 |
www.bonanza.pl Forum miłośników serialu Bonanza
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:09, 24 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
1 i 8 punkt ubawił mnie do łez.
Oczekiwałam dalej podobnych odpowiedzi...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 19:10, 24 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:38, 24 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Może uda mi się jakoś ruszyć to opowiadanie Postaram się w najbliższych odcinkach rozładować w końcu to napięcie |
Bardzo na to liczę
Cytat: | Pojedyncze bańki mydlane wznosiły się z szarawej toni. Bańki migotały tęczowo unosząc się z wiatrem – Cookie dmuchnęła, zachwycona obserwując migotliwy, kolorowy efekt swoich działań. |
Piękny efekt. Ach te uroki dzieciństwa
Cytat: | Cookie westchnęła lekko, łudząco podobna w tym odruchu do ojca i wyjęła króliczka z miednicy. |
Urocze jest wyszukiwanie w dzieciach podobieństw do ich rodziców.
Cytat: | India spojrzała na córkę, która miała niezdecydowaną, nieco smutną minę. Widać było, że wyprowadzona jest z równowagi zdarzeniami poprzedniego dnia.
- Kiedy go umyjemy i wysuszymy na słońcu będzie jeszcze ładniej pachniał, wiesz? – usiadła obok dziewczynki i przytuliła ją. – Będzie ci się znacznie przyjemniej do niego przytulać… A jak już będzie czysty – ciągnęła dalej, uśmiechając się do córki – weźmiemy jedną z bandan Taty… i zawiążemy króliczkowi na szyi. |
Niestety, obie ciężko przeżyły to, co dzień wcześniej się wydarzyło. Niby wszystko w porządku, a obie, jakoś dziwnie się zachowują
Cytat: | Cookie uśmiechnęła się w końcu blado, otworzyła usta, żeby coś powiedzieć - ale zaraz jej uśmiech zmienił się w przerażenie; usta otworzyła szeroko, źrenice jej pociemniały a buzia pobladła. Dziewczynka pisnęła i wtuliła się nerwowo w materiał spódnicy matki.
- Cookie! – India mocno objęła dziewczynkę i obejrzała się za siebie – na końcu drogi zamajaczyło trzech jeźdźców, szybko zbliżających się do Perennis. India wzięła głęboki oddech, czując, że i ona gardło ma ściśnięte i zaczyna dygotać. |
Czyżby powtórka … biedna Cookie, biedna India
Cytat: | Jeźdźcy zbliżyli się już na odległość kilku jardów. Zatrzymali się przed Indią i zeskoczyli z koni. Mężczyźni spojrzeli po sobie, spojrzeli na Indię i wtuloną w nią Cookie i lekko zawstydzeni zdjęli kapelusze. |
Na całe szczęście, to fałszywy alarm, ale co się strachu najadły to ich
Cytat: | - Nerwowe to takie…- z rozbawieniem ciągnął mężczyzna, ubrany w spłowiałą, zieloną koszulę. – Trzy kwiatki jej może wdeptałem w te czyściutkie deski – a ta, już, przerażona… Ciekawe co by było gdybym faktycznie chciał ja nastraszyć? – zaśmiał się ochryple i przechylił manierkę. Trochę płynu skapnęło mu na koszulę, pozostawiając ciemna plamkę. |
Bardzo śmieszne. Facet prosi się o prawy sierpowy
Cytat: |
Joe zmarszczył brwi i przegryzł policzek. Hoss, który do tej pory się nie odzywał, uspokajająco położył mu rękę na ramieniu. Wysunął się krok przed Joe i wbił nieruchomy wzrok w Iana.
- Ian, dosyć – sucho wtrącił Forger. – Tak jak panie mówiłem, panie Cartwright, działam legalnie, nie widzę powodu, by porywać dzieci i zmuszać kogokolwiek do czegokolwiek. Proszę przekazać bratu, że W każdej chwili jesteśmy gotowi pomóc w szukaniu dziewczynki – dokończył łagodnie. - Naprawdę, bardzo mu współczuję… i zrobię wszystko by pomóc.
Joe kiwnął głową, na znak, ze zrozumiał, Hoss zmarszczył brwi i pobladł. Wpatrywał się w stojących przed nim ludzi i przekonany był, że coś mu umyka. |
Scena, jak żywcem przeniesiona z westernu. Czyżby wyrzuty sumienia? Przyszłość tzn. kolejny odcinek pokaże.
Senszen cieszę się, że wróciłaś do opowiadania. Mam nadzieję, że teraz będzie już z górki. Odcinek, jak zwykle ciekawie napisany, z taką charakterystyczną dla Ciebie lekkością. Tak jakbyś malowała kolejne obraz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Pon 20:10, 24 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mada
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 19:40, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Może uda mi się jakoś ruszyć to opowiadanie |
Nareszcie! Trochę się naczekałyśmy …
senszen napisał: | Pojedyncze bańki mydlane wznosiły się z szarawej toni. Bańki migotały tęczowo unosząc się z wiatrem – Cookie dmuchnęła, zachwycona obserwując migotliwy, kolorowy efekt swoich działań. |
Piękny początek.
senszen napisał: | - Cookie, miałaś umyć swojego króliczka – przypomniała jej nieuważnie India. |
Higiena przede wszystkim!
senszen napisał: | - Kiedy go umyjemy i wysuszymy na słońcu będzie jeszcze ładniej pachniał, wiesz? – usiadła obok dziewczynki i przytuliła ją. – Będzie ci się znacznie przyjemniej do niego przytulać… A jak już będzie czysty – ciągnęła dalej, uśmiechając się do córki – weźmiemy jedną z bandan Taty… i zawiążemy króliczkowi na szyi. |
Nie wiem, kto będzie ładniej wyglądał. Tata bez bandany czy królik z bandaną na szyi?
senszen napisał: | Cookie uśmiechnęła się w końcu blado, otworzyła usta, żeby coś powiedzieć - ale zaraz jej uśmiech zmienił się w przerażenie; usta otworzyła szeroko, źrenice jej pociemniały a buzia pobladła. Dziewczynka pisnęła i wtuliła się nerwowo w materiał spódnicy matki. |
Dziewczynka na razie ma uraz. Jedyna pociecha, że dzieci szybko zapominają … tak przynajmniej mówią co poniektórzy …
senszen napisał: | - To znaczy… - najstarszy z nich wyjąkał.
- Ten, no… - jęknął drugi – Jon…
- Panno Cole, to jest… myśmy chcieli prątkować… - wykrztusił trzeci.
- Ależ panowie, nie przeszkadzajcie sobie, prątkujcie – India usłyszała nad sobą zdenerwowany głos Griffa. – Ale po co straszyć dziecko? – Cookie, nie masz się czego bać, to bracia Yale – przyklęknął przy dziewczynce i łagodnie pogłaskał ją po plecach.
- Myśmy… - jęknął drugi z jeźdźców.
- Panno Cole, to znaczy… Pani Canaday… myśmy nie chcieli nikogo przestraszyć – zaprotestował najmłodszy.
- Jon dzisiaj nad świtem nas obudził, powiedział co się stało… Żeście tutaj kobity same zostały i bezbronne..
- Tośmy przyjechali, żeby pomóc jakoś – dokończył w końcu z ulgą najstarszy.
- A jak to ma się do prątkowania? – zapytał zdziwiony Griff.
- Nośmy chcieli przy okazji o pracę przy ścince pytać… i elegancko jakoś chcieliśmy się… |
Cała ta scena wgniotła mnie w fotel. Padłam.
Senszen, świetna stylizacja językowa.
senszen napisał: | - Ależ, panno… pani Canaday, nie trzeba, po co się fatygować – zaprotestował najmłodszy. |
Co oni wciąż z tą „panną”?
senszen napisał: | - Czy widzi pan tutaj jakiś dziecko? – wtrącił z nieprzyjemnym uśmiechem Ian Mcirt. – Niby gdzie byśmy mieli ją schować? Nas proszę nie winić, że Ponderosa to takie nieprzyjazne miejsce dla kobiet. |
Ileż w nim buty … Za ostro Mcirt, za ostro. Od razu trafiasz na listę podejrzanych
senszen napisał: | Hoss zmarszczył brwi i pobladł. Wpatrywał się w stojących przed nim ludzi i przekonany był, że coś mu umyka. |
Gdyby na miejscu Hossa był Adam, to pewnie umknęłoby mniej. Adam szybko kojarzył fakty, nawet jak był zdenerwowany.
Senszen, ostatnia scena mnie zaniepokoiła. Mam jakieś złe przeczucia. Czekam na to, co wymyślisz z miną: , ewentualnie: .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 20:02, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Tata bez bandany czy królik z bandaną na szyi? |
Tata ma chyba więcej niż jedną bandanę
Cytat: | Co oni wciąż z tą „panną”? |
a taki drobiazg, postaram się niedługo wyjaśnić
Cytat: | Facet prosi się o prawy sierpowy |
też tak uważam Chyba nawet coś się uda wymyślić w tym temacie
Bardzo wam dziękuje za przemiłe komentarze
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 20:43, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
jak zawsze wątki kryminalne i dramatyczne w dziwny sposób ulegają u mnie rozwiązaniu
Aga, narzekałaś, że jest mało Adama
***
Adam trzymał się w siodle nienaturalnie prosto, lejce trzymał krótko, gotowy w każdym momencie zatrzymać konia. Kapelusz odchylił do tyłu jakby nie chciał w żadne sposób ograniczyć sobie widoczności. Oczy, czerwone z niewyspania o rozszerzonych ze zdenerwowania źrenicach omiatały każdy cal ziemi i kory mijanych drzew – wypatrując jakiegokolwiek przydatnego śladu. Jechał wolno, utrzymując takie samo tempo jak idący kilka jardów obok niego Candy. Z drugiej strony konno jechał pochylony Ben, obok niego szedł Jon, ostrożnie rozgarniając strzelbą zarośla.
Poruszali się powoli, w milczeniu.
Zatrzymali się na rozstaju dróg, niezdecydowani.
- Rozdzielamy się? – zaproponował po chwili namysłu Jon – Czy dalej idziemy w większej grupie?
Ben z wysiłkiem podniósł głowę i spojrzał na Adama, potem na Candy’ego.
- Co proponujecie? Jak do tej pory nie natrafiliśmy na żaden… - głos mu się urwał.
- Znajdziemy ją, musi być w dalszym ciągu na terenie Ponderosy. – Twardo powiedział Adam. – A teren Ponderosy znamy jak nikt. Znajdziemy ją.
- Admie… - łagodnie wtrącił Ben, pochylając się nieco, by dotknąć ramienia syna – Naughty… nie wybrała się na przechadzkę po lesie…
Adam spojrzał na ojca świdrującym spojrzeniem zielonkawych oczu.
- Wróćmy do poprzedniego rozgałęzienia. – Zaproponował milczący do tej pory Candy. – Joe i Hoss niedługo powinni wracać z miasta, innej drogi nie wybiorą. Dołączą się do nas, rozszerzymy wachlarz…
Jon spojrzał na Candy’ego, spojrzał na Adama i stłumił westchnięcie. Obrócił się na pięcie i wszedł na piaszczysta dróżkę.
- To wracajmy – rzucił.
Tuż za nim pojechał Ben i Adam. Candy wyszedł na drogę ostatni, zamykając krótki pochód.
***
Naughty klęczała na łóżku, wyglądając przez okno. Zmarszczyła ciemne brwi, odrzuciła w tył faliste, ciemne włosy, splotła dłonie pod podbródkiem – i myślała. Na terenie Pondrosy było przynajmniej kilka tego rodzaju chatek, w miejscach mniej lub bardziej uczęszczanych. Tej wiosny, w trakcie wiosennych porządków, we wszystkich tych chatkach uzupełniano spiżarnie i inne możliwe braki – koce, mały zapas drewna, najbardziej niezbędne narzędzia, podstawowe lekarstwa.
Tak wiec nie była w stanie określić, czy chatka znajdowała się bliżej czy dalej drogi. W miejscu bardziej czy miej odosobnionym. We wszystkich chatkach znajdowało się to samo i w tej samej ilości.
Dookoła rosły znane jej dobrze sosny… ale nie widziała w najbliższym otoczeniu żadnych charakterystycznych roślin, pozwalających jej na dokładniejsze określenie położenia chatki.
W pobliżu nie widziała żadnego strumyczka czy roślinności wskazującej na bliskość wody i jeziora.
Po obecnym położeniu słońca i jego ruchu po niebie byłą w stanie zorientować się jedynie z grubsza, w której części Ponderosy się znajduje.
Naughty fuknęła zniecierpliwiona i usiadła na łóżku. Wujek Hoss i Candy uczyli kiedyś Clay’a tropienia i szukania śladów w lesie. Obiecywali to też Pernellowi… A jej nie! Chociaż… ilekroć byli razem w lesie, to pokazywali jej i tłumaczyli wszystko bardzo chętnie… i nigdy nie dawali nikomu porad, jak się odnaleźć, kiedy się już ktoś zgubi. Raczej uprzedzali, żeby tego nie robić.
- Albo nie dać się porwać – mruknęła pod nosem, rozzłoszczona. – Na dodatek, zemdlałam… jak jakaś mała dziewczynka a nie panna Cartwright… - ciągnęła dalej, trochę głośniej. – A teraz jeszcze nie wiem nawet gdzie jestem – dodała, zrywając się gwałtownie z łóżka.
Podłoga skrzypiała jej pod stopami, kiedy nerwowo krążyła po izbie. Zatrzymała się nagle i powoli postawiłaś stopę na jednej z desek. Zaskrzypiała.
Naughty jeszcze raz, ostrożnie, zrobiła krok. Podłoga znów zaskrzypiała. Zrobiła jeszcze jeden krok – i usłyszała jedynie swoją bosą stopę dotykającą deski.
Większość desek w podłodze była stara… ale widać było, że kilka z nich zostało wymienionych niedawno – połyskiwały nawet świeżym kolorem drzewa wśród szarości pozostałych klepek. O ile wzrok jej nie mylił – deski były sosnowe. Z tego co pamiętała, prawie trzy lata temu, nadwyżkami ze ściętego drewna, którego nie udało się sprzedać naprawiano część chatek. Jak i zbudowano chyba dwie w najbardziej wysuniętym na północny wschód krańcu Ponderosy. Pamiętała to, bo Tata pokazywał jej wtedy miejsca na mapie i pozwolił jej narysować dwie chatki.
Chatki, które naprawiano, leżały też na północnym wschodzie rancza.
Czyli, jest w jednej z pięciu chatek na północno- wschodnim krańcu Ponderosy.
Czyli… jeżeli pójdzie w odpowiednim kierunku… trafi na domek Candy’ego. I wtedy wszystko będzie już proste.
***
Patrzył na swoje dłonie, zaciśnięte na lejcach, pobielałe w niemym krzyku bólu. Droga pod kopytami jego konia umykała powoli, w delikatnych obłoczkach żółtego pyłu. Ślady na dróżce krzyżowały się setkami śladów jakby huczały setkami historii.
Słońce, przez cały dzień palące go prosto w twarz, powoli zachodziło, wiejący przez cały dzień delikatny wiatr znacznie się wzmagał niosąc ze sobą mieszaninę zapachów; ostry zapach koni, aromat spalonych słońcem traw.
Nagle przed oczami jako żywo stanęła mu pociągła twarz, przyprószone siwizną włosy i oczy… oczy człowieka Petera Kane’a, człowieka, którego nigdy nie będzie w stanie zapomnieć. Na samo wspomnienie poczuł się chory; barki i brzuch oblały mu się zimnym potem, skronie zapłonęły gorączką. Na samą myśl o tym, ze jego córeczka mogła trafić na tak kogoś choć w połowie tak zwyrodniałego…
Poczuł bardziej niż zobaczył, że teraz obok niego jedzie ojciec. Nic nie mówił, jakby wiedział, ze słowa nic nie pomogą - ale starał się być obok niego przez cały dzień. Po chwili dołączyli do niego Joe i Hoss… jechali stepa, wyprostowani w siodłach… czwórką, w jednym szeregu.
Adam zaczerpnął powietrza, w otoczeniu rodziny poczuł się nieco lepiej. W oddali migotały już światła Perennis. W otaczających dom szerokich połaciach zielonej trawy błyskały drobne białe i różowe stokrotki.
Bez słowa, wszyscy czworo poderwali konie do galopu. Adam niemal w biegu zeskoczył z konia i wbiegł do domu. Za nim pobiegli Hoss i Joe.
W salonie siedziała szczęśliwa, spłakana Marie, w objęciach trzymająca śpiącą Naughty. Obok siedział Pernell i radośnie wpatrywał się w siostrę.
Adam nie widział już nic innego – tylko swoja rodzinę. Przyklęknął przy nich, przegryzając wargi, rzucił w bok kapelusz i delikatnym ruchem położył dłoń na włosach córki. W ciemnych, zawsze starannie uczesanych pasmach zaplątały się pojedyncze igły i pożółkłe listki. Wyjął jeden z większych liści, rozkruszył go w palcach, jakby chciał się upewnić, że to, co widzi – nie jest snem.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 20:58, 25 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:37, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Pojedyncze bańki mydlane wznosiły się z szarawej toni. Bańki migotały tęczowo unosząc się z wiatrem – Cookie dmuchnęła, zachwycona obserwując migotliwy, kolorowy efekt swoich działań. |
Piękne. Sama poezja
Cytat: | - Jest już czysty mamo – zaprezentowała szare zwierzątko.
India pochyliła się i wzięła do ręki maskotkę i obejrzała ją dokładnie.
- Dobrze, teraz ja mu jeszcze uszy w takim razie umyję – zaproponowała łagodnym tonem.
- Ale on tego nie lubi – stanowczo zaprotestowała Cookie. - Potem mu chlupoce w głowie. |
No właśnie! Po co męczyć króliczka?
Cytat: | Ładnie umyłaś swoją maskotkę, tylko uszy ma on jeszcze nieco brudne. Umyjemy je, wysuszymy… i nie będzie mu w uszach chlupotało. … - Kiedy go umyjemy i wysuszymy na słońcu będzie jeszcze ładniej pachniał, wiesz? – usiadła obok dziewczynki i przytuliła ją. – Będzie ci się znacznie przyjemniej do niego przytulać… A jak już będzie czysty – ciągnęła dalej, uśmiechając się do córki – weźmiemy jedną z bandan Taty… i zawiążemy króliczkowi na szyi. |
I ro jest odpowiedź. Jeszcze tylko trochę doczyści się uszy, zawiąże bandanę Candy;ego i … króliczek jak nowy będzie. I do tego czyściutki i pachnący
Cytat: | … na końcu drogi zamajaczyło trzech jeźdźców, szybko zbliżających się do Perennis. India wzięła głęboki oddech, czując, że i ona gardło ma ściśnięte i zaczyna dygotać.
Jeźdźcy zbliżyli się już na odległość kilku jardów. Zatrzymali się przed Indią i zeskoczyli z koni. |
Trochę groźnie to wygląda
Cytat: | India spojrzała raz jeszcze na trzech mężczyzn stojących nad nią, wyraźnie zmieszanych, mnących w rękach kapelusze. Na Griffa, lekko zaskoczonego ale już spokojnego. Cookie trzymała się mocno jej sukni ale zaciekawiona teraz spoglądała tak jak matka; to na Griffa to na nieznajomych. |
Trochę podejrzana ta trójka jeźdźców … chociaż maja dobre wytłumaczenie, ale
Cytat: | Trzy kwiatki jej może wdeptałem w te czyściutkie deski – a ta, już, przerażona… Ciekawe co by było gdybym faktycznie chciał ją nastraszyć? – zaśmiał się ochryple i przechylił manierkę. |
Podejrzany typ. Ciekawe dlaczego chciał ją przestraszyć?
Cytat: | - Musimy go obudzić – zarządził chłopak. – Forger lubi dyscyplinę… i nie lubi alkoholu. Ian…
- Jeremy, spokojnie, Forger nic nie zrobi. Mówić sobie może. – mężczyzna w zielonej koszuli wziął jeszcze łyk i podszedł do łóżk …
- Mahoney, wstawaj… - Jeremy szarpnął śpiącego za ramię. – Nie wiem jak ty, ale ja tej pracy potrzebuję…
- Przecież nie będę cię zwalniał dlatego, ze pan Mahoney postanowił dzisiaj dłużej po odpoczywać – usłyszał nad sobą łagodny głos. |
Łagodny głos … podejrzanie łagodny sądzę
Cytat: | - Moja bratanica została porwana – przerwał mu Joe. – Wiem, że kręcicie się po terenie Ponderosy…
- To nie czyni z nas jeszcze porywaczy - zaprotestował jeden z robotników.
- Nie. – spokojnie, cicho powiedział Joe. – Ale…
- Czy widzi pan tutaj jakiś dziecko? – wtrącił z nieprzyjemnym uśmiechem Ian Mcirt. – Niby gdzie byśmy mieli ją schować? Nas proszę nie winić, że Ponderosa to takie nieprzyjazne miejsce dla kobiet. |
Ale pyskaty ten facet! A swoja drogą Ponderosa swego czasu była nieprzyjazna dla kobiet … ale to przeszłość
Cytat: | - Ian, dosyć – sucho wtrącił Forger. – Tak jak panie mówiłem, panie Cartwright, działam legalnie, nie widzę powodu, by porywać dzieci i zmuszać kogokolwiek do czegokolwiek. Proszę przekazać bratu, że W każdej chwili jesteśmy gotowi pomóc w szukaniu dziewczynki – dokończył łagodnie. - Naprawdę, bardzo mu współczuję… i zrobię wszystko by pomóc. |
Według mnie Forger jest podejrzanym typem
Cytat: | Joe kiwnął głową, na znak, ze zrozumiał, Hoss zmarszczył brwi i pobladł. Wpatrywał się w stojących przed nim ludzi i przekonany był, że coś mu umyka. |
Hoss jest bardzo spostrzegawczy. Jeśli coś go zaintrygowalo … to znaczy, że jest na dobrym tropie
Piękne poetyczne opisy zwykłych czynności. Ciekawie poprowadzony wątek sensacyjny. Postacie wiarygodne i prawdziwe. Calość świetna do czytania i komentowania
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 21:38, 25 Sie 2015, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 21:45, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
senszen napisał: | Aga, narzekałaś, ze jest mało Adama |
Przeliczę słówka jakie poświęciłaś tej jakże zajmującej me myśli postaci.
senszen napisał: |
Adam trzymał się w siodle nienaturalnie prosto, lejce trzymał krótko, gotowy w każdym momencie zatrzymać konia. Kapelusz odchylił do tyłu jakby nie chciał w żadne sposób ograniczyć sobie widoczności. Oczy, czerwone z niewyspania o rozszerzonych ze zdenerwowania źrenicach omiatały każdy cal ziemi i kory mijanych drzew – wypatrując jakiegokolwiek przydatnego śladu. Jechał wolno….. |
Bidula, serce się kraje normalnie.
senszen napisał: | - Znajdziemy ją, musi być w dalszym ciągu na terenie Ponderosy. – Twardo powiedział Adam. – A teren Ponderosy znamy jak nikt. Znajdziemy ją. |
I tego się trzymajmy. Aczkolwiek brzmi jak pocieszanie.
senszen napisał: |
Adam spojrzał na ojca świdrującym spojrzeniem zielonkawych oczu. |
Tak….to jest spojrzenie Adama.
senszen napisał: | Tak wiec nie była w stanie określić, czy chatka znajdowała się bliżej czy dalej drogi. W miejscu bardziej czy miej odosobnionym. We wszystkich chatkach znajdowało się to samo i w tej samej ilości. |
No to kicha…
senszen napisał: | i nigdy nie dawali nikomu porad, jak się odnaleźć, kiedy się już ktoś zgubi. Raczej uprzedzali, żeby tego nie robić. |
No nie?
senszen napisał: | – Na dodatek, zemdlałam… jak jakaś mała dziewczynka a nie panna Cartwright… - ciągnęła dalej, trochę głośniej. – A teraz jeszcze nie wiem nawet gdzie jestem – dodała, zrywając się gwałtownie z łóżka. |
Nie ma to jak samokrytyka. Ale chociaż się nie załamuje I nawet ocieka autoironią niczym tatko.
senszen napisał: | Jak i zbudowano chyba dwie w najbardziej wysuniętym na północny wschód krańcu Ponderosy. Pamiętała to, bo Tata pokazywał jej wtedy miejsca na mapie i pozwolił jej narysować dwie chatki. |
No nareszcie!
senszen napisał: | Droga pod kopytami jego konia umykała powoli, w delikatnych obłoczkach żółtego pyłu. Ślady na dróżce krzyżowały się setkami śladów jakby huczały setkami historii. |
Piękne zdanie.
senszen napisał: |
Nagle przed oczami jako żywo stanęła mu pociągła twarz, przyprószone siwizną włosy i oczy… oczy człowieka Petera Kane’a, człowieka, którego nigdy nie będzie w stanie zapomnieć. Na samo wspomnienie poczuł się chory; barki i brzuch oblały mu się zimnym potem, skronie zapłonęły gorączką. Na samą myśl o tym, ze jego córeczka mogła trafić na tak kogoś choć w połowie tak zwyrodniałego… |
Chyba ciarki przeszły mnie po krzyżu…a raczej na pewno.
senszen napisał: | Bez słowa, wszyscy czworo poderwali konie do galopu. Adam niemal w biegu zeskoczył z konia i wbiegł do domu. Za nim pobiegli Hoss i Joe. |
Ale co? Co się stało? Nie widzę dymu.
senszen napisał: | W salonie siedziała szczęśliwa, spłakana Marie, w objęciach trzymająca śpiącą Naughty. |
Nareszcie!
Senszen szybko spełniłaś naszą prośbę. Cieszę się jak dziecko. Piękne opisy, strapiony Adam, rezolutna Nughty, super, super, super!
Jednak nurtuje mnie pytanie. Co dalej z tym porwaniem? Czy Adam dowie się kto za tym stoi? I co z resztą wątków?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:49, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Aga, ja chętnie bym wszystko opisała w jednym fragmencie... ale wtedy opowiadanie by się skończyło W następnym fragmencie postaram się wyjaśnić chociaż sprawę odnalezienia sie dziewczynki
dziękuję za tak szybki komentarz, długi i bardzo miły
Ewelina, bardzo dziękuje za komentarz
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 21:50, 25 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Wto 21:57, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
A tak na marginesie, Adamowi poświeciłam mniej więcej 560 słów
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aga
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 22:00, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Olaboga istna rozpusta!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADA
Bonanzowe forum to mój dom
Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 23:18, 25 Sie 2015 Temat postu: |
|
|
Senszen, ucieszył mnie Twój kolejny odcinek. Jutro będę wychwalać
p.s. Aż 560 słów o naszym Adasiu No, proszę, a Adze wciąż mało mnie zresztą też
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|