Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Uśmiech losu część I "W przedsionku piekła"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 18, 19, 20  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:16, 09 Mar 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
mam nadzieję, że w zakończeniu fanfika Hop Sing będzie miał komu podać posiłek ... mniemam, iż nie ostatni posiłek Rolling Eyes


Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:03, 09 Mar 2014    Temat postu:

cd.

***
Adam Cartwright odświeżony w rozpiętej białej koszuli stał w łaźni przed starym, pękniętym lustrem i przeczesywał wilgotne jeszcze włosy. Rozpierała go duma z dobrze wykonanej roboty. Ojciec będzie z nich zadowolony. Lubił ten pełen akceptacji, ciepły uśmiech Pa. Zasłużyli sobie z Joe na trochę rozrywki. Przez chwilę popatrzył na młodszego brata. Tak bardzo różnią się od siebie, tak różne mają charaktery i podejście do życia. Jednak, co by tu nie mówić, to przecież jego brat, cóż, że przyrodni – nie miało to kompletnie znaczenia. Za Małego Joe Adam dałby sobie odciąć rękę. Jeszcze dziś na wspomnienie chwili, w której nieszczęśliwie postrzelił brata, ściskało mu się serce. Gdyby wtedy Joe umarł Adam nie miałby po co żyć. Może z pozoru wydawało się, że obaj ze sobą rywalizują i niekoniecznie za sobą przepadają, jednak tak naprawdę było to uczucie, które dane jest tylko osobom, w których żyłach płynie ta sama krew.
Z tych rozmyślań wyrwał Adama głos brata, pluskającego się w wannie:
- Podczas, gdy ty będziesz uganiał się w tym skwarze po górach, ja obejrzę sobie proces Obedaja Jonesa. Zbrodnia z miłością w tle to coś dla mnie – powiedział Joe.
- O, tak – z sardonicznym uśmiechem potwierdził Adam.
- No, co chcesz Adamie, to przecież głośny na całą okolicę proces. Jones był właścicielem „Fartownej siódemki” największej kopalni srebra w całej Nevadzie. Zabił żonę i wspólnika, bo mieli romans…
- I teraz za to zawiśnie – przerwał mu Adam.
- To nie takie pewne – sprzeciwił się Joe.
- Oskarżony się przyznał. Powieszą go. Nie ma co oglądać. – upierał się Adam.
- Skąd ta pewność? – nie ustępował Joe.
- Wynika to z logiki. Przyznał się. Jest winny i powieszą go – tłumaczył mu jak dziecku Adam – człowiek odpowiada za swoje czyny. Jeśli straci nad sobą kontrolę musi ponieść karę. Tak to już jest braciszku.
- Nie mówiłbyś tak, gdybyś to ty był na jego miejscu – burknął Joe.
- Nigdy nie będę na jego miejscu. – z niezbitą pewnością powiedział Adam.
- Taki jesteś pewien?
- Tak, mój drogi braciszku, ponieważ nigdy nie popełnię morderstwa, no może z jednym wyjątkiem …
- Jakim? – dopytywał się Joe.
- Ty nim będziesz. – ze śmiechem odpowiedział mu Adam, równocześnie przytapiając go w wannie.
Joe szamotał się przez chwilę, nie mogąc wyswobodzić się z pod ciężkiej ręki brata. Gdy ten wreszcie go puścił, Joe schwycił stojący obok wanny but i cisnął nim w Adama, który z ledwością uskoczył w bok.
- Za trzy dni przy Signal Rocks. Pamiętaj nie spóźnij się. – krzyknął rozbawiony Adam i już go nie było.
Joe pokręcił głową i też się uśmiechnął.
- Mam brata dziwaka – powiedział sam do siebie – no, cóż nikt nie jest idealny.

***
W miasteczku Przystań życie pozornie wróciło do normalności. Czas odmierzały mieszkańcom codzienne zajęcia. Jednak pod tą udawaną normalnością można było wyczuć nerwowe oczekiwanie. Gdyby jeszcze pojawił się Strażnik, to może w jakimś stopniu wyjaśniłaby się cała sytuacja. A tak, to pozostaje gubić się w domysłach. Wszyscy, bez wyjątku czuli ogromny respekt, wręcz strach przed Strażnikiem, który był starym pomarszczonym Indianinem z plemienia Washoe. Zawsze, gdy się pojawiał jeden z nich odchodził. Jednak obawa przed Strażnikiem była lepsza niż ciągnąca się w nieskończoność niepewność.
Miasteczko Przystań leżało na uboczu w miejscu trudno dostępnym. Mieszkańcy byli odcięci od wszelkich informacji. Daleko było im do cywilizacji, nie mieli nawet telegrafu, a ci nieliczni goście, którzy tu docierali z wielkiego świata na ogół nie mieli wiele do powiedzenia. Jedynym źródłem wiadomości i nadzieją był Woźnica. Teraz jednak się spóźniał i szeryf Forrest nie wiedział, co o tym myśleć. Spojrzał na otaczających go przyjaciół i ciężko westchnął.
- Nie wiem, co powiedzieć ludziom, Doc, coraz bardziej się niepokoją. To nie wpływa dobrze na ich samopoczucie. – zwrócił się do jedynego w Przystani lekarza doktora Woodsa
- Szeryfie – odparł Woods – nie możesz ich okłamywać, bo złamiesz zasady obowiązujące w naszym mieście. Milczeć też nie możesz.
- To co twoim zdaniem mam zrobić – spytał Forrest.
- Powiedzieć prawdę – odparł Doc.
- Żeby to było takie łatwe.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo – zwrócił się do szeryfa nadchodzący właśnie Brooks, właściciel wielobranżowego sklepu w mieście – jesteś z nami już dziesięć lat i powinieneś o tym pamiętać, że jedyne co ma tu swoją wartość to prawda.
- Pamiętam Brooks, doskonale pamiętam.
- Szeryfie, nim podejmiesz jakąkolwiek decyzję, pozwól, że zrobię rozpoznanie. Pójdę za miasto, na drogę i sprawdzę, czy nadjeżdża dyliżans. Potem mógłbym iść do Strażnika. Za woreczek tytoniu może coś nam powie – wtrącił się do rozmowy stojący trochę z boku młody człowiek z przypiętą do piersi gwiazdą szeryfa.
Był to jego zastępca agent Glen, trochę dziwny, mrukowaty i popędliwy. Szeryf Forrest niejednokrotnie musiał powstrzymywać tę, jak go nazywał, szaloną głowę. Od chwili przybycia Glena do miasta, szeryf opiekował się chłopakiem, chroniąc go przed samym sobą. Glen w pewien sposób przypominał mu syna, którego stracił wiele lat temu w innym życiu i w innym świecie.
- Nie Glen, nie mogę Ci na to pozwolić. Wiesz dobrze czym może skończyć się nagabywanie Strażnika, a jeszcze do tego ten pomysł z tytoniem. Przecież on mógłby to odebrać jako próbę przekupstwa.
- Wybacz, szeryfie nie pomyślałem o tym w ten sposób. Chciałem tylko pomóc. – tłumaczył się Glen.
- Wiem chłopcze i rozumiem twój niepokój, ale dopóki nie przyjedzie Woźnica nic nie możemy zrobić. Musimy czekać. – rzekł Forrest.
- A ludzie, nic im nie powiesz – zapytał Doc Woods
- Nie, bo co niby miałbym im powiedzieć, że dyliżans, od którego jesteśmy uzależnieni nie przyjeżdża. To wiedzą i beze mnie.
- Pozostaje nam więc tylko czekać. – stwierdził Brooks.
- Tak. To będzie ciężka próba – rzekł szeryf Forrest.

***
Trzech jeźdźców ukrytych za ogromną skałą obserwowało nadjeżdżającego mężczyznę. Zamiary jeźdźców wobec nieznajomego, były aż za dobrze wypisane na ich twarzach. Zniecierpliwienie dawało znać o sobie. Chcieli jak najszybciej przejść do działania.
Adam Cartwright, bo to on był tym mężczyzną, na którego czekało trzech jeźdźców, jechał powoli, rozkoszując się pięknem okolicy. Myślał o tym, jak łatwo pozbył się młodszego brata. Co prawda Joe wcale nie nalegał, żeby mu towarzyszyć, ale i tak Adam cieszył się, że brat nie będzie mu zaprzątał głowy, a wolny czas spędzić w jemu tylko właściwy sposób. Bardzo lubił takie samotne wypady – polowanie, łowienie ryb, bezkres nieba i dzikość natury, to było to, co najbardziej lubił w Nevadzie. Nagle z zadumy wyrwał go odgłos staczających się z góry drobnych kamieni. Lekko ściągnął wodze zmuszając konia do zatrzymania się. Spojrzał w górę, lecz słońce na moment go oślepiło i nie pozwoliło dostrzec mężczyzn, którzy wyłonili się za skały.
- Ej, ty ani drgnij – krzyknął w stronę Adama wysoki rudzielec rozciągając usta w szerokim, ironicznym uśmiechu.
- Rzuć broń – dodał drugi – tylko powoli.
- Widziałem was w East Geat. Siedzieliście w saloonie – powiedział Adam.
- No, to wiesz czego chcemy – krzyknął rudzielec, mierząc do niego z rewolweru.
- O, tak, czytam wam w myślach – odpowiedział Adam, powoli odpinając pas z bronią.
- Nie bądź taki cwany, złaź z konia i dawaj forsę – powiedział trzeci mężczyzna trzymający się do tej pory na uboczu.
Adam z pewnym ociąganiem zsiadł z konia. Miał nadzieję, że bandyci, którzy go napadli zadowolą się pieniędzmi, które miał ukryte w wewnętrznej kieszonce pasa. Powoli, tak aby nie drażnić bandziorów spróbował wyjąć pieniądze, ale rudzielec, celujący do niego z broni, krzyknął:
- Nawet nie próbuj, rzuć do mnie.
Adam posłusznie wykonał polecenie. Wiedział, że jakikolwiek opór nie miał sensu. Trzeci z mężczyzn pochylił się nad koniem Adama i ujął w ręce wodze, pociągając go za sobą.
- Dalej pójdziesz piechotą – powiedział.
- Niby jak, przez pustynię, bez konia i wody – z niedowierzaniem powiedział Adam.
- To już twoja sprawa – usłyszał w odpowiedzi.
- Zostawcie mi chociaż wodę – poprosił
- Ależ mi go żal – ze śmiechem odrzekł rudzielec.
- Dajcie mi szansę – nie ustępował Adam.
- Daliśmy ci szansę. Nie zabiliśmy cię. – odpowiedział ten który zabrał Adamowi konia – w drogę chłopcy – krzyknął do swoich towarzyszy.
Adam z niedowierzaniem patrzył za odjeżdżającymi. Poczuł ogarniający go strach i bezsilność. Dochodziło południe. Słońce świeciło coraz mocniej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 23:07, 17 Maj 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 22:10, 09 Mar 2014    Temat postu:

emocjonujące, świetnie oddałaś klimat Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:10, 09 Mar 2014    Temat postu:

odczuwam również strach Shocked mój niepokój rośnie coraz bardziej gdyż odczuwam nieuniknione zdarzenia....Adaś jest już jedną nogą w przedsionku zła....ciarki czuję Shocked

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:11, 09 Mar 2014    Temat postu:

Serce mi się ścisnęło, gdy przeczytałam, że Adam został bez wody. Crying or Very sad Ma niewielkie szanse, ale to przecież Adam, a nie jakiś mięczak. Mimo wszystko jestem dobrej myśli.
Mam też nadzieję, że tym razem swoją wypowiedzią nie przeraziłam Agi. Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:13, 09 Mar 2014    Temat postu:

Nie, tym razem Mada wręcz zawiało nadmiernym optymizmem Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:52, 10 Mar 2014    Temat postu: W przedsionku piekła.

Tak jakby widziała serial ,słyszała te dialogi itp.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:47, 10 Mar 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Serce mi się ścisnęło, gdy przeczytałam, że Adam został bez wody. Crying or Very sad Ma niewielkie szanse, ale to przecież Adam, a nie jakiś mięczak.

No właśnie, to jest Adam a nie wielbłąd! Bez wody ciężko mu będzie na pustyni ... jak można tak się znęcać nad Adasiem ... nie dość, że mu kasę zabrali, to jeszcze zostawili na pustyni bez jedzenia i wody ... straszne Shocked


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 11:48, 10 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:53, 10 Mar 2014    Temat postu:

Wybaczcie mi Kochane, ale żeby doprowadzić opowiadanie do zamierzonego finału muszę zrobić zapożyczenia z Bonanzy i jeszcze trochę potarmosić Adasia, potem przejdę do tarmoszenia reszty rodziny ... może ... zastanowię się Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 11:55, 10 Mar 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:00, 10 Mar 2014    Temat postu:

A ... resztę rodziny możesz sobie potarmosić, ale Adaś tyle już przeszedł Sad biedactwo Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotrek
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 13 Gru 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:29, 10 Mar 2014    Temat postu:

ADA to Twoje pierwsze opowiadanie, ale ma inny klimat.
Chyba oglądałem ten western, z którym łączysz opowiadanie.
Każda z Was pisze zupełnie inaczej i dzięki temu bardzo ciekawie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:39, 10 Mar 2014    Temat postu:

Starałam się połączyć jeden z moich ulubionych i bardzo nietypowych westernów pt. "Przedsionek piekła" z bohaterami "Bonanzy". Co z tego wyjdzie zobaczymy. Dziewczyny, chyba są trochę przerażone tym gnębieniem Adama, a niestety to jeszcze nie koniec jego udręk. Zapewniam jednak, ze potem będzie już tylko lepiej ... może ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotrek
Przyjaciel Cartwrightów



Dołączył: 13 Gru 2013
Posty: 169
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:41, 10 Mar 2014    Temat postu:

Przyzwyczaiłem się do szaleństw autorek.
Osobiście zniosę wszystko.
Pisz, dziewczyny w końcu wybaczą to maltretowanie Idola.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Neth P
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 11 Sty 2014
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:27, 11 Mar 2014    Temat postu:

ADA, dopiero teraz przeczytałam i mówię, że to jest świetne Smile zwłaszcza, że przed chwilą oglądałam "the crucible", poczułam się jak "w domu" Very Happy To opowianie pasuje do działu odcinki fanficton, jako Twoja wersja "the crucible". Klimat i dialogi doskonale zachowane! Drugiego wątku nie widziałam niestety w realu, ale niecierpliwie czekam na ciąg dalszy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:16, 11 Mar 2014    Temat postu:

NethP miło mi, że spodobał ci się mój fanfik. Oto ciąg dalszy, a jak napisała Aga wszystko zmierza do nieuniknionego ... Very Happy

***
Jim Borden, Sam Ash i Frank Preston galopem skierowali się w stronę Salt Flack. Droga była przed nimi daleka przez góry i pustynię. Minęli właśnie Diabelskie Wrota, najgorętsze miejsce w całej Nevadzie. Nie zważając na coraz większy upał, radośnie pokrzykując do siebie, zmusili konie do zwiększenia tempa jazdy. Zachłyśnięci łatwością z jaką udało im się okraść tego nadętego hodowcę bydła marzyli tylko o jednym, jak najszybciej znaleźć się w saloonie. Whisky i talia kart – oto czego im było potrzeba. Byli coraz bliżej celu. Gdy minęli Słoneczny Kanion do Salt Flack pozostało im zaledwie 10 mil.
Gdy wjeżdżali do miasta słońce chyliło się ku zachodowi. Zakurzeni i spoceni do granic możliwości zeskoczyli z koni i przywiązali je tuż przed wejściem do saloonu. Z impetem wpadli do wnętrza baru, przekrzykując jeden drugiego.
- Barman, whisky dla mnie i moich kolegów – krzyknął Borden.
- Ja chcę piwo, dobre zimne piwo – zaprotestował Preston.
- A ja chce jedno i drugie i to małe rude w zielonej kiecce - zaśmiał się Ash.
Barman nalał im whisky. Wypili jednym haustem i kazali powtórzyć kolejkę, a potem podać piwo. Teraz gdy ugasili pragnienie zaczęli rozglądać się po saloonie. W rogu pod boczną ścianą kilku mężczyzn grało w pokera. Borden i Preston uśmiechnęli się do siebie znacząco. Ash pożerał wzrokiem rudą dziewczynę z saloonu, która wcale nie była onieśmielona jego awansami. Wręcz przeciwnie, czując zarobek w powietrzu uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
- Panowie wybaczą, dama czeka – powiedział do kumpli i dziko rechocząc skierował się w stronę dziewczyny.
- Ten już znalazł swoją przystań – stwierdził Preston.
- Te baby kiedyś go zgubią. Wspomnisz moje słowa. – odparł Borden.
- Pewnie tak, a tymczasem co zrobimy z tak pięknie rozpoczętym wieczorem – spytał Preston.
- Widzisz tych w rogu? – mrużąc powieki spytał Borden.
- Taak – przeciągle, jakby od niechcenia odpowiedział Preston.
- Myślą, że potrafią grać w pokera – kontynuował Borden - zróbmy dobry uczynek.
- Co masz na myśli? – spytał Preston
- Nic takiego. Trzeba im tylko wytłumaczyć, że nie potrafią grać.

***
Było grubo po północy, gdy w saloonie pogrążonego we śnie miasteczka Salt Flack rozległy się strzały i pisk przerażonych kobiet. Jedna z nich, ruda dziewczyna, krzycząc histerycznie próbowała odsunąć od siebie zabitego Sama Asha. W rogu pod ścianą, tuż przy stoliku graczy leżały jeszcze dwa ciała Jima Bordena i rudego Franka Prestona. W dłoni Bordena w chwili śmierci znajdowała się para asów i para ósemek, wszystkie czarne oraz dama karo.
- Ręka umarlaka – stwierdził szeryf miasteczka Salt Flack, patrząc na zabitych.
- Co masz na myśli, Dick – spytał barman.
- Nic takiego, tylko to, że Dziki Bill Hikok też miał taki układ kart, gdy Jack McCall strzelił mu w plecy w trakcie gry w pokera, w Deadwood. Od tej pory taki układ sprowadza nieszczęście i jak widać to prawda.
- Cóż, mieli pecha – filozoficznie odparł barman.

***
Adam wciąż jeszcze nie mógł uwierzyć w to co go spotkało. Z matematyczną dokładnością, po raz kolejny analizował to wszystko, co stało się jego udziałem. Głodny i spragniony szedł przed siebie nie bardzo wiedząc dokąd prowadzi go droga. Pierwszy raz w życiu poczuł prawdziwy lęk, pierwszy raz nie wiedział, co z tym uczuciem począć. Potykając się o własne nogi, upadając na kolana pod wpływem coraz większego zmęczenia, marzył o jednym – poczuć krople wody na swych spękanych, spragnionych ustach.
Gdy już prawie stracił nadzieję, ujrzał w dole pomiędzy kilkoma skałami małe obozowisko, a w nim człowieka siedzącego samotnie przy małym stoliku. Nadzieja wstąpiła w serce Adama. Jestem ocalony, pomyślał. Chciał krzyknąć, zwrócić na siebie uwagę nieznajomego mężczyzny, ale głos odmówił mu posłuszeństwa. Zaczął więc schodzić zboczem góry, ale bardziej przypominało to bezładne zsuwanie się niż schodzenie. Był bardzo zmęczony, ale podwoił wysiłek. W dole czekało na niego ocalenie i wiedział, że musi tam dotrzeć, jeśli chce żyć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 23:29, 19 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Ady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 18, 19, 20  Następny
Strona 2 z 20

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin