Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawdziwy przyjaciel
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:42, 21 Lip 2014    Temat postu:

Joe i Lawinia? Różnie może być, Joe jest bardzo zmienny, ale w końcu chyba się ustatkuje. Alison się miota, wspomnienia jej dokuczają, zatruwają życie. Tyle złego przeszła w tak krótkim czasie. Chyba nigdy nie zapomni. Nadal nie wyjaśniło się, kto chciał ją zabić ... myślę, że jest w niebezpieczeństwie. Adam i Ben. Też trudne relacje. Wychodzi, że Adam wszedł w okres młodzieńczego buntu, ucieczki z domu ... ale nie jest to takie zabawne, kiedy człowiek uświadomi sobie, że on w dzieciństwie i wczesnej młodości zastępował ojca młodszym braciom. Bo przecież Ben musiał ich wyżywić, zapewnić im dach nad głową. Często wyjeżdżał. A wtedy Adam musiał zachowywać się jak dorosły facet ... On nigdy nie miał, tego co mieli Hoss i Joe - poczucia, że ktoś mu pomoże, że nim się opiekuje, kiedy taty nie ma w domu ... Nie miał wesoło. Chyba w książkach szukał ucieczki od trosk codziennego życia. Sporo ich miał.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 16:44, 21 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:15, 21 Lip 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
Nadal nie wyjaśniło się, kto chciał ją zabić ... myślę, że jest w niebezpieczeństwie.

Wyjaśni się, ale nie tak szybko. Będę dozować informacje. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:41, 21 Lip 2014    Temat postu:

Czyli nieprędko się dowiemy Evil or Very Mad będzie mnie to męczyć Mada....oj....jak Ty zniesiesz moje cierpienie Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:44, 21 Lip 2014    Temat postu:

Jak? Z uśmiechem na twarzy i współczuciem w sercu. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:48, 21 Lip 2014    Temat postu:

Czułam, że coś w ten deseń powiesz Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:11, 22 Lip 2014    Temat postu:

Bardzo tajemnicza sytuacja, kto mógł zaatakować Alison?
Kot - jak anioł stróż.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:32, 22 Lip 2014    Temat postu:

* * * * *

Dwa dni później
Adam spożywał obiad w hotelowej restauracji, gdy niespodziewanie dosiadł się do niego Hoss. Z ponurą miną przyglądał się zawartości Adamowego talerza.
- Zjesz ze mną? – zaproponował starszy brat.
- Jadłem w domu. Ty też powinieneś – stwierdził Hoss.
Adam nie skomentował słów młodszego brata i nie przerwał posiłku.
- Powinieneś wrócić – powiedział po chwili milczenia Hoss. – Pa jest w fatalnym nastroju.
- I dobrze – Adam był nieubłagany.
- Jak możesz tak mówić? – obruszył się dobroduszny olbrzym.
- Mogę – stwierdził twardo Adam. – Po tym, co zrobił …
- Pa chciał ci tylko pomóc – przerwał mu szybko brat.
- Hoss … - Adam odłożył sztućce i spojrzał bratu prosto w oczy. – Ja to rozumiem, naprawdę – przyznał z ciężkim sercem. – Wiem, co nim kierowało, ale w tej chwili nie potrafię znaleźć w sobie wybaczenia. Po prostu nie umiem.
Hoss pokiwał głową bardziej ze współczuciem, niż zrozumieniem. Założył kapelusz, zawahał się, po czym podszedł do Adama i położył swą dużą dłoń na jego ramieniu.
- Brakuje mi ciebie – wyznał, zaciskając usta, aby nie okazać wzruszenia.
Odszedł ciężkim krokiem. Adam patrzył za nim, dopóki brat nie zniknął za drzwiami. On również odczuwał ciężar i wcale nie było mu łatwo żyć z dala od Ponderosy. Oczywiście, nieraz wyjeżdżał, załatwiał interesy, spędzał tygodnie na spędach, nocował w hotelach, ale teraz było inaczej. Mógł być w domu, ale tego nie chciał. Wyjechał powodowany złością. Wzburzenie minęło, ale żal pozostał i jątrzył jego duszę.
Wrócił do pokoju, zastanawiając się, co zrobić z resztą dnia. Usłyszał pukanie do drzwi. Podszedł, mając nadzieję, że zdarzy się cud i ujrzy Alison. Cud nie nastąpił. Za drzwiami stał Joe, jedną ręką opierając się o futrynę.
- Nie wpuścisz mnie? – zdziwił się, widząc, że Adam patrzy na niego z nachmurzonym czołem.
- Wejdź.
- Odstawiłeś niezły numer - Joe wszedł i rozejrzał się po pokoju.
- Niby ja?
- Trzeba przyznać, że Pa się nie popisał – stwierdził Joseph, podchodząc do okna.
- Usiądziesz? – zaproponował Adam.
- Nie, na dole czeka na mnie Lawinia – powiedział z promiennym uśmiechem.
- To po co przyszedłeś?
- Z dwóch powodów – poinformował go rzeczowym tonem. – Po pierwsze, uważam, że postąpiłeś słusznie. Każdy by się wściekł na twoim miejscu. Ja na pewno – przyznał bez wahania. – A po drugie, Alison prosiła, abym ci przekazał ten liścik.
Joe wyciągnął w kierunku Adama kopertę, a gdy brat chciał ją wziąć, szybko schował ją za swoimi plecami i wyszczerzył zęby.
- Coś mi się chyba należy za doręczenie – zauważył błyskotliwie.
- Owszem – przyznał ze spokojem Adam i uśmiechnął bezczelnie. - Nie wyjawię Lawinii, z jakiego powodu Pa wlepił ci karne sprzątanie stajni.
- Umiesz się targować – westchnął zawiedziony Joe i położył liścik na stoliku.
Gdy zniknął za drzwiami, Adam czym prędzej otworzył kopertę. Już raz dostał wiadomość od Alison i wtedy zawalił się cały jego świat. Szybko przebiegł oczyma dwie linijki tekstu i od razu się uspokoił. Alison prosiła go o spotkanie.
Czekała na niego w ogrodzie, przechadzając się między drzewami. Gdy podszedł bliżej, zauważył, że jest zdenerwowana.
- Muszę ci o czymś powiedzieć – zaczęła poważnym tonem.
- Tylko nie to – zaprotestował Adam. – Kilka dni temu ojciec użył tych samych słów i skończyło się fatalnie.
- Właśnie o to mi chodzi – wyjaśniła ożywiona. – Joe powiedział, że wyprowadziłeś się z domu.
- Mój braciszek nie umie trzymać języka za zębami – stwierdził niezadowolony.
- Nie wiń go, on jest po twojej stronie – Alison usiłowała bronić młodego Cartwrighta. – W przeciwieństwie do mnie …
- Jak to? – zdziwił się, nic nie rozumiejąc.
- Uważam, że popełniłeś błąd – spojrzała mu w oczy z nachmurzonym czołem. – Karzesz ojca za to, że cię kocha.
- I ty to mówisz? – nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. – Przecież był u ciebie, wymógł na tobie wyjazd z Bradem.
Alison głęboko odetchnęła, zanim spojrzała mu prosto w oczy.
- Rozmowa z twoim ojcem niczego nie zmieniła – powiedziała głosem bez wyrazu. – Decyzję podjęłam wcześniej.
- To znaczy kiedy? – zrobił się nagle czujny.
- Przed podwieczorkiem – wyznała, spuszczając oczy.
- Więc wtedy…, to było pożegnanie … - wywnioskował.
- Nie mówmy o tym – poprosiła, potrząsając głową, jakby chcąc się pozbyć pewnych myśli i obrazów. – Wróćmy do twojego ojca. On naprawdę bardzo cię kocha.
- Wiem – przyznał Adam. – Mimo wszystko, nie powinien był wtedy przyjeżdżać do ciebie. Nie powinien się wtrącać w nasze sprawy.
- Widzę, że cię nie przekonam – powiedziała zrezygnowana.
- A do czego chcesz mnie przekonać?
- Chciałabym, żebyś wybaczył ojcu i wrócił do domu.
- Naprawdę tego chcesz? – upewnił się, a widząc, że kiwnęła głową, postanowił zadać jej jeszcze jedno ryzykowne pytanie. – A co będzie z nami?
- Nie wiem – bezradnie pokręciła głową.
- Czego ty się boisz?
Adam postąpił krok do przodu, Alison z kolei zrobiła krok do tyłu i plecami natrafiła na pień drzewa. Patrzyła na niego wystraszona.
- Nigdy cię nie skrzywdzę – obiecał, zatrzymując się przed nią w bezpiecznej odległości. – Chciałbym móc cię tylko przytulić.
Alison oderwała się od drzewa. Przystanęła w pół kroku niezdecydowana. Adam podszedł i delikatnie ją objął. Wyczuł od razu, że jest spięta. W pierwszej chwili obawiał się, że go odepchnie, ale nie zrobiła tego. Po jakimś czasie opadło z niej napięcie i przytuliła się do niego z ufnością. Nie nacieszyli się zbyt długo swą bliskością. Odległy grzmot zbliżającej się burzy spowodował, że Alison odsunęła się, jakby zaskoczona tą chwilą zapomnienia.
- Powinieneś wracać do domu – powiedziała z bladym uśmiechem.
Adam chciał zaproponować, aby pojechała razem z nim do Ponderosy i zupełnie bezwiednie przytrzymał ją za łokieć. Alison wykręciła się i z widocznym zniecierpliwieniem na twarzy strząsnęła jego rękę.
- Zrobiłem coś nie tak? – zapytał zaskoczony.
- Nie – zaprzeczyła zmieszana. – Po prostu … źle reaguję, gdy ktoś chwyta mnie za nadgarstek lub łokieć. Nie rób tego więcej - poprosiła. - I nie pytaj mnie o nic – zastrzegła, widząc, że Adam otwiera usta. – Idź już, proszę.
Alison odprowadziła Adama. Pogłaskała Sporta po szyi i dopiero wtedy spojrzała Cartwrightowi prosto w oczy.
- Nie gniewaj się na mnie – szepnęła. – Wiem, że inaczej sobie to wszystko wyobrażałeś, a ja …
- Jak mógłbym się na ciebie gniewać? – uspokoił ją, uśmiechając się serdecznie. – Poczekam, aż będziesz gotowa mi znowu zaufać.
Gdy odjechał, Alison weszła do domu i stanęła przy oknie, obserwując, jak Adam się oddala. Z jej prawej strony przystanął wujek Paul.
- Kiedy mu powiesz? – zapytał, podążając wzrokiem za sylwetką jeźdźca na pięknym, błyszczącym koniu.
- O czym?
- O dziecku.
- Ty wiesz?
Popatrzył na nią rozbawionym wzrokiem.
- No tak – przyznała, kiwając głową. – Przed tobą nic się nie ukryje. Jesteś lekarzem.
- Powiesz mu? – powtórzył pytanie.
- Powinnam – przyznała. – Ale …
- Boisz się, jak zareaguje?
- Nie. Zastanawiam się, czy mi uwierzy – Alison westchnęła i zamyślona poszła do swojego pokoju.
- Uwierzy w co? – nie zrozumiał doktor, ale siostrzenica już zamknęła drzwi i musiał sam głowić się nad rozwiązaniem zagadki.

* * * * *

Następnego dnia Adam wczesnym rankiem zajechał przed dom w Ponderosie. Wszedł do środka. Torbę postawił przy zegarze, a kapelusz powiesił na swoim miejscu. Sięgnął po pas z bronią, który po chwili wylądował na szafce. Zza rogu wyjrzeli zdumieni Cartwrightowie. Reakcje na powrót Adama były różne. Ben odetchnął z ulgą i w duchu podziękował Bogu, że jego syn wrócił na łono rodziny. Joe się zdziwił, a Hoss ucieszył. Wrócili do przerwanego śniadania, do którego przyłączył się również Adam. Ben, jak gdyby nigdy nic, przypomniał synom, że zbliża się spęd, w którym oprócz niego będzie musiał uczestniczyć przynajmniej jeden z nich. Adam nic nie powiedział, ale jego mina dobitnie świadczyła o tym, że nie ruszy się z Ponderosy, choćby na jego głowę miała spaść niezliczona ilość gromów. Joe, widząc, że jest na przegranej pozycji, spojrzał błagalnie na Hossa, który nie był zaangażowany w żadne uczuciowe przepychanki.
- Ja pojadę – powiedział Hoss, przełykając resztki jajecznicy.
- Joe, czy ty nie za dużo czasu spędzasz z Lawinią? – zainteresował się nagle ojciec.
- Przecież nie migam się do pracy – obruszył się Joseph. – Widuję się z nią po południu.
- Nie robię ci wymówek – sprostował Ben. – Tylko wczoraj była u mnie pani Morton.
- Czego znowu chciała ta baba?! – zdenerwował się Joe, ale po chwili ściszył głos. – Przepraszam.
- Lawinia jest ciągle widywana w twoim towarzystwie i tylko w twoim – podkreślił Ben. – Wciąż gdzieś ją zabierasz. Pani Morton uważa, że w ten sposób szkodzisz pannie Cottrell.
- Niby w jaki sposób?
- Pani Morton użyła następujących słów: „Drżę o reputację i cnotę tej młodej, niewinnej dziewczyny”.
Joe zakrztusił się kawałkiem chleba. Zaczął kaszleć i się dusić. Wszyscy rzucili się, aby go ratować. Hoss rąbnął go z całej siły w plecy i Joe odetchnął. Na jego twarz zaczęły wracać normalne kolory. Wszyscy przejęci spoglądali na sprawcę zamieszania.
- Pa, co odpowiedziałeś tej ba…, to znaczy pani Morton? – zainteresował się Joe, lekko pokasłując.
- Powiedziałem, że moi synowie są dżentelmenami i kobiety w ich towarzystwie nie muszą czuć się zagrożone, bo ich dobre imię z pewnością nie ucierpi.
- Pa, twoja wiara w nasze właściwe zachowanie jest budująca – zabrał głos Adam, popijając kawę. Na jego ustach błąkał się ledwie zauważalny, kpiący uśmieszek.
Gdy śniadanie dobiegło końca, wszyscy podnieśli się jak na komendę, kierując ku wyjściu. Ben na chwilę zatrzymał Adama, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Cieszę się, że wróciłeś – uśmiechnął się z ulgą. – I … przepraszam. Mam nadzieję, że Alison wkrótce zostanie moją synową.
- Zostanie – zapewnił go syn. – Tylko z tym „wkrótce” mogą być kłopoty.
- Powiesz mi, o co chodzi?
- Nie teraz – wykręcił się Adam. – Może wieczorem.
Wyszli przed dom. Joe i Hoss byli już gotowi do drogi. Jeden rzut oka na twarze Adama i Bena wystarczył, żeby zrozumieli, że w ich rodzinie znowu panuje ład i porządek.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:38, 22 Lip 2014    Temat postu: Prawdziwy przyjaciel

Sporo spraw wróciło do normy ,choć nie wszystkie.
Po raz kolejny uderzyło mnie to ,że Hoss może nie zawszę brata rozumie ale najbardziej go wspiera.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:50, 22 Lip 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Hoss pokiwał głową bardziej ze współczuciem, niż zrozumieniem. Założył kapelusz, zawahał się, po czym podszedł do Adama i położył swą dużą dłoń na jego ramieniu.
- Brakuje mi ciebie – wyznał, zaciskając usta, aby nie okazać wzruszenia.

Bardzo piękny, ciepły rodzinny fragment. Hoss jak nikt rozumiał Adama.

Mada napisał:
Coś mi się chyba należy za doręczenie – zauważył błyskotliwie.
- Owszem – przyznał ze spokojem Adam i uśmiechnął bezczelnie. - Nie wyjawię Lawinii, z jakiego powodu Pa wlepił ci karne sprzątanie stajni.
- Umiesz się targować – westchnął zawiedziony Joe i położył liścik na stoliku.

Doskonale przedstawione relacje między braćmi. Cały Joe i cały Adam Very Happy

Mada napisał:
Kiedy mu powiesz? – zapytał, podążając wzrokiem za sylwetką jeźdźca na pięknym, błyszczącym koniu.
- O czym?
- O dziecku.

A jednak Very Happy Dziecko przybędzie ... tylko kiedy Question

Mada napisał:
Powiedziałem, że moi synowie są dżentelmenami i kobiety w ich towarzystwie nie muszą czuć się zagrożone, bo ich dobre imię z pewnością nie ucierpi.

Wiara Bena w prawość swoich synów jest niezachwiana. Zawsze i w każdym przypadku Very Happy

Mada napisał:
- Pa, twoja wiara w nasze właściwe zachowanie jest budująca – zabrał głos Adam, popijając kawę. Na jego ustach błąkał się ledwie zauważalny, kpiący uśmieszek.

Typowy sarkazm Adama Very Happy

Fajne. Czekam na rozwiązanie zagadki, kto dybie na Alison?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Wto 17:53, 22 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:10, 22 Lip 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Pa chciał ci tylko pomóc – przerwał mu szybko brat.
- Hoss … - Adam odłożył sztućce i spojrzał bratu prosto w oczy. – Ja to rozumiem, naprawdę – przyznał z ciężkim sercem. – Wiem, co nim kierowało, ale w tej chwili nie potrafię znaleźć w sobie wybaczenia. Po prostu nie umiem.
Hoss pokiwał głową bardziej ze współczuciem, niż zrozumieniem. Założył kapelusz, zawahał się, po czym podszedł do Adama i położył swą dużą dłoń na jego ramieniu.

Taki jest właśnie Hoss, niesamowicie rodzinny, ciepły, wspierający. To właśnie on mimo, że czasem nie potrafi zrozumieć racji swoich bliskich wspiera ich i akceptuje. Smile
Mada napisał:
- Rozmowa z twoim ojcem niczego nie zmieniła – powiedziała głosem bez wyrazu. – Decyzję podjęłam wcześniej.
- To znaczy kiedy? – zrobił się nagle czujny.
- Przed podwieczorkiem – wyznała, spuszczając oczy.
- Więc wtedy…, to było pożegnanie … - wywnioskował.

Odniosłam wrażenie, że Adam musiał być zaskoczony i lekko rozżalony, że ich intymne chwile zostały wymuszone przez określone okoliczności. Myślę, że Alison nie zdecydowałaby się na ten krok gdyby życie Adama nie było zagrożone. W tej sytuacji żal mi ich obojga Sad

Mada mam nadzieję, że dziecko jest Adama, bo jeśli nie to nie chcę myśleć co będzie dalej. I nie chodzi mi oto, że Adam odwróci się od Alison, bo nie zrobi tego gdyż zbyt ją kocha, ale na pewno byłoby mu ciężko pogodzić się z tym, że nie jest ojcem tego maleństwa. Confused

Na koniec powiał delikatny zefirek optymizmu Adam wrócił do domu, ale czy aby na pewno wybaczył ojcu?

Odniosłam, być może mylne wrażenie, że ten fragment przygotowuje nas na coś nieoczekiwanego Rolling Eyes Tak więc czekam na następny fragment. Może dowiemy się kto zagraża Alison i czy dziewczyna powie Adamowi o ciąży.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:26, 22 Lip 2014    Temat postu:

Fajnie opisałaś relacje braci, jako żywo...dobrze, że Adam wrócił do domciu....Pa na pewno lepiej się czuje Very Happy

Mada napisał:
- Muszę ci o czymś powiedzieć – zaczęła poważnym tonem.

Jadłam sobie Ci ja obiadek w spokoju .....nim dotarłam do tego zdania...omal nie nabawiłam się wrzodu żołądka...czemu ona mu nie powiedziała? Evil or Very Mad Wszak jeśli to Adasiowie to nie powinna się niczego obawiać....wszak Adam kocha ją....chyba, że trauma ją trzyma w szachu...Confused
Mada napisał:
- Rozmowa z twoim ojcem niczego nie zmieniła – powiedziała głosem bez wyrazu. – Decyzję podjęłam wcześniej.
- To znaczy kiedy? – zrobił się nagle czujny.
- Przed podwieczorkiem – wyznała, spuszczając oczy.
- Więc wtedy…, to było pożegnanie … - wywnioskował.
- Nie mówmy o tym –

No błagam....jak ona się tak będzie zacinać to umrę na nadciśnienie.

Kiedy Alison mu powie o dziecku? I mam nadzieję, wierzę, że to Adasia Rolling Eyes a może.....Alison nie jest pewna czyje to dziecko? Mada? Mada powiesz coś? Mad
p.s. Ewelina przyślij Cardiol...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 22:14, 22 Lip 2014    Temat postu:

Adam i Alison przyciągani są do siebie z dużą siłą, Alison jednocześnie stawia opór i odpycha Adama... nic nie chce sugerować, ale mesmerysta by na pewno miał tutaj dużo do powiedzenia Very Happy

Hoss jak zwykle stara empatyczny, wyrozumiały i stara się naprawić zniszczone więzi. Ben na pewno jest znacznie spokojniejszy, gy ma wszystkich synów pod jednym dachem Smile

Cytat:
- Joe, czy ty nie za dużo czasu spędzasz z Lawinią? – zainteresował się nagle ojciec.
- Przecież nie migam się do pracy – obruszył się Joseph. – Widuję się z nią po południu.
- Nie robię ci wymówek – sprostował Ben. – Tylko wczoraj była u mnie pani Morton.
- Czego znowu chciała ta baba?! – zdenerwował się Joe, ale po chwili ściszył głos. – Przepraszam.
- Lawinia jest ciągle widywana w twoim towarzystwie i tylko w twoim – podkreślił Ben. – Wciąż gdzieś ją zabierasz. Pani Morton uważa, że w ten sposób szkodzisz pannie Cottrell.
- Niby w jaki sposób?
- Pani Morton użyła następujących słów: „Drżę o reputację i cnotę tej młodej, niewinnej dziewczyny”.


Ten fragment jest naprawdę świetny, podobnie jak pełna godności i pewności odpowiedź Bena - mimo pozorów ma wielkie zaufanie do swoich synów Smile

Alison jest w ciąży - dobrze, że w czasie wypadku nic się jej nie stało...

Interesujący odcinek, na pierwszy plan jednak, jak dla mnie, wybił się Hoss ze swoją wyrozumiałością i zrozumieniem Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:40, 22 Lip 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
A jednak Very Happy Dziecko przybędzie ... tylko kiedy Question

W przepisowym terminie. Po dziewięciu miesiącach od poczęcia. Smile

Ewelina napisał:
Czekam na rozwiązanie zagadki, kto dybie na Alison?

Ewelino, w następnym fragmencie uchylę rąbka tajemnicy.

ADA napisał:
Odniosłam, być może mylne wrażenie, że ten fragment przygotowuje nas na coś nieoczekiwanego Rolling Eyes

ADA, intuicja Cię nie zawodzi.

Aga napisał:
Jadłam sobie Ci ja obiadek w spokoju .....nim dotarłam do tego zdania...omal nie nabawiłam się wrzodu żołądka...

Aga, przecież nie od dziś wiadomo, że nie należy czytać przy jedzeniu. Rolling Eyes

Aga napisał:
Mada? Mada powiesz coś? Mad

Zaczyna się nękanie. Ciężki mój los, olaboga! Sad

Aga napisał:
Ewelina przyślij Cardiol...

Tak, Aga, szykuj zapas Cardiolu na czwartek.

senszen napisał:
na pierwszy plan jednak, jak dla mnie, wybił się Hoss ze swoją wyrozumiałością i zrozumieniem Smile

zorina13 napisał:
Po raz kolejny uderzyło mnie to ,że Hoss może nie zawsze brata rozumie, ale najbardziej go wspiera.

Tak, w tym odcinku Hoss wyrósł na cichego bohatera. Widzę, że wszyscy zwrócili uwagę na jego prorodzinne zachowanie. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:10, 22 Lip 2014    Temat postu:

Mada napisał:
Ewelina napisał:
A jednak Very Happy Dziecko przybędzie ... tylko kiedy Question

W przepisowym terminie. Po dziewięciu miesiącach od poczęcia. Smile


Zabawne naprawdę Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:32, 22 Lip 2014    Temat postu:

Jakie tam zabawne, Rolling Eyes po prostu proza życia.
PS Aluzję zrozumiałam, odrobinę się droczę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 14 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin