Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Marzenia i rzeczywistość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 47, 48, 49  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:03, 31 Maj 2015    Temat postu:

Mada napisał:
Dwudziestoletnia Susan? To oznacza, że powstanie kolejny tasiemiec... I Adam w roli dziadka? Nie wiem, czy wszyscy to przełkną bez zakrztuszenia. Laughing

Mada o mnie się nie martw. Mam spory przełyk. Zniesie wiele.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:13, 31 Maj 2015    Temat postu:

To mnie uspokoiłaś. Wprawdzie dwudziestoletnia Susan to dosyć odległa przyszłość, ale gdzieś tam w październiku może już dotrę do tego momentu. Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 22:14, 31 Maj 2015    Temat postu:

to się bardzo cieszymy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:14, 31 Maj 2015    Temat postu:

Już w październiku chcesz kończyć?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:18, 31 Maj 2015    Temat postu:

A kto powiedział, że chcę kończyć? Shocked Toż mają być wnuki itd.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:21, 31 Maj 2015    Temat postu:

Mada napisał:
To mnie uspokoiłaś. Wprawdzie dwudziestoletnia Susan to dosyć odległa przyszłość, ale gdzieś tam w październiku może już dotrę do tego momentu. Laughing


Mada, ja też chciałabym przeczytać o dwudziestoletniej Susan i cieszę się bardzo, bo zapowiada się świetna lektura Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:25, 31 Maj 2015    Temat postu:

Aaa,....na szczęście źle zrozumiałam Laughing super!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:27, 31 Maj 2015    Temat postu:

Aga napisał:
....na szczęście źle zrozumiałam Laughing

Laughing Po prostu piękne. Laughing

ADA, dziękuję. Jesteś bardzo miła. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:35, 01 Cze 2015    Temat postu:

Mada moja wada to dopowiadanie sobie i potem z tego nieporozumienia powstają.... Rolling Eyes Ale koleżanka naprostuje Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:57, 05 Cze 2015    Temat postu:

* * * * *

1868 – cz. I.

Adam wszedł do domu i rozejrzał się za Kimberly. Nie było jej w salonie, więc wbiegł na górę. Sypialnia była pusta. Uchylone okno, posłane łóżko, uporządkowane przedmioty. Wszystko lśniło czystością. Pokoje dziecinne też były zadbane i wywietrzone. Od najmłodszych lat razem z Kim uczyli swoje pociechy dbałości o porządek. Na szczęście żadne z dzieci nie protestowało. Billy lubił mieć wokół siebie ład i zanim usiadł do odrabiania lekcji czy rysowania, najpierw musiał posprzątać pokój. Tylko wówczas mu się dobrze pracowało. Andrew starał się jak najczęściej zasłużyć na pochwałę taty, który był dla niego autorytetem, więc wolał nie bałaganić. Susan, zmotywowana przez Kimberly, również starała się nie sprawiać w tym względzie kłopotów, choć zamiłowania do porządku raczej nie przejawiała. Adam zszedł do kuchni, w której krzątała się pani Dickens.
- Kawy? – gosposia odruchowo sięgnęła po dzbanek.
- Nie, dziękuję – Adam z lekkim uśmiechem pokręcił głową. – Szukam Kimberly.
- Jest w ogrodzie.
Wyszedł kuchennymi drzwiami. Domyślił się, że żona odpoczywa w altance, którą wybudował dwa lata temu. Kim uwielbiała spędzać tam czas, najczęściej czytała książki. W środku stał podłużny stół i szerokie ławy przykryte masą wygodnych, kolorowych poduszek. Już z daleka zobaczył kawałek jej biało-niebieskiej, domowej sukienki. Kimberly usłyszała, że ktoś się zbliża, więc podniosła się z pozycji półleżącej i usiadła, odkładając powieść na brzeg stolika. Adam zatrzymał się i oparł ramieniem o jeden z solidnych, drewnianych filarów.
- Wcześnie wróciłeś – zauważyła zadowolona.
- I mam dobrą wiadomość – poinformował, sięgając do kieszeni po papier. – Dostałem telegram od Virgila Connolly’ego. Podróżuje w interesach do San Francisco i postanowił nas odwiedzić.
- Poczekaj – Kim spojrzała na niego z ożywieniem. – Ten Virgil? Ten, dzięki któremu odnalazłeś Billy’ego?
- Ten sam – potwierdził, siadając obok.
- Nareszcie będę miała okazję mu podziękować – ucieszyła się podekscytowana. – Kiedy przyjeżdża?
- Pojutrze. Myślę, że cała rodzina zechce go poznać - zauważył.
- Wszyscy o nim słyszeli, ale nikt go nie zna. Nikt oprócz Josepha – poprawiła się po chwili.
- Nie widzieliśmy się … - Adam zastanowił się - … prawie osiem lat. Ostatnio w Saint Paul, gdzie projektował okręt pancerny dla Departamentu Marynarki Wojennej.
- Jestem go bardzo ciekawa …
- Okrętu czy Virgila? – Adam uśmiechnął się kącikiem ust.
- Virgila – Kimberly udała, że nie dostrzega rozbawienia męża. – To musi być bardzo interesujący mężczyzna.
- Nie gustujesz w blondynach – zauważył, odkładając jedną z poduszek na bok. – Raczej ci się nie spodoba.
- Tak myślisz?
- Przecież tobie podoba się tylko jeden typ.
- Jaki znowu typ?
- Ja – błysnął uśmiechem i przyciągnął ją do siebie. – Na żadnego Virgila się nie zgadzam. Nie zaprzątaj sobie nim głowy. Jeśli masz myśleć, to tylko o mnie – zdążyła dostrzec wesołe błyski w jego oczach, zanim ją pocałował.
Jak zwykle w jego ramionach traciła poczucie czasu i rzeczywistości. Lubiła jego pocałunki, zarówno te delikatne, niespieszne, jak i te zaborcze, namiętne, przepełnione gwałtownym pragnieniem. Delektowała się rozkosznym uczuciem szczęścia, gdy nagle dotarło do niej, że Adam rozpiął właśnie trzeci guziczek jej sukienki. To ją otrzeźwiło. Chwyciła jego rękę i przytrzymała.
- Jesteśmy w altance – zauważyła rzeczowo. – W każdej chwili ktoś tu może przyjść.
- Kto? Dzieci są w szkole i pani Dickens pojedzie po nie dopiero za godzinę.
- Właśnie – podkreśliła. – Pani Dickens …
- Nie przyjdzie tu – zapewnił z szelmowskim uśmiechem. – A nawet jeśli …. to zobaczymy ją z daleka.
- Ona nas też – zauważyła wciąż nieprzekonana do jego pomysłu.
- Altanka jest zabudowana – stwierdził, rzucając okiem na drewniane elementy. – Poza tym pani Dickens gotuje obiad i jest tym zajęta do utraty tchu – widocznie uznał, że użył przekonujących argumentów, bo wyswobodził swoją rękę z jej dłoni i zabrał się za kolejny guzik.
- Sama nie wiem – szepnęła między jednym a drugim pocałunkiem. – To zbyt ryzykowne.
- Odrobina szaleństwa nam nie zaszkodzi – powiedział Adam i na dobre zamknął jej usta.

* * * * *

Adam czekał na dyliżans, którym miał przybyć Virgil Connolly. Czekanie umilał sobie wspomnieniami minionych dni. Przygoda w altance wciąż zaprzątała jego myśli. Był jednak pewien, że Kimberly drugi raz nie da się namówić na takie … ekstrawagancje. Gdy po miłosnych uniesieniach wrócili do salonu, przed dom zajechał Ben. Kim, widząc go z okna, aż przysiadła z wrażenia na sofie i zrobiła się czerwona, jakby teść właśnie ją przyłapał na gorącym uczynku. Wiedziała, że gdyby Ben przyjechał o kwadrans wcześniej, z pewnością przyszedłby ich szukać do ogrodu. Oboje o tym wiedzieli. Spojrzała na Adama, który zdawał się nie podzielać jej przerażenia. Uśmiechnął się z pozorną beztroską, choć w duchu odetchnął z ulgą, że wizyta ojca nie nastąpiła wcześniej. Ben nie zabawił długo, a dowiedziawszy się o planowanej wizycie Virgila, którego znał z opowiadań, poparł pomysł urządzenia rodzinnego przyjęcia.
Zakurzony dyliżans pojawił się u wylotu ulicy. Woźnica zatrzymał gwałtownie konie. Ze środka pojazdu dał się słyszeć niewieści pisk. Jakaś dama siłą rozpędu poleciała wprost w ramiona jakiegoś eleganckiego osobnika. Ową damą okazała się panna Hobson, córka właściciela hotelu, która nie omieszkała, wysiadając z dyliżansu, obsztorcować woźnicę, wyładowując na nim swój gniew. Gdy krewka panna oddaliła się spiesznie, elegancki osobnik uśmiechnął z podziękowaniem w kierunku woźnicy, który swą żywiołową jazdą sprawił mu niespodziewaną i niekłamaną przyjemność. Po chwili ze środka wysiadł wysoki blondyn, w którym Adam rozpoznał swego przyjaciela ze studiów w Bostonie. Wcześniej nie nosił wąsów, które zmieniły jego wygląd i przeistoczyły w statecznego jegomościa. Powitali się po męsku, zadowoleni ze spotkania. W drodze do domu wspominali studia, a także wydarzenia w Saint Paul.
- Ożeniłeś się? – na wszelki wypadek zapytał Adam, choć na jego palcu nie widział obrączki.
- Tak – przyznał przyjaciel z jakąś dziwną niechęcią w głosie. – Ale nie chciałbym o tym w tej chwili rozmawiać.
Adam nie nalegał. Opowiadał o swoim życiu, rodzinie, interesach. Trochę czasu poświęcili rozmowie na temat wojny secesyjnej i jej skutków. W końcu zajechali przed dom nad jeziorem. Virgil jeszcze w Bostonie dowiedział się sporo na temat Ponderosy. Teraz miał okazję zobaczyć ją w pełnej krasie i mimo że wiele podróżował, i poznał różne stany, musiał przyznać, że ten kawałek Nevady, należący do Cartwrightów, zrobił na nim wrażenie. Weszli do środka. Z sofy podniosła się prześlicznej urody szatynka w zielonej sukni. Za jej przykładem poszły dzieci, nie mniej urodziwe, jak zdążył w przelocie zauważyć gość.
- Kochanie, przedstawiam ci mojego przyjaciela, Virgila Connolly’ego. To moja żona Kimberly – dokonał prezentacji Adam.
Kim wyciągnęła rękę, którą Virgil ucałował z uszanowaniem i zachwytem. Następnie Adam przedstawił gościowi swoje pociechy, zaczynając od najstarszego. Billy miał już trzynaście lat. Był wysoki, szczupły i bardzo podobny do swego ojca z czasów, gdy ten studiował w Bostonie. Susan okazała się rezolutną młodą damą, która w niczym nie przypominała swego młodszego braciszka Andrew, mocno stremowanego całą sytuacją. Virgil zawsze był towarzyskim człowiekiem, potrafił rozmawiać z każdym – dzieckiem i dorosłym. Pociechy Adama i Kim z miejsca go polubiły. Z zapartym tchem słuchały jego opowieści o zatopionym okręcie czy budowie mostu na rwącej rzece. Gdy dzieci po kolacji poszły do swoich pokojów, obaj panowie usiedli przy kominku, wspominając czasy studenckie i wymieniając się informacjami na temat dawno niewidzianych kolegów. Virgil żałował, że nie przyłączyła się do nich Kimberly. Żona Adama zrobiła na nim piorunujące wrażenie i chętnie spędziłby w jej towarzystwie więcej czasu. Kładąc się do łóżka w pięknie urządzonym pokoju gościnnym, pomyślał, że Adam jest szczęściarzem. Znalazł swoje miejsce na ziemi i kobietę, z którą jest naprawdę szczęśliwy. Virgil, niestety, nie mógł powiedzieć tego o sobie. Ożenił się dwa lata temu z panną dużo młodszą od siebie, z dobrego domu, z niezłym posagiem. Już po miesiącu wiedział, że popełnił błąd. Odkrył, że przed ślubem żona miała kochanka i nie zrezygnowała z jego towarzystwa, spotykając się z nim każdego czwartku w wynajętej garsonierze. Dowiedział się o tym pewnego pięknego wiosennego dnia, gdy przyniesiono mu list, który okazał się anonimem w formie donosu. Resztę sam wyśledził. Nie podobało mu się bycie rogaczem, wyzwał więc gacha żony na pojedynek. Śmiertelnie ranił swego przeciwnika. Pozbył się konkurencji, ale stracił też żonę, która wyjechała do Szwajcarii. Uciekła, bojąc się, że mąż zechce wyciągnąć konsekwencje także w stosunku do jej osoby. Porozumiewała się z nim tylko poprzez prawnika. Virgil zażądał rozwodu, sprawa była w toku. Nie chciał o tym rozmawiać ani z Adamem, ani z nikim innym. Żałował, że nie trafił na taką kobietę jak Kimberly.

* * * * *

Uroczysty obiad w domu Adama i Kim przeciągnął się aż do kolacji. Rodzina zebrana w komplecie oczarowała Virgila Connolly’ego. Mężczyzna dużo mówił, ale też i obserwował wzajemne relacje Cartwrightów – niewymuszone, ciepłe, serdeczne, przepełnione wzajemną troską i sympatią. Po raz kolejny pomyślał, że Adam jest szczęściarzem. Nie tylko on … Hoss i Joe także. Wszyscy trzej mieli żony sprawiające wrażenie kochających i oddanych. Nie znał ich, ale wydawały mu się wyjątkowe, także pod względem urody. Nie gustował w blondynkach, ale musiał przyznać, że Lucy i Nanette są nad podziw urodziwe. Patrzył na nie jednak bez emocji. Co innego Kimberly… Ona była kobietą, o jakiej marzył całe życie. Ideałem…
Wieczorem, gdy wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, Virgil długo siedział w fotelu, wpatrując się w płomień lampy. Dumał o swoim życiu i nieudanym małżeństwie. Im dłużej o tym rozmyślał, tym bardziej chciał się napić. Wolał jednak nie budzić domowników. Szukając alkoholu, mógł narobić hałasu, a tego chciał za wszelką cenę uniknąć. Postanowił wybrać się do miasta. Saloon w Virginia City z pewnością był jeszcze otwarty. Weźmie jednego z koni stojących w stajni. Adam na pewno się nie pogniewa. Trasę znał. Miał dobrą pamięć, zwłaszcza w kwestii ukształtowania terenu. Wstał zdecydowany na nocną wyprawę. Wymknął się cicho kuchennymi drzwiami.

* * * * *

Adam nie mógł spać w nocy. Najpierw przeszkadzało mu szczekanie psa. Potem miał za złe księżycowi, że bezczelnie zaglądał w okno jego małżeńskiej sypialni. Obudził się nad ranem po krótkiej drzemce. Postanowił wstać i zająć się czymś pożytecznym. Nie miał zamiaru budzić Kim, która spała w najlepsze. Oparł się przeogromnej pokusie, aby ją pocałować. Wiedział, że jeśli to zrobi, jego żona natychmiast otworzy oczy. Z żalem opuścił sypialnię. Gdy był na schodach, usłyszał nikły dźwięk dochodzący z podwórka. Miał wrażenie, że ktoś właśnie przyjechał. To nie była pora na składanie wizyt. Sięgnął po broń. Odsunął zasuwę i lewą ręką pchnął delikatnie drzwi. W prawej trzymał rewolwer gotowy do strzału, w tej chwili wycelowany w stronę … Dana Stevensona.
- O twojej gościnności krążą legendy – zauważył szeryf, unosząc brwi.
- Goście przybywający bladym świtem raczej nie powinni liczyć na gorące przywitanie – odparował ze stoicki spokojem. Gdzieś tam jednak w głębi duszy poczuł niepokój. Wiedział, że Dan nie zjawił się z sąsiedzką wizytą. Musiało wydarzyć się coś złego. Przeczucie go nie myliło. Przyjaciel spojrzał na niego z jakimś smutkiem, może nawet zakłopotaniem.
- Twój gość … - zaczął z westchnieniem.
- Virgil Connolly – podpowiedział Adam.
- No właśnie …
- Chętnie cię z nim poznam, ale raczej nie w tej chwili. Śpi – poinformował, czekając na to, że Dan w końcu przejdzie do rzeczy.
- Może i śpi, ale z pewnością nie u ciebie w domu, tylko u mnie w celi.
- Chyba się jednak mylisz – odpowiedział wolno Adam po chwili milczenia.
- Sprawdźmy – zaproponował szeryf.
Cartwright zaprosił go do środka i obaj skierowali się ku schodom. Przy pokoju gościnnym zatrzymali się i Adam zapukał. Odpowiedziało mu milczenie. Odczekał chwilę i ponowił próbę. W końcu pchnął drzwi i zatrzymał w progu. Łóżko było puste, a stan pościeli wskazywał, że jego gość na pewno z niej dziś nie korzystał.
- Mówisz, że Virgil jest u ciebie w celi? – chciał się upewnić Adam. – Pobił kogoś?
- Gorzej.
- To znaczy?
- Zabił Roberta Forbesa.
Adam spojrzał na Dana i nic nie powiedział. Zabrakło mu słów.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:08, 05 Cze 2015    Temat postu: Marzenia i tajemice

Nie bardzo rozumiem ,czemu przyjaciel Adama miałaby kogokolwiek zabijać ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:11, 05 Cze 2015    Temat postu:

Virgil chyba miał jakiś poważny powód, by strzelać o Forbesa.
Nie sądzę, by bez zdania racji tak postąpił, coś musiało się stać w mieście, co doprowadziło do tej tragedii.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:44, 06 Cze 2015    Temat postu:

Bardzo intrygujący fragment. Jeśli strzelał, to musiał mieć powód ... skomentuję w poniedziałek ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:57, 06 Cze 2015    Temat postu:

Cytat:
Od najmłodszych lat razem z Kim uczyli swoje pociechy dbałości o porządek. Na szczęście żadne z dzieci nie protestowało. Billy lubił mieć wokół siebie ład i zanim usiadł do odrabiania lekcji czy rysowania, najpierw musiał posprzątać pokój. Tylko wówczas mu się dobrze pracowało. Andrew starał się jak najczęściej zasłużyć na pochwałę taty, który był dla niego autorytetem, więc wolał nie bałaganić. Susan, zmotywowana przez Kimberly, również starała się nie sprawiać w tym względzie kłopotów, choć zamiłowania do porządku raczej nie przejawiała.

Idealni rodzice i idealne dzieci, a Billy wydaje się być wzorem cnót wszelkich. Mój ulubieniec. Ciekawe, czy jak dorośnie też będzie takim porządnickim?
Cytat:
Domyślił się, że żona odpoczywa w altance, którą wybudował dwa lata temu. Kim uwielbiała spędzać tam czas, najczęściej czytała książki. W środku stał podłużny stół i szerokie ławy przykryte masą wygodnych, kolorowych poduszek.

Chciałabym mieć taką altankę … Kim-szczęściara … altanka, Adam … śliczny obrazek
Cytat:
- I mam dobrą wiadomość – poinformował, sięgając do kieszeni po papier. – Dostałem telegram od Virgila Connolly’ego. Podróżuje w interesach do San Francisco i postanowił nas odwiedzić.
- Poczekaj – Kim spojrzała na niego z ożywieniem. – Ten Virgil? Ten, dzięki któremu odnalazłeś Billy’ego?
- Ten sam – potwierdził, siadając obok.

To faktycznie bardzo miła wiadomość
Cytat:
- Wszyscy o nim słyszeli, ale nikt go nie zna. Nikt oprócz Josepha – poprawiła się po chwili.

No, proszę Joseph może zaimponować rodzinie znajomością z kimś kogo nikt nie zna
Cytat:
– To musi być bardzo interesujący mężczyzna.
- Nie gustujesz w blondynach – zauważył, odkładając jedną z poduszek na bok. – Raczej ci się nie spodoba.
- Tak myślisz?
- Przecież tobie podoba się tylko jeden typ.
- Jaki znowu typ?
- Ja – błysnął uśmiechem i przyciągnął ją do siebie. – Na żadnego Virgila się nie zgadzam. Nie zaprzątaj sobie nim głowy. Jeśli masz myśleć, to tylko o mnie – zdążyła dostrzec wesołe błyski w jego oczach, zanim ją pocałował.

Adam po raz kolejny zaznaczył swój teren. Jak to dobrze wie, co podoba się żonie i jaki do tego pewny siebie … nawet narzuca żonie o czym, a właściwie o kim ma myśleć
Cytat:
Jak zwykle w jego ramionach traciła poczucie czasu i rzeczywistości. Lubiła jego pocałunki, zarówno te delikatne, niespieszne, jak i te zaborcze, namiętne, przepełnione gwałtownym pragnieniem. Delektowała się rozkosznym uczuciem szczęścia, gdy nagle dotarło do niej, że Adam rozpiął właśnie trzeci guziczek jej sukienki. To ją otrzeźwiło. Chwyciła jego rękę i przytrzymała.
- Jesteśmy w altance – zauważyła rzeczowo. – W każdej chwili ktoś tu może przyjść.

Bardzo smakowita scenka i … ryzykowana, zwłaszcza, że w każdej chwili ktoś może się pojawić
Cytat:
- Altanka jest zabudowana – stwierdził, rzucając okiem na drewniane elementy. – Poza tym pani Dickens gotuje obiad i jest tym zajęta do utraty tchu – widocznie uznał, że użył przekonujących argumentów, bo wyswobodził swoją rękę z jej dłoni i zabrał się za kolejny guzik.
- Sama nie wiem – szepnęła między jednym a drugim pocałunkiem. – To zbyt ryzykowne.
- Odrobina szaleństwa nam nie zaszkodzi – powiedział Adam i na dobre zamknął jej usta.

Odezwał się architekt … a on najlepiej wie, przecież sam zaprojektował i zbudował altankę. A do tego jaki szalony się zrobił … i bardzo dobrze

Cytat:
Adam czekał na dyliżans, którym miał przybyć Virgil Connolly. Czekanie umilał sobie wspomnieniami minionych dni. Przygoda w altance wciąż zaprzątała jego myśli. Był jednak pewien, że Kimberly drugi raz nie da się namówić na takie … ekstrawagancje. Gdy po miłosnych uniesieniach wrócili do salonu, przed dom zajechał Ben. Kim, widząc go z okna, aż przysiadła z wrażenia na sofie i zrobiła się czerwona, jakby teść właśnie ją przyłapał na gorącym uczynku.

Widać, że Adasiowi spodobała się przygoda w altance, ale niewiele brakowało, żeby Pa zobaczył … i altankę i to co w tej altance się działo
Cytat:
Virgil jeszcze w Bostonie dowiedział się sporo na temat Ponderosy. Teraz miał okazję zobaczyć ją w pełnej krasie i mimo że wiele podróżował, i poznał różne stany, musiał przyznać, że ten kawałek Nevady, należący do Cartwrightów, zrobił na nim wrażenie.

Na każdym ten widok zrobiłby wrażenie
Cytat:
Virgil zawsze był towarzyskim człowiekiem, potrafił rozmawiać z każdym – dzieckiem i dorosłym. Pociechy Adama i Kim z miejsca go polubiły. Z zapartym tchem słuchały jego opowieści o zatopionym okręcie czy budowie mostu na rwącej rzece. (…)Virgil żałował, że nie przyłączyła się do nich Kimberly. Żona Adama zrobiła na nim piorunujące wrażenie i chętnie spędziłby w jej towarzystwie więcej czasu. Kładąc się do łóżka w pięknie urządzonym pokoju gościnnym, pomyślał, że Adam jest szczęściarzem.

Virgil faktycznie okazał się bardzo miłym człowiekiem. Kim wyraźnie go zafascynowała. Mam nadzieję, że nie będzie z tego powodu problemów. W jednym ma rację – Adam jest urodzony pod szczęśliwą gwiazdą
Cytat:
Odkrył, że przed ślubem żona miała kochanka i nie zrezygnowała z jego towarzystwa, spotykając się z nim każdego czwartku w wynajętej garsonierze. Dowiedział się o tym pewnego pięknego wiosennego dnia, gdy przyniesiono mu list, który okazał się anonimem w formie donosu.

Bardzo przykre. Szkoda mi Virgila.

Cytat:
Mężczyzna dużo mówił, ale też i obserwował wzajemne relacje Cartwrightów – niewymuszone, ciepłe, serdeczne, przepełnione wzajemną troską i sympatią. Po raz kolejny pomyślał, że Adam jest szczęściarzem. Nie tylko on … Hoss i Joe także. Wszyscy trzej mieli żony sprawiające wrażenie kochających i oddanych. Nie znał ich, ale wydawały mu się wyjątkowe, także pod względem urody. Nie gustował w blondynkach, ale musiał przyznać, że Lucy i Nanette są nad podziw urodziwe. Patrzył na nie jednak bez emocji. Co innego Kimberly… Ona była kobietą, o jakiej marzył całe życie. Ideałem…

W kontekście zdrady żony chyba nie była to zbyt wesoła refleksja dla Virgila. Wszyscy wokół szczęśliwi tylko nie on. Nadal niepokoją mnie myśli Virgila o Kim.
Virgil, to żona Adama – zapomnij o niej!!!

Cytat:
Szukając alkoholu, mógł narobić hałasu, a tego chciał za wszelką cenę uniknąć. Postanowił wybrać się do miasta. Saloon w Virginia City z pewnością był jeszcze otwarty. Weźmie jednego z koni stojących w stajni. Adam na pewno się nie pogniewa.

To nie są najlepsze pomysły – alkohol, pożyczenie konia i wyprawa do Virginia City, nie mogą przynieść nic dobrego
Cytat:

- Mówisz, że Virgil jest u ciebie w celi? – chciał się upewnić Adam. – Pobił kogoś?
- Gorzej.
- To znaczy?
- Zabił Roberta Forbesa.
Adam spojrzał na Dana i nic nie powiedział. Zabrakło mu słów.

Zupełne zaskoczenie. Co się stało? Virgil mógł chcieć rozładować frustracje, ale od razu zabijać. Mada zasunęłać „prawdziwego kartofla między oczy”, że zacytuję naszą koleżankę

Mada, pierwsza część odcinka bardzo smakowita. Widzę, że Adam nie stroni od eksperymentów … nic w tym dziwnego wreszcie to dusza naukowca. W drugiej części niczym niezmącona wizyta starego przyjaciela w domu Adama. Wreszcie trzecia część, w której zawiązuje się kryminalna intryga. Wszystko razem bardzo ciekawe i interesujące. Końcówka tego odcinka ponownie powoduje u mnie to co u tej emotikonki
Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:22, 06 Cze 2015    Temat postu:

Zorino, budowanie napięcia w opowiadaniu właśnie na tym polega, aby zostawić czytelnika z pytaniami.

Camilo, masz rację. Virgili to nie jest człowiek, który strzelałby do kogoś tak „na dzień dobry”.

ADA napisał:
Kim-szczęściara … altanka, Adam …

Mnie też podoba się taki komplet.

ADA napisał:
… alkohol, pożyczenie konia i wyprawa do Virginia City, nie mogą przynieść nic dobrego

Głupie pomysły zazwyczaj źle się kończą.

ADA, bardzo dziękuję za obszerny i jak zwykle bardzo miły komentarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 47, 48, 49  Następny
Strona 17 z 49

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin