Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koniec i początek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 94, 95, 96  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:17, 06 Paź 2014    Temat postu:

Aga napisał:
Jeszcze jej okiennic nie naprawił nie wymienił wypaczonych desek?

Śledztwo ma na głowie. Wypaczone deski muszą poczekać na swoją kolejność. Smile

ADA napisał:
Myślę, ze pastor zaciągnął swoisty dług wdzięczności i jeszcze wróci do Virginia City. Taka mam nadzieję.

Na pewno jeszcze o nim wspomnę. Co do powrotu, to raczej będzie trudno... Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:24, 06 Paź 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Śledztwo ma na głowie. Wypaczone deski muszą poczekać na swoją kolejność. Smile


No, ja myślę Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 19:52, 08 Paź 2014    Temat postu:

Cytat:
Myślenie szło mu jakoś opornie. Doszedł do wniosku, że dobre jedzenie, jakie serwuje jego siostra, tylko go rozleniwia.

No tak Very Happy Wszystko to wina jedzenia i wygód Very Happy
Cytat:
bo te robione przez Dana są mało urozmaicone. Uśmiechnął się przepraszająco, zgadzając się na wszystko.

Trudno się kłócić w takiej sytuacji Very Happy
Cytat:
Zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, w biurze pojawił się pastor Gambon. Znowu był sobą. Wszedł energicznym krokiem, podszedł do szeryfa i usiadł naprzeciwko niego. Jego wzrok wyrażał determinację. Dan przyjrzał mu się z aprobatą. Zawsze lubił ludzi zdecydowanych w działaniu.

Pastor powziął decyzję i chyba trudno będzie go przekonać do zmiany zdania
Cytat:
Znam tego człowieka z dawnych lat – wyznał spokojnym głosem. – Jest naprawdę niebezpieczny i nieobliczalny.
- Cóż, … szukałem go dziś rano, ale nikt nic o nim nie wie – zauważył, z namysłem przyglądając się swemu rozmówcy. – Nie zameldował się w hotelu, a od wczorajszej nocy nikt go nie widział.
- Przedwczorajszą noc spędził w miejskiej stajni

Spostrzegawczy człowiek. Chyba najlepiej wie, czego się może spodziewać po tym człowieku.
Cytat:
Jego znajomość z takim Monsterem była co najmniej dziwna, bo raczej nie zakładał, że poznali się przypadkiem. Był pewien, że tych dwóch coś łączyło. Gambon wstał i wyszedł, zostawiając szeryfa samego ze swoimi myślami.

Słuszne wnioski, choć dosyć szybkie.
Cytat:
Może jego brat Joe by się nadawał?

Polemizowałabym…
Cytat:
Przez niezbyt szczelnie zasłonięte okno zobaczył Elizabeth siedzącą przy stole i sprawdzającą uczniowskie zeszyty. Lewą dłoń opierała na czole. Wyglądała na zmęczoną.

Pewnie była zmęczona i znużona…
Cytat:
Lucy miała im opowiedzieć bajkę i dopilnować, aby chłopcy spokojnie zasnęli

Tak… zasnęli spokojnie…
Cytat:
Widzę, że rozsadza cię chęć działania – zauważył najstarszy brat, rzucając mu taksujące spojrzenie.
- A żebyś wiedział!

Ktoś powinien go ostudzić.
Cytat:
Hoss chciał jak najszybciej porozmawiać z Lucy i usłyszeć jej opinię na temat zaistniałych wydarzeń.

Urocze Very Happy Już ich lubię Very Happy
Cytat:
Pastor Gambon szedł w kierunku ruin kościoła. Gdy przechodził obok poczty, z zaułka wyszedł Monster, celując do niego z rewolweru. Tak się ustawił, że nie był widoczny z ulicy.

Źle się to zapowiada
Cytat:
Zabrałeś mi ją. Omamiłeś pięknymi słowami. Zaczęła mnie unikać, ale dla ciebie zawsze miała czas. Nie mogłem na to pozwolić.
- Odebrałeś jej życie. Czego chcesz jeszcze?
- Wyrównania rachunków.

Z każdym słowem coraz gorzej to wygląda…
Cytat:
Gambon wstrzymał oddech. Wiedział, że Monster nie spudłuje. Nie z takiej odległości. Strzał padł w chwili, gdy nieświadoma niczego Josephine Nolan wyszła z poczty, stając między pastorem, a rewolwerowcem. Osunęła się z jękiem na ziemię.

Żal kobiety…
Cytat:
Nie znali jego niechlubnej przeszłości, ale różne plotki zaczęły krążyć po mieście. Obwiniali go.

Te plotki to musiały być ciekawe…
Cytat:
Wciąż pamiętali wdowę Nolan – kobietę energiczną, wyzywająco piękną, kuszącą, a przede wszystkim żywą. Choć w tych rejonach śmierć w wyniku postrzału nie była czymś wyjątkowym, trudno było uwierzyć w to, że Josephine już nigdy nie przejdzie ulicami ich miasta i nie dostarczy nowych plotek. Było to tak zadziwiające, że niemal nierealne.

Stanowiła ważną cześć osobowości miasta.
Cytat:
Wyjeżdżam – poinformował go suchym tonem. – Stanowię zagrożenie dla tego miasta. Monster jest nieobliczalny. Jeśli tu wróci i mnie nie zastanie, nie będzie miał powodu, aby tu zostać. Ruszy moim śladem.

Pastora nie przekonają…
Cytat:
Obu nurtowało pytanie, czy Gambon przeżyje starcie z Monsterem. Wiedzieli, że kiedyś dojdzie do konfrontacji – wcześniej czy później.

Coś mam złe przeczucia Shocked
Mada, odcinek jak zawsze pięknie napisany, przemyślany, skonstruowany Very Happy Czytało się z przyjemnością i dużym zainteresowaniem Very Happy Czekam na ciąg dalszy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:46, 08 Paź 2014    Temat postu:

* * * * *

Dan przypinał właśnie do tablicy wiszącej tuż nad swoim biurkiem list gończy, przedstawiający nieprzejednane oblicze Monstera, gdy jego uwagę przyciągnął hałas na zewnątrz. Zanim doszedł do drzwi, te otworzyły się z hukiem i do środka bezceremonialnie został wrzucony Simon Krent. Tuż za nim z bojową miną, otrzepując ręce, weszli dwaj miejscowi kowboje i barman z salonu Silver Dollar.
- Szeryfie, przyprowadziliśmy złodzieja – oznajmił mężczyzna w kraciastej koszuli.
- To on okradł pannę Curtis – wyjaśnił drugi, którego szyję zdobiła bordowa bandana.
Stevenson spojrzał na Krenta wzrokiem, który był ciężki niczym ołów. Wciągnął głęboko powietrze, próbując opanować negatywne emocje. Hank podszedł do niego i podał mu wygniecioną chustkę, w którą zawinięta była ametystowa broszka. Dan wyjął klejnocik, z odrazą odrzucając szmatkę.
- Dlaczego to zrobiłeś? – szeryf stanął naprzeciwko Simona, żądając odpowiedzi.
- To nie ja… - mężczyzna był tak wystraszony, że słaniał się na nogach.
- Posadźcie go na krześle – powiedział do uczynnych kowboi, którzy w lot spełnili jego prośbę, nie siląc się jednak na delikatność.
- Skąd masz tę broszkę? – zapytał ostrym tonem Stevenson.
- Kupiłem od jednego poganiacza bydła – przyznał, pocąc się ze strachu.
- Kłamiesz! – zarzucił mu szeryf.
- Mówię prawdę – załkał Simon. – Było ich kilku. Mieli przeprowadzić stado do Reno. Jeden z nich zaczepił mnie po wyjściu z saloonu. Pokazał mi tę błyskotkę i powiedział, że to będzie dobry prezent dla narzeczonej. Kupiłem więc…
- Przecież ty nie masz narzeczonej – zauważył trzeźwo Dan.
- Może kiedyś będę miał – jego rozbiegane oczy i trzęsące się ręce zaczęły drażnić zebranych. – Wolę być przygotowany w razie czego.
- Czy ktoś może potwierdzić kupno tej broszki? – zapytał szeryf.
Simon Krent myślał dłuższą chwilę, przewrócił kilka razy oczyma, robiąc miny kompletnego idioty. W końcu w jego wzroku na ułamek sekundy błysnęło coś na kształt inteligencji.
- Byłem w banku po pieniądze – przypomniał sobie. – Pochwaliłem się kasjerowi.
- Muszę to sprawdzić – zastrzegł Dan. – Jeśli kłamiesz … - niebezpiecznie zawiesił głos.
- Mówię prawdę – powiedział ze łzami w oczach.
Szeryf zamknął podejrzanego w celi, podziękował kowbojom i barmanowi za pomoc. Mężczyźni niechętnie opuszczali jego biuro. Nie zamierzali iść do saloonu. Czekali na ulicy na rozwiązanie sprawy. Stevenson nie zabawił długo w banku. Kasjer potwierdził zeznania Simona Krenta. Nic nie wiedział o włamaniu do panny Curtis, więc nie skojarzył tych dwóch faktów. Dan mu podziękował i wyszedł na zewnątrz.
- Mówił prawdę – poinformował mężczyzn, którzy wpatrywali się w niego z napięciem.
- Wypuści go pan, szeryfie? – zapytał z niezadowoleniem ten w kraciastej koszuli.
- Muszę. Nie jest przestępcą – przyznał.
- Szkoda, że nie można go zamknąć za głupotę – żałował Hank.
Pokręcili głowami i z ociąganiem się rozeszli. Dan Stevenson wszedł do swego biura i podszedł do celi. Otworzył ją bez słowa i poczekał, aż Simon wyjdzie.
- Jesteś wolny – stwierdził dobitnie. – Broszki ci nie oddam. Nie należy do ciebie, mimo wszystko. Jest własnością panny Curtis.
- Pójdę do niej i ją zaniosę – zaofiarował się mężczyzna.
- Ja się tym zajmę – szeryf powiedział to tak stanowczym tonem, że Simon Krent nie oponował. Szybko wyszedł na zewnątrz, ciesząc się z odzyskanej wolności. Odetchnął z ulgą. Bał się, że dzisiejszą noc spędzi w areszcie. Wiedział, że nie zasnąłby bez swej ulubionej poduszki.

* * * * *

Dan Stevenson zbliżał się do domu Elizabeth Curtis. Do wewnętrznej kieszonki kamizelki włożył ametystową broszkę. Nie mógł ukarać winnego, ale chciał zwrócić okradzionej kobiecie cenną pamiątkę. Wszedł na ganek i zmarszczył brwi. Poręcz, która wcześniej chwiała się w różne strony i groziła ułamaniem, teraz ani drgnęła. Ktoś ją fachowo naprawił. Z niechęcią pomyślał o człowieku, który go ubiegł. Momentalnie stracił dobry humor. Zastukał, patrząc z wyrzutem na poręcz, jakby to ona była wszystkiemu winna.
- Szeryfie – powitała go odrobinę zaskoczona Elizabeth.
- Panno Curtis – Dan uchylił kapelusza na powitanie. – Odnoszę ten drobiazg – sięgnął do kieszonki i podał jej misternie wykonaną broszkę.
Elizabeth westchnęła z zachwytem i uśmiechnęła z niedowierzaniem. Ostrożnie wzięła z jego ręki biżuterię, opuszkami palców dotykając wnętrza jego dłoni. Mimowolnie się zaczerwieniła. Chcąc pokryć zażenowanie, szybko powiedziała:
- Proszę wejść. Chciałabym się dowiedzieć, w jaki sposób odzyskał pan moją broszkę.
Dan chętnie skorzystał z zaproszenia. Wszedł, rejestrując, że w domu młodej kobiety panuje wzorowy ład i porządek.
- Właśnie zaparzyłam herbatę. Napije się pan?
- Chętnie.
Nie lubił herbaty, ale w tej chwili nie miał zamiaru się do tego przyznawać. Panna Curtis wskazała mu miejsce. Usiadł, przyglądając się, jak Elizabeth nalewa bursztynowy płyn do białych filiżanek, których brzegi zdobił cienki, złoty pasek. Wykonywała tę prozaiczną czynność z dużym wdziękiem, z którego w ogóle nie zdawała sobie sprawy. Patrzył coraz bardziej zauroczony. Aby przywołać się do porządku, opowiedział jej historię odzyskania broszki.
- Biedny Simon – zmartwiła się Elizabeth.
- Współczuje mu pani? – zdziwił się zaskoczony.
- Owszem – przyznała szczerze. – Jest teraz poszkodowany. Będę musiała z nim porozmawiać.
Dan skrzywił się nieznacznie. Sam nie wiedział dlaczego, ale ten pomysł wcale nie przypadł mu do gustu. Wiedziony impulsem zapytał bez zastanowienia:
- Kto naprawił poręcz?
- Poręcz?
- Na ganku – wyjaśnił, odstawiając filiżankę.
- Ach, to? Pan Tacher… Wstawiał mi szybę w oknie i zauważył, że poręcz się chwieje – powiedziała z lekkim uśmiechem. – Okiennicę też mi poprawił. Bardzo uczynny człowiek.
- Bardzo … – przyznał z niechęcią Dan. – Pójdę już. Dziękuję za herbatę.
Wyszedł szybko i nie oglądając się za siebie, poszedł w kierunku swego biura. Nie zauważył więc, że Elizabeth długo zwlekała z wejściem do domu po tym, jak pożegnała się z nim na ganku.
Szeryf o mało nie zderzył się z Adamem, który czekał na niego przed biurem. Weszli do środka.
- Słyszałem, że odzyskałeś broszkę panny Curtis – zagaił przyjaciel.
- Wieści szybko się rozchodzą – zauważył sucho Dan i usiadł rozdrażniony na krześle.
- Dowiedziałem się od Hanka – wyjaśnił spokojnie Adam, jednocześnie rejestrując zmiany w zachowaniu szeryfa.
- Byłeś w saloonie? Wcześnie jak na ciebie – stwierdził z przekąsem Stevenson.
- Wracałem z banku i spotkałem Hanka po drodze – wyjaśnił rzeczowo, ale na jego ustach już błąkał się kpiący uśmieszek.
- Co ty w ogóle robisz dzisiaj w mieście? – dalej drążył Dan, jakby nie słysząc jego odpowiedzi. – Miałeś jechać z braćmi na północne pastwisko. A może też chcesz naprawić poręcz jakiejś samotnej pannie …
Cartwright spojrzał na szeryfa, unosząc kąciki ust. Zauważył, że Dan jest w wyjątkowo kiepskim humorze i wszystko go drażni. Postanowił więc trochę go podręczyć. Podszedł bliżej i lewą rękę z nonszalancją oparł na biurku. Prawą trzymał za pasem z bronią.
- Zachowujesz się, jak mężczyzna, któremu w nocy … nie wyszło – zauważył z wiele mówiącym uśmiechem.
Szeryf wolno podniósł oczy na Adama, który mężnie wytrzymał jego morderczy wzrok.
- Jak zwykle, sama słodycz skapuje z twoich ust – zauważył cierpko przyjaciel.
- Staram się, jak mogę – Adam uśmiechnął się na tyle bezczelnie, że Dan zaczął rozważać opcję kontaktu swojej ręki z jego szczęką.
- Nie prowokuj mnie – ostrzegł zły jak osa.
Adam westchnął, usiadł naprzeciwko, odchylił się na krześle. Postanowił milczeć. Sekundy płynęły. Dan w tym czasie wstał, zbliżył do okna, spojrzał na przejeżdżające wozy. Potem podszedł do biurka, wyciągnął szufladę i zaraz ją zamknął.
- Dlaczego się nie odzywasz?
- Przecież miałem cię nie prowokować – usprawiedliwił się Adam.
- Świetnie – powiedział nieuważnie Dan i spojrzał z namysłem na strzelby wiszące na ścianie. Adam poszedł za jego wzrokiem. Doszedł do wniosku, że nie ma w nich nic interesującego. Wisiały w tym miejscu od dawna, także za czasów Roya. Zachowanie przyjaciela zaczęło go intrygować. Postanowił go dobić.
- Zakochałeś się? – zadał z pozoru niewinne pytanie.
- Oszalałeś? – żachnął się Dan, który nie chciał przyznać się nawet sam przed sobą, że Adam może mieć rację. – Lepiej mi powiedz, czy Joe zgodziłby się zostać moim zastępcą? – szybko zmienił temat.
- Mój braciszek ostatnio trochę się miota – powiedział oględnie Adam. – Taka odpowiedzialna funkcja mogłaby mu jednak pomóc w znalezieniu właściwej drogi.
- Uważasz, że się nadaje?
- Znasz go. Jest impulsywny i zadziorny, ale … można na niego liczyć w ważnych sprawach.
- W takim razie porozmawiam z nim.
- W następnym tygodniu są urodziny Billy’ego – napomknął Adam. – Pa organizuje piknik nad jeziorem. Zaprasza ciebie i siostrę.
- Podziękuj ojcu – poprosił Dan.
- Będziecie?
- Ja na pewno – zapewnił przyjaciel. – Jeśli chodzi o Kimberly, to trudno powiedzieć. Chciałem, aby poznała sąsiadów, ale ona niechętnie wychodzi z domu.
- Billy by się ucieszył…
- Billy? – Danowi nawet nie drgnęła powieka. – Spróbuję ją przekonać, ale niczego nie obiecuję.
Adam wyszedł na zewnątrz. Podszedł do Sporta. Poczuł na swojej twarzy ciepłe promienie słońca i na chwilę przymknął oczy. Sam nie wiedział dlaczego, ale po raz pierwszy od dawna zrobiło mu się jakoś lżej na duszy.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:22, 09 Paź 2014    Temat postu:

Mada godzina wklejenia Shocked ...ja przewracałam się na drugi bok Rolling Eyes ....a już się zastanawiałam co zabrać do tramwaju. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:03, 09 Paź 2014    Temat postu: Koniec i początek

Trzymam kciuki za Dana ,by nauczycielka zwróciła na niego uwagę..

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:55, 09 Paź 2014    Temat postu:

I Dan i nauczycielka się zakochali w sobie tylko jeszcze o tym nie wiedzą.
Adam jak zwykle złośliwy do bólu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:38, 09 Paź 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Stevenson spojrzał na Krenta wzrokiem, który był ciężki niczym ołów. Wciągnął głęboko powietrze, próbując opanować negatywne emocje.

Dan to prawdziwy profesjonalista i potrafi panować nad emocjami. Nieliczni to potrafią.
Mada napisał:
- Jesteś wolny – stwierdził dobitnie. – Broszki ci nie oddam. Nie należy do ciebie, mimo wszystko. Jest własnością panny Curtis.
- Pójdę do niej i ją zaniosę – zaofiarował się mężczyzna.
- Ja się tym zajmę – szeryf powiedział to tak stanowczym tonem, że Simon Krent nie oponował.

Proszę, jaki Krent chętny do pomocy. Że też przyszło mu coś takiego do głowy Rolling Eyes
Mada napisał:
Dan Stevenson zbliżał się do domu Elizabeth Curtis. (...) Wszedł na ganek i zmarszczył brwi. Poręcz, która wcześniej chwiała się w różne strony i groziła ułamaniem, teraz ani drgnęła. Ktoś ją fachowo naprawił. Z niechęcią pomyślał o człowieku, który go ubiegł. Momentalnie stracił dobry humor.

No, proszę ktoś tu jest zazdrosny Very Happy Dan może jeszcze sobie tego do końca nie uświadamia, ale to właśnie miłość. Skoro poręcz mu przeszkadza - to miłość. Natychmiast "znielubił" człowieka, który naprawił poręcz - to właśnie miłość. Zepsuty humor i to z powodu poręczy, jak również usłużnego człowieka - to miłość. Dan się zakochał i już. Very Happy
Mada napisał:
Nie lubił herbaty, ale w tej chwili nie miał zamiaru się do tego przyznawać. (...) Usiadł, przyglądając się, jak Elizabeth nalewa bursztynowy płyn do białych filiżanek, których brzegi zdobił cienki, złoty pasek. Wykonywała tę prozaiczną czynność z dużym wdziękiem, z którego w ogóle nie zdawała sobie sprawy. Patrzył coraz bardziej zauroczony

Zakochany jak nic. Herbatkę od której go odrzuca popija Very Happy i do tego zauroczony wgapia się w Elizabeth Very Happy
Mada napisał:
Nie zauważył więc, że Elizabeth długo zwlekała z wejściem do domu po tym, jak pożegnała się z nim na ganku.

Elżbietka też się zakochała Very Happy Ciekawa jestem jak oboje odkryją ten piękny fakt zakochania Very Happy
Mada napisał:
Cartwright spojrzał na szeryfa, unosząc kąciki ust. Zauważył, że Dan jest w wyjątkowo kiepskim humorze i wszystko go drażni. Postanowił więc trochę go podręczyć. Podszedł bliżej i lewą rękę z nonszalancją oparł na biurku. Prawą trzymał za pasem z bronią.
- Zachowujesz się, jak mężczyzna, któremu w nocy … nie wyszło – zauważył z wiele mówiącym uśmiechem.

Chciałabym obejrzeć tę scenę Very Happy
Mada napisał:
- Staram się, jak mogę – Adam uśmiechnął się na tyle bezczelnie, że Dan zaczął rozważać opcję kontaktu swojej ręki z jego szczęką.
- Nie prowokuj mnie – ostrzegł zły jak osa.

Dana faktycznie musi zżerać zazdrość skoro znowu myślał o wyładowaniu się na pięknej szczęce Adama Smile
Mada napisał:
- Dlaczego się nie odzywasz?
- Przecież miałem cię nie prowokować – usprawiedliwił się Adam.

Proszę, jak Adam grzeczny Laughing
Mada napisał:
- W następnym tygodniu są urodziny Billy’ego – napomknął Adam. – Pa organizuje piknik nad jeziorem. Zaprasza ciebie i siostrę.

Dobra okazja do lepszego poznania się Adama i Kim Smile
Mada napisał:
Adam wyszedł na zewnątrz. Podszedł do Sporta. Poczuł na swojej twarzy ciepłe promienie słońca i na chwilę przymknął oczy. Sam nie wiedział dlaczego, ale po raz pierwszy od dawna zrobiło mu się jakoś lżej na duszy.

Piękna scena. Adam chyba wraca do normalności. Zdaje się, że okres jego żałoby pomału mija.

Mada jak zwykle świetnie napisany odcinek. Szczególnie spodobały mi się uczucia miotające Danem. Czekam na ciąg dalszy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:31, 09 Paź 2014    Temat postu:

Mada napisał:
...Pokazał mi tę błyskotkę i powiedział, że to będzie dobry prezent dla narzeczonej. Kupiłem więc…
- Przecież ty nie masz narzeczonej – zauważył trzeźwo Dan.

No właśnie. Kupił na zaś? W sumie taki kasjer mógł tylko przecież powtórzyć to co powiedział mu Krent czyli wszystko...ale niech mu będzie. Był tak przerażony, że chyba niezdolny do kłamstwa.
Mada napisał:
. Poręcz, która wcześniej chwiała się w różne strony i groziła ułamaniem, teraz ani drgnęła. Ktoś ją fachowo naprawił.

Nie, nie!!! Tylko nie to!!! Taka szansa zmarnowana...poręcz naprawiona Crying or Very sad okiennice też Crying or Very sad olaboga! Mad
Mada napisał:

Z niechęcią pomyślał o człowieku, który go ubiegł.

A ja wręcz mam mordercze myśli. Evil or Very Mad
Mada napisał:

- Kto naprawił poręcz?
- Poręcz?
- Na ganku – wyjaśnił, odstawiając filiżankę.

Mam nadzieję, że dało jej do myslenia jego nagłe zainteresowanie poręczą. Rolling Eyes
[quote="Mada"]- Zachowujesz się, jak mężczyzna, któremu w nocy … nie wyszło – zauważył z wiele mówiącym uśmiechem. Shocked Laughing
Cała rozmowa przepiękna, pełna sarkazmu ze strony Adama. Ale widać że chłopcy się lubią Very Happy
Mada napisał:

- Zakochałeś się? – zadał z pozoru niewinne pytanie.
- Oszalałeś? – żachnął się Dan,

Tak, tak...Rolling Eyes
Mada napisał:
– Jeśli chodzi o Kimberly, to trudno powiedzieć. Chciałem, aby poznała sąsiadów, ale ona niechętnie wychodzi z domu.
- Billy by się ucieszył…
- Billy? – Danowi nawet nie drgnęła powieka.

Tak, tak...Rolling Eyes Billy chce koniecznie zobaczyć Kimberly... tzn. pewnie on też...

Czekam na piknik Rolling Eyes Mam nadzieję, że Kimberly przyjdzie. W sumie liczyłam na wdowę Nolan, ale ją ukatrupiłaś... tak jakbys zamykała wątki, trochę się zaniepokoiłam Surprised


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:48, 09 Paź 2014    Temat postu:

Zorino, przecież Elizabeth już jakiś czas temu zwróciła uwagę na Dana.

Camilo, zgadzam się w 100%. Smile

ADA, cieszę się, że fragment przypadł Ci do gustu.
ADA napisał:
Elżbietka też się zakochała Very Happy Ciekawa jestem jak oboje odkryją ten piękny fakt zakochania Very Happy

Chodzi mi po głowie pewien pomysł, ale pozbawiony krzty romantyzmu. Zobaczę, może coś z tego będzie. Rolling Eyes

Aga, Simon Krent jest największym idiotą w tym mieście, więc i jego poczynania są po prostu głupie. Po drugie, pewne wątki się kończą, a inne się rozwijają. Nie rozumiem, czym się niepokoisz. Confused

Aga napisał:
…liczyłam na wdowę Nolan, ale ją ukatrupiłaś...

Tak dla porządku – wdowę Nolan zabił Monster...Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 21:26, 09 Paź 2014    Temat postu:

Cytat:
do środka bezceremonialnie został wrzucony Simon Krent. Tuż za nim z bojową miną, otrzepując ręce, weszli dwaj miejscowi kowboje i barman z salonu Silver Dollar.
- Szeryfie, przyprowadziliśmy złodzieja – oznajmił mężczyzna w kraciastej koszuli.
- To on okradł pannę Curtis – wyjaśnił drugi, którego szyję zdobiła bordowa bandana.

Cytat:
Stevenson spojrzał na Krenta wzrokiem, który był ciężki niczym ołów. Wciągnął głęboko powietrze, próbując opanować negatywne emocje.

Chociaż szeryf stara się opanować emocje Very Happy
Cytat:
Pokazał mi tę błyskotkę i powiedział, że to będzie dobry prezent dla narzeczonej. Kupiłem więc…
- Przecież ty nie masz narzeczonej – zauważył trzeźwo Dan.
- Może kiedyś będę miał

Godna podziwu troska o przyszłość
Cytat:
Kasjer potwierdził zeznania Simona Krenta. Nic nie wiedział o włamaniu do panny Curtis, więc nie skojarzył tych dwóch faktów.

Mimo wszystko, cieszę się. Człowiek jest jedynie wolno myślący…
Cytat:
Ja się tym zajmę – szeryf powiedział to tak stanowczym tonem

No tak Very Happy Takie wizyty to przyjemność Very Happy
Cytat:
Wiedział, że nie zasnąłby bez swej ulubionej poduszki.

Rozczulił mnie Very Happy
Cytat:
Poręcz, która wcześniej chwiała się w różne strony i groziła ułamaniem, teraz ani drgnęła. Ktoś ją fachowo naprawił. Z niechęcią pomyślał o człowieku, który go ubiegł. Momentalnie stracił dobry humor. Zastukał, patrząc z wyrzutem na poręcz, jakby to ona była wszystkiemu winna.

Niedobra poręcz!
Cytat:
Nie lubił herbaty, ale w tej chwili nie miał zamiaru się do tego przyznawać. Panna Curtis wskazała mu miejsce. Usiadł, przyglądając się, jak Elizabeth nalewa bursztynowy płyn do białych filiżanek, których brzegi zdobił cienki, złoty pasek. Wykonywała tę prozaiczną czynność z dużym wdziękiem, z którego w ogóle nie zdawała sobie sprawy.

Miła scena Very Happy Wiele mówiąca i bardzo delikatna Very Happy
Cytat:
Wyszedł szybko i nie oglądając się za siebie, poszedł w kierunku swego biura. Nie zauważył więc, że Elizabeth długo zwlekała z wejściem do domu po tym, jak pożegnała się z nim na ganku.

Ciekawa jestem jaką prozaiczną, nieromantyczna scenę im szykujesz Smile
Cytat:
Miałeś jechać z braćmi na północne pastwisko. A może też chcesz naprawić poręcz jakiejś samotnej pannie …

Jaki złośliwy…
Cytat:
Zachowujesz się, jak mężczyzna, któremu w nocy … nie wyszło – zauważył z wiele mówiącym uśmiechem.

Drugi złośliwy… Muszą się lubić Laughing
Cytat:
Znasz go. Jest impulsywny i zadziorny, ale … można na niego liczyć w ważnych sprawach.

To dobrze, że Adam wierzy w swojego małego braciszka
Cytat:
W następnym tygodniu są urodziny Billy’ego – napomknął Adam. – Pa organizuje piknik nad jeziorem. Zaprasza ciebie i siostrę.

Zapowiada się ciekawie Very Happy
Cytat:
Poczuł na swojej twarzy ciepłe promienie słońca i na chwilę przymknął oczy. Sam nie wiedział dlaczego, ale po raz pierwszy od dawna zrobiło mu się jakoś lżej na duszy.

Ładna scena, Adam rzeczywiście zaczyna dostrzegać piękno świata Very Happy

Mada, bardzo ładny, ciekawy odcinek Very Happy Czytało się przyjemnie, z zainteresowaniem. Czekam na ciąg dalszy Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:40, 09 Paź 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Po drugie, pewne wątki się kończą, a inne się rozwijają. Nie rozumiem, czym się niepokoisz. Confused

Niepokoję się zamykaniem wątków...liczyłam na tarmoszenie ze strony wdówki, ale kaput Rolling Eyes ...potem Monstera...wyjechał Rolling Eyes barwna postać pastor...wyjechał Rolling Eyes czy został w tym mieście ktoś kto może wytarmosić Adama i Kimberly? Tudzież Billy'ego?

p.s. to nie są pytania retoryczne Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:43, 09 Paź 2014    Temat postu:

Adama i Kim mogą tarmosić. Małego Billy'ego w żadnym wypadku

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:48, 09 Paź 2014    Temat postu:

Adam, Billy i Kimberly już dostatecznie zostali doświadczeni przez los. Mam różne plany co do nich, niekoniecznie związane z ingerencją osób trzecich. Aga, wiem, że lubisz tarmoszenie, ale tym razem przyjdzie Ci się rozczarować. Przykro mi. Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:59, 09 Paź 2014    Temat postu:

Rozczarowanie? Mada wypluj to słowo. Surprised Przemawia przeze mnie wyłącznie niepokój Surprised o bliskie spotkanie ze słowem "koniec" Confused tylko i jedynie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 94, 95, 96  Następny
Strona 9 z 96

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin