Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W krzywym zwierciadle
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:52, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen chyba szuka kompromisu Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 6:53, 24 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 19:40, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Nie szukam kompromisu - spytałam, wyraziłyście opinie, wymaga się dostosować Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:55, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen to Twój fanfic my możemy psioczyć ale to tylko nasze łzy, zgrzytania jęki, krew pot i męki....nie zawracaj sobie naszym gderaniem głowy Surprised

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 19:58, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
nasze łzy, zgrzytania jęki, krew pot i męki

o tak... nie ma co na to zwracać uwagi Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:04, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Rolling Eyes czyli....1% ? Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 20:06, 24 Wrz 2014    Temat postu:

pewnie tak...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:08, 24 Wrz 2014    Temat postu:

Very Happy Surprised Mr. Green

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 0:54, 27 Wrz 2014    Temat postu:

**********************

Candy leżał, nie mogąc zasnąć. Dłonie i obolałe mięśnie piekły go okrutnie. India już zasnęła; patrzył na nią i myślał o ich małżeństwie.

Życie z nią było łatwiejsze. Prostsze, przyjemniejsze. Spędził z nią siedem lat – i cieszył się prawie każdym dniem. Ożenił się z nią w pospiechu, uświadamiając sobie, w ostatniej chwili, że tak naprawdę nic o niej nie wie. To była nieprzemyślana, gwałtowna decyzja – ale co dziwne, nigdy jej nie żałował. Z każdym dniem India stawała się mu coraz bliższa, coraz milsza.

Delikatnie odgarnął z jej twarzy kosmyk włosów.

Nie była miłością jego życia. Ale była teraz jego częścią i miał nadzieję, że spędzi je razem z nią. Do końca.


********************


Atramentowe niebo rozciągało się nad niskimi budynkami, wysrebrzonymi chłodnym światłem księżyca. W małych szybkach okien odbijały się lodowatymi błyskami gwiazdy. Szarokobaltowy woal chmur rozjaśniał ciemność nocy. Widok uzupełniały antracytowe drzewa, rysujące się chybotliwa kreską na horyzoncie.

Marcus odwrócił wzrok od okna i spojrzał ponownie na Ida. Siedział on nad stosem papierów, zapisanych luźnym, śmiałym pismem.

- Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?

Id zaczął nerwowo nieco zawiązywać supełki na kolorowej bandanie.

- Chodziłem pytałem, sprawdzałem w aktach. Coś tam znalazłem. – oględnie stwierdził, porządkując swoje notatki.
- A coś jaśniej? – z uroczym, ciepłym uśmiechem zapytał Marcus.
- Ogólnie… to nic ciekawego, nic nowego w każdym razie. Ponderosa należy do Bena Cartwrighta, ponad 600 tysięcy akrów. Ben nikomu tej ziemi nie sprzedaje, przynajmniej oficjalnie. Ma trzech synów, wszyscy już założyli rodziny, chociaż długo się z tym ociągali. Nikt nie wie dlaczego. Mogę ci podać ich daty urodzenia, miejsce urodzenia, imiona matek… Zainteresowany?
- Nieszczególnie, ale zostaw. Może później zerknę.
- Najstarszy, Adam Cartwright. Wykształcony, przez pewien czas podróżował po świecie. Nie wiem nic więcej… zresztą nikt chyba nie wie. Żonaty od lat siedmiu z Marie Aintonette, z domu Burbock. Dwoje dzieci, córka, Aintonette i syn, Pernell. Małżeństwo wygląda na udane. Chociaż, jak zauważyłem, wiele, bardzo wiele kobiet chyba myśli o tym z niechęcią…
- Naprawdę? Czemu?

Id przewrócił oczyma.

- Z przynajmniej pięć kobiet na sam dźwięk jego imienia zaczerwieniło się i zrobiło maślane oczy. Drugi w kolejności, Eric Cartwright… Wszyscy mówią na niego Hoss. Żonaty z Sheilą z domu…
- Trochę szybciej, mój drogi…
- … Ma jedno dziecko, córkę, Agnes. Najmłodszy, Joseph Cartwright, żonaty, troje dzieci. Trzech synów. Jest jeszcze adoptowany syn, Jaimie. Bez rodziny, jak na razie.
- To on jest adoptowany? – zdziwił się Marcus. – Po co? Miał już trzech synów?

Id wzruszył ramionami.

- A kto to wie… Jeżeli chodzi o rodziny mieszkające na terenie rancza jest jeszcze zarządca, Canaday. Tajemniczy człowiek. Mieszka tu z dziesięć lat, nikt nie był mi w stanie powiedzieć jak ma na imię, ile ma dokładnie lat… Coś komuś się obiło o uszy, że był wcześniej żonaty i służył w wojsku, ale nie miałem jak tego sprawdzić.
- A komu się to obiło o uszy?
- Jak sądzisz? – mruknął Id. – Ta kobieta mnie przeraża. W każdym razie… żonaty od siedmiu lat, jedno dziecko, July.
- Nic więcej nie znalazłeś? – rozczarował się Nightingale.
- Nic więcej. Ludzie są porządni, uczciwi. Kryształy, nie charaktery, istne brylanty Nevady. – zgryźliwie stwierdził Green. – Mogę zostawić ci notatki… i nic więcej już dla ciebie nie robię. Nie wiem, co ty planujesz…
- Figiel, zwykły figiel…
- Ale ja nie chce już brać w tym udziału. Pozdrów żonę…

Marcus wstał i schwycił jego dłoń.

- Dziękuję ci, bardzo mi pomogłeś…

Id Green spojrzał na niego przygnębiony.

- Jakoś nie jestem z tego dumny.

Wyszedł, zostawiając na stole plik kartek, i zmiętą, żółto-zieloną bandanę, powiązaną w ciasne supły.


********************


Adam powoli się przebudzał. Docierał do niego miękki zapach lawendy, którym nasycona była pościel, jak i cierpki zapach maści, którą w nocy Marie nacierała mu obolałe barki. Otworzył z trudem oczy – było nieco ciemno, szarawo. Półprzytomnie spojrzał na wiszący na ścianie zegar i jęknął. Dochodził godzina dziesiąta.

Dopiero po chwili dotarło do niego, że to już dzień, niedziela.

Usiadł w pościeli i przeczesał dłonią włosy. Kątem oka uchwycił swoje odbicie w lustrze toaletki; włosy miał nieco rozczochrane, twarz pokrywał mu ciemny zarost, nietknięty nawet jeszcze siwizną. Oczy miał zaspane, na policzku odbiły mu się fałdy pościeli.

Pokiwał głową, rozbawiony i postanowił wstać.


******************


Nauhgty siedziała skupiona przy stole, układając w pudełku swoje śliczne, kolorowe kredki. Dostała je od Taty na ostatnie urodziny i bardzo o nie dbała. Codziennie układała je w pudełku, starała się ich nie połamać… Nie mogła ich sama ostrzyć, ale Tata chętnie to robił. Tylko ostatnio nie miał czasu.

- Znakomicie mój mały, pięknie uchwyciłeś wibracje fali magnetycznej promieniującej z tak szlachetniej istoty.

Naught podniosła oczy i spojrzała na wujka mesmerystę. Był nieco dziwny, ale bardzo go lubiła. Opowiadał im zawsze śliczne bajki, nigdy się nie irytował i znał dużo dziwnych słów. Siedział teraz i oglądał rysunek jej braciszka.

- To kotek.
- Widzę przecież… te wibracje, oddane jako fioletowe promienie, otaczające szlachetną poświatą pyszczek zwierzątka…
- to wąsy.
- Dodatkowo, ta manifestacja godności i szlachetnego pochodzenia… Istota majestatu w postaci turkusowych cieni…
- to paski.
- Ta groza, ten styl… Nieprzeniknione spojrzenie egipskich władców…
- to kotek. – powiedział ponownie Pernell, coraz bardziej niepewnie.
- Widać, że to kotek. – Naughty podeszła do nich. – Jest bardzo ładny, mama już mówiła.
- Ale mama wiedziała, że to kotek.
- Bo to widać. Tata na pewno powie to samo. – uspokoiła go.
- To kotek, jest bardzo ładny. – Jak echo po swojej córce powtórzył Adam. Ramieniem przygarnął do siebie dzieci.
- Na pewno narysowaliście coś jeszcze. Mogę zobaczyć? – zapytał.
- Naostrzysz mi kredki? – dopytała się Naughty.

Adama nawiedziła obrzydła wizja ostrzenia siekiery.

- Oczywiście, tylko znajdę swój scyzoryk.


******************


Dochodziła jedenasta. India sprzątała naczynia zostawione po drugim śniadaniu. Usiadła na chwilę, czując, że coraz bardziej bolą ja plecy i zapatrzyła się na podwórze.

Lato się już kończyło, nieliczne krzewy zaczynały żółknąć i gubić liście. W powietrzu wyczuwało się pewien chłód i wilgoć. Słońce świeciło inaczej, przedzierając się z trudem przez niski pułap aksamitnych chmur.
Zgarnęła pozostałe naczynia na tacę i powoli wstała. Ktoś nadjeżdżał; zaczekała chwilę jeszcze, mając nadzieję, że pan Cartwright wraca z porannej przejażdżki. Z daleka jednak widziała, że jeździec jest niższy.
Zaniosła naczynia do kuchni i wróciła, niosąc dzbanek świeżo zaparzonej herbaty. Szeryf już wchodził na ganek.

- Dzień dobry. – powitała go z miłym uśmiechem. – Pana Cartwrighta nie ma, pojechał sprawdzić jak postępy prac przy wyrębie.
- Jest niedziela. – zauważył niepewnie Coffee. – Chyba nie pracujecie w dzień święty?
- Nie, panowie nie pracują… Dlatego pan Cartwright pojechał. Kiedy indziej Adam mu nie pozwala.

Szeryf uśmiechnął się blado.

- W zasadzie chciałem porozmawiać właśnie z tobą, Indio.

Spojrzała na niego zaskoczona.

- Ostatnio odwiedziła mnie wzburzona pani Blaze. – westchnął ciężko szeryf.

India poczuła, że ze zdenerwowania serce zaczyna jej mocniej bić.

- Podobno niedawno… Mam niestety na to świadków… Wtargnęłaś do jej domu i używając słów niegodnych damy, zagroziłaś jej… nie zrozumiałem dokładnie czym.
- No i co z tego? – India zdenerwowała się wyraźnie.
- Poczuła się zagrożona i wniosła na ciebie skargę.
- Przecież to absurd! Co niby bym miała jej zrobić?
- Indio, dosyć! – szeryf podniósł głos. – W tej sytuacji mógłbym cię aresztować.
- Tak jak Candy’ego? – zimno zapytała.

Roy westchnął i zamknął oczy. Wyglądał na zmęczonego i bardzo znużonego.

- Aresztowałem go wtedy, bo miałem nadzieję, że w ten sposób nikomu, zwłaszcza Candy’emu, nic się nie stanie a kobieta zrozumie, że jej oskarżenia są bezzasadne. – wyjaśnił powoli. – Teraz jednak wnosi skargę na ciebie.

Zapadłą cisza.

- Indio, posłuchaj. Ja mam już serdecznie dosyć tego waszego konfliktu. Nie wiem od czego się zaczął, ale trzeba z tym skończyć.
- I co ja mam niby zrobić? – India zapytała.
- Mogę cię aresztować, za zaburzanie porządku… Albo możesz pojechać do niej i spróbować ją przeprosić.

India patrzyła na niego z niedowierzaniem.

- Przeproś ją, będzie spokój choć na moment.
- Czemu ja? – spojrzała na niego z rozżaleniem.
- A dlaczego ja muszę jej wysłuchiwać przynajmniej dwa razy w miesiącu?

Patrzyła na swoje dłonie, szarpała bezwiednie wystrzępiony już brzeg ściereczki.

- Zgoda, ale to nic nie da.
- Nie wiesz tego, prawda? – szeryf wstał niezgrabnie. – Wyjeżdżam na urlop, na kilka dni… zastąpi mnie młody Coy McCoy.
- Postaramy się być grzeczni, szeryfie. – India uśmiechnęła się lekko.
- Teraz, jak do niej pojechałam… Pierwszy raz rozmawiałam z nią w cztery oczy. – dorzuciła po chwili.

Roy spojrzał na nią i potarł ręką twarz.

- Każdy powinien tego spróbować…Zapamiętuje się to na długo.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Wto 23:51, 30 Wrz 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:52, 27 Wrz 2014    Temat postu: W krzywym zwierciadle

Ciekawe czy India przeprosi panią Blazę i co te typki knują ?
I jakoś mi przykro ,że India nie jest miłością życia Candego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:41, 27 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Życie z nią było łatwiejsze. Prostsze, przyjemniejsze. Spędził z nią siedem lat – i cieszył się prawie każdym dniem. Ożenił się z nią w pospiechu, uświadamiając sobie, w ostatniej chwili, że tak naprawdę nic o niej nie wie. To była nieprzemyślana, gwałtowna decyzja – ale co dziwne, nigdy jej nie żałował. Z każdym dniem India stawała się mu coraz bliższa, coraz milsza. Nie była miłością jego życia. Ale była teraz jego częścią i miał nadzieję, że spędzi je razem z nią. Do końca.

Piękne podsumowanie, podtrzymywany ogień w kominku ogrzewający całą zimą jest czasami więcej wart niż gwałtowne jego wzniecenie i równie szybkie wygaśnięcie....a potem marzniesz resztę zimy Rolling Eyes Ważne, że są szczęśliwi.
senszen napisał:
Atramentowe niebo rozciągało się nad niskimi budynkami, wysrebrzonymi chłodnym światłem księżyca. W małych szybkach okien odbijały się lodowatymi błyskami gwiazdy. Szarokobaltowy woal chmur rozjaśniał ciemność nocy. Widok uzupełniały antracytowe drzewa, rysujące się chybotliwa kreską na horyzoncie.

No dobra Senszen czy Ty na trzeźwo wymyślasz te zjawiskowe opisy Shocked Shocked ...bo mnie brakuje słów, żeby je skomplementować. Rolling Eyes
senszen napisał:
Ma trzech synów, wszyscy już założyli rodziny, chociaż długo się z tym ociągali. Nikt nie wie dlaczego.

Laughing Laughing Laughing Laughing
senszen napisał:

- Z przynajmniej pięć kobiet na sam dźwięk jego imienia zaczerwieniło się i zrobiło maślane oczy.

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing
senszen napisał:

- To on jest adoptowany? – zdziwił się Marcus. – Po co? Miał już trzech synów?

Za mało mężczyzn na metr kwadratowy. Rolling Eyes
senszen napisał:
Kryształy, nie charaktery, istne brylanty Nevady. – zgryźliwie stwierdził Green.

O tak nawet jedna perła tam jest Laughing
senszen napisał:

- Figiel, zwykły figiel…

Dreszcz przebiegł mnie po krzyżu...nie wiedzieć czemu Confused
senszen napisał:
włosy miał nieco rozczochrane, twarz pokrywał mu ciemny zarost, nietknięty nawet jeszcze siwizną.

....to te 0,5% Very Happy...a nawet zero. Cool
senszen napisał:

- To kotek.
- Widzę przecież… te wibracje, oddane jako fioletowe promienie, otaczające szlachetną poświatą pyszczek zwierzątka…
- to wąsy.
- Dodatkowo, ta manifestacja godności i szlachetnego pochodzenia… Istota majestatu w postaci turkusowych cieni…

TO KOTEK! Laughing

Świetna sceny takie proste, zwykłe a jednak cudowne.

Nie rozumiem dlaczego India ma iść kogokolwiek przepraszać! Mad Roy mnie dogłębnie zirytował.... Evil or Very Mad Pani Blaze kłamie na każdym kroku i jakoś nikt nie wnosi o zniesławienie?
Jeśli już India ma iść przepraszać to niech chociaż idzie ze świadkami. Mad

*


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 15:05, 27 Wrz 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 10:49, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
No dobra Senszen czy Ty na trzeźwo wymyślasz te zjawiskowe opisy

całkowicie na trzeźwo Very Happy Chociaż chyba lepiej mi wychodzą jak jestem niewyspana Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:26, 27 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Candy leżał, nie mogąc zasnąć. Dłonie i obolałe mięśnie piekły go okrutnie.

Spracował się chłop i tyle! Długo tak nie pociągnie…

senszen napisał:
To była nieprzemyślana, gwałtowna decyzja – ale co dziwne, nigdy jej nie żałował.

Miał po prostu dużo szczęścia.

senszen napisał:
Ma trzech synów, wszyscy już założyli rodziny, chociaż długo się z tym ociągali. Nikt nie wie dlaczego.

A przecież wszyscy chcieliby wiedzieć. Smile

senszen napisał:
Żonaty od lat siedmiu z Marie Aintonette, z domu Burbock. Dwoje dzieci, córka, Aintonette i syn, Pernell. Małżeństwo wygląda na udane. Chociaż, jak zauważyłem, wiele, bardzo wiele kobiet chyba myśli o tym z niechęcią…

Ciekawe, dlaczego… Ktoś ma jakiś pomysł? Laughing

senszen napisał:
… i cierpki zapach maści, którą w nocy Marie nacierała mu obolałe barki.

Następny utrudzony ponad wszelką miarę.

senszen napisał:
…twarz pokrywał mu ciemny zarost, nietknięty nawet jeszcze siwizną.

Senszen, podniosłaś wszystkim ciśnienie tym swoim wcześniejszym pomysłem z siwizną. Rozumiem, że pod wpływem nacisków zrezygnowałaś z pierwotnego pomysłu.

senszen napisał:
Dostała je od Taty na ostatnie urodziny i bardzo o nie dbała. Codziennie układała je w pudełku, starała się ich nie połamać… Nie mogła ich sama ostrzyć, ale Tata chętnie to robił. Tylko ostatnio nie miał czasu.

Jaki miły obrazek. Szkoda jednak, że tatuś nie ma czasu.

senszen napisał:
- Naostrzysz mi kredki? – dopytała się Naughty.
Adama nawiedziła obrzydła wizja ostrzenia siekiery.
- Oczywiście, tylko znajdę swój scyzoryk.

Biedak, trauma gotowa jak nic!

senszen napisał:
- Indio, dosyć! – szeryf podniósł głos. – W tej sytuacji mógłbym cię aresztować.

Roy chyba zgłupiał albo zdziecinniał na starość. Confused

senszen napisał:
- Nie wiesz tego, prawda? – szeryf wstał niezgrabnie. – Wyjeżdżam na urlop, na kilka dni… zastąpi mnie młody Coy McCoy.

Może to i dobrze? Może ten McCoy jakoś poradzi sobie z panią Blaze. Przecież na tę babę musi być jakiś sposób!

Scena z mesmerystą i kotkiem mnie powaliła. Myślałam, że pęknę. Biedny mały Pernell, w końcu już nie był pewny, co tak naprawdę narysował. Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 20:02, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
Spracował się chłop i tyle! Długo tak nie pociągnie…

Cytat:
Następny utrudzony ponad wszelką miarę.

Mada
odnoszę nieodparte wrażenie, że próbujesz mi powiedzieć, że przesadziłam z ilością roboty Very Happy Ale spokojnie, już kończą ten wyręb Smile
Cytat:
Senszen, podniosłaś wszystkim ciśnienie tym swoim wcześniejszym pomysłem z siwizną. Rozumiem, że pod wpływem nacisków zrezygnowałaś z pierwotnego pomysłu.

po prostu przystosowałam się do waszej wizualizacji Smile

Aga
Roy jest zmęczony i ma też już dosyć tego całego zamieszania. Może i nie jest to najlepszy pomysł na jaki wpadł... Ale za chwilę spokoju w mieście...
India na pewno pojedzie do niej, porozmawia. Nie przewidywałam tam świadków Rolling Eyes
Zorino Aga już to wytłumaczyła najładniej; może i nie jest to wielka, romantyczna miłość... ale są ze sobą szczęśliwi.

Dziękuję wam za miłe komentarze Smile Chyba powrót mesmerysty wam się spodobał, co mnie bardzo cieszy Smile


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Sob 20:04, 27 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:37, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Candy leżał, nie mogąc zasnąć. Dłonie i obolałe mięśnie piekły go okrutnie. India już zasnęła; patrzył na nią i myślał o ich małżeństwie.

(...) Ożenił się z nią w pospiechu, uświadamiając sobie, w ostatniej chwili, że tak naprawdę nic o niej nie wie. To była nieprzemyślana, gwałtowna decyzja – ale co dziwne, nigdy jej nie żałował. Z każdym dniem India stawała się mu coraz bliższa, coraz milsza.

Delikatnie odgarnął z jej twarzy kosmyk włosów.

Nie była miłością jego życia. Ale była teraz jego częścią i miał nadzieję, że spędzi je razem z nią. Do końca.

To jednak smutne, że Candy tak naprawdę nie kocha żony. Po siedmiu latach uświadomić sobie, że kobieta leżąca obok niego w łóżku, która przecież jest matką jego dziecka jest "coraz milsza" to trochę przykre. Spróbowałam sobie wyobrazić, co może poczuć India na taką wieść i zrobiło mi się jej szkoda. Uczuciami Candy'ego bardzo mnie zaskoczyłaś Shocked
Senszen napisał:
Atramentowe niebo rozciągało się nad niskimi budynkami, wysrebrzonymi chłodnym światłem księżyca. W małych szybkach okien odbijały się lodowatymi błyskami gwiazdy. Szarokobaltowy woal chmur rozjaśniał ciemność nocy. Widok uzupełniały antracytowe drzewa, rysujące się chybotliwa kreską na horyzoncie.

Przepiękny opis. Nie trzeba wytężać wyobraźni, żeby zobaczyć "atramentowe niebo" i "antracytowe drzewa" Smile
Senszen napisał:
Nie wiem, co ty planujesz…
- Figiel, zwykły figiel…
- Ale ja nie chce już brać w tym udziału. Pozdrów żonę…

Zrobiło się mało przyjemnie Confused Ciekawe co knuje Marcus? Rolling Eyes
Senszen napisał:
Adam powoli się przebudzał. Docierał do niego miękki zapach lawendy, którym nasycona była pościel, jak i cierpki zapach maści, którą w nocy Marie nacierała mu obolałe barki.

Ładne przebudzenie aczkolwiek bolesne Smile
Senszen napisał:
Kątem oka uchwycił swoje odbicie w lustrze toaletki; włosy miał nieco rozczochrane, twarz pokrywał mu ciemny zarost, nietknięty nawet jeszcze siwizną.

Senszen wyprowadziłaś nas z tą siwizną Adama w maliny Very Happy

Senszen napisał:
- Znakomicie mój mały, pięknie uchwyciłeś wibracje fali magnetycznej promieniującej z tak szlachetniej istoty.

Mesmerysta się pojawił i od razu zrobiło się weselej. Laughing
Senszen napisał:
- Ta groza, ten styl… Nieprzeniknione spojrzenie egipskich władców…
- to kotek. – powiedział ponownie Pernell, coraz bardziej niepewnie.

Biedny, mały Pernell, jego oczęta musiały wyglądać tak Shocked Dobrze, że siostra i tato potwierdzili, że rysuje kotka, bo mógłby zwątpić Laughing
Senszen napisał:
- Naostrzysz mi kredki? – dopytała się Naughty.

Adama nawiedziła obrzydła wizja ostrzenia siekiery.

- Oczywiście, tylko znajdę swój scyzoryk.

Wcale się nie dziwię, że Adam miał takie wizje Very Happy, po tak ciężkiej pracy każdy odczuwałby wstręt do wszystkiego co wiąże się z jakimkolwiek i czegokolwiek ostrzeniem Very Happy
Senszen napisał:
- Mogę cię aresztować, za zaburzanie porządku… Albo możesz pojechać do niej i spróbować ją przeprosić.

India patrzyła na niego z niedowierzaniem.

- Przeproś ją, będzie spokój choć na moment.
- Czemu ja? – spojrzała na niego z rozżaleniem.

No, właśnie dlaczego India miałaby przepraszać panią Blaze. Roy widocznie bezsilny zrzuca całą odpowiedzialność za zaistniałą sytuację na barki Indii. Oby to nie odbiło się na jej zdrowiu. W jej stanie takie emocje są zupełnie niepotrzebne Confused
Senszen, odcinek bardzo mi się spodobał. Było wszystko, bo i odcrobina dowcipu, niepokoju i zwykłych ludzkich przemyśleń. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 20:47, 27 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
To jednak smutne, że Candy tak naprawdę nie kocha żony.

ADA, to, że stwierdził, że nie jest miłością jego życia nie znaczy, że jej nie kocha. Shocked
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 12 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin