Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koniec i początek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 94, 95, 96  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:17, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
- Gdybyś był tym właściwym mężczyzną, nie musiałbyś pytać – zauważyła, mając już dosyć tej rozmowy.
- Mam sobie iść? – zapytał przygaszony.
- Tak byłoby najlepiej – przyznała bez cienia skrępowania.

Wdówka w jasnych i prostych słowach pozbyła się Joe. Cóż zabawka się znudziła, a ten którego wdowa pożąda wciąż poza zasięgiem jej rąk. Niestety takie harpie są zdolne do wszystkiego Rolling Eyes
Mada napisał:
Nie mogła sobie darować, że tak kiepsko to wszystko rozegrała. Gdy Dan ich zobaczył w ogrodzie, powinna była milczeć, poczekać na reakcję Adama. Niepotrzebnie go oskarżyła o napastowanie. Tym samym zaprzepaściła szansę na związek po rozstaniu z narzeczonym. Gdyby była sprytniejsza, po powrocie do domu mogłaby powiedzieć ojcu, że Dan z nią zerwał po tym, jak zobaczył ją i Adama całujących się w ogrodzie. To by wystarczyło. Tatuś na pewno pojechałby nazajutrz do Ponderosy i zmusił przystojnego Cartwrighta do ślubu.

Z Ann wyszła jej prawdziwa natura. Całe szczęście, że jest początkująca w trudnej sztuce knucia intryg. Tym razem się nie udało, ale co będzie po powrocie z San Francisco? Rolling Eyes
Mada napisał:
Adam, nieświadomy planów obu pań, zmierzał w kierunku banku.

I całe szczęście, bo dopiero byłby zaskoczony i zniesmaczony Smile
Mada napisał:
Adam wyszedł z banku i zatrzymał zadziwiony dziwnym zbiegowiskiem. Jego bystre oko dostrzegło obie panie, które wyglądały jak rasowe pomywaczki. Zaczął się zastanawiać, czy nie interweniować, gdy nagle zauważył, że ulicą nadbiega pan White, zaalarmowany przez jakiegoś usłużnego mieszkańca Virginia City.

Cała scena bójki obu pań fantastyczna Very Happy Uśmiech po prostu nie schodził mi z twarzy. Dobrze, że Adam nie zdążył interweniować, bo jeszcze niechcący sam by oberwał. Nie mówiąc już o tym, że każda z tych dzielnych dam mogłaby mylnie odebrać tę interwencję i tym samym mieć nadzieję na coś więcej ze strony Adama Rolling Eyes Zaskoczenie i zniesmaczenie Adama bezcenne. Very Happy
Mada napisał:
- Czy ludzie w tym miasteczku wiedzą, kim byłeś, zanim zostałeś kaznodzieją? – zapytał z chytrym uśmiechem.
Pastor milczał, a mężczyzna wydawał się zadowolony z takiego obrotu sprawy.

A tu mnie bardzo zaintrygowałaś. Też chciałabym się dowiedzieć co robił pastor zanim pastorem został Very Happy
Mada napisał:
(...) drzwi się otworzyły i do środka wszedł Joe. Starał się trzymać prosto, ale nogi mu się wciąż plątały, a podłoga sprawiała wrażenie, jakby falowała. Miał zamiar iść wprost do swojego pokoju.
- Joe! – krzyknął Ben. – Pozwól tutaj.
Młodzieniec z trudem dotarł do jadalni. Ojciec patrzył na niego ze zgrozą. Zerwał się z krzesła i podszedł, chwytając go za ramiona

Aż żal mi się zrobiło Perły Ponderosy. Joe boleśnie odczuł odmowę wdówki. Czyżby ją kochał? Ale picie to nie najlepszy sposób na pogodzenie się z porażką Confused
Mada napisał:
- Tyś chyba zupełnie stracił rozum – biadał Ben, potrząsając najmłodszym synem.
- Pa, lepiej nim nie potrząsaj – przestrzegł go Adam. – W tym stanie to niebezpieczne.
Ben odsunął się automatycznie, ale po chwili złapał słaniającego się Joe.

Laughing o tak lepiej pijanym Pasikonikiem nie potrząsać Laughing
Cytat:
Adam westchnął ciężko. Jakoś wcale nie było mu do śmiechu. Zrobiło mu się żal brata, który przeżył kolejne miłosne rozczarowanie.

Adam, jak zwykle ma dobre serce. Może się sprzeczać i docinać młodszemu bratu, ale potrafi też współczuć.

Mada, znów będę się powtarzać. Piszesz świetnie, na wysokim poziomie. Fragment bardzo dynamiczny, pełen zaskakujących wydarzeń (bójka pań, pastor Gambon i zrozpaczony Joe). Czyłałam jednym tchem i wiem, wiem, że nie powinnam Cię poganiać, ale kiedy będzie następny odcinek Rolling Eyes Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:38, 28 Wrz 2014    Temat postu:

zorina13 napisał:
Zaintrygowała mnie ta tajemnicza ,przeszłość pastora.
Czym był wcześniej szulerem ,czy rewolwerowcem ?

Cóż, sprawa się wyjaśni w późniejszych odcinkach.

ADA napisał:
...wiem, że nie powinnam Cię poganiać, ale kiedy będzie następny odcinek Rolling Eyes Smile

Być może we wtorek Question Czeka mnie koszmarny tydzień w pracy, więc nic nie mogę obiecać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:15, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Lubię twoje towarzystwo.
- Myślałem, że to coś więcej – stwierdził zawiedziony.

To się Joe zawiódł ... ale na pociechę pozostał mu pierścionek. Będzie "jak znalazł" przy okazji kolejnych oświadczyn ... innej kobiecie Very Happy

Mada napisał:
Nie możesz mi dać tego, czego potrzebuję.
- A czego potrzebujesz?
- Gdybyś był tym właściwym mężczyzną, nie musiałbyś pytać

Jak widać piękna wdowa miała duże potrzeby Wink Można rzec kobieta wyemancypowana ... wie, czego chce ... a raczej kogo chce i na szczęście nie jest to Joe ...

Mada napisał:
Zastanawiał się, co powie w domu. Przez kilka dni mógłby unikać niewygodnych pytań, ale w końcu prawda i tak by wyszła na jaw. Czuł się upokorzony i oszukany.

Odwieczne pytanie chlopców z Ponderosy: "Co na to powie Pa?" I to rozżalenie Joe, że kobieta nie chciała takiej Perły jak on Surprised

Mada napisał:
Postanowił przed powrotem do domu wstąpić do saloonu i pokrzepić się kufelkiem piwa.

Typowy facet się z niego robi. Dorasta jak widać Very Happy

Mada napisał:
Wystarczyło, żeby jeden z drugim spojrzał w wycięcie jej dekoltu, a już tracili dla niej głowy.

Przy tym niedoborze kobiet to zrozumiałe Cool

Mada napisał:
Niepotrzebnie go oskarżyła o napastowanie.

A któżby w to uwierzył?

Mada napisał:
Gdyby była sprytniejsza, po powrocie do domu mogłaby powiedzieć ojcu, że Dan z nią zerwał po tym, jak zobaczył ją i Adama całujących się w ogrodzie. To by wystarczyło. Tatuś na pewno pojechałby nazajutrz do Ponderosy i zmusił przystojnego Cartwrighta do ślubu.

Ciekawe jak zmusiłby go? Shocked

Mada napisał:
Chciał wypłacić z konta sumę potrzebną na zakup kucyka dla Billy’ego. Od dawna o tym myślał, a za trzy tygodnie jego synek kończył cztery latka. Konik miał być prezentem urodzinowym.

Jak zwykle myśli tylko o dziecku.

Mada napisał:
Mężczyzna nie zauważył, że z dwóch przeciwnych stron nadciągają zainteresowane nim panie.

Rzeczywiście. Źle z nim, jeśli nie zauważa ładnych kobiet.

Mada napisał:
Ten kawałek papieru każda z nich mogła wykorzystać jako pretekst do interesującej rozmowy. Obie rzuciły się czym prędzej, aby go podnieść.

Jak widać obie bardzo sprytne i zdeterminowane Confused

Mada napisał:
Josephine parsknęła niczym rozzłoszczona kotka i uderzyła młodą pannę w policzek. Ta nie pozostała jej dłużna. Oddała i na dodatek zamachnęła się w jej kierunku parasolką. Wdowa w porę się uchyliła i podstawiła nogę Ann. Nie przewidziała jednak, że panna White pociągnie ją za sobą. Obie tarzały się po ulicy, szarpiąc na sobie ubranie i próbując wyrywać sobie nawzajem włosy.

W Wirginia City chyba nigdy nie oglądano tak fascynującego pokazu damskiego boksu.

Mada napisał:
Nikt nie spieszył się, aby rozdzielić walczące panie. Wszyscy uśmiechali się tylko pod nosem,...

Widzowie byli zachwyceni Razz

Mada napisał:
Zobaczywszy, że list skierowany jest do Adama Cartwrighta, postanowił mu go oddać przy najbliższej okazji.

Tyle wysiłku i na nic ... list przekaże adresatowi szeryf a nie zwycięka kobieta Razz

Mada napisał:
Pojedziesz do ciotki, do San Francisco – zadecydował. – I pobędziesz tam, aż w Virginia City zapomną o twoim awanturniczym wyczynie.

Tatuś ukarał córeczkę? Chyba rzadko mu się to zdarza ...

Mada napisał:
Ale ciotka Hortensja jest nudna i nigdzie nie bywa – poskarżyła się zbolałym głosem.

Cóż, jak kara to powinna być dotkliwa Very Happy

Mada napisał:
Gdy starsza dama zaśnie, wieczorami będzie się wymykać i korzystać z wielkomiejskich rozrywek.

A co będzie jeśli starsza dama będzie spala czujnie niczym zając? Wtedy nici z wielkomiejskich rozrywek Crying or Very sad

Mada napisał:
A po powrocie do Virginia City ostro zabierze się za Adama Cartwrighta.

A ten zamiast martwić się, szuka kucyka dla synka Confused

Mada napisał:
Josephine tylko na to czekała. Chciała widowiskowo osunąć się na Adama, pozorując omdlenie, ale źle wycelowała i wpadła w inne ramiona. W ostatniej chwili złapał ją pastor Gambon, który na miejsce wydarzeń dotarł dosłownie przed chwilą. Kobieta chyba po raz pierwszy w życiu poczuła coś na kształt zażenowania.

Wiekszego pecha nie mogła mieć! Żeby wpaść w ramiona pastora?! No chyba, żeby ją zdążył pochwycić przedsiębiorca pogrzebowy Confused

Mada napisał:
Ożywiła się dopiero wtedy, gdy przybył pastor Gambon. Pojawił się na niej szyderczy uśmiech. Gdy wszyscy się rozeszli, podszedł do sługi Bożego i położył swą niedomytą rękę na jego ramieniu.
- John, co za miła niespodzianka – powiedział zjadliwie i strzyknął w bok śliną.
- Czego chcesz Monster? – pastor spojrzał na niego z wyraźną niechęcią.

O! Kim więc jest pastor? Bardzo tajemnicza postać, jak się okazało ... W każdym razie osobowość ma silną i ... jest bardzo dobrym pastorem ...

Mada napisał:
...do środka wszedł Joe. Starał się trzymać prosto, ale nogi mu się wciąż plątały, a podłoga sprawiała wrażenie, jakby falowała.

Joe chyba przesadził z pocieszaniem się ...

Mada napisał:
Ojciec patrzył na niego ze zgrozą. Zerwał się z krzesła i podszedł, chwytając go za ramiona.

Czyżby pierwszy raz ujrzał jakiegoś syna w stanie wskazującym? ... Laughing

Mada napisał:
- Tato? Dlaczego wujek Joe tak dziwnie chodzi? – zapytał zaciekawiony.
- Wujek … źle się czuje – wyjaśnił oględnie.

Ach! I jak tu odpowiedzieć dziecku, żeby i nie skłamać i nie zgorszyć ? Trudna sprawa Very Happy

Mada napisał:
Pa, lepiej nim nie potrząsaj – przestrzegł go Adam. – W tym stanie to niebezpieczne.
Ben odsunął się automatycznie, ale po chwili złapał słaniającego się Joe.

Zdecydowanie niebezpieczne! Ale skąd krysztalowy Adam o tym wie? Czyżby przechodził obok saloonu i czasem widywał skutki potrząsania? Wink

Mada napisał:
Joe otworzył usta, szukając w głowie właściwego słowa. Miał tam jednak zupełną pustkę.

Adam często mu to wytykał.

Mada napisał:
Jakoś wcale nie było mu do śmiechu. Zrobiło mu się żal brata, który przeżył kolejne miłosne rozczarowanie.

A co? Wolałby, żeby przyjęła oświadczyny Joe? Dopiero wtedy byłoby im nie do śmiechu ...

Dobre opowiadanie, ciekawie poprowadzone wątki, dobre fragmenty komediowe, intrygujące postacie i nasuwa się pytanie: kiedy dalszy ciąg?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 18:24, 28 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 18:35, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Jednak małżeństwo … - pokręciła z rozbawieniem głową. – Nie brałam tego pod uwagę.
- Bylibyśmy wtedy razem – podsunął delikatnie.
- Teraz też jesteśmy – odparła, wzruszając ramionami. – Lubię twoje towarzystwo.

Widać pierwsze małżeństwo wystarczyło jej aż nadto
Cytat:
- Gdybyś był tym właściwym mężczyzną, nie musiałbyś pytać – zauważyła, mając już dosyć tej rozmowy.

Znakomity tekst na zakończenie rozmowy Very Happy
Cytat:
Postanowił przed powrotem do domu wstąpić do saloonu i pokrzepić się kufelkiem piwa.

Jednym…
Cytat:
Przebrała się i postanowiła złożyć wizytę szeryfowi. Istniała szansa, że w jego biurze zastanie Adama.

Powinna mieć mały notesik, w którym zapisuje gdzie spotkała Adama, o której godzinie…
Cytat:
Zastanawiała się, co by się stało, gdyby stanęła przed Adamem i wyznała mu wprost swe uczucia. Jak by zareagował? Ten szalony plan zaczął coraz bardziej jej się podobać. Wyszła z domu, uśmiechając się do swoich myśli.

Zaczynam się zastanawiać, czy tam był niedobór kobiet czy niedobór mężczyzn… Choć tych odpowiednich nigdy nie ma zbyt wielu…
Cytat:
Konik miał być prezentem urodzinowym. Kilka mil za miastem mieszkał pewien farmer, który miał za zbyciu akurat takiego czekoladowego kuca szetlandzkiego, jakiego Adam szukał.

Mam nadzieję, że tata będzie pilnował swojego synka a synek nie będzie jeździł bez opieki
Cytat:
Wdowa odepchnęła pannę White, która już nachylała się nad zgubą. Ann udało się w ostatniej chwili złapać równowagę. Rozwścieczona zachowaniem rywalki szarpnęła z całej siły rękaw jej sukienki, który rozdarł się z trzaskiem. Josephine parsknęła niczym rozzłoszczona kotka i uderzyła młodą pannę w policzek.

Miastowi mieli o czym mówić przez kilka dni Shocked Panowie też mieli zabawę… nic dziwnego, że nikt się nie kwapił do rozdzielenia kobiet
Cytat:
Jakoś uśpi czujność ciotki. Gdy starsza dama zaśnie, wieczorami będzie się wymykać i korzystać z wielkomiejskich rozrywek. A po powrocie do Virginia City ostro zabierze się za Adama Cartwrighta.

Akcja wychowawcza nie wypaliła na samym początku. Jeszcze te wielkomiejskie rozrywki…
Cytat:
Chciała widowiskowo osunąć się na Adama, pozorując omdlenie, ale źle wycelowała i wpadła w inne ramiona. W ostatniej chwili złapał ją pastor Gambon

Co tam niewłaściwe ramiona. Grunt, że ktoś złapał Smile
Cytat:
- Czy ludzie w tym miasteczku wiedzą, kim byłeś, zanim zostałeś kaznodzieją? – zapytał z chytrym uśmiechem.
Pastor milczał, a mężczyzna wydawał się zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- A więc nie wiedzą – podsumował. – Ciekawe, jak by zareagowali, gdybym im powiedział …
- Jak chcesz, to się przekonaj

Ta blizna na policzku to raczej nie powstała w czasie golenia…
Cytat:
Starał się trzymać prosto, ale nogi mu się wciąż plątały, a podłoga sprawiała wrażenie, jakby falowała. Miał zamiar iść wprost do swojego pokoju.
- Joe! – krzyknął Ben. – Pozwól tutaj.

i podłoga faluje… i te krzyki…
Cytat:
Coś w tym rodzaju – powiedział i położył palec na ustach, dając znak synkowi, aby już o nic nie pytał. Nie chciał stracić ani sekundy z tego rodzinnego dramatu.

Odnoszę wrażenie, że miał nieco zabawy w tym momencie Razz
Cytat:
Jakoś wcale nie było mu do śmiechu. Zrobiło mu się żal brata, który przeżył kolejne miłosne rozczarowanie.

Ciekawe jak trwałe to rozczarowanie będzie?

Mada, świetny odcinek, doskonała, zabawna scena z energiczną dyskusją obu pań Smile Czekam na dalszy ciąg i tajemnice pastora Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:57, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
Mada napisał:
Josephine tylko na to czekała. Chciała widowiskowo osunąć się na Adama, pozorując omdlenie, ale źle wycelowała i wpadła w inne ramiona. W ostatniej chwili złapał ją pastor Gambon, który na miejsce wydarzeń dotarł dosłownie przed chwilą. Kobieta chyba po raz pierwszy w życiu poczuła coś na kształt zażenowania.

Wiekszego pecha nie mogła mieć! Żeby wpaść w ramiona pastora?! No chyba, żeby ją zdążył pochwycić przedsiębiorca pogrzebowy Confused

senszen napisał:
Co tam niewłaściwe ramiona. Grunt, że ktoś złapał

Dziewczyny, ubawiłyście mnie swoimi komentarzami. Laughing Laughing Laughing

Ewelina napisał:
A co? Wolałby, żeby przyjęła oświadczyny Joe?

Adam wolałby, żeby Joe w ogóle nie zadawał się z wdową Nolan. Jednak młodszy braciszek nie chciał go słuchać i zapłacił złamanym sercem.

senszen napisał:
Ta blizna na policzku to raczej nie powstała w czasie golenia…

Z całą pewnością nie. Blizna jest pamiątką wydarzenia z przeszłości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:22, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:

- Joe, jesteś słodki i uroczy – Josephine spojrzała z uśmiechem na młodzieńca trzymającego pierścionek.

Mniej więcej tak uważa każda fanka Adama Rolling Eyes
Mada napisał:
... ale wiele by dała, aby widzieć go u swych stóp, skamlącego o bodaj jedno jej spojrzenie.

Ależ mi ciśnienie skończyło Evil or Very Mad Adam skamlący u stóp TEJ kobiety nie mieści się w moim światopoglądzie!
Mada napisał:
Mężczyzna nie zauważył, że z dwóch przeciwnych stron nadciągają zainteresowane nim panie.

Wyobrażam sobie, że nadciągały niczym tornada Laughing
Mada napisał:
Nie poczuł, że z tylnej kieszeni jego spodni wysunął się list i upadł na ziemię.

Oj Adaś, żebyś wiedział coś narobił Laughing Laughing
Mada napisał:
- Pojedziesz do ciotki, do San Francisco – zadecydował. – I pobędziesz tam, aż w Virginia City zapomną o twoim awanturniczym wyczynie.

I tym niewinnym sposobem, nieświadomym do tego zmienił życie Ann na kilka miesięcy co najmniej Laughing
Mada napisał:

- Czy ludzie w tym miasteczku wiedzą, kim byłeś, zanim zostałeś kaznodzieją? – zapytał z chytrym uśmiechem.

Czułam w kościach, że przeszłość pastora wcześniej czy później wypłynie na wierzch.
Mada napisał:
- Pogoniła mnie – wyznał Joe i się rozkleił.

Tatko odetchnął zapewne.
Uważam, że wdówka namiesza jeszcze, wszak z jej oczu zeszła rywalka. Teraz ma pole do popisu.
Czekam na sprawdzian z lojalności mieszkańców W.C. wobec pastora Rolling Eyes
Super, czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę. Very Happy

p.s. Rozumiem, że czeka Cię ciężki tydzień w pracy. A ile jeszcze tych ciężkich tygodni przed Tobą? Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Nie 19:24, 28 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:40, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Mada napisał:

- Joe, jesteś słodki i uroczy – Josephine spojrzała z uśmiechem na młodzieńca trzymającego pierścionek.

Mniej więcej tak uważa każda fanka Adama Rolling Eyes

Domi i Bell wciąż żonglują słowami „słodki” i „uroczy” w odniesieniu do Joe. Po prostu nie mogłam się powstrzymać. Wink

Aga napisał:
p.s. Rozumiem, że czeka Cię ciężki tydzień w pracy. A ile jeszcze tych ciężkich tygodni przed Tobą?

Dobre pytanie! Sama się zastanawiam. Mam nadzieję, że następny będzie choć trochę lżejszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:33, 28 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:

Być może we wtorek Question Czeka mnie koszmarny tydzień w pracy, więc nic nie mogę obiecać.

Mada, w żadnym wypadku nie chcę wywierać nacisku. Przykro mi, że będziesz miała ciężki tydzień. Chyba prawie każdy wie jak nieraz bywa upiornie w pracy. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni. Na kolejny odcinek Twojego opowiadania będę cierpliwie czekać Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:42, 29 Wrz 2014    Temat postu:

....a w tym czasie ADA zabierze się do pracy Wink ...Rolling Eyes i inne koleżanki Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:19, 29 Wrz 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Ewelina napisał:
A co? Wolałby, żeby przyjęła oświadczyny Joe?

Adam wolałby, żeby Joe w ogóle nie zadawał się z wdową Nolan. Jednak młodszy braciszek nie chciał go słuchać i zapłacił złamanym sercem.


Tak to już jest z Małym Joe. Zawsze zrobi wszystko po swojemu, a i tak nigdy nikogo nie posłucha (nawet starszego brata, który zapewne źle mu nie życzy).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:45, 30 Wrz 2014    Temat postu:

* * * * *

Elizabeth Curtis siedziała w biurze szeryfa. Była blada i zdenerwowana. Dan podał jej szklankę wody, zanim przystąpił do spisywania zeznań. Dziewczyna wypiła kilka łyków, próbując się uspokoić.
- Co zginęło? – zapytał, gdy uznał, że jest w stanie odpowiadać na jego pytania.
- Broszka i pieniądze – powiedziała przygnębiona.
- Jak wyglądała ta broszka?
- To była gemma wykonana z ametystu oprawionego w srebro. Dostałam ją od rodziców na osiemnaste urodziny – dodała, a skurcz bólu przebiegł po jej twarzy.
Dan domyślił się, że broszka była bardzo cenna dla panny Curtis także ze względu na wartość emocjonalną. Zastanawiał się, kto mógł okraść osobę, która do zamożnych nie należała. Wszyscy w mieście wiedzieli, że żyje skromnie. Pensja nauczycielki pozwalała jej zaledwie na zaspokojenie podstawowych potrzeb.
- A pieniądze? – dopytywał szeryf. – Dużo ich było?
- Dwadzieścia dolarów – wyjaśniła, lekko się czerwieniąc z powodu tak skromnych oszczędności. Dan udał, że niczego nie zauważył.
- Gdzie pani trzymała te pieniądze?
- W kuchni, w filiżance, która stała na najwyższej półce – wyznała, dochodząc jednocześnie do wniosku, że chyba nie była zbyt ostrożna.
- Złodziej wybił szybę z tyłu domu? – przypomniał sobie to, co powiedziała, gdy tylko u niego się zjawiła.
- Tak – potwierdziła. – Wszedł przez moją sypialnię, gdy byłam w szkole.
- Ktokolwiek to był, miał sporo czasu, żeby przeszukać pani mieszkanie – zauważył na marginesie.
- I zostawił spory bałagan – zauważyła niezadowolona.
- Muszę to zobaczyć – powiedział szybko.
- Bałaganu pan nie widział? – zdziwiła się, marszcząc brwi.
- Widzę go codziennie u siebie w domu – przyznał, a usta drgnęły mu jakoś dziwnie. – Teraz jednak chcę zobaczyć miejsce przestępstwa.
Elizabeth spojrzała na niego zaskoczona, ale nic nie powiedziała. W drodze rozmawiali o pogodzie i trochę o przyjęciu pożegnalnym dla Roya. Dan na chwilę się zatrzymał i zamienił kilka słów z Bobem Tacherem. Dziewczyna w tym czasie przyglądała się sklepowym wystawom. Gdy się odwróciła, zobaczyła, że szeryf właśnie się żegna ze swym rozmówcą, podając mu rękę.
- Bob wstawi pani nową szybę – poinformował ją jak gdyby nigdy nic.
- Dziękuję, że pan o tym pomyślał – wykrztusiła zaskoczona.
- Drobiazg – odparł z uśmiechem.
Szeryf obejrzał każde pomieszczenie w domu panny Curtis. Nigdy wcześniej tu nie był. Jego bystre oko dostrzegło, że jej mieszkanie potrzebowało męskiej ręki. Okiennica w kuchni była wypaczona, a poręcz na ganku wymagała natychmiastowej naprawy. Zauważył też, że złodziej przeszukał każdy kąt, o czym świadczył nieporządek w wielu miejscach jednocześnie.
- Może przysłać pani kogoś do pomocy w sprzątaniu? – zaproponował przed wyjściem.
- Poradzę sobie sama – powiedziała cicho. – Jak zwykle.
Dan chciał jeszcze coś dodać, ale zrezygnował. Miał wrażenie, że dziewczyna czeka, aż wreszcie sobie pójdzie. Pożegnał się więc, posyłając jej pokrzepiający uśmiech i zapewnienie, że jak najszybciej zajmie się poszukiwaniem sprawcy kradzieży. Gdy wyszedł, Elizabeth szybko podeszła do okna i patrzyła tak długo, jak długo był w zasięgu jej wzroku. Szeryf nieświadomy tego, że sam stał się obiektem obserwacji, szedł do biura, rozmyślając o nauczycielce. Zastanawiał się, co za łajdak mógł okraść tę niepozorną dziewczynę. Usunął się z drogi, widząc nadjeżdżający dyliżans. Zatrzymał się na chwilę, chcąc sprawdzić, kto z niego wysiądzie. Jako szeryf czuł się w obowiązku interesować się takimi sprawami. Do miasta przyjeżdżali różni ludzie. Niektórzy wyglądali na tyle podejrzanie, że warto było mieć ich na oku. Poczuł dziwny skurcz w żołądku, gdy zobaczył zgrabną szatynkę w granatowym kostiumie podróżnym.
- Kimberly? – zapytał zaskoczony widokiem swej pięknej siostry. – Co ty tu robisz?
- Dan – wyszeptała z ulgą i pocałowała brata w policzek.
- Bałaś się, że nie przyjadę na twój ślub? – zażartował, szukając wśród wysiadających podróżnych jej narzeczonego. Dopiero po chwili dotarło do niego, że jego siostra jest sama.
- Gdzie Michael? Puścił cię samą w tak daleką drogę? – zainteresował się odrobinę niezadowolony.
- Michael … nie żyje – powiedziała, próbując zapanować nad napływającymi do oczu łzami.

* * * * *

Dan zamknął drzwi pokoju gościnnego, w którym ulokował siostrę. To było jedyne pomieszczenie, w którym panował jako taki porządek. Pozostałe były żywym dowodem jego kawalerskiego stanu. Wszedł do kuchni z zamiarem zrobienia kawy. Czekało go dziś sporo pracy. Musiał między innym zająć się sprawą włamania do panny Curtis. Trzeba było pochodzić, popytać, porozmawiać z ludźmi. Chciał to wszystko załatwić i jak najszybciej wrócić do domu. Kimberly w tej chwili spała. Utrudzona długą, męczącą podróżą, zmęczona płaczem i rozpaczą, w końcu zasnęła. Serce mu się krajało, gdy widział jej cierpienie. Cieszył się jednak, że do niego przyjechała, że nie będzie sama w tych trudnych chwilach. Gdy ją zobaczył, uświadomił sobie, jak bardzo za nią tęsknił. Miał tu przyjaciół i znajomych, ale nie byli jego rodziną. Mieli własne.
Dan, zanim wrócił do pracy, zostawił w kuchni na stole informację na wypadek, gdyby Kimberly się obudziła i nie wiedziała, gdzie go szukać. Wyszedł, cicho zamykając drzwi.
Najpierw udał się do saloonu Silver Dollar. Przez to miejsce przewijała się większość mieszkańców Virginia City i prawie wszyscy przyjezdni. Porozmawiał z barmanem, wypytując go, czy któryś z graczy nie oferował ametystowej broszki. Zdarzało się, że ci, którzy w danym czasie nie dysponowali gotówką, wykładali na stół coś cennego – mogła to być biżuteria. Hank pokręcił głową. Nie zauważył nikogo takiego. Obiecał jednak, że da szeryfowi znać, gdyby przyuważył opisaną przez Dana ozdobę.
Następnie obszedł wszystkie sklepy, rozmawiając z ich sprzedawcami i właścicielami. Ostrzegł, że gdyby któryś z ich klientów chciał płacić broszką, powinni się mieć na baczności. Będzie to włamywacz i złodziej w jednej osobie. Wszyscy solennie obiecali pomoc, jeśli ktoś taki zawita w ich progi. W ciągu dwóch godzin rozmawiał z wieloma ludźmi, między innymi z sąsiadami panny Curtis, którzy, jak to zwykle bywa, niczego nie widzieli i nie słyszeli. Gdy miał już wracać do domu, nabiegł zdyszany Simon Krent.
- Szeryfie, za miastem zderzyły się dwa wozy – wyjaśnił z głupawym uśmiechem.
- Ktoś został ranny? – zapytał rzeczowo.
- Nie, ale się biją – dodał uradowany mężczyzna.
Stevenson musiał interweniować. Ledwie udało mu się załagodzić sytuację, bo właściciele obu wozów ostro się awanturowali. Dopiero, gdy postraszył ich aresztem, spuścili z tonu i rozjechali w dwie różne strony. Wrócił do miasta pewny, że tym razem uda mu się bez przeszkód dotrzeć do domu. Nie było mu to jednak na razie pisane. Jakiś pijany kowboj zaczął strzelać na ulicy. Nikogo na szczęście nie zranił, ale Dan na wszelki wypadek zamknął go w celi. Za kratkami nikomu nie zrobi krzywdy, a do jutra wytrzeźwieje i przemyśli swoje zachowanie.
W końcu mógł się zająć swoimi sprawami. Z daleka zobaczył, że w kuchni i salonie palą się lampy. Do tej pory zawsze wracał do ciemnego domu, bo nikt na niego nie czekał. Teraz było inaczej, całkiem przyjemnie. Po chwili zwolnił. Zastanawiał się, co zastanie w środku. Poczuł niepokój. A jeśli to będzie spłakana Kimberly, robiąca mu wyrzuty, że na tak długo zostawił ją samą? Powie jej prawdę. Taką ma pracę. Musi wykonywać swoje obowiązki. Powinna go zrozumieć.
Wszedł, zamknął za sobą drzwi i stanął zdumiony. W salonie było czysto jak nigdy. Nie pamiętał, kiedy ostatnio meble stały tak równo ustawione. Zniknęły gdzieś porozrzucane ubrania, porozkładane bez ładu i składu przedmioty. Zostawione niby na chwilę, potrafiły przeleżeć na nie swoim miejscu kilka tygodni. Teraz salon wyglądał schludnie i ładnie. Nagle poczuł zapach gulaszu i świeżych, dopiero co upieczonych bułeczek. Dotarło do niego, że jest potwornie głodny. Wiedziony rozkosznym aromatem dotarł do kuchni. Kimberly właśnie przekładała bułeczki z blachy na duży, wzorzysty talerz. Jej lekko opuchnięte powieki były świadectwem długotrwałego płaczu. Mimo to uśmiechnęła się na jego widok.
- Dobrze, że już jesteś – powiedziała zadowolona. – Przyszedłeś w samą porę.
Usiadł na krześle i przyjrzał się jej zaskoczony. Spodziewał się zupełnie czegoś innego.
- Jak się czujesz? – zapytał, patrząc na nią badawczo.
- Lepiej – spojrzała na niego przelotnie, rozstawiając talerze. – Musiałam się czymś zająć, żeby nie myśleć. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu? – stanęła niepewna.
- Wprost przeciwnie, jestem ci wdzięczny – przyznał zadowolony.
Przyglądał się, jak krząta się po kuchni. Gdy podeszła do stołu, chwycił delikatnie jej ręce i posadził ją na krześle.
- Kim – spojrzał jej głęboko w oczy. – Przepraszam za tamto. Zachowałem się wtedy jak rozwydrzony dzieciak. Chciałaś mi pomóc, a ja potraktowałem cię jak wroga. Nie masz pojęcia, jak mi wstyd… Wybaczysz mi?
- Już dawno ci wybaczyłam – przyznała z łagodnym uśmiechem.
- Szukałem cię, ale bez rezultatu – pokręcił głową. – Ty okazałaś się skuteczniejsza.
- To zasługa Michaela – skurcz bólu przebiegł po jej twarzy w chwili wypowiadania imienia zmarłego narzeczonego. – Wynajął detektywa, który cię znalazł. Zależało nam, abyś był na naszym ślubie.
- Żałuję, że go nie poznałem…
Dan na razie nie chciał wypytywać siostry o żadne szczegóły. Bał się, że Kimberly znowu zacznie płakać. Nie bardzo wiedział, jak ma ją pocieszyć. Nie mógł przecież jej powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Nie w takim przypadku.
Jedli kolację, starając się nadrobić stracony czas.
- Zdziwiłam się, gdy się dowiedziałam, że pełnisz funkcję zastępcy szeryfa – przyznała się, skubiąc bułeczkę.
- Wiem … - pokręcił lekko głową. – Kiedyś byłem lekkomyślny i impulsywny. Zmieniłem się.
- Widzę – szepnęła. – Trzy lata mogą zmienić człowieka nie do poznania.
- A ty co robiłaś przez ten czas? – zapytał, niezmiernie ciekawy jej odpowiedzi.
- Na początku mieszkałam w Denver. Tam poznałam pewną bogatą właścicielkę plantacji bawełny. Polubiła mnie i zostałam jej damą do towarzystwa. Michael był jej wnukiem. Któregoś dnia przyjechał z Phoenix, aby ją odwiedzić…
- I zakochał się w tobie od pierwszego wejrzenia – dopowiedział domyślnie Dan.
- Tak mówił – przyznała, zauważalnie blednąc.
- Nie powiedziałem ci jeszcze, ale od kilku dni jestem w tym mieście szeryfem, a nie zastępcą – szybko zmienił temat, aby skierować jej myśli na inne tory. – Mój poprzednik zrezygnował. Uznał, że czas odpocząć.
- Gratuluję – powiedziała zupełnie szczerze. – Wygląda, że znalazłeś swoje miejsce na ziemi. Na pewno masz tu znajomych i przyjaciół.
- Wkrótce ich poznasz – obiecał z zachęcającym uśmiechem.
- Nie gniewaj się, ale nie chcę nigdzie wychodzić ani nikogo widywać – powiedziała cicho.
- Rozumiem – uspokoił ją. – Nie ma pośpiechu.
Dan długo nie mógł zasnąć. Rozdrażniony tym faktem przewracał się z boku na bok. Gdy w końcu zapadł w sen, śniły mu się jakieś koszmary. Przebudził się gwałtownie, pamiętając krzyk ludzi, trzask płomieni i uczucie strachu. Nie wiadomo dlaczego, ale właśnie w tej chwili przypomniał sobie scenę z saloonu. Gdy rozmawiał z barmanem, zwrócił uwagę na jednego z graczy. Coś w jego wzroku go zaniepokoiło. Miał zimne spojrzenie i nieprzyjemny, mocno zaniedbany wygląd. Ktoś, zwracając się do niego, użył określenia „Monster”. Pomyślał, że warto byłoby przyjrzeć się bliżej temu człowiekowi, rozpytać ludzi o niego. Nie znał go jeszcze, a już nie lubił.
Przewrócił się z westchnieniem na drugi bok. Po chwili zamarł i zaczął pilnie nasłuchiwać. Nie mylił się. Płacz Kimberly dochodził do niego przez ścianę. Usiadł na łóżku, niepewny tego, jak ma postąpić. Z jednej strony chciał ją pocieszyć, a z drugiej zastanawiał się, czy nie dać jej czasu, aby wypłakała się w spokoju i bez świadków. Wciąż się wahał. Czuł, jak szybko bije mu serce.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 23:07, 30 Wrz 2014    Temat postu:

Cieszę się, że udało ci się tak szybko wkleić następny odcinek Smile
Cytat:
Zastanawiał się, kto mógł okraść osobę, która do zamożnych nie należała. Wszyscy w mieście wiedzieli, że żyje skromnie. Pensja nauczycielki pozwalała jej zaledwie na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Biedna uboga nauczycielka… Ciekawe, czy ktoś chciał ją tylko nastraszyć i przy okazji ukradł co nieco… czy zginęło coś więcej?
Cytat:
- I zostawił spory bałagan – zauważyła niezadowolona.
- Muszę to zobaczyć – powiedział szybko.
- Bałaganu pan nie widział? – zdziwiła się, marszcząc brwi.
- Widzę go codziennie u siebie w domu – przyznał, a usta drgnęły mu jakoś dziwnie.

Dowcipna riposta, taka mimowolna Very Happy
Cytat:
- Bob wstawi pani nową szybę – poinformował ją jak gdyby nigdy nic.
- Dziękuję, że pan o tym pomyślał – wykrztusiła zaskoczona.

Shocked jestem pod wrażeniem jego troskliwości o mieszkańców. Zwłaszcza samotne panny Very Happy
Cytat:
Okiennica w kuchni była wypaczona, a poręcz na ganku wymagała natychmiastowej naprawy.

A ręka go nie zaswędziała?
Cytat:
- Gdzie Michael? Puścił cię samą w tak daleką drogę? – zainteresował się odrobinę niezadowolony.
- Michael … nie żyje – powiedziała, próbując zapanować nad napływającymi do oczu łzami.

Biedactwo Sad
Cytat:
Pozostałe były żywym dowodem jego kawalerskiego stanu.

Ehm… czyli do schludnych to on nie należy. Ciekawe, jak wyglądała jego spiżarnia i kuchnia Very Happy
Cytat:
Gdy ją zobaczył, uświadomił sobie, jak bardzo za nią tęsknił. Miał tu przyjaciół i znajomych, ale nie byli jego rodziną. Mieli własne.

Musiał się czuć rzeczywiście samotny
Szeryf miał ciężki dzień, ale trzeba przyznać, że swoje obowiązki wykonuję ze szczególną starannością i rozwagą. Dobry szeryf dla tego miasta.
Cytat:
Wszedł, zamknął za sobą drzwi i stanął zdumiony. W salonie było czysto jak nigdy. Nie pamiętał, kiedy ostatnio meble stały tak równo ustawione. Zniknęły gdzieś porozrzucane ubrania, porozkładane bez ładu i składu przedmioty. Zostawione niby na chwilę, potrafiły przeleżeć na nie swoim miejscu kilka tygodni. Teraz salon wyglądał schludnie i ładnie. Nagle poczuł zapach gulaszu i świeżych, dopiero co upieczonych bułeczek. Dotarło do niego, że jest potwornie głodny.

Nie, ja nie chce wiedzieć, jaki bałagan panował w miejscu, gdzie trzymał jedzenie Rolling Eyes
Cytat:
- Kim – spojrzał jej głęboko w oczy. – Przepraszam za tamto. Zachowałem się wtedy jak rozwydrzony dzieciak. Chciałaś mi pomóc, a ja potraktowałem cię jak wroga. Nie masz pojęcia, jak mi wstyd… Wybaczysz mi?
- Już dawno ci wybaczyłam – przyznała z łagodnym uśmiechem.

Dobrze, że zdobył się na przeprosiny. Mam nadzieję, że już nie będzie między nimi dalszych konfliktów. Potrzebują siebie.
Cytat:
- Wkrótce ich poznasz – obiecał z zachęcającym uśmiechem.

Tak, zwłaszcza przyjaciół, tych najlepszych Very Happy
Cytat:
Płacz Kimberly dochodził do niego przez ścianę. Usiadł na łóżku, niepewny tego, jak ma postąpić. Z jednej strony chciał ją pocieszyć, a z drugiej zastanawiał się, czy nie dać jej czasu, aby wypłakała się w spokoju i bez świadków. Wciąż się wahał. Czuł, jak szybko bije mu serce.

Bardzo to smutne…

Mada, świetny odcinek, delikatnie rysujesz wielowymiarowe charaktery swoich postaci, ich wzajemne relacje Very Happy Bardzo dobrze się czyta, czekam na dalszy ciąg Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:44, 30 Wrz 2014    Temat postu:

Mada ciszę się, że udało Ci się mimo ciężkiego czasu w pracy wkleić kolejny odcinek opowiadania Smile

Mada napisał:
Dan domyślił się, że broszka była bardzo cenna dla panny Curtis także ze względu na wartość emocjonalną. Zastanawiał się, kto mógł okraść osobę, która do zamożnych nie należała. Wszyscy w mieście wiedzieli, że żyje skromnie. Pensja nauczycielki pozwalała jej zaledwie na zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Szkoda mi dziewczyny. Żyje skromnie, niewiele ma i jeszcze padła ofiarą złodzieja Confused
Mada napisał:
- Bałaganu pan nie widział? – zdziwiła się, marszcząc brwi.
- Widzę go codziennie u siebie w domu – przyznał, a usta drgnęły mu jakoś dziwnie. – Teraz jednak chcę zobaczyć miejsce przestępstwa.

Odpowiedź Dana dowcipna, gdyby nie to, że miał do czynienia z przestępstwem Rolling Eyes
Mada napisał:
- Bob wstawi pani nową szybę – poinformował ją jak gdyby nigdy nic.
- Dziękuję, że pan o tym pomyślał – wykrztusiła zaskoczona.
- Drobiazg – odparł z uśmiechem.

Coraz bardziej lubię Dana. O wszystkim myśli. Elizabeth nie jest przyzwyczajona do męskiej pomocy. Zdaje się, że wszystko musiała robić sama i jest zaskoczona tym co zrobił Dan.
Mada napisał:
- Może przysłać pani kogoś do pomocy w sprzątaniu? – zaproponował przed wyjściem.
- Poradzę sobie sama – powiedziała cicho. – Jak zwykle.

No i proszę. Radzi sobie sama. Mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni i pojawi się ktoś, kto jej pomoże również w sprzątaniu Smile
Mada napisał:
Poczuł dziwny skurcz w żołądku, gdy zobaczył zgrabną szatynkę w granatowym kostiumie podróżnym.
- Kimberly? – zapytał zaskoczony widokiem swej pięknej siostry. – Co ty tu robisz?

Przeczuwałam, że Kim pojawi się w V.C., ale nie myślałam, że to będą aż tak smutne okoliczności. Chociaż może już wkrótce jej los się odmieni i kogoś jeszcze Cool
Mada napisał:
- Szeryfie, za miastem zderzyły się dwa wozy – wyjaśnił z głupawym uśmiechem.
- Ktoś został ranny? – zapytał rzeczowo.
- Nie, ale się biją – dodał uradowany mężczyzna.

Typowa rozrywka niektórych mieszkańców V.C. Very Happy
Mada napisał:
Wszedł, zamknął za sobą drzwi i stanął zdumiony. W salonie było czysto jak nigdy. Nie pamiętał, kiedy ostatnio meble stały tak równo ustawione. Zniknęły gdzieś porozrzucane ubrania, porozkładane bez ładu i składu przedmioty. Zostawione niby na chwilę, potrafiły przeleżeć na nie swoim miejscu kilka tygodni. Teraz salon wyglądał schludnie i ładnie. Nagle poczuł zapach gulaszu i świeżych, dopiero co upieczonych bułeczek. Dotarło do niego, że jest potwornie głodny. Wiedziony rozkosznym aromatem dotarł do kuchni. Kimberly właśnie przekładała bułeczki z blachy na duży, wzorzysty talerz. Jej lekko opuchnięte powieki były świadectwem długotrwałego płaczu. Mimo to uśmiechnęła się na jego wid

Dziwne, że Dan nie dostał wstrząsu na widok takiego porządku Very Happy Do tego smaczne jedzenie i zapach świeżutkich bułeczek. Dobrze jest mieć siostrę. A poważnie praca bywa dobrym lekiem na smutek a nawet żałobę. Wcale nie dziwię się, że Kim wzięła się za porządki.
Mada napisał:
Dan na razie nie chciał wypytywać siostry o żadne szczegóły. Bał się, że Kimberly znowu zacznie płakać. Nie bardzo wiedział, jak ma ją pocieszyć. Nie mógł przecież jej powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Nie w takim przypadku.

Prawdziwie kochający i dobry brat.
Mada napisał:
Nie wiadomo dlaczego, ale właśnie w tej chwili przypomniał sobie scenę z saloonu. Gdy rozmawiał z barmanem, zwrócił uwagę na jednego z graczy. Coś w jego wzroku go zaniepokoiło. Miał zimne spojrzenie i nieprzyjemny, mocno zaniedbany wygląd. Ktoś, zwracając się do niego, użył określenia „Monster”. Pomyślał, że warto byłoby przyjrzeć się bliżej temu człowiekowi, rozpytać ludzi o niego. Nie znał go jeszcze, a już nie lubił.

Kłopoty się zbliżają. Skoro szeryf nie lubi kogoś kogo jeszcze nie zna, to sprawa jest poważna. Poczekamy, zobaczymy Rolling Eyes
Mada napisał:
Płacz Kimberly dochodził do niego przez ścianę. Usiadł na łóżku, niepewny tego, jak ma postąpić. Z jednej strony chciał ją pocieszyć, a z drugiej zastanawiał się, czy nie dać jej czasu, aby wypłakała się w spokoju i bez świadków.

Mam nadzieję, że pozwolił siostrze opłakiwać narzeczonego.

Mada bardzo ciekawy i jak zwykle doskonale napisany odcinek. Zaintrygowałaś mnie ty człowiekiem o przezwisku Monster. Ciekawe kim jest i jakie ma zamiary? Pojawiła się siostra Dana. Straciła co prawda narzeczonego, ale mam nadzieję, że wkrótce ktoś inny równie doświadczony przez los stanie na jej drodze ... tylko tak gdybam sobie ... Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:56, 01 Paź 2014    Temat postu:

Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:12, 01 Paź 2014    Temat postu: Koniec i początek

Czyżby szeryf zainteresował się nauczycielką ?
Szkoda tej siostry Dana ,straciła narzeczonego na kilka dni przed ślubem.
Brat zachowuje się bardzo taktownie w tej sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 94, 95, 96  Następny
Strona 6 z 96

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin