Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Marzenia i rzeczywistość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 47, 48, 49  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:28, 26 Maj 2015    Temat postu:

To skandal! (w kwestii ciężkiego tygodnia)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:39, 28 Maj 2015    Temat postu:

Udało mi się napisać kolejny odcinek. Smile

* * * * *

1867 – cz. III.

Panna Norton skończyła pisać na tablicy temat wypracowania i delikatnie otrzepała dłonie z kredowego pyłu. Rozejrzała się po klasie z uwagą, chcąc wyłapać wyraz twarzy poszczególnych uczniów. Niektórzy uśmiechali się tajemniczo, inni wzdychali niczym galernicy, a w oczach jeszcze innych wyczytała - jeśli nie panikę, to przynajmniej zaskoczenie. Po chwili wszystkie głowy pochyliły się nad kartkami. Billy zamyślił się, spojrzał na tablicę i jeszcze raz przeczytał temat. „Za co kochamy swoich rodziców?” Po chwili zaczął pisać:

Mój tata to wyjątkowy człowiek. Skończył studia w Bostonie na wydziale inżynierii i architektury.
Jest wykształcony, oczytany, bezkompromisowy i uczciwy. Nie ma dziedziny, w której nie miałby
czegoś mądrego do powiedzenia. Często w swoim życiu podejmuje trudne decyzje, które nieraz
przysparzają mu wrogów. Cieszy się szacunkiem mieszkańców Virginia City i miłością rodziny.
Mama jest wyrozumiała, opiekuńcza, piękna, elegancka i ma dobre serce. Cudnie gra na harfie,
piecze pyszne biszkopty i sporo czyta. Potrafi rozmawiać z dziećmi o ich problemach.
Ta pobieżna charakterystyka moich rodziców nie odpowiada jednak na zasadnicze pytanie. Za co
ich kocham? Często się mówi, że kocha się za coś lub pomimo czegoś. Przyznam, że nie podoba
mi się żadne z tych określeń. Mój tata nie spoczął, póki mnie nie odnalazł, gdy zostałem porwany.
Czy dlatego go kocham? A może dlatego, że kiedyś podarował mi zdjęcie mojej pierwszej mamy
i opowiedział, jak bardzo się oboje cieszyli, gdy się urodziłem? Czy przestałbym go kochać,
gdyby tego nie zrobił? Czy nasza więź nie byłaby tak silna? Pamiętam, jak bardzo mama cieszyła się
z mojego powrotu. Pamiętam też naszą rozmowę, gdy mi wyjaśniła, jak ważne miejsce zajmuję
w jej sercu. Czy kocham ją z tego powodu? A może dlatego, że po prostu jest obecna w moim życiu?
Kocham moich rodziców. Po prostu. A moja miłość płynie z głębi serca.

Roy Ferguson pisał i kreślił. Zżymał się w duchu i złorzeczył nauczycielce, że wymyśliła tak głupi temat i to akurat wtedy, gdy był zły na swojego ojca. Kilka dni temu dostał od niego lanie za dokuczanie temu małemu Cartwrightowi. A wszystko przez tę głupią Susan. Ośmieszyła go przed kolegami. Trzeba będzie coś wymyślić, aby ją pognębić. Może wrzucić jej żabę za kołnierz? Odwrócił się do dziewczynki, która siedziała tuż za nim i pokazał jej język. Wzruszyła ramionami i popukała się w czoło, po czym wróciła do pisania. Tym jeszcze bardziej go zdenerwowała. Widać było, że Susan nie ma problemów z zadanym tematem. Już chciał jej zabrać wypracowanie, gdy zobaczył, że przypatruje mu się Billy Cartwright siedzący w sąsiednim rzędzie. Patrzył na niego tymi swoimi świdrującymi oczyma tak, jakby chciał przewiercić człowieka na wylot. Roy poczuł się jakoś nieswojo i czym prędzej się odwrócił. Pomyślał, że jak dorośnie, to postara się uprzykrzyć tej wrednej Cartwrightównie życie. Uśmiechnął się do swoich myśli i wziął się za pisanie.
Susan poprawiła się na krzesełku, wyłapała uśmiech Billy’ego, który chyba skończył już pisać i pochyliła się nad kartką. Miała dopiero siedem lat, więc wiedziała, że starszy brat na pewno napisał więcej i lepiej od niej. Ta świadomość jednak nie psuła jej humoru. Była dumna z takiego starszego brata jak Billy, w końcu wszystkie koleżanki jej zazdrościły. Skarżyły się, że ich starsi bracia ciągają je za włosy, dokuczają i lekceważą. Billy był inny. Susan doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Spojrzała na rząd literek.

Kocham moich rodziców najbardziej na świecie. Są wspaniali, sprawiedliwi i wyjątkowi. Zawsze
mogę na nich liczyć. Uczą mnie, jak powinnam postępować, co jest dobre, a co złe. Poświęcają
czas mnie i mojemu rodzeństwu. Wiem, że bardzo mnie kochają i …


Susan uśmiechnęła się. Chciała napisać, że rodzice często się całują, ale pomyślała, że nie będzie zdradzać ich sekretów. Poza tym to akurat nie było tematem jej wypracowania. A szkoda, bo uważała, że całujący się rodzice bardzo ładnie wyglądają. Dobrze, że nie przyłapali jej na podglądaniu. Tacie by się nie spodobało, gdyby się dowiedział o tym fakcie. Nie, … nie będzie pisać o pocałunkach …

* * *

Kimberly przewróciła kartkę powieści Harriet Beecher Stowe „Little Foxes” i zerknęła na śpiącego Adama. Zapatrzyła się na męża z delikatnym uśmiechem na twarzy. Tamtej strasznej nocy doktor Martin przeraził ją wizją operacji. Na szczęście do niej nie doszło, bo kaszel i duszności Adama nie były spowodowane odmą opłucną, ale silnym przeziębieniem, którego nabawił się, leżąc na mokrej ziemi pod tym obrzydłym drzewem. Skończyło się na strachu. Teraz było już znacznie lepiej, choć pacjent wciąż odczuwał ból przy oddychaniu. Kaszel minął, a lekarstwa działały na Adama usypiająco, więc przesypiał w spokoju sporą część dnia i nocy. Podczas pozostałych godzin trochę marudził, narzekał na nudę i przymusowe leżenie w łóżku. Pomysł nadrobienia zaległości w czytaniu książek przypadł mu do gustu i w zasięgu ręki trzymał kilka ostatnich wydań. Dzieci odwiedzały go na zmianę i opowiadały o wszystkim, co się działo. Susan z wypiekami na twarzy czytywała mu „Alicję w Krainie Czarów” i Adam, patrząc na nią, odzyskiwał dobry humor. Córeczka bywała zadziorna, ale to właśnie mu się najbardziej w niej podobało. Wiedział, że poradzi sobie życiu. Dziewczyna mieszkająca na Dzikim Zachodzie musiała być twarda. A jeśli na dodatek była piękna i inteligentna, miała przewagę nad innymi. Adam zdawał sobie sprawę, że prawdziwe kłopoty zaczną się za jakieś dziewięć, dziesięć lat. Na razie nie spędzało mu to snu z powiek.
Kimberly wróciła do czytania książki. Miała zamiar przewrócić kolejną kartkę, gdy usłyszała westchnienie. Adam przyglądał się jej z jakąś dziwną zachłannością.
- Pocałuj mnie – wyraził życzenie, wyciągając w jej kierunku prawą rękę.
- Jak twoje żebra? – spojrzała na niego badawczo, nie ruszając się z fotela.
- O ile mi wiadomo, są na swoim miejscu – zauważył z kpiną w głosie. – I nie rozpadną się w pył, jeśli mnie pocałujesz.
- No, nie wiem – z ociąganiem wstała i wygładziła spódnicę. – Jeszcze ci to zaszkodzi – zastanawiała się na głos.
Adam spojrzał na nią z niedowierzaniem i po chwili uśmiechnął się z przekąsem.
- Żartujesz sobie ze mnie – stwierdził z przyganą. – Z chorego człowieka?
- Ten chory człowiek całkiem szybko dochodzi do zdrowia – zauważyła. – I robi się coraz bardziej … wymagający.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jak będę już całkowicie sprawny, to te złośliwości nie ujdą ci na sucho? – uśmiechnął się rozradowany.
- A jakże – odwzajemniła uśmiech. – Na to właśnie liczę.
- Czuję się jak stuletni dziadek – poskarżył się, przybierając smutną minę.
- Wygrałeś, mój ty staruszku – Kim pokręciła głową i z westchnieniem usiadła na łóżku. Pochyliła się nad Adamem, który objął jej plecy zdrową ręką. Pocałowała go delikatnie raz i drugi, starając się nie dotknąć zabandażowanego torsu. Chciała się odsunąć, ale Adam jej na to nie pozwolił. Pocałunek się przedłużał i nabierał mocy. Resztki świadomości przesłały jej sygnał, że mąż przyciągnął ją zbyt blisko i w końcu stało się. Adam syknął i zamarł. Kimberly wysunęła się z jego objęć i spojrzała na niego z mieszaniną lęku i wyrzutu.
- Tak to się właśnie kończy – zawyrokowała. – Upierasz się, a później cierpisz.
- A czy ja się skarżę? – zapytał z miną niewiniątka.
- Czasem jesteś nieznośny.
- Wiem – uśmiechnął się, jakby był z tego dumny.
- Zejdę na dół i przyniosę ci drugie śniadanie – powiedziała, kierując się w stronę drzwi.
- A jak zjem ładnie, to dostanę nagrodę?
- Na pewno nie taką, o jakiej myślisz – Kim spojrzała na niego znacząco i wyszła.
Adam uśmiechnął się do siebie. Wiedział, że coś wymyśli, aby ją przekonać do swego pomysłu. Przecież prędzej czy później zawsze mu ulegała …

* * *

Jennifer Norton już od godziny sprawdzała wypracowania, które jej uczniowie pisali na lekcji. Poziom prac był różny. Zważywszy, że pisały je dzieci w różnym wieku, nie mogła oczekiwać cudów. Większość wydawała się jej schematyczna i mało odkrywcza. Ilość błędów też przyprawiała o zawrót głowy. Siedziała coraz bardziej znużona. Odłożyła wypracowanie Roya Fergusona niemal z niesmakiem. Dawno nie czytała takich bredni. Spojrzała na kolejną pracę. Równe, staranne pismo. Przeczytała, niczego nie poprawiając. Zamyśliła się. Billy Cartwright zaskoczył ją swą szczerością. Od kilku lat mieszkała w Virginia City i słyszała o tym i owym. Ktoś jej opowiadał o tej historii z porwaniem, teraz już nawet nie pamiętała, kto to był. Ponoć uprowadziła go własna babka, oszalała z bólu po stracie córki. Tyle wiedziała. Nie dopytywała się o szczegóły, bo uważała, że nie są jej do niczego potrzebne. Życie osobiste rodziców jej uczniów było ich prywatną sprawą i o ile nie wpływało na uczęszczanie dzieci do szkoły, w ogóle się tym nie interesowała. Jeszcze raz spojrzała na pierwszy akapit w pracy Billy’ego, w którym opisywał swego ojca. Z tego, co słyszała i zdążyła zaobserwować, mogła wyciągnąć tylko jeden wniosek - taki, że Adam Cartwright jest porządnym człowiekiem, kochającym ojcem i mężem. Spojrzała w okno i zamyśliła się. Czy to możliwe, aby zdarzali się też tacy mężczyźni? Tacy, którzy nie zmieniają się po ślubie? Wstała od stołu i podeszła do komódki, na której stało zdjęcie jej rodziców. Zostało wykonane w dniu ich ślubu. Byli na nim uśmiechnięci i szczęśliwi. Ona, Jennifer, odkąd sięgnęła pamięcią, zawsze widziała płaczącą matkę, notorycznie upokarzaną przez ojca, który o wszystko miał pretensje i był wiecznie niezadowolony. Nieraz posuwał się do rękoczynów. A przecież mama opowiadała, że przed ślubem był wesołym i miłym człowiekiem. Ponoć zmienił się, gdy na świat przyszło dziecko, czyli ona. Jennifer westchnęła i odstawiła zdjęcie. Na pensji poznała czarnowłosą Mariette, która trzymała się na uboczu. Zaprzyjaźniły się po kilku miesiącach. Czarnulka w zaufaniu wyznała jej straszną tajemnicę. Ojciec podczas kłótni uderzył matkę, która spadła ze schodów i się zabiła. Zabronił jej mówić o tym komukolwiek. Straszył, że jej też się pozbędzie, jeśli go wyda. Mariette opowiadała, że jej matka wyszła za mąż z wielkiej miłości. Nie mogła pojąć, dlaczego to uczucie tak szybko się wypaliło. Dziewczęta doszły do wniosku, że małżeństwo wszystko psuje i że mężczyźni zmieniają się, gdy już zdobędą upragnioną kobietę. Przyrzekły sobie, że nigdy nie wyjdą za mąż. Dzięki temu unikną cierpienia i rozczarowania. Jennifer nie ufała mężczyznom, traktowała ich oschle i rzeczowo. Mimo to znalazło się kilku desperatów, którzy postanowili starać się o jej rękę. Odprawiła ich z kwitkiem, stanowczo i bez ceregieli. Nie zamierzała popełniać błędu swej matki. Usiadła przy stole i spojrzała na wypracowanie Billy’ego. Westchnęła. Musiała jednak przyznać, że ten chłopiec miał wspaniałych, kochających rodziców.

* * *

Adam odłożył „Lasy Maine” Henry’ego Davida Thoreau na kołdrę. Bolały go żebra. Położył rękę na klatce i delikatnie przesunął dłonią po bandażach. Skrzywił się nieznacznie. I tak miał dużo szczęścia, ale długi okres rekonwalescencji wcale mu się nie uśmiechał. Świadomość, że przez jakiś czas będzie bezużyteczny, sprawiała, że niemal zgrzytał zębami ze złości. Lubił czuć się potrzebny i niezastąpiony. Teraz był odcięty od świata. Najbardziej nie podobało mu się polecenie doktora Martina, który kazał mu ograniczyć przyjmowanie gości. Zalecał spokój i wypoczynek. Adam nie zamierzał go słuchać w tej kwestii i jeszcze dziś miał zamiar przekonać żonę, aby posłała po Dana. Zastanawiał się, jakich argumentów użyć. Nagle drzwi się uchyliły i pojawiła się w nich tajemniczo uśmiechnięta Kimberly.
- Masz gościa – powiedziała i otworzyła szerzej drzwi.
- Żyjesz – zauważył Dan Stevenson, wchodząc do środka.
- Chyba nie jesteś zaskoczony tym faktem – rzucił z przekąsem Adam.
- Zrobię kawę – zaproponowała Kimberly i wyszła, zostawiając ich samych.
- Nie wyglądasz najlepiej – stwierdził Dan, odruchowo pocierając szczękę i siadając na wolnym krześle.
- Tak, pocieszaj mnie, przyjacielu – poprosił z kpiną w głosie, akcentując ostatni wyraz.
- Użalać się nad tobą nie będę – powiedział z lekkim uśmiechem. – Nie przyszedłem tu w charakterze płaczki.
Zapadła cisza. Każdy z nich chciał coś powiedzieć, ale wciąż się wahał.
- Cieszę się, że jesteś – Adam zdobył się na szczerość.
- A ja się cieszę, że … no wiesz … i tak … w ogóle – delikatnie wzruszył ramionami. – Dobrze, że dochodzisz do siebie.
- Nie mogłem pozwolić, żeby drzewo mnie załatwiło – Adam uśmiechnął się kącikiem ust.
- Fakt – pokiwał głową ze zrozumieniem. – A wiesz, że Simon Krent wpadł do studni? Chciał zobaczyć swoje odbicie w wodzie. Ledwo go wyciągnęliśmy.
- Zawsze mówiłem, że temu chłopakowi brakuje rozumu – stwierdził Adam. – Każdym czynem zdaje się to potwierdzać.
Dan spojrzał na Adama i pobębnił palcami o kolano. Wyraźnie chciał mu powiedzieć o czymś jeszcze.
- O co chodzi? – zapytał przyjaciel, zanim Dan zdecydował się otworzyć usta. – Coś cię gnębi?
- Wręcz przeciwnie – uśmiechnął się i w jednej chwili podjął decyzję. – Zostanę po raz drugi ojcem.
- Ha! – Adam ucieszył się i zareagował, jakby chciał się podnieść, ale ból przypomniał mu, że nie może wykonywać gwałtownych ruchów. – Gratuluję! Naprawdę się cieszę! Jak Elizabeth? Dobrze się czuje?
- Znakomicie – powiedział głosem, w którym pobrzmiewała nieskrywana radość i męska duma. – Wprost promienieje.
- Mała Maria już wie?
- Tak, powiedzieliśmy jej.
- Jak zareagowała?
- Cieszy się, że będzie miała brata lub siostrzyczkę – Dan przeczesał dłonią włosy i spojrzał na przyjaciela z zakłopotaniem. – Tak między nami … to chciałbym, żeby to był syn. Rozumiesz?
- Każdy mężczyzna cię zrozumie – powiedział z przekonaniem w głosie.
- Kawa – Kimberly pojawiła się w pokoju z tacą, na której znalazły się też ciasteczka.
- Świetnie, wzniesiemy nią toast – zaproponował podekscytowany Adam.
- Toast? – Kim przeniosła spojrzenie z jednego na drugiego, odstawiając na stolik tacę. – Coś mnie ominęło?
Gdy usłyszała nowinę, rzuciła się bratu na szyję i pocałowała go w oba policzki. Po chwili filiżanki z kawą spełniły funkcję kieliszków z szampanem. Wszak powód do świętowania był nie byle jaki. Smile

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:19, 28 Maj 2015    Temat postu: Marzenia i rzeczywistość

Mam nadzieję ,że znajdzie się ktoś odpowiedni dla nauczycielki ,bo zaczęłam ją lubić.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:28, 28 Maj 2015    Temat postu:

Adam powoli dochodzi do zdrowia i wszystko ponownie dobrze się układa.
U Dana również się szczęści. Fajnie, że znowu zostanie ojcem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:28, 28 Maj 2015    Temat postu:

Zorino, tak naprawdę, to nie wiem. Panna Norton nie chce wychodzić za mąż. Rolling Eyes

Camilo, Dan sporo czekał na drugie dziecko. Na razie się cieszy. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:44, 28 Maj 2015    Temat postu:

Przeczytałam. Skomentuję później ...
Panna Norton może jeszcze zmienić zdanie. Jest rozsądną kobieta i może mieć szczęście ... kto wie ... jeśli spotka porządnego, miłego faceta ... bezinteresownego (mam na myśli dybanie na jej posag) Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:58, 28 Maj 2015    Temat postu:

Ewelina napisał:
Jest rozsądną kobieta i może mieć szczęście ...

Może, ale nie musi. Panna Norton zdaje sobie z tego sprawę i woli nie ryzykować. I takie postępowanie uważa za rozsądne. Neutral


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:20, 28 Maj 2015    Temat postu:

Mada napisał:

Camilo, Dan sporo czekał na drugie dziecko. Na razie się cieszy. Smile


Przeczytałam, fajnie...dobrze... ale mam pytanko zanim się uzewnętrznię (wiesz ...w tramwaju czytam obecnie Chmielewską Wink ) ....czy Ty planujesz coś zrobić mojemu ulubieńcowi? Shocked Very Happy Shocked Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 21:21, 28 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:26, 28 Maj 2015    Temat postu:

Aga napisał:
....czy Ty planujesz coś zrobić mojemu ulubieńcowi? Shocked Very Happy Shocked Very Happy

Miałam raczej plany względem Elizabeth, ale po głębszym zastanowieniu doszłam do wniosku, że chyba ich nie zrealizuję. Wydają się zbyt radykalne i ... drastyczne... Rolling Eyes nieodwracalne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:01, 29 Maj 2015    Temat postu:

Cytat:
Mój tata to wyjątkowy człowiek. Skończył studia w Bostonie na wydziale inżynierii i architektury.
Jest wykształcony, oczytany, bezkompromisowy i uczciwy. Nie ma dziedziny, w której nie miałby
czegoś mądrego do powiedzenia.

Cały Adam. Nic dodać, nic ująć

Cytat:
Kocham moich rodziców. Po prostu. A moja miłość płynie z głębi serca.

Po prostu ich kocha – kwintesencja miłości panującej w rodzinie. Ceni ich za to co robili, za charakter, ale nawet, jakby byli inni, też by ich kochał

Cytat:
Roy Ferguson pisał i kreślił. Zżymał się w duchu i złorzeczył nauczycielce, że wymyśliła tak głupi temat i to akurat wtedy, gdy był zły na swojego ojca. Kilka dni temu dostał od niego lanie za dokuczanie temu małemu Cartwrightowi.

Biedny Roy, nie trafił w temat … no i co ma biedny pisać, kiedy go jeszcze siedzenie boli?

Cytat:
A wszystko przez tę głupią Susan. Ośmieszyła go przed kolegami. Trzeba będzie coś wymyślić, aby ją pognębić. Może wrzucić jej żabę za kołnierz?

Za kilka lat pewnie zmieni zdanie i … zamiary. Pewnie porzuci pomysł z żabą

Cytat:
Tamtej strasznej nocy doktor Martin przeraził ją wizją operacji. Na szczęście do niej nie doszło, bo kaszel i duszności Adama nie były spowodowane odmą opłucną, ale silnym przeziębieniem, którego nabawił się, leżąc na mokrej ziemi pod tym obrzydłym drzewem. Skończyło się na strachu.

Na szczęście skalpel doktora Martina pozostał w torbie lekarskiej.Mam nadzieję, że już nie będzie potrzebny. Przynajmniej w tym fanfiku

Cytat:
Susan z wypiekami na twarzy czytywała mu „Alicję w Krainie Czarów” i Adam, patrząc na nią, odzyskiwał dobry humor. Córeczka bywała zadziorna, ale to właśnie mu się najbardziej w niej podobało. Wiedział, że poradzi sobie życiu.

I już mu przeszła złość na córeczkę

Cytat:
- Pocałuj mnie – wyraził życzenie, wyciągając w jej kierunku prawą rękę.
- Jak twoje żebra? – spojrzała na niego badawczo, nie ruszając się z fotela.
- O ile mi wiadomo, są na swoim miejscu – zauważył z kpiną w głosie. – I nie rozpadną się w pył, jeśli mnie pocałujesz.

O! Tego to doktor Martin nie zalecał jako kuracji!

Cytat:
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jak będę już całkowicie sprawny, to te złośliwości nie ujdą ci na sucho? – uśmiechnął się rozradowany.

Jeszcze choruje, a już grozi żonie … na szczęście nie rękoczynami niegodnymi dżentelmena

Cytat:
- Tak to się właśnie kończy – zawyrokowała. – Upierasz się, a później cierpisz.
- A czy ja się skarżę? – zapytał z miną niewiniątka.

Nie skarży się, ale cierpi

Cytat:
Większość wydawała się jej schematyczna i mało odkrywcza. Ilość błędów też przyprawiała o zawrót głowy. Siedziała coraz bardziej znużona.

Praca nauczyciela zawsze była ciężka i niewdzięczna

Cytat:
… Adam Cartwright jest porządnym człowiekiem, kochającym ojcem i mężem. Spojrzała w okno i zamyśliła się. Czy to możliwe, aby zdarzali się też tacy mężczyźni?

O tym, że Adam jest taki wiedzą wszyscy w okolicy. Panna Norton jest jednak nową mieszkanką Wirginia City

Cytat:
Ona, Jennifer, odkąd sięgnęła pamięcią, zawsze widziała płaczącą matkę, notorycznie upokarzaną przez ojca, który o wszystko miał pretensje i był wiecznie niezadowolony. Nieraz posuwał się do rękoczynów. A przecież mama opowiadała, że przed ślubem był wesołym i miłym człowiekiem. Ponoć zmienił się, gdy na świat przyszło dziecko, czyli ona.

Myślę, że mama Jennifer niedostatecznie przyjrzała się narzeczonemu i nie zauważyła, albo nie chciala zauważyć niektórych cech jego charakteru. Niestety miłość nakłada różowe okulary

Cytat:
Czarnulka w zaufaniu wyznała jej straszną tajemnicę. Ojciec podczas kłótni uderzył matkę, która spadła ze schodów i się zabiła. Zabronił jej mówić o tym komukolwiek. Straszył, że jej też się pozbędzie, jeśli go wyda. Mariette opowiadała, że jej matka wyszła za mąż z wielkiej miłości. Nie mogła pojąć, dlaczego to uczucie tak szybko się wypaliło.

Niektóre kobiety miały pecha, albo … trafiły na łowców posagów udających uczucie

Cytat:
Przyrzekły sobie, że nigdy nie wyjdą za mąż. Dzięki temu unikną cierpienia i rozczarowania.

W dodatku ocalą życie

Cytat:
Jennifer nie ufała mężczyznom, traktowała ich oschle i rzeczowo. Mimo to znalazło się kilku desperatów, którzy postanowili starać się o jej rękę. Odprawiła ich z kwitkiem, stanowczo i bez ceregieli. Nie zamierzała popełniać błędu swej matki.

Ciekawe, czy wydarzy się coś, co zachwieje decyzją panny Norton?

Cytat:
- Nie wyglądasz najlepiej – stwierdził Dan, odruchowo pocierając szczękę i siadając na wolnym krześle.

A jak ma wyglądać po TAKIM wypadku?

Cytat:
Zostanę po raz drugi ojcem.
- Ha! – Adam ucieszył się i zareagował, jakby chciał się podnieść, ale ból przypomniał mu, że nie może wykonywać gwałtownych ruchów. – Gratuluję! Naprawdę się cieszę! Jak Elizabeth? Dobrze się czuje?
- Znakomicie – powiedział głosem, w którym pobrzmiewała nieskrywana radość i męska duma. – Wprost promienieje.

To bardzo dobra nowina i powód do dumy … nie tylko męskiej

Bardzo dobrze opracowane, starannie, konsekwentnie i trafnie opisane zachowanie bohaterów fanfika. Miło się czyta. Do tego rodzinna atmosfera, radosne wiadomości, świetnie oddane relacje pomiędzy dziećmi i rodzicami. Tym bardziej widoczny jest kontrast w postaci wspomnień panny Norton, doświadczeń z jej życia i jej przyjaciółki. Bardzo interesujące – ten wątek aż prosi się o rozwinięcie


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 0:04, 29 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:31, 29 Maj 2015    Temat postu:

Mada przeczytałam jednym tchem. Adaś nam zdrowieje i zdaje się, że ma apetyt na czekoladki Wink Jutro, a właściwie to już dzisiaj skomentuję obszerniej Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:07, 29 Maj 2015    Temat postu:

Ewelina napisał:
Na szczęście skalpel doktora Martina pozostał w torbie lekarskiej.Mam nadzieję, że już nie będzie potrzebny. Przynajmniej w tym fanfiku

Tego zagwarantować nie mogę. Sama jeszcze nie wie, co i komu się przydarzy. Rolling Eyes

Ewelina napisał:
Tym bardziej widoczny jest kontrast w postaci wspomnień panny Norton, doświadczeń z jej życia i jej przyjaciółki. Bardzo interesujące – ten wątek aż prosi się o rozwinięcie

Kolejny wątek do rozwinięcia. Shocked W tym opowiadaniu jest tyle wątków, że niektórzy bohaterzy już dawno zeszli na dalszy plan. Ale pomyślę, może coś da się zrobić.Smile

Ewelino, dziękuję za życzliwy i ciekawy komentarz. Very Happy Very Happy


ADA napisał:
Adaś nam zdrowieje i zdaje się, że ma apetyt na czekoladki Wink

Na czekoladki to przyjdzie mu poczekać jakiś czas...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Pią 19:07, 29 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:13, 29 Maj 2015    Temat postu:

Cytat:
Udało mi się napisać kolejny odcinek.

Co ucieszyło mnie ogromnie

Cytat:
Billy zamyślił się, spojrzał na tablicę i jeszcze raz przeczytał temat. „Za co kochamy swoich rodziców?” Po chwili zaczął pisać:

Mój tata to wyjątkowy człowiek. (…) Kocham moich rodziców. Po prostu. A moja miłość płynie z głębi serca.

Piękne słowa dziecka o rodzicach

Cytat:
Roy Ferguson pisał i kreślił. Zżymał się w duchu i złorzeczył nauczycielce, że wymyśliła tak głupi temat i to akurat wtedy, gdy był zły na swojego ojca. Kilka dni temu dostał od niego lanie za dokuczanie temu małemu Cartwrightowi. A wszystko przez tę głupią Susan.

Zdaje się, że Royowi temat zupełnie nie przypadł do gustu. W kontekście „trzepania” spodni zupełnie zrozumiałe.
Cytat:
Kimberly przewróciła kartkę powieści Harriet Beecher Stowe „Little Foxes” i zerknęła na śpiącego Adama. Zapatrzyła się na męża z delikatnym uśmiechem na twarzy. Tamtej strasznej nocy doktor Martin przeraził ją wizją operacji. Na szczęście do niej nie doszło, bo kaszel i duszności Adama nie były spowodowane odmą opłucną, ale silnym przeziębieniem, którego nabawił się, leżąc na mokrej ziemi pod tym obrzydłym drzewem. Skończyło się na strachu.

I całe szczęście. Przyznam się, że już miałam wizje Adama operowanego przez doktora Martina. Na szczęście to tylko przeziębienie
Cytat:
Podczas pozostałych godzin trochę marudził, narzekał na nudę i przymusowe leżenie w łóżku. Pomysł nadrobienia zaległości w czytaniu książek przypadł mu do gustu i w zasięgu ręki trzymał kilka ostatnich wydań.

Czytanie książek to jedyny plus sytuacji w jakiej znalazł się Adam.
Cytat:
Susan z wypiekami na twarzy czytywała mu „Alicję w Krainie Czarów” i Adam, patrząc na nią, odzyskiwał dobry humor. Córeczka bywała zadziorna, ale to właśnie mu się najbardziej w niej podobało. Wiedział, że poradzi sobie życiu. Dziewczyna mieszkająca na Dzikim Zachodzie musiała być twarda.

Tatuś dumny z córki, tak bardzo do niego podobnej. Z jej charakterem to gdy dorośnie to i ranczo będzie potrafiła poprowadzić
Cytat:
Kimberly wróciła do czytania książki. Miała zamiar przewrócić kolejną kartkę, gdy usłyszała westchnienie. Adam przyglądał się jej z jakąś dziwną zachłannością.
- Pocałuj mnie – wyraził życzenie, wyciągając w jej kierunku prawą rękę.
- Jak twoje żebra? – spojrzała na niego badawczo, nie ruszając się z fotela.
- O ile mi wiadomo, są na swoim miejscu – zauważył z kpiną w głosie. – I nie rozpadną się w pył, jeśli mnie pocałujesz.

Proszę jaki roszczeniowy się zrobił
Cytat:
- Żartujesz sobie ze mnie – stwierdził z przyganą. – Z chorego człowieka?
- Ten chory człowiek całkiem szybko dochodzi do zdrowia – zauważyła. – I robi się coraz bardziej … wymagający.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jak będę już całkowicie sprawny, to te złośliwości nie ujdą ci na sucho? – uśmiechnął się rozradowany.

Adam przechodzi do groźby … całkiem miłej grożby
Cytat:
. - Tak to się właśnie kończy – zawyrokowała. – Upierasz się, a później cierpisz.
- A czy ja się skarżę? – zapytał z miną niewiniątka.
- Czasem jesteś nieznośny.
- Wiem – uśmiechnął się, jakby był z tego dumny.

To prawda, Kim. Adam jest nie tylko nieznośny, ale także uparty, pewny siebie … i czasami zarozumiały … po prostu cudny
Cytat:
Spojrzała na kolejną pracę. Równe, staranne pismo. Przeczytała, niczego nie poprawiając. Zamyśliła się. Billy Cartwright zaskoczył ją swą szczerością.

Świetnie napisane wypracowanie to wytchnienie w ciężkiej pracy nauczycielki
Cytat:
Ona, Jennifer, odkąd sięgnęła pamięcią, zawsze widziała płaczącą matkę, notorycznie upokarzaną przez ojca, który o wszystko miał pretensje i był wiecznie niezadowolony. Nieraz posuwał się do rękoczynów. A przecież mama opowiadała, że przed ślubem był wesołym i miłym człowiekiem. Ponoć zmienił się, gdy na świat przyszło dziecko, czyli ona.

Jennifer nie ma zbyt miłych wspomnień z dzieciństwa. Jej ojciec okazał się rodzinnym tyranem. Nic dziwnego, że dziewczyna nie myśli o małżeństwie, bo jak napisałaś, chciała uniknąć pomyłki matki.
Cytat:
Świadomość, że przez jakiś czas będzie bezużyteczny, sprawiała, że niemal zgrzytał zębami ze złości. Lubił czuć się potrzebny i niezastąpiony. Teraz był odcięty od świata. Najbardziej nie podobało mu się polecenie doktora Martina, który kazał mu ograniczyć przyjmowanie gości.

Dla kogoś, kto czuje się tak potrzebny jak Adam ”uziemnienie” jest prawdziwym przekleństwem. Bardzo się męczy, bidulek

Cytat:
- Cieszę się, że jesteś – Adam zdobył się na szczerość.
- A ja się cieszę, że … no wiesz … i tak … w ogóle – delikatnie wzruszył ramionami. – Dobrze, że dochodzisz do siebie.
- Nie mogłem pozwolić, żeby drzewo mnie załatwiło – Adam uśmiechnął się kącikiem ust.

Prawdziwa męska przyjaźń

Cytat:
- O co chodzi? – zapytał przyjaciel, zanim Dan zdecydował się otworzyć usta. – Coś cię gnębi?
- Wręcz przeciwnie – uśmiechnął się i w jednej chwili podjął decyzję. – Zostanę po raz drugi ojcem.
- Ha! – Adam ucieszył się i zareagował, jakby chciał się podnieść, ale ból przypomniał mu, że nie może wykonywać gwałtownych ruchów. – Gratuluję! Naprawdę się cieszę! Jak Elizabeth? Dobrze się czuje?
- Znakomicie – powiedział głosem, w którym pobrzmiewała nieskrywana radość i męska duma. – Wprost promienieje.


Wspaniała wiadomość! Dan i Elizabeth ponownie zostaną rodzicami. Mam nadzieję, że nic nie zakłóci ich oczekiwania na maleństwo.
Mada, odcinek jak zwykle świetnie opracowany. Losy bohaterów konsekwentnie prowadzone. Wszystko bardzo spójne i dopracowane.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pią 23:42, 29 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:33, 29 Maj 2015    Temat postu:

ADA napisał:
Zdaje się, że Royowi temat zupełnie nie przypadł do gustu. W kontekście „trzepania” spodni zupełnie zrozumiałe.

Laughing Laughing Roy nie mógł napisać, że kocha ojca za to, że wymierzył mu sprawiedliwą karę za przewinienia. Wink Jest zły na ojca, nauczycielkę, Susan. Wszyscy są winni, tylko nie on ...

ADA, dziękuję za sympatyczny komentarz. Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:17, 30 Maj 2015    Temat postu:

Mada napisał:

Jest wykształcony, oczytany, bezkompromisowy i uczciwy. Nie ma dziedziny, w której nie miałby
czegoś mądrego do powiedzenia. (…)Często się mówi, że kocha się za coś lub pomimo czegoś. Przyznam, że nie podoba mi się żadne z tych określeń. Mój tata nie spoczął, póki mnie nie odnalazł, gdy zostałem porwany.
Czy dlatego go kocham? A może dlatego, że kiedyś podarował mi zdjęcie mojej pierwszej mamy
i opowiedział, jak bardzo się oboje cieszyli, gdy się urodziłem? (…)
Kocham moich rodziców. Po prostu. A moja miłość płynie z głębi serca.

Bardzo piękny opis rodziców. Nic dodać nic ująć. Billy ma talent w wyrażaniu i opisywaniu emocji.
Mada napisał:

Roy Ferguson pisał i kreślił. Zżymał się w duchu i złorzeczył nauczycielce, że wymyśliła tak głupi temat i to akurat wtedy, gdy był zły na swojego ojca. Kilka dni temu dostał od niego lanie za dokuczanie temu małemu Cartwrightowi.

Roy Ferguson istotnie nie ma łatwego zadania, ale nie dlatego, że dostał manto. Myślę, że on chyba nie ma czułych rodziców.
Mada napisał:

Pomyślał, że jak dorośnie, to postara się uprzykrzyć tej wrednej Cartwrightównie życie. Uśmiechnął się do swoich myśli i wziął się za pisanie.

Mam niepokojące wrażenie, że właśnie tak będzie.
Mada napisał:

Nie, … nie będzie pisać o pocałunkach …

Myślę, że to dobry pomysł.
Mada napisał:

- Pocałuj mnie – wyraził życzenie, wyciągając w jej kierunku prawą rękę.
- Jak twoje żebra? – spojrzała na niego badawczo, nie ruszając się z fotela.
- O ile mi wiadomo, są na swoim miejscu – zauważył z kpiną w głosie. – I nie rozpadną się w pył, jeśli mnie pocałujesz.

Adam jest bardzo pewny siebie. I wiemy jak to się skończyło.
Mada napisał:

- A jak zjem ładnie, to dostanę nagrodę?

A co on taki roszczeniowy. Tylko „ja”, „ja” i „ja” Mnie to nie przeszkadza absolutnie
Mada napisał:

Ona, Jennifer, odkąd sięgnęła pamięcią, zawsze widziała płaczącą matkę, notorycznie upokarzaną przez ojca, który o wszystko miał pretensje i był wiecznie niezadowolony. Nieraz posuwał się do rękoczynów. A przecież mama opowiadała, że przed ślubem był wesołym i miłym człowiekiem. Ponoć zmienił się, gdy na świat przyszło dziecko, czyli ona. Jennifer westchnęła i odstawiła zdjęcie.

A to niespodzianka. Zastanawiałam się co powodowało nią by trwać w staropanienieństwie…a to takie doświadczenia przykre.
Mada napisał:

Na pensji poznała czarnowłosą Mariette, która trzymała się na uboczu. Zaprzyjaźniły się po kilku miesiącach. Czarnulka w zaufaniu wyznała jej straszną tajemnicę. Ojciec podczas kłótni uderzył matkę, która spadła ze schodów i się zabiła. Zabronił jej mówić o tym komukolwiek. Straszył, że jej też się pozbędzie, jeśli go wyda. Mariette opowiadała, że jej matka wyszła za mąż z wielkiej miłości. Nie mogła pojąć, dlaczego to uczucie tak szybko się wypaliło.

A to pech. Kolejne przykre doświadczenie tym razem koleżanki ugruntowało decyzję Jennifer.
Mada napisał:

- Żyjesz – zauważył Dan Stevenson, wchodząc do środka.

Mój ulubiony szeryf przybył.
Mada napisał:

- O co chodzi? – zapytał przyjaciel, zanim Dan zdecydował się otworzyć usta. – Coś cię gnębi?
- Wręcz przeciwnie – uśmiechnął się i w jednej chwili podjął decyzję. – Zostanę po raz drugi ojcem.

Cudownie! Wspaniałe wiadomości.
Mada napisał:

- Cieszy się, że będzie miała brata lub siostrzyczkę – Dan przeczesał dłonią włosy i spojrzał na przyjaciela z zakłopotaniem. – Tak między nami … to chciałbym, żeby to był syn. Rozumiesz?

Czyli wtedy gładko bujał, że mógłby mieć same córki… Znaczy nie chciał sprawić Elizabeth przykrości. Cóż za wspaniały mąż.

Mada bardzo ciepły odcinek, miejscami rozczulający poprze przemyślenia dzieci, wzbogacony o dobre wiadomości (dziecko i chęć na czekoladki)
Chcę ciągu dalszego.
p.s. nie wiem co planujesz związku z panną Jenifer, ale jestem za uszczęśliwieniem jej. Po krótkim przemyśleniu mam nadzieję usłyszeć jeszcze o Roy Fergusonie ...żeby namieszał czy "cóś"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 47, 48, 49  Następny
Strona 15 z 49

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin