 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 0:25, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
jakoś mało literków na centymetr kwadratowy mi wyszło... ale mam nadzieję, że obecność Adama wam to jakoś zrekompensuje.
Mam też nadzieję, że żadna z was nie poczuła się urażona zamieszczonymi cytatami... jakby coś, mogę zmienić...
***
Leżał za piaskową wydmą, pojedyncze, długie źdźbła trawy ocierały się o jego nos, policzki, niosąc kolejne fale zapachu. Leżał spięty, oczekując na… cokolwiek. Wyglądał skupiony zza piaskowego wału na pustą przestrzeń upstrzoną żółto-zielonymi kępkami i pojedynczymi suchymi krzakami. Nie bardzo mógł się ruszyć, strzelba leżąca blisko niego blokowała jego ruchy.
I wtedy poczuł swędzenie. Miał leżeć nieruchomo… a jak wytrzymać, kiedy chodzą po tobie mrówki? Całe tabuny mrówek weszły mu do nogawki spodni i spacerowały spokojnie po nowej trasie. Leżał, czując jak na czoło występuje mu pot. Mrówek było coraz więcej… a on nie mógł się ruszyć.
Mrówek przybywało. Miał wrażenie, ze leży jedną nogą w wielkim mrowisku.
Zamknął oczy, policzył do dziesięciu czując dalej to irytujące mrowienie… albo raczej swędzenie.
Otworzył oczy, silnie poirytowany… I stwierdził, że znajduje się w łóżku. Poduszka, na której leżał pachniała delikatnie trawą.
Will podniósł się lekko na łokciach, starając się dosięgnąć nogi. Zdjął go śmiech pusty… I wtedy spojrzał na Laurę. Leżała na wznak, wpatrzona w sufit i chyba nawet nie zauważyła, że się obudził. Niecierpliwie tylko skubała koronkę przy mankietach swojej koszuli nocnej.
- Lauro, znowu to robisz… - delikatnie zwrócił jej uwagę.
Spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem, potem spojrzała na wystrzępione brzegi rękawów. Zaczerwieniła się i jak dziecko, próbowała ukryć szkodę.
- Lauro, coś się dzieje? – dopytał się, patrząc na nią uważnie. – Jesteś zdenerwowana?
- Tylko trochę, to nic takiego, zamyśliłam się tylko… rano przyszyję nową koronkę, nie będzie widać… - tłumaczyła się lekko chaotycznie.
- Lauro – przerwał jej. – naprawdę, mało mnie obchodzi twoja koszula nocna a już zwłaszcza koronka przy rękawach. Czemu jesteś zdenerwowana?
- Will… to nic takiego… po prostu, nie lubię zmian.
- Wiem… - wyciągnął rękę, by ją przytulić. – Ale tutaj niewiele się zmieniło. Zresztą zmiany mogą być miłe.
- Zmieniło się, bardzo wiele! – usiadła gwałtownie. – Wszystko się zmieniło! Nie poznaję tego miejsca!
- Przesadzasz. – zaśmiał się lekko. – A zmiany możesz polubić. Wiem o tym.
- Skąd? – spytała się bezbronnie.
- Pamiętasz te perfumy, które ci kupiłem? Polubiłaś je, mimo, że były zupełnie inne niż te, których używałaś. – uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie polubiłam. – spojrzała na niego z miną skrzywdzonego dziecka.
- Ale ich używasz? – spojrzał na nią w osłupieniu.
- Używam. – przyznała. – Bo ty mi je dałeś. Ciebie lubię.
- Tylko „lubisz” ?– przyciągnął ją do siebie.
- Jakbyś nie wiedział. – szepnęła.
***
” Kobieta jest człowiekiem niepełnowartościowym w sposób podwójny: jako winowajczyni grzechu pierworodnego i ułomnej z natury istoty ustępującej mężczyźnie pierwszeństwa pod względem mądrości.”*
Pastor wypowiedział te słowa i spojrzał na witraż zdobiący okno nad ołtarzem. Wziął głęboki oddech, przewrócił kilka stron w swoich notatkach i głośniej nawet przeczytał;
” Bóg ukarał go i oddał w ręce kobiety.”**
Zmarszczył brwi i poklepał się po kieszeniach w poszukiwaniu ołówka. Stwierdził, ze chyba zostawił go na ławce, gdzie wcześniej siedział i odwrócił się.
- Interesujący początek kazania pastorze… - pastor zamarł, trzymając w ręku wyświechtany zeszyt.
W trzeciej ławce siedział nie kto inny jak Adam Cartwright. Rękoma oparł się o ławkę przed sobą, kapelusz trzymał w ręku. Na twarzy błądził mu dziwny uśmiech, w oczach błyszczała czysta złośliwość.
Mężczyzna odłożył przeglądany śpiewnik i oparł się wygodnie o oparcie ławy. Założył ręce i wpatrywał się z niepokojącym zainteresowaniem w pastora. W czarnej koszuli, z czarnym kapeluszem, wyglądał dziwnie niepokojąco. Jakby emanował czarną materią myśli.
- Pragnę jedynie zauważyć, że w tych okolicach kobiety często same muszą zajmować się domem, dziećmi i gospodarstwem... I radzą sobie nierzadko lepiej niż mężczyźni...
- Panie Cartwright, czemu zawdzięczam tą miłą niespodziankę? – pastor zapytał suchym tonem, coraz mocniej ściskając w ręku swój zeszycik.
Adam Cartwright wziął ponownie do ręki zniszczoną książeczkę i obejrzał ją dokładnie – wytarte brzegi, przybrudzoną i wystrzępioną zakładkę.
- Pastor raczył ostatnio złożyć równie miłą wizytę w Ponderosie… niestety, nie zdążyłem nawet się przywitać… Przyjechałem naprawić to drobne, towarzyskie nieporozumienie. – mężczyzna spojrzał przeciągle na pastora, w jego wzroku malowało się nic innego jak tylko rozbawienie.
- Czyżbym miał zostać zaproszony na szklaneczkę absyntu? W ramach przeprosin? – cierpko zapytał pastor.
Adam spojrzał na niego z niedowierzaniem – i uśmiechnął się. W jego policzkach pokazały się dołeczki, oczy mu lekko pojaśniały.
- Nawet w tym zagłębiu rozpusty, jakim jest Wirginia City… czy nawet w epicentrum zepsucia, w Ponderosie… nie znajdzie pan, pastorze, absyntu. Mogę zaproponować jedynie kawę. Co prawda… jest czarna i mocna… ale chyba nie jest jeszcze esencją grzechu.
Pastor poczerwieniał.
- Kpi pan sobie?
Adam wstał, leniwym ruchem. Ciężki pas podtrzymujący broń opadł mu na biodra. Stanął przy ławie, wyprostował się i obrzucił pastora uważnym spojrzeniem. Milczał przez chwilę, tylko patrzył.
- Pastorze… - zaczął cicho.
- Żyjecie w tym mieście tak, jakbyście nie pamiętali o… - pastor zająknął się, Adam dalej patrzył unosząc wysoko brwi.
- O czym? – dopytał się.
- Na ulicach panoszy się rozpusta, panny lekkich obyczajów spacerują w biały dzień… Mężczyźni wchodzą z bronią przy boku do Świątyni…
- Pastorze… - Adam uśmiechnął się kpiąco. – To Dziki Zachód… Bywają i tacy, którzy sypiają z bronią pod poduszką.
- Widziałem jak w biały dzień mężczyźni całowali swoje żony! W miejscu publicznym!
- Potworne. – z błyskiem w oku skwitował Adam. – Proszę mi wierzyć, są gorsze rzeczy… Życie tutaj jest ciężkie.
- I to jest wymówka? – gorzko dopytał pastor.
- Kiedy wracamy, po ciężkim dniu do domu… żywi i zdrowi… i możemy się przywitać z żoną, dziećmi… Pastorze, co jest w tym złego? W czułości? – Adam zapytał retorycznie.
- Jesteś prawdziwym synem Nevady… - zakpił pastor. – Wyrosłeś z tej ziemi.
Adam podniósł lekko brwi i uśmiechnął się kątem ust.
- Urodziłem się w Nowej Anglii. Ach... pastorze… Skąd ja pamiętam słowa… „Korzystaj z życia z żoną, którą kochasz.”***?
- Jest pan bezczelny.
- Wiem. - Adam uśmiechnął się rozbrajająco. - Ale proszę mi wierzyć... Musi pan dobrze poznać ludzi w tym mieście...
*św. Tomasz z Akwinu
** Stary Testament, Księga Judyty
***Księga Koheleta 9, 9
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 0:44, 01 Kwi 2015, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zorina13
Administrator
Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18574
Przeczytał: 2 tematy
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: z San Eskobar Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 7:07, 01 Kwi 2015 Temat postu: Pióro strusia |
|
|
Laura jest okropna.
Męża tylko lubi ?
W takim facecie ,żona powinna być skandalicznie zakochana ,nawet wiele lat po ślubie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Camila
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 8:57, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Laurze chyba nigdy nic się nie podoba. Zmiany na ranczu też, ale ich się nie da unikąć.
Pastor chyba całkowicie się wścieknie na Adama. Temu człowuwkowi ciężko zrozumieć pewne oczywiste rzeczy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 9:40, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | I wtedy poczuł swędzenie. Miał leżeć nieruchomo… a jak wytrzymać, kiedy chodzą po tobie mrówki? Całe tabuny mrówek weszły mu do nogawki spodni i spacerowały spokojnie po nowej trasie….
Mrówek przybywało. Miał wrażenie, ze leży jedną nogą w wielkim mrowisku.
Zamknął oczy, policzył do dziesięciu czując dalej to irytujące mrowienie… albo raczej swędzenie. |
To musiało być bardzo irytujące
Cytat: | Niecierpliwie tylko skubała koronkę przy mankietach swojej koszuli nocnej.
- Lauro, znowu to robisz… - delikatnie zwrócił jej uwagę.
Spojrzała na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem, potem spojrzała na wystrzępione brzegi rękawów. |
Ciekawe, dlaczego jest taka nerwowa? Własną koronkę niszczy …
Cytat: | - Lauro – przerwał jej. – naprawdę, mało mnie obchodzi twoja koszula nocna a już zwłaszcza koronka przy rękawach. Czemu jesteś zdenerwowana? |
No właśnie! Czemu jest taka zdenerwowana? Coś knuje?
Cytat: | - Pamiętasz te perfumy, które ci kupiłem? Polubiłaś je, mimo, że były zupełnie inne niż te, których używałaś. – uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie polubiłam. – spojrzała na niego z miną skrzywdzonego dziecka.
- Ale ich używasz? – spojrzał na nią w osłupieniu.
- Używam. – przyznała. – Bo ty mi je dałeś. Ciebie lubię. |
Jak na nią, to bardzo czułe słowa …
Cytat: | Pastor wypowiedział te słowa i spojrzał na witraż zdobiący okno nad ołtarzem. Wziął głęboki oddech, przewrócił kilka stron w swoich notatkach i głośniej nawet przeczytał; |
Pastor bardzo starannie i tendencyjnie wybiera cytaty … a dlaczego omija Listy św. Pawła? On zdaje się cieplej pisał o kobietach.
Cytat: | - Interesujący początek kazania pastorze… - pastor zamarł, trzymając w ręku wyświechtany zeszyt. |
Zaiste! Bardzo interesujący
Cytat: | W czarnej koszuli, z czarnym kapeluszem, wyglądał dziwnie niepokojąco. Jakby emanował czarną materią myśli. |
On zawsze wygląda niepokojąco, a jeszcze kiedy emanuje tą czarną materią myśli, to … zwala z nóg
Cytat: | - Pragnę jedynie zauważyć, że w tych okolicach kobiety często same muszą zajmować się domem, dziećmi i gospodarstwem... I radzą sobie nierzadko lepiej niż mężczyźni... |
I dostrzega zaradność i ciężką pracę kobiet … docenia ją
Cytat: | - Pastor raczył ostatnio złożyć równie miłą wizytę w Ponderosie… niestety, nie zdążyłem nawet się przywitać… Przyjechałem naprawić to drobne, towarzyskie nieporozumienie. – mężczyzna spojrzał przeciągle na pastora, w jego wzroku malowało się nic innego jak tylko rozbawienie. |
Może to i lepiej, że go nie było w domu … chociaż … jak powiadają „co się odwlecze, to nie uciecze”
Cytat: | - Nawet w tym zagłębiu rozpusty, jakim jest Wirginia City… czy nawet w epicentrum zepsucia, w Ponderosie… nie znajdzie pan, pastorze, absyntu. Mogę zaproponować jedynie kawę. Co prawda… jest czarna i mocna… ale chyba nie jest jeszcze esencją grzechu. |
Ale złośliwe … zagłębie rozpusty … a ja myślałam, że tam tylko srebro kopali
I ten docinek o zgubnym dla duszy piciu kawy
Cytat: | Pastor poczerwieniał.
- Kpi pan sobie? |
To dopiero teraz to zauważył? Pastor nie należy do szczególnie bystrych ludzi.
Cytat: | - Na ulicach panoszy się rozpusta, panny lekkich obyczajów spacerują w biały dzień… Mężczyźni wchodzą z bronią przy boku do Świątyni… |
Przecież to górnicze miasteczko na Dzikim Zachodzie a nie opactwo w Cluny
Cytat: | - Widziałem jak w biały dzień mężczyźni całowali swoje żony! W miejscu publicznym!
- Potworne. – z błyskiem w oku skwitował Adam. – Proszę mi wierzyć, są gorsze rzeczy… Życie tutaj jest ciężkie. |
Ciekawe co pastor powiedziałby, jakby w biały dzień całowali cudze żony? Chyba … zabrakłoby mu słów potępienia.
Cytat: | - Urodziłem się w Nowej Anglii. Ach... pastorze… Skąd ja pamiętam słowa… „Korzystaj z życia z żoną, którą kochasz.”***?
- Jest pan bezczelny.
- Wiem. - Adam uśmiechnął się rozbrajająco. - Ale proszę mi wierzyć... Musi pan dobrze poznać ludzi w tym mieście... |
Kto by pomyślał? W tej purytańskiej Nowej Anglii, ale muszę przyznać: Adam dobrze zna Pismo Święte. W dodatku je rozumie i umie cytować
Świetne, jak zwykle piękne, malownicze opisy, ciekawe postacie, dużo humoru i … dobrze wybrane cytaty z Pisma Świętego. Trafione.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 16:21, 01 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 17:57, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | jakoś mało literków na centymetr kwadratowy mi wyszło... ale mam nadzieję, że obecność Adama wam to jakoś zrekompensuje. |
Rekompensuje.
senszen napisał: |
Mam też nadzieję, że żadna z was nie poczuła się urażona zamieszczonymi cytatami... |
Przymknę oko na cytaty skoro Adaś broni płeć ładną.
senszen napisał: |
Leżał za piaskową wydmą, pojedyncze, długie źdźbła trawy ocierały się o jego nos, policzki, niosąc kolejne fale zapachu. Leżał spięty, oczekując na… cokolwiek. Wyglądał skupiony zza piaskowego wału na pustą przestrzeń upstrzoną żółto-zielonymi kępkami i pojedynczymi suchymi krzakami. Nie bardzo mógł się ruszyć, strzelba leżąca blisko niego blokowała jego ruchy.
I wtedy poczuł swędzenie. Miał leżeć nieruchomo… a jak wytrzymać, kiedy chodzą po tobie mrówki? Całe tabuny mrówek weszły mu do nogawki spodni i spacerowały spokojnie po nowej trasie. Leżał, czując jak na czoło występuje mu pot. Mrówek było coraz więcej… a on nie mógł się ruszyć. |
Opis zjawiskowy. Nim doczytałam do końca zaczęła swędzieć mnie brew.
senszen napisał: |
- Lauro, coś się dzieje? – dopytał się, patrząc na nią uważnie. – Jesteś zdenerwowana?
- Tylko trochę, to nic takiego, zamyśliłam się tylko… rano przyszyję nową koronkę, nie będzie widać… - tłumaczyła się lekko chaotycznie. |
A tej co znowu?
senszen napisał: |
- Używam. – przyznała. – Bo ty mi je dałeś. Ciebie lubię.
- Tylko „lubisz” ?– przyciągnął ją do siebie. |
To już więcej jej przez gardło nie przejdzie?
senszen napisał: |
- Interesujący początek kazania pastorze… - pastor zamarł, trzymając w ręku wyświechtany zeszyt.
(...)
- Urodziłem się w Nowej Anglii. Ach... pastorze… Skąd ja pamiętam słowa… „Korzystaj z życia z żoną, którą kochasz.”***?
- Jest pan bezczelny.
- Wiem. - Adam uśmiechnął się rozbrajająco. - Ale proszę mi wierzyć... Musi pan dobrze poznać ludzi w tym mieście...
|
Senszen musiałbym scytować całą rozmowę "syna kapryśnej ziemi" i pastora bo cały ten fragment jest po prostu obłędny! Kpina w czystej postaci, esencja ironii, majstersztyk! Oddałaś perfekcyjnie tę rozmowę dwóch silnych osobowości.
Ewelina napisał: | Ciekawe co pastor powiedziałby, jakby w biały dzień całowali cudze żony? Chyba … zabrakłoby mu słów potępienia. |
Obłędny wniosek
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 18:15, 01 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 19:19, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Mrówek przybywało. Miał wrażenie, ze leży jedną nogą w wielkim mrowisku.
Zamknął oczy, policzył do dziesięciu czując dalej to irytujące mrowienie… albo raczej swędzenie. |
Aż mnie przeszedł dreszcz. Brrr!
senszen napisał: | Otworzył oczy, silnie poirytowany… I stwierdził, że znajduje się w łóżku. Poduszka, na której leżał pachniała delikatnie trawą. |
Na szczęście to był tylko sen. Sny ponoć są odzwierciedleniem naszych lęków. Czego boi się Will? Czy mrówki mają uosabiać Laurę? Pewnie to nadinterpretacja.
senszen napisał: | I wtedy spojrzał na Laurę. Leżała na wznak, wpatrzona w sufit i chyba nawet nie zauważyła, że się obudził. Niecierpliwie tylko skubała koronkę przy mankietach swojej koszuli nocnej. |
Manekin w łóżku. Will musi być szalenie szczęśliwy w tym małżeństwie.
senszen napisał: | - Pamiętasz te perfumy, które ci kupiłem? Polubiłaś je, mimo, że były zupełnie inne niż te, których używałaś. – uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie polubiłam. – spojrzała na niego z miną skrzywdzonego dziecka.
- Ale ich używasz? – spojrzał na nią w osłupieniu.
- Używam. – przyznała. – Bo ty mi je dałeś. Ciebie lubię. |
Laura lubi swego męża. Używa perfum, które od niego dostała, choć nie podoba jej się zapach. To chyba objaw uczucia?
senszen napisał: | W trzeciej ławce siedział nie kto inny jak Adam Cartwright. Rękoma oparł się o ławkę przed sobą, kapelusz trzymał w ręku. Na twarzy błądził mu dziwny uśmiech, w oczach błyszczała czysta złośliwość. |
Adam ma używanie. Jestem bardzo ciekawa, co myśli o pastorze. Czy w rozmowie z kimś (np. żoną) ujawni swoją opinię
senszen napisał: | Mężczyzna odłożył przeglądany śpiewnik i oparł się wygodnie o oparcie ławy. Założył ręce i wpatrywał się z niepokojącym zainteresowaniem w pastora. W czarnej koszuli, z czarnym kapeluszem, wyglądał dziwnie niepokojąco. Jakby emanował czarną materią myśli. |
Piękny opis. Działa na wyobraźnię. Zwłaszcza ostatnie zdanie jest zabójcze.
senszen napisał: | - Pragnę jedynie zauważyć, że w tych okolicach kobiety często same muszą zajmować się domem, dziećmi i gospodarstwem... I radzą sobie nierzadko lepiej niż mężczyźni... |
Adam myśli trzeźwo i potrafi dostrzec fakty.
senszen napisał: | - Pastor raczył ostatnio złożyć równie miłą wizytę w Ponderosie… niestety, nie zdążyłem nawet się przywitać… Przyjechałem naprawić to drobne, towarzyskie nieporozumienie. – mężczyzna spojrzał przeciągle na pastora, w jego wzroku malowało się nic innego jak tylko rozbawienie. |
… a jego słowa ociekały ironią.
senszen napisał: | - Nawet w tym zagłębiu rozpusty, jakim jest Wirginia City… czy nawet w epicentrum zepsucia, w Ponderosie… nie znajdzie pan, pastorze, absyntu. Mogę zaproponować jedynie kawę. Co prawda… jest czarna i mocna… ale chyba nie jest jeszcze esencją grzechu.
Pastor poczerwieniał.
- Kpi pan sobie? |
Pewnie, że kpi. To oczywiste. Jaki ten pastor domyślny …
senszen napisał: | - Widziałem jak w biały dzień mężczyźni całowali swoje żony! W miejscu publicznym!
- Potworne. – z błyskiem w oku skwitował Adam. |
senszen napisał: | - Jesteś prawdziwym synem Nevady… - zakpił pastor. – Wyrosłeś z tej ziemi.
Adam podniósł lekko brwi i uśmiechnął się kątem ust.
- Urodziłem się w Nowej Anglii. Ach... pastorze… Skąd ja pamiętam słowa… „Korzystaj z życia z żoną, którą kochasz.”***?
- Jest pan bezczelny.
- Wiem. - Adam uśmiechnął się rozbrajająco. |
Piękny fragment. Pastor nie będzie miał z Adamem łatwego życia, to trudny przeciwnik.
Senszen, popisowy fragment. Bardzo mi się podobał. Scena dynamiczna, skrząca błyskotliwym humorem, ironią.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Śro 20:35, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Bardzo wam dziękuję za wszystkie ciekawe komentarze
Cytat: | Laura lubi swego męża. Używa perfum, które od niego dostała, choć nie podoba jej się zapach. To chyba objaw uczucia? |
Oczywiście, że objaw uczucia. w moim opowiadaniu ludzie rzadko sobie mówią, że się kochają. (ot, taki kaprys osoby piszącej )
Cytat: | Adam ma używanie. Jestem bardzo ciekawa, co myśli o pastorze. Czy w rozmowie z kimś (np. żoną) ujawni swoją opinię |
Mada pomysł jest dobry Pomyślę nad tym
Cytat: | Ciekawe co pastor powiedziałby, jakby w biały dzień całowali cudze żony? Chyba … zabrakłoby mu słów potępienia.
|
Ewelina myślę, że pastor poczynił założenie, że oni całują swoje żony... Chyba będę musiała go skonfrontować z rzeczywistością
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 20:46, 01 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
Konfrontuj Senszen, będzie odjazd.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|