 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:20, 09 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Takie ślicznie proszące może to coś da
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:24, 09 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Będę miała na względzie te oczęta. Może w czasie weekendu zacznę pisać nowy odcinek. Zobaczę, czy wygospodaruję trochę czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 21:25, 09 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Trzymam kciuki i czekam...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 19:52, 10 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ja też...wszak te oczy muszą rozmiękczyć każde serce.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 2:10, 19 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Maria zawsze była spokojna, a po śmierci matki jeszcze bardziej zamknęła się w sobie i rzadko się odzywała. Skupiła się na nauce, zdobywając coraz lepsze oceny i liczne pochwały wymagającej pani Monroe. |
To chyba swego rodzaju lekarstwo na rozpacz. Nie wyleczy, ale pomoże przetrwać najtrudniejsze chwile
Cytat: | Lubiła na nich patrzeć, wyobrażała sobie, że tak mogłoby wyglądać jej życie, gdyby nie poślubiła tego pijaka Henry’ego, który nigdy nie miał dla niej dobrego słowa. Myślała, że chociaż z dzieci będzie miała pociechę, ale obaj synowie wdali się w ojca i całymi dniami przesiadywali w saloonie. Pieniędzy, które sama zarabiała, ledwie starczało na wyżywienie rodziny. |
Pani Swatson gorzej ułożyło się życie. Jednak ta kobieta nie zazdrościła szeryfowi, a w chwili, kiedy spotkało go nieszczęście stara się pomóc. To, że im współczuje nie jest wadą. Może Reed jest zbyt przewrażliwiony?
Cytat: | Dan był zadowolony z pracy pani Swatson. Kobieta robiła, co do niej należało, nie ociągała się z pracą, dobrze gotowała i okazywała serce jego dzieciom. Był jej wdzięczny, ale nie cierpiał tego jej współczującego spojrzenia. Coś się w nim gotowało za każdym razem, gdy widział ten zbolały wzrok, którym ogarniała całą jego rodzinę. Miał wtedy ochotę wyrzucić ją za drzwi i nigdy więcej nie oglądać. Nie potrzebował litości. |
Jeszcze nie odróżnia litości od współczucia i chęci niesienia pomocy?
Cytat: | Nie miał zamiaru przed nikim otwierać serca. To, co czuł, było jego prywatną sprawą, którą nie miał zamiaru dzielić się z nikim. |
A może dobrze by było, jakby jednak otworzył? Wyżalił się komuś, a potem wrócił do normalnego życia? Elizabeth chyba tego chciałaby
Cytat: | Nie sądził, że będzie musiał żyć bez Elizabeth. Nieodwracalność tej sytuacji wciąż go zaskakiwała i przygnębiała. Dawno też zrozumiał, że jego złość na panią Osborne wynikała z bezradności. Jeśli ktoś miał czuć się winy, to tylko on. Nikt inny. Nie uchronił swojej rodziny przed stratą, śmiercią, tragedią. Zawiódł. Zmarnował życie sobie i swoim dzieciom. Nie mógł na siebie patrzeć… |
Biedny Dan. Jak on sobie poradzi z własną psychiką, wyrzutami sumienia, tęsknotą za żoną?
Cytat: | - Dlaczego nie śpisz? – zapytał synka.
- Myślałem o mamie – powiedział chłopiec. – A dlaczego ty nie śpisz, tato?
- Ja też myślałem o mamie – przyznał z westchnieniem. |
Nie tylko on ma problemy. Nie wiem jak sobie, ale synkowi może pomóc. Jeśli się postara
Cytat: | Widzisz, mama zawsze będzie z nami, tutaj – przyłożył dłoń do piersi synka. – W naszych sercach. Tak długo, jak będziemy o niej pamiętali, będzie żyła i się nami opiekowała, choć już nigdy jej nie zobaczymy. Rozumiesz?
Neil pokiwał głową i przytulił się do ojca. Po jakimś czasie jego równy oddech świadczył o spokojnym śnie. |
Bardzo trudno wytłumaczyć chłopcu stratę matki, jeszcze trudniej próbować ją zastąpić … ale może wystarczy być kochającym, czułym ojcem?
Bardzo interesujące opowiadanie. Szeryf ma wielkie problemy i nie wiem, czy zdoła je rozwiązać. Zdecydowanie potrzebuje pomocy przyjaciół, życzliwych ludzi, wsparcia rodziny. Na razie odrzuca wszystko i wszystkich. Jak długo to potrwa i jak się to skończy? Oby autorka nie wpadła na pomysł kolejnej tragedii w rodzaju samobójstwa szeryfa na grobie żony, lub jego zejścia ze świata w czasie walki z bandytami. Tego moje czułe serce nie zniosłoby a i zapas cardiolu mi się kończy. Opowiadanie jest bardzo wzruszające, zwłaszcza rozmowa z synkiem. Bardzo dobrze wypadło. Jako całość oczywiście
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 15:16, 19 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:03, 19 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ewelina napisał: | Oby autorka nie wpadła na pomysł kolejnej tragedii w rodzaju samobójstwa szeryfa na grobie żony, lub jego zejścia ze świata w czasie walki z bandytami. Tego moje czułe serce nie zniosłoby |
Ewelino, czy Ty mnie czasem nie podpuszczasz?
Bardzo dziękuję za życzliwy komentarz. Godzina wklejenia wstrząsnęła mną do głębi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:36, 19 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Nie podpuszczam. Żal mi faceta.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Sob 19:37, 19 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 19:40, 19 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Istotnie godzina wklejenia porażająca!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 13:09, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
* * * * *
1874 – cz. II.
Adam Cartwright postawił wyładowaną po brzegi skrzynkę z tyłu wozu, przysuwając ją do czterech innych, które znalazły się tu już wcześniej. Przebiegł wzrokiem zawartość każdej z nich, zastanawiając się, czy sklepikarz o niczym nie zapomniał. Właśnie miał sięgnąć po listę zakupów schowaną w kieszeni, gdy zobaczył, że w jego kierunku zbliża się szeryf. Szedł niespiesznie, więc raczej nie chodziło o sprawę niecierpiącą zwłoki.
- Słyszałem, że wybierasz się do Carson City – zaczął bez wstępu, gdy zrównał się z Adamem.
- Jutro, z samego rana – potwierdził Cartwright.
- W ich hotelu zatrzymał się niejaki James Campbell. Ma do sprzedania najnowszy model rewolweru Smith & Wesson z systemem zamykania łamanej lufy. Kaliber 45. Lufa 7 cali. *
- To ten sygnowany nazwiskiem majora George’a W. Schofielda? – zainteresował się Adam, który dobrze orientował się w zainteresowaniach swego przyjaciela.
- Ten sam – skinął twierdząco głową. – Ponoć ma też jakiś francuski rewolwer. Wojskowy model z karbowaną lufą.
- Brzmi obiecująco – Adam uśmiechnął się lekko. – Chcesz tam pojechać?
- Sęk w tym, że nie mogę się ruszyć z miasta – przez twarz Dana przebiegł grymas niezadowolenia. – Widziałeś tych trzech poganiaczy, którzy przyjechali wczoraj z Reno? Wyraźnie szukają kłopotów.
- Co zrobisz?
- Rozmawiałem z nimi przed chwilą – przyznał z nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Powiedziałem, że mam ich na oku i nie będę tolerował żadnych burd.
- Z pewnością patrzyli na ciebie z uwielbieniem w oczach – Adam nie byłby sobą, gdyby zapomniał o swoim sarkazmie.
- Tak, ze czcią, uwielbieniem i pokorą – Dan rzucił od niechcenia. – Będę miał z nimi kłopoty, czuję to. Poza tym …. Joe aż się pali, żeby jednego z nich pozbawić przytomności.
- A ma jakiś szczególny powód?
- Ten z ospowatą twarzą nazwał go wyperfumowanym lalusiem – przyznał Dan, nie panując nad uśmiechem, który mimowolnie pojawił się na jego twarzy.
- No tak … - Adam nie krył swej wesołości. – A co z Carson City? – przypomniał.
- Skoro już tam będziesz, może wstąpisz do tego Campbella i zorientujesz się w cenie i jakości tego, co oferuje? – zaproponował szeryf. – Jeśli uznasz, że warto, kup tę czterdziestkę piątkę w moim imieniu.
- Sam nie wiem – Adam udał, że się waha. – Jeśli to najnowszy model, to nie mam pewności, czy zechcę się z nim rozstać po tym, jak go kupię.
- Wbijasz mi nóż w plecy … przyjacielu – ostatnie słowo Dan wymówił z podwójną dawką słodyczy. Nagle rysy jego twarzy stwardniały. Dostrzegł kogoś za plecami Adama, który szybko się odwrócił. Przy wystawie sklepowej zatrzymała się pani Osborne. Miała na sobie amarantową suknię uszytą według najnowszej mody. Aksamitna tunika ozdobiona była szeregiem maleńkich guziczków, a krawędź obszyta plisowaną falbanką. Z tyłu przyszyto ozdobną rozetę. Młoda wdowa poprawiła rękawiczkę i uniosła głowę, jakby czując na sobie natrętne, męskie spojrzenia. Adam Cartwright uchylił kapelusza, pozdrawiając ją z uśmiechem. Chciała odpowiedzieć tym samym, ale nagle zauważyła Dana Stevensona. Stał z założonymi rękoma i wpatrywał się w nią bez uśmiechu, z kamienną twarzą, na której nawet największy optymista nie dopatrzyłby się śladu uczuć czy sympatii. Kobieta poczuła, jak na jej twarz wypełza zdradziecki rumieniec. Zamrugała zdezorientowana, szybko ruszyła przed siebie i wyminęła mężczyzn, nawet na nich nie patrząc. Obaj odprowadzali ją wzrokiem, aż zniknęła za zakrętem.
- Co się dzieje? – zapytał zaskoczony Adam.
- Gdzie?
- Chodzi mi o ciebie i panią Osborne.
- Nie ma mnie i pani Osborne – wyjaśnił, dobitnie podkreślając ostatnie wyrazy.
- Wyglądacie, jakbyście …
- Nie kończ – ostrzegł go Dan, łypiąc groźnie spod oka.
Adam pomilczał chwilę wpatrzony w czubki swoich butów. Klepnął przyjaciela w ramię, po czym zręcznie usadowił się na koźle, chwytając lejce. Zanim ruszył, spojrzał w kierunku szeryfa.
- To piękna kobieta – zauważył od niechcenia.
Dan zacisnął zęby, ale się nie odezwał. Z zainteresowaniem wpatrywał się w dwukółkę, która akurat ich mijała.
- Do tego młoda i elegancka – kontynuował niezrażony milczeniem przyjaciela. – Wydaje mi się …
- Jedź już – przerwał mu Dan. – I nie myśl za dużo. Od tego głowa boli.
- Nie obawiaj się. Inteligencja mnie nie męczy – Adam uśmiechnął się beztrosko i ruszył przed siebie, pogwizdując wesoło.
* * * * *
Dan doszedł do biura i oparł się o filar, ogarniając wzrokiem okolicę. Nigdzie nie zauważył poganiaczy bydła. Być może jednak wzięli sobie do serca jego groźbę i postanowili nie kusić losu. Nie bardzo w to wierzył, dlatego zachował czujność. Myślami wrócił do tego, co powiedział Adam i jego zły humor jeszcze się pogłębił. Nie spodobało mu się to, co usłyszał. Sugestia, jakoby pomiędzy nim a panią Osborne coś było, wydała mu się niedorzeczna. Unikał tej kobiety jak ognia. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Omijał ją szerokim łukiem i od dawna nie zamienił z nią nawet słowa. W tak małym miasteczku trudno było się nie natykać na nią w najmniej spodziewanych momentach. Od czasu do czasu wpadł na młodą wdowę gdzieś na ulicy lub w sklepie i grubiaństwem byłoby, gdyby jej nie pozdrowił. Tylko tyle. Jeśli przyjaciel chciał się w tym doszukiwać czegoś więcej, musiał mieć coś z głową albo … Albo usiłował go wmanewrować w sytuację, na którą nie miał ochoty i której absolutnie nie brał pod uwagę. Następnym razem powie Adamowi, żeby przestał się wtrącać w jego osobiste sprawy.
Tymczasem Adam wracał do domu. Z początku rozmyślał o sytuacji Dana. Przyjaciel od śmierci żony wyglądał niczym chmura gradowa, stracił poczucie humoru i prawie w ogóle się nie uśmiechał. Nie wyglądał też na cierpiętnika, który chce wzbudził współczucie otoczenia. Stał się surowy i zdystansowany. Adam jednak czuł, że za maską opanowania szeryf skrywa emocje, które lada chwila zerwą się z uwięzi. Być może, gdyby zainteresował się jakąś kobietą, szybciej wróciłby do równowagi. Na to jednak chyba było jeszcze za wcześnie. Pani Osborne wydawała się idealną kandydatką, ale Dan raczej nie był nią zainteresowany.
Adam westchnął zrezygnowany i skupił się na jeździe. Wierzchem pokonałby tę trasę zdecydowanie szybciej, ale teraz musiał uważać na produkty, które znajdowały się z tyłu wozu w skrzynkach. Właśnie odebrał nowy, porcelanowy serwis przysłany ze sklepu w San Francisco. Stary został znacznie uszczuplony podczas ostatniego rodzinnego obiadu, gdy spacerujący pod stołem kot niespodziewanie drapnął Nanette w łydkę. Żona Josepha krzyknęła: „Szczur!”, wszyscy zerwali się na równe nogi, zrobiło się zamieszanie i kilka filiżanek na zawsze utraciło swój kształt. Kimberly zdecydowała, że należy im się nowy komplet i z wielce zadowoloną miną wybrała serwis z najnowszego katalogu. Pokaźna suma, którą należało zapłacić, aby stać się właścicielem porcelanowych dzieł sztuki, na chwilę pozbawiła Adama tchu, ale zachwyt w oczach żony był wart każdej ceny. Dzielnie przełknął wydatek i wiózł teraz kosztowny nabytek do domu. Nie potrafił niczego odmówić Kimberly, zwłaszcza teraz, gdy czas rozwiązania zbliżał się wielkimi krokami. Jeśli urodzi się syn, będzie miał trzech, tak jak jego ojciec. Nie miał jednak nic przeciwko temu, żeby urodziła się córka. Wiedział, że pokocha to dziecko od pierwszej chwili, gdy tylko je zobaczy. Wiedział też, że to będzie najbardziej hołubiona i rozpieszczona istota na świecie.
Z dala widział już dom i jak zawsze poczuł się dumny, że jest dziełem jego rąk. Stworzył swojej rodzinie przystań, do której każdy z nich mógł wracać jak do oazy bezpieczeństwa. Zauważył bryczkę doktora Martina, który miał się zjawić z samego rana z rutynową wizytą u pacjentki. Musiał się jednak spóźnić, bo właśnie dochodziło południe. Nagle drzwi się otworzyły i na spotkanie Adama wybiegła zaaferowana gosposia, pani Dickens.
- Mój, Boże, … nareszcie … pan przyjechał – powiedziała urwanym głosem.
- Kimberly? – domyślił się, zeskakując z wozu.
Nie czekając na potwierdzenie, rzucił się ku drzwiom i pędem pokonał schody. Tuż za nim biegła zdyszana pani Dickens. Na górze zderzył się z doktorem Martinem, który zniecierpliwiony nieobecnością kobiety, wyszedł na korytarz, aby przypomnieć jej o ręcznikach.
- Doktorze … - Adam wbił w lekarza świdrujący wzrok.
- Zaczęło się – doktor Martin miał minę człowieka, któremu nie podobało się to, co widzi.
- Ale to przecież za wcześnie …
- I dlatego jest ryzyko – spojrzał z powagą na Adama, a później rzucił do pani Dickens. – Ręczniki, natychmiast!.
Ton doktora był opryskliwy i zniecierpliwiony. Adam nie przypominał sobie, żeby doktor Martin kiedykolwiek zachował się niegrzecznie wobec kobiety czy mężczyzny. Poczuł się, jakby ktoś wypompował mu całe powietrze z płuc. Dłonie zrobiły się mokre. Oparł wilgotną rękę o ścianę.
- Chciałbym zobaczyć żonę – powiedział cicho, ale stanowczo.
- Nie teraz – syknął doktor Martin. – Teraz będziesz mi tylko przeszkadzał. Później! – mruknął i zatrzasnął za sobą drzwi.
Adam postąpił krok do przodu. Klamka była w zasięgu ręki. Hipnotyzowała. Wystarczy nacisnąć, a znajdzie się w środku. Tupot dobiegający ze schodów spowodował, że się odwrócił. Pani Dickens biegła z naręczem ręczników. Bezceremonialnie odsunęła Adama i weszła do sypialni. Mignęła mu skłębiona pościel i udręczona twarz żony. I znowu wróciło to uczucie, jakby ktoś uderzył go z całej siły w miejsce tuż pod żebrami. Niemal się zgiął, czując wyimaginowany ból. Najgorszy był strach, który skradał się z każdej strony i bombardował go strasznymi wizjami.
Po czasie, który wydawał się wiecznością, na korytarz wyszła pani Dickens.
- Córeczka – powiedziała i zakryła twarz dłońmi.
Nim Adam zdążył o cokolwiek zapytać, pojawił się doktor Martin. Na jego obliczu oprócz zmęczenia malował się głęboki smutek.
- Nie chcę być złym prorokiem – powiedział przygnębionym tonem – ale powinieneś tam wejść i się pożegnać.
- Pożegnać?
- Tak. Z nimi obiema.
………………………………………………………………………..
* Tu znajdziecie ciekawostki na temat dawnej broni:
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:27, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Adam Cartwright postawił wyładowaną po brzegi skrzynkę z tyłu wozu, przysuwając ją do czterech innych, które znalazły się tu już wcześniej. Przebiegł wzrokiem zawartość każdej z nich, zastanawiając się, czy sklepikarz o niczym nie zapomniał. |
Adam w całej okazałości… bardzo bonanzowy
Cytat: | - W ich hotelu zatrzymał się niejaki James Campbell. Ma do sprzedania najnowszy model rewolweru Smith & Wesson z systemem zamykania łamanej lufy. Kaliber 45. Lufa 7 cali. *
- To ten sygnowany nazwiskiem majora George’a W. Schofielda? – zainteresował się Adam, który dobrze orientował się w zainteresowaniach swego przyjaciela.
- Ten sam – skinął twierdząco głową. – Ponoć ma też jakiś francuski rewolwer. Wojskowy model z karbowaną lufą. |
Typowo męskie zainteresowania. Fajnie, że wyszukałaś taką perełkę. Link, który podałaś pozwolę sobie wkleić do tematu „Przydatne linki”
Cytat: | Powiedziałem, że mam ich na oku i nie będę tolerował żadnych burd.
- Z pewnością patrzyli na ciebie z uwielbieniem w oczach – Adam nie byłby sobą, gdyby zapomniał o swoim sarkazmie.
- Tak, ze czcią, uwielbieniem i pokorą – Dan rzucił od niechcenia. – Będę miał z nimi kłopoty, czuję to. Poza tym …. Joe aż się pali, żeby jednego z nich pozbawić przytomności.
- A ma jakiś szczególny powód?
- Ten z ospowatą twarzą nazwał go wyperfumowanym lalusiem – przyznał Dan, nie panując nad uśmiechem, który mimowolnie pojawił się na jego twarzy. |
Rozmowa Dana i Adama prowadzona jakby od niechcenia jest błyskotliwa z odpowiednią dozą sarkazmu. Taką krótką acz treściwą rozmowę mogą prowadzić tylko prawdziwi przyjaciele.
Cytat: | Nagle rysy jego twarzy stwardniały. Dostrzegł kogoś za plecami Adama, który szybko się odwrócił. Przy wystawie sklepowej zatrzymała się pani Osborne. |
Czyli wciąż bez zmian. Dan nadal nie może wybaczyć pani Osborne. Tuż po śmierci Elizabeth stosunek Dana do pani Osborne był całkowicie zrozumiały. Teraz wydaje mi się, że mężczyzna brnie w ślepą uliczkę. Takie pielęgnowanie, chyba jednak nienawiści do pani Osborne do niczego dobrego nie prowadzi. Myślę, że Dan obwiniając wdowę próbuje w pewien sposób rozgrzeszyć siebie.
Cytat: | - Jedź już – przerwał mu Dan. – I nie myśl za dużo. Od tego głowa boli.
- Nie obawiaj się. Inteligencja mnie nie męczy – Adam uśmiechnął się beztrosko i ruszył przed siebie, pogwizdując wesoło. |
Ach, przyjaciele! Te słodkie docinki
Cytat: | Myślami wrócił do tego, co powiedział Adam i jego zły humor jeszcze się pogłębił. Nie spodobało mu się to, co usłyszał. Sugestia, jakoby pomiędzy nim a panią Osborne coś było, wydała mu się niedorzeczna. Unikał tej kobiety jak ognia. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Omijał ją szerokim łukiem i od dawna nie zamienił z nią nawet słowa. |
Ciężka sprawa z tym Danem. A może zamiast unikać rozmowy z panią Osborne Dan powinien zdobyć się na szczerą rozmowę z kobietą. Mogłoby to pomóc w oczyszczeniu atmosfery. V.C. jest małym miastem i na dłuższą metę trudno wciąż unikać się nie wzbudzając zainteresowania ludzi i ich komentarzy.
Cytat: | Nie potrafił niczego odmówić Kimberly, zwłaszcza teraz, gdy czas rozwiązania zbliżał się wielkimi krokami. Jeśli urodzi się syn, będzie miał trzech, tak jak jego ojciec. Nie miał jednak nic przeciwko temu, żeby urodziła się córka. Wiedział, że pokocha to dziecko od pierwszej chwili, gdy tylko je zobaczy. Wiedział też, że to będzie najbardziej hołubiona i rozpieszczona istota na świecie. |
To, że Adam nie potrafi odmówić żonie niczego to jasne jak słońce. Niechby tylko spróbował nie rozpieszczać rodzinki… oczywiście sumka jaką musiał wyłożyć na kupno porcelany musiała go nieco zaboleć, no ale przecież i on będzie z niej korzystał. A teraz poważnie… może mi nie uwierzysz Mada, ale po przeczytaniu „Wiedział też, że to będzie najbardziej hołubiona i rozpieszczona istota na świecie.” miałam dziwne przeczucie, że coś okropnego szykujesz Adamowi
Cytat: | Nagle drzwi się otworzyły i na spotkanie Adama wybiegła zaaferowana gosposia, pani Dickens.
- Mój, Boże, … nareszcie … pan przyjechał – powiedziała urwanym głosem.
- Kimberly? – domyślił się, zeskakując z wozu. |
O, właśnie o tym mówiłam
Cytat: | - Nie chcę być złym prorokiem – powiedział przygnębionym tonem – ale powinieneś tam wejść i się pożegnać.
- Pożegnać?
- Tak. Z nimi obiema. |
VETO!!!
Mada, początkowo uśpiłaś moją czujność, potem zaniepokoiłaś, a na koniec wyprowadziłaś wzrocowy lewy sierpowy nie wiem, czy dojdę do siebie…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 14:39, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ja też się zdenerwowałam. Idę po cardiol i przez jakiś czas będę dochodzić do siebie ... to było gorsze niż kartofel między oczy ... gorsze nawet od uderzenia śnieżką w bolącą szczękę ... co mnie spotkało w liceum, po bardzo bolesnym borowaniu, bez znieczulenia, kiedy wyszłam ze szkoły i jakiś chłopak rzucił we mnie śnieżką i ... trafił ... a ja ujrzałam gwiazdy ... bez zachwytu bardzo bolało
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Nie 14:49, 20 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 17:50, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Ewelina chyba wyślę Ci jakiś zapas tegoż leku....najwyraźniej ostatnio go nadużywasz, a w związku ze środą i pomocą męża będzie dodatkowy powód do sztachnięcia się specyfikiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:21, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
ADA napisał: | … może mi nie uwierzysz Mada, ale po przeczytaniu „Wiedział też, że to będzie najbardziej hołubiona i rozpieszczona istota na świecie.” miałam dziwne przeczucie, że coś okropnego szykujesz Adamowi .gif) |
Wierzę. Zbytnia słodycz od razu nasuwa podejrzenia.
ADA napisał: | ... nie wiem, czy dojdę do siebie…  |
ADA, bardzo dziękuję za przemiły komentarz. Mam nadzieję, że doszłaś już do siebie.
Ewelino, nie spodziewałam się, że ten odcinek będzie aż tak bolesny w odbiorze. Cóż mam napisać? Chyba tylko to, że mi przykro.
Aga, może nie posyłaj tego cardiolu, bo koleżanka wpadnie w uzależnienie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:22, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Mada napisał: | - W ich hotelu zatrzymał się niejaki James Campbell. Ma do sprzedania najnowszy model rewolweru Smith & Wesson z systemem zamykania łamanej lufy. Kaliber 45. Lufa 7 cali. *
- To ten sygnowany nazwiskiem majora George’a W. Schofielda? – zainteresował się Adam, który dobrze orientował się w zainteresowaniach swego przyjaciela.
- Ten sam – skinął twierdząco głową. – Ponoć ma też jakiś francuski rewolwer. Wojskowy model z karbowaną lufą.
- Brzmi obiecująco – Adam uśmiechnął się lekko. – Chcesz tam pojechać? |
Interesująca ciekawostka zgrabnie wpleciona w dialog.
Mada napisał: | - A ma jakiś szczególny powód?
- Ten z ospowatą twarzą nazwał go wyperfumowanym lalusiem |
No tak….to dość poważny powód.
Mada napisał: | - Wbijasz mi nóż w plecy … przyjacielu – ostatnie słowo Dan wymówił z podwójną dawką słodyczy. |
Też tak myślę. Adamie proszę zakupić i oddać Danowi przedmiot pożądania przez was obu.
Mada napisał: |
- Co się dzieje? – zapytał zaskoczony Adam.
- Gdzie?
- Chodzi mi o ciebie i panią Osborne.
- Nie ma mnie i pani Osborne – wyjaśnił, dobitnie podkreślając ostatnie wyrazy.
- Wyglądacie, jakbyście …
- Nie kończ – ostrzegł go Dan, łypiąc groźnie spod oka. |
Hm….sama nie wiem co sądzić o tej…sytuacji. Coś mnie chwilowo w niej drażni. Dan jest bardzo skryty, ale sądząc po reakcji chyba nie są to raczej ciepłe uczucia. Adam jest spostrzegawczy i dopatrzył się symptomów zachowania wybiegającego poza obojętną uprzejmość. Pytanie czy dobrze wszystko zinterpretował? Ja nie bardzo ja widzę u boku Dana. Drażni mnie, tak po prostu....
Mada napisał: | - Jedź już – przerwał mu Dan. – I nie myśl za dużo. Od tego głowa boli. |
Taaa….
Mada napisał: |
- Nie obawiaj się. Inteligencja mnie nie męczy – Adam uśmiechnął się beztrosko i ruszył przed siebie, pogwizdując wesoło. |
No raczej…
Mada napisał: | Unikał tej kobiety jak ognia. Nie chciał mieć z nią nic wspólnego. Omijał ją szerokim łukiem i od dawna nie zamienił z nią nawet słowa. W tak małym miasteczku trudno było się nie natykać na nią w najmniej spodziewanych momentach. Od czasu do czasu wpadł na młodą wdowę gdzieś na ulicy lub w sklepie i grubiaństwem byłoby, gdyby jej nie pozdrowił. Tylko tyle. Jeśli przyjaciel chciał się w tym doszukiwać czegoś więcej, musiał mieć coś z głową albo … Albo usiłował go wmanewrować w sytuację, na którą nie miał ochoty i której absolutnie nie brał pod uwagę. Następnym razem powie Adamowi, żeby przestał się wtrącać w jego osobiste sprawy. |
Zgadzam się z Danem w całej rozciągłości.
Mada napisał: | Pokaźna suma, którą należało zapłacić, aby stać się właścicielem porcelanowych dzieł sztuki, na chwilę pozbawiła Adama tchu, ale zachwyt w oczach żony był wart każdej ceny. Dzielnie przełknął wydatek i wiózł teraz kosztowny nabytek do domu. |
O matko czyzby były ze złota?
Mada napisał: | Z dala widział już dom i jak zawsze poczuł się dumny, że jest dziełem jego rąk. Stworzył swojej rodzinie przystań, do której każdy z nich mógł wracać jak do oazy bezpieczeństwa. Zauważył bryczkę doktora Martina, który miał się zjawić z samego rana z rutynową wizytą u pacjentki. Musiał się jednak spóźnić, bo właśnie dochodziło południe. Nagle drzwi się otworzyły i na spotkanie Adama wybiegła zaaferowana gosposia, pani Dickens. |
Kurczę, a tak miło mi się fajnie czytało o przystani jaką stworzył Adam.
Mada napisał: | .
- Ale to przecież za wcześnie …
- I dlatego jest ryzyko – spojrzał z powagą na Adama, a później rzucił do pani Dickens. – Ręczniki, natychmiast!. |
No nie….czy i Twoja wena Mada szaleje? Litości!
Mada napisał: | Niemal się zgiął, czując wyimaginowany ból. Najgorszy był strach, który skradał się z każdej strony i bombardował go strasznymi wizjami. (…)
- Pożegnać?
- Tak. Z nimi obiema. |
O…my….God…. O ….my….God
Mada odebrało mi mowę!!!
.gif) .gif) .gif) .gif) Normalnie mnie rozłozyłaś na łopatki. Ja...muszę dojść do siebie ....horror, horror i jeszcze raz horror. .gif) Jestem w dogłębnym szoku ja nie chcę, nie chcę by Adam stracił Kim i córeczkę! A Dan? Nie dość, że stracił żonę to teraz siostrę? A Adam on już raz stracił żonę i dziecko. To nie może się powtórzyć. Nieeee!!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 18:23, 20 Mar 2016 Temat postu: |
|
|
Żeby nie było ...framgment obłędnie dramatyczny i extra! .gif) .gif) .gif)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|