Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gloria
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:34, 21 Mar 2014    Temat postu:

Chyba, że zobaczy ją ...no nie wiem na ślubnym kobiercu z Willem Confused i trafi go Laughing ... tak sobie gdybam...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:57, 21 Mar 2014    Temat postu:

* * * * *

Paul Brandon siedział w gabinecie ojca. Popijał leniwie brandy i gapił się bezmyślnie na wiszące na ścianach obrazy. Zabijał sobie czas rozmyślaniem o czekającej go randce z Lucy Taylor, córką właściciela huty stali. Zastanawiał się, czy nie warto by było się z nią ożenić. To małżeństwo przyniosłoby mu duże korzyści finansowe. Nigdy nie musiałby się martwić o przyszłość. Dziewczyna była ładna, ale zupełnie bez charakteru. Łatwo byłoby nią sterować. Nudę małżeńską urozmaicałby sobie jakimś romansem na boku, od czasu do czasu. Tak, jeszcze dziś się jej oświadczy. To postanowienie wprawiło go w dobry humor. Dolał sobie brandy i przypomniał o „Rzeźniku”, który tak pięknie wywiązał się z zadania. Zemsta jest słodka, zwłaszcza po tylu latach poszukiwań. Traf chciał, że niespodziewanie zobaczył wtedy tego Cartwrighta w San Francisco. Szukał go trzy lata, bez rezultatu. I nagle – zupełny przypadek. Uśmiechnął się na myśl o tym, jak dużą władzę dają pieniądze. Wszystko i wszystkich można kupić. Otwierają każde drzwi… Jego rozmyślania przerwały podniesione głosy. Do gabinetu wszedł pan Brandon, a za nim oburzona małżonka.
- Chyba nie mówisz poważnie! – krzyknęła do męża.
- Niestety, jesteśmy bankrutami – powiedział dobitnie, zamykając z hałasem drzwi.
- Co?! – zerwał się na równe nogi Paul, którego zelektryzowało ostanie słowo ojca.
- Cały nasz majątek zainwestowałem w nową fabrykę – przypomniał.
- Miała przynieść nam kokosy! – krzyknęła wściekła pani Brandon.
- Wczoraj spłonęła – poinformował ją mąż. – Nie była ubezpieczona.
- Ile mamy w sejfie? – zainteresował się Paul.
- Jakieś kilka tysięcy… Dwa, może trzy… - ojciec spojrzał niepewnie na syna.
- Przecież to nie wystarczy nawet na miesiąc! – krzyknęła małżonka.
- Musimy sprzedać naszą rezydencję – zawyrokował pan Brandon.
- I gdzie będziemy mieszkać? Pod mostem? – rozkleiła się kobieta.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć – zastrzegł Paul, myśląc o ojcu Lucy Taylor.
- Nie ukryjemy naszego bankructwa, choćbyśmy chcieli – pan Brandon pokręcił z rezygnacją głową. – O fabryce pisały już dzisiejsze gazety. Wiadomości szybko się rozchodzą.
Nagle drzwi się otworzyły i do gabinetu wkroczyło trzech mężczyzn. Pan Brandon znał jednego z nich – inspektora policji w Bostonie. To właśnie on podszedł do jego syna i stanął przed nim w przepisowej pozycji.
- Paul Brandon – zaczął służbowym tonem. – Jest pan aresztowany pod zarzutem współudziału w zamordowaniu Adama Cartwrighta.
- To jakaś pomyłka! – krzyknęła pani Brandon. – Mój syn nie jest mordercą!
- Panie inspektorze, co to ma znaczyć? – pan Brandon również był oburzony.
- Tak jak powiedziałem, państwa syn pójdzie z nami. Ciążą na nim poważne zarzuty – spokój i rzeczowość inspektora wiele mówiły o jego profesjonalizmie.
Blady Paul posłusznie opuścił gabinet. Był przerażony zaistniałą sytuacją. Utrata majątku i wolności w ciągu jednego dnia to nie przelewki. Powinien mieć dobrego adwokata. Tylko, czy jego rodzinę będzie na to stać? Po raz pierwszy w życiu poczuł się poważnie zagrożony.

* * * * *

Will Cartwright pędził co koń wyskoczy w kierunku Ponderosy. Obiecał sobie, że już tu nie wróci, ale zaszły nowe okoliczności. Po tym, jak Gloria odrzuciła jego awanse, wyjechał do San Francisco. Uparł się, że odnajdzie „Rzeźnika”, choćby miał go szukać latami. Odnalezienie tego bandyty postawił sobie za punkt honoru. Miał szczęście, bo spotkał dawnego znajomego szulera, który był mu winny przysługę. Okazało się, że łysy osiłek cały czas był w San Francisco, tylko się ukrywał, wcześniej rozpuściwszy wieści, że wyjechał z miasta. Teraz siedział w celi i tak samo jak jego dwaj wspólnicy czekał na proces. Na początku usiłował się wykpić, ale gdy zrozumiał, że kamraci go sypnęli, postanowił ratować swoją skórę - za wszelką cenę i podał nazwisko zleceniodawcy.
Will wszedł do domu, zastając rodzinę Cartwrightów przy obiedzie. Speszył się, gdy zobaczył, że Gloria również jest obecna i siedzi z Andrew przy stole.
- Will – wyraźnie ucieszył się Ben, wstając i kierując w stronę przybyłego. – Cieszę się, że wróciłeś.
- Coś się stało, prawda? – domyślił się Joe, dołączając do ojca.
- Tak – powiedział krótko Will.
Jego odpowiedź spowodowała, że wszyscy się podnieśli i podeszli bliżej. Wpatrywali się w niego z niepokojem i napięciem.
- „Rzeźnik” został złapany. Sypnął tego, kto mu zlecił zabicie Adama – poinformował rzeczowo.
- Mów! – ryknął Joe, nie panując nad emocjami.
- Jakiś Paul Brandon – Willowi nic nie mówiło to nazwisko.
- Co?! – jednocześnie krzyknęły Gloria i Olivia, skupiając na sobie zainteresowanie wszystkich członków rodziny.
- Znacie go? – zapytał zdziwiony Joe, przenosząc wzrok z żony na bratową.
- Boże… - Gloria zakryła oczy drżącą dłonią. – To moja wina.
Poczuła, że obraz zaczyna się jej rozmazywać, a ziemia nie daje właściwego oparcia. Na szczęście Hoss, który stał najbliżej, miał refleks i złapał ją, zanim się osunęła.

Gloria otworzyła oczy. Leżała na łóżku w dawnym pokoju Adama. Tuż obok siedziała Olivia i trzymałam ją za rękę.
- Powiedziałam im o wszystkim – wyjaśniła przyjaciółka.
- Gdyby nie ja… - zaczęła Gloria.
- Nie ma w tym cienia twojej winy – zaprzeczyła Olivia. – Dobrze się stało, że Adam spuścił mu łomot. Brandon dostał to, na co zasłużył.
- Olivia ma rację – Joe wszedł do pokoju, było oczywiste, że słyszał ich rozmowę. – Szkoda, że Adam nie powiedział mnie i Hossowi. Pojechalibyśmy we trzech i ten łajdak kurowałby się znacznie dłużej. Teraz… Teraz odpowie przed sądem – Joe zacisnął pięści. – Will mówi, że proces odbędzie się za tydzień. Chyba będziesz musiała zeznawać.
- Wiem – przyznała, podnosząc się z łóżka. – Myślałam, że już dawno zamknęłam za sobą przeszłość, ale… Brandon musi wreszcie zapłacić za rujnowanie życia innym ludziom.

* * * * *

Adam podjął decyzję. Dłuższe pozostawanie w tym miejscu nie miało sensu. Musiał zacząć coś robić. Postanowił samodzielnie poszukać informacji w innych miasteczkach, do których Luke Madison jeszcze nie dotarł. Zacznie od Carson City. Ktoś w końcu go rozpozna. Może znajdzie nareszcie jakiś punkt zaczepienia. Pożegnał się krótko z traperem, któremu zawdzięczał życie, obiecując, że wróci, gdy tylko dowie się, kim jest.
Gdy dotarł do Carson City, było już południe. Główna ulica wydała mu się jakby znajoma. Szedł, uważnie się rozglądając. Przystanął, żeby przepuścić jakąś kobietę z dzieckiem. Chłopczyk pomachał mu rączką, w drugiej ściskał drewnianego konika. I wtedy niespodziewanie pojawił się w jego umyśle obraz. Zobaczył znowu śliczną szatynkę, ale tym razem trzymała w ramionach czarnowłosego chłopczyka, który wyciągał do niego rączki. Zaskoczony tą wizją Adam przystanął na środku drogi. Z naprzeciwka z dużą szybkością zbliżał się pędzący dyliżans. Ktoś odepchnął go w ostatniej chwili, ratując mu życie. Adam stracił równowagę i uderzył głową w stojący obok wóz.
Gdy otworzył oczy, pochylało się nad nim kilka osób, w tym miejscowy lekarz.
- Słyszy mnie pan? – zapytał doktor. – Jak się pan nazywa? – indagował, patrząc mu badawczo w oczy.
- Adam Cartwright – odpowiedział pewnie mężczyzna, podnosząc się z ziemi i otrzepując ubranie.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:00, 21 Mar 2014    Temat postu: Gloria

Wszystko chyba zmierza do szcześliwego końca.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:06, 21 Mar 2014    Temat postu:

Dobrze, że wszystko zaczęło powoli układać. I cieszę, że w tym przypadku Adama dostał w łeb Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:13, 21 Mar 2014    Temat postu:

Cieszę się, że Brandon dostanie za swoje. Czekam z niecierpliwością na spotkanie Adama z rodziną. Dobrze, że przynajmniej u Ciebie Adam odzyskał pamięć Very Happy Czytałam jednym tchem Very Happy Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:32, 21 Mar 2014    Temat postu:

Jak tylko zobaczyłam "Paul Brandon" to aż mi się uśmiech wycisnął na usta Very Happy nareszcie zło wyszło z cienia...
Miałam wrażenie, że powoli wszystkie supełki się rozplątują....
czytałam z uśmiechem na ustach, zwłaszcza, że dla zachowania równowagi Adaś wypłynął z odzyskaniem pamięci, a Glorię ciągniesz na dno by zmierzyła się z demonami przeszłości.... czuję wewnętrzną ekscytację na myśl tarmoszenia Very Happy.... oczywiście szkoda mi Glorii Very Happy i oczywiście jest mi przykro, że Paul pójdzie pod most Very Happy Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:38, 21 Mar 2014    Temat postu:

Ja opanowałam ekscytację i wcale nie smucę się, że Paul będzie mieszkał pod mostem ... o ile nie trafi na kilka lat do więzienia ... Mamusi łobuza też mi nie żal ... o tacie niewiele wiem, więc mogę mu trochę współczuć ... Dobrze, że Adam odzyskał pamięć, może skończy się tarmoszenie ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:41, 21 Mar 2014    Temat postu:

ups... Ewelina dobrze, że zwróciłaś uwagę na tę matulę... zapomniałam o mamusi (mam nadzieję, że Mada o niej pamięta) Very Happy też mi przykro będzie jak pójdzie pod most Very Happy Laughing

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pią 20:41, 21 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 20:43, 21 Mar 2014    Temat postu:

Bardzo ciekawe - ale ta końcówka Very Happy rozbroiła mnie Wink Adam nie wie kim jest... nagle zachwiał się, głową uderzył... i wstaje, z nonszalancją podnosząc swoje jestestwo, majestatycznie się otrzepuje z kurzu i grzecznie się przedstwia Very Happy
Całość bardzo mi się podoba Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:45, 21 Mar 2014    Temat postu:

Bo to ponoć tak działa Senszen... czasami.... on bezmyślnie to powiedział, jak z automatu.... a jak myślał tygodniami to nic, ale pięknie to napisałaś .... "z nonszalancją...majestatyczne jestestwo" Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:34, 22 Mar 2014    Temat postu:

Camila napisał:
I cieszę się, że w tym przypadku Adam dostał w łeb Wink

W tym przypadku to nawet mu się opłacało.

ADA napisał:
Cieszę się, że Brandon dostanie za swoje.

Dostanie! Smile

Aga napisał:
zapomniałam o mamusi (mam nadzieję, że Mada o niej pamięta) Very Happy

Mada pamięta. Exclamation

senszen napisał:
wstaje, z nonszalancją podnosząc swoje jestestwo,

Laughing Laughing Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:41, 22 Mar 2014    Temat postu:

* * * * *

Gloria położyła Andrew do łóżeczka wcześniej niż zazwyczaj. Malec cały dzień spędził u dziadka w towarzystwie Dominica, który nie potrafił ani sekundy usiedzieć na jednym miejscu. Obaj biegali na świeżym powietrzu, bawili się i umęczyli swoją witalnością najpierw Bena, któremu wciąż jeszcze trochę dokuczało serce, później Hossa, który usiłował dotrzymać im kroku, przez co po jakimś czasie ledwo trzymał się na nogach. Olivia uśmiechała się tylko pod nosem, dochodząc do wniosku, że mężczyźni po jednym dniu intensywnej opieki nad dziećmi wyglądają, jakby wrócili z pola bitwy lub po ciężkiej pracy na roli.
Gloria z czułością spojrzała na uśpionego Andrew. Był taki podobny do Adama. Kochała obu tak bardzo, że to niemal sprawiało jej fizyczny ból. Za dwa dni ona, Joe i Will musieli być w San Francisco. Bała się tego procesu, ale nie ze względu na to, że zmuszona będzie stanąć oko w oko z Paulem Brandonem. Bała się, że ten proces utwierdzi wszystkich w przekonaniu, że Adam nie żyje. Bała się, że gdy sama na własne uszy usłyszy zeznania bandytów, straci swą niezachwianą wiarę w powrót męża. Nie chciała tam jechać, nie chciała niczego słuchać, lecz wiedziała, że nie ma innego wyjścia. Westchnęła zrezygnowana, poprawiła kołderkę okrywającą Andrew i cicho wstała. Zeszła na dół i zaparzyła dzbanek aromatycznej herbaty. Miała w planach czytanie „Wichrowych Wzgórz”, do których wracała równie często, jak Adam do „Ostatniego Mohikanina”. Ta gotycka powieść dobrze oddawała jej obecny nastrój. Nie sięgnęła jednak po książkę. Stanęła przy oknie i zapatrzyła na szczyty gór malujące się w oddali. Lubiła ten widok, zawsze sprawiał, że ogarniał ją spokój. Góry były symbolem trwałości i niezmienności.
Cicho skrzypnęły drzwi. Odwróciła się z ociąganiem, jednocześnie zastanawiając, komu zechciało się składać wizyty o tej porze. Głośno wciągnęła powietrze i oparła rękę o framugę okna. Mężczyzna uśmiechnął się i zrobił kilka kroków w jej stronę. Rzuciła mu się na szyję, przytulając się do niego całym ciałem. Obejmował ją tak mocno, że ledwo mogła oddychać. Wtuliła się w niego i zamknęła oczy. Bała się, że jak je otworzy, znowu będzie sama. Kiedy poczuła jego usta na swoich włosach, upewniła się, że to nie sen.
- Jesteś – powiedziała, gdy obsypywał jej twarz pocałunkami. – Wróciłeś.
- Jestem – potwierdził, zachłannie wpijając się w jej usta.
Po chwili spojrzała w jego twarz, szukając na niej jakichkolwiek śladów po przebytych cierpieniach. Na szczęście niczego nie znalazła. Adam uśmiechnął, widząc jej badawczy wzrok.
- Brakowało mi tego – powiedziała, sunąc dłonią po jego policzku i zatrzymuj opuszek palca na jego dołeczku. – Nawet nie masz pojęcia jak bardzo.
- Gdzie Andrew? – zapytał, czułym gestem przytrzymując jej rękę i całując po kolei jej palce.
- Śpi na górze – pociągnęła go lekko w kierunku schodów i po chwili oboje stanęli nad łóżeczkiem synka.
Adam usiadł obok i delikatnie dotknął rączki Andrew. Nie mogąc się powstrzymać, nachylił się i pocałował ciepły policzek dziecka. Chłopczyk otworzył oczy.
- Tata – powiedział rozespany, wyciągając rączki.
Adam przytulił go do siebie, wstrzymując oddech. Gloria poczuła, że do oczu napływają jej łzy. Tym razem były to łzy szczęścia i wzruszenia.
- Powinniśmy dać znać tacie, Hossowi, Joe i Olivii. Oni wszyscy myślą, że nie żyjesz – powiedziała zdławionym głosem.
- Zaraz tam pojadę – pokiwał głową ze zrozumieniem, wciąż tuląc do siebie synka.
- Ale… - zaczęła niepewnie, patrząc na niego z lękiem.
- Wrócę – uśmiechnął się uspokajająco.
- Lepiej jedźmy wszyscy troje – powiedziała szybko.
- Masz rację – popatrzył na nią ciepło, jednocześnie całując syna w główkę. – Ja też nie chcę się z wami rozstawać.
- Ubiorę Andrew – przejęła dziecko z jego rąk i po chwili byli gotowi do wyjścia.
W trakcie drogi Adam opowiedział Glorii o wszystkim, co wydarzyło się od momentu konfrontacji z bandytami nad rzeką, do chwili odzyskania pamięci w Carson City. Ona z kolei zaskoczyła go informacją, kto za tym stał i zaplanował całą akcję.
- Paul Brandon – Adam z niedowierzaniem pokręcił głową. – Uduszę go gołymi rękoma.
- Za dwa dni zaczyna się proces – powiedziała ostrożnie, poprawiając Andrew siedzącego u niej na kolanach. – Miałam pojechać do San Francisco i zeznawać.
- Nie ma mowy – zdecydowanie sprzeciwił się Adam. – Nie musisz przez to przechodzić. Ja wszystkim się zajmę – po czym spojrzał na Glorię, jakby coś sobie przypomniał. – Powiedziałaś, że wszyscy myślą, że nie żyję.
- Tak, ci bandyci byli pewni, że cię zabili – potwierdziła, przytulając się do męża. – Od tego czasu tata ma problemy z sercem.
- Choruje? – Adam nieznacznie ściągnął wodze.
- Teraz jest dobrze, ale lekarz powiedział, że powinien się wystrzegać wszelkich wzruszeń. Dlatego trochę się boję, jak zareaguje na twój widok – przyznała zaniepokojona. – Zresztą pewnie wszyscy przeżyją wstrząs.
- Zaraz się przekonamy – Adam zatrzymał bryczkę przed domem, wyskoczył, wziął Andrew na jedną rękę, a drugą pomógł wysiąść Glorii z powozu. Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie, gdy dziewczyna uparcie ignorowała jego pomoc. Uśmiechnął się, a widząc, że żona pytająco uniosła brwi, powiedział z przekąsem:
- Wspominam nasze pierwsze spotkanie i to, jak mnie omijałaś wzrokiem.
Gloria parsknęła śmiechem, myśląc, że ich znajomość nie zaczęła się zbyt fortunnie, ale później wszystko potoczyło się we właściwym kierunku. No, prawie wszystko…
Drzwi domu się otworzyły i na zewnątrz wyszedł Hoss, po czym zatrzymał się w pół kroku. Tuż za nim szedł Joe i wpadł na plecy starszego brata.
- Hoss, zgłupiałeś? – powiedział z wyrzutem Joseph, łapiąc równowagę.
Nagle on również dostrzegł Adama i skamieniał niczym żona Lota.
- Co z wami? – zażartował Adam. – Nie przywitacie się?
Zanim skończył, obaj bracia rzucili się ze śmiechem i krzykiem w jego kierunku. Hoss był bliżej, więc pierwszy dopadł Adama i miażdżył mu żebra w niedźwiedzim uścisku. Joe, nie mogąc się dopchać, skoczył na nich obu lotem szczupaka. Po chwili wszyscy trzej leżeli na ziemi, zataczając ze śmiechu. Andrew wyrywał się do taty, ale Gloria przytrzymała go, bojąc się, że w całym tym zamieszaniu dziecku może stać się krzywda. W drzwiach domu stanął zaalarmowany hałasem Ben. Wolno, w całkowitej ciszy podszedł do Adama, który zdążył podnieść się z ziemi. Pa najpierw chwycił go za ramiona, a później przyciągnął do siebie i przytulił ojcowskim gestem. W jego oczach pojawiły się łzy, których wcale nie miał zamiaru ukrywać. Odsunął syna na odległość ramion, sycąc się jego widokiem.
- To najszczęśliwszy dzień w moim życiu – powiedział wzruszony, ponownie ściskając go z całej siły.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:50, 22 Mar 2014    Temat postu: Gloria

Przępiękny fragment.
[/b]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:54, 22 Mar 2014    Temat postu:

Mada w końcówce prawie się rozpłakałam Confused

Na początku myślałam, że wpuszczasz nas w maliny i Glorii po prostu śni się Adaś, ale nie....

"Adam zatrzymał bryczkę przed domem, wyskoczył, wziął Andrew na jedną rękę, a drugą pomógł wysiąść Glorii"

tu mi już waliło serce Surprised

... a teraz załatw Paula, Evil or Very Mad Mad (chyba, że masz inne plany Rolling Eyes )


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:27, 22 Mar 2014    Temat postu:

Mada przyprawiłaś mnie o mocne serca bicie i tak jak Aga prawie ryczałam. Bardzo piękny fragment Very Happy Teraz Adaś jak zjawa i mściciel powinien zjawić się w sądzie

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14, 15, 16, 17  Następny
Strona 13 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin