Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Znak Zorro -dobry wybór
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:28, 20 Gru 2015    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

-Stać kto idzie -wrzasnął kapral Rey es ,który pełnił wartę ,przed biblioteką Dela Vegów ,gdzie przebył gubernator.
-Głupcze ,nie widzisz ,że to ja -zdenerwował się pułkownik Miguel Sereno.
-Miałem rozkazy ,pytać się o to wszystkich trzy razy ,a potem strzelać -odpowiedział kapral ,przybierając typową dla siebie głupią minę.
-Sierżancie Garcia -wrzasnął Miguel -gdzie pan jest ?
Sierżant po chwili się się pojawił.
-Niech pan rzekł Miguel z trudem panując nad sobą -weźmie stąd tego głąba ,inaczej nie ręczę za siebie.
Sierżant ,wziął kaprala na swoją stronę ,a Miguel wszedł do biblioteki.
Gubernator siedział na krześle ,przykryty kocem ,a w ręku trzymał jakieś papiery.
-Czuję się już na tyle dobrze -rzekł gubernator -że mogę już zabrać za cześć dawnych obowiązków.
-Nie jest pan ze mnie zadowolony ,chce mnie pan odwołać -w głosie Miguela ,pojawił się żal i jakby pretensję.
-Porozmawiamy o tym ,gdy wrócimy do domu -odparł gubernator ,krótko i stanowczo.
-Rozumiem. Proszę mi wybaczyć ,mam jeszcze kilka spotkań w miasteczku.
Miguel wyszedł z biblioteki Dela Vegów i udał na spotkanie z kolejnymi zamachowcami.
Jego dawne przywiązanie do gubernatora ,przybierało teraz pozory nienawiści i gdyby mógł to by batożył tego starca jak niewolnika i miał przyjemność ,widząc jego rany.
Zwyrodniała wyobraźnia znajdowała, uciechę w takich właśnie widokach. Intratna posada gubernatora ,okazała się dla niego ważniejsza ,niż lojalność i honor ,które w jego ustach ,były właśnie takim pustym ,nic nie znaczącym dźwiękiem.
Był jednak coraz bardziej zagrożony. Kapitan Mendoza ,deptał mu piętach i przede wszystkim Zorro.
Zorro niweczył wszystkie plany Miguela. Wydawało się niemożliwe ,że jeden człowiek jest sprytniejszy od całej grupy spiskowców.
Kim był ten człowiek, o którym ci głupi chłopi, układali pieśni ?

Na hacjendę Dela Vegów ,padł cień ,gdy mała królewna zachorowała ciężko na szkarlatynę.
Diego zabronił żonie ,zbliżać się do Ramony ,a jego uwagi były tak stanowcze ,że nie było sensu się sprzeczać.
Siedział przy łóżku małej ,która leżała nieprzytomna ,z silną gorączką i myślał o tym ,że on który nie bał się śmierci ani walki z 15 żołnierzami naraz ,teraz boi się jak nigdy w życiu.
Niebezpieczeństwo wisiało teraz ,nie tylko nad gubernatorem ,ale nad tymi wszystkimi ludźmi ,których kochał.
Teraz zbyt wiele osób wiedziało już o jego podwójnym życiu.
Twarz Diego była subtelna i pyszna ,rysy tak piękne ,jakby wyrzeźbione delikatną ręką rzeźbiarza mistrza.
Świetnie wyglądał w czarnym stroju ,ale widać to było dopiero wtedy ,gdy nie miał maski. Maska Diego de la Vegi ,była jednak trudniejsza do noszenia niż maska Zorro.
Skrywał swoją odwagę ,wrażliwość i gorący temperament za płaszczykiem uprzejmości i chłodnych manier.
Otoczenie widziało w nim zniewieściałego bawidamka i łamagę ,pełnego uroku,ale jednak fajtłapę. On zaś robił wszystko by nie wyprowadzać ludzi z błędów ,że jest tylko wesołym próżniakiem ,dandysem troszczącym się wyłącznie o krój swojego stroju i gitarę.
Który spędza popołudnia w tawernie i pije wino w towarzystwo ,grubego sierżanta i znudzony ,ziewa 200 razy dziennie.
Lolita i Ramona wszystko zmieniły w jego życiu ,że stał się poważnym ,odpowiedzialnym ,mężem i ojcem. Utrudniło mu to misję w pewnym stopniu.


Nie mógł już tak ryzykować i udawać ,że niczym się przejmuje.
Ale obie dały mu szczęście, miłość i czułość ,jakiej nie spodziewał się znaleźć.
Lolita była pierwszą kobietą ,która pokochała jego Diego bez maski ,nie musiał być Supermanem ,dokonującym ,nieprawdopodobnych czynów ,by chciała z nim być. Ta mała dziewczynka z kolei ,wywróciła cały spokojny dom Dela Vegów do góry nogami ,wnosząc ciepełko ,śmiech i radość.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Nie 13:56, 20 Gru 2015, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:47, 20 Gru 2015    Temat postu:

Z pułkownika wychodzą coraz to gorsze cechy.
Jak tak dalej pójdzie to sam zechce usunąć gubernatora ze swojej drogi do kariery. Ciekawe jak to potoczy się dalej?
Biedna Ramona. Diego chyba nie potrzebnie obwinia się o chorobę małej. Nikt na nią nie miał wpływu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:17, 22 Gru 2015    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

-Nie mogę w to wszystko uwierzyć -wyznała Lolita ,patrząc na Diego. Że pułkownik i inni spiskowcy stanęli w końcu przed sądem i zostali straceni za zdradę i knucie tych zamachów na życie gubernatora. I to znowu wszystko zasługa Zorro.
-Raczej więcej w tym zasługi Bernardo ,że chodząc za pułkownikiem nie wzbudził niczyich podejrzeń i wykrył kryjówkę spiskowców -odparł Diego.
Zorro i kapitan Mendoza mieli tym samym ułatwione zadanie. Zaczaili się tylko na zdrajców ,którzy wpadli w pułapkę.
A mnie osobiście bardziej cieszy fakt ,że Ramona wyzdrowiała i mogliśmy spędzić trochę czasu razem. Moja córka przestała się w końcu obawiać ,że jej nie kocham i ją oddam w inne ręce.
Lolita przyjrzała się Diego i pomyślała ,że jego piwne oczy są wspanialsze niż zazwyczaj. Odsłonił w uśmiechu swoje nieskazitelne białe zęby.
Były równie nieskazitelne ,jak jak jego nowy garnitur. Był jednym znanym jej mężczyzną ,które nosił lniane rzeczy ,tak jakby dopiero wyszły spod igły.
Niesforny kosmyk ,który zawsze go irytował ,znowu opadał mu na czoło ,ale ona ten kosmyk uwielbiała. Zauważyła ,że ma już jednak kilka siwych włosów ,ale te kilka srebrnych nitek ,tylko dodawały mu uroku.
Jego rysy ,były delikatne i miękkie ,ale coś w tym łobuzerskim uśmiechu i błysku jaki miał w oku ,sprawiało ,że przypominał jej nieco pirata z czytanek Ramony.
-Kim ty tak naprawdę jesteś Diego -spytała Lolita ,patrząc na męża z czułością.
Wielbicielem sztuki i nauki ,oddanym synem ,moim mężem ,ojcem Ramony ?
Czy zamaskowywanym ,banitą ,ściganym przez wojsko ?
Bohaterem ,ludowych pieśni ,skrawkiem legendy ?
-Pierwszym i mam nadzieję ostatnim mężczyzną w twoim życiu -odpowiedział Diego nie przestając się uśmiechać.
Nachylił się by ją pocałować ,gdy usłyszeli czyiś głośne chrząkniecie i zobaczyli Bernardo.
-Bernardo -rzekł Diego z lekką irytacją zwracając się do wiernego służącego-nie zauważyłeś ,że od pewnego czasu nie jestem już kawalerem i nie powinieneś tu tak wpadać ,bez pukania. To krepujące dla mnie i Lolity.
Bernardo zrobił śmieszną minę ,lekką zawstydzoną.
-Dobrze co mi chciałeś powiedzieć ?
Bernardo jak zwykle zaczął pokazywać swojemu panu znaki.
-Garcia siedzi w tawernie i pije wino -odgadł Diego. Też mi nowina.
Ma pieniądze i wszystkim stawia ? To rzeczywiście nowość ,przecież nie wypłacili im jeszcze żołdu.
W tej chwili usłyszeli kroki Alejandro ,który zjawił się w ich pokoju.
-Słyszeliście nowiny ? Nie ?
Pamiętasz Diego ,hacjendę Rafaela Sancheza. W testamencie zostawił ją swojemu dalekiemu krewnemu ,Dy-mitro Lopezowi Garcii ..
-Rzeczywiście zdumiewające nowiny -przyznał Diego. Zawsze byłem przekonany ,że sierżant jest sierotą i nie ma żadnej rodziny.

Garcia odwiedził tego samego dnia ,po południu hacjendę Dela Vegów.
-Słyszałam o tym ,że dostał pan spadek sierżancie ,to znaczy Don Dy-mitro -rzekł Diego z życzliwym uśmiechem ,zwracając się do Garcii. Co pan zamierza zrobić z tym spadkiem ?
-Wszystko się teraz zmieni Don Diego -odparł Garcia z entuzjazmem. Nie będę już mieszkał w koszarach ,tylko w hacjendzie i będę takim samym panem jak ty i twój ojciec.
Będę wydawał co wieczór wielkie przyjęcia ,jadł na srebrnych talerzach i podawał te eleganckie kurczaki na obiad.
-Ma pan na myśli przepiórki ?
-Tak ,przepiórki.
-Mam nadzieję ,że będzie pan szczęśliwy w nowym domu -odparł Diego. Na stolę jest nowa butelka wina. Chciałabym zasięgnąć pańskiej opinii ,czy jest dobre. Proszę się napić.
Garcia skosztował napoju a na jego twarzy ,pojawił się zachwyt.
-I jak panu smakuje ?
-Don Diego ,to najlepsze wino ,jakie piłem kiedykolwiek -odpowiedział Garcia.
-Cieszę się ,że panu smakuję -odparł Diego z typową ,dla siebie uprzejmością.

Po hacjendzie Rafaela Garcię ,oprowadzał stary służący ,Pedro.
Był to mężczyzna ,chudy jak tyczka i poważny jak puchacz ,a w spojrzeniu jakim obdarzył Garcię ,była pogarda ,tuszowana uprzejmością.
Hacjenda choć piękna i urządzona ze smakiem ,sprawiała jakieś ponure wrażenie.
Garcia usiadł na krześle i spojrzał na obraz. Był to portret przedstawiający jakiegoś starego ,łysego mężczyznę o brzydkiej a zarazem natchnionej twarzy.
-Kto to jest -spytał Garcia z ciekawością.
-Pierwszy właściciel hacjendy Manuel Ortez – odpowiedział stary służący. Powiesił się na tym krześle ,na którym pan teraz siedzi.
Garcia jak oparzony zerwał się z krzesła.
-Jego duch często nas odwiedza -kontynuował służący. Pewnie dlatego ,pański wujek zmarł na serce. Nikt nie może być szczęśliwy, w tym przeklętym domu.
-Duch -powtórzył Garcia ,który zbladł jak papier ,słysząc te słowa.

Garcia odwiedził Diego kilka dni później.
-Jak się panu mieszka w nowym domu -spytał życzliwie Diego.
-Don Diego to jest straszne -wyznał sierżant. Nie mogę spać ,bo w nocy budzą mnie rożne hałasy ,jakieś jęki i stukania. Duch Manuela Orteza nie pozwala mi tam mieszkać spokojnie.
-Duch -Diego uśmiechnął się leciutko. Chyba jest pan za inteligenty ,by wierzyć w takie bzdury. Duchy przecież nie istnieją.
-Ależ istnieją Don Diego -rzekł sierżant z przekonaniem. Widziałam na własne oczy zjawę w białej szacie. To był z pewnością Manuel Ortez. Groził mi paluszkiem i mówił ,że mam opuścić jego dom.
Chyba sprzedam hacjendę i wrócę do koszar.
-Jest pan zdenerwowany ,proszę się napić wina -rzekł Diego.
-Dziękuję Don Diego ,jesteś zawsze taki miły i uprzejmy -odpowiedział sierżant.
Po wyjściu Garcii,Diego spojrzał na Bernardo.
-Ktoś chce najwyraźniej przegonić Garcię z tej hacjendy ,musimy się dowiedzieć ,kto i dlaczego. Trzeba będzie porozmawiać z tym duchem ,by dał spokój puszystemu sierżantowi. Zorro czeka interesujący wieczór.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 17:37, 22 Gru 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:29, 22 Gru 2015    Temat postu:

Spiskowcy w więzieniu, ale, żeby nie było zbyt nudno duch w domu Garcii.
Coś mi się wydaje, że ktoś specjalnie się bawi w zjawę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:34, 24 Gru 2015    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

Garcia zaprosił Diego ,Alejandro,Almę , ,kapitana Mendozę z Monetą i Klarę ,kelnerkę z gospody ,o której względy się starał o jakiegoś czasu, na wielkie przyjęcie do swojego domu.
Zamierzał olśnić gości ,wiec zamówił muzyków ,a na stole był aż nadmiar jedzenia na srebrnych półmiskach.
Alejandro powiedział ,że Diego dostał kataru i przybyć nie mógł ,co Garcia przyjął ze szczerym ubolewaniem.
Alma spojrzała z pewnym rozbawieniem na Garcię ,który wyglądał śmiesznie w tym eleganckim ,czarnym fraku. Wymieniła z Alejandro porozumiewawcze spojrzenia.
Goście wraz z gospodarzem zasiedli do kolacji ,gdy naglę usłyszeli jakiś dziwne dźwięki ,jęki i stukania ,drzwi się otworzyły i powiał bardzo zimny wiatr.
Po chwili w drzwiach stanął rycerz w srebrnej zbroi ,który trzymał w ręku drewniany miecz.
-Kim jesteś człowieku -spytał zdumiony Garcia.
-Duchem ,Manuela Orteza. Wynoś się z tego domu ,łachudro ,inaczej,przekleństwo ,spadnie na ciebie i ich wszystkich.
Garcia nie zdążył odpowiedzieć ,gdy naglę ktoś z tyłu uderzył w głowę butelką winą rycerza i obalił go na ziemie.
-Zorro -wykrzyknął Garcia.
-Pomoże mi pan zdjąć z niego zbroję -spytał Zorro.
Garcia zgodził się a po chwili ,on i jego goście zdumieli się jeszcze bardziej ,gdy zobaczyli ,że to był stary służący Pedro.
-Oto i pański duch sierżancie -rzekł Zorro z uśmiechem.
Przycisnął szpadę do gardła Pedro.
-Opowiadaj ,po co były te wszystkie szopki ?
-To był pomysł don Ricardo Mont ero -zeznał Pedro. Chciał kupić tą hacjendę ,ale wiedział ,że Garcia z własnej woli jej nie sprzeda ,wiec postanowiliśmy obaj nastraszyć sierżanta.
-Za to straszenie pewnie ci nieźle zapłacił prawda ?
-Tak -przyznał niechętnie Pedro.

-Szkoda ,że cię tam nie było Don Diego -opowiadał Garcia ,następnego dnia. Ty chyba nigdy jeszcze nie widziałeś Zorro w akcji ?
-Rzeczywiście sierżancie -przyznał Diego z uśmiechem. Też żałuję ,że nigdy nie mam okazji ,przyjrzeć się temu łotrowi Zorro z bliska.
-Wpadliśmy do domu Mont ero i pokonałem go szpadą.
-Pokonał pan szpadą Ricardo Monetro ,najlepszego szermierza w Kalifornii ?
Wiedziałem ,że jest pan zdolny ,ale nie sądziłem ,że aż tak -dodał Diego ,nie przestając się uśmiechać.
-Don Diego ,wiesz ,że gdybym chciał ,mógłbym pokonać samego Zorro ,ale oszczędzam go ,bo wiem ,że pomaga biedakom -rzekł Garcia ,a jego rozpromieniona twarz ,bardziej niż kiedykolwiek przypominała księżyc w pełni.
-Jest pan wyjątkowo skromny i wspaniałomyślny -odparł Diego, a w jego oku ,pojawiła się figlarna ,łobuzerska iskierka.
-Owszem Diego ,skromność nie pozwala mi wynosić moich zalet. Tylko człowiek tak mądry jak ty ,umie to dostrzec -rzekł sierżant upajając się brzmieniem własnych słów.
-A co z tymi dowcipnisiami?
-Posiedzą ,trochę w areszcie -rzekł Garcia. Ja wracam do koszar ,tam jest moje miejsce. Zaś w hacjendzie ksiądz Felipe ,stworzy nowy sierociniec ,dom dla takich sierot jak ja.
-To znakomity pomysł sierżancie -rzekł Diego z miłym uśmiechem. Ma pan naprawdę ,dobre serce.
-Dziękuje Don Diego -odparł Garcia. Nie dla mnie życie szlachcica. Przyznam ci się w sekrecie ,że tak naprawdę ,nigdy nie lubiłem tych przepiórek.
A Klara znowu nie chce ze mną rozmawiać i nazywa grubym gamoniem.
-Któż zrozumie kobiety -westchnął Diego ,a po chwili głośno kichnął.
-Gdzie ty się nabawiłeś takiego kataru Don Diego ?
-Słuchałem do późnej ,nocy śpiewu słowików ,dawały romantyczny koncert -odparł Don Diego.
-Ty Don Diego ,zawszę błądzisz głową w chmurach -odparł sierżant. Ale życzę ci dużo zdrowia. Byś szybko wyzdrowiał ,bo widzisz w gospodzie znowu mi odmawiają ,kredytu na wino.
-Niech się pan nie martwi sierżancie ,porozmawiam z karczmarzem -zapewnił Diego.
-Zawszę można na ciebie liczyć Don Diego -ucieszył się Garcia. Muszę wracać do swoim obowiązków.
-Rozumiem. Dziękuję za wizycie sierżancie ,za niezwykle interesujące nowiny.
Po wyjściu Garcii ,Diego pokręcił głową.
Po chwili znowu głośno kichnął.
-Naprawdę się przeziębiłeś -rzekła zaniepokojona Lolita ,która wyszła z sąsiedniego pokoju.
-Kto by pomyślał -Diego roześmiał się perlistym śmiechem. Zorro ma katar.
-Że też umiesz tak żartować ze swojego drugiego wcielenia -odparła Lolita. Ja chyba bym nie potrafiła mieć taki dystans do siebie.
-Wielu ludzi żyję w kłamstwie ,ale moje mają swoje uzasadnienie -rzekł Diego nieco już poważniejszym tonem. Tylko moja miłość do ciebie ,jest zawsze prawdą. Muszę traktować Zorro z lekkim przymrużeniem oka ,bo nie wytrzymał bym z nim ,traktując go całkiem serio.

-Kocham cię -rzekła Lolita ,czułym i delikatnym głosem. Jesteś najwspanialszym mężczyzną na świecie. Tyle robisz dla tego miasta ,dla tych wszystkich ludzi ,dajesz im nadzieję.
-Nie mogę iść zawieść ,bo wierzą we mnie-odparł Diego. Jestem idealistą ,marzycielem ,a może nawet głupcem ,że nie potrafię się pogodzić ze złem jakie jest na świecie. Ale sława bohatera, nie jest dla mnie ważna.
To ty jesteś esencją mojego życia i gdybym ciebie stracił ,nie mógłbym dalej istnieć.
Lolita uśmiechnęła się słysząc te słowa i pocałowała go w czoło.
Po chwili zobaczyli ,że kapitan Mendoza stoi w drzwiach i przypatruję im się.
-Czy zamierza pan aresztować mojego męża -spytała zaniepokojona Lolita.
-Ależ skąd -zapewnił ją kapitan uśmiechając się w jej stronę. Chciałem ,tylko porozmawiać z moim przyjacielem ,Don Diego.
-Rozumiem. Zostawiam więc panów samych.

-Lolita wygląda prawie tak samo jak Elena -rzekł Mendoza w zamyśleniu. Ta sama słodycz ,ten piękny ,błogosławiony stan.
-O tym chciałeś ze mną rozmawiać -zdziwił się Diego.
-Nie. Do miasta przyjechał mój ojciec i chce się ze mną pogodzić -odparł Mendoza innym głosem.
-To chyba dobrze -odparł Diego.
-Mówisz jak Moneta -Green Mendoza się nieco zdenerwował. Nie wiem ,czy umiem mu wybaczyć ,jak traktował mnie i moją matkę.
Zwykle był zbyt pijany ,by zauważyć moją obecność ,a gdy to się już mu się udało ,to musiał mi wypomnieć ,że nie chciał wcale moich narodzin.
Nazywał mnie pasożytem ,a mamę tanią dziewką ,która wrobiła go w dziecko i zmusiła do ślubu. Po jej śmierci od razu znalazł sobie drugą kobietę ,dużo od niego młodszą.
Green Mendoza ukrył swoją twarz w dłoniach.
-Przykro mi -rzekł Diego ,patrząc ze współczuciem na kapitana. Będę po twojej stronie ,bez względu na to jaką podejmiesz decyzję.
-Dziękuje -odparł Mendoza. Chciałem właśnie takie słowa ,usłyszeć od przyjaciela.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 15:48, 24 Gru 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:25, 24 Gru 2015    Temat postu:

Smutne wspomnienia z dzieciństwa ma kapitan.
Ojciec Mendozy chyba ma jakiś inny cel w pogodzeniu się z synem, ale zobaczymy jak to się potoczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:38, 25 Gru 2015    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

-Grenen -rzekła Moneta ,zwracając się do męża -spróbuj być miły. To twój ojciec.
-Ja zawsze jestem miły dla innych ,tylko inni nie zawsze są mili dla mnie ,zwłaszcza mój ojciec -odparł Mendoza z sarkazmem.
Moneta spojrzała na niego karcącym nieco wzrokiem ,wiec się zawstydził swoich słów.
Ojciec kapitana ,był niskim ,zgarbionym staruszkiem o twarzy całkowicie zniszczonej przez nadużywanie alkoholu.
W tych oczach ,które dawniej bywały złośliwe ,była obecnie jakaś skrucha i łagodność .
-Widziałam w mieście plakaty ,informujące o nagrodzie za jakiegoś Zorro. Szakal z czarną maską na twarzy. Naprawdę publiczne pieniądze ,idą na utrzymanie takich szumowin -Pablo Mendoza zwrócił się z tym pytaniem do syna.
-Nie uważamy Zorro za bandytę -rzekła łagodnie Moneta. To ktoś w rodzaju Robin Hooda,obrońca ,wszystkich słabych i pokrzywdzonych ,wspaniały człowiek.
-To dlaczego jest ścigany przez prawo ?
-Właśnie dlatego ,że jest taki dobry -odparła Moneta.
-Czemu właściwie przyjechałeś -Mendoza spojrzał na swojego ojca ,w a jego pytaniu był ukryty gniew. Ta twoja flama cię zostawiła prawda ,dlatego przyjechałeś sam ?
-Tak -rzekł Pablo ,patrząc prosto w oczy syna. Nie chciała się zajmować umierającym człowiekiem i nie mam o to do niej żalu.
-Umierasz ?
-Lekarz mi powiedział ,że moje serce ,długo nie wytrzyma -odparł spokojnie Pablo. Chciałem uporządkować ostatnie sprawy.

Grenen siedział w bibliotece Es peronów ,gdy usłyszał kroki Monety.
Podniósł głowę ,wstał z fotela i uśmiechnął się na widok żony.
-Twój ojciec zasnął -poinformowała go.
-To dobrze -rzekł Mendoza ,ale takim tonem jakby myślał zupełnie o czymś innym.
Moneta przyjrzała mu się uważnie.
-Podjąłeś decyzję -spytała drżącym ,nieco głosem.
-Tak -odparł Mendoza. Brzmi to jak ckliwa historyjka ,umierający ,okrutny ojciec ,zrozumiał swoje winy i prosi syna o wybaczenie. Ale jakby nie było to jednak mój ojciec. Musi tu zostać ,a ja będę przy nim do końca.
-Ja też będę przy nim -rzekła Moneta ,delikatnie dotykając policzka męża. I przy tobie. Zawszę będę cię kochała i wspierała.
Grenen spojrzał na nią z nieukrywaną czułością .
-Jako żona komendanta ,jesteś pierwszą damą w mieście i przynosisz mi zaszczyt -rzekł łagodnym głosem. Nie wiem ,co bym zrobił bez ciebie.
Podjąłem jeszcze inną ważną decyzję. Porozmawiam z gubernatorem i myślę ,że się ze mną zgodzi. By Zorro nie był już ścigany,a nie musiał się ujawniać.
Diego i Lolita zasługują na życie w spokoju.
-To było by cudowne -zgodziła się Moneta.
Zapadła cisza. Patrzył na nią i myślał o tym ,jak bardzo jej dobroć ,czystość i miłość ,zmieniła jego serce ,które dawniej bywało wilcze ,samolubne i okrutne.
Nie znało co to litość ,jak cały ówczesny ,podły , świat.
A teraz wiedział ,że jakby zawiodło go i zdradziło wszystko inne ,ona będzie przy nim ,jako strażniczka i opiekunka domowego ogniska.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Pią 10:27, 25 Gru 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:50, 25 Gru 2015    Temat postu:

Chyba dobrze, że Mendoza wybaczył ojcu.
Chowanie w sobie urazy nic, by nie zmieniło, a staruszek niech odejdzie w spokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:38, 05 Sty 2016    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

Diego przez swój teleskop ,oglądał gwiazdy na niebie.
-Myślę -rzekł ,zwracając się do Lolity ,że kiedyś wylądujemy na Księżycu.
-My -Lolita spojrzała na niego zdumiona.
-Nie ty i ja ,ale ludzie -wyjaśnił. Kiedyś ludzie będą latali w Kosmos i rozmawiali ze sobą za pomocą maszyn i będzie to zupełnie normalne.
-Kocham twoje szalone i niewiarygodne wizję -odparła Lolita z uśmiechem -właśnie dlatego ,że są takie bajeczne.
Diego usiadł obok na niej na łóżku i również się uśmiechnął. Myślał o tym ,że Lolita ,odważna i bystra ,jest w gruncie rzeczy ,delikatna i krucha jak kwiat tuberozy i dlatego najmocniej jak umiał ,chciał ją chronić przed złem.
-Świata poza tobą nie widzę -wyznał ,czule dotykając jej policzka.
-To oczywiste ,bo ci cały świat przysłaniam -rzekła Lolita. Jestem gruba jak słoń ,tak szybko przybieram na wadzę ,że chyba urodzę bliźnięta.
-Ojciec będzie zachwycony -odparł Diego. Cały czas marzy o dużej rodzinie i tupocie licznych ,małych stópek po hacjendzie. Mówi o tym równie często ,jak o zniewieściałości czasów dzisiejszych. Bo za jego czasów ,było inaczej i Zorro nie był potrzebny.
-Chciałabym ,żeby i teraz nie był potrzebny -rzekła Lolita w zamyśleniu. Byśmy mogli żyć w spokoju.
Zapadła cisza. Patrzyła w oczy Diego myśląc o tym ,że dzień w którym go poznała ,był tak naprawdę dniem jej narodzin ,jej Bożym Narodzeniem ,jej Nowym Rokiem.
Przed sobą nie musieli udawać ani zakładać żadnych masek ,bo w gruncie rzeczy byli do siebie podobni ,bo oboje naznaczeni ,trudnym ,smutnym dzieciństwem. Ciągle trudno było jej uwierzyć we własne szczęście ,że ten wspaniały mężczyzna ją pokochał i jest dla niego najdroższą i najmilszą.
Diego był przecież słodki i mądry ,bosko piękny ,niewinny i odważny jednocześnie ,szlachetny i pewny siebie. Przypominał jej archanioła ,bił od niego naturalny wdzięk ,światło i dobroć ,niczym od złotego orła,który stoi na postumencie.
Jego usta miały smak i zapach pomarańczy ,były ,czerwone ,miękkie i bardzo zmysłowe. Miał idealnie utrzymane czarne ,małe wąsiki.
-Przepraszam-do pokoju weszła Buena ,służąca.
Była ładną ,ciemnowłosą ,delikatną ,dziewczyną o subtelnej twarzy.
-O co chodzi Buena -spytał Diego.
-Wyraził pan zgodę na ślub mój i Ronaldo ,chciałam prosić o to by był pan naszym świadkiem -rzekła dziewczyna.
-Z największą przyjemnością -odparł Diego ,uśmiechając się swym najpiękniejszym uśmiechem.

-Jak ten czas leci -uśmiechnął się dobrotliwie ojciec Felipe ,zwracając do Buena i Ronaldo. Wydawało się ,że
jeszcze wczoraj chodziliście do szkoły ,a dzisiaj nie możecie się doczekać ślubu. Poproszę o dokumenty.
Buena podała mu papiery.
-W porządku -rzekł ojciec Felipe. Zatem Don Diego się zgadza. Teraz twoje Ronaldo.
-Nie mam ich -odparł chłopak. Myślałem ,że najpierw się pobierzemy ,a potem.
-Znasz prawo -odparł ksiądz. Parobek nie może wsiąść ślubu ,bez zgody swojego pana.

-Dlaczego zapomniałeś zabrać zaświadczenie od senior Tomasa -spytała Buena ,gdy znalazło się z Ronaldo na ulicy.
-Nie zapomniałem -odparł Ronaldo patrząc prosto w oczy dziewczyny. On nie wyraził zgody na nasz ślub. Powiedział ,że mam do odpracowania jeszcze dwa lata.
-Dwa lata -powtórzyła dziewczyna z rozpaczą w głosie.
-To bardzo długo -przyznał chłopak. Nie zamierzam na ciebie czekać aż tak długo.
-Skoro nie wyraził zgody na nasz ślub ,to znaczy ,że od niego uciekłeś -odgadła dziewczyna. Z tego będę tego samego kłopoty. Może poprosimy Don Diego o pomoc. By porozmawiał z twoim panem.
-Senior Tomasa nie będzie chciał go słuchać -odparł Ronaldo. Lazaro go nabuntował przeciwko tobie.
Buena wzdychnęła się na samo wspomnienie Lazaro.
Oczy Lazaro przypominały jej cebulę ,jego twarz była małpia i lisia zarazem i miał charakter przebiegłego węża. Choć dużo lepszą pozycję i maniery niż na Ronaldo ,którego traktował jak osobnika gorszego sortu i nie mógł zrozumieć ,czemu Buena go odrzuciła i wybrała zwykłego parobka.
Ze wstrętem i wstydem przypomniała sobie jak Lazaro próbował rozgniatać jej niewinne usta ,swoimi pocałunkami ,które parzyły jak ogień.

Ronaldo widząc nadciągający oddział żołnierzy,wziął Beunę i skryli za murem.
Senior Tomas przyjechał do miasta i przywitał się z sierżantem.
-Jeden z moich parobków uciekł -rzekł zwracając się do sierżanta tonem skargi.
Znalezienie go chyba nie przekracza możliwości ,tego małego oddziału.
-Który z pańskich parobków uciekł ?
-Zna go pan. To Ronaldo.
-Ależ to niemożliwie -rzekł sierżant. Nie wierzę ,by Ronaldo mógł sprawić panu jakiekolwiek problemy.
-Zabroniłem mu się ,żenić ze służącą Dela Vegów. Nie znam jej ,ale chyba ma na imię Buena.
-Ronalda i Buena chcą się pobrać ? To niemożliwe ,przecież jeszcze niedawno byli tacy mali i ganiałem się z nimi po tym placu -w głosie Garcii pojawiła się nutka nostalgii.
-Obejdzie się bez pańskich wspominek sierżancie -odparł szorstko senior Tomas. Niech pan szybko znajdzie tego chłopaka ,jest mi potrzebny.
-Tak jest -zgodził się sierżant.
Sierżant ,zobaczył ,że Diego i Bernardo przyjechali do miasta i podszedł do nich.
-Czy coś się stało sierżancie -spytał Diego z typową dla siebie uprzejmością.
-Tak -westchnął Garcia. Wszystko się pokręciło.
-Przepraszam ,ale nie mam czasu z panem rozmawiać na ten temat ,muszę coś załatwić w kościele.
-Proszę mi wybaczyć Don Diego ,ale co to za sprawa ?
-Pamięta pan Beunę ,dziewczynę pracującą w naszej hacjendzie ? Dzisiaj wychodzi za mąż.
-Nie Don Diego -odparł ze smutkiem Garcia. Nie wychodzi.

-Ronaldo zachował się jak szczeniak -rzekł Diego opowiadając Lolicie zdarzenia popołudnia. Zamiast spokojnie porozmawiać z senior Tomasem ,uciekł.
-Powinieneś jakoś im pomóc -odparła Lolita. Znasz przecież Beunę bardzo długo.
-Zorro powinien zajmować chyba ważniejszymi sprawami ,niż dwojgiem zakochanym dzieciaków -odparł Diego.
-To jest jakaś ważniejsza sprawa od miłości ?
Diego zastanawiał się przez chwilę ,po czym przyznał żonie rację.






Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Wto 18:58, 05 Sty 2016, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:42, 05 Sty 2016    Temat postu:

Lazaro nie wygląda na kogoś kto ma jakieś skrupuły. Pewnie niedługo znowu pokaże na, co go stać.
Oby Ronaldo i Buena wyszyli z tych problemów i byli razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 9:44, 07 Sty 2016    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

Diego był w salonie ,siedział na fotelu ,gdy naglę zesztywniał.
Ronaldo wszedł do domu i trzymał w ręku nóż ,który przyłożył do jego szyi.
-Nie chce cię skrzywdzić Don Diego -rzekł cichym ,ale groźnym tonem . Powiedz mi tylko gdzie jest Buena ,po nią przyszedłem.
-A więc to tak -odparł Diego udając ,że jest zupełnie spokojny. Don Tomas ,miał rację. Nie ma w tobie żadnej wdzięczności ,za to ,że ci sfinansował naukę.
Naprawdę zamierzaliście uciec po ślubie w góry ,a ty nie chcesz odpracować swojego długu ,jaki zaciągnąłeś.
-To wszystko kłamstwa Lazaro -odparł chłopak z gniewem ,a Diego poznał ,że jego uniesienie jest szczere.
Zarówno w gniewie jak i w miłości ,ten porywczy chłopak jakim był Ronaldo ,nie umiał zachować miary.
-Dlaczego Lazaro okłamał senior Tomasa -spytał Diego.
-Bo nie może się pogodzić z tym ,że Buena go odrzuciła i wybrała mnie -odparł Ronaldo.
Bernardo ,który był w tajemnym przejściu ,obserwował całą scenę przez otwór w ścianie i zastanawiał się rozpaczliwie ,jak tym razem pomóc Diego.
W końcu uchylił nieco tajemne przejście i rzucił dużym wazonem ,w ścianę ,po czym zniknął.
Dźwięk rozbitego naczynia zdekoncentrował Ronaldo ,a ta chwila nieuwagi wystarczyła ,by Diego wstał ,wyrwał chłopakowi nóż z ręki i przytrzymał Ronaldo w żelaznym uścisku.
Po czym puścił.
-Posłuchaj szczeniaku -rzekł Diego z pasją -chyba jesteśmy obaj za starzy na takie zabawy. Zamierzałeś mnie zabić ?
-Nie Don Diego -odparł chłopak z odcieniem skruchy w głosie. Nie zamierzałem. Możesz oddać mi nóż ? To cenna rodzinna pamiątka.
-Zacznij jej więc rozsądnie używać -odparł Don Diego. Uważasz ,że jesteś na tyle dorosły by poślubić Beunę ? To zacznij zachowywać się jak mężczyzna.
Idź do don Tomasa i poproś by cię przyjął z powrotem.
-Nie przyszedłem po pouczenia -rzekł Ronaldo.
-Zamierzacie więc uciekać ? Rodzina Beuny zawarła z moją taką samą umowę ,jak twoja z senior Tomasem. Dzięki temu ona skończyła szkołę.
I ma teraz stracić wszystko co osiągnęła ? Czy ty nie jesteś zbyt samolubny ?
-Ona też tego chce -rzekł Ronaldo.
-Nie Ronaldo -rzekła Buena,która nagle pojawiła się w salonie. Don Diego ma rację. Gdybyśmy uciekli ,oboje byśmy czuli ,że postąpiliśmy źle ,nie wywiązując się z umowy.
Ronaldo przytulił dziewczynę mocno do siebie. Don Diego uśmiechnął się widząc te scenę.
Buena i Ronaldo byli bardzo sympatyczną parą ,a ich szczera ,czysta miłość autentycznie wzruszała.
Diego był arystokratą ,wielkim panem a jednak obchodzili go poza własną osobą inni ludzie ,nawet jeśli byli tylko
prostymi parobkami.
-Te dwa lata muszą być dla was wiecznością -rzekł po chwili. Ale wróć do Don Tomasa. To człowiek ,który szczyci się swą uczciwością. Za parę dni ochłonie z gniewu i wtedy z nim porozmawiam ,by się zgodził na wasz ślub.

Następnego dnia ,bardzo zdenerwowany Bernardo ,zaczął pokazywać Diego jakieś znaki ,z czego Diego nie mógł tym razem nic zrozumieć.
W końcu Bernardo przyprowadził Teresę ,jedną ze służących w domu Dela Vegów ,która trzymała w ręku pranie.
-Może ty mi wytłumaczysz o co chodzi ?
-Właśnie prasowałyśmy -wyjaśniła Teresa -gdy przyjechał Lazaro ,ten służący od don Tomasa i powiedział ,że Ronaldo został ciężko ranny i zawiózł dziewczynę do niego. Była tak zdenerwowana ,że nawet nie spytała pana o pozwolenie ,czy może wyjść.
-W porządku Teresa ,możesz wrócić do pracy -rzekł Diego.
Gdy dziewczyna odeszła ,Diego spojrzał na Bernardo.
-Teraz się dopiero wszystko pokomplikowało -rzekł Diego znaczącym tonem.
Pora by Zorro wkroczył do akcji.





-Co ta dziewczyna tutaj robi -spytał surowo senior Tomas.
-Ronaldo,znowu , uciekł gdy chciałem go zmusić do pracy -odparł Lazaro. Pomyślałem ,że gdy dowie się ,że ona tutaj jest ,to wróci.
-Chyba się zapominasz -rzekł senior Tomas surowym tonem. To ja tutaj decyduję. Nie pochwalałam takiego zachowania.
Powiem jednemu ze służących ,by cię odwiózł do domu -rzekł zwracając się do Beuny.
-Nie może jej pan odesłać -odparł Lazaro a jego oczy się zaświeciły dziwnym blaskiem.
Nagle wyciągnął nóż.
-Be uno ,wyjdź za mnie, inaczej senior Tomas zginie -rzekł zwracając do dziewczyny.
-Nie wyjdę za ciebie -odparła dziewczyna stanowczym tonem.
-Wolisz tego głupiego parobka ode mnie -rzekł Lazaro ze złością.
Zapłacisz mi za to.





Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Czw 10:23, 07 Sty 2016, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:20, 07 Sty 2016    Temat postu:

Lazaro rzeczywiście jest nieobliczalny i żądny zemsty.
Oby Zorro zdążył na czas zanim ten coś zrobi dziewczynie albo senior Tomasowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:06, 07 Sty 2016    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

Ronaldo wrócił ukradkiem do posiadłości Don Tomasa i zobaczył ,że mężczyzna jest w starej szopie i trzyma w ramionach ranną dziewczynę.
-Co jej zrobiłeś -spytał Ronaldo ,zwracając się do senior Tomasa.
-To Lazaro -wyjaśniła Buena. Don Tomas mnie bronił.
-Znajdę tego łajdaka i zabiję -rzekł Ronaldo z wściekłością.
-Obawiam się ,że Zorro już to zrobił za ciebie -odparł senior Tomas.
Ronaldo ostrożnie wziął ranną dziewczynę w swoje ramiona.
-Niepotrzebnie dałam się zmanipulować Lazaro -przyznał Don Tomas. Ale umowa dalej cię obowiązuję chłopcze ,musisz u mnie odpracować te dwa lata.
-Nie dbam o to ,jeśli tylko pozwoli mi pan poślubić Beunę -odparł chłopak.
Senior Tomas uśmiechnął z aprobatą i chłopak zrozumiał ,że nie będzie już miał żadnego problemu z uzyskaniem pisemnej zgody,swego pana na ślub.
W tym momencie zobaczyli Zorro ,który przywiózł związanego Lazaro.
-Zostawiam go w waszych rękach panowie -rzekł Zorro ,po czym zniknął znowu niczym sen…

Lazaro trafił do aresztu ,a ślub Beuny i Ronaldo odbył się parę tygodni później.
Diego i Bernardo jako świadkowie patrzyli ze wzruszeniem ,na tych dwoje młodych ludzi ,pięknych jak kwiaty ,którzy składali przysięgę przed księdzem Felipe. Na ślubie był też obecny senior Tomas.

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, 
a miłości bym nie miał, 
stałbym się jak miedź brzęcząca 
albo cymbał brzmiący. 
2 Gdybym też miał dar prorokowania 
i znał wszystkie tajemnice, 
i posiadał wszelką wiedzę, 
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił. 
a miłości bym nie miał, 
byłbym niczym. 
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, 
a ciało wystawił na spalenie, 
lecz miłości bym nie miał, 
nic bym nie zyskał. 
4 Miłość cierpliwa jest, 
łaskawa jest. 
Miłość nie zazdrości, 
nie szuka poklasku, 
nie unosi się pychą; 
5 nie dopuszcza się bezwstydu, 
nie szuka swego, 
nie unosi się gniewem, 
nie pamięta złego; 
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości, 
lecz współweseli się z prawdą. 


-Kiedy urodzisz dzidziusia -spytała Ramona Lolitę.
-Niedługo ,też już się nie mogę doczekać -odparła Lolita z uśmiechem ,patrząc na dziewczynkę.
Ramona choć równie uparta jak Diego ,nie była małą księżniczką jak wiele innych dziewczynek w jej wieku ,ale normalnym ,wrażliwym ,żywym dzieckiem.
-Kocham cię -wyznała naglę dziewczynka zwracając się do Lolity.
-Wiem skarbie ,ja tez cię bardzo kocham.
-Czy to w porządku wobec mamy ,która jest w Krainie Milczenia ? Że cię kocham -spytała dziewczynka.
-Tak -odparła z przekonaniem Lolita. Mama jest zawsze z tobą ,w twoim sercu ,a ja jestem tu na ziemi. Miłość to bardzo pojemne uczucie ,którym można obdarzyć wiele osób.
Ramona uśmiechnęła się ,bo słowa Lolity ,wydawały jej się rozsądne.
-Mogę cię pogłaskać po brzuchu -spytała Ramona a Lolita skinęła ,twierdząco głową.
Diego stanął w drzwiach i patrzył z zachwytem i czułością ,na dwie najważniejsze kobiety w swoim życiu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:11, 07 Sty 2016    Temat postu:

Fajnie, że Ronaldo i Buena się pobrali. Może ten związek nieco ostudzi tego porywczego chłopaka.
Lazaro pewnie sobie długo posiedzi i nie będzie ich więcej nagabywać.
Urocza ta scena Ramony i Lolity.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:30, 09 Sty 2016    Temat postu: Znak Zorro -dobry wybór

-Przykro mi z powodu ,śmierci twojego ojca Gren -rzekł Diego zwracając się do kapitana.
-Mnie też -odparł Mendoza. Nigdy się z moim ojcem nie lubiliśmy ,ale przed jego śmiercią pogodziliśmy się. Wiem ,że to był dobry wybór ,że mu wybaczyłem i odszedł w spokoju. Ale przyjechałem z tobą ,porozmawiać o czymś innym.
-Słucham więc ?
-Rozmawiałem z gubernatorem o amnestii dla Zorro.
-Już kiedyś mi taką oferowano -Diego uśmiechnął się leciutko kącikiem warg. Nie mogę się publicznie ujawnić ,bo wtedy nie mógłbym pomóc ,tym wszystkich ludziom ,dla których Zorro jest jedyną nadzieją.
-Tym razem nie musiałabyś się ujawniać -rzekł kapitan. Ty i twoja żona zasługujecie na życie w spokoju.
Kapitan pożegnał się z Diego i pojechał odwiedzić księdza Felipe.
Zsiadł z konia i wszedł do kościoła.
Piękny niczym bożek i pewny siebie w swym szykownym mundurze ,kapitan zwracał na siebie uwagę.
Mendoza z przerażeniem zobaczył ,że stary ksiądz leży na podłodze ,a na jego szacie kapłana są ślady krwi. Podbiegł natychmiast w jego stronę.
-Co się stało ?
-Zorro -rzekł ksiądz urywanym głosem. Postrzelił mnie ze starego pistoletu ,a najgorsze ,że ukradł złoty kielich.
-Ależ to niemożliwe -odparł zdumiony Mendoza. Nie wierzę ,że Zorro mógł zrobić coś takiego.
-To nie jest kwestia wiary chłopcze -rzekł ksiądz Felipe. Diabeł też na początku sprawiał wrażenie anioła światłości.
Mendoza zawiózł księdza Felipe do lekarza. Wiadomość o postrzelaniu duchownego ,którego wielu mieszkańców miasteczka ,uważała za świętego lotem błyskawicy stała się powszechnie znaną i wzburzyła ludzi.
-Kto by pomyślał ,że z Zorro taki łajdak -rzekł Diego do Garcii ,gdy sierżant przyszedł do hacjendy de la Vegów ,podzielić się tą informacją.
Sierżant nie omieszkał przy tym skorzystać z okazji by spróbować i ocenić smak madery ,którą Diego zamówił.
-To dziwne ,faktycznie -rzekł sierżant. Zorro nigdy nie strzelał do nas żołnierzy. Nigdy nawet nas nie zranił. Jedynie ,zawsze nas ośmieszał. Ale ludzie się zmieniają.
-Jak pan śmie tak mówić -oburzyła się Lolita. Dobrze pan wie ,że prawdziwy Zorro nigdy nie popełnił by tak podłego uczynku ,jak postrzelenie księdza i kradzież kielicha.
-Czyli jest ich dwóch ? Jeden dobry ,a drugi zły ?

-Dobrze się spisałeś Martinez -rzekł sędzia Vasco,zwracając się do młodego przystojnego mężczyzny o ciemnych włosach ,śniadej cerze i czarnym małym wąsiku. Zorro pewnie nie odważy się publicznie pokazać nigdy więcej ,bo przecież zniszczył ,własną legendę. Chłopi jak go dawniej kochali ,to teraz znienawidzą.
-Bardzo to panu na rękę -Martinez uśmiechnął się ironicznie.
-Owszem. On zdemoralizował chłopów. Zaczęli się domagać wolności i demokracji.
-Przede wszystkim dzięki Zorro ,zrozumieli ,że nie muszę być niby w majestacie prawa okradani przez takich łotrów jak pan -rzekł Martinez.
-Nie prosiłem cię o opinię ,nędzna aktorzyno -oburzył się sędzia.
-Gdyby nie płacił mi pan tak dobrze ,poczuł by się obrażony -rzekł Pablo Martinez ,nie przestając się uśmiechać.
-Teraz trzeba będzie się jeszcze pozbyć kapitana Mendozy. A wtedy cała władza będzie w moim ręku i nikt a nic ,mi nie przeszkodzi -odparł sędzia Vasco ,a w jego oku pojawił się niebezpieczny błysk.

-Tak Bernardo,ktoś chce zniszczyć moje dobre imię -przyznał Diego ,patrząc na twarz swojego wiernego sługi.
Po wyjściu Garcii ,udali się obaj do tajemnego przejścia.
-Trzeba będzie wyjaśnić ,kto i dlaczego ,to robi -kontynuował Diego ze szlachetnym zapałem. Przecież Zorro to ja i trzeba udowodnić ,że ten drugi to oszust.
Usłyszał w tym momencie ,że Ramona go woła ,wiec musiał szybko wyjść z kryjówki.
-Tutaj jesteś tatusiu -rzekła zdziwiona dziewczynka ,widząc Diego ,który siedzi na fotelu i czyta książkę. Przed chwilą jak tu byłam ,to ciebie nie było.
-A teraz jestem. O co chodzi skarbie -rzekł odkładając książkę na biurko.
Mała wdrapała się na jego kolana i objęła swoimi rączkami jego szyję.
-Lolita znowu śpi ,a babcia Alma powiedziała ,że mam jej nie przeszkadzać -rzekła dziewczynka. Babcia nie chce odpowiadać na moje pytania.
-Ja odpowiem na wszystkie twoje pytania.
-Skąd się biorą dzieci ?
Diego zastanawiał się przez chwilę nad odpowiedzią.
-Z miłości -rzekł w końcu. Gdy dwoje ludzi się kocha ,pojawia się potem dziecko.
-Jesteś bardzo mądry tatusiu -Ramona spojrzała na Diego z zachwytem.
-Masz jeszcze jakieś pytania ?
-Dlaczego Zorro zrobił krzywdę księdzu Felipe ? Przecież ksiądz Felipe to najlepszy człowiek na ziemi.
-Tak kochanie ,masz rację -zgodził się Diego. Ksiądz Felipe to najlepszy człowiek na ziemi. Zapewniam cię ,że ten ,kto zrobił mu krzywdę ,zostanie ukarany.
-Na pewno tatusiu ?
-Tak ,kochanie ,nie martw się o nic.
-Ty byś mnie nigdy nie okłamał tatusiu ?
-Nigdy bym nie okłamał mojej córeczki -zapewnił Diego stanowczym tonem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zorina13 dnia Sob 10:12, 09 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Zoriny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin