Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Grom z jasnego nieba
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 25, 26, 27  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:30, 06 Cze 2014    Temat postu:

O! W sumie nie mówiłaś, ale skoro już pytasz i rozmawiamy ... Rolling Eyes to niewinnie zapytam kiedy wstawisz c.d. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 19:32, 06 Cze 2014    Temat postu:

niestety, nie mam nawet jednego słówka. Confused Więc trudno mi powiedzieć, czy coś mi się uda wstawić do jutra.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:32, 06 Cze 2014    Temat postu:

Aga ja nie bimbam Very Happy to moja wena bimba Very Happy ona żyje własnym życiem Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:34, 06 Cze 2014    Temat postu:

Znam ten stan, zatem rozgrzeszam Cię Senszen Rolling Eyes nad ADĄ się zastanawiam....Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 22:28, 06 Cze 2014    Temat postu:

No tak, czyli sprawdza się zasada, że mężczyźni muszą sobie w gębę dać, żeby się polubić. Jeszcze nie wspominałam (tyle czasu!), że Gregory to mi się widzi tak jak wyglądał siódmy wspaniały. Biała koszula, kamizeleczka, te sprawy. Jak o Gregorym jest, to widzę tamtą postać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:39, 06 Cze 2014    Temat postu:

Lidka napisał:
Gregory to mi się widzi tak jak wyglądał siódmy wspaniały. Biała koszula, kamizeleczka, te sprawy.

Masz na myśli Lee, granego przez Roberta Vaughna?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:22, 07 Cze 2014    Temat postu:

* * * * *

Po obiedzie mężczyźni podjęli decyzję. Podzielą się na dwuosobowe grupy. Każda ruszy w innym kierunku. Po drodze będą pytać każdego, podając rysopis Melissy. Muszą w końcu trafić na jakiś ślad. Postanowili rozdzielić się dopiero w Virginia City. Najpierw chcieli porozmawiać z Royem i Clemem. Gdy Ben, Joe, David i Jason wyruszyli, Adam przypomniał sobie, że miał odebrać w sklepie Willa Cassa naboje. Hoss wszedł razem z nim. W środku był już Josh Tatum, który wykłócał się o coś z właścicielem sklepu.
- O co chodzi? – zainteresował się Adam.
- Will nie chce mi sprzedać mąki! – wrzasnął Josh.
- Człowieku, przecież ci mówię, że nie mam jej na składzie – tłumaczył sklepikarz.
- Co to za sklep, w którym nie ma podstawowych towarów?! – wydarł się niezadowolony klient.
- Naprawdę nie znajdzie pan ani jednego worka? – nie mógł uwierzyć Hoss.
- Już mówiłem, bracia Simonsowie kilka dni temu wykupili wszystko, kilkanaście worków – poinformował Will.
- Na co im tyle mąki? – Adam zmarszczył brwi i umilkł.
- Nie mam pojęcia – wyjaśnił właściciel sklepu. – Sam byłem zdziwiony. Załadowali wszystko na wóz i pojechali.
- Kiedy to było? – chciał wiedzieć Adam.
- Cztery dni temu, z samego rana – przypomniał sobie Will. – Pamiętam dobrze, bo po południu dowiedziałem się, że pani Carwright zniknęła.
Adam spojrzał na Hossa i zmrużył oczy. Brat nieznacznie pokiwał głową, jakby czytając mu w myślach. Obaj wyszli ze sklepu, rozglądając się za braćmi Melissy.
Kilka minut wcześniej Eric i Gregory dokonali również pewnego niespodziewanego odkrycia. Stali przy koniach, ustalając szczegóły wyprawy. Gregory mówił o drodze do Sacramento i nagle urwał w pół zdania.
- Co się stało? – Eric od razu wzmógł czujność.
- Ten człowiek – Gregory wskazał brodą na przeraźliwie chudego jegomościa we wzorzystej kamizelce z wykładanym, szalowym kołnierzem z klapami. – Zastanawiam się, co tutaj robi.
- Kim on jest? – zainteresował się brat.
- To Bob Morton. Trudni się stręczycielstwem – wyjaśnił Gregory. – Pracuje dla właściciela domu publicznego w Santa Fe.
- To dosyć daleko od Virginia City – zauważył Eric.
- Właśnie – brat pokiwał głową. – Nie podoba mi się to. Trzeba go śledzić.
- Myślisz, że ma coś wspólnego z porwaniem Melissy? – wyraził głośno swoje podejrzenia.
- Na pewno nie znalazł się tu przypadkowo – stwierdził Gregory, nie spuszczając oczu z podejrzanego.
Eric zobaczył Adama i Hossa wychodzących ze sklepu. Byli ożywieni, a ich ruchy stały się sprężyste i energiczne. Domyślił się, że dowiedzieli się czegoś ważnego.
- Jedziemy na ranczo Simonsów – poinformował ich Adam.
- A my za tym typem – Gregory wskazał pstrokatego chudzielca, który właśnie odjeżdżał konno.
Wszyscy czterej ruszyli. Jak się wkrótce okazało, stręczyciel z Santa Fe jechał w tym samym kierunku, w którym leżała ziemia braci Simonsów – osiłków, niegrzeszących ani urodą, ani rozumem. Każdy z mężczyzn miał przeczucie, że nareszcie są na właściwym tropie.

* * * * *

Melissa od godziny nie zmieniła pozycji. Siedziała oparta plecami o ścianę i powoli zaczynała już tracić nadzieję. Ścisnęła skronie. Głowa bolała ją od intensywnego myślenia, a także z powodu braku świeżego powietrza i skąpych racji żywnościowych, składających się wyłącznie z chleba i wody. Wciąż wracała do chwili, gdy schodząc do salonu, zobaczyła tych dwóch osobników. Na początku tylko się zdziwiła, bo znała braci Simonsów z widzenia, ale później rzucili się na nią z dzikim rykiem. Jednemu podstawiła nogę. Zwalił się ze schodów, łamiąc poręcz. Drugiego odepchnęła na fotel, ale mężczyzna pociągnął ja za spódnicę i sama wylądowała na podłodze. W ostatniej chwili udało jej się poderwać, chwycić lampę i wyrżnąć nią w łeb tego głupka, ale ten drugi musiał ją zaatakować, bo nagle ziemia usunęła się jej spod stóp. Nie siląc się na delikatność, związali ją i zakneblowali. Szarpała się, ale to nic nie dało. Przeciwnicy przewyższali ją siłą. Jeden z nich przerzucił ją przez swego konia. Po jakiejś mili położyli ją na wozie i przykryli workami z mąką. O mało się wtedy nie udusiła. Bracia Simonsowie nie należeli do bystrzaków i prawie odcięli jej dopływ powietrza. Musiała wtedy zemdleć, bo obudziła się w piwnicy i tkwiła w niej od kilku dni. Drzwi były solidne, obejrzała je dokładnie chyba ze sto razy. Szarpane i kopane ani drgnęły. Małe, zakratowane okienko z lewej strony dawało niewiele światła. Było zresztą tak wysoko, że nie mogła do niego dosięgnąć. W piwnicy nie umieszczono innych mebli oprócz łóżka przyśrubowanego do ściany, przykrytego jakimś zatęchłym kocem. Starała się wymyślić sposób ucieczki, ale po tym, jak pierwszego dnia zaatakowała jednego z Simonsów, teraz obaj przynosili jej posiłek. Jeden trzymał ją na muszce, a drugi kładł w wyznaczonym miejscu chleb i stawiał kubek z wodą. Pilnowali się i bacznie ją obserwowali. Z niechęcią patrzyli na jej prawy policzek, noszący ślad po ciosie pięścią. Kwitł na nim rozległy siniak. Nie mieli zamiaru jej bić, ale tylko w ten sposób mogli ją zatrzymać, gdy chciała uciec. Po raz pierwszy znajdowała się w sytuacji bez wyjścia. Nie miała wątpliwości, że Adam jej szuka. Obawiała się jednak, że długo nie wpadnie na właściwy trop. Sama nie miała pojęcia, dlaczego tych dwóch ją uprowadziło. Nie mieli żadnych zatargów z Carwrightami, nie zwracali na siebie uwagi, z nikim się nie przyjaźnili. Co spowodowało, że ważyli się na taki czyn? Nic nie przychodziło jej do głowy.

* * * * *

Milę przed ranczem Simonsów mężczyźni postanowili zatrzymać Boba Mortona. Dopadli go sprawnie i szybko, bez zbędnego hałasu. Mieli w tym wprawę. Zaciągnęli go do lasu.
- Co tu robisz? – rozpoczął przesłuchanie Gregory.
- Nie wasz interes – odparował chudzielec, ale stracił butę, gdy Eric wypróbował na nim siłę swojej pięści.
- Radzę ci, żebyś powiedział po dobroci – zaproponował Adam, ostentacyjnie wyciągając nóż, a ponieważ mężczyzna wciąż się wahał, przyniósł sznur i przerzucił go przez konar drzewa.
- Chcesz zadyndać? – zapytał chudzielca Hoss, który tym razem nie kwapił się z okazywaniem współczucia.
- Dobrzeeee!!! – wydarł się Morton, gdy poczuł pętlę na swojej szyi. – Wszystko powiem.
- Mów – rozkazał Adam.
- Mam odebrać stąd przesyłkę – powiedział wymijająco.
- Jaką? – Eric demonstracyjnie podwijał rękawy koszuli, prezentując okazałe bicepsy.
- Ładną, młodą kobietę – wyjaśnił niechętnie.
- Gdzie miałeś ją zawieźć? – Gregory przystawił mu lufę do serca.
- Do domu publicznego w Santa Fe – sypnął w przyspieszonym tempie.
- Kto to wszystko zorganizował? – dochodził Adam, któremu szczęki drgały niebezpiecznie.
- Nie wiem, kto to jest. Ma przyjechać na ranczo za godzinę – wyśpiewał.
Mężczyźni przywiązali go do drzewa. Eric obejrzał węzły fachowym okiem i powiedział, że nie puszczą, nawet jeśli będzie się szarpał. Wrócą po niego za jakiś czas. Teraz musieli zaskoczyć Simonsów i poczekać na osobę, która stała za porwaniem.
Gregory podkradł się pod dom i zajrzał przez okno. Po chwili dał znać pozostałym, aby się zbliżyli. Weszli do środka z bronią przygotowaną do strzału. Zastali obu braci siedzących przy stole i opychających się stekami. Simonsowie zerwali się, rzucając się do ucieczki. Ponieważ nie byli skłonni do współpracy i nie chcieli dać się dobrowolnie związać, Eric i Hoss przemówili im do rozsądku, używając argumentów siłowych. Po chwili leżeli na ziemi skrępowani jak barany. Adam podszedł do starszego z nich i wycelował w niego broń.
- Zapytam tylko raz. Gdzie jest moja żona?
Mężczyzna patrzył na niego, bijąc się z myślami. Widocznie coś we wzroku Adama kazało mu potraktować poważnie jego słowa, bo po chwili wycharczał:
- W piwnicy.

* * * * *

Melissa usłyszała chrzęst klucza przekręcanego w kłódce. Zdziwiła się, bo posiłki dostawała tylko dwa razy dziennie. Do wieczora zostało jeszcze dużo czasu. Wstała z łóżka, na którym siedziała. Drzwi otworzyły się i zobaczyła w nich … Adama. Po chwili wtuliła się w niego, zamykając oczy. Przycisnął ją do siebie, mocno oplatając ramionami. Trwali tak, szczęśliwi tą magiczną chwilą, bojąc się poruszyć.
- Nic jej nie jest? – zaniepokoił się Eric, zaglądając do środka.
- Wyjdźcie wreszcie – zniecierpliwił się Gregory. – Później będziecie się obściskiwać.
Melissa potarła czołem o przód koszuli Adama i podniosła oczy na męża, który patrzył na nią tak, jakby była najpiękniejszą kobietą na ziemi. A przecież wiedziała, jak wygląda. Miała na sobie codzienną sukienkę, której jeden rękaw był rozdarty. Od czterech dni jej włosy nie widziały szczotki. Marzyła o kąpieli. I pachnącym łóżku. Adam delikatnie obrócił jej głowę, przyglądając się śladowi po uderzeniu. Zmarszczył brwi i wciągnął powietrze. Jego oczy ściemniały.
- To głupstwo – wyszeptała uszczęśliwiona jego bliskością i poczuciem bezpieczeństwa, jakie zapewniał samą swą obecnością.
- Co oni tam robią tyle czasu? – denerwował się Gregory, usiłując zajrzeć Ericowi przez ramię.
- Przytulają się – poinformował brat, odsuwając go od wejścia do piwnicy i robiąc miejsce dla Adama i Melissy, którzy zdecydowali się nareszcie od siebie oderwać.
Mela wyściskana przez braci i Hossa dowiedziała się, że nie mogą jeszcze wrócić do Ponderosy. Muszą dowiedzieć się, kto stoi za porwaniem. Nie czekali długo. Po upływie dwóch kwadransów zajechała bryczka. Wszyscy, ukryci w domu, obserwowali osobę, która nią przyjechała. Adam ze świstem wypuścił powietrze, Melissa zbladła ze złości, Hoss się zaczerwienił. Drzwi się otworzyły i do domu raźno wkroczyła … żona burmistrza. Gdy zobaczyła skrępowanych Simonsów oraz Adama, Melę i Hossa, odwróciła się na pięcie, ale Eric zatrzasnął jej drzwi przed nosem.
- Nie tak prędko – zatrzymał ją Gregory, wykręcając jej ręce. – Popełniła pani duży błąd.
- Ja nic nie zrobiłam – zaprotestowała kobieta.
- Wiemy o wszystkim – Adam podszedł do niej, mierząc ją wzrokiem pełnym pogardy. – Pójdzie pani do więzienia.
- Do więzienia? – zapytała słabym głosem.
- Mamy trzech świadków – poinformował ją Adam. – Sutener z Santa Fe też jest w naszych rękach.
Pani Irmina przesuwała wzrokiem po twarzach otaczających ją ludzi. Na obliczu każdego z nich widziała niechęć, odrazę i potępienie. W końcu rozpłakała się, ale nikt nie dał się nabrać na jej krokodyle łzy.

* * * * *

Porwanie Melissy okazało się tak ekscytującym wydarzeniem, że w mieście nie ostała się ani jedna osoba, która nie byłaby zainteresowana całą tą sprawą. Szczegóły znali na szczęście tylko nieliczni. Wyszło na jaw, że żona burmistrza zaplanowała wszystko z iście szatańską dokładnością. Pomogła jej w tym kuzynka Betsy. W Santa Fe miała wielu znajomych z tak zwanego półświatka i jeden z nich był jej winien przysługę. Melissa miała trafić do domu publicznego, w którym za pomocą odpowiednich dawek opium, po jakimś czasie stałaby się posłusznym narzędziem do pracy. Bracia Simonsowie nie znali szczegółów. Burmistrzowa dobrze im zapłaciła, aby uprowadzili żonę Adama i przechowali ją do czasu przybycia sutenera z Santa Fe. Burmistrz z początku nie chciał uwierzyć, że jego ukochana Irminka maczała w tym palce. Gdy jednak świadkowie złożyli zeznania obciążające jego żonę, mężczyzna zupełnie się załamał i płakał jak dziecko. Następnego dnia zrzekł się pełnionej funkcji i wystawił dom na sprzedaż. Postanowił opuścić to miasto, nie wyobrażając sobie tutaj życia po tym, co zrobiła jego żona. W najbliższym czasie postanowił się też z nią rozwieść.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:57, 07 Cze 2014    Temat postu:

Fajny, trzymający w napięciu i szczęśliwie zakończony fragment. Klimat iście bonanzowy. Adam zdeterminowany w swoim postępowaniu - taki najbardziej mi się podoba. Smile

Cytat:
Starała się wymyślić sposób ucieczki, ale po tym, jak pierwszego dnia zaatakowała jednego z Simonsów, teraz obaj przynosili jej posiłek. ... Po raz pierwszy znajdowała się w sytuacji bez wyjścia. Nie miała wątpliwości, że Adam jej szuka. Obawiała się jednak, że długo nie wpadnie na właściwy trop.


Melissa jest niezwykle dzielną kobietą. Trzeźwo ocenia swoje szanse i wierzy w ocalenie, a ocalenie może byc jedno ... Adam Very Happy

Mada udało ci się przynajmniej mnie zmylić. Myślałam, ze porwanie Melki to sprawka brata Lysette. Przez moment myślałam, że może to być Irminka, ale wydawało mi się, że ze względu na pozycję męża nie odważy się, ale widać złe żądze są silniejsze.
Masz lekkie pióro (a może klawisze), Twoje opowiadania są wciągające, czasem przyprawiające o zawał ... ale to bardzo dobrze Very Happy
Czekam na ciąg dalszy ... nie śmiem zapytać kiedy, ale może jutro Question Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:04, 07 Cze 2014    Temat postu:

Co za wstrętne babsko z Irminy.
Dobrze, że Mela się znalazła. Co będzie dalej?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 10:17, 07 Cze 2014    Temat postu:

Cytat:
- Co oni tam robią tyle czasu? – denerwował się Gregory, usiłując zajrzeć Ericowi przez ramię.
- Przytulają się –


bardzo miły fragment Smile

Żona burmistrza postąpiła podle, biedny ten jej mąż. Stracił w jednej chwili wszystko.

Wspaniale, że Melissa jest cała, panowie nauczyli się ze sobą współpracować...
Twoje opowiadanie jest pełne energii, świetnie się je czyta Smile Zgadzam się z ADĄ, że masz lekką rękę do klawiszy klawiatury Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lidka
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 24 Lip 2013
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 11:21, 07 Cze 2014    Temat postu:

To może teraz należałoby jakoś wynagrodzić burmistrzowi to, co mu zrobiła ta kobieta? Czy dowiemy się coś więcej o tym mężczyźnie?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:24, 07 Cze 2014    Temat postu:

ADA za każdym razem piszesz..."taki Adam właśnie mi się podoba" Laughing Laughing Laughing z analizy Twoich wypowiedzi wychodzi jasno: Adam podoba Ci się w każdej możliwej opcji ...roześmiany., twardy, miękki, poważny, łagodny, zdumiony, zdziwiony, oszczędnie przerażony, nad wyraz przerażony, uśmiechający się ledwie, lub aż nadto ukazując dołeczki...itd., itd., Laughing ...to tak na marginesie....Rolling Eyes
Mada napisał:
- Kim on jest? – zainteresował się brat.
- To Bob Morton. Trudni się stręczycielstwem – wyjaśnił Gregory. – Pracuje dla właściciela domu publicznego w Santa Fe.

Od razu nabrałam podejrzeń Confused i przeraziłam się, że Melka już "pracuje" nie daj Bóg Confused
Mada napisał:

- Co tu robisz? – rozpoczął przesłuchanie Gregory.
- Nie wasz interes – odparował chudzielec, ale stracił butę, gdy Eric wypróbował na nim siłę swojej pięści.
- Radzę ci, żebyś powiedział po dobroci – zaproponował Adam, ostentacyjnie wyciągając nóż, a ponieważ mężczyzna wciąż się wahał, przyniósł sznur i przerzucił go przez konar drzewa.
- Chcesz zadyndać? – zapytał chudzielca Hoss, który tym razem nie kwapił się z okazywaniem współczucia.
- Dobrzeeee!!! – wydarł się Morton, gdy poczuł pętlę na swojej szyi. – Wszystko powiem.

Sznur to wyśmienity argument, działa na każdego Laughing

Mada napisał:
- Nic jej nie jest? – zaniepokoił się Eric, zaglądając do środka.
- Wyjdźcie wreszcie – zniecierpliwił się Gregory. – Później będziecie się obściskiwać.
Melissa potarła czołem o przód koszuli Adama i podniosła oczy na męża, który patrzył na nią tak, jakby była najpiękniejszą kobietą na ziemi. A przecież wiedziała, jak wygląda. Miała na sobie codzienną sukienkę, której jeden rękaw był rozdarty. Od czterech dni jej włosy nie widziały szczotki. Marzyła o kąpieli. I pachnącym łóżku. Adam delikatnie obrócił jej głowę, przyglądając się śladowi po uderzeniu. Zmarszczył brwi i wciągnął powietrze. Jego oczy ściemniały.
- To głupstwo – wyszeptała uszczęśliwiona jego bliskością i poczuciem bezpieczeństwa, jakie zapewniał samą swą obecnością.
- Co oni tam robią tyle czasu? – denerwował się Gregory, usiłując zajrzeć Ericowi przez ramię.
- Przytulają się

A tu już uśmiałam się do łez (bo i odetchnęłam z ulgą Rolling Eyes )

Mada napisał:
Burmistrz z początku nie chciał uwierzyć, że jego ukochana Irminka maczała w tym palce.

... brzmi jak proza życia: "moje dziecko by tak nie zrobiło" Laughing

Fajny fragment...jednak mam dziwne wrażenie, że nieco szybciej zmierzasz do końca niż wczoraj pisałaś.... Rolling Eyes ale może tylko mi się zdaje Surprised

*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:38, 07 Cze 2014    Temat postu:

Aga, rozszyfrowałaś mnie. Tak, to prawda Adam podoba mi się w każdej możliwej opcji i konfiguracji Laughing Trudno, nic na to nie poradzę Very Happy, nie bedę z tym walczyć, mogę tylko dać się ponieść totalnemu zachwytowi nad Adamem Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:58, 07 Cze 2014    Temat postu:

Nawet nie wolno walczyć z tym ADA ani w sobie nic dusić...to niezdrowe Rolling Eyes trzeba rozmawiać o "problemie" Laughing

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Sob 22:52, 07 Cze 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:17, 07 Cze 2014    Temat postu:

Tak, to dowiedzione, że potencjalny wisielec jest bardzo rozmowny ... niektórzy o tym wiedzieli Very Happy Nie żałuję żony burmistrza. Zasłużyła na swój los. Szkoda tylko zaślepionego, zakochanego w niej męża ... cóż, taka bywa cena źle ulokowanego uczucia ...
Niezłe tarmoszenie było ... bohaterowie stosownie ucierpieli i byli porządnie zagrożeni ... utrata nie tylko życia ale i ...
Fajne ... kiedy dalszy ciąg?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 25, 26, 27  Następny
Strona 20 z 27

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin