Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pocałunek z różą
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:10, 01 Maj 2014    Temat postu:

Clay jest niekonsekwentny. Przecież skończył studia i zaczął pracować po śmierci dziadków. Miał gdzie mieszkac, więc nawet niewielka pensja powinna mu wystarczyć na początek nowej drogi. Nie musiał grać, żeby zdobywać pieniądze. W nałóg karciany wpadł więc nie z konieczności, lecz ... dla rozrywki. Ben o ile pamiętam, to synów pieniędzmi nie rozpieszczał. Mieli co jeść, ale Pa raczej im skapo wydzielał fundusze ... a i te młodsi bracia prędko przepuszczali. Joe, tak jak i jego bracia ciężko pracował. Fizycznie, pomimo, że był synem bogatego ranczera. Trochę go Clay skrzywdził takim określeniem. No i to oblanie piwem. Nie wiem, czy oglądałaś odcinki, w których akcja dzieje się w saloonie. Jakim cudem Joe wyleciał z pełnym kuflem w ręce z saloonu?

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 16:21, 01 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:41, 01 Maj 2014    Temat postu:

Szkoda mi się zrobiło Małego Joe, bo mimo wszystko nie zasłużył sobie na tak ostre słowa przyrodniego brata. Joe może i jest trochę niesforny, ale podobnie jak pozostali jego bracia ciężko pracuje. Wydaje mi się, że nawet stres spowodowany pierwszym dniem pracy nie usprawiedliwia takiego ataku na bądź co bądź młodszego brata, któremu przecież zależy na Clayu. Adam niedokuczający Małemu Joe, to tak jakby nie nasz Adam. No, ale przecież ludzie się zmieniają Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:21, 04 Maj 2014    Temat postu:

Kilka dni później Clay miał poprowadzić swoją pierwszą sprawę od bardzo dawna. Rozprawa dotyczyła zamordowania Mary Robins, Tom Robins oraz jej siostra Hannah byli rozszalali z rozpaczy, nikt nie wiedział kim jest jej zabójca, już dwóch młodzieńców zbyt pochopnie oskarżono i równie szybko uniewinniono z braku dostatecznych dowodów – reprezentował ich Nathaniel Richardson. W końcu trzeciego dnia rozprawy nastąpił przełom, gdyż trafiono na być może bardzo ważny dowód w sprawie – był to pamiętnik Mary.
-Ostatnie zapiski są z dnia, w którym dokonano morderstwa… – zaczęła Hannah, której po policzkach spływały łzy – …są napisane tylko trzy zdania.
-Proszę niech panienka czyta. – powiedział spokojnie sędzia Henders.
-…Jestem tak bardzo szczęśliwa. Za trzy godziny spotykam się z małym Joe. Mam nadzieję, że poprosi mnie o rękę, gdyż noszę pod sercem jego dziecko… – zakończyła czytać starsza z sióstr Robins.
Wszyscy jak jeden mąż zwrócili głowy w kierunku rodziny Cartwrightów.
-Jestem niewinny. – oświadczył Mały Joe.
-Tak, tak, wszyscy oskarżeni tak mówią, a później się okazuje, że jednak są winni. – stwierdził sędzia Henders. – Proszę usiąść na ławie oskarżonych. – dodał.
Mały Joe niechętnie podniósł się z miejsca i udał się tam, gdzie go poproszono. Najpierw masę pytań zadał mu Richardson, a później przyszła kolej na Cleya.
-Gdzie byłeś wieczorem w dniu, kiedy zabito Mary Robins? – zapytał, Joe otwierał usta – Tylko mów prawdę, w domu w pokoju cię nie było, bo zaglądałem tam trzy razy i nikogo w nim nie było, więc… – stwierdził Stafford.
Świetnie, po prostu świetnie, przecież nie mogę powiedzieć, że byłem z Adamem w naszej kryjówce, oczywiście on był w przebraniu Zorro, tego tym bardziej nie mogę powiedzieć, myślał Mały Joe. Sytuacja po prostu bez wyjścia prawdziwy morderca hasa na wolności, a ja mam brak alibi i związane ręce, dodał w myślach. Raczej przyjdzie mi skończyć w więzieniu, bo nie mogę zdradzić sekretu najstarszego brata, stwierdził Joe.
-To ja zabiłem Mary Robins. – powiedział niewyraźnie do swoich kolan.
-Co tam mruczysz? – zwrócił się do niego Clay, który nie usłyszał odpowiedzi młodszego brata.
-To ja zabiłem Mary Robins. – powtórzył najmłodszy Cartwright dostatecznie głośno, żeby go wszyscy usłyszeli.
Mały Joe nie czekał na rozwój wypadków, wyszedł z ławy oskarżonych i podszedł do szeryfa z wyciągniętymi rękami.
-Aresztuj mnie Roy im szybciej to się skończy tym lepiej. – odparł.
Szeryf z wielkim niedowierzaniem i zaskoczeniem nałożył mu kajdanki, trudno mu było uwierzyć, że to właśnie Mały Joe zabił tą niewinną dziewczynę, była przecież jego koleżanką z czasów szkolnych, do głowy by mu nie przyszło, że najmłodszy syn Bena mógł z zimną krwią zamordować młodszą pannę Robins i zaprowadził go do aresztu. Tego wieczora Adam nie był w stanie w spokoju zjeść kolacji, atmosfera była bardzo napięta i nikt nie wiedział co by zrobić, żeby Joe stamtąd wyciągnąć, w końcu Adam nie wytrzymał i powiedział:
-Dlaczego go tam wsadziłeś? – zapytał spoglądając na Claya.
-Wcale go nie wsadziłem. – odpowiedział mu, jakby szykując się do ataku – Sam się przyznał… – stwierdził – …po resztą sam słyszałeś. – dodał.
-A ty oczywiście w to wierzysz. – rzekł do niego najstarszy z braci Cartwright.
-Nie, nie wierzę... – oświadczył Stafford – …ale dowody wskazują przeciwko niemu. – dodał.
Następnego dnia rano sędzia Henders wraz z szeryfem miał zabrać Małego Joe do więzienia stanowego. Właśnie wszyscy zmierzali w stronę biura szeryfa, z którego wyszedł Roy z podniesionymi do góry rękami, a za nim Zorro celując w niego szpadą, zaraz zanim szedł Mały Joe.
-Ja tylko wykonuję swoje obowiązki i… – powiedział szeryf do zamaskowanego człowieka.
-…i do nich należy zamykanie niewinnych ludzi. – odpowiedział mu Zorro.
-Skoro… – Roy chciał coś powiedzieć, ale w tej samej chwili człowiek w masce włożył palce do ust i zagwizdał na swojego konia.
Po chwili biegł czarny koń, a za nim mocno przywiązany sznurem i ciągnący się po ziemi człowiek. Szeryf rozwiązał młodzieńca i postawił na równe nogi. Zarówno ten, którego trzymał, jak i Joe, stojący obok Zorro wyglądali jak bracia bliźniacy.
-Ej, ty… – Zorro wycelował szpadą w Hossa – …wylej na niego wiadro wody. – dodał.
Hoss nie bardzo wiedząc, czemu na to służyć wykonał polecenie Zorro, parę sekund później z włosów młodego człowieka zaczęła spływać farba i oczom wszystkim ukazał się Barry Lewis. Z całą pewnością był to Barry Lewis, bo miał platynowo-blond włosy, co prawda był bez wąsów, ale całą resztą bardzo przypominał najmłodszego Cartwrighta.
-Ty morderco… – krzyczała Hannah rzucając się na niego i drapiąc go po twarzy, gdzie było znać ślady po jej paznokciach.
-Spokojnie panienko… – przemówił sędzia Henders – …zabójca panienki siostry trafi do więzienia o zaostrzonym rygorze, prędzej tam umrze niż stamtąd ucieknie, jeszcze nikomu nigdy się to nie udało. – zakomunikował, potem on oraz szeryf zabrali Barry’ego Lewisa i pojechali, a Mały Joe będąc przekonanym, że to Adam się chowa pod maską Zorro (podczas kiedy to była Maria) w szale radości uściskał go i wyszeptał mu do ucha:
-Mówiłem ci już, że jesteś najlepszym bratem na świecie. – wyznał – To tam na sali było dla mnie jak próba, teraz już możesz być więcej niż pewny, że nikomu nie zdradzę twojego sekretu. – oświadczył.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:48, 04 Maj 2014    Temat postu: Pocałunek z różą

Nareszcię ,pojawił się Zorro.
Do którego odcinka Bonanzy nawiązałaś ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:52, 04 Maj 2014    Temat postu:

No, nie wiem, jeśli Joe wiedział, że Adam jest Zorrem, to przecież mógł powiedzieć, że w tym czasie był z bratem. Przecież nie musiał mówić, w co brat był ubrany ... mogli chyba razem jeźdżić po lesie ... w dowolnym celu, ale nareszcie pojawił się prawdziwy Zorro ... i zaczął działać jak Zorro ......

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:45, 07 Maj 2014    Temat postu:

Któregoś wieczora kiedy Mały Joe leżał na łóżku i przeglądał prezent urodzinowy od Adama (była to książka, ale nie taka zwykła książka). Owszem tak jak powiedział jego najstarszy brat „-A to naprawdę może ci się przydać wreszcie się skończą twoje problemy z dziewczynami.”, rozwiązywałaby wiele jego kłopotów z płcią przeciwną, kiedy do jego głowy wpadł super genialny pomysł. Czemu by tak nie zeswatać ze sobą Adama i Marii? Ładna była by z nich para, i łączy ich znacznie więcej niż mnie i Marię. Było dla niego oczywiste, że kocha Marię, ale wiedział, że zasługuje ona na kogoś bardziej odpowiedniego. I właśnie tym kimś jest jego najstarszy brat, więc od jutra bierze się za ich swatanie, a w tej książce jest kilka fajnych pomysłów, które zamierzał wykorzystać. Rano, kiedy jeszcze wszyscy spali zaopatrzył się w wiklinowy koszyk pełny kwiatów i napisał małą karteczkę z paroma miłymi słowami, którą oczywiście podpisał imieniem najstarszego brata. Bardzo starannie podrobił jego pismo, żeby nikt niczego się nie domyślił. Parę godzin później, gdy jego ojciec, ojciec Marii oraz Adam załatwiali sprawy biznesowe, Clay był zarobiony po uszy (ale praca mu tylko służyła), a Hoss i Will byli w saloonie, tak żeby go nikt nie zauważył, położył na progu domu de la Vegów koszyk z kwiatami, pomiędzy nimi wetknął karteczkę i szybko wrócił do swojego starszego brata oraz kuzyna. Nathaniel Richardson właśnie zmierzał do domu de la Vegów na spotkanie z Diego, gdy na ich progu domu zobaczył koszyk wypełniony po brzegi kwiatami oraz włożoną w nie karteczką zaskoczyło go to, lecz kiedy zobaczył, kto jest jego nadawcą, aż się oburzył i powiedział:
-Jeszcze czego?
Zmiął kartkę, włożył ją do kieszeni, jedną ręką objął przedmiot, a drugą zastukał w drzwi, po chwili otworzył mu Diego, którego wprawiło w zdumienie wyglądającego zza masy kwiatów, ledwo widocznej twarzy prawnika.
-Naprawdę nie musiałeś. Wystarczyłaby butelka wyborowego wina. – odpowiedział pierworodny de la Vegi.
-To nie dla ciebie, głupku, tylko dla twojej siostry. – odparł mu przyjaciel.
Po chwili usłyszeli stukot butów na schodach, spojrzeli w tamtym kierunku i zobaczyli Marię w wrzosowej sukience, w której wyglądała zjawiskowo. Nathaniel podszedł do niej, dał jej kwiaty i zaczął recytować:
Kiedy w kronikach czasów przeminionych
Widzę opisy piękności sławetnych,
A w starych wierszach, pięknem przesyconych,
Chwałę dam zmarłych i rycerzy świetnych -
Widząc, jak słodko urodę sławiły,
Czcząc rękę, stopę, czoło, wargi, oko,
Wiem, że by dawne pióra wyraziły
Tę piękność, którą ty wzniosłaś wysoko.
Proroctwem tylko były ich pochwały,
Czas nasz wróżącym, gdyż cię przewidzieli.
Jasnowidzenia moc ich oczy miały,
Lecz cię wysławiać w pieśni nie umieli.
A my, żyjący dzisiaj, podziwiamy,
Okiem wielbimy, języka nie mamy.*
Maria czuła się zakłopotana i zawstydzona, na jej policzki wystąpiły delikatne rumieńce i ledwo dosłyszalnie z siebie wydusiła:
-Dziękuję.
-Jesteś jeszcze piękniejsza kiedy się tak rumienisz. – stwierdził Nathaniel, gdyż naprawdę uroczo wyglądała.
Panna de la Vega zabrała kwiaty i udała się w powrotem na górę. Całe to zdarzenie kompletnie ją rozbiło i rozkojarzyło, przecież co innego miała w planach. Podeszła do swojej szkatułki z biżuterią, w której był schowany pierścionek od Adama, założyła go sobie na palec i przejechała po nim delikatnie opuszkiem palca drugiej dłoni. Co się ze mną dzieje, pomyślała. Przecież tak bardzo kocham Adama, jest dla mnie najważniejszy na świecie. Co się ze mną do jasnej cholery dzieje, zganiła się w myślach.

* ”Sonet CVI” William Shakespeare


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:38, 07 Maj 2014    Temat postu: Pocałunek z różą

Ile komplikacji,czy Nataniel też będzie pukał do seduszka Mari ?
Ale śmieszne ,że Joe chce zestwetać ludzi ,którzy od dawna są już zaręczeni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:03, 07 Maj 2014    Temat postu:

Boję się, że Maria jednak nie kocha Adama, skoro zastanawia się, co się z nią dzieje. Nataniel postąpił podle i jeszcze wykorzystał kwiaty, które przyniósł Joe. A swoją drogą Joe, jako swatka - dobry pomysł Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:37, 08 Maj 2014    Temat postu:

Joe jako swatka miewa dobre pomysły, ale Maria jakaś zagubiona, niezdecydowana ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:38, 10 Maj 2014    Temat postu:

Kiedy rodzina Cartwrightów jadła wspólnie obiad z rodziną de la Vegów w ich domu, Mały Joe był zaskoczony, że Maria nie rzuciła się na szyję Adamowi z podziękowaniami za piękne kwiaty i kilka bardzo starannie dobranych przez niego słów, które zostały napisane na kartce. Przecież w tej książce pisali, że to zawsze działa, więc co się stało?, myślał. Wszyscy z przejęciem dyskutowali, Hoss pochłaniał podwójną porcję pieczonego indyka, więc nie brał udziału w rozmowie, dokładnie tak samo jak Maria z tą tylko różnicą, że ona grzebała widelcem w talerzu i była jakaś przygnębiona.
-Nie smakuje ci? – zapytał Alejandro de la Vegi córki.
-Źle się czuję, chyba pójdę do pokoju i się położę. – odpowiedziała Maria, wstała z krzesła i udała się na górę.
Gdy już była w pokoju, rzuciła się na łóżko i się rozpłakała. Łzy spadały na pościel. Od porannego zdarzenia nie mogła sobie znaleźć miejsca. Winiła się za to, że jest taka słaba i nie umie się znaleźć w takiej sytuacji. Pierwszy raz się jej coś takiego zdarzyło. Poczuła, jak ktoś bierze ją w objęcia i do siebie tuli, podniosła nieznacznie głowę i zobaczyła przed sobą Adama. Łzy spływały jej po policzkach, gdy złączyła swoje usta z ustami narzeczonego. Choć najstarszy z braci Cartwright nie wiedział co się stało, chciał żeby na twarzy jego ukochanej zagościł uśmiech.
-Może Maria jest chora? – zapytał Hoss – Pójdę po doktora. – stwierdził.
-Zaczekajmy co powie Adam, jeszcze zdążysz po niego pójść. – zwrócił się Ben Cartwright do średniego syna.
Całowali się z wielką delikatnością i subtelnością, ale równocześnie ich pocałunki były bardzo głębokie i języki się nawzajem przeplatały. Palce Marii rozpięły kilka guzików od koszuli Adama, ręce zawędrowały pod materiał i zaczęły błądzić po imponującym zanadrzu. Ukrył twarz w zagłębieniu jej szyi. Scałowując rozkosz z jej skóry. Dziewczyna westchnęła z rozmarzeniem, a jemu ten odgłos sprawił dużą przyjemność. Jej ręce zawędrowały na umięśnione i napięte do niemożliwości plecy mężczyzny. Adam schodził ustami coraz niżej, ona wsunęła rękę między ich ciała i sięgnęła do sprzączki paska przy spodniach.
-Może stało się coś złego? – zapytał Mały Joe, podnosząc się z krzesła i idąc po schody.
-Ciebie tam po co. – oznajmił Ben.
-Po prostu się martwię. – odparł najmłodszy członek rodziny Cartwright.
-Siadaj, jak przyjdzie Adam może się czegoś dowiemy. – zakomunikował senior rodu.
Mały Joe wrócił z powrotem na miejsce, oparł ręce zgięte w łokciach o brodę i zastanawiał się co mogą teraz robić. Miał nadzieję, że jego brat sprawi, że na twarzy Marii zagości uśmiech. Bardzo nie lubił, kiedy jego przyjaciółka była smutna czy przygnębiona. Ręce Adama błądziły po nagim ciele Marii i przyprawiały ją do obłędu. Piersi dziewczyny rozpłaszczyły się pod naporem jego torsu. Ich usta chciwe i zachłanne były coraz bardziej spragnione pieszczot i pocałunków. Nawzajem się do siebie tulili. Z każdą kolejną chwilą pożądanie w nich coraz bardziej rosło.
-Nie za długo to trwa. – powiedział w końcu Diego.
-Mam nadzieję, że twój syn wie co robi. – zwrócił się Alejandro do Bena.
Złączyli się wreszcie w jedno. Marii aż zakręciło się w głowie, gdy poczuła rozchodzące się po całym ciele ciepło, które odczuwała każdym nerwem znajdującym się na jej ciele. Każdy następny ruch, dotyk i pocałunek przepełniony był namiętnością. Po pokoju rozchodziły się jęki rozkoszy. Bez pamięci zaczęli się w sobie zatracać, by po chwili bezgranicznie zatopić się w nieskończonych obszarach cudownej rozkoszy. Ani na chwilę nie przestawali się całować, ani tym bardziej tulić się do siebie i z nie mniejszą żarliwością obdarowywali się pieszczotami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:42, 10 Maj 2014    Temat postu: Pocałunek z różą

Bardzo gorąca scena.
Chociaż ja właściwię za bardzo Mari nie lubię ,sama nie wie czego ,kogo chce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:21, 10 Maj 2014    Temat postu:

Rodziny obojga jedzą obiad w salonie, a oni zajmują się ... tym czym się zajmują ... Rolling Eyes bez obaw, że ktoś zechce wejść? Jakoś to mi nie bardzo pasuje do ... jednak nieco pruderyjnego Adama ... on może i szalał, ale na pikniku w plenerze, lub w San Francisco ... w domu, pod okiem taty raczej się zachowywał przyzwoicie ... w XIX wiecznym pojęciu tego słowa ... ale fanfik przez to barwniejszy, przyznaję Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:11, 10 Maj 2014    Temat postu:

Dość śmiałe poczynanie Adama i Marii. Nie chce nawet myśleć, co by to było gdyby tam ktoś zajrzał. Afera murowana Rolling Eyes Ciekawe, jak dalej potoczy się akcja Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:41, 13 Maj 2014    Temat postu:

Na drugi dzień Mały Joe zastanawiał się jak ma podrzucić Marii na poduszkę list (nad którym ślęczał pół nocy, żeby wyglądało tak jakby Adam pisał) oraz czerwoną różę (symbol miłości, jak było w tej książce, do tej pory zawsze się zastanawiał dlaczego daje się właśnie różę, a nie np. niezapominajki, czy jakieś inne kwiaty, teraz już wiedział dlaczego). Tylko jak ominąć krzak róży, żeby sobie rąk nie pokaleczyć (tak jak ostatnim razem), myślał. Żadne rozsądne rozwiązanie nie wchodziło w rachubę, więc tak żeby go nikt nie zauważył, położył list oraz czerwoną jak krew różę pod drzwiami i wrócił do swoich zajęć. Nathaniel Richardson kierował się właśnie w stronę domu de la Vegów, gdyż Alejandro chciał z nim porozmawiać w sprawie pewnej biznesowej sprawy, kiedy na chodniku przed domem zauważył różę i list (co prawda był on zaadresowany do Marii, ale on i tak go otworzył), gdy go przeczytał aż zmiął go ze złości. Poszedł w krzaki i tak żeby nikt go nie widział, przepisał zawartość owej kartki na drugą starannie kaligrafując każdą literę, włożył do drugiej koperty i zaadresował ją do panny de la Vegi. Po chwili pukał już do drzwi ich domu, które otworzył mu senior rodu. Gdy było już po spotkaniu Richardson zwrócił się do Alejandra:
-Czy mógłby pan to przekazać Marii? – zza pazuchy wyjął list oraz różę i położył na biurku.
Co to ma być? Nie będziesz się zalecał do mojej córki padalcu, nie po to ja i Ben obiecaliśmy sobie, kiedy Maria i Joe byli bardzo mali, że w przyszłości będą razem, pomyślał Alejandro. Jego cierpliwość była już na granicy wytrzymałości, bo chciałby żeby Joe i Maria byli już małżeństwem, ale nie wiedział czy ich dzieci się kochają, a bał się naciskać czy wypytywać swoją kochaną córeczkę, jakie są jej uczucia względem najmłodszego Cartwrighta. Przecież gdyby się jej oświadczył powiedziałaby mi o tym, dodał w myślach de la Vega.
-Tak, oczywiście przekażę. – odpowiedział senior rodu prawnikowi.
Po chwili Richardsona już nie było w jego domu. Alejandro mimo tego, że starał się opanować swoją ciekawość i wścibskość, otworzył kopertę zaadresowaną do jego córki i zaczął czytać. Wolałbym żeby to było od Joe niż tego prawniczyny, stwierdził w myślach. Schował z powrotem list do koperty. Ledwo co odłożył przedmiot na miejsce do domu wróciły jego dzieci.
-Kochanie… – rzekł de la Vega do córki – …był tutaj pan Richardson…
-Wiem tato, przecież byłeś z nim umówiony. – powiedziała dziewczyna zdejmując wierzchnie odzienie.
-…kazał ci to przekazać. – mężczyzna w średnim wieku wskazał na list oraz kwiat.
Maria wzięła rzeczy do ręki, poszła na kanapę przed kominkiem, w którym palił się ogień, chcąc nie chcąc zaczęła czytać zawartość listu. Diego podszedł do ojca przy biurku i rzekł mu cicho na ucho:
-Wczoraj przyniósł cały kosz kwiatów, a jakby jeszcze było mało to recytował jej „Sonety” Shakespeara.
Nim Alejandro zdołał to skomentować dało się słyszeć wściekły głos jego córki:
-Nie doczekanie twoje. Prędzej wyjdę za mąż za Roba McGregora niż zostanę twoją dziewczyną. – wrzuciła list do kominka, zaraz za nim wylądowała tam róża, po czym udała się do swojego pokoju.
-Związku raczej z tego nie będzie. – Diego bardzo ucieszył się na reakcję siostry, Alejandro mimowolnie również. – Całe szczęście, że Rob jest już żonaty i to jest groźba raczej bez pokrycia. – stwierdził.
-Mam tego już po prostu dosyć… – oznajmił stary de la Vega odwracając się od biurka w kierunku okna – …jeśli w ciągu najbliższych dwóch tygodni żaden Cartwright nie przyjdzie tu z pierścionkiem, to wydam ją za mąż za pierwszego, który ją poprosi o rękę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Wto 18:41, 13 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:46, 13 Maj 2014    Temat postu: Pocałunek z różą

Ależ ten Alejadro wścibski ,a ten młody prawnik taki wredny.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 16, 17, 18 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 17 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin