Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Serce na śniegu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:48, 19 Sie 2014    Temat postu:

W jakim wieku są Joe i Adam w Twoich fanficach Kola? Bo mam wrażenie, że w większości zachowują się jak dzieciuchy ciągle walczące o zabawki...Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 6:15, 20 Sie 2014    Temat postu:

Kola nie bój sie rozmawiać na forum,... Smile wracając do sprawy...chyba jednak nie czytasz naszych fanficow dokładnie bo w większości z nich Adam popełnia błędy i nie jest idealny, ale nie zachowuje się jak pięciolatek, który drze się na pół miasta wyzywając małego Joe od głupków itp. doprowadzając do dramatów....placzac później z kolei jak dziecko. On zawsze trzymał emocje na wodzy. Na sześć sezonów płakał raz i to oszczędnie w "The Dark Gate" i załamał się raz w "Próbie". Jak mówiłam wcześniej każdy pisze jak chce ale musi liczyć się z różnym odbiorem. Mnie akurat "taki" nieprawdziwy Adam nie bardzo odpowiada. Ale to moje zdanie. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 10:32, 20 Sie 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:04, 20 Sie 2014    Temat postu:

Aga, on się nie załamał! Na końcu co prawda nerwy mu puściły, ale próbę wytrzymał! Pozostał sobą, nie odstąpił od zasad Pozostał człowiekiem, mimo cierpienia zadawanego mu przez psychopatę ... Bardzo długo to wytrzymał ...
A od głupków faktycznie ani Joe, ani Hossa nie wyzywał wydzierając się na pół stanu. Raz określił ich delikatnie, "że ma dwóch nie bardzo mądrych braci" - w kameralnej rozmowie i podkreślił przy tym, że i tak ich kocha.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 7:35, 20 Sie 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:33, 20 Sie 2014    Temat postu:

Źle to ujęłam....miałam na myśli okazanie nadmierne w jego przypadku, ale i tak oszczędne emocje. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:09, 20 Sie 2014    Temat postu:

Tak, o to właśnie chodziło ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 1:36, 21 Sie 2014    Temat postu:

-Panie doktorze, czy jest jakaś nadzieja, że mój syn wstanie z tego wózka? – zapytał go Ben Cartwright gdy siedzieli już w salonie.

-Oczywiście, że jest, wiara i nadzieja, a przede wszystkim nowa metoda leczenia sprowadzona z Europy.* Gdzie jest mój pacjent? – spytał gospodarza domu Will Turner rozglądając się z niemałą ciekawością po bardzo pięknie ustrojonym i umeblowanym salonie.

-Joe, możesz tu przyprowadzić Adama! – krzyknął w stronę schodów senior rodu.

-Moment. – jęknął do siebie Mały Joe stojąc przed lustrem w swoim pokoju i starając się doprowadzić to czupiradło, które miał na głowie do normalnego stanu, a było ono autorstwa jego najstarszego brata, który leżał teraz na jego łóżku i podpierał się łokciami.

Okno od pokoju skierowane było na podwórze i otwarte na oścież, więc to właśnie przez nie ich ojciec usłyszał rozmowę swoich synów. Adam podniósł się do pozycji siedzącej i powoli przemieścił się na wózek.

-Sam sobie poradzę, ty masz co robić. – stwierdził starszy z braci zbliżając się do drzwi.

-Dlaczego nie chcą się rozczesać i u diabła czemu to się do klei . – zachodził w głowę Mały Joe. Wróć. Klei?

-Adam… – zapytał podejrzliwie młodszy z mężczyzn.

-Chciałem się odegrać za te ciastka. – powiedział naciskając klamkę, a następnie znikając za drzwiami, gdyż w jego kierunku mknął jeden z butów Joe.

-Ja cię kiedyś zamorduję… - usłyszał głos dochodzący zza drzwi, zaraz po tym jak walnęło w nie obuwie Małego Joe. - …ale i tak kocham cię najbardziej na świecie. – dokończył pod nosem najmłodszy Cartwright, ale tego Adam już nie zdołał usłyszeć.

***

Hoss siedział przy stole i obserwował z zainteresowaniem nowo przybyłego lekarza. Zza drzwi kuchni spoglądała Mili bała się wyjść, młody mężczyzna, chyba był w takim samym wieku co Joe, ale nie była pewna, mógł ją rozpoznać i wszyscy poznali by jej tożsamości. Znowu musiałaby uciekać, a przecież było jej tutaj tak dobrze, Cartwrightowie byli dla niej jak rodzina i pomimo tego, że groziło jej przecież śmiertelne niebezpieczeństwo nie chciała ich na nie narażać. Ben z gościem siedzieli naprzeciwko siebie na fotelach.

Mały Joe z Adamem podjechali pod schody. Wózek na chwilę został przy barierce, a Joe z starszym bratem na rekach ruszył na dół**, jego usadowił na kanapie, by po chwili wrócić po wózek. Hoss nie miałby z tym najmniejszego problemu, codziennie rano znosił brata razem z wózkiem, ale Joe nie był postury Hossa i nie miał tyle siły co Hoss, więc schodziło to dwa razy dłużej. Kiedy doktor zobaczył młodszego z braci o mało nie zemdlał z zaskoczenia, najmłodszy Cartwright był uderzająco podobny do jego przyjaciela ze studiów, równie sławnego i cenionego jak on sam. Will Turner nie przestawał się patrzeć na Joe z głupią miną. Przez chwilę przyszło mu nawet do głowy, że to może być jego przyjaciel.

-Byłeś kiedyś w Bostonie***? – zapytał Will gdy w końcu odzyskał mowę.

-Nie. – odpowiedział mu Mały Joe.

-Może masz brata – bliźniaka? – zadał kolejne pytanie lekarz.

-Nie. – odparł Cartwright.

-Niesamowite. – stwierdził Turner – Jesteś taki podobny do mojego przyjaciela - Josepha. – poinformował.

-Ja też mam na imię - Joseph, ale wszyscy wołają na mnie Mały Joe. – rzekł najmłodszy syn Bena.

-Dobra, to potrzymaj brata w pionie Mały Joe, a ja zobaczę co da się zrobić, żeby uwolnić go od tego wózka. – poinstruował go Will.

-Zdejmuj koszulę… - zwrócił się do Adama - …a ja zobaczę w tkwi problem. – dodał.

Adam rozejrzał się czy nigdzie w pobliżu nie ma Mili. Po co wprawiać ją w zakłopotanie, pomyślał. Gdy już utwierdził się przekonaniu, że nigdzie jej nie ma, zaczął rozpinać guziki koszuli.

-Mam nadzieję, że Mili nie wejdzie, wtedy kiedy nie trzeba. – powiedział na głos.

-Twoja dziewczyna. – lekarz uśmiechnął się znacząco.

-Jeśli już to przyjaciółka, po prostu nie chcę jej gorszyć, to dopiero nastolatka. – powiedział pierworodny Bena.

-Jakoś ci to nie przeszkadzało kiedy ją całowałeś. – stwierdził odkrywczo Joe przypominając bratu zdarzenie z pierwszego dnia, kiedy do nich Mili trafiła.

Adam się nie odezwał. Postanowił sobie, kiedy jego brat się obudził, że będzie się hamował ze złośliwymi komentarzami i drwinami na jego temat. Ostatnią rzeczą jaką Joe usłyszał przed wypadkiem było… po co w ogóle do tego wracać, drugi raz takiego błędu już nie popełni.

Gorszyć?, pomyślała oburzona Mili spoglądając przez szparę w drzwiach. Myślisz, że już nie widziałam mężczyzny bez koszuli, dodała w myślach spoglądając na jego umięśniony, owłosiony tors.

*na potrzeby opowiadania
**dla tych, którzy uważają, że to nie możliwe, żeby Joe uniósł cięższego od siebie brata, odsyłam do odc. „Honor Cochisa”.
***Uniwersytet Harvarda (ang. Harvard University) powstał 8 września 1636 jako Harvard College w Newtown (wówczas w Kolonii Zatoki Massachusetts, obecnie Cambridge) koło Bostonu jako pierwszy uniwersytet na terenie kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej. Wydział medycyny – Faculty of Medicine, włączając Harvard Medical School (1782) oraz Harvard School of Dental Medicine (1867). Ale umówmy się, że na potrzeby opowiadania cofamy trochę w czasie daty jego powstania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kola dnia Czw 18:01, 28 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:52, 21 Sie 2014    Temat postu: Serce przy sercu

To podobieństwo tego młodego lekarza do Joe ,zastanawiające.
Czy ten młody lekarz ,to jakiś nieślubny syn Bena ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:04, 28 Sie 2014    Temat postu:

-Cholera już nie miało się co złamać? – powiedział Will Turner, kiedy sprawdzał czucie w odcinku lędźwiowo-krzyżowym u Adama za pomocą igły, która to właśnie się złamała.

-A nie masz drugiej? – zapytał Ben.

-Proszę się nie martwić zatelegrafuję, żeby mi przywieziono następny egzemplarz. Jak ją będę mieć postawię go na nogi raz, dwa. – poinformował doktor.

-Może lepiej pojedziesz tam skąd przyjechałeś i nie będziesz dawał ludziom złudnych nadziei. – rzekł Adam, który od samego początku był sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, a już powoli zaczynał się w tym godzić, że już nigdy nie stanie na dwóch nogach.

-Może więcej optymizmu, co? Dzięki tej metodzie już wielu ludzi w Europie… - lekarz mówił o najnowszych danych napływających ze starego kontynentu.

Pierworodny Bena westchnął. Już na samą wzmiankę o kontynencie do którego chciał kiedyś pojechać rozwiały się wszystkie jego marzenia. W jego sytuacji co najwyżej może wyjść tylko na podwórko, już nigdy nie wsiądzie na konia i pojedzie dokądkolwiek, San Francisco, Sacramento czy choćby do Virginia City.

***

-Powiedział, że ta igła ma dzisiaj przyjść. – stwierdził Mały Joe idąc z Hossem na pocztę po odbiór przesyłki kilkanaście dni później.

-Joe, mam cię już na dzisiaj serdecznie dość. – mówił maszerując w ich kierunku niezbyt zadowolony Roy – Po resztą jak ty się wydostałeś z aresztu, kazałem przecież Clemowi cię tam zamknąć. – dodał.

-Ja nic nie zrobiłem… – powiedział przyszpilony twarzą do ściany najbliższego budynku najmłodszy Cartwright przez szeryfa, który zakładał mu kajdanki.

-Może mi jeszcze powiesz, że to ja robię awantury na środku miasta i wszczynam bójki w saloonie… - rzekł starszy mężczyzna.

-Roy, my dopiero co przyjechaliśmy. Mamy odebrać przesyłkę od Franka. – poinformował starszy z braci, gdy szli w kierunku biura szeryfa.

-Chyba cię o coś prosiłem. – na progu stał Roy prowadząc przed sobą Joe, zwrócił się do swojego zastępcy, który siedział przy burku i przeglądał gazetę.

-Przecież siedzi. – Foster zwinął gazetę w rulon i wskazał nią na celę.

Do krat podszedł młodzieniec kubek w kubek podobny do najmłodszego Cartwrighta. Szeryf aż osłupiał z zaskoczenia, dokładnie tak samo Hoss, który był za nim, Clem na zmianę przyglądał się człowiekowi zza krat i na trzymanego przez Roya Joe.

-Powie mi ktoś co tutaj jest grane? – zapytał zirytowany szeryf.

-To chyba ten przyjaciel doktora Turnera… – Hoss powoli otrząsał się z szoku – …przecież mówił, że jesteście do siebie podobni.

-Podobni, też mi coś?! Jesteśmy identyczni, nic dziwnego, że doszło do pomyłki. – odparł młodszy z braci.

-Ja też jestem doktorem jak Will i mam tą igłę, o którą mnie prosił. – powiedział mężczyzna zza krat.

-Daj nam ją… - Mały Joe uwolniony przez Roya podbiegł do celi - …z tego co mówił doktor Turner, jest ona w stanie postawić naszego brata na nogi.

-Może byście mnie stąd wyciągnęli. Przyjechałem tu, żeby się spotkać z przyjacielem, a nie żeby siedzieć w areszcie. – odparł więzień.

-Grzywna za bójkę w miejscu publicznym 15 dolarów, albo będzie tutaj siedzieć przez trzy dni. – rzekł Roy.

Hoss spojrzał na Joe choć spodziewał jaka będzie odpowiedź, on również pewnie też nic nie miał.

-Zdrowie Adama jest ważniejsze. – stwierdził Mały Joe puszczając ręce zaciśnięte na kratach, po czym opróżnił dokładnie swoje kieszenie, w których były 2 banknoty pięciodolarowe i cała masa drobnych.

***

-Joe, co wam tak długo zeszło? – zapytał Ben widząc swoich synów, którzy przestąpili przez próg domu.

-Will. – mężczyzna, którego senior rodu wziął za swojego syna ruszył w kierunku dr Turnera.

-Miałeś mi tylko przysłać igłę, a nie… Ale mi zrobiłeś niespodziankę. – starszy z mężczyzn uściskał drugiego lekarza jak brata.

-Nie mogłem się powstrzymać, a listy to nie to samo co rozmowa. Tyle mamy pracy, że nawet nie ma czasu, kiedy się spotkać. – podsumował sobowtór Małego Joe.

-Może spróbujesz z tą igłą, bo jeśli znowu się złamie. – zaproponował Will.

W tej samej chwili z kuchni wyszła Mili pchając przed sobą wózek z Adamem. Całe szczęście dr Turner jej nie kojarzył, więc mogła być spokojna, że nie zostanie zdemaskowana i inni nie poznają kim ona jest, dlatego nie musiała się obawiać o bezpieczeństwo rodziny Cartwrightów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:08, 28 Sie 2014    Temat postu: Serce na śniegu

Nie bardzo rozumiem.
Jaką tajemnicę ,skrywa Mile ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 18:45, 28 Sie 2014    Temat postu:

Kola, nie wiem za bardzo, co oni chcą robić tą igłą - i co w niej magicznego... Ale na czym on ją złamał? I jak, bo chyba nie mówimy o cieniutkich igłach? Bo aż mnie ciarki przeszły...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:01, 25 Wrz 2014    Temat postu:

Mili została wyproszona do drugiego pokoju zanim zaczęto powtarzać badanie. Tym razem to młodszy z lekarzy badał najstarszego syna Bena Cartwrighta, a Hoss trzymał starszego brata w pozycji pionowej, żeby się nie przewrócił.

-Jakby cię bolało to krzycz! – powiedział stojący za nim doktor.

-Przecież nic kompletnie nie czuję, więc jakim sposobem miałbym cokolwiek poczuć, ta igła jest tak mała, że… Auuuuuuuuuuuuuuuu!! - Adam nie byłby sobą gdyby nie zaczął marudzić.

Lekarz w najmniej spodziewanym przez Adama momencie precyzyjnie wepchnął strzykawkę* wraz z igłą błyskawicznie w kręgosłup. W tym właśnie momencie zdezorientowany Cartwright krzyknął. Mały przedmiot zwinnie wślizgnął się między pięć kręgów lędźwiowych, a pięć kręgów krzyżowych, po czym została wstrzyknięta w niego zawartość medycznego instrumentu. Działo się to tak szybko, że zanim pierworodny Bena połapał się, co się dzieje było już po wszystkim. Potem doktor wpatrywał się w zegarek.

-Na co on czeka? – zapytał Mały Joe ojca, ten tylko wzruszył ramionami. Jednak po piętnastu minutach, medyk przemówił do średniego syna Bena:

-Puść go.

Hoss niepewnie spojrzał na ojca, lecz po chwili wykonał dziwne polecenie młodego lekarza, po czym odsunął się na parę kroków.

-Nie czuję żadnej różnicy. – odparł Adam.

Nagle dało się słyszeć stłumiony krzyk. Wszyscy odwrócili się w tamtą stronę i zobaczyli Małego Joe zasłaniającego sobie usta rękami. Nadal ciężko oddychając oraz czując walenie serca niczym młot, odsunął ręce od ust i powiedział:

-Poruszył nogą.

-Musiało ci się przywidzieć, takie złudzenie optyczne. – poinformował go Adam.

-Wiem co widziałem i znowu to robisz. – odparł nie przestając się patrzeć na jego nogi.

-Za wszelką cenę chcesz w to wierzyć, ale to nie… - mimowolnie poruszył stopą, w udach poczuł mrowienie – …prawda. – sam również to zauważył, starając się przekonać bardziej siebie niż innych członków rodziny, niepewnie zrobił mały do przodu. Bez problemu postawił stopę kilka milimetrów obok. Usłyszał jak coś spada jak kłoda na podłogę. Odwrócił głowę. Zobaczył ojca podtrzymywanego przez dr Turnera.

-Udało się. – wyjąkał Ben.

-Tylko nie szalej. – zwrócił się do Adama drugi doktor – Mięśnie przez długi czas nie były używane, dzięki ćwiczeniom i rehabilitacji wrócisz do pełnej sprawności.

Adam zrobił bardziej zdecydowany krok, ale tym razem już nie miał takiego farta, całe szczęście, że Mały Joe szybko zareagował, bo jego najstarszy brat wyłożyłby się jak długi, a tak wpadł tylko w jego ramiona.

-Wiem, że chciałbyś jak najszybciej stanąć na nogi, ale zanim wrócisz do formy to się zabijesz. – zwrócił się do starszego brata Mały Joe. – Może trochę więcej cierpliwości co.

-Może masz rację. Wszystko chciałbym od razu, ale chyba tak się nie da. Pomożesz mi. – Mały Joe odstawił brata z powrotem na wózek, ale wiedział, że Adam tu długo nie posiedzi, dzięki jego determinacji i upartej naturze będzie chodził szybciej niż wszyscy się obejrzą.

***

Z dyliżansu wysiadła kobieta mimo, że była w średnim wieku, jeszcze wielu mężczyzn się za nią oglądało. Była ubrana w suknię w kolorze kości słoniowej, gorset bardzo wyraźnie uwydatniał jej wdzięki, a za krynoliną schowane były jej zgrabne nogi. Miała brązowe włosy, piwne oczy i mały zgrabny nosek.

-Proszę chwilę poczekać. – zwróciła się do woźnicy.

Kobieta szybkim krokiem podeszła do mężczyzny stojącego niedaleko saloonu przy koniu w biało-czarne plamy i chwyciła go mocno za rękę, lecz zrobiła to tak mocno, że jej paznokcie wbiły się w skórę młodzieńca.

-Wracamy do domu mam dość twoich zwariowanych pomysłów. – oświadczyła kobieta ciągnąc za sobą Małego Joe.

-Dom jest w przeciwnym kierunku… - zaczął najmłodszy syn Benjamina Cartwrighta, nie bardzo wiedząc czego chce od niego ta kobieta.

-Josephie, jak zawsze jesteś bardzo zabawny, ale wytłumaczysz mi się w domu. – po czym pchnęła go na jedno z siedzeń dyliżansu.

Woźnica ruszył przed siebie, notorycznie popędzając konie ciągnące powóz, jeśli wywiąże się dobrze ze swojego zadania, to może ta wielka dama zapłaci mu sowicie, w końcu jechali tutaj aż z Nowego Orleanu. Z kolei Mały Joe czuł się delikatnie mówiąc zdezorientowany, nie wiedział co się dzieje ani dokąd oni jadą. Na pewno nie do Ponderosy, pomyślał wyglądając przez okno. Kobietę, która siedziała naprzeciwko niego widział po raz pierwszy w życiu. Co tu się do diabła dzieje?, przeszło mu przez myśl.

-Josephie Cartwrightie nie wychylaj się tak, bo wypadniesz i się zabijesz. – powiedziała kobieta zauważając jak młodzieniec ponownie wygląda przez okno.

Po czym odwróciła głowę w kierunku okna. Byle jak najdalej od przeszłości, pomyślała. Nie chcę niszczyć życia Marie znienawidziła by mnie do końca życia, dodała w myślach i zagłębiła się we wspomnieniach.


*wynalazł ją w starożytności Hipokrates


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:10, 25 Wrz 2014    Temat postu: Serce przy sercu

Kim jest ta tajemnicza kobieta ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 14:30, 25 Wrz 2014    Temat postu:

Cytat:
a Hoss trzymał starszego brata w pozycji pionowej, żeby się nie przewrócił. (...) Lekarz w najmniej spodziewanym przez Adama momencie precyzyjnie wepchnął strzykawkę* wraz z igłą błyskawicznie w kręgosłup. W tym właśnie momencie zdezorientowany Cartwright krzyknął. Mały przedmiot zwinnie wślizgnął się między pięć kręgów lędźwiowych, a pięć kręgów krzyżowych, po czym została wstrzyknięta w niego zawartość medycznego instrumentu.

Kola, jeżeli nawiązujesz do procedury wykonywania znieczulenia zewnątrzoponowego, to taki zabieg wykonuje się u pacjenta leżącego, z nogami podkulonymi lub siedzącego, też z wygiętym kręgosłupem. W innym wypadku niemożliwe jest wprowadzić igłę (i tylko igłę...) w przestrzeń międzykręgową.

Pomysł jest ciekawy, pojawia się tajemnicza postać w opowiadaniu. Ciekawe jak długi będzie okres działania leku podanego przez lekarza?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:40, 25 Wrz 2014    Temat postu:

Kola napisał:
Tym razem to młodszy z lekarzy badał najstarszego syna Bena Cartwrighta, a Hoss trzymał starszego brata w pozycji pionowej, żeby się nie przewrócił.

A nie mogli go położyć na brzuchu?

Kola napisał:
Na pewno nie do Ponderosy, pomyślał wyglądając przez okno. Kobietę, która siedziała naprzeciwko niego widział po raz pierwszy w życiu. Co tu się do diabła dzieje?, przeszło mu przez myśl.

Czyżby Joe porwała jakaś kobieta? I on nie protestuje?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 18:44, 25 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:35, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Ewelino mały Joe lubił kobiety, to i po co miał się wyszarpywać. Trochę zapętliłam aie w kwestii bliźniaków- nie-bliźniaków...jakoś nikogo nie dziwi ten fakt...Ewelina na pewno jest szczęśliwa czytając o podwójnym małym Joe Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 19:36, 26 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin