Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koniec i początek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 94, 95, 96  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:53, 26 Wrz 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Widać, że Adam bardzo cierpi po stracie żony i wciąż za nią tęskni. Ciekawe czy znajdzie kogoś komu zaufa i komu opowie o swoim cierpieniu i tęsknocie

W przypadku Adama chyba łatwiej o zaufanie niż o wylewność. Nie wiem też, czy jakaś kobieta chciałaby słuchać peanów ku czci Coleen. Rolling Eyes

Aga napisał:
Bo Mada raczej pary nie puści Rolling Eyes a może coś piśnie Rolling Eyes ? ekm....

Nie puszczę i nie pisnę. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:55, 26 Wrz 2014    Temat postu:

(westchnięcie) Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:59, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
Może jeszcze pojawi się kolejna kobieta chętna na naruszenie przestrzeni życiowej Adasia i ... jego jestestwa też Rolling Eyes spokojna, miła ...

Adam wyjątkowo porusza się w fanficu niczym wolny elektron, który nie ciągnie w żadną stronę za to jest przyciągany przez inne wolne i zajęte elektronice niczym mucha przez kilka pająków.
Ogólnie nie wiemy co siedzi w głowie Adasia....pozostaje gdybanie. Surprised


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:02, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Aga, a ja wierzę, że Mada pozostawi Adama samotnie tkwiącego w cierpieniu. Adam, jako wolny elektron - niemożliwe Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Sob 20:46, 27 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:04, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Adam wyjątkowo porusza się w fanficu niczym wolny elektron, który nie ciągnie w żadną stronę za to jest przyciągany przez inne wolne i zajęte elektronice niczym mucha przez kilka pająków.

Komentarz z motywami fizyki i entomologii. Smile Co za ekstrawagancja!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:04, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Porusza sie jak elektron, ale ... coś mi świta z fizyki i chemii o budowie atomu ... tam jeszcze inne ważne elementy były Very Happy elektrony poruszały sie po orbitach, ale to najważniejsze było w środku Very Happy nie rozwinę tematu, bo mnie Zorinka wyrzuci z forum, albo dostanę upomnienie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pią 20:05, 26 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:12, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
...elektrony poruszały sie po orbitach, ale to najważniejsze było w środku Very Happy

Znalazłam jeszcze taką ważną informację: "Dostarczenie energii z zewnątrz powoduje wzbudzenie elektronów do wyższych stanów, bądź jonizację atomu. Pasuje do Adama? Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:14, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Reakcja termojądrowa Very Happy Jak najbardziej Very Happy Very Happy Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:15, 26 Wrz 2014    Temat postu:

pasuje....Very Happy on nawet nie musi dostarczać energii "tam" dookoła Adama wystarczająco wzburzone latają .....poruszają się kobiety ruchem jednostajnie przyspieszonym...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:22, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 20:31, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
- Nieprawda – szybko zaprzeczył Adam. – Gdy zapytałem cię kiedyś o rodzinę, opowiedziałeś mi o rodzicach. O siostrze nie wspomniałeś ani słowem.

Adam więc się interesuje, pamięta
Cytat:
Weszli i poprosili o dwie kawy. Stevenson zamówił jeszcze brandy.

Dan chyba potrzebuje wzmocnienia
Cytat:
- Trudny wybór – oświadczył z kpiącym, leniwym uśmiechem. – Cóż, … typowałbym Simona Krenta.
- To rzeczywiście wyjątkowy bałwan – musiał przyznać Dan.

Ciekawe, co on zrobił?
Cytat:
Zaraz po kłótni wyjechałem z miasta. Trzy miesiące zajęło mi zrozumienie, że jestem wyjątkowym durniem. Potrzebowałem kolejnych dwóch, aby zebrać odwagę i wrócić. Gdy wreszcie to zrobiłem, okazało się, że Kimberly wyjechała i nie zostawiła adresu. Szukałem jej przez następne pół roku, ale bezskutecznie. Potem przyjechałem tutaj i zostałem

Kiepsko jest wyjeżdżać w gniewie
Cytat:
Bywa, że rodzeństwo się kłóci i to … nader często.

Adam z bólem sięgnął do własnych wspomnień Very Happy
Cytat:
Wybiłem w złości hotelową zastawę i w tenże spektakularny sposób opuściłem miasto.
Adam, do tej pory nachylony w stronę przyjaciela, którego z uwagą słuchał, odchylił się niespodziewanie, jakby chcąc z pewnego oddalenia przyjrzeć się Danowi. W końcu wybuchnął śmiechem.
- Wybacz – przeprosił go po chwili. – Ale gdy wyobrażę sobie ciebie tłukącego filiżanki …

Adamowi tez można urządzić tego rodzaju terapię Smile Może mu się humor trochę poprawi jak wytłucze powiedzmy… szklanki…
Cytat:
- Nie wiem, jakim cudem mnie znalazła –

Zaradna dziewczyna, czy jest tu jakiś przekręt?
Cytat:
Wiele by dał, by jeszcze raz zobaczyć Coleen siedzącą przed lustrem. Kiedyś niecierpliwił się, gdy zbyt długo się szykowała i musiał na nią czekać. Teraz oddałby rok życia za jej jeden pocałunek.

Pięknie wpleciony, smutny fragment
Cytat:
Wdowa Nolan w purpurowej, mocno wydekoltowanej sukni zatańczyła już z większością mężczyzn na tej sali.

Jak wyzywający rajski ptak Very Happy
Cytat:
Tak się nie stało, więc młodzieńcem szarpało uczucie zazdrości i … bezsilności

Źle ulokowane uczucie Confused
Cytat:
Od roku radził sobie całkiem nieźle, nie deptał po palcach, wykonywał płynne obroty i nie mylił tańców.

I pewnie tańczył tylko ze swoją żoną, najszczęśliwszy na świecie Smile
Cytat:
Panna Curtis zauważyła wzrok nowego szeryfa na sobie i oblała się rumieńcem. Odniosła wrażenie, że ten mężczyzna nie tylko na nią spojrzał, ale także o niej myślał.

Powinien myśleć częściej Smile
Cytat:
Był wszakże na nim Adam Carwright. Nie miała odwagi, aby do niego podejść, więc krążyła z daleka, uważnie go obserwując. Wciąż był otoczony ludźmi.

Gdyby podeszła, plotki by chyba jej żyć nie dały
Cytat:
Tuż przed nim, naruszając jego przestrzeń osobistą, stała Ann White, której oczy lśniły podekscytowaniem. Zarzuciła mu ręce na szyję i przywarła do jego ust. Odepchnął ją zaskoczony tą napaścią.

Bezczelna! Ona naładowana dodatnio, on naładowany ujemnie… Tu nie działały prawa fizyki Wink
Cytat:
Chciał, żebym mu się oddała – Ann rzucała kolejne oskarżenia.

Trochę przesadziła dziewoja w tych oskarżeniach…
Cytat:
Słynny uppercut spowodował, że Cartwright upadł na ziemię. Przyłożył rękę do twarzy i z niedowierzaniem spojrzał na Stevensona.
- Wiesz?
- Tak – przyznał niezadowolony mężczyzna. – Obserwowałem ją od jakiegoś czasu i zauważyłem, że jest bardziej zainteresowana tobą niż mną.
- W żaden sposób jej nie zachęcałem – bronił się Adam.
- To też wiem – przyznał Dan. – Nie ma w tym twojej winy.
- Skoro o tym wiesz, to dlaczego mnie uderzyłeś? – zapytał zaskoczony Adam.
- Chciałem się lepiej poczuć – przyznał się Stevenson i podał przyjacielowi rękę, pomagając mu wstać.
- Poczułeś się?
- Tak.
Adam skorzystał z pomocy, a gdy już stanął na nogach, przyłożył z całej siły Danowi.
- Teraz jesteśmy kwita –

Rzeczywiście, piękna męska przyjaźń Smile Dobrze, że między jednym a drugim ciosem, w krótkich słowach, wszystko sobie wyjaśnili Laughing
Mada, bardzo ciekawe opowiadanie, dynamiczne, z ciekawymi watkami Very Happy Bardzo podoba mi się sposób delikatny i elegancki sposób opisywania poszczególnych elementów Very Happy
Czekam na ciąg dalszy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:49, 26 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Zaradna dziewczyna, czy jest tu jakiś przekręt?

Nie, w przypadku Kimberly nie planuję żadnych przekrętów. Jeśli nie zapomnę, to w którymś fragmencie wyjaśnię, jak odnalazła brata. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:43, 28 Wrz 2014    Temat postu:

* * * * *

- Joe, jesteś słodki i uroczy – Josephine spojrzała z uśmiechem na młodzieńca trzymającego pierścionek. – Jednak małżeństwo … - pokręciła z rozbawieniem głową. – Nie brałam tego pod uwagę.
- Bylibyśmy wtedy razem – podsunął delikatnie.
- Teraz też jesteśmy – odparła, wzruszając ramionami. – Lubię twoje towarzystwo.
- Myślałem, że to coś więcej – stwierdził zawiedziony.
- Joe, bądź rozsądny – zaapelowała kobieta. – Po co wszystko komplikować?
- Zastanów się jeszcze – poprosił.
- Nie – pokręciła głową. – Nie możesz mi dać tego, czego potrzebuję.
- A czego potrzebujesz?
- Gdybyś był tym właściwym mężczyzną, nie musiałbyś pytać – zauważyła, mając już dosyć tej rozmowy.
- Mam sobie iść? – zapytał przygaszony.
- Tak byłoby najlepiej – przyznała bez cienia skrępowania.
Joe schował pierścionek do kieszeni. Wziął kapelusz, obrócił go bezwiednie w dłoniach, spojrzał jeszcze raz na Josephine, która patrzyła na niego z łagodnym uśmiechem i skierował ku wyjściu. Gdy drzwi się za nim zamknęły, westchnął przygnębiony. Adam miał rację – pomyślał. – Przestrzegał mnie przed nią, ale nie chciałem słuchać. Zastanawiał się, co powie w domu. Przez kilka dni mógłby unikać niewygodnych pytań, ale w końcu prawda i tak by wyszła na jaw. Czuł się upokorzony i oszukany. Nie mógł uwierzyć, że Josephine tak po prostu pozbyła się go ze swego życia. Postanowił przed powrotem do domu wstąpić do saloonu i pokrzepić się kufelkiem piwa.
Wdowa tymczasem oddała się marzeniom. Wprawdzie ostatnio jakby mniej myślała o Adamie Cartwrighcie, ale wiele by dała, aby widzieć go u swych stóp, skamlącego o bodaj jedno jej spojrzenie. Miłosne upokorzenie takiego mężczyzny sprawiłoby jej dziką satysfakcję. Hołdy innych sprawiały jej niewątpliwą przyjemność, ale niewiele musiała robić, aby osiągnąć swój cel. Wystarczyło, żeby jeden z drugim spojrzał w wycięcie jej dekoltu, a już tracili dla niej głowy. Wiedziała, jak wykorzystać swojej atuty, więc czerpała całymi garściami z życia.
Nie zamierzała siedzieć w domu. Przebrała się i postanowiła złożyć wizytę szeryfowi. Istniała szansa, że w jego biurze zastanie Adama.

* * * * *

Ann White założyła rękawiczki i sięgnęła po koronkową parasolkę. Rozdrażnienie po zerwaniu zaręczyn dotąd nie ustąpiło. Nie mogła sobie darować, że tak kiepsko to wszystko rozegrała. Gdy Dan ich zobaczył w ogrodzie, powinna była milczeć, poczekać na reakcję Adama. Niepotrzebnie go oskarżyła o napastowanie. Tym samym zaprzepaściła szansę na związek po rozstaniu z narzeczonym. Gdyby była sprytniejsza, po powrocie do domu mogłaby powiedzieć ojcu, że Dan z nią zerwał po tym, jak zobaczył ją i Adama całujących się w ogrodzie. To by wystarczyło. Tatuś na pewno pojechałby nazajutrz do Ponderosy i zmusił przystojnego Cartwrighta do ślubu. Wszystko wyglądałoby inaczej. A tak musiała skłamać ojcu, że to ona zrezygnowała ze Stevensona. Odegrała całkiem niezłą scenę przed rodzicami. Powiedziała, że nie chce mieć męża, którego zawód nie daje jej poczucia bezpieczeństwa. Szeryf każdego dnia naraża życie na szwank, ryzykuje – i ona tego nie zniesie. Ojciec, mimo iż nie był zachwycony jej decyzją, przyjął ją do wiadomości i zaakceptował. Matka ucałowała jej czoło ze słowami: „Biedactwo”. Zastanawiała się, co by się stało, gdyby stanęła przed Adamem i wyznała mu wprost swe uczucia. Jak by zareagował? Ten szalony plan zaczął coraz bardziej jej się podobać. Wyszła z domu, uśmiechając się do swoich myśli.

* * * * *

Adam, nieświadomy planów obu pań, zmierzał w kierunku banku. Chciał wypłacić z konta sumę potrzebną na zakup kucyka dla Billy’ego. Od dawna o tym myślał, a za trzy tygodnie jego synek kończył cztery latka. Konik miał być prezentem urodzinowym. Kilka mil za miastem mieszkał pewien farmer, który miał za zbyciu akurat takiego czekoladowego kuca szetlandzkiego, jakiego Adam szukał. Szedł, uśmiechając się w myślach i wyobrażając sobie minę Billy’ego, gdy zobaczy żywy podarunek. Mężczyzna nie zauważył, że z dwóch przeciwnych stron nadciągają zainteresowane nim panie. Josephine dostrzegła go i przyspieszyła kroku. Podobnie uczyniła Ann, chcąc zatrzymać Adama, zanim wejdzie do banku. Były jednak zbyt daleko, aby zrealizować swoje plany. Nieświadomy niczego Cartwright lekko wskoczył na drewniany stopień. Nie poczuł, że z tylnej kieszeni jego spodni wysunął się list i upadł na ziemię. Odebrał go dzisiaj z poczty. Napisał do niego Philip Diedesheimer, z którym wymieniał korespondencję od czasów wspólnej pracy przy konstrukcji wzmacniającej stropy. Obecnie niezawodny inżynier przebywał w Luizjanie i czynnie uczestniczył w rozmowach na temat budowy mostu na rzece Missisipi.
Adam wszedł do banku. Zarówno Ann jak i Josephine zauważyły jasną kopertę, która należała do przystojnego bruneta. Ten kawałek papieru każda z nich mogła wykorzystać jako pretekst do interesującej rozmowy. Obie rzuciły się czym prędzej, aby go podnieść. Wdowa odepchnęła pannę White, która już nachylała się nad zgubą. Ann udało się w ostatniej chwili złapać równowagę. Rozwścieczona zachowaniem rywalki szarpnęła z całej siły rękaw jej sukienki, który rozdarł się z trzaskiem. Josephine parsknęła niczym rozzłoszczona kotka i uderzyła młodą pannę w policzek. Ta nie pozostała jej dłużna. Oddała i na dodatek zamachnęła się w jej kierunku parasolką. Wdowa w porę się uchyliła i podstawiła nogę Ann. Nie przewidziała jednak, że panna White pociągnie ją za sobą. Obie tarzały się po ulicy, szarpiąc na sobie ubranie i próbując wyrywać sobie nawzajem włosy. Od jakiegoś czasu w ich pobliżu zaczęli się zbierać zaskoczeni, ale i rozbawieni ludzie. Nikt nie spieszył się, aby rozdzielić walczące panie. Wszyscy uśmiechali się tylko pod nosem, choć nikt nie znał przyczyny ich wzajemnej niechęci. Wśród patrzących był także Harry Glenister, który zauważył kopertę leżącą na ziemi i podniósł ją, szukając adresu. Zobaczywszy, że list skierowany jest do Adama Cartwrighta, postanowił mu go oddać przy najbliższej okazji. Taka właśnie się nadarzyła, bo Adam wyszedł z banku i zatrzymał zadziwiony dziwnym zbiegowiskiem. Jego bystre oko dostrzegło obie panie, które wyglądały jak rasowe pomywaczki. Zaczął się zastanawiać, czy nie interweniować, gdy nagle zauważył, że ulicą nadbiega pan White, zaalarmowany przez jakiegoś usłużnego mieszkańca Virginia City.
- Wstydu nie masz?! – krzyknął, odciągając córkę, która z początku usiłowała mu się wyrwać, ale przytrzymał ją stanowczo i spojrzał tak groźnie, że Ann pozwoliła się bezwolnie prowadzić w stronę domu.
- Bijesz się jak jakaś ulicznica – strofował ją już ściszonym głosem ojciec. – Nie poznaję cię. Do tej pory pozwalałem ci na wszystko, ale teraz mówię – dość.
- Co to znaczy? – zapytała nagle tknięta złym przeczuciem.
- Pojedziesz do ciotki, do San Francisco – zadecydował. – I pobędziesz tam, aż w Virginia City zapomną o twoim awanturniczym wyczynie.
- Ale ciotka Hortensja jest nudna i nigdzie nie bywa – poskarżyła się zbolałym głosem.
- Przyda ci się odrobina spokoju – nie ustępował ojciec.
- Tato … – jęknęła rozdzierająco.
- Nie zmienię zdania – powiedział bez złości, ale nadzwyczaj stanowczo.
Ann wiedziała, że tym razem nic nie wskóra. Czekała ją przymusowa podróż. Jakoś uśpi czujność ciotki. Gdy starsza dama zaśnie, wieczorami będzie się wymykać i korzystać z wielkomiejskich rozrywek. A po powrocie do Virginia City ostro zabierze się za Adama Cartwrighta. Uśmiechnęła się podekscytowana do swoich myśli, przybierając jednocześnie skruszony wyraz twarzy, stosowny do okoliczności.
W tym samym czasie, gdy pan White rozmawiał z córką, Harry Glenister wręczył Adamowi zgubiony list. Cartwright mu podziękował i zamierzał przejść ulicę. Zrównał się z wdową Nolan, mając zamiar ją minąć. Josephine tylko na to czekała. Chciała widowiskowo osunąć się na Adama, pozorując omdlenie, ale źle wycelowała i wpadła w inne ramiona. W ostatniej chwili złapał ją pastor Gambon, który na miejsce wydarzeń dotarł dosłownie przed chwilą. Kobieta chyba po raz pierwszy w życiu poczuła coś na kształt zażenowania.
- Pastorze … - wykrztusiła, przygładzając potargane włosy.
- Pani Nolan – przywitał się uprzejmie mężczyzna.
Wdowa, nie bardzo wiedząc, co zrobić i jak się zachować, skinęła głową i czym prędzej udała się do domu. Nawet się nie odwróciła. Zamierzała się przebrać i jak najszybciej zapomnieć o tym pożałowania godnym incydencie.
Całemu wydarzeniu przyglądał się mężczyzna ubrany w wytartą na łokciach koszulę i wyświechtany kapelusz. Był obcy w tym mieście. Przyjechał konno jakąś godzinę temu. Właśnie wyszedł z saloonu, gdy jego wzrok przyciągnął tłum ludzi. Podszedł zaciekawiony. Lubił patrzeć na bijące się kobiety, bo przemoc była tym, co stanowiło sens jego istnienia. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Ożywiła się dopiero wtedy, gdy przybył pastor Gambon. Pojawił się na niej szyderczy uśmiech. Gdy wszyscy się rozeszli, podszedł do sługi Bożego i położył swą niedomytą rękę na jego ramieniu.
- John, co za miła niespodzianka – powiedział zjadliwie i strzyknął w bok śliną.
- Czego chcesz Monster? – pastor spojrzał na niego z wyraźną niechęcią.
- Tak się witasz z przyjacielem?
- Nigdy nie byliśmy przyjaciółmi – przypomniał mu dobitnie.
- Ranisz mą duszę na wskroś – wyrecytował Monster, melodramatycznie łapiąc się za serce.
- Przestań błaznować i gadaj, czego chcesz – zażądał Gambon.
- Czy ludzie w tym miasteczku wiedzą, kim byłeś, zanim zostałeś kaznodzieją? – zapytał z chytrym uśmiechem.
Pastor milczał, a mężczyzna wydawał się zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- A więc nie wiedzą – podsumował. – Ciekawe, jak by zareagowali, gdybym im powiedział …
- Jak chcesz, to się przekonaj – pastorowi nawet nie drgnęła powieka.
- Taki jesteś pewien ich poparcia?
- Po prostu nie dam się szantażować - stwierdził zdecydowanym głosem
- Jeszcze zobaczymy … - Monster uśmiechnął się triumfalnie i odszedł, kilkakrotnie się oglądając.

* * * * *

Cartwrightowie siedzieli przy stole, spożywając kolację. Miejsce Joe było puste i Ben ciężko wzdychał, ilekroć na nie spojrzał. Syn nie wrócił jeszcze z miasta. Gdy posiłek dobiegał końca, drzwi się otworzyły i do środka wszedł Joe. Starał się trzymać prosto, ale nogi mu się wciąż plątały, a podłoga sprawiała wrażenie, jakby falowała. Miał zamiar iść wprost do swojego pokoju.
- Joe! – krzyknął Ben. – Pozwól tutaj.
Młodzieniec z trudem dotarł do jadalni. Ojciec patrzył na niego ze zgrozą. Zerwał się z krzesła i podszedł, chwytając go za ramiona. Adam obserwował sytuację, ciekaw rozwoju wypadków. Naraz poczuł, że Billy ciągnie go lekko za rękaw koszuli. Nachylił się ku niemu.
- Tato? Dlaczego wujek Joe tak dziwnie chodzi? – zapytał zaciekawiony.
- Wujek … źle się czuje – wyjaśnił oględnie.
- Zachorował? – dopytywał Billy.
- Coś w tym rodzaju – powiedział i położył palec na ustach, dając znak synkowi, aby już o nic nie pytał. Nie chciał stracić ani sekundy z tego rodzinnego dramatu.
- Tyś chyba zupełnie stracił rozum – biadał Ben, potrząsając najmłodszym synem.
- Pa, lepiej nim nie potrząsaj – przestrzegł go Adam. – W tym stanie to niebezpieczne.
Ben odsunął się automatycznie, ale po chwili złapał słaniającego się Joe.
- Hoss, pomóż mi! – krzyknął zduszonym głosem.
- Oświadczyłem się jej – wybełkotał Joe. – A ona mnie …
- Co ona ciebie? – zainteresował się Hoss, chwytając brata za drugie ramię.
Joe otworzył usta, szukając w głowie właściwego słowa. Miał tam jednak zupełną pustkę.
- Zgodziła się? – chciał wiedzieć Ben.
- Pogoniła mnie – wyznał Joe i się rozkleił.
Hoss i Ben czym prędzej zabrali go na górę. Adam westchnął ciężko. Jakoś wcale nie było mu do śmiechu. Zrobiło mu się żal brata, który przeżył kolejne miłosne rozczarowanie.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:02, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Po tej akcji ani Ann, ani tym bardziej wdowa Nolan nie mają już co kombinować jak zdobyć Adama.
Przeszłość pastora wróciła, ciekawe co się stanie teraz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:16, 28 Wrz 2014    Temat postu: Koniec i początek

Zaintrygowała mnie ta tajemnicza ,przeszłość pastora.
Czym był wcześniej szulerem ,czy rewolwerowcem ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 94, 95, 96  Następny
Strona 5 z 96

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin