Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bez przyszłości
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:22, 27 Kwi 2014    Temat postu:

* * * * *

Elizabeth zaraz po śniadaniu pojechała do Mary. Chciała być przy niej w tym doniosłym dniu, zastąpić siostrzenicy matkę, która zmarła zaraz po jej narodzinach. Pragnęła również ofiarować jej naszyjnik, który otrzymała w dniu ślubu od swojej babki Agnes, a prababki Mary. Było to prawdziwe dzieło sztuki, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Diamentowe gwiazdki tworzyły kunsztowny splot, który lśnił blaskiem 152 karatów. Nie miała córki, której mogłaby go dać, więc postanowiła podarować go Mary. Poczekała, aż dziewczyna założy ślubną suknię i sprezentowała jej drogocenną biżuterię.
- To twój ulubiony naszyjnik – Mary była totalnie zaskoczona. – Nosiłaś go na wszystkich najważniejszych balach i przyjęciach.
- Zawsze zakładałam go z przyjemnością i … premedytacją – przyznała Elizabeth. – Każda kobieta, która go zobaczyła, zieleniała z zazdrości. Pamiętasz, jak na zimowym przyjęciu żonę wiceprezydenta ratowano solami trzeźwiącymi? Osłabła na widok tego diamentowego cudeńka – powiedziała ze śmiechem, zabezpieczając zapięcie na szyi Mary.
- I chcesz się go pozbyć? – zdziwiła się dziewczyna.
- Nie pozbywam się go, zostaje w rodzinie – stwierdziła ciotka. – Kiedyś przekażesz go swojej córce.
- Ciociu…Zawsze chciałam cię zapytać… - Mary zebrała się na odwagę. – Dlaczego nie wyszłaś powtórnie za mąż?
- Za kogo?! – w oczach Elizabeth zapłonął ogień oburzenia. – W Waszyngtonie roi się od zadufanych w sobie mydłków. Przez dziesięć lat nie spotkałam ani jednego mężczyzny takiego jak mój Charlie. W porównaniu z nim inni wyglądają i zachowują się jak nędzne karykatury.
- Wujek był wyjątkowy – przyznała Mary.
- Kochanie, Charlie był jedyny w swoim rodzaju – rozmarzyła się ciotka. – Miał przymioty prawdziwego mężczyzny, wspaniałego męża i najlepszego kochanka. Wiesz… - spojrzała uważnie ma Mary. – Twój Adam mi wygląda na takiego, który ma kompletny zestaw walorów.
- Ma – krótko odpowiedziała siostrzenica, oblewając się rumieńcem.
Elegancka dama rzuciła zagadkowe spojrzenie spod długich rzęs i zajęła się układaniem welonu.
- Sprawdziłaś osobiście czy to tylko twoje domysły? – usłyszała w chwili, kiedy już myślała, że Elizabeth nie będzie drążyć tematu.
- Ciociu… - jęknęła Mary, czerwieniąc się aż po czubki uszu. – Błagam, nie mówmy o tym.
- Po twoim zmieszaniu poznaję, że dokonałaś wstępnych oględzin i … nie tylko - ciotka znacząco zawiesiła głos, ignorując prośbę siostrzenicy.
Zmieszanie Mary sięgnęło zenitu. Powinna była wiedzieć, że przed Elizabeth nic się nie ukryje. Ciotka szybko kojarzyła fakty i tak potrafiła pokierować rozmową, że dowiadywała się wszystkiego, zanim rozmówca sam o tym powiedział głośno. Dziewczyna zamknęła oczy, mając ochotę ze wstydu zapaść się pod ziemię.
- Mary… - krewna stanęła tuż przed nią, oglądając ją od stóp do głów. – Wyglądasz olśniewająco.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, widząc, że Elizabeth zakończyła przesłuchanie i nie ma zamiaru prawić jej morałów. Drzwi skrzypnęły i do pokoju weszła wystrojona Charlotte. Mary po raz pierwszy widziała ją w kolorowej sukni i nie mogła się nadziwić, jak poziomkowa kreacja ożywiła bladą twarz tej sympatycznej kobiety.
- Czas do kościoła – poinformowała z uśmiechem. – Mary, wyglądasz przepięknie, wręcz zachwycająco – komplementowała swą podopieczną z prawdziwym podziwem.
- Jak księżniczka z bajki – stwierdził Jonathan, opierając się o futrynę i z dumą spoglądając na swą siostrę.

* * * * *

Adam zapiął śnieżnobiałą koszulę i sięgnął po krawatkę, z wprawą zawiązując ją pod szyją. Przejrzał się w lustrze, krytycznym wzrokiem oceniając swój wygląd jako pana młodego.
- Joseph! – nagle usłyszał tubalny głos ojca dochodzący z korytarza. – Czyś ty oszalał?! – pieklił się Ben. – Ileś ty wylał na siebie tych perfum?! Przecież do ciebie nie da się podejść, bo zapach blokuje jak ściana!
- Ależ, Pa – bronił się Joe. – To tylko kilka kropli…
- Wszystkie pszczoły zlecą się z całej okolicy - ostrzegł go ojciec. – Będziesz robił za chodzący ul.
- Hoss! – krzyknął po chwili Ben ze zgrozą w oczach. – Dlaczego chodzisz goły po domu?
- Guzik mi się urwał – poskarżył się mężczyzna, świecąc bujnym owłosieniem na klatce i plecach.
- To weź drugą koszulę – poradził ojciec zdenerwowany do granic możliwości. – Przecież masz więcej niż jedną!
- Faktycznie – ucieszył się Hoss i zniknął w swoim pokoju.
Po rozmowie z synami Ben wparował do pokoju Adama, który z całkowitym spokojem zapinał grafitową marynarkę.
- Pa, zachowujesz się tak, jakbyś to ty się żenił – zauważył odrobinkę złośliwie Adam. – Jesteś potwornie spięty.
- A ty się nie denerwujesz? – zdziwił się ojciec, przyglądając się uważnie swemu pierworodnemu.
- Na razie jeszcze nie – przyznał uczciwie Adam. – Pewnie zacznę, gdy będę stał przed ołtarzem, zastanawiając się, czy panna młoda w ogóle przybędzie czy może wystawi mnie do wiatru.
- Co ty opowiadasz? – żachnął się Ben. – Mary nie zrobi czegoś takiego.
- Mam nadzieję – przyznał ze śmiechem.
- Boże… - westchnął teatralnie ojciec. – Kobiety w tej rodzinie są niczym wino. W ich towarzystwie człowiek czuje się jak na lekkim rauszu.
- Oświadczyłeś się już? – syn spytał go, nie bawiąc się w dyplomację.
- Raczej się ośmieszyłem – przyznał zgnębiony Ben. – Nie stanąłem na wysokości zadania…
- No, no… Nie sądziłem, że jesteś taki szybki – zauważył znaczącym tonem Adam.
- Oszalałeś?! – ojciec zapłonił się niczym młoda panienka. – Nie o tym mówię…
- Jak nie o tym…, to o czym? – zainteresował się syn.
- A…, mniejsza z tym – machnął ręką Ben. – Taka kobieta jak Elizabeth nie zechce zamieszkać na takim odludziu.
- Nigdy nie wiadomo – stwierdził filozoficznie Adam.
- Nie mówmy już o mnie – zażądał kategorycznie ojciec. – Dziś jest twój dzień, twoje święto.
Ben cofnął się nieznacznie i z przyjemnością przyjrzał się swemu najstarszemu synowi.
- Jestem z ciebie dumny – powiedział wzruszonym głosem, po czym przygarnął go do swej ojcowskiej piersi.

* * * * *

Gdy Mary, wsparta na ramieniu brata, weszła do kościoła, szmer zachwytu rozszedł się po całej świątyni. Jonathan miał rację, mówiąc, że wygląda jak księżniczka. Wszyscy wpatrywali się w nią jak zaczarowani, ale ona nie widziała nikogo oprócz Adama, który stał i czekał na nią przed ołtarzem. W jego oczach wyczytała niekłamany podziw i gorące uczucie. Ceremonia przebiegła bez zakłóceń, jeśli nie liczyć żartu Joe, który udał, że zapomniał obrączek. Na szczęście dla samego siebie dosyć szybko podał je Adamowi, w którego oczach dojrzał obietnicę słodkiej zemsty.
Przyjęcie weselne odbywało się w Ponderosie. Wnętrze domu przyozdobiono girlandami kwiatów, na zewnątrz wisiały kolorowe lampiony. Stoły uginały się od przeróżnych smakołyków przygotowanych przez niezawodnego Hop Singa - na tę okazję wspieranego przez dwóch kuzynów. Na środku pysznił się olbrzymi, czekoladowy tort. Hoss kręcił się w jego pobliżu niczym natrętna mucha, nie mogąc oderwać oczu od tego kuszącego okazu sztuki kulinarnej. Ben nie opuszczał boku promiennie uśmiechniętej Elizabeth. Joe strzelał spojrzeniami w kierunku kilku co atrakcyjniejszych panien. Charlotte przyglądała się z matczynym uśmiechem Adamowi i Mary, którzy wpatrywali się w siebie z miłością i oddaniem. Jonathan musiał w duchu przyznać, że jego siostra trafiła w gruncie rzeczy nie najgorzej, jest zakochana i szczęśliwa. A to pozwalało mu wrócić do Waszyngtonu bez obaw o jej przyszłość.
Późną nocą ostatni goście opuszczali ranczo Cartwrightów, komentując w drodze powrotnej piękną suknię panny młodej, jej kosztowną biżuterię, znakomite jedzenie, świetną muzykę i ogólnie - wspaniałą zabawę. W Ponderosie wszyscy udali się na zasłużony spoczynek. Państwo młodzi zamknęli się w swojej sypialni, uradowani, że nareszcie mogą być sami. Rozpromieniony Adam patrzył na Mary, która uśmiechała się do niego niczym bogini miłości. Nareszcie skończył się czas przymusowego celibatu. Jednym szarpnięciem rozwiązał krawatkę. Żona obserwowała go z prawdziwą przyjemnością. Kolana się pod nią ugięły, kiedy zaczął powoli rozpinać koszulę. Patrzyła zafascynowana na jego dłonie, które po chwili odsłoniły to, co tak bardzo się jej podobało. Gdy zerwał koszulę, prezentując umięśniony tors, mimowolnie westchnęła. Podszedł do niej i spojrzał tak wymownie, że zatraciła się w jego błyszczących pożądaniem oczach. Chwycił ją w ramiona i pocałował lekko rozchylonymi wargami. Po chwili jego pocałunki stały się gorętsze i bardziej zaborcze.
- Muszę wyjąć cię z tej sukni – wymruczał do jej ucha i przesunął się do tyłu, z wprawą odpinając poszczególne haftki.
Gdy poczuła na swojej szyi i karku jego gorący oddech, przeszedł ją dreszcz. Przyjemność płynąca z jego dotyku była tak duża, że dopiero po pewnym czasie zdała sobie sprawę, że nie ma na sobie niczego oprócz diamentowego naszyjnika. Odpięła go czym prędzej i odłożyła na biurko, nie zaprzątając sobie nim więcej głowy. Adam wziął ją na ręce, a następnie ułożył na łóżku. Jego wargi znalazły drogę do jej ust, a dłonie delikatnie pieściły jej ciało. Gdy wtulił twarz w zagłębienie jej obojczyka, wydała stłumiony jęk, który po chwili zamienił się w rozkosz. Oboje zatracili się w niej bez reszty………………………………………………………………………
Obudziła się, czując jego dłoń leniwie wędrującą po jej ciele. Adam leżał na boku, podpierając głowę lewą ręką. W jego oczach wyczytała zachwyt i rodzące się pożądanie.
- Nie chciałem cię budzić.. – powiedział ochryple - …ale to jest silniejsze ode mnie. Poza tym… powinniśmy kontynuować nasze starania o potomka – dodał usprawiedliwiająco i nachylił się z zamiarem pocałowania swej żony.
Mary położyła mu rękę na ustach, uniemożliwiając wykonanie tego zamiaru. Zamarł zaskoczony, patrząc na nią z rosnącym zdziwieniem.
- Co do potomka… - żona spojrzała mu w oczy odrobinę spłoszona. – To myśmy się już o niego postarali dużo wcześniej.
Adam uniósł brwi zaskoczony niespodziewaną wiadomością, ale po chwili jego oczy zamigotały niczym gwiazdy.
- Pamiętna noc… brzemienna w skutki… – uśmiechnął się na samo wspomnienie, ale zaraz spoważniał. – Jesteś pewna? Byłaś u doktora?
- Zwariowałeś? – obruszyła się. – Przed ślubem? Chyba bym spaliła się ze wstydu. Pojdę za dwa miesiące. A odpowiadając na twoje pierwsze pytanie – tak, jestem pewna.
- Skoro potomek w drodze, to powinniśmy to jakoś uczcić – powiedział z przekonaniem.
- Co proponujesz? – zapytała, unosząc lekko brwi.
Uśmiechnął się porozumiewawczo, a następnie jego prawa ręka rozpoczęła powolną wędrówkę. Za dłonią podążały jego ciepłe usta, które niemal parzyły jej skórę. Z pomrukiem zadowolenia zamknęła oczy, wsuwając się w jego objęcia i oddając się falom namiętności.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:09, 27 Kwi 2014    Temat postu:

Mada, tak bardzo się cieszę, że Adamowi udało się doprowadzić Mary do ołtarza. Zresztą całe szczęście, że tak się stało, bo tutaj zdaje się będzie znowu "wcześniak". Ciotka Elizabeth, jak prawdziwy śledczy wszystko wyciągnęła z Mary Very Happy.

Cytat:
Raczej się ośmieszyłem – przyznał zgnębiony Ben. – Nie stanąłem na wysokości zadania…


Ciekawe jak te oświadczyny wyglądały i cóż takiego powiedział Ben, że teraz nie chce o tym mówić Very Happy

czekam na jeszcze
ciekawe czy będzie chłopiec czy dziewczynka, a może bliźnięta Question Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:28, 27 Kwi 2014    Temat postu: Bez przyszłości

Uroczy fragment.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:52, 27 Kwi 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Twój Adam mi wygląda na takiego, który ma kompletny zestaw walorów.
- Ma – krótko odpowiedziała siostrzenica, oblewając się rumieńcem.
Elegancka dama rzuciła zagadkowe spojrzenie spod długich rzęs i zajęła się układaniem welonu.
- Sprawdziłaś osobiście czy to tylko twoje domysły? – usłyszała w chwili, kiedy już myślała, że Elizabeth nie będzie drążyć tematu.
- Ciociu… - jęknęła Mary, czerwieniąc się aż po czubki uszu. – Błagam, nie mówmy o tym.
- Po twoim zmieszaniu poznaję, że dokonałaś wstępnych oględzin i … nie tylko


Przesłuchanie boskie Very Happy ciotka klawa Laughing

Mada napisał:
Joe strzelał spojrzeniami w kierunku kilku co atrakcyjniejszych panien.


...typowe...Laughing


Mada napisał:
Hoss kręcił się w jego pobliżu niczym natrętna mucha...


...też typowe... Laughing

Mada napisał:
Jednym szarpnięciem rozwiązał krawatkę. Żona obserwowała go z prawdziwą przyjemnością. Kolana się pod nią ugięły, kiedy zaczął powoli rozpinać koszulę.


Pode mną też się ugięły...

Mada napisał:
Oboje zatracili się w niej bez reszty………………………………………………………………………


moim zdaniem za mało kropek Cool

Mada napisał:
- Co do potomka… - żona spojrzała mu w oczy odrobinę spłoszona. – To myśmy się już o niego postarali dużo wcześniej.
Adam uniósł brwi zaskoczony niespodziewaną wiadomością, ale po chwili jego oczy zamigotały niczym gwiazdy.
- Pamiętna noc… brzemienna w skutki… – uśmiechnął się


O w mordę Shocked, Mary odebrała Adamowi argument. Laughing

Bardzo smakowity fragment subtelny, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, te wszystkie haftki, lampiony, bibelociki...super!

Noc poślubna perfecto, miodzio... Very Happy

nie widzę słowa KONIEC czyli ciąg dalszy nastąpi Very Happy

ciekawe czym nie popisał się Ben Surprised

p.s. czy mam martwić się o naszyjnik?


*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:01, 27 Kwi 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Mada napisał:
Oboje zatracili się w niej bez reszty………………………………………………………………………

moim zdaniem za mało kropek Cool

Nie liczyłam ich. Laughing Miało być więcej, ale w Wordzie wciąż mi jakoś je dziwnie przenosiło i musiałam ograniczyć ilość.

Aga napisał:
czy mam martwić się o naszyjnik?

* * NIE * *

ADA napisał:
czekam na jeszcze

Aga napisał:
nie widzę słowa KONIEC czyli ciąg dalszy nastąpi Very Happy

Będą jeszcze dwa obiecane fragmenty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:09, 27 Kwi 2014    Temat postu:

Dobre Very Happy Zwłaszcza ten pełen zestaw walorów u Adasia Very Happy Ciekawe, dlaczego ciocia nie spostrzegła ich u Bena Wink Ale może jeszcze wnikliwiej się przyjrzy i to i owo też zobaczy Very Happy Niech ma swoją szansę ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:08, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Mada ja już pogubiłam się w liczbie fragmentów Rolling Eyes ale dwa chyba zapamiętam... Laughing

Zapomniałam wytłuścić "zestaw walorów Adama" Laughing piękny zwrot Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 6:09, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:24, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Powinnaś wytłuścić "kompletny zestaw walorów Adama" Very Happy Słowo "kompletny" wiele wyjaśnia Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 10:24, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 16:25, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Fragment w swoim uroku dorównujący przenikliwości ciotki Elizabeth Smile Przyjemna postać Smile

Cytat:
Każda kobieta, która go zobaczyła, zieleniała z zazdrości. Pamiętasz, jak na zimowym przyjęciu żonę wiceprezydenta ratowano solami trzeźwiącymi? Osłabła na widok tego diamentowego cudeńka


Very Happy Very Happy Very Happy

Przyznam, że odetchnęłam. Jest już po ślubie Smile Ale nie wiem, co jeszcze nam szykujesz za terapię wstrząsową Wink
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:13, 28 Kwi 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Ale nie wiem, co jeszcze nam szykujesz za terapię wstrząsową Wink

To raczej Aga w swoim opowiadaniu szykuje wstrząsy niemal tektoniczne Rolling Eyes , u mnie to raczej będzie tak lajtowo, jakieś tam drobne dramaty...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:17, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Laughing jakieś tam lekkie dramaty.... Laughing Mada a to mnie ubawilas Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:02, 29 Kwi 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Mada, tak bardzo się cieszę, że Adamowi udało się doprowadzić Mary do ołtarza. Zresztą całe szczęście, że tak się stało, bo tutaj zdaje się będzie znowu "wcześniak".

"Wcześniak"? O tak, z pewnością. Laughing Laughing Laughing Ładnie to określiłaś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:10, 29 Kwi 2014    Temat postu:

hm..hm...szukam i szukam a tu nic, żadnego fragmentu Rolling Eyes jakaś podpucha tylko ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:42, 29 Kwi 2014    Temat postu:

* * * * *

5 miesięcy później
Mary położyła się na łóżku, kładąc dłonie na brzuchu. Ostatnio wciąż czuła się zmęczona i senna. Jej kibić wyraźnie się zaokrągliła. Miała wrażenie, że wygląda jak kuleczka. Tego ranka Adam stwierdził, że bardzo mu się podoba w tym stanie i już jego w tym głowa, żeby przez najbliższe lata jej figura tak właśnie się prezentowała. Rozdrażniona tym pomysłem odpowiedziała mu, że jest bałwanem i półgłówkiem. Mąż wcale się tą uwagą nie przejął ani nie pogniewał. Śmiał się tylko, pocałował ją czule na pożegnanie, po czym razem z Hossem pojechał na spęd bydła. Po trzech tygodniach wrócił do Ponderosy, gdzie czekała na niego nie tylko stęskniona Mary, ale także list od szeryfa z Sacramento. Czytał pismo z takim wyrazem twarzy, że żona nie wytrzymała i zapytała:
- Złe wieści?
- Laura się doigrała – powiedział grobowym głosem. – Trafiła do więzienia.
- Co zrobiła? – Ben usiłował zajrzeć synowi przez ramię.
- Razem z Deanem Jacobem – spojrzał znacząco na Mary, która skojarzyła sobie od razu nazwisko swego porywacza – usiłowała oszukać jakiegoś bankiera, wywiązała się strzelanina. Ten człowiek zginął, a Laura i Jacob zostali ujęci niemal na gorącym uczynku.
- Czego chcą od ciebie? – zainteresował się Joe.
- Chodzi o Peggy… - smutne oczy Adama powiedziały więcej niż jego głos. – Pastor i jego żona się nią zaopiekowali, ale dziewczynka wciąż płacze i wymienia moje nazwisko.
- Biedne dziecko…– powiedziała przejęta Mary. – Musisz po nią koniecznie pojechać i jak najszybciej ją tu przywieźć.
- Pojadę jutro z samego rana – obiecał zadowolony, że propozycja opieki nad Peggy wyszła od jego żony.
- Nie powinieneś jechać sam – zauważył Ben.
- Ja mogę – szybko zaoferował się Joe.
- Dobrze – ojciec kiwnął z aprobatą głową, po czym uśmiechnął się sardonicznie. – Adam będzie miał w drodze dwoje dzieci do opieki.
- Jadę z Adamem, żeby mu pomóc, a nie przysparzać kłopotów – zauważył urażony Joe.
- Mam nadzieję, że będzie tak, jak mówisz – uśmiechnął się pojednawczo Ben, ale syn wciąż sprawiał wrażenie nadąsanego.
- Joe, podasz ramię bratowej i zaprowadzisz mnie na górę? – zaproponowała wspaniałomyślnie Mary, czym od razu poprawiła swemu szwagrowi humor. Z wdziękiem usłużył jej ramieniem i zajął ją rozmową. Gdy oboje zniknęli na górze, Adam spojrzał znacząco na ojca.
- Deana Jacoba już powiesili – poinformował przyciszonym głosem. – Laura wywinęła się spod szubienicy, ale czeka ją dziesięć lat więzienia.
- Ciarki mnie przechodzą, gdy pomyślę, że mogła zostać twoją żoną – Ben spojrzał na syna ze zgrozą w oczach.
- Nawet mi nie przypominaj – zastrzegł Adam, którego twarz w tej chwili przypominała maskę wyciosaną z kamienia.
- Dobrze, że Mary przyjechała do Virginia City i zwróciła twoją uwagę – powiedział zadowolony ojciec. – Naprawdę, zjawiła się w samą porę.
- Uratowała mnie przed popełnieniem największego błędu w życiu – przyznał ciepło i zapragnął jak najszybciej znowu ją zobaczyć. – Pójdę do niej. Muszę… porozmawiać o Peggy.
Ben uśmiechnął się pod nosem, widząc, jak jego pierworodny pokonuje po kilka stopni naraz, aby jak najszybciej znaleźć się na górze. Po chwili usłyszał wymianę zdań, trzaśniecie drzwi i na dół zszedł naburmuszony Joe.
- Wariat – stwierdził, pukając się w czoło. – Wyrzucił mnie z pokoju.
- On dobrze wie, co robi – zauważył spokojnie Ben i uśmiechnął się szeroko.

* * * * *

Zbliżał się wieczór. Było jednak jeszcze na tyle jasno, że Mary przez okno zobaczyła przyjazd męża, Peggy i Joe. Dziewczynka jechała na jednym koniu z Adamem, który posadził ją przed sobą. Joe do niej zagadywał, ale Peggy miała pochyloną głowę i nie odpowiadała na jego próby nawiązania kontaktu. Adam zsadził ją z konia i próbował postawić na ziemi, ale dziecko desperacko uczepiło się jego szyi. Wszedł do domu, za nim podążał Joe.
- Jesteśmy – zaanonsował Adam, ciepło uśmiechając się do Mary. – Peggy, puść mnie i przywitaj się ze wszystkimi – poprosił łagodnie.
Dziewczynka usłuchała go, ale po chwili nieufnie wodziła oczyma od twarzy do twarzy. Najdłużej swój wzrok zatrzymała na Mary.
- To wszystko twoja wina! – tupnęła nogą, patrząc na nią ze złością.
- Peggy, co ty wygadujesz? – zaprotestował zaskoczony Adam, przykucając i próbując spojrzeć dziecku w oczy.
- Gdyby nie ty, mama wyszłaby za Adama i byłby moim tatą! – krzyknęła dziewczynka, patrząc oskarżycielsko na Mary.
- Peggy! – Adam wyglądał na zdruzgotanego tym, co usłyszał. Było jasne, że Laura zdążyła zasiać w swym dziecku ziarno nienawiści.
Mary cieszyła się na przyjazd Peggy. Zdawała sobie sprawę, że nie będzie łatwo po tym, co dziewczynka przeszła, ale zupełnie nie spodziewała się takiego ataku z jej strony. Zdenerwowanie wkrótce dało o sobie znać. Poczuła lekki zawrót głowy i musiała czym prędzej usiąść. Adam, widząc, że zauważalnie zbladła, rzucił się w jej stronę mocno zaniepokojony.
- Źle się czujesz? – zapytał, chwytając jej dłonie.
- Już mi lepiej - uspokoiła go, próbując się uśmiechnąć.
Ponieważ Adam całą uwagę poświęcił żonie, rozżalona Peggy rzuciła się do drzwi, zanim komuś udało się ją powstrzymać.
- Peggy! – krzyknął Joe i pobiegł za dziewczynką.
- Idź do niej – powiedziała Mary ze smutkiem w oczach. – Ciebie posłucha.
- Nie chcę cię zostawiać – przyznał z troską.
- Nic mi nie jest – wyjaśniła, przymykając oczy, ale po chwili stanowczo spojrzała na Adama. – Ona jest bardzo nieszczęśliwa i obwinia mnie za to, co spotkało jej matkę. Może i ma trochę racji…
- Bzdura – zaprotestował, całując jej rękę. – Spróbuję jej co nieco wyjaśnić - obiecał.
Adam zobaczył Peggy przy płocie. Dziewczynka stała naburmuszona, odwracała głowę od Josepha, który coś do nie mówił.
- Joe, zostaw nas samych – poprosił Adam i posadził Peggy na ogrodzeniu.
Brat pokręcił z rezygnacją głową i poszedł w kierunku domu, kilkakrotnie się oglądając. Dziewczynka, wciąż nadąsana, patrzyła na Adama dosyć nieufnie. W jej oczach malowała się również obawa i zagubienie.
- Nieładnie się zachowałaś wobec Mary – powiedział z naganą.
- Nie lubię jej – wyznała z ustami w podkuwkę.
- To szkoda, bo to właśnie Mary chciała, abyś tu przyjechała – wyjaśnił, nie spuszczając z niej oczu i rejestrując zdziwienie na jej twarzy. – I to Mary prosiła, żebym cię przywiózł.
- Dlaczego? – zapytała, otwierając usta.
- Bo jest dobra – odpowiedział bez wahania.
- Ale mama mówiła… - zaczęła Peggy.
- Peggy, twoja mama jest … chora – przyznał ze smutkiem. – A jak ktoś jest chory, często mówi dziwne rzeczy.
Dziewczynka spuściła głowę i wykręcała palce na różne strony. Trochę trwało, zanim spojrzała niepewnym wzrokiem na Adama.
- Ale mama wyzdrowieje? – zapytała z nadzieją.
- Tak – odpowiedział dopiero po chwili i z wahaniem. – Myślę, że tak, ale to potrwa.
- Długo? – dopytywała, pochylając głowę i walcząc ze łzami.
- Dosyć długo – powiedział, ciężko wzdychając. – Do tego czasu będziesz mieszkała z nami w Ponderosie. I chciałbym, żebyś była miła dla Mary. Postarasz się? – zapytał z nadzieją, jednocześnie podnosząc jej podbródek i zaglądając w oczy.
- Tak – zdołała odpowiedzieć, po czym łzy jak groch potoczyły się po jej policzkach.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:51, 29 Kwi 2014    Temat postu:

Dobrze tak tej intrygantce, ale szkoda Peggy, która cierpi przez nią.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15, 16, 17  Następny
Strona 14 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin