył wygodnie instrument, wypróbował struny, a następnie zaczął grać i śpiewać „They Call the Wind Maria”.
Gloria słuchała z zapartym tchem, a jej serce biło coraz szybciej. Głos Adama sprawiał, że jej ciało przebiegały dreszcze. Czegoś takiego nie czuła nigdy w życiu. Nie sądziła, że mężczyzna może śpiewać w tak emocjonujący i sugestywny sposób. Dziś po raz pierwszy uważniej przyjrzała się Adamowi i musiała przyznać, że nie ma sensu dłużej się okłamywać. Jego towarzystwo sprawiało jej przyjemność. Zauważyła, że mur, którym odgrodziła się od świata i mężczyzn, zaczyna powoli pękać. Nie chciała, żeby tak było. Przecież powinna mieć się na baczności. Nie może powtarzać wciąż tych samych błędów. Już kiedyś dostała nauczkę, z której nie potrafi otrząsnąć się do dzisiaj. Czy przeszłość niczego jej nie nauczyła? Skupiła się na swoim oddechu, próbując opanować przyśpieszone bicie serca. Przymknęła oczy. Gdy je otworzyła, znów mogła patrzeć bez emocji na Adama Cartwrighta.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:19, 03 Mar 2014    Temat postu: Gloria

To się nieco wyjaśniło zachowanie Glori.
Została prawdopodobnie zgwałcona ,wiec nie ma zaufania do mężczyzn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 22:22, 03 Mar 2014    Temat postu:

Czemu tak drastycznie? Może ktoś jej coś niesprawiedliwie zarzucił?

Fragment bardzo dobry, świetnie się czyta.
I jeszcze "they call the wind Maria" Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:29, 03 Mar 2014    Temat postu:

Adam nieźle wytarmosił Joe...narwany Adaś Shocked

A ten dziób skojarzył mi się z kaczorem Laughing - ktoś nazwał tak Joe gdzieś na forum ...

A więc Gloria póki co ma same przymioty...piecze, sprząta, czyta, jest ładna i do tego swoimi krągłościami zmusiła Adasia do nauki koncentracji ogniskowania wzroku w innym miejscu....mało biedaczek, że upór ćwiczył latami, a teraz to...niedobra Mada, niedobra Mad

Przez chwilę zadrżałam, że Glorię w ramiona Joe wciśniesz...na szczęście tylko na chwilę... odetchnęłam ....Very Happy

Kluje mi się opcja styczniowego poranka...
Mnie się wydaje, że Gloria z kimś się spotykała i ten ktoś się zapędził i ją próbował...a nie jest podane na pewno czy ojciec Glorii zmarł z przyczyn naturalnych, może w obronie córki? Taka moja teza...

*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 22:34, 03 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 1:39, 04 Mar 2014    Temat postu:

Nigdy nic nie wiadomo, wiadomo tylko jedno: Mada lubi robić niespodzianki... Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:33, 04 Mar 2014    Temat postu:

senszen napisał:
I jeszcze "they call the wind Maria" Smile

W wykonaniu Robertsa ta piosenka jest rewelacyjna.

Aga napisał:
Adam nieźle wytarmosił Joe...narwany Adaś Shocked

Chcesz, żeby był spokojniejszy? Shocked

Aga napisał:
Gloria póki co ma same przymioty...piecze, sprząta, czyta, jest ładna

Już Ewelina gdzieś napisała, że wyjątkowy mężczyzna powinien mieć wyjątkową kobietę. Próbuję taką stworzyć.

Aga napisał:
zmusiła Adasia do nauki koncentracji ogniskowania wzroku w innym miejscu....

Adam nie chciał gorszyć Hossa. Laughing

Neth P napisał:
Nigdy nic nie wiadomo, wiadomo tylko jedno: Mada lubi robić niespodzianki... Confused

Chyba o to w tym wszystkich chodzi. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 1 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin