Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pióro strusia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 46, 47, 48  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:55, 13 Gru 2014    Temat postu:

senszen napisał:
- Co Ty wyprawiasz z tym ręcznikiem? – zainteresował się. – Czym się martwisz, Independence?

Mrugnęła do niego z miłym uśmiechem.

- Ręcznik składam, to jest normalne.

Może go miętoliła a nie składała?
senszen napisał:

- To my się kłóciliśmy? Coś mnie ominęło? – zdziwił się.
- To chyba od ciebie wyszła ta wersja. Bo ja też nie zauważyłam, że zrobiłam Ci awanturę a…
- Indio, nawet gdybyś zrobiła… Dlaczego bym miał o tym opowiadać dookoła?

Pochylił się do niej i spojrzał uważniej.

- To dlaczego Joe opowiada coś takiego? – spojrzała na niego trochę podejrzliwie. – Rozumiem, każdy musi czasem porozmawiać, poskarżyć się na coś, więc…
- A komu Ty się skarżysz? I na co? – zapytał zszokowany.

Candy bardziej się zszokował myśląc, że India może się na niego skarżyć niż faktem, że pół miasta wie o ich "sprzeczce" Laughing Laughing
senszen napisał:
- Że chce Cię przekonać do tego miejsca. – wyjaśnił, łapiąc ją delikatnie za łokieć.

Próbuj Candym, próbuj...Very Happy
senszen napisał:

- Jest znacznie bliżej Ponderosy. Dojazdy będą mniej męczące dla nas wszystkich.

Na razie praktycyzm typowy dla mężczyzn przez niego przemawia Laughing
senszen napisał:

- Okolica jest bardzo ładna, zaciszna, jest dużo drzew… Domek jest… - ekhm… będzie położony nad jeziorem

Mów dalej Candy, ja jeszcze Cię słucham.... Rolling Eyes
senszen napisał:
- I pomyślałem o czymś dla Ciebie. Jak wyznaczę już teren domu… Będziesz miała znacznie większy ogród, ze znacznie lepszą ziemią.

To bardzo miłe, przyznaję Very Happy
senszen napisał:
Nawet zrobiłem Ci już pergolę i zasadziłem bluszcz. Dziesięć sadzonek, tak jak tutaj. I jedna dodatkowa, na dziesiątą rocznice ślubu.

Nie wiem jak India, ale mnie kupił. Laughing
senszen napisał:

- Nie musiałeś się tak śpieszyć. Adam mi się oświadczył.
- Że co proszę?
- I go wyśmiałam.

Jako fance Adama nie mieści mi się to w głowie. Shocked Bardziej fakt, że w tym fanficu nie brakuje mi Adama. Shocked
senszen napisał:
Genevive leżała w łóżku i myślała.

Wieczór był wspaniały. Siedziała przy stole i patrzyła na cudowny uśmiech Candy’ego. Jeszcze nie widziała, żeby uśmiechał się tak cudownie, tak rozkosznie, tak ciepło. Ledwo widziała siedzącą obok niego blondynkę i to małe dziecko. Była pewna, że On też je ledwie widzi, zerkał w jej stronę przez cały czas… Hamował się przez przyzwoitość i obecność żony, znajomych.

Ależ ona to sobie pięknie wyjaśnia. Laughing Ciekawe czy jest już na granicy obsesji. Jej maślane oczy musiały być widoczne nawet jeśli robiła to po tajniacku. Surprised
senszen napisał:
Na pewno, po małżeństwie, poprowadzi go do sukcesu. I Candy zostanie człowiekiem majętnym, na co najwyraźniej zasługuje. I przestanie używać tego idiotycznego przezwiska.

Tak, tak Genevive...
senszen napisał:

Na drewnianej podłodze skakały cienie rzucane przez tańczącą zasłonkę, wydymaną delikatnym wiatrem.

Piękny opis, w jednym zdaniu a bajeczny. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 18:03, 13 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 18:01, 13 Gru 2014    Temat postu:

Aga
Cytat:
Bardziej fakt, że w tym fanficu nie brakuje mi Adama.

mnie to zaskakuję w takim samym stopniu Very Happy
Mada
Cytat:
Nie może być inaczej, wszak Candy jest właścicielem sklepu jubilerskiego.

I zna się na czystości i jakości kamieni szlachetnych Very Happy

Bardzo wam dziękuję za długie i wnikliwe komentarze Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 1:54, 14 Gru 2014    Temat postu:

**********************

Stanęła przed lustrem i zaczęła zaplatać włosy w warkocz. Niechętnie spojrzała w swoje odbicie. Była niewyspana i co za tym idzie, blada. Miała nawet cienie pod oczyma. Ale ostatnio jakoś nie mogła znaleźć czasu, żeby się wyspać. Poprawiła kołnierzyk swojej lawendowej koszuli, sprawdziła, czy wszystkie guzki ma równo zapięte… Z pewnym rozczarowaniem pomyślała, że chyba niewiele zdziała tego poranka i podeszła do swojego stolika. Z szufladki wyciągnęła buteleczkę olejku waniliowego i roztarła kroplę między nadgarstkami. Schowała buteleczkę i z trzaskiem zamknęła szufladkę.

Spojrzała raz jeszcze w lustro, poprawiła jeden kosmyk, który wymknął się z luźnego upięcia i poszła do kuchni.
Właśnie wyjmowała filiżanki z górnej szafki, kiedy poczuła, jak ktoś obejmuję ją w talii.

- Dzień dobry.

Odwróciła się do niego i na widok Jego promiennego uśmiechu od razu poczuła jak się rumieni.

************************

Kiedy się obudziła, Margaret już w pokoju nie było. Niechętnie wstała spod ciepłej kołdry. Energia wstąpiła w nią dopiero, gdy przypomniała sobie o wspaniałym mężczyźnie, który na nią czeka. Ale, żeby zrobić na nim wrażenie – musiała się odpowiednio przygotować… Zmęczona podróżą mogła nie wzbudzić w nim całego zachwytu.

Energicznie otworzyła swój kuferek podróżny i wyjęła utensylia niezbędne do porannych ablucji. Spojrzała niepewnie na wodę w dzbanku – miękka ona czy twarda? Deszczówka czy studzienna? Na wszelki wypadek wyjęła małą buteleczkę amoniaku, do zmiękczenia wody.

Westchnęła ciężko i usiadła z rozmachem przed lustrem. Przyjrzała się dokładnie swojej cerze, nieco jakby poszarzałej po podróży.
Wzięła mydło wenecjańskie i delikatnie obmyła twarz i szyję, wycierając się swoim najdelikatniejszym ręcznikiem, który też, na szczęście, przywiozła ze sobą. Potem przygotowała świeże mleko panieńskie, mieszając tynkturę benzoesową i wodę różaną. Przemyła tym delikatnie twarz. Na sam koniec natarła policzki i dłonie olejkiem migdałowym.

Obejrzała dokładnie efekt. Wyglądała świeżo, policzki miała rumiane… Nie potrzebowała poprawiać kolorytu. Zamknęła swój kuferek z przyborami i zaczęła przerzucać stroje w poszukiwaniu tego najodpowiedniejszego.
W końcu znalazła. Z tryumfem wyciągnęła suknię białą, w popielate kropki. Była prosta, ozdobiona ledwie kilkoma rzędami falban i kokardą przy dekolcie. Obcisły gors idealnie podkreślał jej wąską talię… A mały dekolt uwydatniał pulchną i gładką szyję. Tiurniura była może zbyt mała, ale rano…trochę nie wypadało mieć większą.

Zacisnęła ciasno gorset, założyła suknię i zajęła się fryzurą. Najchętniej by podkreśliła nieco ich naturalny skręt, ale niestety, w pokoju nie widziała rozpalonego kominka, by nagrzać żelazko do ułożenia włosów. Upięła więc włosy w luźny kok, niedostatki fryzury pokrywając dużym kwiatem z białego jedwabiu.

Wstała powoli i obejrzała się dokładnie w zbyt małym lustrze.
Wyglądała dokładnie tak, jak chciała – dziewczęco, ale jednocześnie kobieco. Cerę miała jasną, policzki różane, ust nie musiała poprawiać nawet karminową pomadą. Suknia była prosta a falbany dodawały jej tylko elegancji. Podniosła wysoko głowę i postanowiła zejść na śniadanie.

Była już w drzwiach, kiedy wpadł jej do głowy świetny pomysł. Dopadła w pośpiechu do toaletki, porwała kawałek papieru i szybko zapisała na nim kilka słów. Potem, z cichym westchnieniem, schowała go pod stanikiem sukni. Wstała i z radosnym uśmiechem raz jeszcze wyszła z pokoju.

Będąc już na schodach zauważyła, że do stołu właśnie siada pani Cartwright. Miała na sobie prześliczną suknię z jedwabnej popeliny w kolorze fiołkowym, z szarym wykończeniem. Włosy, jak zwykle, miała starannie ułożone, stroju uzupełniał medalion na czarnej aksamitce.
Zawsze zazdrościła Margaret, że ma taką elegancką matkę. Zawsze nienagannie ubraną, uprzejmą i opanowaną.

Spłynęła po schodach, starając się, żeby jej wejście do jadalni było idealne. Żeby to zauważył… zakochał się w niej ponowie, jak tylko ją zobaczy.


******************

Usiadła ostrożnie przy stole. Nigdzie nie widziała Margaret, po chwili dołączyła do niej na szczęście młodziutka Genevive. Uśmiechnęła się do niej życzliwie.

Dziewczyna zawsze wyglądała jak młoda dama. Staranie i odpowiednio ubrana, uczesana. Doskonale wychowana, pełna jeszcze młodzieńczego zapału. Znała się na modzie… Teraz też wyglądała uroczo, w jasnej, młodzieńczej sukni i z białą różą we włosach.

- Zaraz podam paniom coś na śniadanie. – wesoło rzuciła ta kobieta, India. Siedziała teraz przy stole, na kolanach trzymała swojego malucha. Uczesana bez pomysłu, w luźny warkocz, ubrana w koszulę… I spodnie. Laura spojrzała na nią niechętnie. To było aż… nieprzyzwoite. Ale tutaj… na dzikim zachodzie, na ranczo… Można było się tego spodziewać.
- Witam Lauro, witam panienkę. – Ben oderwał się od papierów, nad którymi dyskutował z tym zarządcom, Candy’m. – Mam nadzieję, że wypoczęłyście po podróży?

Canaday nie powiedział nic, obrócił się tylko w ich stronę i posłał im uśmiech. Potem, kiedy odprowadził wzrokiem swoją żonę jego uśmiech zrobił się nawet szerszy.

- Dziękuję, spałam dobrze. – odpowiedziała uprzejmie. – Choć muszę powiedzieć, że… Odzwyczaiłam się już od odgłosów… Wsi.

Ben Cartwright wyglądał na nieco zaskoczonego.

- Kiedy wstali Margaret i Will? – zapytała, nie zwracając uwagi na wyraz jego twarzy.
- Dosyć wcześnie, wybrali się na przejażdżkę konną. – wtrąciła India, stawiając na stole dzbanek i półmisek z biszkoptami. – Mam nadzieję, że biszkopty posmakują… W zasadzie śniadanie jedliśmy już dosyć dawno…
- Dziękuję, biszkopty będą w sam raz. – przerwała jej, rozwijając serwetkę.
- Będziecie panie piły kawę? Czy może zaparzyć herbatę? – zapytała niepewnie.
- Kawa wystarczy. – ucięła.

India wzięła z półmiska jeden biszkopt, usiadła przy stole i podała go dziecku, głaszcząc je jednocześnie po włosach. Maluch wziął do ręki szklankę i napił się mleka. Potem odstawiło szklankę i spojrzało na matkę, jakby oczekiwało pochwały.
Może i tak było, bo kobieta uśmiechnęła się, nachyliła i szepnęła dziecku coś do ucha. Ono się zaśmiało, zwracając na siebie uwagę pozostałych.
Trzasnęły drzwi i do salonu wszedł młody chłopak o kręconych brązowych włosach. Ten, który wyjechał na stację. Podszedł do stołu, bez żadnych oporów, bez żadnego szacunku.

Patrzyła na to wszystko z niedowierzaniem. Wiele się zmieniło w Ponderosie od kiedy była tutaj ostatni raz. Od kiedy mieszkał tutaj Adam. Nie lubiła zmian, bo one nigdy nie przynosiły nic dobrego. Bała się zmian, były takie nieprzewidywalne i nieznane.
Chłopak rzucił krótkie „dzień dobry” i pochylił się nad Canaday’em. Szepnął mu coś.

- W porządku, zaraz się tym zajmę. – Candy dopił kawę i wstał. – Chyba już wszystko ustalone? Porozmawiam jeszcze z Adamem…
- W porządku, jak uważasz. – przytaknął Ben i dolał sobie kawy.

Griff pochylił się nad stołem i poczęstował ciastkiem.

- Griff! – syknęła India. – Myj chociaż ręce zanim siądziesz do stołu!
- Nie usiadłem przecież. – zaprotestował. – Dlaczego mnie wychowujesz?
- Bo lubię. – uśmiechnęła się.
- Dużo się zmieniło od kiedy wyjechałam. – Laura powiedziała powoli.
Wszyscy na nią spojrzeli.

- Kiedyś w Ponderosie nie było zarządcy… A Hop-Sing nigdy nie siadał do stołu.

India zaczerwieniła się gwałtownie. Zapadła cisza.

- Zgadzam się Lauro, wiele się zmieniło. – przyznał Ben, uciszając ruchem ręki Candy’ego. – Ale dzięki tym zmianom przy stole w Ponderosie zasiadają dwie piękne damy. Zawsze twierdziłaś, że w Ponderosie brak jest kobiecej ręki.

India zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Candy dalej wyglądał na wzburzonego.

- Sprawdzę, czy Yumi nie potrzebuje pomocy. – wykrztusiła z siebie India, pomagając córce zsiąść z krzesła.


************************

Candy wyszedł na ganek i naciągnął kapelusz na oczy. Griff wyszedł za nim, uparcie milcząc. Zamknął za sobą cicho drzwi.

- Są straszne. – skwitował. – Zauważyłeś, że ta starsza nigdy nikomu nie patrzy w oczy?
- Nie przypatrywałem się, ale może i tak. To co, Jon już wytrzeźwiał, czy trzeba mu w tym pomóc? – Candy rześko powrócił do rzeczywistości.
- Trzeba sprawdzić, na razie chrapał. Zaczekasz na mnie chwilę?
- Pewnie. Jak będziesz brał ciastka to uważaj, żebyś nie dostał po rękach.
- Mydłem… - mruknął pod nosem.

Obszedł dom i zapukał w okno kuchni. India rozmawiała z Yumi, ale usłyszała pukanie i podeszła. Otworzyła skrzydło i wyjrzała.

- Coś się stało?
- W zasadzie nie… - wziął głęboki oddech. – rzadko przepraszam, nie mam wprawy i…
- Za co?
- Przepraszam, że tak na Ciebie wczoraj warczałem.

Spojrzała na niego, wychyliła się nieco i dała mu pstryczka w nos.

- Muszę Cię w końcu lepiej wychować.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 14:45, 14 Gru 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:36, 14 Gru 2014    Temat postu:

Cytat:
Stanęła przed lustrem i zaczęła zaplatać włosy w warkocz. … Poprawiła kołnierzyk swojej lawendowej koszuli, sprawdziła, czy wszystkie guzki ma równo zapięte… Z pewnym rozczarowaniem pomyślała, że chyba niewiele zdziała tego poranka i podeszła do swojego stolika. Z szufladki wyciągnęła buteleczkę olejku waniliowego i roztarła kroplę między nadgarstkami.

Raz dwa i po porannej toalecie. W każdym razie jest gotowa do pracy.

Cytat:
Właśnie wyjmowała filiżanki z górnej szafki, kiedy poczuła, jak ktoś obejmuję ją w talii.
- Dzień dobry.
Odwróciła się do niego i na widok Jego promiennego uśmiechu od razu poczuła jak się rumieni.

A Candy i tak ją kocha. Niezmiennie od lat

Cytat:
Kiedy się obudziła, Margaret już w pokoju nie było. Niechętnie wstała spod ciepłej kołdry. Energia wstąpiła w nią dopiero, gdy przypomniała sobie o wspaniałym mężczyźnie, który na nią czeka. Ale, żeby zrobić na nim wrażenie – musiała się odpowiednio przygotować… Zmęczona podróżą mogła nie wzbudzić w nim całego zachwytu.

No proszę! Candy jako środek dopingujący do wczesnego wstawania. Lepszy niż budzik

Cytat:
Spojrzała niepewnie na wodę w dzbanku – miękka ona czy twarda? Deszczówka czy studzienna? Na wszelki wypadek wyjęła małą buteleczkę amoniaku, do zmiękczenia wody.

O wszystkim pomyślała

Cytat:
Wzięła mydło wenecjańskie i delikatnie obmyła twarz i szyję, wycierając się swoim najdelikatniejszym ręcznikiem, który też, na szczęście, przywiozła ze sobą. Potem przygotowała świeże mleko panieńskie, mieszając tynkturę benzoesową i wodę różaną. Przemyła tym delikatnie twarz. Na sam koniec natarła policzki i dłonie olejkiem migdałowym.

Po takiej dawce kosmetyków … każdy facet padnie z zachwytu … sam zapach wystarczy. No, chyba, że jest zakochany w żonie i nie zwraca uwagi na inne kobiety i … wonie bijące od nich

Cytat:
Z tryumfem wyciągnęła suknię białą, w popielate kropki. Była prosta, ozdobiona ledwie kilkoma rzędami falban i kokardą przy dekolcie. Obcisły gors idealnie podkreślał jej wąską talię… A mały dekolt uwydatniał pulchną i gładką szyję. Tiurniura była może zbyt mała, ale rano…trochę nie wypadało mieć większą.

Suknia też super. Ostatni krzyk mody. Na Dzikim Zachodzie jak znalazł

Cytat:
Wyglądała dokładnie tak, jak chciała – dziewczęco, ale jednocześnie kobieco. Cerę miała jasną, policzki różane, usta nie musiała poprawiać nawet karminową pomadą. Suknia była prosta a falbany dodawały jej tylko elegancji.

Czyli nic ująć, nic dodać. Wyszło perfekcyjnie wręcz.

Cytat:
Była już w drzwiach, kiedy wpadł jej do głowy świetny pomysł. Dopadła w pośpiechu do toaletki, porwała kawałek papieru i szybko zapisała na nim kilka słów. Potem, z cichym westchnieniem, schowała go pod stanikiem sukni.

Zakładam, że do siebie nie pisała. Ciekawe do kogo trafi ten liścik?

Cytat:
… do stołu właśnie siada pani Cartwright. Miała na sobie prześliczną suknię z jedwabnej popeliny w kolorze fiołkowym, z szarym wykończeniem. Włosy, jak zwykle, miała starannie ułożone, stroju uzupełniał medalion na czarnej aksamitce.

No proszę. Kolejna elegantka się znalazła.

Cytat:
Zawsze zazdrościła Margaret, że ma taką elegancką matkę. Zawsze nienagannie ubraną, uprzejmą i opanowaną.

Uprzejmością i taktem w dyliżansie to się nie popisała

Cytat:
Spłynęła po schodach, starając się, żeby jej wejście do jadalni było idealne. Żeby to zauważył… zakochał się w niej ponowie, jak tylko ją zobaczy.

Nie ma to jak efektowne wejście!

Cytat:
India. Siedziała teraz przy stole, na kolanach trzymała swojego malucha. Uczesana bez pomysłu, w luźny warkocz, ubrana w koszulę… I spodnie.

Może i mniej elegancko była ubrana, ale wygodnie i praktycznie.

Cytat:
- Witam Lauro, witam panienkę. – Ben oderwał się od papierów

Ben jak zwykle szarmancki.

Cytat:
Choć muszę powiedzieć, że… Odzwyczaiłam się już od odgłosów… Wsi.

Miastowa dama się z niej zrobiła. Pianie kogutów jej przeszkadzało, czy co? Przecież ona na farmie wychowana!

Cytat:
Kiedy wstali Margaret i Will? – zapytała, nie zwracając uwagi na wyraz jego twarzy.
- Dosyć wcześnie, wybrali się na przejażdżkę konną.

Przynajmniej tych dwoje nie podrzyna wawrzyna

Cytat:
India wzięła z półmiska jeden biszkopt, usiadła przy stole i podała go dziecku, głaszcząc je jednocześnie po włosach. Maluch wziął do ręki szklankę i napił się mleka. Potem odstawiło szklankę i spojrzało na matkę, jakby oczekiwało pochwały.
Może i tak było, bo kobieta uśmiechnęła się, nachyliła i szepnęła dziecku coś do ucha. Ono się zaśmiało, zwracając na siebie uwagę pozostałych.

Rozkoszny obrazek. Dziecko i matka w doskonałych humorach przy posiłku. Jedzenie i zabawa

Cytat:
Griff pochylił się nad stołem i poczęstował ciastkiem.

I tak miał szczęście, że go Laura łyżką albo widelcem po ręce nie trzepnęła

Cytat:
- Griff! – syknęła India. – Myj chociaż ręce zanim siądziesz do stołu!
- Nie usiadłem przecież. – zaprotestował.

Istotnie, nie usiadł przecież

Cytat:
Dużo się zmieniło od kiedy wyjechałam. – Laura powiedziała powoli.
Wszyscy na nią spojrzeli.
- Kiedyś w Ponderosie nie było zarządcy… A Hop-Sing nigdy nie siadał do stołu.

Powiedziała co wiedziała. W każdym razie taktem to się ona ponownie nie popisała. Przyjeżdżała do Ponderosy i nie zauważyła zarządcy? Było ich nawet kilku! Jednym był słynny Hank Meyers, ten od lubej Abigail. I dlaczego jej przeszkadza India siedząca przy stole? Ben nie protestuje, a przecież to on tutaj rządzi. Nawet jest z tego zadowolony.

Cytat:
Zgadzam się Lauro, wiele się zmieniło. – przyznał Ben, uciszając ruchem ręki Candy’ego. – Ale dzięki tym zmianom przy stole w Ponderosie zasiadają dwie piękne damy. Zawsze twierdziłaś, że w Ponderosie brak jest damskiej ręki.

Ben taktownie wybrnął z kłopotliwej sytuacji, ale słowa jednak padły i popsuły atmosferę. Candy chyba szykował się do ostrzejszej reakcji

Cytat:
Są straszne. – skwitował. – Zauważyłeś, że ta starsza nigdy nikomu nie patrzy w oczy?
- Nie przypatrywałem się, ale może i tak.

A co? Chciałby, żeby mu w oczy patrzyła? Dopiero wtedy by się złościł. Griff nie jest zachwycony tymi damami. Candy się nie przyglądał … on nadal nie zauważył, że to jemu się przyglądano … ba! Nawet obmyślano dla niego świetlaną przyszłość. Ach! Te dziewczęce marzenia

Cytat:
- Przepraszam, że tak na Ciebie wczoraj warczałem.
Spojrzała na niego, wychyliła się nieco i dała mu pstryczka w nos.
- Muszę Cię w końcu lepiej wychować.

Griff okazał się jednak dżentelmenem. Prawie dżentelmenem. W każdym razie przeprosił za swoje zachowanie, a to już wiele.

Bardzo ciekawe opowiadanie. Intryga się plecie, antagonizmy narastają, napięcie, mimo pozornego braku akcji rośnie. Wspaniała atmosfera przytulnego domu Cartwrightów. Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej. Bo jeśli Laura pojawiła się w Ponderosie i rozgląda za Adamem, to … będą kłopoty. Jak w banku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 12:40, 14 Gru 2014, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:41, 14 Gru 2014    Temat postu: Pióra strusia

Laurze jak zawsze brakuje taktu.
Cudowne opisy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:06, 14 Gru 2014    Temat postu:

Laura jak zwykle drętwa. Wszystko jej przeszkadza. Zrobiła się z niej wiele paniusia.
Ona chyba już obmyśla jakiś plan


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:51, 14 Gru 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Energicznie otworzyła swój kuferek podróżny i wyjęła utensylia niezbędne do porannych ablucji. Spojrzała niepewnie na wodę w dzbanku – miękka ona czy twarda? Deszczówka czy studzienna? Na wszelki wypadek wyjęła małą buteleczkę amoniaku, do zmiękczenia wody.
Wzięła mydło wenecjańskie i delikatnie obmyła twarz i szyję, wycierając się swoim najdelikatniejszym ręcznikiem, który też, na szczęście, przywiozła ze sobą. Potem przygotowała świeże mleko panieńskie, mieszając tynkturę benzoesową i wodę różaną. Przemyła tym delikatnie twarz. Na sam koniec natarła policzki i dłonie olejkiem migdałowym.

O matko ależ cudne opisy porannych przygotowań. Shocked Jestem pod wrażeniem.
senszen napisał:

Spłynęła po schodach, starając się, żeby jej wejście do jadalni było idealne. Żeby to zauważył… zakochał się w niej ponowie, jak tylko ją zobaczy.

Oby równie płynnie z nich nie spadła...Laughing bo i efekt nie byłby zamierzony Laughing chociaż piorunujący...
senszen napisał:

Canaday nie powiedział nic, obrócił się tylko w ich stronę i posłał im uśmiech.

Zaraz ten uśmiech zostanie zapewne odpowiednio i z rozmachem zinterpretowany... Laughing
senszen napisał:

Patrzyła na to wszystko z niedowierzaniem. Wiele się zmieniło w Ponderosie od kiedy była tutaj ostatni raz. Od kiedy mieszkał tutaj Adam. Nie lubiła zmian, bo one nigdy nie przynosiły nic dobrego. Bała się zmian, były takie nieprzewidywalne i nieznane.
Chłopak rzucił krótkie „dzień dobry” i pochylił się nad Canaday’em. Szepnął mu coś.

- W porządku, zaraz się tym zajmę. – Candy dopił kawę i wstał. – Chyba już wszystko ustalone? Porozmawiam jeszcze z Adamem…
- W porządku, jak uważasz. – przytaknął Ben i dolał sobie kawy.

Griff pochylił się nad stołem i poczęstował ciastkiem.

- Griff! – syknęła India. – Myj chociaż ręce zanim siądziesz do stołu!
- Nie usiadłem przecież.

Chyba rację ma chłopak Laughing
senszen napisał:

- Dużo się zmieniło od kiedy wyjechałam. – Laura powiedziała powoli.
Wszyscy na nią spojrzeli.

- Kiedyś w Ponderosie nie było zarządcy… A Hop-Sing nigdy nie siadał do stołu.

O zgrozo! W jednej chwili zepsuła taki przyjemny nastrój. A to żmija. Evil or Very Mad

Senszen cudnie opisujesz prozę życia....tu zaskrzypi, tam zapieje, tu ktoś chwyci biszkopta....no po prostu bajkowo to robisz Very Happy

Atmosfera leniwie tocząca się z ponadgryzanymi zalążkami wątków... klimat oczekiwania Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 12:35, 14 Gru 2014    Temat postu:

Ewelina
Cytat:
Przyjeżdżała do Ponderosy i nie zauważyła zarządcy? Było ich nawet kilku! Jednym był słynny Hank Meyers, ten od lubej Abigail. I dlaczego jej przeszkadza India siedząca przy stole?

Zarządca może i był ale w oczy się nie rzucał. Miał też znacznie mniej do powiedzenia niż Candy i co ważne - nie siadał przy stole razem z Cartwrightami. Podobnie Hop-Sing. Nigdy nie siadał do stołu, chociaż podawał im posiłki. Teraz posiłki w większości gotuje Yumi, India podaje do stołu i częściowo zajmuje się gospodarstwem. Odpowiednikiem by chyba była polska ochmistrzyni, ale nie mam pewności. Takie osoby raczej nie siadały do wspólnego stołu.
Cytat:
Candy chyba szykował się do ostrzejszej reakcji

Szykował się, niestety, trafił na kobietę. Znowu. I jak ma tu zareagować?

Bardzo dziękuję za komentarze, cieszę się, że się spodobało Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:03, 14 Gru 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Z pewnym rozczarowaniem pomyślała, że chyba niewiele zdziała tego poranka i podeszła do swojego stolika. Z szufladki wyciągnęła buteleczkę olejku waniliowego i roztarła kroplę między nadgarstkami. Schowała buteleczkę i z trzaskiem zamknęła szufladkę.

Spojrzała raz jeszcze w lustro, poprawiła jeden kosmyk, który wymknął się z luźnego upięcia i poszła do kuchni.
Właśnie wyjmowała filiżanki z górnej szafki, kiedy poczuła, jak ktoś obejmuję ją w talii.

Czasem miewa się gorsze dni, zwłaszcza poranki, a potem przychodzi ten jeden jedyny, obejmuje i ... od razu lepiej na duszy Very Happy
Senszen napisał:
Energia wstąpiła w nią dopiero, gdy przypomniała sobie o wspaniałym mężczyźnie, który na nią czeka. Ale, żeby zrobić na nim wrażenie – musiała się odpowiednio przygotować…

Zauroczenie czyni cuda. Nawet wczesne wstawanie z łóżka nie stanowi problemu
Senszen napisał:
Potem przygotowała świeże mleko panieńskie, mieszając tynkturę benzoesową i wodę różaną.

Czyżby to taki ówczesny płyn micelarny? Senszen opis porannych przygotowań Genevive niezwykle precyzyjny. Miałam wrażenie, jakbym stała w kącie pokoju i przyglądała się jej przygotowaniom do wielkiego wejścia, a właściwie zejścia ... po schodach rzecz jasna
Senszen napisał:
- Zaraz podam paniom coś na śniadanie. – wesoło rzuciła ta kobieta, India. Siedziała teraz przy stole, na kolanach trzymała swojego malucha. Uczesana bez pomysłu, w luźny warkocz, ubrana w koszulę… I spodnie. Laura spojrzała na nią niechętnie. To było aż… nieprzyzwoite. Ale tutaj… na dzikim zachodzie, na ranczo… Można było się tego spodziewać

Laura, jak zwykle krytyczna i niechętna otoczeniu
Senszen napisał:
India wzięła z półmiska jeden biszkopt, usiadła przy stole i podała go dziecku, głaszcząc je jednocześnie po włosach. Maluch wziął do ręki szklankę i napił się mleka. Potem odstawiło szklankę i spojrzało na matkę, jakby oczekiwało pochwały.
Może i tak było, bo kobieta uśmiechnęła się, nachyliła i szepnęła dziecku coś do ucha. Ono się zaśmiało, zwracając na siebie uwagę pozostałych.

Urocza, ciepła scena. India jest wspaniałą matką
Senszen napisał:
- Kiedyś w Ponderosie nie było zarządcy… A Hop-Sing nigdy nie siadał do stołu.

India zaczerwieniła się gwałtownie. Zapadła cisza.

Powiem tak: z Laury niewątpliwie wredna małpa jest
Senszen napisał:
- Zgadzam się Lauro, wiele się zmieniło. – przyznał Ben, uciszając ruchem ręki Candy’ego. – Ale dzięki tym zmianom przy stole w Ponderosie zasiadają dwie piękne damy. Zawsze twierdziłaś, że w Ponderosie brak jest kobiecej ręki.

Ben świetnie załagodził niezręczną sytuację. Chociaż szkoda ... może gdyby Candy powiedział Laurze coś do słuchu, to zrozumiałaby swój nietakt ... nie, taka kobieta jak Laura nic nie jest w stanie zrozumieć
Senszen napisał:
Są straszne. – skwitował. – Zauważyłeś, że ta starsza nigdy nikomu nie patrzy w oczy?

Griff ma rację. ONE SĄ STRASZNE ! Ciekawe ile jeszcze nabroją.

Senszen Twoje opowiadanie czyta się z narastającym niepokojem i oczekiwaniem, co będzie dalej. Niby wszystko jest w porządku, ot taka leniwa akcja, a cały czas ma się wrażenie, że już za chwilę wydarzy się coś, co wstrząśnie bohaterami, a przy okazji i czytelnikami. Bardzo mi się to podoba i czekam na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że już wkrótce


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:05, 14 Gru 2014    Temat postu:

Hop Sing nie siadał do stołu, bo miał robotę w kuchni. Przygotowywał posiłki, podawał, zmywał ... do tego gotował również dla pracownków rancza i chyba sprzątał ... Podejrzewam, że żaden z Cartwrightów nie wzbraniałby się przed spozyciem posiłku przy jednym stole z Hop Singiem ... niestety ... technicznie to było niemożliwe. W końcu ich dom, to nie pałac Księcia Pana Very Happy Ja sobie jeszcze przypominam dawnego zarządcę Cartwrightów, tego z którego synem przyjaźnił się Adam. Syn zszedł na złą drogę a zarządca był już stary i stracił wzrok ... To zdaje się odcinek The Fugitive.
Candy był i zarządcą i domownikiem. Miał więc inne prawa. Tamci zarządcy byli tylko pracownikami i posiłki jedli z kowbojami. Choć zdaje się mieszkali osobno. Nie w ich baraku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:13, 14 Gru 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Właśnie wyjmowała filiżanki z górnej szafki, kiedy poczuła, jak ktoś obejmuję ją w talii.

To nie wiedziała, kto to jest? Musiała się odwrócić, sprawdzić, zobaczyć jego uśmiech i dopiero wtedy mogła sobie pozwolić na rumieniec? Żartuję, oczywiście. Wink

senszen napisał:
Zmęczona podróżą mogła nie wzbudzić w nim całego zachwytu.

Po prostu straszne, gdyby to była tylko …ćwierć zachwytu. Uraz do końca życia. Laughing

senszen napisał:
Spojrzała niepewnie na wodę w dzbanku – miękka ona czy twarda? Deszczówka czy studzienna? Na wszelki wypadek wyjęła małą buteleczkę amoniaku, do zmiękczenia wody.

Osłabłam już na wstępie. Szkoda, że wtedy nie było papierków lakmusowych. Laughing

senszen napisał:
Wzięła mydło wenecjańskie i delikatnie obmyła twarz i szyję, wycierając się swoim najdelikatniejszym ręcznikiem, który też, na szczęście, przywiozła ze sobą. Potem przygotowała świeże mleko panieńskie, mieszając tynkturę benzoesową i wodę różaną. Przemyła tym delikatnie twarz. Na sam koniec natarła policzki i dłonie olejkiem migdałowym.

Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked Shocked Jestem pod wrażeniem.

senszen napisał:
Była już w drzwiach, kiedy wpadł jej do głowy świetny pomysł. Dopadła w pośpiechu do toaletki, porwała kawałek papieru i szybko zapisała na nim kilka słów. Potem, z cichym westchnieniem, schowała go pod stanikiem sukni.

Kolejny, genialny pomysł. Chyba zaczynam się bać. Confused

senszen napisał:
Zawsze zazdrościła Margaret, że ma taką elegancką matkę. Zawsze nienagannie ubraną, uprzejmą i opanowaną.

Oooo! Laura jest dla kogoś wzorem. Coś takiego!

senszen napisał:
India. Siedziała teraz przy stole, na kolanach trzymała swojego malucha. Uczesana bez pomysłu, w luźny warkocz, ubrana w koszulę… I spodnie.

Ciekawe, czy India poczuła się źle w towarzystwie tych wystrojonych kobiet. Sad A może w ogóle jej to nie przeszkadza?

senszen napisał:
Trzasnęły drzwi i do salonu wszedł młody chłopak o kręconych brązowych włosach. Ten, który wyjechał na stację. Podszedł do stołu, bez żadnych oporów, bez żadnego szacunku.

Może czuł się jak u siebie w domu? Nie był wszak gościem.

senszen napisał:
- Griff! – syknęła India. – Myj chociaż ręce zanim siądziesz do stołu!
- Nie usiadłem przecież. – zaprotestował. – Dlaczego mnie wychowujesz?
- Bo lubię. – uśmiechnęła się.
- Dużo się zmieniło od kiedy wyjechałam. – Laura powiedziała powoli.

Laura zaakcentowała swoją obecność przy stole.

senszen napisał:
- Kiedyś w Ponderosie nie było zarządcy… A Hop-Sing nigdy nie siadał do stołu.

Gruby nietakt. Shocked

senszen napisał:
- Pewnie. Jak będziesz brał ciastka to uważaj, żebyś nie dostał po rękach.
- Mydłem… - mruknął pod nosem.

Tak, Griff, warto używać mydła. Laughing Przydaje się w kontaktach towarzyskich.

Senszen, ładnie opisujesz świat i bohaterów. Przyznam, że trochę mi brakuje Margaret w tym opowiadaniu, mało o niej piszesz. Czy to celowy zabieg?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 13:15, 14 Gru 2014    Temat postu:

Przecież nie mówię, że Adam czy Ben zabroniliby Hop-Singowi usiąść z nimi przy stole. Tylko z boku to mogło inaczej wyglądać.
Istotne jest to, że Candy był i zarządcą i domownikiem. Żaden poprzedni pracownik nie był na takim stopniu zażyłości z rodziną... Takie relacje mogą być trochę zaskakujące dla kogoś z zewnątrz.

Mada Peggy pojawi się w opowiadaniu, ale kluczowej roli tam odgrywać nie będzie.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Nie 14:18, 14 Gru 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:20, 14 Gru 2014    Temat postu:

Jak dla mnie jest OK, to Laura marudzi Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 13:43, 14 Gru 2014    Temat postu:

ADA, Mada bardzo dziękuję za wnikliwe i miłe komentarze Very Happy Kolejny fragment może jeszcze uda się napisać dzisiaj. Ale raczej na noc Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:48, 14 Gru 2014    Temat postu:

Zapowiada się twórcza niedziela. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 46, 47, 48  Następny
Strona 6 z 48

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin