Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koniec i początek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 94, 95, 96  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:19, 24 Wrz 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Nie spodziewałam się, że to ojciec ofiary okaże się zabójcą

To chyba dobrze. Gdyby intryga kryminalna była od początku jasna i czytelna, nie byłoby niespodzianki. Smile

Ewelina napisał:
Po kiego czorta tak się szarpali dla niechcianego gościa?

Ben chciał się pokazać z jak najlepszej strony, mimo wszystko. Poza tym Senszen domagała się opisów, wyliczając elementy składowe, które starałam się uwzględnić. Rolling Eyes

Aga napisał:
Czy pani Nolan będzie coś kombinować? Bo z fragmentu wykluły mi się dwie opcje.

Kombinować będzie, a opcji jest znacznie więcej … Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 0:19, 25 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Młody mężczyzna pod wpływem jej spojrzenia lekko się zaczerwienił. Od kwadransa usiłował podtrzymywać rozmowę, która co i rusz się rwała.

Wyobrażam sobie tą atmosferę Wink
Cytat:
Zastawa lśniła, a obrus rozłożony na stole porażał bielą. Hop Sing stanął na wysokości zadania. Przygotowana przez niego duszona jagnięcina z rozmarynem rozpływała się w ustach, a ciasto cytrynowe pieściło podniebienia.

Doceniam Mada, dziękuję za piękny opis Very Happy
Cytat:
Nie bardzo jednak wiedział, o czym ma rozmawiać z wybranką najmłodszego syna. Zasób tematów wyczerpał podczas posiłku i teraz gorączkowo szukał w myślach czegoś interesującego. Hoss nigdy nie był wytrawnym mówcą, a Lucy wydawała się jakaś onieśmielona.

Niezręcznie, nieswojo… Ależ oni się musieli męczyć
Cytat:
Chłopczyk przeziębił się na wczorajszym spacerze z ciocią. Obaj z Tobym biegali po łące do upadłego, zgrzali się i synek Adama zaczął gorączkować. Napojony wywarem z lipy z dodatkiem miodu szybko zapadł w sen, ale ojciec wolał dmuchać na zimne.

Adam smutny, zmartwiony. Pewnie wolałby cały wieczór spędzić z synkiem. Czytać bajki, otulić kołdrą… A nie delektować się jagnięciną.
Cytat:
Tego wymagało dobre wychowanie, które wpoił im Ben. Trafił idealnie. Wdowa Nolan właśnie się podnosiła z sofy, dziękując za miło spędzony wieczór. Odprowadzili ją do powozu, którym Joe odwoził ją do domu. Gdy bryczka zniknęła im z oczu, weszli śpiesznie do środka.

Na pewno nawet ulgi nie ukrywali Rolling Eyes
Cytat:
Chciałbym uchronić syna przed popełnieniem życiowego błędu – tłumaczył się Ben.
- Joe wydaje się zakochany – powiedział Hoss, bezradnie rozkładając ręce.
- Może mu przejdzie? – Ben jeszcze nie tracił nadziei.

Ciekawe ile razy to Ben miał taką nadzieję?
[/quote][/i] Joe ją bawił. Lubiła jego młodzieńczy entuzjazm i niespożytą energię, ale w rzeczywistości spędzała z nim czas tylko dlatego, aby zbliżyć się do Adama[/i][/quote]
Powinna jeszcze dodać, ze czuła się przy nim młodsza
Cytat:
Ze złością chwyciła fajansowy flakonik i rzuciła nim o ścianę. Nigdy się jej nie podobał.

Dobrze, że był pod ręką Very Happy
Cytat:
Jak ta sprawa się skończy, składam rezygnację… Już postanowiłem – dodał, widząc, że Stevenson chce coś powiedzieć.
- Rozumiem – Dan schylił z szacunkiem głowę.
– Zasługujesz na to stanowisko – Coffee klepnął go z uznaniem w ramię i odchrząknął. – Chodźmy już.

Roy przechodzi na zasłużona emeryturę, Dan obejmuje stanowisko. Zmiany Smile Dobre na lepsze?
Cytat:
Adam myślał o synku, który czuł się już całkiem dobrze. Obiecał Billy'emu, że przywiezie mu z miasta rożek cukierków. Było oczywiste, że słowa dotrzyma. Hoss dzielnie wykańczał prowiant przygotowany zawczasu przez niezawodnego Hop Singa.

Very Happy Very Happy Very Happy
Cytat:
Dlaczego Jamison zabił własnego syna? – Ben nie mógł uwierzyć w rewelacje przywiezione przez Adama i Hossa, którzy właśnie wrócili do Ponderosy.
- Michael groził mu, że wyjawi jego finansowe matactwa – wyjaśnił Adam. – Jamison okradał wpływowych wspólników z San Francisco.
- A syn nie chciał na to patrzeć – ojciec z powagą pokiwał głową.
- No …, niezupełnie – musiał przyznać Adam.
- To znaczy?
- Michaelowi zależało na pieniądzach, a nie na uczciwości.

Okropne, przerażające...

Odcinek jak zwykle starannie, pięknie napisany. Dopracowane szczegóły, piękne opisy (Smile) Czytało się znakomicie, czekam na ciąg dalszy Laughing
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:49, 25 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Powinna jeszcze dodać, ze czuła się przy nim młodsza

Do tego to pewnie by się nie przyznała nawet sama przed sobą. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:06, 25 Wrz 2014    Temat postu:

* * * * *

Adam ładował skrzynki z zakupami na wóz. Z daleka zobaczył Dana Stevensona, który najprawdopodobniej właśnie odebrał list z poczty i czytał go, idąc wolno ulicą. Cartwright uznał, że zdąży przynieść ze sklepu ostatni pakunek, zanim przyjaciel dojdzie do jego wozu. Przykrył zakupy brezentem. Przywiązał sznurem, aby zabezpieczyć je przed przesuwaniem się podczas jazdy do Ponderosy. Zaczytany Dan dotąd go nie zauważył i chciał przejść obok, ale Adam go zatrzymał, zagradzając mu drogę wyciągniętą ręką.
- Dobre czy złe wiadomości? – zapytał, patrząc na niego z przyjacielskim uśmiechem.
- Dostałem list od siostry – wyjaśnił zdumiony Dan.
- Nie mówiłeś, że masz siostrę.
- Nie pytałeś.
- Nieprawda – szybko zaprzeczył Adam. – Gdy zapytałem cię kiedyś o rodzinę, opowiedziałeś mi o rodzicach. O siostrze nie wspomniałeś ani słowem.
Dan spojrzał na niego z wahaniem.
- Masz czas? – zapytał po chwili.
Adam kiwnął głową. Hotelowa restauracja była najbliżej. Weszli i poprosili o dwie kawy. Stevenson zamówił jeszcze brandy.
- Powiedz mi, kto według ciebie jest największym idiotą w naszym mieście? - zażądał Dan.
Adam uniósł brwi ze zdziwieniem, zaskoczony zmianą tematu.
- Trudny wybór – oświadczył z kpiącym, leniwym uśmiechem. – Cóż, … typowałbym Simona Krenta.
- To rzeczywiście wyjątkowy bałwan – musiał przyznać Dan. – Trzy lata temu byłem dwa razy głupszy od niego – wyznał z godnym podziwu samokrytycyzmem.
- Nie wierzę – Adam pokręcił głową, usiłując się nie śmiać. – To nie jest możliwe.
- Wierz mi, jest – zaprzeczył Dan. – Mówię ci o tym dlatego, że moja głupota sięgnęła zenitu właśnie w kontaktach z siostrą.
Stevenson przytrzymał filiżankę z kawą i dolał do niej odrobinę brandy. Łyknął i zacisnął szczęki, po czym lekko się zaczerwienił. Widać, że niełatwo przychodziło mu wyznanie prawdy. Adam w żaden sposób nie chciał go popędzać, aczkolwiek był bardzo ciekawy, co spowodowało, że jego przyjaciel czuł się tak zażenowany.
- Pokłóciliśmy się trzy lata temu. Od tego czasu się nie widzieliśmy – zaczął opowieść Dan i lekko odkaszlnął. – Zaraz po kłótni wyjechałem z miasta. Trzy miesiące zajęło mi zrozumienie, że jestem wyjątkowym durniem. Potrzebowałem kolejnych dwóch, aby zebrać odwagę i wrócić. Gdy wreszcie to zrobiłem, okazało się, że Kimberly wyjechała i nie zostawiła adresu. Szukałem jej przez następne pół roku, ale bezskutecznie. Potem przyjechałem tutaj i zostałem
- Nie widzę w tym jakiejś wyjątkowej głupoty – zawyrokował Adam. – Bywa, że rodzeństwo się kłóci i to … nader często.
- Czekaj, najlepsze zostawiłem na koniec – Dan spojrzał na niego ciężkim wzrokiem. – Nie znasz przyczyny kłótni.
- To prawda – musiał przyznać Adam. – Nie znam.
- Musisz wiedzieć, że ja i siostra byliśmy dosyć zamożni. Rodzice zostawili nam w spadku duży, piękny dom i całkiem sporo gotówki. Zainwestowałem swoją część w interes, który okazał się fatalny w skutkach. Nie będę cię zanudzał szczegółami. Rezultat był taki, że straciliśmy dom, który poszedł na pokrycie długów. Nie zostało nic oprócz posagu siostry, a były jeszcze dwa weksle do spłacenia, każdy po dwa tysiące dolarów.
- Siostra nie chciała dać ci pieniędzy i dlatego się z nią pokłóciłeś – podsunął Adam.
- Gorzej – Dan przejechał dłonią po twarzy. – Kimberly wykupiła te weksle od wierzycieli, podarła je na moich oczach i spaliła. Byłem czysty.
- Nic nie rozumiem – przyznał skonsternowany Adam. – Więc skąd ta kłótnia?
- Przecież ci mówiłem, że moją głupotą mógłbym obdzielić co najmniej kilka osób – rzucił zażenowany Dan. – Zamiast całować siostrę po rękach za to, że uratowała mi skórę, urządziłem jej piekielną awanturę. Zarzuciłem jej, że wtrąca się w nie swoje sprawy. Wyzwałem ją od cnotliwych panien, zakichanych samarytanek i sióstr miłosierdzia. Wybiłem w złości hotelową zastawę i w tenże spektakularny sposób opuściłem miasto.
Adam, do tej pory nachylony w stronę przyjaciela, którego z uwagą słuchał, odchylił się niespodziewanie, jakby chcąc z pewnego oddalenia przyjrzeć się Danowi. W końcu wybuchnął śmiechem.
- Wybacz – przeprosił go po chwili. – Ale gdy wyobrażę sobie ciebie tłukącego filiżanki …
- Tak, z mojej głupoty można się tylko śmiać – przyznał Dan, któremu udzieliła się wesołość Adama.
- Siostra chyba też nie chowa urazy, skoro do ciebie napisała – zauważył Adam.
- Nie wiem, jakim cudem mnie znalazła – nie mógł się nadziwić. - Wychodzi za mąż i zaprasza mnie na swój ślub – poinformował go przyjaciel.
- Będziesz miał okazję ją przeprosić.
- Z pewnością od tego zacznę – obiecał solennie Dan.
- Kiedy ten ślub?
- Za dwa miesiące w Phoenix – Dan sięgnął do koperty, która od początku rozmowy leżała na stoliku i wyjął z niej fotografię. – To Kimberly i jej narzeczony Michael.
Adam wziął zdjęcie i przyjrzał się uwiecznionym na fotografii osobom. Nie mógł nie zauważyć, że Kimberly była uderzająco podobna do Dana. Obok niej stał przystojny mężczyzna wyglądający na dżentelmena z Południa. Oboje byli ubrani z wyszukaną elegancją.
- Twoja siostra jest bardzo ładna – zauważył Adam, oddając przyjacielowi fotografię.
- Z listu wynika, że jest też zakochana i szczęśliwa – dodał z uśmiechem Dan.
Dopili kawę i wstali od stolika. Zanim się rozstali, Adam zatrzymał na chwilę przyjaciela.
- Będziesz na jutrzejszym przyjęciu dla Roya?
- Oczywiście – zapewnił Dan. – Ann od rana siedzi u krawcowej podekscytowana okazją do założenia nowej sukni balowej. Będziemy więc oboje.
Adam uśmiechnął się i pożegnał z przyjacielem. Po chwili uśmiech znikł z jego twarzy. Wiele by dał, by jeszcze raz zobaczyć Coleen siedzącą przed lustrem. Kiedyś niecierpliwił się, gdy zbyt długo się szykowała i musiał na nią czekać. Teraz oddałby rok życia za jej jeden pocałunek.

* * * * *

Zabawa trwała w najlepsze. Ben chciał ją zorganizować w Ponderosie, ale Rada Miejska zadecydowała, że tak zasłużonego szeryfa i to z długoletnim stażem należy pożegnać zarówno oficjalnie jak i z prawdziwym rozmachem. Przyjęcie urządzono w hotelowej restauracji. Wdowa Nolan w purpurowej, mocno wydekoltowanej sukni zatańczyła już z większością mężczyzn na tej sali. Joe siedział naburmuszony. Myślał, że ponętna wdówka cały swój czas poświęci tylko jemu. Tak się nie stało, więc młodzieńcem szarpało uczucie zazdrości i … bezsilności. Jakoś nie miał odwagi wszczynać awantur w takim miejscu i to w obecności tylu gości. Ojciec by mu tego nie darował. A Adam? Lepiej nie mówić! Z żalem spoglądał na Josephine, która w tej chwili wirowała w tańcu z synem burmistrza. Humor odrobinę mu poprawił Simon Krent, który właśnie się poślizgnął na parkiecie i padając, rozdarł sobie spodnie w bardzo widowiskowym miejscu. Zmykał tak szybko, że pewnie nawet nie zauważył zataczających się ze śmiechu gości. Najgłośniej śmiał się Hoss, który po kilku latach małżeństwa z Lucy mógł nareszcie bez wstydu zatańczyć przy świadkach. Żona przekonała go, że taniec może być przyjemnością i nauczyła wszystkich kroków. Od roku radził sobie całkiem nieźle, nie deptał po palcach, wykonywał płynne obroty i nie mylił tańców.
Ann White w sukni w kolorze pudrowego różu wirowała w objęciach swego narzeczonego, który bacznie ją obserwował, sprawiając jednocześnie wrażenie całkowicie odprężonego i zadowolonego. Nie uszło więc jego uwadze, że dziewczyna już kilkakrotnie spojrzała w kierunku tarasu. Wiedział, na kogo patrzy. Niedaleko wyjścia do ogrodu stał Adam i rozmawiał z Harrym Glenisterem, który najwyraźniej mu dziękował za uratowanie życia. Gdy Dan wyłapał kolejne spojrzenie Ann, które nie było dlań przeznaczone, postanowił, że jeszcze dziś musi coś z tym zrobić. Mignął mu przed oczyma śnieżnobiały kołnierzyk Elizabeth Curtis. Pomyślał, że popielata sukienka ozdobiona tego typu białym akcentem bardziej się nadaje na gale szkolne niż przyjęcia. Wśród tych wszystkich wystrojonych kobiet nauczycielka wyglądała niczym niepozorny wróbelek. Panna Curtis zauważyła wzrok nowego szeryfa na sobie i oblała się rumieńcem. Odniosła wrażenie, że ten mężczyzna nie tylko na nią spojrzał, ale także o niej myślał. Odeszła kilka kroków dalej i sięgnęła po kawałek ciasta. W ciągu całego wieczoru tańczyła zaledwie kilka razy, ale za nic w świecie nie zrezygnowałaby z przyjścia na to przyjęcie. Był wszakże na nim Adam Carwright. Nie miała odwagi, aby do niego podejść, więc krążyła z daleka, uważnie go obserwując. Wciąż był otoczony ludźmi. Teraz na przykład dyskutował z pastorem Gambonem. Elizabeth zauważyła, że Adam w ogóle nie tańczył. Dla żadnej z kobiet nie zrobił wyjątku. Domyślała się, że mężczyzna wciąż opłakuje śmierć swej ukochanej żony. Potoczyła wzrokiem po tańczących i znowu wróciła do miejsca, w którym stał Adam. Właśnie odłączył się od grupki osób i wyszedł na taras. Sam. Odstawiła talerzyk. Odwróciła się i zobaczyła przed sobą Bena Cartwrighta. Zaprosił ją do tańca. Odniosła wrażenie, że uczynił to kierowany współczuciem. Zauważył, że od dłuższego czasu nikt jej nie poprosił. Nie mogła odmówić.
Adam tymczasem leniwym krokiem przechadzał się po niewielkim ogrodzie. Z chęcią wróciłby już do domu, ale nie wypadało tak szybko odjeżdżać. Roy był przyjacielem rodziny. Oparł dłoń o drzewo i przejechał palcami po chropowatej korze. Przypomniał sobie, że Coleen lubiła obejmować drzewa. Śmiała się, że w ten sposób przekazują jej energię. Tęsknił za nią tak bardzo, że chwilami nie potrafił jasno myśleć. Wydawało mu się, że coś się w nim rozpada i już nigdy nie poczuje się szczęśliwy w towarzystwie innej kobiety. Nie mógłby. To byłoby jak zdrada.
Westchnął ciężko i niespodziewanie poczuł, że ktoś mu zasłania oczy. Dłonie były miękkie i pachnące. Odwrócił się zaskoczony. Tuż przed nim, naruszając jego przestrzeń osobistą, stała Ann White, której oczy lśniły podekscytowaniem. Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do jego ust. Odepchnął ją zaskoczony tą napaścią. Zauważył, że dziewczyna od jakiegoś czasu czyni mu awanse, ale zlekceważył te sygnały. Nie przypuszczał, że mając za narzeczonego Dana Stevensona, będzie szukała rozrywek u innych mężczyzn. Wcześniej zakładał, że to tylko pusta kokieteria, wypływająca z nudów i potrzeby wrażeń. Teraz zrozumiał, że Ann jest osobą, która nie zasługuje na szacunek i zaufanie.
- Tak myślałem – usłyszał głos dobiegający z boku.
Dan stał w odległości kilku metrów od nich z mocno zaciśniętymi pięściami. Ann podbiegła do niego szybko, wybuchając udawanym szlochem.
- Rzucił się na mnie – wyznała przez łzy.
- Co? – Adam, któremu nigdy nie brakowało argumentów, w tej chwili nie potrafił znaleźć żadnej sensownej linii obrony. Po prostu nie mieściło mu się w głowie, jak można być tak dwulicową osobą.
- Chciał, żebym mu się oddała – Ann rzucała kolejne oskarżenia.
- Wejdź do środka – Dan powiedział to takim tonem, że narzeczona nie protestowała i czym prędzej się oddaliła. Obaj odprowadzili ją wzrokiem. Stevenson podszedł do przyjaciela zdecydowanym krokiem.
- Chyba nie wierzysz w jej oskarżenia – Adam nareszcie odzyskał głos. – Nigdy nie myślałem o niej inaczej niż jak o twojej narzeczonej. Nie tknąłem jej.
- Wiem – przyznał Dan i uderzył Adama w szczękę.
Słynny uppercut spowodował, że Cartwright upadł na ziemię. Przyłożył rękę do twarzy i z niedowierzaniem spojrzał na Stevensona.
- Wiesz?
- Tak – przyznał niezadowolony mężczyzna. – Obserwowałem ją od jakiegoś czasu i zauważyłem, że jest bardziej zainteresowana tobą niż mną.
- W żaden sposób jej nie zachęcałem – bronił się Adam.
- To też wiem – przyznał Dan. – Nie ma w tym twojej winy.
- Skoro o tym wiesz, to dlaczego mnie uderzyłeś? – zapytał zaskoczony Adam.
- Chciałem się lepiej poczuć – przyznał się Stevenson i podał przyjacielowi rękę, pomagając mu wstać.
- Poczułeś się?
- Tak.
Adam skorzystał z pomocy, a gdy już stanął na nogach, przyłożył z całej siły Danowi.
- Teraz jesteśmy kwita – oświadczył, otrzepując z pyłu spodnie i rękawy marynarki.
Stevenson podniósł się sam i wymruczał coś niewyraźnie pod nosem. Po chwili wyciągnął do Adama rękę. Cartwright podał mu swoją.
- Bez urazy?
- Bez.
- Nadal jesteśmy przyjaciółmi?
- Nie widzę powodu, żeby miało być inaczej.
Dan uśmiechnął się ze smutkiem. Wiedział, że czeka go jeszcze jedna nieprzyjemna rozmowa. Gdy wszedł do środka, jak najszybciej odszukał Ann. Powiedział, że ją odwiezie, choć do domu White’ów był zaledwie kawałek. Jechali w milczeniu. Gdy powóz się zatrzymał, Dan zachował się jak dżentelmen. Obszedł bryczkę i pomógł dziewczynie wysiąść. Zarzuciła mu ręce na szyję, zapewniając o swej gorącej miłości. Oderwał jej dłonie i odsunął na bezpieczną odległość.
- To już koniec – powiedział głosem bez wyrazu.
- Przecież ci mówiłam, że Adam się na mnie rzucił – jej głos przybrał wysokie tony. – Dlaczego mi nie wierzysz?
- Może dlatego, że kłamiesz – odparł, patrząc na nią ze znużeniem. – Nie pasujemy do siebie i najlepiej będzie, jak każde z nas pójdzie swoją drogą.
- Jak chcesz! – krzyknęła obrażona. – Nie myśl, że będę po tobie płakać!
Przytrzymując sukienkę, wbiegła na ganek i z impetem otworzyła drzwi. Zamknęła jej z takim hukiem, że zatrzęsły się okiennice. Dan, zamiast spodziewanego żalu, poczuł ulgę.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:18, 25 Wrz 2014    Temat postu:

Ciekawy fragment. Sporo się wyjaśniło a jednocześnie poplątało. Oby z korzyścią dla tych sympatycznych.
Jutro napiszę komentarz godny tego tekstu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:51, 26 Wrz 2014    Temat postu:

...a już miałam czytać o zmianach w podatkach, a tu niespodzianka. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:29, 26 Wrz 2014    Temat postu: Koniec i początek

Obawiam ,się ,że ten Ann może jeszcze narobić smrodu.
Dan jest fajny ,bardzo fajny.
I żal mi tej Elizabeth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:54, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Dobrze, że Dan się rozmówił z Ann, ale ona chyba nie powiedziała ostatniego słowa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:27, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Dobre czy złe wiadomości? – zapytał,

Jaki dociekliwy ... trochę to pachnie lekkim wścibstwem ... ale to przecież przyjaciel .

Mada napisał:
Nie mówiłeś, że masz siostrę.
- Nie pytałeś.
- Nieprawda – szybko zaprzeczył Adam.

A co on tak się jego rodziną zaczął interesować?

Mada napisał:
Powiedz mi, kto według ciebie jest największym idiotą w naszym mieście? - zażądał Dan.

Podchwytliwe pytanie Rolling Eyes

Mada napisał:
Trudny wybór – oświadczył z kpiącym, leniwym uśmiechem. – Cóż, … typowałbym Simona Krenta.
- To rzeczywiście wyjątkowy bałwan – musiał przyznać Dan.

Typowy dla Adama sarkazm.

Mada napisał:
Gorzej – Dan przejechał dłonią po twarzy. – Kimberly wykupiła te weksle od wierzycieli, podarła je na moich oczach i spaliła. Byłem czysty.
- Nic nie rozumiem – przyznał skonsternowany Adam. – Więc skąd ta kłótnia?
...Zamiast całować siostrę po rękach za to, że uratowała mi skórę, urządziłem jej piekielną awanturę. Zarzuciłem jej, że wtrąca się w nie swoje sprawy. Wyzwałem ją od cnotliwych panien, zakichanych samarytanek i sióstr miłosierdzia.

Bardzo skomplikowane relacje rodzinne Confused

Mada napisał:
Będziesz miał okazję ją przeprosić.
- Z pewnością od tego zacznę – obiecał solennie Dan.

Dan jednak zmądrzał ... jeśli chodzi o sprawy rodzinne Confused

Mada napisał:
Wiele by dał, by jeszcze raz zobaczyć Coleen siedzącą przed lustrem. Kiedyś niecierpliwił się, gdy zbyt długo się szykowała i musiał na nią czekać. Teraz oddałby rok życia za jej jeden pocałunek.

W takich drobnych epizodach widać jak wielkie uczucie ich łączyło.

Mada napisał:
Wdowa Nolan w purpurowej, mocno wydekoltowanej sukni zatańczyła już z większością mężczyzn na tej sali.

Jako wdowa może sobie poszaleć Very Happy I w purpurowej sukni i z dowolnymi facetami Very Happy

Mada napisał:
Joe siedział naburmuszony. Myślał, że ponętna wdówka cały swój czas poświęci tylko jemu. Tak się nie stało, więc młodzieńcem szarpało uczucie zazdrości i … bezsilności.

Zawiódł się na niej. Może zmądrzeje ... do następnego razu. Chociaż ... jeśli mu żal i jest zazdrosny, to poważnie traktuje tę kokietkę. Dobrze, że jeden z tancerzy rozdarł sobie spodnie w "strategicznym" miejscu, bo Joe zupełnie humor by stracił ... Sad

Mada napisał:
Od roku radził sobie całkiem nieźle, nie deptał po palcach, wykonywał płynne obroty i nie mylił tańców.

Hoss jako wytrawny tancerz? Czemu nie? Jak widać z opisu nieźle sobie radził Very Happy A przynajmniej on miał dobry humor Very Happy

Mada napisał:
Gdy Dan wyłapał kolejne spojrzenie Ann, które nie było dlań przeznaczone, postanowił, że jeszcze dziś musi coś z tym zrobić.

A cóż on może na to poradzić? Shocked

Mada napisał:
Mignął mu przed oczyma śnieżnobiały kołnierzyk Elizabeth Curtis. Pomyślał, że popielata sukienka ozdobiona tego typu białym akcentem bardziej się nadaje na gale szkolne niż przyjęcia. Wśród tych wszystkich wystrojonych kobiet nauczycielka wyglądała niczym niepozorny wróbelek. Panna Curtis zauważyła wzrok nowego szeryfa na sobie i oblała się rumieńcem. Odniosła wrażenie, że ten mężczyzna nie tylko na nią spojrzał, ale także o niej myślał.

Zdaje się, że już znalazł radę i lekarstwo Very Happy

Mada napisał:
ale za nic w świecie nie zrezygnowałaby z przyjścia na to przyjęcie. Był wszakże na nim Adam Carwright. Nie miała odwagi, aby do niego podejść, więc krążyła z daleka, uważnie go obserwując.

Czyżby znów Dan wybrał kobietę, której bardziej podobał się Adam?

Mada napisał:
Oparł dłoń o drzewo i przejechał palcami po chropowatej korze. Przypomniał sobie, że Coleen lubiła obejmować drzewa. Śmiała się, że w ten sposób przekazują jej energię. Tęsknił za nią tak bardzo, że chwilami nie potrafił jasno myśleć. Wydawało mu się, że coś się w nim rozpada i już nigdy nie poczuje się szczęśliwy w towarzystwie innej kobiety. Nie mógłby. To byłoby jak zdrada.

Znów wspomnienia o ukochanej żonie. Chyba żadna kobieta nie ma szans ... zawsze będzie wisiał nad nią cień pierwszej żony ...

Mada napisał:
Tuż przed nim, naruszając jego przestrzeń osobistą, stała Ann White, której oczy lśniły podekscytowaniem. Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do jego ust. Odepchnął ją zaskoczony tą napaścią.

Ann jak zwykle nie ma wyczucia odpowiedniej chwili ... akurat wtedy, kiedy wspominał zmarłą żonę ... do tego Ann była narzeczoną przyjaciela ... chociaż ... do naruszania jego przestrzeni osobistej chyba więcej pań było chętnych. Po prostu Ann była pierwsza ...

Mada napisał:
Dan stał w odległości kilku metrów od nich z mocno zaciśniętymi pięściami.

Dan teraz robi za rogacza? Shocked

Mada napisał:
Ann podbiegła do niego szybko, wybuchając udawanym szlochem.
- Rzucił się na mnie – wyznała przez łzy.

Nie dość, że się na niego rzuciła, to jeszcze kłamie Shocked

Mada napisał:
- Co? – Adam, któremu nigdy nie brakowało argumentów, w tej chwili nie potrafił znaleźć żadnej sensownej linii obrony.

A ten co się tak dziwi? Jeszcze niejedna niewiasta pewnie go zaatakuje ... w ten sposób ... jeśli się nie doczeka odzewu z jego strony na ... zachęcające spojrzenia Very Happy

Mada napisał:
Nigdy nie myślałem o niej inaczej niż jak o twojej narzeczonej. Nie tknąłem jej.
- Wiem – przyznał Dan i uderzył Adama w szczękę.

Za co? Za co uderzył biednego, niewinnego Adasia? Ofiarę własnego nieodpartego uroku?

Mada napisał:
W żaden sposób jej nie zachęcałem – bronił się Adam.
- To też wiem – przyznał Dan. – Nie ma w tym twojej winy.
- Skoro o tym wiesz, to dlaczego mnie uderzyłeś? – zapytał zaskoczony Adam.
- Chciałem się lepiej poczuć –

Rzeczywiście, znakomite lekarstwo Surprised

Mada napisał:
... gdy już stanął na nogach, przyłożył z całej siły Danowi.
- Teraz jesteśmy kwita – oświadczył, otrzepując z pyłu spodnie i rękawy marynarki.

No to panowie sobie pogadali i wszystko wyjaśnili Surprised Po męsku ... bez słów Very Happy
Najważniejsze, że pozostali przyjaciółmi Very Happy

Mada napisał:
To już koniec – powiedział głosem bez wyrazu.
- Przecież ci mówiłam, że Adam się na mnie rzucił – jej głos przybrał wysokie tony. – Dlaczego mi nie wierzysz?
- Może dlatego, że kłamiesz – odparł, patrząc na nią ze znużeniem. – Nie pasujemy do siebie i najlepiej będzie, jak każde z nas pójdzie swoją drogą.

Rzeczywiście zmądrzał! Teraz może skupić się na poszukiwaniu tej jedynej, prawdomównej, właściwej i ... wiernej Very Happy

Opowiadanie fajne, z humorem i akcją. Ciekawe ... niecierpliwie czekam na dalszy ciąg losów głównych bohaterów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:56, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:

- Powiedz mi, kto według ciebie jest największym idiotą w naszym mieście? - zażądał Dan.
Adam uniósł brwi ze zdziwieniem, zaskoczony zmianą tematu.

No raczej nie Adam Rolling Eyes
Mada napisał:
Wyzwałem ją od cnotliwych panien, zakichanych samarytanek i sióstr miłosierdzia. Wybiłem w złości hotelową zastawę i w tenże spektakularny sposób opuściłem miasto.

No kto by pomyślał, że Dan taki narwany Shocked
Mada napisał:
Wiele by dał, by jeszcze raz zobaczyć Coleen siedzącą przed lustrem. Kiedyś niecierpliwił się, gdy zbyt długo się szykowała i musiał na nią czekać. Teraz oddałby rok życia za jej jeden pocałunek.(…) Przypomniał sobie, że Coleen lubiła obejmować drzewa. Śmiała się, że w ten sposób przekazują jej energię. Tęsknił za nią tak bardzo, że chwilami nie potrafił jasno myśleć. Wydawało mu się, że coś się w nim rozpada i już nigdy nie poczuje się szczęśliwy w towarzystwie innej kobiety. Nie mógłby. To byłoby jak zdrada.

Fajne wplatasz wspomnienia o żonie Adama, dzięki temu nie jest taka bezosobowa.
Mada napisał:
Humor odrobinę mu poprawił Simon Krent, który właśnie się poślizgnął na parkiecie i padając, rozdarł sobie spodnie w bardzo widowiskowym miejscu.

Nie tylko idiota ale i pechowiec Rolling Eyes
Mada napisał:

- Rzucił się na mnie – wyznała przez łzy.

Jasne tyłem i najpierw zasłonił sobie jej dłońmi oczy by dać jej szansę na ucieczkę Rolling Eyes
Mada napisał:

- Wejdź do środka – Dan powiedział to takim tonem, że narzeczona nie protestowała i czym prędzej się oddaliła. Obaj odprowadzili ją wzrokiem. Stevenson podszedł do przyjaciela zdecydowanym krokiem.

Tu jeszcze można się wahać komu wierzy Dan.
Mada napisał:

- Chyba nie wierzysz w jej oskarżenia – Adam nareszcie odzyskał głos. – Nigdy nie myślałem o niej inaczej niż jak o twojej narzeczonej. Nie tknąłem jej. (…)- Nadal jesteśmy przyjaciółmi?
- Nie widzę powodu, żeby miało być inaczej.

Świetna scena Very Happy oszczędna w słowach i działaniach a mimo to dynamiczna. No…to można iść na piwko. Very Happy
Mada napisał:

Przytrzymując sukienkę, wbiegła na ganek i z impetem otworzyła drzwi. Zamknęła jej z takim hukiem, że zatrzęsły się okiennice. Dan, zamiast spodziewanego żalu, poczuł ulgę.

Ojej ten dynamiczny powrót do domu zwiastuje gwałtowną burzę w przyszłości. Confused


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:17, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
Rzeczywiście zmądrzał! Teraz może skupić się na poszukiwaniu tej jedynej, prawdomównej, właściwej i ... wiernej Very Happy

Jak dobrze poszuka, to może i znajdzie.

Aga napisał:
Mada napisał:
- Rzucił się na mnie – wyznała przez łzy.
Jasne tyłem i najpierw zasłonił sobie jej dłońmi oczy by dać jej szansę na ucieczkę Rolling Eyes

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Aga, sarkazm godny Adama!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:21, 26 Wrz 2014    Temat postu:

....za dużo wpatruję się w Adama to i się udzieliło odrobinkę Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:42, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Nie mówiłeś, że masz siostrę.
- Nie pytałeś.
- Nieprawda – szybko zaprzeczył Adam. – Gdy zapytałem cię kiedyś o rodzinę, opowiedziałeś mi o rodzicach. O siostrze nie wspomniałeś ani słowem.
Dan spojrzał na niego z wahaniem.
- Masz czas? – zapytał po chwili.
Adam kiwnął głową.

Dan zaintrygował Adama wiadomością o siostrze, który jak prawdziwy przyjaciel potrafi wysłuchać i wesprzeć.
Mada napisał:
Twoja siostra jest bardzo ładna – zauważył Adam, oddając przyjacielowi fotografię.
- Z listu wynika, że jest też zakochana i szczęśliwa – dodał z uśmiechem Dan.

Mam nadzieję, że w następnych odcinkach plany Kimberly ulegną zmianie i siostra Dana przyjedzie do Virginia City Smile Może byłaby to kobieta dla Adama.
Mada napisał:
Adam uśmiechnął się i pożegnał z przyjacielem. Po chwili uśmiech znikł z jego twarzy. Wiele by dał, by jeszcze raz zobaczyć Coleen siedzącą przed lustrem. Kiedyś niecierpliwił się, gdy zbyt długo się szykowała i musiał na nią czekać. Teraz oddałby rok życia za jej jeden pocałunek.

Widać, że Adam bardzo cierpi po stracie żony i wciąż za nią tęskni. Swoją żałobę ukrywa za maską spokoju. Ciekawe czy znajdzie kogoś komu zaufa i komu opowie o swoim cierpieniu i tęsknocie Rolling Eyes
Mada napisał:
Joe siedział naburmuszony. Myślał, że ponętna wdówka cały swój czas poświęci tylko jemu. Tak się nie stało, więc młodzieńcem szarpało uczucie zazdrości i … bezsilności. Jakoś nie miał odwagi wszczynać awantur w takim miejscu i to w obecności tylu gości.

No, proszę jaki zawiedziony narzeczony. I dobrze. Niech nim miota zazdrość Twisted Evil może Pasikonik wreszcie zrozumie, że jest tylko zabawką w rękach wdowy Nolan.
Mada napisał:
Najgłośniej śmiał się Hoss, który po kilku latach małżeństwa z Lucy mógł nareszcie bez wstydu zatańczyć przy świadkach. Żona przekonała go, że taniec może być przyjemnością i nauczyła wszystkich kroków. Od roku radził sobie całkiem nieźle, nie deptał po palcach, wykonywał płynne obroty i nie mylił tańców.

Cieszę się, że Hoss jest szczęśliwym małżonkiem. Jak na razie tylko jemu świeci słonko o imieniu Lucy Smile
Mada napisał:
Odwróciła się i zobaczyła przed sobą Bena Cartwrighta. Zaprosił ją do tańca. Odniosła wrażenie, że uczynił to kierowany współczuciem. Zauważył, że od dłuższego czasu nikt jej nie poprosił. Nie mogła odmówić.

Ben niechcący wszedł Ann w paradę. Nie ma nic gorszego niż tego rodzaju współczucie. Dziewczyna musiała czuć się nieciekawie.
Mada napisał:
Przypomniał sobie, że Coleen lubiła obejmować drzewa. Śmiała się, że w ten sposób przekazują jej energię. Tęsknił za nią tak bardzo, że chwilami nie potrafił jasno myśleć. Wydawało mu się, że coś się w nim rozpada i już nigdy nie poczuje się szczęśliwy w towarzystwie innej kobiety. Nie mógłby. To byłoby jak zdrada.

Wspomnienie zmarłej żony wciąż towarzyszy Adamowi. Będzie mu bardzo ciężko powrócić do normalnego życia, o ile w ogóle zechce do niego wrócić. Obawiam się, że takie pielęgnowanie w sobie obrazu zmarłej żony nie wyjdzie mu na dobre Rolling Eyes
Mada napisał:
Tuż przed nim, naruszając jego przestrzeń osobistą, stała Ann White, której oczy lśniły podekscytowaniem. Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do jego ust. Odepchnął ją zaskoczony tą napaścią. Zauważył, że dziewczyna od jakiegoś czasu czyni mu awanse, ale zlekceważył te sygnały.

Ann postawiła Adama w bardzo niezręcznej sytuacji. Przy okazji pokazała swoją prawdziwą twarz. W rezultacie bardzo dobrze się stało, bo przynajmniej Dan mógł zobaczyć na własne oczy kim jest jego narzeczona.
Mada napisał:
- Chyba nie wierzysz w jej oskarżenia – Adam nareszcie odzyskał głos. – Nigdy nie myślałem o niej inaczej niż jak o twojej narzeczonej. Nie tknąłem jej.
- Wiem – przyznał Dan i uderzył Adama w szczękę.

Moim zdaniem Dan tu przesadził. Widział kto sprowokował całą tę sytuację i jeszcze walnął Adasia Mad Dobrze, że Adam mu oddał. Takie poprawianie samopoczucia szczególnie między przyjaciółmi nie powinno mieć miejsca. Chociaż skoro jest to szorstka, męska przyjaźń, to może i tak być Rolling Eyes
Dobrze, że Dan zakończył znajomość z Ann. To nie była dziewczyna dla niego. Mam nadzieję, że ta panienka nie narobi nikomu kłopotów Rolling Eyes

Mada, ten fragment podobnie jak całe opowiadanie bardzo mi się spodobał. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy Adama Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:48, 26 Wrz 2014    Temat postu:

ADA z początku też pomyślałam, że Adam dość trochę żywiej niż powściągliwie zareagował na wiadomość o siostrze Dana. Ale po cóż odrywać szczęśliwie zakochaną babeczkę skoro w W.C. tyle kobiet molestuje wzrokiem tego przystojnego Cartwrighta. Z drugiej strony zastanowiło mnie zainteresowanie Dana panną Curtis. Miałam nadzieję, że będzie zmierzać w kierunku Adasia. Ale może to tylko pobożne zyczenie natrętnego czytelnika? Bo Mada raczej pary nie puści Rolling Eyes a może coś piśnie Rolling Eyes ? ekm....

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:51, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Może jeszcze pojawi się kolejna kobieta chętna na naruszenie przestrzeni życiowej Adasia i ... jego jestestwa też Rolling Eyes spokojna, miła ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 94, 95, 96  Następny
Strona 4 z 96

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin