Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pióro strusia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 46, 47, 48  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 2:15, 11 Gru 2014    Temat postu:

senszen napisał:

- Nie martw się, Indio… - Ben spojrzał na nią niepewnie. – Candy sobie poradzi…Cokolwiek by się nie stało… poradzi sobie. Pojedziemy najszybciej jak…

I te słowa miały uspokoić Indię. . Ben nie popisał się.
senszen napisał:

Kiwnęła głową, przerywając mu i poszła w stronę kurnika, gdzie bawiła się Cookie. Zatrzymała się jeszcze na chwilę i obserwowała swoją małą, jasnowłosa i radosną córeczkę, która układała coś z kolorowych płatków zerwanych kwiatów.

Jedyne pocieszenie dla Indii to słodka Cookie.
senszen napisał:

Chciał wierzyć, że Ben Cartwright wie co robi i dba nie tylko o swoje dobro… Ale z każda minutą wiara jego słabła.
Dodatkowo, ilekroć przypomniał sobie twarz Indii, zalewała go fala wyrzutów sumienia. Potraktował ja jak potraktował… a tylko bardzo chciał, żeby nie zauważyła tego przeklętego konia, żeby się nie martwiła na zapas… A wyszło jak wyszło.

Trochę za późno na wyrzuty sumienia. Wiara Griffa w Bena porażająca.
senszen napisał:

I wtedy z dyliżansu wysiadł Candy.

Griff odetchnął głęboko, czując olbrzymia ulgę - ale poczuł jednocześnie lekką irytację.

Dziwna reakcja Griffa - lekka irytacja, a to niby dlaczego. Powinien skakać z radości do nieba.
senszen napisał:

Podszedł szybko do pojazdu, widząc jeszcze jak Candy pomaga wysiąść dosyć pulchnej blondynce. Dziewczyna ześlizgnęła się ze schodków i szukając oparcia wtuliła się w mężczyznę, niemal zwalając go z nóg.

Griff powstrzymał wybuch śmiechu.

Piękna scena. Candy musiał być prawdziwie szczęśliwy.

senszen napisał:

Blondynka, ta starsza, spojrzała na niego jak na powietrze. Ta młodsza, bardziej przy kości, wpatrywała się w Candy’ego.
Griff rozejrzał się po wszystkich i policzył powoli do dziesięciu.

Laura to Laura. Zdziwiłabym się gdyby okazała ludzkie uczucia. Griff strasznie nerwowy.
senszen napisał:

India przygotowywała pokoje gościnne. Zmieniła pościel, przetarła kurze, rozstawiła nawet kwiaty w wazonach. Co chwila jednak spoglądała niespokojnie w okno, jakby licząc na to, że Candy zaraz wychynie zza zarośli.

Można sobie wyobrazić, co przeżywa India. Niby normalnie funkcjonuje, a w środku pewnie szaleje z niepokoju.
senszen napisał:

Praca na ranczu przebiegała normalnie – i ona przez cały dzień krzątała się po domu, starając się tylko, żeby nic nie stłuc. Cookie chodziła za nią jak malutki cień. Kiedy coś podniosła – Cookie udawała, ze coś podnosi. Kiedy szła – Cookie szła. Kiedy stawała – Cookie stawała. Kiedy obracała się, żeby spojrzeć na córeczkę – Cookie zaczynała podskakiwać w miejscu, jakby za wszelką cenę chciała ją rozbawić.

Cookie jest naprawdę wspaniałym dzieckiem. Jest takim malutkim wsparciem dla zaniepokojonej mamy.
senszen napisał:

Griff spojrzał po raz kolejny na Candy’ego. Był dosyć blady i nie odzywał się.
- Co się stało? – zapytał w końcu, szeptem. – Zraniłeś się? Przecież mogłeś iść do lekarza w mieście…
- Nic mi nie jest. – odpowiedział. – Po prostu obiłem sobie nogę.


No, nareszcie Griff zainteresował się stanem Candy'ego. Doprawdy ma refleks szachisty.
senszen napisał:


- India nic nie wie, prawda? – z nadzieją zapytał.
- Wie.

Candy zaklął cicho pod nosem.

- Co za idiota jej powiedział? Kiedy ten koń wrócił?
- A komu chcesz coś zrobić? - dopytał się Griff - Koń wrócił dzisiaj rano a India sama go zauważyła. I tak, martwi się. Uprzedzam pytanie.
- Och, dziękuję, ulżyło mi. – cierpko zauważył Candy. – Dlaczego koń nie był w stajni?

Oj, Candy, a co ty myślałeś, że India nie zorientuje się i nie będzie się martwić. I proszę - pretensje, że koń był w stajni.
senszen napisał:


- Czekaj… Jest czerwiec? – szybko skojarzył Candy – Nie przyjęła znowu oświadczyn i Jon się upił? Znowu to samo?

Ciekawe ile razy Jon już oświadczał się.

senszen napisał:

Candy zsiadł ostrożnie i przeszedł kilka kroków. Cookie wybiegła do niego i wyciągnęła ręce. Złapał ją i mocno przytulił.

- Cookie, ty chyba znowu urosłaś… - zauważył, odgarniając jej grzywkę z czoła. Spojrzał na nią z zachwytem. Z każdym dniem była coraz ładniejsza.
Dziewczynka uśmiechnęła się radośnie i wtuliła nos w jego szyję.

- Candy, ona nie urosła przez tydzień… - India podeszła bliżej.
- Witaj Independence... – uśmiechnął się do niej, czując jak uśmiech sam wypływa mu na twarz.
- Witaj moje Szczęście… - i ona uśmiechnęła się, kątem ust i oczyma. Jego ulubionym uśmiechem.

Bardzo wzruszająca, piękna scena powitania. Relacje rodzinne bardzo ładnie i ciepło pokazane.

senszen napisał:

Spojrzał na nią. Oczy miała teraz bardzo promienne i mocno zaczerwienione. Czule wziął ją za rękę – dłonie miała chłodne i szczupłe. Najchętniej by ją wziął w ramiona i pocałował, ale Cookie, ciasno obejmująca jego szyje ramionami mu to nieco uniemożliwiała.


To właśnie miłość!
senszen napisał:

żona… Tylko czyje było to dziecko? Może ożenił się z nią, żeby jej oszczędzić wstydu i wychowuje nie swoje dziecko? Bo dziewczynka… albo chłopiec… Było nijakie, średnio ładne. Nie miało złotych kędzierzawych włosów, dołków w pulchnych policzkach…

Przemyślenia Genevive rozłożyły mnie na łopatki. Szalona, egzaltowana pannica. Laughing

Senszen odcinek jak zwykle świetnie napisany. Już kiedyś pisałam, ale jeszcze raz powtórzę, zwykłe wydawałoby się sytuacje potrafisz opisać tak pięknie i malowniczo, że chciałoby się czytać wciąż i wciąż


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 12:11, 11 Gru 2014    Temat postu:

ADA bardzo dziękuję za przemiły komentarz i bardzo miłe słowa Very Happy
Cytat:
Ciekawe ile razy Jon już oświadczał się.

coś pomiędzy dwanaście a piętnaście... W poprzednim opowiadaniu twierdził stanowczo, że się nie oświadczy więcej niż piętnaście razy. Chyba własnie nadszedł ten dzień. Razz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:27, 11 Gru 2014    Temat postu:

To teraz nie dziwię się, że Jon musiał odreagować kolejnego kosza. Jednak obrażanie Indii jest niewybaczalne i nic go nie usprawiedliwia. Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:05, 12 Gru 2014    Temat postu:

Senszen pamiętam, że Agnes była dość charakterystyczną postacią....samowystarczalną, zaradną, a jednak marzącą o księciu. Czy Twoja wena będzie łaskawa poświęcić pięć minut kobiecie od owieczek? Może Genevive popasie owce i zobaczy jak to jest czyścić pantofel z baranich bobków. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 18:48, 12 Gru 2014    Temat postu:

Wena się zastanowi. Choć Genevive nie będzie pasła owieczek, to na pewno.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:40, 12 Gru 2014    Temat postu:

Cóż na wenę nie poradzisz.... Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 22:55, 12 Gru 2014    Temat postu:

Mam nadzieję, że wam się spodoba mimo kompletnego braku postępu akcji Very Happy

***********************

Candy siedział w fotelu, odprężony, trzymając nogę na stołeczku. Odetchnął, kiedy tylko znalazł się u siebie w domu, z dala od Ponderosy i gości tam się teraz znajdujących. Zwłaszcza od gości.
Odetchnął głęboko i odchylił głowę na oparcie. Kiedy przymknął oczy dalej miał wrażenie, że słyszy stukotanie kół a podłoga pod nim lekko faluje. Usłyszał lekkie trzeszczenie i otworzył oczy. India usiadła na łóżku i wycierała teraz ręce. Po chwili nieco nerwowo zmięła ręcznik na podołku i spojrzała na niego zaniepokojona.

- Łóżko nam trzeszczy. – zauważył uprzejmie.
- Nie od dzisiaj.

Znów zapadło milczenie. Usiadł wygodniej w fotelu, rozwiązując jednocześnie bandanę.

- Candy, co się stało? Ktoś cię napadł? Twój koń wrócił wcześniej niż Ty, to raczej nie jest normalny porządek rzeczy.
- Myślisz?

Fuknęła na niego i zmieniła pozycję, łóżko znowu zatrzeszczało a on pohamował śmiech.

- Nie możesz po prostu powiedzieć? Candy?
- Po prostu przysnąłem, koń był nowy, jeszcze niezbyt dobrze ujeżdżony… Spadłem. Mam się tym chwalić?

Pokiwała głową i zaczęła składać ręcznik w kostkę.
- Co Ty wyprawiasz z tym ręcznikiem? – zainteresował się. – Czym się martwisz, Independence?

Mrugnęła do niego z miłym uśmiechem.

- Ręcznik składam, to jest normalne.

Pokiwał głową, uśmiechnął się do niej i też mrugnął.

- Myślę, że kiedy się przeprowadzimy, będę musiał zrobić też nowe łóżko. To za bardzo trzeszczy. Deski za bardzo wyschły.
- Candy… - przegryzła wargi i spojrzała na niego nieśmiało. – Dlaczego akurat w to miejsce? Tu jest nam dobrze i… Nie chce i nie chciałam się z tobą kłócić ale…
- To my się kłóciliśmy? Coś mnie ominęło? – zdziwił się.
- To chyba od ciebie wyszła ta wersja. Bo ja też nie zauważyłam, że zrobiłam Ci awanturę a…
- Indio, nawet gdybyś zrobiła… Dlaczego bym miał o tym opowiadać dookoła?

Pochylił się do niej i spojrzał uważniej.

- To dlaczego Joe opowiada coś takiego? – spojrzała na niego trochę podejrzliwie. – Rozumiem, każdy musi czasem porozmawiać, poskarżyć się na coś, więc…
- A komu Ty się skarżysz? I na co? – zapytał zszokowany.
- Tobie kochanie. – uśmiechnęła się uroczo i wstała, by odwiesić ręczniczek.

Spojrzał na nią, myśląc intensywnie.

- A co mu mówiłeś? – dopytała się, siadając na poręczy fotela.
- Że chce Cię przekonać do tego miejsca. – wyjaśnił, łapiąc ją delikatnie za łokieć.
- Dlaczego nie rozmawiałeś o tym ze mną? – zapytała – Przekonaj mnie teraz… - przeczesała mu włosy palcami. – Dlaczego mam się wyprowadzić z domu, w którym spędziłam ostatnie dziesięć lat, z którym wiążę się tyle miłych dla mnie wspomnień?

Westchnął, opuścił głowę, cały czas trzymając ja delikatnie za łokieć.

- Powinienem od tego zacząć, prawda? Dlatego byłaś taka zła? – zauważył z uśmiechem. – W porządku.

Wziął głęboki oddech i zastanowił się jeszcze chwilę.

- Jest znacznie bliżej Ponderosy. Dojazdy będą mniej męczące dla nas wszystkich.
- W porządku.
- Ale nie jest zbyt blisko. – mrugnął do niej. – Dalej możemy być niezależni.

Zakaszlała lekko i zaczerwieniła się.

- Okolica jest bardzo ładna, zaciszna, jest dużo drzew… Domek jest… - ekhm… będzie położony nad jeziorem
- Ładnie wybrnąłeś. – mruknęła.
- Przy jeziorze rośnie tatarak i kwitnie babka… Strzałki wodne i cała ta roślinność wodna… Ale woda jest czysta, niezbyt głęboka. Jest dużo zieleni dookoła, nie tylko sosny.
- Myślę, że może tam być ładnie. – przyznała.

Candy uśmiechnął się promiennie.

- I pomyślałem o czymś dla Ciebie. Jak wyznaczę już teren domu… Będziesz miała znacznie większy ogród, ze znacznie lepszą ziemią.
- Praktycznie.
- Mogę postawić znacznie większy dom, z większymi pokojami… Dla Cookie mogę zrobić pokoik z widokiem na bardzo ładną, dzika jabłonkę… Nasza sypialnia może mieć widok na jezioro… A wspomnienia będziemy mieli nowe, jeszcze milsze… Bo szczerze, z tym domem mam też bardzo nieprzyjemne wspomnienia.
- Wszystko przemyślałeś… - pocałowała go delikatnie w skroń. – Myślę, że miejsce jest bardzo ładne… i chyba jakoś to przeboleję… Ale nigdy więcej nie podejmuj takich decyzji nie pytając mnie o zdanie. – uszczypnęła go w ucho. – I mam jeszcze dwa pytania.
- Nie wyszła mi niespodzianka, co? - Przyciągnął ją do siebie, zsuwając ją z poręczy fotela. – Pytaj.
- Niespodzianka była zbyt duża. – usprawiedliwiła się. – Pierwsze pytanie…Jak bardzo zaawansowane są prace? Przeprowadzimy się kiedy? Za pół roku?

Candy zaśmiał się cicho.

- Raczej pod koniec miesiąca… Już prawie wszystko jest skończone. Nawet zrobiłem Ci już pergolę i zasadziłem bluszcz. Dziesięć sadzonek, tak jak tutaj. I jedna dodatkowa, na dziesiątą rocznice ślubu.

Wyprostowała się gwałtownie.

- To mnie zaskoczyłeś…

Milczała przez jeszcze chwilę, usiadła nieco wygodniej i przytuliła się do Candy’ego.

- W porządku. – westchnęła. – Ale jeżeli bym nie zgodziła się, to…

Candy rozbłysnął uśmiechem.

- Czy to drugie pytanie? Jeżeli byś dalej nie chciała… Zdecydowanie… To bym Cię do niczego nie zmuszał. Dom by pozostał niewykończony.
- Miło, że tak mówisz. – mrugnęła do niego porozumiewawczo i pocałowała w ucho. – I to nie było to pytanie.
- Nie? – patrzył na nią coraz bardziej rozbawiony. Już nawet zapomniał, że wcześniej bolała go jakakolwiek noga.
- Jeżeli tak bardzo lubisz to miejsce, tak bardzo Tobie się ono podoba… To dlaczego nie zbudowałeś tam domu wcześniej? Ben się nie zgodził na sprzedaż ziemi?

Candy zaśmiał się.

- Nie, to nie to.
- Więc co?

Candy zaśmiał się ponownie, lekko zmieszany.

- To trochę ciężko wyjaśnić…
- Przypominam, że zbudowałeś dom bez mojej zgody. Jeszcze mogę być zła. – zatrzepotała rzęsami.
- W porządku. Nie wiem czy wiesz, ale…

Zakaszlał z zakłopotaniem.

- Zanim się oświadczyłem… Słyszałem… No dobra. Na początku, krótko po tym jak się poznaliśmy, zachorowałaś…
- Pamiętam.
- … i zainteresował się Tobą Adam Cartwright. Chciał się oświadczyć…
- Naprawdę? – wykrztusiła mu w szyję.
- Początkowo chciałem odpuścić, pozwolić mu…
- Że co? – India wyprostowała się i spojrzała mu w oczy.
- Raczej nie mogłem Tobie zagwarantować nic…
- Candy…
- Adam mógł cię obsypać po ślubie klejnotami, jedwabnymi sukniami, kryształowymi świecznikami… Ale zwlekał z oświadczynami a ja stwierdziłem, że… Marzę o życiu z tobą.

India przytuliła się do niego mocniej, pocałowała w usta, przygładziła włosy na karku.

- Candy…
- On zwlekał, więc postanowiłem się pośpieszyć… A nie miałem do zaoferowania zbyt wiele… Ten kawałek ziemi był też bardzo ładny i stał tu już prawie wykończony domek… Tak jakoś wyszło.

Siedziała mu na kolanach, bawiąc się guzikami jego koszuli.

- Bawisz się jak Cookie. – zamruczał, bawiąc się jej warkoczem.
- Przykro mi. – westchnęła.
- Dlaczego? – zaśmiał się.
- Nie musiałeś się tak śpieszyć. Adam mi się oświadczył.
- Że co proszę?
- I go wyśmiałam.
- Zaczyna się robić ciekawie….
- Zresztą, w pierwszej chwili, w której by spróbował mnie chociaż pocałować… Chyba by dostał w głowę tym kryształowym świecznikiem.

Prychnął śmiechem.

- A ja do tej pory sądziłem, że miałem szczęście.

Spojrzała na niego z rozbawieniem.

- Nie mów o tym nikomu, dobrze? Nie mów o tym Joe…
- Jak sobie życzysz najmilsza.
- Ani Adamowi.
- On chyba o tym wie. – zauważył z rozbawieniem.
- Chyba by wolał o tym zapomnieć. – pocałowała go raz jeszcze.
- A niech zapomina. – odwzajemnił pocałunek. – Nie powiem. Wystarczy, że ja będę o tym pamiętał.


**********************


Genevive leżała w łóżku i myślała.

Wieczór był wspaniały. Siedziała przy stole i patrzyła na cudowny uśmiech Candy’ego. Jeszcze nie widziała, żeby uśmiechał się tak cudownie, tak rozkosznie, tak ciepło. Ledwo widziała siedzącą obok niego blondynkę i to małe dziecko. Była pewna, że On też je ledwie widzi, zerkał w jej stronę przez cały czas… Hamował się przez przyzwoitość i obecność żony, znajomych.
Na pewno, tak samo jak i ona, myślał o tym, co było między nimi.

Wyciągnęła przed siebie dłoń – jasna skóra połyskiwała w ciemnościach. Niedługo na jej palcu zabłyśnie piękny brylant. Miała ładne dłonie; jasne, pulchne, z dołeczkami. Miękkie… Brylant będzie ładnie na niej wyglądał. Może by wolała szafir otoczony drobnymi diamentami… Szafir w kształcie łezki.

Westchnęła miłośnie.

Nie mogła się doczekać chwili, w której jej się oświadczy. Na pewno klęknie przed nią, romantycznie wyzna jej swoje uczucie.
Potem wprowadzą się do uroczego domku w San Francisco, ozdobionego tralkami. Z małym ogrodem, pięknym żywopłotem.
Będą mieli urocze, śliczne dzieci… ze złotymi kędziorkami, pulchnymi ramionkami, dołkami w łokciach i w policzkach. Z pięknymi, niebieskimi oczyma.

Na pewno, po małżeństwie, poprowadzi go do sukcesu. I Candy zostanie człowiekiem majętnym, na co najwyraźniej zasługuje. I przestanie używać tego idiotycznego przezwiska.

Westchnęła raz jeszcze, patrząc w okno. Malował się za nim nocny krajobraz, sosny otulone srebrzystą mgiełka. Złotawy sierp księżyca rozjaśniał atramentowe niebo, łagodnie przechodzące w kobaltowy firmament, zdobiony tysiącami gwiazd.

Na drewnianej podłodze skakały cienie rzucane przez tańczącą zasłonkę, wydymaną delikatnym wiatrem.
Obróciła głowę i spojrzała z uśmiechem w lustro.

Gdyby mogła w nim zobaczyć przyszłość…


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 23:25, 12 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:17, 12 Gru 2014    Temat postu:

Podoba się mimo kompletnego braku akcji Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:08, 13 Gru 2014    Temat postu:

Ale śliczna niespodzianka przed snem
Senszen napisał:
Odetchnął, kiedy tylko znalazł się u siebie w domu, z dala od Ponderosy i gości tam się teraz znajdujących. Zwłaszcza od gości.
Odetchnął głęboko i odchylił głowę na oparcie. Kiedy przymknął oczy dalej miał wrażenie, że słyszy stukotanie kół a podłoga pod nim lekko faluje.

Wyobrażam sobie, jaki musiał być szczęśliwy, choć to wrażenie stukotania kół i falująca podłoga może przyprawić o zawrót głowy.
Senszen napisał:
- Łóżko nam trzeszczy. – zauważył uprzejmie.
- Nie od dzisiaj.

Laughing Laughing Laughing
Senszen napisał:
- Dlaczego nie rozmawiałeś o tym że mną? – zapytała – Przekonaj mnie teraz… - przeczesała mu włosy palcami. – Dlaczego mam się wyprowadzić z domu, w którym spędziłam ostatnie dziesięć lat, z którym wiążę się tyle miłych dla mnie wspomnień?

Przed Candy'm prawdziwe wyzwanie - przekonać żonę
Senszen napisał:
- Mogę postawić znacznie większy dom, z większymi pokojami… Dla Cookie mogę zrobić pokoik z widokiem na bardzo ładną, dzika jabłonkę… Nasza sypialnia może mieć widok na jezioro… A wspomnienia będziemy mieli nowe, jeszcze milsze… Bo szczerze, z tym domem mam też bardzo nieprzyjemne wspomnienia.

Brzmi obiecująco
senszen napisał:
- Wszystko przemyślałeś… - pocałowała go delikatnie w skroń. – Myślę, że miejsce jest bardzo ładne… i chyba jakoś to przeboleję… Ale nigdy więcej nie podejmuj takich decyzji nie pytając mnie o zdanie. – uszczypnęła go w ucho.

Coś mi się wydaję, że India od początku nie miała nic przeciwko zmianie domu, tylko tak droczyła się z Candy'm
Senszen napisał:
Siedziała mu na kolanach, bawiąc się guzikami jego koszuli.

- Bawisz się jak Cookie. – zamruczał, bawiąc się jej warkoczem.
- Przykro mi. – westchnęła.
- Dlaczego? – zaśmiał się.
- Nie musiałeś się tak śpieszyć. Adam mi się oświadczył.
- Że co proszę?
- I go wyśmiałam.
- Zaczyna się robić ciekawie….
- Zresztą, w pierwszej chwili, w której by spróbował mnie chociaż pocałować… Chyba by dostał w głowę tym kryształowym świecznikiem.

Bardzo spodobał mi się ten dialog między małżonkami. Mam nadzieję, że informacja o tym, że Adam oświadczył się Indii wzbudziła w Candy'm odrobinę zazdrości
Senszen napisał:
Wyciągnęła przed siebie dłoń – jasna skóra połyskiwała w ciemnościach. Niedługo na jej palcu zabłyśnie piękny brylant. Miała ładne dłonie; jasne, pulchne, z dołeczkami. Miękkie… Brylant będzie ładnie na niej wyglądał. Może by wolała szafir otoczony drobnymi diamentami… Szafir w kształcie łezki.

Westchnęła miłośnie.

Genevive niepoprawna romantyczka oderwana od rzeczywistości
Senszen napisał:
Będą mieli urocze, śliczne dzieci… ze złotymi kędziorkami, pulchnymi ramionkami, dołkami w łokciach i w policzkach. Z pięknymi, niebieskimi oczyma.

Ależ marzenia. Jej ideał dzieci - niesamowity, zwłaszcza te pulchności Very Happy
Senszen napisał:
Westchnęła raz jeszcze, patrząc w okno. Malował się za nim nocny krajobraz, sosny otulone srebrzystą mgiełka. Złotawy sierp księżyca rozjaśniał atramentowe niebo, łagodnie przechodzące w kobaltowy firmament, zdobiony tysiącami gwiazd.

Na drewnianej podłodze skakały cienie rzucane przez tańczącą zasłonkę, wydymaną delikatnym wiatrem.

Prześliczny opis. Wyobraziłam sobie "sosny otulone srebrzystą mgiełką" i znalazłam się w Ponderosie
Senszen napisał:
Gdyby mogła w nim zobaczyć przyszłość…

A tu mnie bardzo zaniepokoiłaś Już nie mogę doczekać się, co będzie dalej

Senszen cały fragment pięknie napisany. Super. Proszę o więcej. Ten brak "kompletnego braku postępu akcji" jest świetny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 0:16, 13 Gru 2014    Temat postu:

Cytat:
Mam nadzieję, że informacja o tym, że Adam oświadczył się Indii wzbudziła w Candy'm odrobinę zazdrości

ten fragment miał być dłuższy właśnie o rozmowę o zazdrości... Ale ponieważ sam dialog małżonków ciągnął się już cztery strony to odpuściłam. Będzie przy innej okazji Very Happy
Cytat:
Coś mi się wydaję, że India od początku nie miała nic przeciwko zmianie domu, tylko tak droczyła się z Candy'm

droczyła, nie droczyła... Nie miała argumentów przeciw. Tylko ją postawił w niezręcznej sytuacji.

Bardzo dziękuję za przemiły komentarz. To też była dla mnie miła niespodzianka przed snem Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:29, 13 Gru 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Cytat:
Mam nadzieję, że informacja o tym, że Adam oświadczył się Indii wzbudziła w Candy'm odrobinę zazdrości

ten fragment miał być dłuższy właśnie o rozmowę o zazdrości... Ale ponieważ sam dialog małżonków ciągnął się już cztery strony to odpuściłam. Będzie przy innej okazji Very Happy


Cieszę się i w takim razie czekam cierpliwie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 1:31, 13 Gru 2014    Temat postu:

Cytat:
Łóżko nam trzeszczy. – zauważył uprzejmie.
- Nie od dzisiaj.

Spostrzegawczy to on nie jest … chyba, że pochłaniają go inne absorbujące czynności w tym miejscu

Cytat:
Znów zapadło milczenie. Usiadł wygodniej w fotelu, rozwiązując jednocześnie bandanę.

Bandana? Mnie to raczej sznurek przypomina … ale jeśli Candy upiera się przy określeniu tego jako bandany, to proszę bardzo

Cytat:
Po prostu przysnąłem, koń był nowy, jeszcze niezbyt dobrze ujeżdżony… Spadłem. Mam się tym chwalić?

Istotnie, jako kowboj nie popisał się. Cóż. Każdemu może się zdarzyć

Cytat:
Myślę, że kiedy się przeprowadzimy, będę musiał zrobić też nowe łóżko. To za bardzo trzeszczy. Deski za bardzo wyschły.

Tak. Z pewnością … to deski zawiniły

Cytat:
Nie chcę i nie chciałam się z tobą kłócić ale…
- To my się kłóciliśmy? Coś mnie ominęło? – zdziwił się.
- To chyba od ciebie wyszła ta wersja. Bo ja też nie zauważyłam, że zrobiłam Ci awanturę …

No i znów Joe rozpuszcza ploteczki … niczym wytrawna kumoszka

Cytat:
To dlaczego Joe opowiada coś takiego? – spojrzała na niego trochę podejrzliwie. – Rozumiem, każdy musi czasem porozmawiać, poskarżyć się na coś, więc…

No właśnie, dlaczego powiedział coś takiego? Skąd miał informacje?

Cytat:
Jest znacznie bliżej Ponderosy. Dojazdy będą mniej męczące dla nas wszystkich.
… - Ale nie jest zbyt blisko. – mrugnął do niej. – Dalej możemy być niezależni.
Zakaszlała lekko i zaczerwieniła się.
- Okolica jest bardzo ładna, zaciszna, jest dużo drzew… Domek jest… - ekhm… będzie położony nad jeziorem
- Ładnie wybrnąłeś. – mruknęła.
- Przy jeziorze rośnie tatarak i kwitnie babka… Strzałki wodne i cała ta roślinność wodna… Ale woda jest czysta, niezbyt głęboka. Jest dużo zieleni dookoła, nie tylko sosny.

Wychodzi na to, że nowy domek ma same zalety. Dlaczego więc India nie chce tam mieszkać?

Cytat:
- I pomyślałem o czymś dla Ciebie. Jak wyznaczę już teren domu… Będziesz miała znacznie większy ogród, ze znacznie lepszą ziemią.
- Praktycznie.

Jaki ten Candy jest troskliwy. Mąż doskonały. O wszystkim pomyślał. Kiedy India będzie się nudziła, podziabie sobie ziemię w ogródku, posadzi warzywa. Dla relaksu oczywiście i godziwej rozrywki

Cytat:
Mogę postawić znacznie większy dom, z większymi pokojami… Dla Cookie mogę zrobić pokoik z widokiem na bardzo ładną, dzika jabłonkę…

O tak! Kiedy Cookie będzie starsza z pewnością widok na dziką jabłonkę zaspokoi jej wymagania estetyczne. Będzie się cały czas w nią wpatrywać

Cytat:
Wszystko przemyślałeś… - pocałowała go delikatnie w skroń. – Myślę, że miejsce jest bardzo ładne… i chyba jakoś to przeboleję… Ale nigdy więcej nie podejmuj takich decyzji nie pytając mnie o zdanie.

Z pewnością wszystko przemyślał

Cytat:
I mam jeszcze dwa pytania.

Tylko dwa? India jest wzorem wyrozumiałości!

Cytat:
Nawet zrobiłem Ci już pergolę i zasadziłem bluszcz. Dziesięć sadzonek, tak jak tutaj. I jedna dodatkowa, na dziesiątą rocznice ślubu.

Pamiętał o rocznicy? Chyba bardzo się uparł na zamieszkanie w nowym miejscu. Wykorzystuje wszystkie możliwości … albo jest rzeczywiście czułym i wzorowym mężem

Cytat:
… i zainteresował się Tobą Adam Cartwright. Chciał się oświadczyć…
- Naprawdę? – wykrztusiła mu w szyję.
- Początkowo chciałem odpuścić, pozwolić mu…

Czyżby Candy był zazdrosny? Obrażony? Nie wierzył w swój urok?

Cytat:
- Adam mógł cię obsypać po ślubie klejnotami, jedwabnymi sukniami, kryształowymi świecznikami… Ale zwlekał z oświadczynami a ja stwierdziłem, że… Marzę o życiu z tobą.

Chyba słabo wtedy znał Adama

Cytat:
Nie musiałeś się tak śpieszyć. Adam mi się oświadczył.
- Że co proszę?
- I go wyśmiałam.
- Zaczyna się robić ciekawie….
- Zresztą, w pierwszej chwili, w której by spróbował mnie chociaż pocałować… Chyba by dostał w głowę tym kryształowym świecznikiem.

Candy jest wyraźnie niedoinformowany. Pewnie przy tej scenie zabrakło Joe.

Cytat:
Nie mogła się doczekać chwili, w której jej się oświadczy. Na pewno klęknie przed nią, romantycznie wyzna jej swoje uczucie.
Potem wprowadzą się do uroczego domku w San Francisco, ozdobionego tralkami. Z małym ogrodem, pięknym żywopłotem.
Będą mieli urocze, śliczne dzieci… ze złotymi kędziorkami, pulchnymi ramionkami, dołkami w łokciach i w policzkach. Z pięknymi, niebieskimi oczyma.

Ach! Te marzenia romantycznej, egzaltowanej panienki

Cytat:
Obróciła głowę i spojrzała z uśmiechem w lustro.
Gdyby mogła w nim zobaczyć przyszłość

I tu się nieco przeraziłam. Czyżby Apacze uciekli z rezerwatu i poszukiwali blondynek? A może pojawi się kolejny obiekt westchnień?

Może nie ma akcji, ale są piękne opisy codziennego życia. Bardzo ludzkie, pokazujące więzi łączące dwoje kochających się ludzi. Miłością spokojną, czułą, wierną i … wzajemną. Oni właściwie rozumieją się bez słów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 1:40, 13 Gru 2014, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 8:32, 13 Gru 2014    Temat postu: Pióra strusia

U Indii i Candego widać czułość ,szacunek ,wzajemne zaufanie i troskę.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 11:20, 13 Gru 2014    Temat postu:

Cytat:
Jaki ten Candy jest troskliwy. Mąż doskonały. O wszystkim pomyślał. Kiedy India będzie się nudziła, podziabie sobie ziemię w ogródku, posadzi warzywa. Dla relaksu oczywiście i godziwej rozrywki

piszę to opowiadanie już dłuższy czas... Z przerwami od czerwca... I zapomniałam napisać, ze India lubi sobie popracować w ogródku Very Happy Very Happy
Cytat:
Chyba słabo wtedy znał Adama

no, słabo. Adam dopiero co przyjechał.

Bardzo wam dziękuję za komentarze Very Happy Cieszę się, że odcinek się spodobał Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:16, 13 Gru 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Odetchnął, kiedy tylko znalazł się u siebie w domu, z dala od Ponderosy i gości tam się teraz znajdujących. Zwłaszcza od gości.

Jakoś mu się nie dziwię. Spędził z nimi sporo czasu w dyliżansie i poczynił pewne obserwacje, raczej niepomyślne dla podróżnych. Rolling Eyes

senszen napisał:
- Łóżko nam trzeszczy. – zauważył uprzejmie.
- Nie od dzisiaj.

Czemu niby ma służyć to uprzejme spostrzeżenie? Chyba nie liczy na to, że India zajmie się naprawą? Wink

senszen napisał:
Usiadł wygodniej w fotelu, rozwiązując jednocześnie bandanę.

Mógłby się jej pozbyć raz na zawsze.

senszen napisał:
- Nie możesz po prostu powiedzieć? Candy?
- Po prostu przysnąłem, koń był nowy, jeszcze niezbyt dobrze ujeżdżony… Spadłem. Mam się tym chwalić?

Przyznał się, ale musiała niemal wołami to z niego wyciągać.

senszen napisał:
- Ręcznik składam, to jest normalne.

Candy chyba nigdy jej nie widział przy tej czynności, że tak się dziwi. Laughing

senszen napisał:
- To my się kłóciliśmy? Coś mnie ominęło? – zdziwił się.
- To chyba od ciebie wyszła ta wersja. Bo ja też nie zauważyłam, że zrobiłam Ci awanturę a…

India nieźle to rozegrała. Candy zaskoczony…

senszen napisał:
- A co mu mówiłeś? – dopytała się, siadając na poręczy fotela.
- Że chce Cię przekonać do tego miejsca. – wyjaśnił, łapiąc ją delikatnie za łokieć.

Joe wydumał resztę, puścił wodze fantazji i wyszło, jak wyszło…

senszen napisał:
- Dlaczego nie rozmawiałeś o tym ze mną? – zapytała – Przekonaj mnie teraz… - przeczesała mu włosy palcami. – Dlaczego mam się wyprowadzić z domu, w którym spędziłam ostatnie dziesięć lat, z którym wiążę się tyle miłych dla mnie wspomnień?

Trudne zadanie… Ciekawe, jak Candy sobie z nim poradzi.

senszen napisał:
- Mogę postawić znacznie większy dom, z większymi pokojami… Dla Cookie mogę zrobić pokoik z widokiem na bardzo ładną, dzika jabłonkę… Nasza sypialnia może mieć widok na jezioro… A wspomnienia będziemy mieli nowe, jeszcze milsze…

Niezły jest! Myślę, że ją przekona do tego nowego miejsca. Smile

senszen napisał:
- Raczej pod koniec miesiąca… Już prawie wszystko jest skończone. Nawet zrobiłem Ci już pergolę i zasadziłem bluszcz. Dziesięć sadzonek, tak jak tutaj. I jedna dodatkowa, na dziesiątą rocznice ślubu.

Candy jest dobrym mężem, kocha Indię. Co do tego nikt nie powinien mieć wątpliwości.

senszen napisał:
- Bawisz się jak Cookie. – zamruczał, bawiąc się jej warkoczem.
- Przykro mi. – westchnęła.
- Dlaczego? – zaśmiał się.
- Nie musiałeś się tak śpieszyć. Adam mi się oświadczył.
- Że co proszę?
- I go wyśmiałam.
- Zaczyna się robić ciekawie….
- Zresztą, w pierwszej chwili, w której by spróbował mnie chociaż pocałować… Chyba by dostał w głowę tym kryształowym świecznikiem.

Świetny dialog, bardzo mi się podoba. Cool

senszen napisał:
Była pewna, że On też je ledwie widzi, zerkał w jej stronę przez cały czas… Hamował się przez przyzwoitość i obecność żony, znajomych.
Na pewno, tak samo jak i ona, myślał o tym, co było między nimi.

A coś było? Chyba mi umknęło. Laughing Laughing Laughing

senszen napisał:
Niedługo na jej palcu zabłyśnie piękny brylant. Miała ładne dłonie; jasne, pulchne, z dołeczkami. Miękkie… Brylant będzie ładnie na niej wyglądał. Może by wolała szafir otoczony drobnymi diamentami… Szafir w kształcie łezki.

Nie może być inaczej, wszak Candy jest właścicielem sklepu jubilerskiego.
Proszę o darowanie tej złośliwości, ale nie mogłam się powstrzymać.

Senszen, ciekawy odcinek. Rozmowa małżonków wiele wyjaśniła. Gdy przeczytałam monolog wewnętrzny Genevive, pomyślałam, że przy stole ktoś mógł zobaczyć, jak wpatrywała się w Candy'ego. Tylko kto? Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 46, 47, 48  Następny
Strona 5 z 48

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin