Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawdziwy przyjaciel
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 16:25, 05 Sie 2014    Temat postu:

Cytat:
a także jutrzejszym ślubem swojej starszej siostry

To mnie też zaskoczyłaś lekkim przeskokiem w czasie Very Happy
Cytat:
W lewej ręce trzymał kosztowną, choć sfatygowaną już torbę podróżną, a prawą ręką wycierał pot z czoła i karku, używając do tego ogromnej, kraciastej chustki.

Zapowiada się na barwną choć trochę groteskową postać.
Cytat:
- Wstydu nie masz?! – wrzasnął na całe gardło. – Twój mąż zginął miesiąc temu w wypadku, a ty zamiast go opłakiwać, masz czelność myśleć o nowym związku?!
- Mój … mąż … bił mnie i gwałcił. Opłakiwać go nie będę! – rzuciła podniesionym tonem.
- Ojcu mówisz takie rzeczy?! I nawet oczu nie spuścisz ze sromoty?! – omal się nie zakrztusił.

Niestety, ojciec Alison nie jest szczególnie empatycznym typem człowieka. W jednej chwili wzburzony, zawstydzony postępowaniem córki, w drugiej, szczęśliwy, że właściwie wybrała. Brakowało jeszcze pełnego wyrzutu wzroku i pytania „A nie mogłaś tak od początku?”.
Lawinia jest zrozpaczona i nawet biedna marchewka została o tym dogłębnie poinformowana…
Cytat:
Chyba ich noc poślubna będzie inna, niż sobie to kiedyś wyobrażał. Bynajmniej to go nie zniechęcało. Lubił wyzwania, więc wiedział, że i z tym problemem jakoś sobie poradzi.

Adam jest zaskakująco pewny siebie – nie będę podważała jego uroku, umiejętności czy stopnia zakochania młodej pary – ale jest bardzo pewny siebie. Ale młoda para wygląda na szczęśliwą, więc pewnie ma podstawy do takich przemyśleń Very Happy
Cytat:
pan Cottrell swoim wykładem na temat powinności kobiety, żony i matki.

A szkoda, że go nie zamieściłaś Laughing ciekawa jestem, co by miał do powiedzenia w tym temacie.
Przerwa w bardzo niepokojącym fragmencie… A imię napastniczki bardzo ładne.
Cytat:
Liczył na to, że gdy się obudzi, będzie obok niego. Zajmowała się nim ofiarnie od kilku dni. Jej pielęgniarskie umiejętności bardzo ułatwiały sprawę. Widząc, z jakim przejęciem zmienia mu opatrunki, przynosi posiłki, niemal odgaduje jego życzenia, dochodził do wniosku, że warto pocierpieć, aby mieć ją stale przy sobie i poddawać się dotykowi jej subtelnych palców. Uśmiechnął się z politowaniem na myśl o ich nocy poślubnej. Oczywiście, zakładał, że nie będzie wyglądała konwencjonalnie ze względu na opory Alison, ale nawet w najczarniejszym scenariuszu nie przewidział, że to on zawiedzie. Leżał jak kłoda - nieprzytomny i trawiony gorączką.

Laughing Laughing Adam miał używanie, w przeciwieństwie do Alison, która na pewno się martwiła…
Cytat:
Ostatni raz słyszałem to słowo w szkole, gdy zwróciłem uwagę nauczycielce na błąd ortograficzny w zdaniu, które zapisała na tablicy.

Wyobraziłam sobie mię nauczyciela… mógł zawsze powiedzieć, że sprawdza w ten sposób czujność uczniów Very Happy
Scena w małżeńskiej sypialni pełna napięcia, lekko żartobliwa. Bardzo przyjemna Very Happy Zakochani w sobie, szczęśliwi ludzie Very Happy
Pilar niestety nie miała szczęścia, postąpiła źle – i chyba nie bardzo wie, co ma zrobić ze sobą. Bena nieco poniosło, czemu trudno się dziwić.

Cytat:
Cartwright czuł się w pełni sprawny. Uważał, że może już zacząć pracować, a przede wszystkim skorzystać z przywilejów męża.

Ciekawe sformułowanie Very Happy
Cytat:
Obok Paula siedział czarny kot, wpatrując się w nią swymi tajemniczymi oczyma.

Och, jak miło Very Happy mój ulubiony kotek – opiekun Very Happy Powinni mu nadać jakieś ładne imię.
Cytat:
- Robert Grant gustuje w brunetkach – wyjaśnił konspiracyjnym tonem. – Można by było połączyć przyjemne z pożytecznym. Chłop marnuje się sam.

Łączenie przyjemnego z pożytecznym Adam chyba opanował w stopniu perfekcyjnym. I, o dziwo, Alison zna odpowiednią kandydatkę Very Happy

Przyjemnie się czyta twoje opowiadanie; masz przyjemny, ciepły styl, żartobliwe wstawki. Treściwe, przyjemne opisy i urocze rozmowy zakochanych. Ja się zwykle męczę na nich niemiłosiernie – tobie wychodzą bardzo ciepło i naturalnie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:56, 06 Sie 2014    Temat postu:

Senszen, dziękuję za tyle miłych słów. Smile Obszerność Twego komentarza robi wrażenie. W Twoim wydaniu dłuższego chyba nie widziałam. Czuję się wyróżniona i rumienię się jak pomidorek na słoneczku. Sierpniowym słoneczku ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:38, 06 Sie 2014    Temat postu:

Mada, długopis w dłoń....Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:58, 06 Sie 2014    Temat postu:

Aga, fanfiki piszę, korzystając z klawiatury. Odręcznie zapisuję pomysły, czasem urywki dialogów. Skoro się niecierpliwisz, to masz. Smile

* * * * *

Miesiąc później
Robert Grant wyniósł ze sklepu skrzynkę z zakupami i postawił na wozie. Poprawił szary kapelusz, który zbytnio zsunął mu się na czoło i pogłaskał Chestera. Nigdy nie zabierał go ze sobą do miasta. Dziś zrobił wyjątek, bo pies skamlał i patrzył na niego tak prosząco, że mężczyzna w końcu uległ. Teraz Chester trzymał się blisko niego, był jak zwykle posłuszny i wymachiwał ogonem, okazując zadowolenie. Robert zauważył, że po drugiej stronie ulicy stoją państwo Cartwright. Adam i Alison rozmawiali z ożywieniem i byli tak zajęci sobą, że nawet go nie zauważyli. Zrobiło mu się przykro. Przyjaciel miał dla niego mniej czasu niż dotychczas. Grant to rozumiał i nie czuł żalu. Po prostu w tym momencie poczuł się źle ze świadomością, że inni są szczęśliwi, a on może się tylko temu biernie przyglądać. W czasie jego rozmyślań nadjechał dyliżans. Robert domyślił się, że Adam i Alison na kogoś czekają. Nie wiedział, że spodziewają się gości. Jakoś nie miał ochoty przyglądać się podróżnym i zamierzał odjechać. Cicho gwizdnął na Chestera, który z zainteresowaniem i z lekko uniesionymi uszami przyglądał się ludziom wysiadającym z dyliżansu. Pies nie zareagował na komendę, głośno szczeknął i pognał na drugą stronę ulicy. Nim Robert zdążył przeciwdziałać, Chester obalił jakąś kobietę w granatowym kostiumie podróżnym. Leżała na plecach, a uszczęśliwiony pies trzymał łapy na jej talii.
- Chester! – krzyknął zażenowany, odciągając psa na bezpieczną odległość. – Najmocniej panią przepraszam. On nigdy tak się nie zachowuje. Zawsze jest posłuszny. – tłumaczył się w przyspieszonym tempie. – Nic się pani nie stało? – zainteresował się, pomagając jej wstać.
Zaaferowany zaistniałą sytuacją, dopiero po chwili zauważył, że kobieta w granatowym kostiumie jest młoda i ładna. Miała porcelanową cerę i czarne jak heban włosy. Jej ciemnobrązowe oczy wpatrywały się w niego z oburzeniem. Zapewne usłyszałby od niej, co myśli o zbyt pobłażliwych właścicielach psów, gdyby jej uwagi nie odciągnął czyjś cichy śmiech.
- Widzę, że już się poznaliście – powiedziała rozbawiona pani Cartwright.
- Alison! – ucieszyła się brunetka.
Przywitały się tak wylewnie, jakby były prawdziwymi przyjaciółkami. Razem pracowały w szpitalu w Baltimore. Lubiły się, ale nigdy nie miały czasu, aby pielęgnować tę znajomość.
- Pozwól, że ci przedstawię mojego męża – Alison szybko się odsunęła, prezentując mężczyznę ubranego na czarno.
- Adam Cartwright – przedstawił się brunet, zdecydowanie ściskając wyciągniętą dłoń.
- Marisol Lockwood – zrewanżowała się młoda kobieta, z zainteresowaniem patrząc na męża koleżanki.
- A to nasz przyjaciel, Robert Grant – pospieszyła z wyjaśnieniem Alison, zerkając na wciąż zmieszanego Roberta.
Marisol bez słowa i z ociąganiem podała mu rękę, później ostentacyjnie otrzepała spódnicę z kurzu. Adam usiłował zachować powagę, ale nie bardzo mu to wychodziło. Alison też nie panowała nad uśmiechem. Tylko Robert i Marisol nie wydawali się rozbawieni całą tą sytuacją.
Wkrótce Cartwrightowie zabrali swego gościa ze sobą do Ponderosy. Grant postanowił chwilę odczekać, aby nie wlec się za nimi. Czuł się i tak dostatecznie głupio. Spojrzał z wyrzutem na psa, który siedział przy wozie i rytmicznie uderzał ogonem o podłoże. Wyglądał na zadowolonego.
- Co cię napadło? – robił mu wyrzuty ściszonym głosem. – Przez ciebie wyszedłem na idiotę.
Pies w tonie głosu swego właściciela usłyszał reprymendę i położył uszy po sobie. Spuścił łeb i łypnął ciemnym okiem.
- Na wóz – zakomenderował groźnie Robert, wyciągając rękę.
Pies w lot wykonał rozkaz. Grant ruszył, nie mając zamiaru się spieszyć. Zastanawiał się, kim jest ta piękna brunetka i jak długo zostanie w Ponderosie. Była jak najbardziej w jego typie, tylko że pierwsze wrażenie zrobił, niestety, nie najlepsze. Miał nadzieję, że w krótkim czasie zdoła się zrehabilitować.

* * * * *

Następnego dnia z samego rana Adam pojechał na ranczo Granta. Chciał z nim porozmawiać o dzisiejszej kolacji. Jak zwykle, przywitał go Chester. Adam, patrząc na psa, nie mógł nie przypomnieć sobie wczorajszej wpadki przy dyliżansie. Wszedł do środka. Roberta zastał w kuchni. Kończył śniadanie. Wyraźnie się ucieszył na jego widok i zaprosił do stołu. Adam miał za sobą suty posiłek, więc nie skorzystał z poczęstunku, ale usiadł naprzeciwko przyjaciela i uśmiechnął się z wyraźną kpiną.
- Wiem, wiem – Robert uprzedził jego słowa. – Bawi cię moja wczorajsza przygoda z psem.
- Przyznaj, że to było … komiczne – Adam parsknął śmiechem i odchylił się na krześle, unikając lecącej w jego kierunku ścierki.
- Przyjaciel … - Grant zżymał się na głos, ale w końcu i on się uśmiechnął. – Zrobiłem piorunujące wrażenie, nieprawdaż?
- Prawdaż – odciął się Adam. – Chcieliśmy was poznać trochę inaczej, ale ty i Chester pomieszaliście nam szyki.
- My?
- Alison i ja – uściślił. – Planowaliśmy, że poznacie się na dzisiejszej kolacji.
- Przepadło – Robert machnął ręką.
- Nic nie przepadło – Adam szybko zaprotestował, pochylając się do przodu. – Czekamy na ciebie dzisiaj o dziewiętnastej. Marisol też będzie.
- Nie sądzisz, że ta moja wizyta u was wypadnie sztucznie? – trochę się zaniepokoił. – Ona może poczuć się osaczona albo skrępowana moją obecnością.
- Jesteś moim przyjacielem – Adam zaoponował zaskoczony obiekcjami Roberta. – Do Ponderosy możesz przyjechać o każdej porze dnia i nocy. Zawsze będziesz mile widziany.
Słowa Cartwrighta sprawiły Grantowi dużą przyjemność. Poczuł się pewniej. Zrozumiał, że mimo ślubu z Alison nic się między nimi nie zmieniło. Adam nie miał zamiaru usuwać go ze swego życia. To podniosło go na duchu.
- Jak długo Marisol zostanie w Ponderosie? – Grant spojrzał na Adama z wyczekiwaniem.
- W Ponderosie kilka dni, a w Virginia City może nawet na stałe.
- Kim ona dla was jest?
- To koleżanka Alison – wyjaśnił. – Razem pracowały w szpitalu w Baltimore.
- Pielęgniarka?
- Będzie pomagać doktorowi Martinowi – potwierdził Adam. – Alison mówi, że świetnie sobie radzi z dziećmi i starszymi osobami.
- Ma same zalety – Grant z namysłem potarł brodę.
- I jest brunetką – zręcznie podsunął Adam.
Robert łyknął kawy i odstawił filiżankę. Spojrzał na przyjaciela, lekko unosząc kąciki ust.
- Wracam na ranczo – Adam podniósł się z krzesła. – A ty przygotuj się psychicznie na spotkanie z Marisol i … - zawiesił głos - … raczej nie zabieraj ze sobą Chestera.
Grant rozejrzał się, czym mógłby jeszcze rzucić w Cartwrighta, ale Adam ze śmiechem zniknął za drzwiami.

* * * * *

W tym samym czasie Alison spacerowała z Marisol po ogrodzie. Koleżanka opowiedziała jej w skrócie o tym, co wydarzyło się Baltimore od czasu jej wyjazdu do Virginia City. Alison z kolei mówiła o swojej praktyce u doktora Martina, o Ponderosie, o małżeństwie z Adamem, o dziecku. Słowem nie wspomniała o Bradzie. Na razie nie chciała wracać do tego etapu swojego życia. Po kilku rundkach przemierzania ogrodu wzdłuż i wszerz, usiadły na ławeczce.
- Co sądzisz o Robercie? – Alison zapytała wprost, ciekawa odpowiedzi swej koleżanki.
- Chyba byłam dosyć nieuprzejma wobec niego – przyznała, wykręcając się od odpowiedzi. – Przeprosił mnie, a ja potraktowałam go dosyć chłodno. To wasz przyjaciel …
- Tak, oboje z Adamem bardzo go lubimy – przyznała z lekkim uśmiechem. – Ale nie powiedziałaś, czy Robert ci się podoba.
- No wiesz… - Mariol wzruszyła ramionami. – Prawie go nie znam. Widziałam go tylko przez chwilę. Byłam zdenerwowana – mówiła szybo, nie patrząc jej w oczy.
Alison przechyliła głowę i uśmiechnęła się, nieznacznie unosząc brwi. Popatrzyła na koleżankę w znaczący sposób.
- Marisol, jesteś najbardziej spostrzegawczą osobą, jaką znam – stwierdziła ze spokojem. – Nie wmówisz mi, że …
- No dobrze – przerwała jej brunetka, lekko zagryzając wargę. – Jest przystojny. To chciałaś usłyszeć?
- Powiedzmy – przyznała z uśmiechem. – Będziesz miała okazję lepiej go poznać, bo zjawi się dziś na kolacji. I nie rób takich oczu – powiedziała szybko. – Robert jest przyjacielem Adama i bywa u nas dosyć często.
Marisol przyjrzała się uważnie koleżance po fachu, dłużej zatrzymując wzrok na jej talii. Niespodziewanie zmieniła temat.
- Alison, nie tęsknisz za Baltimore? Za życiem, jakie wiodłaś? Za szpitalem?
- Nie – odpowiedziała od razu i zgodnie z prawdą. – Tamto życie wydaje mi się takie … odległe.
- Jesteś tu szczęśliwa?
- Nie chodzi o miejsce, choć Ponderosa jest naprawdę piękna – usiłowała wyjaśnić swój punkt widzenia. – Tylko o ludzi, którzy mnie otaczają. Z Adamem byłabym szczęśliwa wszędzie, nawet gdyby mi przyszło mieszkać w leśnym szałasie.
- Wierzę – przyznała. – Jest bardzo przystojny, szarmancki i elokwentny.
- A do tego uparty i nieustępliwy – Alison dodała z szerokim uśmiechem. – Ale nie wyobrażam sobie życia bez niego.
- Szczęściara – podsumowała krótko.
- Tak – Alison potrząśnięciem głowy odegnała napływające niewesołe wspomnienia. – Mam dużo szczęścia, że Adam jest moim mężem.

* * * * *

- Jak myślisz, będzie coś z tego? – Alison czesała swe jasne, piękne włosy, siedząc przed lustrem. Odszukała w zwierciadle Adama, który oczekiwał na nią w łóżku, oparty o wezgłowie. Z prawdziwą przyjemnością przyglądał się jej cowieczornym czynnościom.
- Moim zdaniem, ładnie razem wyglądają, ale … - urwał niezdecydowany.
- Ale co? – popędziła go, odwracając się do niego twarzą.
- Marisol jest taka zasadnicza i sztywna – wyznał niepewny reakcji swej żony.
- Oboje zachowywali się podczas kolacji mało elastycznie – stwierdziła, wracając do przerwanej czynności. – Robert też był taki … poważny, prawie się nie uśmiechał.
- Chyba nie bardzo się sprawdzamy w roli swatki – musiał w końcu przyznać Adam.
- Pleciesz – upomniała go delikatnie. – Poznaliśmy ich, to wystarczy. Są dorośli i sami zadecydują, czy mają ochotę kontynuować tę znajomość.
- Otóż to – poparł ją zadowolony. – Zostawmy ich i skupmy się na innych, ciekawych rzeczach.
Alison uśmiechnęła się domyślnie i wstała, poprawiając koszulkę nocną.
- Wiesz, o czym myślę? – Adam zapytał niby niewinnie, a patrzył na nią tak intensywnie i zaborczo, że jak zwykle zrobiło jej się gorąco, zanim jeszcze trafiła w jego objęcia.
- Wiem... Masz to wypisane na twarzy – obdarzyła go powłóczystym spojrzeniem i z bijącym sercem wślizgnęła się do łóżka.
Przyciągnął ją szybko i władczo. Nachylił się nad nią, owiewając jej szyję swym gorącym oddechem. Przymknęła oczy z omdlewającym westchnieniem. (Kropki każdy sobie wstawi sam, zgodnie z własnym wyobrażeniem.) Wink

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:00, 06 Sie 2014    Temat postu:

O nie, nie teraz....co ja rano będę czytać...postaram się wytrzymać Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:02, 06 Sie 2014    Temat postu:

Chciałam okazać miłosierdzie, nie dręczyć czytelników. I co mnie spotyka? Wyrzut. Crying or Very sad

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Śro 23:04, 06 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:06, 06 Sie 2014    Temat postu:

Mada nie płacz mi tu teraz.....ja tylko tak do siebie piszę, żeby się powstrzymać do rana Very Happy nie spodziewałam się, że coś wkleisz skoro pisałaś, że nie miałaś czasu...i w ogóle...Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:22, 07 Sie 2014    Temat postu:

Cieszę się bardzo, że wkleiłaś następny fragment. Nawiasem mówiąc Aga w roli "poganiacza niewolników" sprawdza się doskonale. Ja też odebrałam reprymendę Very Happy
Cytat:
Cicho gwizdnął na Chestera, który z zainteresowaniem i z lekko uniesionymi uszami przyglądał się ludziom wysiadającym z dyliżansu. Pies nie zareagował na komendę, głośno szczeknął i pognał na drugą stronę ulicy. Nim Robert zdążył przeciwdziałać, Chester obalił jakąś kobietę w granatowym kostiumie podróżnym. Leżała na plecach, a uszczęśliwiony pies trzymał łapy na jej talii.

Bardzo lubię psy, cieszę się więc, że Chester wkroczył do akcji. Zorientował się zapewne, że to jego przyszła pani(?). Psiak wiedział, co robi Very Happy
Cytat:
Spojrzał z wyrzutem na psa, który siedział przy wozie i rytmicznie uderzał ogonem o podłoże. Wyglądał na zadowolonego.
- Co cię napadło? – robił mu wyrzuty ściszonym głosem. – Przez ciebie wyszedłem na idiotę.
Pies w tonie głosu swego właściciela usłyszał reprymendę i położył uszy po sobie. Spuścił łeb i łypnął ciemnym okiem.

Śliczna scena. Chester musiał wyglądać rozkosznie Very Happy
Cytat:
Wracam na ranczo – Adam podniósł się z krzesła. – A ty przygotuj się psychicznie na spotkanie z Marisol i … - zawiesił głos - … raczej nie zabieraj ze sobą Chestera.
Grant rozejrzał się, czym mógłby jeszcze rzucić w Cartwrighta, ale Adam ze śmiechem zniknął za drzwiami.

Cały Adam, dowcipny, lekko złośliwy, ale oddany przyjacielowi Smile
Cytat:
Z Adamem byłabym szczęśliwa wszędzie, nawet gdyby mi przyszło mieszkać w leśnym szałasie.
- Wierzę – przyznała. – Jest bardzo przystojny, szarmancki i elokwentny.
- A do tego uparty i nieustępliwy – Alison dodała z szerokim uśmiechem. – Ale nie wyobrażam sobie życia bez niego.

Widać, że Alison bardzo kocha męża, ale to nie przesłania jej jego wad. Faktycznie bywał uparty i nieustępliwy. Zresztą Adam zawsze twierdził, że życie z nim nie jest łatwe. Koleżanka bardzo spostrzegawcza. Mam nadzieję, że na tym tylko poprzestanie Rolling Eyes przecież przeznaczona jest Robertowi (?).
Cytat:
- Wiesz, o czym myślę? – Adam zapytał niby niewinnie, a patrzył na nią tak intensywnie i zaborczo, że jak zwykle zrobiło jej się gorąco, zanim jeszcze trafiła w jego objęcia.
- Wiem... Masz to wypisane na twarzy – obdarzyła go powłóczystym spojrzeniem i z bijącym sercem wślizgnęła się do łóżka.
Przyciągnął ją szybko i władczo. Nachylił się nad nią, owiewając jej szyję swym gorącym oddechem. Przymknęła oczy z omdlewającym westchnieniem.

Piękny opis. Kropek w takiej sytuacji dałam baaaaaardzo dużo Laughing Mam nadzieję, że Adam popracuje troszeczkę nad powiększeniem rodziny Very Happy
Fajnie, że tak szybko napisałaś kolejny fragment. Już teraz czekam na ciąg dalszy. Trochę nie ufam tej Marisol, ale może nie mam racji. Zobaczymy Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:58, 07 Sie 2014    Temat postu: Prawdziwy przyjaciel

Robert to mój ulubieniec w twojej powieści Mada i chciałabym ,żeby słoneczko się do niego uśmiechnęło.
A mam niestety wrażenie ,że koleżanka Alison jest bardziej zainteresowana mężem koleżanki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:25, 07 Sie 2014    Temat postu:

Piesek jest wspaniały. Mądry, przewidujący i wesoły. Ja też uważam, że rozpoznał swoją przyszłą panią i chciał ją przyjaźnie przywitać. Ja nie zauważyłam żeby Adam podobał się Marisol. Raczej chciała sprawić przyjemność koleżance obdarzając komplementami wybranego przez Alison faceta. Chociaż ... może potem się okazać, że jednak dybie na ... Shocked
To, że oboje byli nieco "sztywni" na tej proszonej kolacji, to normalny objaw ... nikt nie przepada za swataniem ... mówię tu o swatanych obiektach. W bardziej sprzyjających okolicznościach na pewno coś się między nimi rozwinie, zwłaszcza, że Grant lubi brunetki a Marisol przyciśnięta do muru przyznała, że jest przystojny. Myślę, że ona i Chestera polubi Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:46, 07 Sie 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Mada nie płacz mi tu teraz.....ja tylko tak do siebie piszę, żeby się powstrzymać do rana Very Happy nie spodziewałam się, że coś wkleisz skoro pisałaś, że nie miałaś czasu...i w ogóle...Rolling Eyes

No i się powstrzymałaś. Jakoś mnie to nie cieszy. Confused
Powyższy fragment napisałam jeszcze przed wyjazdem, ale dopiero wczoraj miałam czas, aby go dopracować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:14, 07 Sie 2014    Temat postu:

Mada po prostu moja niezwykle silna wola nie zachwiała się gdyż...byla u mnie bratowa Laughing nie wypadało Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:20, 07 Sie 2014    Temat postu:

Aga, wizyta gości trochę Cię usprawiedliwia. Wink

Zorino, cieszę się, że polubiłaś Roberta. Mam kilka pomysłów co do przyszłości tego bohatera, ale na razie nie wiem, który z nich wybiorę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:34, 07 Sie 2014    Temat postu:

Mada napisał:
- Wiem, wiem – Robert uprzedził jego słowa. – Bawi cię moja wczorajsza przygoda z psem.
- Przyznaj, że to było … komiczne – Adam parsknął śmiechem i odchylił się na krześle, unikając lecącej w jego kierunku ścierki....

Cała rozmowa Roberta i Adama bardzo fajna, ciepła, lekka, w żartobliwym tonie. Świetnie uchwyciłaś ich przyjacielską relację. Very Happy
Mada napisał:
– Ale nie powiedziałaś, czy Robert ci się podoba.
- No wiesz… - Mariol wzruszyła ramionami. – Prawie go nie znam. Widziałam go tylko przez chwilę. Byłam zdenerwowana – mówiła szybo, nie patrząc jej w oczy.
Alison przechyliła głowę i uśmiechnęła się, nieznacznie unosząc brwi. Popatrzyła na koleżankę w znaczący sposób.
- Marisol, jesteś najbardziej spostrzegawczą osobą, jaką znam – stwierdziła ze spokojem. – Nie wmówisz mi, że …
- No dobrze – przerwała jej brunetka, lekko zagryzając wargę. – Jest przystojny. To chciałaś usłyszeć?

Według mnie w rozmowie kobiet nie doszukałam się niczego co miałoby sugerować, że Marisol jest nie teges. Adam podoba się KAŻDEJ kobiecie w KAŻDYM wieku, więc to naturalne, że Marisol również zawiesiła na nim oko. Rolling Eyes Nie jest może wylewna, ale chyba czuje miętę, a przynajmniej delikatne zainteresowanie Grantem.

Rozmowa A.A.Cartwrights w sypialni super. To szukanie Adama w lustrze, Adam przyglądający się żonie Very Happy zwracasz uwagę na takie drobiazgi, które bardzo lubię odnajdywać w Twoich opowiadaniach. Mr. Green

p.s. Mada ....nie rozumiem, co to znaczy, że kisiłaś fragment przez cały urlop? Evil or Very Mad
p.s. dla ADY...do roboty!
*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Czw 17:36, 07 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 18:26, 07 Sie 2014    Temat postu:

Fragment bardzo miły, przekorny i żartobliwy Smile

Adam i Alison są szczęśliwie zakochani i chcieliby uszczęśliwić świat dookoła.

Cytat:
Adam i Alison rozmawiali z ożywieniem i byli tak zajęci sobą, że nawet go nie zauważyli. Zrobiło mu się przykro. Przyjaciel miał dla niego mniej czasu niż dotychczas. Grant to rozumiał i nie czuł żalu. Po prostu w tym momencie poczuł się źle ze świadomością, że inni są szczęśliwi, a on może się tylko temu biernie przyglądać.

wyrozumiały, ale lekko nieszczęśliwy... dobrze, że zabrał ze sobą psa, który chyba zrozumiał stan i intencje kierujące jego panem. Więc postanowił go rozweselić.


Zwierzęta odgrywają dużą i bardzo znaczącą rolę w twoim opowiadaniu Very Happy

Cytat:
- Nie sądzisz, że ta moja wizyta u was wypadnie sztucznie? – trochę się zaniepokoił. – Ona może poczuć się osaczona albo skrępowana moją obecnością.
- Jesteś moim przyjacielem – Adam zaoponował zaskoczony obiekcjami Roberta. – Do Ponderosy możesz przyjechać o każdej porze dnia i nocy. Zawsze będziesz mile widziany.
Słowa Cartwrighta sprawiły Grantowi dużą przyjemność. Poczuł się pewniej. Zrozumiał, że mimo ślubu z Alison nic się między nimi nie zmieniło. Adam nie miał zamiaru usuwać go ze swego życia. To podniosło go na duchu.


dobrze, że to wyjaśnili Very Happy

Cytat:
- Marisol, jesteś najbardziej spostrzegawczą osobą, jaką znam – stwierdziła ze spokojem.

nawet spostrzegawczy czasem może czegoś nie zauważyć Smile

Robert jest bardzo zainteresowany Marisol, Marisol jest zaciekawiona postacią pana Granta - wygląda na to, że wszystko dobrze się zakończy Very Happy

Czekam na dalszy ciąg Very Happy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 20 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin