Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Koniec i początek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 94, 95, 96  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:29, 20 Paź 2014    Temat postu:

Wyznanie miłości Adama bezapelacyjnie fantastyczne.
Potarmosić troszkę można, ale nie jednak nie za bardzo.
Podoba mi się postaci Billy'ego cieszę się, że nic mu się nie stało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:19, 21 Paź 2014    Temat postu:

Życzę miłej lektury. Smile

* * * * *

Dan, wracając do domu na kolację, natknął się na Nicholasa Fabreya, który zmierzał w stronę hotelu. Szeryf pozdrowił go zdawkowo z daleka, nie mając zamiaru ani się zatrzymywać, ani z nim rozmawiać. Niestety, elegancik miał inne plany. Podszedł do brata Kimberly, uchylając kapelusza.
- Czy zechciałby pan poświęcić mi chwilę swego cennego czasu? – zapytał dwornie.
- Jestem do pańskiej dyspozycji – odpowiedział Dan, usilnie walcząc ze sobą, aby nie parsknąć śmiechem.
- Wolałbym nie rozmawiać na ulicy – zastrzegł Nicholas, rozglądając się z wyraźnym niesmakiem.
- Możemy pójść do mojego biura – zaproponował szeryf, nie chcąc go zapraszać do swego domu.
Południowiec przystał na tę propozycję i po chwili obaj znaleźli się w środku. Farbrey usiadł, zdejmując rękawiczki. Przyjrzał się bratu Kimberly, jakby oceniając, na ile może być z nim szczery.
- Chodzi o pańską siostrę – zaczął bez wstępów.
- Domyśliłem się …
- Kimberly nie jest stworzona do takiego życia – zauważył, wykonując bliżej nieokreślony ruch ręką.
- Jakiego? – Dan jak zwykle domagał się szczegółów.
- Mieszkając z panem, pełni funkcję służącej, sprzątaczki, praczki – powiedział, patrząc na Stevensona niemal z potępieniem. – To ciężka, fizyczna praca. Nie powinna tak się zamęczać. Rozmawiałem z nią i …
- Kimberly się skarżyła? – przerwał mu Dan.
- Oczywiście, że nie – zaprzeczył zaskoczony. – Chyba słabo zna pan swoją siostrę, skoro posądza ją o takie rzeczy. Ona bardzo rzadko narzeka na cokolwiek.
- Wiem o tym – zauważył zimnym głosem szeryf.
- W takim razie powinien pan wiedzieć również i o tym, że przez ostatnie dwa lata pańska siostra żyła w zupełnie innym świecie. Jej jedyną pracą było spędzanie czasu z panią Halloran, czytanie jej książek, nalewanie herbaty, towarzyszenie podczas spacerów.
- Panie Fabrey, do czegoś pan zmierza? – zapytał wprost Dan. – Może już wystarczy tych wstępów i przejdzie pan do sedna sprawy?
- Jak pan sobie życzy – ucieszył się Nicholas. – Chciałbym, żeby pańska siostra wróciła ze mną na Południe. Jako moja narzeczona – dodał, skłoniwszy głowę.
- A ja chciałbym, żeby jak najszybciej wyjechał pan z miasta. Rzecz jasna bez mojej siostry – uzupełnił z równym wdziękiem.
Po tych słowach zapadła cisza.
- Rozumiem – Fabrey podniósł się z krzesła z miną pokerzysty. – Na szczęście Kimberly jest dorosła i to ona podejmie decyzję.
Gdy zamknęły się za nim drzwi, Dan kopnął z całej siły krzesło, które stało mu na drodze. Usłyszał suchy trzask, ale nawet nie spojrzał na dzieło zniszczenia. Nasunął głęboko na oczy kapelusz i wypadł na zewnątrz. Jak na złość klucz w drzwiach nie chciał się przekręcić. Miał ochotę komuś przyłożyć. Niestety, po drodze do domu nikt chętny się nie napatoczył. Dotarł bez przeszkód. Usiadł przy stole, ostentacyjnie wpatrując się w widok za oknem. Ani razu nie spojrzał na Kimberly, która zauważyła jego zły humor i cicho westchnęła zrezygnowana. Kolację jedli w kompletnej ciszy, jeśli nie liczyć dźwięku sztućców i brzęku odstawianych naczyń. Kim próbowała nawiązać rozmowę, ale brat odpowiadał monosylabami. W końcu poszedł do swego pokoju. Ona z kolei usiadła w salonie i zajęła się haftowaniem monogramu na chusteczce. Zaczęła od fantazyjnie wykręconej litery „A”. Biała, jedwabna nić delikatnie połyskiwała. W pewnej chwili odłożyła robótkę. Przypomniała sobie, że dwa dni temu obiecała pożyczyć Elizabeth egzemplarz „Dwóch panów z Werony” Williama Szekspira. Wyleciało jej to z pamięci. Odszukała książkę i sięgnęła po szal.
- Dokąd się wybierasz? – zatrzymał ją głos Dana.
- Do Elizabeth – poinformowała spokojnie.
- Robi się ciemno – zauważył, zerkając w okna.
- Zaniosę jej tylko książkę i zaraz wracam – starała się go uspokoić.
- Mam lepszą propozycję. Właśnie wychodzę na obchód i mogę do niej wstąpić po drodze.
- Dobrze – zgodziła się bez protestów. – Przekaż jej książkę i powiedz, że przyjdę do niej jutro po obiedzie.
- To wszystko? – zatrzymał się na chwilę przy drzwiach.
- Będziesz się jutro widział z Adamem?
- Być może.
- Kiedy go zobaczysz, przekaż mu wiadomość.
- Jaką?
- Niech powie Billy’emu, że zostaję w Virginia City.
Dan spojrzał na nią zaskoczony, ale po chwili jego twarz zajaśniała uśmiechem.
- Kocham cię, siostrzyczko – powiedział uszczęśliwiony.
Pocałował ją w policzek i wyszedł na zewnątrz, wesoło pogwizdując. Humor zmienił mu się diametralnie. Fabrey mógł się wdzięczyć, ile wlezie. Jego siostra podjęła już decyzję. Nie miała zamiaru wyjeżdżać. Domyślał się, że nie chodziło jej tylko o Billy’ego, ale na razie nie chciał zmuszać jej do zwierzeń. Wolał poczekać, aż sama mu o wszystkim opowie. Być może na razie nie zdawała sobie sprawy ze swoich uczuć, ale był pewien, że wkrótce to się zmieni. Uśmiechnął się zadowolony. Z daleka zobaczył światło w domku nauczycielki. Ostatnio sporo się działo i nie miał ani czasu, ani okazji, aby się z nią spotkać. Pretekst z książką był całkiem niezły. Na urodzinowym pikniku ich znajomość się zacieśniła. Zaczęli sobie mówić po imieniu zaraz po tym, jak Adam i Kim wpadli na ten sam pomysł.
Zdjął kapelusz i zastukał do drzwi. Elizabeth pojawiła się po upływie kilku sekund.
- Dan … - przywitała go zaskoczona, poprawiając delikatnym ruchem grzywkę.
- Kimberly przesyła ci książkę – podał jej ładnie oprawiony egzemplarz.
- Nareszcie będę mogła to przeczytać – zauważyła zadowolona. – Lubisz komedie Szekspira?
Dan nie chciał się przyznać do swej ignorancji w tym względzie, ale kłamać też nie zamierzał. Nagle do jego nozdrzy dotarł intensywny zapach. Pociągnął nosem.
- Mleko! – krzyknęła wystraszona Elizabeth i rzuciła się w stronę kuchni.
Dan wykorzystał okazję, wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Pomyślał, że szczęście mu sprzyja. Nie miał jednak pojęcia, że od chwili, gdy stanął na ganku panny Curtis, śledziły go pewne ciekawskie oczy. Ich właścicielką była Hilary Irons, ukryta za firanką sąsiedniego domu. Widziała, że szeryf podał coś nauczycielce („Zapewne jakiś prezent”), a później bezceremonialnie przestąpił próg jej domu, mimo iż pora była zbyt późna na przyjmowanie gości, zwłaszcza mężczyzn. Pani Irons była od kilku lat mężatką. Jej mąż okazał się safandułą i nudziarzem. Całe życie marzyła o kimś silnym i zdecydowanym. Żałowała, że się pospieszyła. Gdyby poczekała, być może miałaby szansę na małżeństwo z mężczyzną pokroju Dana Stevensona.

* * * * *

Następnego dnia Kimberly, nie spiesząc się, wracała z zakupami do domu. Wiedziała, że musi spotkać się dziś z Nicholasem i poinformować go o swojej decyzji. I tak kazała mu długo czekać, a on z pewnością niecierpliwił się, aby wrócić na plantację. Tylko dobre maniery nie pozwalały mu okazywać niezadowolenia. Znała go i wiedziała, że prędzej dałby sobie rękę uciąć, niż uraziłby kobietę. Przechodząc obok poczty, zaczepiła spódnicą o wystający gwóźdź. Zatrzymała się, aby odczepić materiał i wtedy do jej uszu dobiegły słowa rozmowy. Osób nie widziała, ale je słyszała. Jeden głos rozpoznała bez trudu, należał do eleganckiej pani Irons.
- Wyobraża sobie pani! Wpuściła go do domu o tej porze! Przecież wszyscy wiedzą, że mieszka sama.
- Skoro naraziła się na plotki, nie szanuje swojej reputacji – stwierdziła nosowym głosem jakaś kobieta. Kimberly po chwili skojarzyła sobie, że to może być żona właściciela kopalni – pani White. Zamarła, zastanawiając się, o kim mówią te dwie kobiety.
- Przyznaję, nasz szeryf jest przystojnym mężczyzną, ale przyjmowanie jego wizyt o tak późnej porze może kojarzyć się tylko z jednym – znacząco zniżyła głos pani Irons.
- Trudno się z panią nie zgodzić. Gdy był zaręczony z naszą Ann, zawsze zachowywał się bez zarzutu. Zresztą moja córeczka nie pozwoliłaby sobie na skandal – stwierdziła pani White, jakby zapominając o bójce Ann z panią Nolan i to w samym środku miasta.
- Wracając do sprawy, uważam, że Elizabeth Curtis powinna się zastanowić nad tym, czy chce nadal pracować jako nauczycielka. Może woli być utrzymanką – dokończyła zjadliwie pani Irons.
Wyszły zza rogu, stając nos w nos z siostrą Dana, której wzrok nie wróżył nic dobrego. Obie kobiety, jak na zawołanie, rozpierzchły się – każda w przeciwną stronę. Panie przyspieszyły kroku, jakby w obawie, że Kimberly będzie chciała ścigać którąkolwiek z nich. Bynajmniej, nie miała takiego zamiaru. W lot podjęła decyzję i wparowała do biura Dana. Obaj z Josephem Cartwrightem pochylali się nad jakąś mapą, zażarcie nad czymś dyskutując. Nawet jej nie zauważyli. Dopiero, kiedy chrząknęła znacząco, podnieśli głowy zaskoczeni. Joe się uśmiechnął. Widok pięknej kobiety zawsze wywoływał w nim taki odruch.
- Kimberly, możemy porozmawiać później? – poprosił Dan. – Teraz jesteśmy trochę zajęci.
- Nie, nie możemy – stwierdziła ostro. – To ważne.
Szeryf uniósł brwi ze zdziwieniem. Jego spokojna do tej pory siostra spoglądała na niego z gniewem. Joe powiedział, że pójdzie porozmawiać z właścicielem banku i ustali szczegóły dotyczące przewozu pieniędzy. Nim się obejrzeli, już go nie było.
- Co się stało? – zapytał Dan, niemal siłą sadzając Kimberly na krześle.
- Wiesz, że przyjaźnię się z Elizabeth i życzę jej jak najlepiej.
- Bardzo mnie to cieszy – podkreślił ostatnie słowo.
- Zaraz przestaniesz się cieszyć – stwierdziła. – Swoim zachowaniem naraziłeś tę dziewczynę na obmowy i plotki. Przez ciebie może stracić pracę.
- O czym ty mówisz? – zdumienie malujące się na jego twarzy nie mogło być udawane.
- Pani Irons opowiada o tym, że Elizabeth jest twoją … kochanką – powiedziała, czekając na jego reakcję.
- Co takiego?! – wrzasnął, zrywając się z miejsca.
- Mówiła, że odwiedzasz Elizabeth nocą …
- Nie wierzę – Dan przejechał dłonią po twarzy. – To jakieś brednie!
- Przecież nie wyssała sobie tego z palca – stwierdziła zakłopotana. – Musiała coś widzieć i może źle to zinterpretowała.
Dan zatrzymał się z ręką na brodzie. Przypomniał sobie wczorajszy obchód. Wszedł do Elizabeth, chcąc z nią dłużej porozmawiać. Przypalone mleko było tylko pretekstem. Jeśli pani Irons to widziała …….
- Rozmawiałaś z Elizabeth? – chciał wiedzieć.
- Jeszcze nie.
- W takim razie nic jej nie mów – poprosił. – Postaram się to załatwić.
- Co chcesz zrobić? – zaniepokoiła się nie na żarty.
- Muszę uciąć pogawędkę z panią Irons – oznajmił z dziwnym wyrazem twarzy. Jego wzrok nie wróżył niczego dobrego i Kimberly zaczęła się obawiać, czy Dan nie posunie się za daleko w wyjaśnianiu całej sprawy. Znała to spojrzenie. Zazwyczaj kończyło się na bójce lub karczemnej awanturze. Tym razem chodziło o kobietę ze zbyt długim językiem. Miała nadzieję, że brat postawi na rozsądek i dyplomację.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:22, 21 Paź 2014    Temat postu:

Ależ Ty pastwisz się nad moim brakiem cierpliwości oczywiście mimowolnie...

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Wto 20:22, 21 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:29, 21 Paź 2014    Temat postu:

Aga, pomyśl sobie, że tu niczego nie ma. Laughing Będzie Ci lżej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:31, 21 Paź 2014    Temat postu:

Pomyśleć kiedy tam tyle linijek Laughing za późno....już w myślach obczajam wygodne miejsce stojące i minimalizm w plecaku. Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:32, 21 Paź 2014    Temat postu:

A to podłe plotkarki.
Niech Dan to szybko załatwi


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:33, 21 Paź 2014    Temat postu: Koniec i początek

Denerwuje mnie ten laluś Nicolas.
I znowu pojawiły się wstrętne ,stare plotkary.
I pisałam już ,że uwielbiam Dana ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:35, 21 Paź 2014    Temat postu:

Aga napisał:
...już w myślach obczajam wygodne miejsce stojące i minimalizm w plecaku. Rolling Eyes

Nie wiem dlaczego, ale zawsze, kiedy pisałaś o swych podróżach do pracy, wyobrażałam sobie, że wygodnie siedzisz, a nie stoisz. Rolling Eyes


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:38, 21 Paź 2014    Temat postu: Re: Koniec i początek

zorina13 napisał:
I znowu pojawiły się wstrętne ,stare plotkary.

Zorino, one rzeczywiście są okropne, ale nie stare. Pani Irons pewnie by Cię udusiła za takie określenie. Laughing
Cieszę się, że Dan wzbudza Twoją sympatię.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Wto 20:39, 21 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 20:39, 21 Paź 2014    Temat postu:

też zawsze byłam przekonana, że Aga sobie spokojnie siedzi, zatopiona w lekturze, nie zwracając uwagi na studentów tłoczących się nad jej głową Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:57, 21 Paź 2014    Temat postu:

Kiedy nawet siądę to na chwilę bo zaraz wsiada jakaś staruszka, skutkiem tego wolę wcisnąć się w jakiś kąt, ale wygodny kąt oznacza brak rurki. Dzisiaj zaczęłam liczyć rurki w nowym i starym tramwaju....wniosek: stare tramwaje są bardziej przyjazne dla stojących. Zdarzało mi się stać w tłumie a rurka poziomo wysoko, pionowe poza zasięgiem Evil or Very Mad ale dość o tramwajach, które nie mogą zdominować fragmentu Mady Laughing

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:02, 21 Paź 2014    Temat postu:

Mada napisał:
- Kimberly nie jest stworzona do takiego życia – zauważył, wykonując bliżej nieokreślony ruch ręką.
- Jakiego? – Dan jak zwykle domagał się szczegółów.
- Mieszkając z panem, pełni funkcję służącej, sprzątaczki, praczki – powiedział, patrząc na Stevensona niemal z potępieniem. – To ciężka, fizyczna praca. Nie powinna tak się zamęczać. Rozmawiałem z nią i …

Elegancik jest wyjątkowo irytujący. Dan wykazał się dużą cierpliwością.
Mada napisał:
- Panie Fabrey, do czegoś pan zmierza? – zapytał wprost Dan. – Może już wystarczy tych wstępów i przejdzie pan do sedna sprawy?
- Jak pan sobie życzy – ucieszył się Nicholas. – Chciałbym, żeby pańska siostra wróciła ze mną na Południe. Jako moja narzeczona – dodał, skłoniwszy głowę.
- A ja chciałbym, żeby jak najszybciej wyjechał pan z miasta. Rzecz jasna bez mojej siostry – uzupełnił z równym wdziękiem.

Piękna i celna riposta
Mada napisał:
Miał ochotę komuś przyłożyć. Niestety, po drodze do domu nikt chętny się nie napatoczył. Dotarł bez przeszkód. Usiadł przy stole, ostentacyjnie wpatrując się w widok za oknem. Ani razu nie spojrzał na Kimberly, która zauważyła jego zły humor i cicho westchnęła zrezygnowana. Kolację jedli w kompletnej ciszy, jeśli nie liczyć dźwięku sztućców i brzęku odstawianych naczyń

Z Dana niezły nerwus. Dobrze, że nikt mu się nie napatoczył.
Mada napisał:
- Niech powie Billy’emu, że zostaję w Virginia City.
Dan spojrzał na nią zaskoczony, ale po chwili jego twarz zajaśniała uśmiechem.
- Kocham cię, siostrzyczko – powiedział uszczęśliwiony.
Pocałował ją w policzek i wyszedł na zewnątrz, wesoło pogwizdując. Humor zmienił mu się diametralnie.

A nie można tak było od razu porozmawiać z siostrzyczką? Wtedy nie musiałby się tak denerwować
Mada napisał:
Jego siostra podjęła już decyzję. Nie miała zamiaru wyjeżdżać. Domyślał się, że nie chodziło jej tylko o Billy’ego, ale na razie nie chciał zmuszać jej do zwierzeń. Wolał poczekać, aż sama mu o wszystkim opowie. Być może na razie nie zdawała sobie sprawy ze swoich uczuć, ale był pewien, że wkrótce to się zmieni. Uśmiechnął się zadowolony.

Wszystko jest na dobrej drodze. Będę czekać cierpliwie na rozwój sytuacji
Mada napisał:
Pani Irons była od kilku lat mężatką. Jej mąż okazał się safandułą i nudziarzem. Całe życie marzyła o kimś silnym i zdecydowanym. Żałowała, że się pospieszyła. Gdyby poczekała, być może miałaby szansę na małżeństwo z mężczyzną pokroju Dana Stevensona.

A to babsztyl. Mąż nudziarz i safanduła? To po co za niego wychodziła? Od Dana niech się trzyma z daleka.
Cytat:
- Muszę uciąć pogawędkę z panią Irons – oznajmił z dziwnym wyrazem twarzy. Jego wzrok nie wróżył niczego dobrego i Kimberly zaczęła się obawiać, czy Dan nie posunie się za daleko w wyjaśnianiu całej sprawy. Znała to spojrzenie. Zazwyczaj kończyło się na bójce lub karczemnej awanturze. Tym razem chodziło o kobietę ze zbyt długim językiem. Miała nadzieję, że brat postawi na rozsądek i dyplomację.

Kim niechcący podsłuchała rozmowę obu kobiet. Dobrze się stało, bo przynajmniej Dan będzie mógł zdusić plotki w zarodku. Mam nadzieję, że Dan faktycznie postawi na rozsądek, choć trudno zachować rozsądek w kontaktach z kimś, kto rozsądkiem nie grzeszy
Mada Twoje opowiadanie bardzo wciąga. Czekam więc z niecierpliwością na ciąg dalszy. Ciekawa jestem jak Dan poradzi sobie z babsztylem i czy elegancik nie chowa jakiejś niespodzianki w zanadrzu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:13, 21 Paź 2014    Temat postu:

ADA napisał:
Ciekawa jestem jak Dan poradzi sobie z babsztylem i czy elegancik nie chowa jakiejś niespodzianki w zanadrzu

Co do elegancika, to mogę Cię uspokoić, że wyjedzie najbliższym dyliżansem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 23:15, 21 Paź 2014    Temat postu:

Cytat:
- Czy zechciałby pan poświęcić mi chwilę swego cennego czasu? – zapytał dwornie.
- Jestem do pańskiej dyspozycji – odpowiedział Dan, usilnie walcząc ze sobą, aby nie parsknąć śmiechem.
- Wolałbym nie rozmawiać na ulicy – zastrzegł Nicholas, rozglądając się z wyraźnym niesmakiem.
- Możemy pójść do mojego biura

Azaliż, czyżby plebs mijający go niegodny był usłyszeć choć błahostkę z tej rozmowy?
Cytat:
- W takim razie powinien pan wiedzieć również i o tym, że przez ostatnie dwa lata pańska siostra żyła w zupełnie innym świecie. Jej jedyną pracą było spędzanie czasu z panią Halloran, czytanie jej książek, nalewanie herbaty, towarzyszenie podczas spacerów.

Nie brzmi to zachęcająco Very Happy
Cytat:
Chciałbym, żeby pańska siostra wróciła ze mną na Południe. Jako moja narzeczona – dodał, skłoniwszy głowę.
- A ja chciałbym, żeby jak najszybciej wyjechał pan z miasta. Rzecz jasna bez mojej siostry – uzupełnił z równym wdziękiem.

I nici z błogosławieństwa Very Happy
Cytat:
Miał ochotę komuś przyłożyć. Niestety, po drodze do domu nikt chętny się nie napatoczył.

Szczęście mieli mieszkańcy Wink
Cytat:
Zaczęła od fantazyjnie wykręconej litery „A”.

Jak sądzę, na innej chusteczce niedługo pojawi się monogram „K.C”
Cytat:
Niech powie Billy’emu, że zostaję w Virginia City.
Dan spojrzał na nią zaskoczony, ale po chwili jego twarz zajaśniała uśmiechem.
- Kocham cię, siostrzyczko – powiedział uszczęśliwiony.

To dobrze Very Happy
Cytat:
Zaczęli sobie mówić po imieniu zaraz po tym, jak Adam i Kim wpadli na ten sam pomysł.

W tych czasach… to była duża zażyłość Very Happy
Cytat:
Ich właścicielką była Hilary Irons, ukryta za firanką sąsiedniego domu. Widziała, że szeryf podał coś nauczycielce („Zapewne jakiś prezent”), a później bezceremonialnie przestąpił próg jej domu, mimo iż pora była zbyt późna na przyjmowanie gości, zwłaszcza mężczyzn. Pani Irons była od kilku lat mężatką. Jej mąż okazał się safandułą i nudziarzem. Całe życie marzyła o kimś silnym i zdecydowanym. Żałowała, że się pospieszyła.

Jej mąż być może również żałuje. Pewnie myśli sobie wieczorem, ze jego żona okazała się być intrygantką i sekutnicą… Albo co wieczór patrzy na nią i zachwyca się jej silną osobowością Very Happy
Cytat:
Tylko dobre maniery nie pozwalały mu okazywać niezadowolenia. Znała go i wiedziała, że prędzej dałby sobie rękę uciąć, niż uraziłby kobietę.

Miło z jego strony
Cytat:
Trudno się z panią nie zgodzić. Gdy był zaręczony z naszą Ann, zawsze zachowywał się bez zarzutu. Zresztą moja córeczka nie pozwoliłaby sobie na skandal – stwierdziła pani White, jakby zapominając o bójce Ann z panią Nolan i to w samym środku miasta.

Właśnie, jak się sprawuje Annie? Laughing
Cytat:
Muszę uciąć pogawędkę z panią Irons – oznajmił z dziwnym wyrazem twarzy. Jego wzrok nie wróżył niczego dobrego i Kimberly zaczęła się obawiać, czy Dan nie posunie się za daleko w wyjaśnianiu całej sprawy. Znała to spojrzenie. Zazwyczaj kończyło się na bójce lub karczemnej awanturze. Tym razem chodziło o kobietę ze zbyt długim językiem. Miała nadzieję, że brat postawi na rozsądek i dyplomację.

I tu jestem BARDZO CIEKAWA jak postąpi Dan. Naprawdę Very Happy Ja nie miałam pomysłu na taki kazus … i dalej nie mam Very Happy

Bardzo ciekawy odcinek, pojawiło się kilka nowych, barwnych postaci kobiecych Smile Ciekawa jestem jak się dalej wszystko rozwinie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:10, 22 Paź 2014    Temat postu:

Mada napisał:
- Jak pan sobie życzy – ucieszył się Nicholas. – Chciałbym, żeby pańska siostra wróciła ze mną na Południe. Jako moja narzeczona – dodał, skłoniwszy głowę.
- A ja chciałbym, żeby jak najszybciej wyjechał pan z miasta. Rzecz jasna bez mojej siostry – uzupełnił z równym wdziękiem.

Ależ pięknie mu się zripostował W sumie nie mam nic do Fabrey'a. Facet z innego świata, wychowany prawdopodobnie w zupełnie innych warunkach, nieznający problemów maluczkich chce zapewnić dostatek kobiecie, którą kocha (czyt.: pragnie posiadać). Ale niech lepiej odjedzie najbliższym dyliżansem.
Mada napisał:

- Dokąd się wybierasz? – zatrzymał ją głos Dana.
- Do Elizabeth – poinformowała spokojnie.
- Robi się ciemno – zauważył, zerkając w okna.
- Zaniosę jej tylko książkę i zaraz wracam – starała się go uspokoić.
- Mam lepszą propozycję. Właśnie wychodzę na obchód i mogę do niej wstąpić po drodze.

Wierzę oczywiście w to, że troszczy się o siostrę, ale... ciekawe czy mocno maskował radość, że wyręczy Kim.
Mada napisał:
Ich właścicielką była Hilary Irons, ukryta za firanką sąsiedniego domu. Widziała, że szeryf podał coś nauczycielce ([i]

Nie, nie i jeszcze raz nie! Dlaczego zawsze muszą się znaleźć jakieś wścibskie oczy? Normalnie nic się nie ukryje.
Mada napisał:
Przechodząc obok poczty, zaczepiła spódnicą o wystający gwóźdź.

Jak to taki gwoździk może przyczynić się do zdobycia informacji...
Mada napisał:

- Wyobraża sobie pani! Wpuściła go do domu o tej porze! Przecież wszyscy wiedzą, że mieszka sama.
- Skoro naraziła się na plotki, nie szanuje swojej reputacji – stwierdziła nosowym głosem jakaś kobieta.

Co za plotkarki! Nadają jak katarynki!
Mada napisał:

Joe się uśmiechnął. Widok pięknej kobiety zawsze wywoływał w nim taki odruch.

Cały Joe, nigdy się nie zmieni.
Mada napisał:

- Muszę uciąć pogawędkę z panią Irons – oznajmił z dziwnym wyrazem twarzy. Jego wzrok nie wróżył niczego dobrego i Kimberly zaczęła się obawiać, czy Dan nie posunie się za daleko w wyjaśnianiu całej sprawy. Znała to spojrzenie. Zazwyczaj kończyło się na bójce lub karczemnej awanturze. Tym razem chodziło o kobietę ze zbyt długim językiem. Miała nadzieję, że brat postawi na rozsądek i dyplomację.

Dla mnie Dan może aresztować panią Irons... Dyplomatycznie rzecz jasna...znaleźć jakiś powód...chociaż zniesławianie to dobry powód ...albo mniej dyplomatycznie...no nie wiem... zastraszyć? Zirytowała mnie na maksa, chciałabym ją zobaczyć idącą w kajdankach przez pół miasta.

Wydaje mi się, że nastąpiła nieciekawa sytuacja. Wyobrażam sobie takie rozwiązania. Będą chcieli zwolnić Elizabeth.... Dan oświadczy się by uciąć plotki i Elizabeth trudno będzie uwierzyć w miłość....Dan zrobi .....coś...ale nie mam pojęcia co. Gdybam sobie ....Rolling Eyes

A teraz pomarudzę....ekm...czy zobaczę plotkarki w kajdankach idących przez pół miasta?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Śro 16:12, 22 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 94, 95, 96  Następny
Strona 14 z 96

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin