Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawdziwy przyjaciel
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:31, 08 Lip 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:

Biedna dziewczyna ... za plecami szafka z lekami a przed nią Adam. Embarassed Cóż za dylemat - o co? a raczej o kogo się oprzeć Wink

Jak to o co? O Adasia rzecz jasna. Laughing
Ewelina napisał:
Opatrunku i tak nie zrobiła, ale nic to ...

...ale ranę obejrzała a nawet....dotknęła, musnęła ....Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:51, 08 Lip 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Dużo fragmentów planujesz? (Bo coś za szybko akcja się rozwija ...)

Jeszcze nie wiem, ile będzie fragmentów. W każdym razie nie zamierzam jeszcze kończyć.

ADA napisał:
Trochę mnie zaskoczyło, że Adam tak szybko przeszedł do działania, ale to dobrze.

Ostatnio narzekałaś, że Adam taki ciapowaty, wciąż tylko się umartwia. W końcu zaczął prężnie działać.

Aga napisał:
w Adasia ramionach ...gołych do tego Laughing Alison Rolling Eyes

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Rozbawiłaś mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 17:15, 08 Lip 2014    Temat postu:

Mada, kolejny świetnie napisany, interesujący fragment Smile Adam w końcu ośmielił się powiedzieć, co mu na ramieniu leży, Alison też powiedziała, co znalazła w szafce aptecznej Very Happy Bardzo się ciesze, że wyznali sobie uczucie.

Ciekawa jestem pojedynku Shocked Szkoda jednak długoletniej przyjaźni między panami - tylko czy to była przyjaźń?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:32, 08 Lip 2014    Temat postu:

Zastanawiam się nad tym Senszen....byli jak ogień i woda....ten spokojny i rozważny, tamten narwany i niecierpliwy, ten honorowy tamten nie bardzo....ten uczciwy do bólu tamten szemrany taki, Adam skromny a na Bradzie wisiały panienki oglądające jego popisy strzeleckie, przyjaźń była gdy było to wygodne dla Brada chyba i bez zobowiązań jak się okazuje.....taka trochę patykiem po wodzie pisana....albo się jest w porządku albo nie....Brad zachowywał się jak rozkapryszony dzieciak, który chce ukryć zjedzone papierki po czekoladkach....prawie przypomina mi się przyjaźń Carla i Adama z The Fugitive....co ich łączyło..."ja nie wiedzieć" Rolling Eyes ogólnie Brad wkurzył mnie mówiąc, że Adam zimny jak głaz i babeczka go żadna nie rusza...Shocked o my god! co za bezczelny typ.... Evil or Very Mad tylko liczył się Brad i jego zraniona duma, wychłostane uczucia i ból istnienia....Evil or Very Mad a Alison? Powinien jak pies leżeć u jej stóp i błagać o przebaczenie, a nie wysyłać Adama....Evil or Very Mad ....rozgadałam się, ale on mnie tak wkurzył Evil or Very Mad Brad po prostu korzystał z naturalnego blasku szlachetności i skromności jaki rzucał Adam i tyle...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 17:37, 08 Lip 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:30, 08 Lip 2014    Temat postu:

Aga, jeśli jeszcze wspomnisz, że pławił się w atmosferze i blasku szlachetności jaką emanował Adam i chłonął wydzielane przez niego fluidy, to ... może któryś sąsiad jest mesmerystą Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:50, 08 Lip 2014    Temat postu:

...ależ to oczywiste jak to, że ziemia jest okrągła jak piłka, a bramki są dwie! Evil or Very Mad ....chodzi o pławienie się w blasku Adama nie fluidach mesmerysty....Laughing chociaż licho tam wie Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 18:50, 08 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 21:49, 08 Lip 2014    Temat postu:

Adam pławiący się we fluidach mesmerysty? Chętnie poczytam Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:09, 08 Lip 2014    Temat postu:

Mada napisał:

Ostatnio narzekałaś, że Adam taki ciapowaty, wciąż tylko się umartwia. W końcu zaczął prężnie działać.


I to mnie bardzo cieszy. Adam jest niezwykle szlachetnym człowiekiem, ale była najwyższa pora, żeby pomyślał o sobie, no i wreszcie zaczął działać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:24, 09 Lip 2014    Temat postu:

* * * * *

Alison trwała w stanie euforii, dopóki nie wrócił doktor Martin. Gdy opowiedziała mu o tym, co się stało, wuj usiadł ciężko na krześle i wlepił w nią przerażone oczy.
- Jeśli dobrze zrozumiałem, kochasz Adama – a widząc, jak kiwnęła głową, kontynuował. – Chyba jednak nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakie grozi mu niebezpieczeństwo.
- Pojedynek … - zaczęła.
- … którego Adam nie wygra – dokończył z marsową miną.
- Dlaczego w niego wątpisz? – zapytała oburzona.
- Dziecko, to nie jest kwestia wiary – powiedział ze smutkiem. – Pewnie o tym nie wiesz, ale Brad jest najlepszym strzelcem w całej Nevadzie. Do tej pory nikt go nie pokonał. Różni tu przyjeżdżali, aby udowodnić swoją wyższość. Było nawet kilku rewolwerowców.
- I co?
- Nie dali rady.
- To znaczy, że …
- … Brad jutro zabije Adama – dokończył doktor grobowym głosem.
Alison przeszył silny dreszcz. Patrzyła na wuja, nie mogąc wydobyć głosu. Naraz dotarło do niej, że jeśli czegoś nie zrobi, miłość do niej Adam przypłaci życiem. Doktor Martin patrzył na nią ze współczuciem, domyślając się, co teraz przeżywa. Nagle drzwi otworzyły się z łoskotem i wpadł zdyszany James Findlay. W niczym nie przypominał mężczyzny, którym był na co dzień. Gdzieś zapodziały się swoboda i zaczepność, zastąpione przez narastającą panikę.
- Doktorze! Moja żona rodzi! – krzyknął przejęty do granic możliwości.
- I dobrze – odpowiedział automatycznie lekarz. – Zostaniesz ojcem i może nareszcie przestaniesz przesiadywać w saloonie.
Findlaya zamurowało. Stanął zaskoczony i rozdziawił usta.
- Idziemy – zadecydował doktor, trącając skamieniałego mężczyznę.
- Jechać z tobą? – zapytała gotowa do pomocy Alison.
- To będzie trudny poród, pośladkowy. Zajmie z pewnością sporo czasu – przyznał doktor Martin. – Mogłabyś pomóc, ale ktoś powinien zostać na miejscu. W tym mieście wciąż zdarzają się jakieś wypadki – westchnął z ubolewaniem. – Poradzę sobie.
Gdy mężczyźni zniknęli, Alison pokręciła się chwilę po gabinecie, porządkując drobiazgi na biurku wuja. Robiła to automatycznie, bo myślami była w innym miejscu. Szybko podjęła decyzję i zamknęła drzwi na klucz. Rozłożyła parasolkę i ruszyła energicznym krokiem. Wciąż się zastanawiała, jakich argumentów powinna użyć. Stanęła na ganku. Drzwi otworzyły się, zanim zdążyła zapukać.
- Wiedziałem, że przyjdziesz – powiedział Brad, odsuwając się i zapraszając ją gestem ręki, aby weszła do środka.
Alison zatrzymała się na środku małego saloniku i odwróciła. Brad zamknął drzwi i oparł się o nie plecami. Założył ręce i patrzył na nią, przewiercając ją wzrokiem.
- Wiem, po co przyszłaś – stwierdził, nie okazując emocji. – Chcesz, abym odwołał pojedynek.
- Tak – przyznała cicho.
- Nic z tego. Adam mnie oszukał, udawał prawdziwego przyjaciela, a myślał tylko o tym, jak mi cię ukraść. Gdybym nie wszedł dziś do gabinetu, nadal nie miałbym pojęcia, że jest taki dwulicowy.
- Oszukał, ukradł, dwulicowy – powtórzyła Alison. – Czy ty słyszysz, co mówisz? Adam nie jest taki.
- A jaki? – parsknął zniecierpliwiony, odrywając się od drzwi.
- Honorowy, uczciwy, lojalny, odważny – wymieniła. – Sam tak o nim mówiłeś. Znacie się przecież od lat.
- Tak – przyznał, podchodząc do niej. – Wydawało mi się, że go znam. Myliłem się. Czy ty wiesz, co czułem, gdy zobaczyłem was razem?! – chwycił Alison za ramiona.
- Puść mnie – zażądała. – To boli – spojrzała na jego ręce, które odrobinę zwolniły uścisk. – Poza tym chyba zapominasz o Odette i swoim synu, którym powinieneś się zaopiekować.
- Ta sprawa jest już załatwiona.
- „Ta sprawa” – jak ją określasz – wszystko zmienia między nami – powiedziała twardo.
- Gdyby Adam nie wszedł między nas, miałbym szansę wszystko naprawić, a tak … będzie musiał zapłacić za zdradę – puścił ją i stanął przy oknie.
- Chcesz go zabić? Zemścić się?
- Tak – powiedział zwyczajnie.
- Poczujesz się wtedy lepiej?
- Mam nadzieję – przyznał ze spokojem.
- Okazuje się, że ja też cię nie znałam – stwierdziła łamiącym się głosem. – Wiesz, że masz nad nim przewagę. To nie będzie pojedynek, tylko morderstwo! – krzyknęła zdesperowana.
- Masz rację, w tej historii nie będzie szczęśliwego zakończenia – postąpił ku niej kilka kroków. – Chyba, że …
- Chyba, że…? – powtórzyła.
- Wciąż nie powiedziałaś, kogo wybierasz – mnie czy jego? Dokonałaś wyboru?
- Tak.
- Wybierając Adama, wydajesz na niego wyrok – przypomniał jej lodowatym tonem.
- Zabijesz najlepszego przyjaciela? – zapytała z niedowierzaniem. – Nie sądzę.
- Kobiety … – Brad westchnął z politowaniem. – Sądzicie, że my, mężczyźni kierujemy się sentymentami – pokręcił głową. – Ręka mi nawet nie zadrży. Jutro o tej porze Adam Cartwright będzie martwy.
Alison zbladła. Wyobraźnia podsunęła jej straszne obrazy - roztrzaskanej głowy Adama, jego zakrwawionej piersi, zamkniętych na wieki oczu. Odpędziła je czym prędzej, starając się nie okazywać słabości. Brad podszedł i znowu chwycił ją za ramiona.
- Jeśli chcesz ocalić Adama, wyjedź ze mną. Jutro, porannym dyliżansem – zaproponował szybko. - Pobierzemy się w San Francisco.
Widząc w jej oczach sprzeciw, dodał:
- Nie oczekuję natychmiastowej odpowiedzi. Przemyśl to.
Alison wolno wracała do domu. Machinalnie odpowiadała na pozdrowienia mijających ją ludzi. Gdyby ją jednak zapytać, kogo spotkała po drodze, nie umiałaby na to pytanie odpowiedzieć. Wciąż myślała o tym, co usłyszała od Brada. Otworzyła drzwi, weszła do salonu i usiadła na sofie, odruchowo zdejmując kapelusz. Wiedziała, że Brad Ganderton nie odwoła pojedynku. Postawił jej ultimatum, które przekreślało jej szczęście z Adamem, ale ratowało mu życie. Najgorsze jednak było to, że z sytuacji, w której się znalazła, nie było dobrego wyjścia. Jeśli wybierze Adama, dojdzie do pojedynku. Mężczyzna, którego kocha, najprawdopodobniej zginie. Jeśli wybierze Brada, już nigdy nie zobaczy ukochanego, ale ocali mu życie. W jednym i w drugim wypadku straci Adama na zawsze.
Siedziała i bezmyślnie wpatrywała się w fajansowy wazon wypełniony kwiatami. Czuła się tak, jakby uszło z niej życie. Przyszłość bez Adama rysowała się tak przygnębiająco, że nie miała siły wstać i przejść do gabinetu na wypadek, gdyby ktoś potrzebował jej pomocy. Po kwadransie podniosła się i poszła do kuchni zrobić herbatę. Miała nadzieję, że ten aromatyczny, gorący napój choć na chwilę ukoi jej skołatane, nieszczęśliwe serce. W myślach wciąż powtarzała: „Stracę Adama”, „Stracę Adama”, „Stracę Adama” i tak w nieskończoność. W końcu, za którymś razem przyszło oświecenie. „Stracę Adama, ale zanim go stracę …” – pomyślała, przymykając oczy. Podjęła decyzję. W tej sytuacji mogła sobie na to pozwolić.

* * * * *

Adam nie był głupcem i doskonale wiedział, jakie grozi mu niebezpieczeństwo. Znał Brada od wielu lat i bardziej od innych orientował się w jego umiejętnościach. Zdawał sobie sprawę, że tylko cud może go uratować. Po opuszczeniu Alison razem z Hossem wrócili do Ponderosy. Adam chciał porozmawiać z ojcem. Pa o mało nie dostał zawału, gdy usłyszał o pojedynku. Jego synowie nieraz bywali w dużym niebezpieczeństwie, ryzykowali życiem, wpadali w przeróżne tarapaty, ale ta sytuacja go przerosła. Świadomość, że życie jego pierworodnego wisi na włosku, odbierała mu po prostu rozum. Żeby odzyskać jasność myślenia, usiadł w swoim fotelu i zapalił fajkę. Adam przebrał się i postanowił wrócić do Virginia City. Dzisiejsze popołudnie i wieczór chciał spędzić w towarzystwie Alison. Mimo że Hoss i Joe proponowali, że z nim pojadą, kategorycznie się sprzeciwił. Pojechał sam. Nie wiedział, że bracia ruszyli jego śladem kwadrans później. Mieli zamiar czuwać nad nim z daleka. Tak na wszelki wypadek.
Adam zostawił konia w miejskiej stajni i pieszo udał do domku doktora Martina. Rozglądał się na boki w poszukiwaniu wysokiej sylwetki Brada Gandertona. Nigdzie go jednak nie zauważył. Mijał znajomych, którzy pozdrawiali go z uśmiechem jak gdyby nigdy nic. Domyślił się, że nikt w mieście nie wie o pojedynku. Gdyby było inaczej, prawie każda napotkana osoba próbowałaby z nim porozmawiać i wypytać o szczegóły. Tymczasem doszedł do celu bez przeszkód. Nikt go nie zatrzymał. Drzwi do gabinetu były zamknięte, więc postanowił wejść frontowymi. Zapukał energicznie. Po chwili otworzyła mu Alison. Ona też się przebrała. Miała na sobie przepiękną, turkusową sukienkę, ozdobioną śnieżnobiałą koronką. Uśmiechnęła się promiennie na jego widok i bez słowa go przepuściła, a gdy wszedł, zamknęła drzwi na zasuwę. Adam odrobinę się zdziwił, ale w żaden sposób tego nie skomentował.
- Przygotowałam podwieczorek – powiedziała, biorąc go pod rękę. – Mam nadzieję, że zjesz ze mną.
- Z przyjemnością – mężczyzna uzmysłowił sobie, że z powodu nieprzewidzianych okoliczności zupełnie zapomniał o jakimkolwiek posiłku.
Maślane bułeczki oraz placek z brzoskwiniami przynajmniej na jakiś czas zażegnały głód. Jadł te pyszności, patrząc na Alison i myśląc o ich pocałunku w gabinecie. Gdy dopił kawę, Alison podeszła do niego i usiadła mu na kolanach, obejmując go za szyję. Zaskoczyła go tym posunięciem, ale Adam ani myślał protestować. Nareszcie coś układało się po jego myśli. Dziewczyna dotknęła opuszkami palców jego ust, po czym przesunęła je na szyję, aż dotarła do zagłębienia obojczyka. Oboje zatonęli w pełnym słodyczy i namiętności pocałunku. Adam czuł pod palcami fakturę materiału opinającego jej kształtne plecy i miękkość jej włosów pachnących rumiankiem. Jej usta były nie lada pokusą i nagrodą, ale miał ochotę na znacznie więcej. Alison, jakby czytając mu w myślach, przesunęła swe palce na pierwszy guzik jego nowej koszuli i bez trudu go odpięła. Jej ręka nie zaprzestała wędrówki i po chwili odnalazła drogę do drugiego.
- Jesteś pewna? – zapytał na wszelki wypadek, zanim jeszcze jako tako się kontrolował.
- Jestem – odpowiedziała, czując, jak szybko bije mu serce.
To wystarczyło. Adam zaniósł ją do sypialni, obiecując sobie w duchu, że uczyni ją swoją żoną najszybciej, jak to będzie możliwe. Oboje pragnęli siebie tak bardzo, że nie chcieli już dłużej czekać. Pomyślał, że to miłosne spełnienie przypieczętuje ich związek na zawsze. …………. …………………… …………………. …………………… ………………….. ………………… …………………… …………………… …………………. ………………….. …………………. ……………………. ……………………. …………………. ……………………. ……………… ……………………. …………………….. …………………….. ………………… ……………... ……………………. ……………………. …………………. ……………………. ……………… ……………………. …………………….. …………………….. ………………… ……………. Alison leżała z głową na ramieniu Adama. Lewą ręką przesuwała po jego zanadrzu, zastanawiając się nad uczuciami, które przepełniały jej serce. Wolała koncentrować się na tych przyjemnych, w głąb swej świadomości spychając niepokój i obawę o przyszłość. Teraz była bajecznie szczęśliwa. Mężczyzna, którego kochała ponad życie, znajdował się obok niej i dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Był tak niewiarygodnie doskonały, męski i sprawny, że gdyby to tylko od niej zależało, mogłaby całe życie spędzić z nim w łóżku. Była jednak realistką. Nadszedł czas powrotu na ziemię. I tak mieli szczęście, że do tej pory nikt nie zastukał do drzwi gabinetu. Pozwolili sobie na wyjątkowo długą chwilę zapomnienia. Usiłowała sobie przypomnieć, w której części sypialni wylądowała jej bielizna, ale w tej kwestii miała najwidoczniej problemy z pamięcią. Chciała się podnieść, ale Adam przyciągnął ją do siebie.
- Dokąd to? – zapytał z uśmiechem.
- Powinniśmy się ubrać – usiłowała go przekonać.
- Tak, powinniśmy … - przytaknął, zamykając jej usta pocałunkiem i sunąc ręką w dół jej pleców. Ani myślał dobrowolnie rezygnować z tego, co mu tak wspaniałomyślnie ofiarowała. Oboje jednak zamarli, gdy tuż za oknem usłyszeli głosy dwóch mężczyzn.
- Doktora Martina chyba nie ma w domu – powiedział niepewnie jeden z nich.
- Ale z pewnością jest panna Cottrell – zauważył drugi. – Powinna coś poradzić.
Spanikowana Alison wyskoczyła z łóżka w poszukiwaniu sukienki, nie zawracając sobie głowy bielizną. Adam, który również wstał, znalazł turkusową kreację pod swoimi stopami, więc rzucił nią w jej kierunku. Złapała ją w locie, rewanżując się odnalezieniem jego spodni. Ubierali się w przyspieszonym tempie, nie mogąc opanować śmiechu, który nagle ni z tego, ni z owego ich ogarnął. Alison chwyciła szczotkę i przejechała nią po kaskadzie rozpuszczonych włosów. W chwili, gdy usłyszeli pukanie do drzwi, Adam cicho otworzył okno, przez które miał zamiar się wymknąć. Znajdowało się na tyłach domu, więc była szansa, że nikt go nie zauważy.
- Spotkamy się jutro … po … - poważna mina Adama spowodowała, że na chwilę stanęło jej serce. Doskonale wiedziała o czym myślał.
- Po południu – dokończyła szybko za niego.
Pocałowała go ostatni raz i poprawiając włosy, poszła otworzyć drzwi wejściowe. Zanim to zrobiła, Adam był już na zewnątrz. Kierował się w stronę stajni. Tam też spotkał Hossa i Joe, którzy powiedzieli, że będą eskortować go do domu.

* * * * *

Gdy dwaj pacjenci opuścili gabinet, Alison z ulgą zamknęła za nimi drzwi. Chyba niczego się nie domyślili. Dziewczyna szybko doprowadziła do porządku sypialnię i zajęła się zbieraniem talerzyków i filiżanek, które zostały na stole po podwieczorku. Umyła wszystko dokładnie i sięgnęła po suchą ściereczkę. Właśnie wtedy usłyszała energiczne pukanie do frontowych drzwi. Poszła otworzyć, ciekawa, kto postanowił ją odwiedzić o tak później porze.
- Pan Cartwright? – zdziwiła się, widząc Bena wpatrującego się w nią poważnym wzrokiem.
- Witaj, Alison – pozdrowił ją zasępiony mężczyzna. – Możemy porozmawiać?
- Oczywiście, proszę.
Ben wszedł do środka i niepewnie rozejrzał, jakby widział salon doktora po raz pierwszy. Nie bardzo wiedział, jak ma zacząć tę trudną rozmowę i najchętniej w ogóle by jej nie przeprowadzał, gdyby istniała jakaś inna możliwość rozwiązania tej skomplikowanej sytuacji. Mimo że Alison poprosiła go, aby usiadł, Ben wciąż stał na środku, gniotąc w dłoniach kapelusz. W końcu postanowił niczego nie owijać w bawełnę i wyznać wprost, z czym przychodzi.
- Byłem u Brada Gandertona. Jest nieugięty i zdeterminowany – powiedział jednym tchem.
- Ja też u niego byłam – przyznała się Alison.
- Wiem o propozycji, którą ci złożył – wyznał, przyglądając się jej badawczo. – Przyszedłem tu, bo chcę wiedzieć, jaką podjęłaś decyzję.
Zaskoczona Alison nie bardzo wiedziała, co odpowiedzieć, więc Ben postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Kochasz mojego syna?
- Ponad życie – zapewniła gorąco.
- Wiesz, że Brad jest niezrównanym strzelcem?
- Wiem.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że Adam go nie pokona?
- Tak.
- Co jesteś gotowa zrobić, żeby uratować mu życie?
- Wszystko.
- W takim razie wyjedź. Błagam cię jako ojciec, który nad życie kocha swego pierworodnego i nie chce go stracić. Wiem, że proszę o wiele, ale kieruje mną miłość do syna i niepokój o jego życie. Tylko ty możesz go uratować.
Patrzyła na jego poważną twarz ściągniętą smutkiem. On z kolei wpatrywał się w nią jak w wyrocznię, która obwieści klęskę lub zwycięstwo.
- Dobrze – powiedziała, czując, jak do jej oczu napływają łzy.
Ben uczynił gest, jakby chciał ją objąć i pocieszyć, ale w ostatniej chwili zrezygnował i opuścił ręce. Czuł się podle, wykorzystując uczucia tej wspaniałej dziewczyny do swego ukochanego syna. Aby go chronić, był jednak zdecydowany na wszystko. Zatrzymał się przy drzwiach. Zanim je otworzył, odwrócił się do Alison, która stała, wpatrując się w podłogę.
- Gdyby nie to wszystko, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mogąc cię powitać w swoim domu jako córkę i żonę swego syna – wyznał łamiącym się głosem. – Wierzysz mi?
- Tak – tylko tyle zdołała wyszeptać, przełykając łzy.
- Masz do mnie żal? – zapytał jeszcze na odchodnym.
Zaprzeczyła, kręcąc głową, bo nie mogła wydobyć głosu ze ściśniętego gardła. Ciche trzaśnięcie drzwi dało sygnał łzom, nad którymi nie potrafiła już zapanować. Ze szlochem rzuciła się na łóżko, które jeszcze nie tak dawno było świadkiem jej bezgranicznego szczęścia.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Śro 22:27, 09 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 22:31, 09 Lip 2014    Temat postu:

Zaskakujący fragment Shocked Wszyscy zachowują się nieco nieobliczalnie, chociaż muszę powiedzieć, że najbardziej zaskoczył mnie Ben. Bez dodatkowego zwrotu akcji Adam chyba do końca życia nie wybaczy swojemu ojcu...

Ma się wrażenie, że wszystko to, co zdarzyło się do tej pory prowadzi do bardzo nieoczekiwanego i zaskakującego końca Smile Bardzo ciekawie i interesująco napisany fragment Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 22:34, 09 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:26, 09 Lip 2014    Temat postu:

Mada, Twój fragment, podobnie jak Senszen bardzo mnie zaskoczył. Zwrot akcji niesamowity, ale po kolei:
Mada napisał:
wuj usiadł ciężko na krześle i wlepił w nią przerażone oczy.
- Jeśli dobrze zrozumiałem, kochasz Adama – a widząc, jak kiwnęła głową, kontynuował. – Chyba jednak nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakie grozi mu niebezpieczeństwo.
- Pojedynek … - zaczęła.
- … którego Adam nie wygra – dokończył z marsową miną.

Zabrzmiało to bardzo złowrogo i od tego momentu zaczęłam się niepokoić o dalsze losy Adama. Confused
Mada napisał:
„Stracę Adama, ale zanim go stracę …” – pomyślała, przymykając oczy. Podjęła decyzję. W tej sytuacji mogła sobie na to pozwolić.

Alison poszła na całość, ale w tak skomplikowanej sytuacji, moim zdaniem, jest w pełni usprawiedliwiona.
Mada napisał:
Jej usta były nie lada pokusą i nagrodą, ale miał ochotę na znacznie więcej. Alison, jakby czytając mu w myślach, przesunęła swe palce na pierwszy guzik jego nowej koszuli i bez trudu go odpięła. Jej ręka nie zaprzestała wędrówki i po chwili odnalazła drogę do drugiego.
- Jesteś pewna? – zapytał na wszelki wypadek, zanim jeszcze jako tako się kontrolował.
- Jestem – odpowiedziała, czując, jak szybko bije mu serce.

Cały ten fragment opisujący podwieczorek i to co po nim się zdarzyło opisałaś bardzo pięknie, subtelnie i romantycznie Very Happy No, i kropek było całkiem sporo Very Happy
Mada napisał:
Co jesteś gotowa zrobić, żeby uratować mu życie?
- Wszystko.
- W takim razie wyjedź. Błagam cię jako ojciec, który nad życie kocha swego pierworodnego i nie chce go stracić. Wiem, że proszę o wiele, ale kieruje mną miłość do syna i niepokój o jego życie. Tylko ty możesz go uratować.

I tu zrobiło się niezwykle smutno. Z jednej strony rozumiem Bena, który chce zrobić wszystko byleby tylko uratować życie syna, z drugiej strony obawiam się, że jeśli Adam dowie się o tej rozmowie (a pewnie się dowie) to będzie mu ciężko wybaczyć ojcu.
Bardzo ciekawy odcinek i już teraz oczekuję na następny mając nadzieję, że dużo będzie się działo.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:40, 10 Lip 2014    Temat postu: Prawdziwy przyjaciel

Ogarnęła mnie nienawiść do Brada ,który jest cholernym egoistą i myśli tylko o swojej zranionej miłości własnej.
Alison chyba i bez Bena by taką decyzję podjęła.
Chciałam się jeszcze zapytać o tego Roberta czy uniknął amputacji ?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 8:03, 10 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:41, 10 Lip 2014    Temat postu:

Przyjaciel Adama zaczyna mi się coraz mniej podobać. To nie jest facet skrzywdzony przez narzeczoną, tylko wstrętny egoista ... a może i gorzej, jeśli chce zabić człowieka z którym jak sam twierdzi się przyjaźnił! Nie wiadomo, czym się zajmował w pewnych okresach życia ... gdzie się nauczył tak szybko strzelać ... no, chyba, że ma do tego wyjątkowy wrodzony talent ... ale i tak musiałby ćwiczyć! Sprawa z kobietą z dzieckiem i opinia, jaką o tej babce wyglosił, też o nim dobrze nie świadczy. Synka określa mianem "sprawa", o kobiecie też źle mówi, mimo, że ona jest matką ... Wredny typ i tyle!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:22, 10 Lip 2014    Temat postu: Re: Prawdziwy przyjaciel

zorina13 napisał:
Chciałam się jeszcze zapytać o tego Roberta czy uniknął amputacji ?

Do Roberta Granta i jego nogi jeszcze wrócę. Wprawdzie nie nastąpi to w kolejnym fragmencie, bo ten jest zarezerwowany na inne sprawy, ale przewiduję z jego udziałem pewną istotną scenę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:41, 10 Lip 2014    Temat postu:

Mada napisał:
W myślach wciąż powtarzała: „Stracę Adama”, „Stracę Adama”, „Stracę Adama” i tak w nieskończoność. W końcu, za którymś razem przyszło oświecenie. „Stracę Adama, ale zanim go stracę …” – pomyślała, przymykając oczy. Podjęła decyzję. W tej sytuacji mogła sobie na to pozwolić.

W tej chwili podjęła decyzję, bardzo trudną...Confused
Mada napisał:
.... ale miał ochotę na znacznie więcej. Alison, jakby czytając mu w myślach, przesunęła swe palce na pierwszy guzik jego nowej koszuli i bez trudu go odpięła.

Ubawił mnie ten fragment....maślane bułeczki i Alison zaspokoiły głód skazańca na każdym poziomie...Laughing ostatnie życzenie przed egzekucją. Rolling Eyes
Mada napisał:
- Pan Cartwright? – zdziwiła się, widząc Bena wpatrującego się w nią poważnym wzrokiem.
- Witaj, Alison – pozdrowił ją zasępiony mężczyzna. – Możemy porozmawiać?

Miałam, na początku, mieszane odczucia co do tej rozmowy. Faktem jest, że Alison podjęła decyzję wcześniej i ta rozmowa wiele nie wniosła. Ben jako ojciec chciał chronić syna, czy źle postąpił chcąc mieć żywego nieszczęśliwego syna, niż być nieszczęśliwym z powodu śmierci syna? Wybrał może trochę egoistycznie, ale stracił trzy żony... chyba wie coś o bólu....nie sądzę by Alison płacząca nad martwym Adamem byłaby lepszym rozwiązaniem. Ona doskonale wiedziała, że Adam nie wygra, Ben też...oboje mieli do stracenia (Ben zaufanie syna, Alison-utratę Adama) Martwy Adam to ostateczna i jedyna nieodwracalna sytuacja...na wszystkie inne jest nadzieja.

Ciekawe co dalej....w pracy przez pół dnia przez głowę przechodziło mi kilka możliwych rozwiązań....Surprised ale nie będę Cię gnębić Very Happy poczekam....Confused
*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 5 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin