Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawdziwy przyjaciel
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:49, 10 Sie 2014    Temat postu:

* * * * *

Kilka dni później
Gdy tylko Ben wrócił z Reno, postanowił urządzić w Ponderosie potańcówkę. Wizyta u starego znajomego uświadomiła mu, że ma udane życie i oddanych przyjaciół, wspaniałych synów, a ponadto dopisuje mu zdrowie. Powodów do radości mu nie brakowało, zwłaszcza, że za kilka miesięcy miał zostać dziadkiem. Rozpierała go energia i chęć działania. Zaproszono gości, poodsuwano meble, Hop Sing jak zawsze stanął na wysokości zadania. Ben, przystrojony w popielaty garnitur, witał przyjaciół i znajomych przekraczających próg domu. Jego boku nie odstępował Joe, któremu towarzyszyło mocne postanowienie poprawy. Założył, że dzisiejszego wieczoru nie będzie emablował żadnej panny. Miał zamiar zachowywać się godnie i poważnie. Nie chciał, aby Adam robił mu przytyki. Hoss z kolei zadekował się w kącie, z którego miał doskonały widok na stół z łakociami. Alison nie czuła się najlepiej, nie zamierzała też tańczyć. Razem z Adamem z uwagą obserwowali Marisol i Roberta, którzy po trzecim wspólnym tańcu dyskretnie wymknęli się do ogrodu. Alison spojrzała na Adama z uśmiechem.
- Chyba są na dobrej drodze – stwierdziła, czekając, że mąż potwierdzi jej diagnozę.
- Spotykają się od dwóch miesięcy – zauważył, w znaczący sposób unosząc brew. – Nadszedł czas deklaracji i ważnych decyzji.
- Chcesz powiedzieć, że Robert dziś oświadczy się Marisol? – zapytała konspiracyjnym tonem, sprawdzając, czy nikt nie podsłuchuje ich rozmowy.
- Nosił się z tym zamiarem od dawna, tylko wciąż brakowało mu stosownej okazji – wyznał Adam. – Pa, wydając przyjęcie, stworzył właściwą oprawę.
- Bardzo romantycznie – przyznała, uśmiechając się marzycielsko, dopóki nie napotkała chmury na czole swego męża.
- Tego brakuje ci w naszym małżeństwie, prawda? – szukał potwierdzenia w jej oczach, ale znalazł tylko zaskoczenie. – Nie jestem romantycznym donżuanem.
- Jeśli bycie romantycznym oznacza śpiewanie serenad pod oknem wybranki, klękanie przed nią z bukietem kwiatów, wodzenie błędnym i marzycielskim wzrokiem za bogdanką, to rzeczywiście odbiegasz od tego schematu.
- Wiedziałem – przyznał, lekko zaciskając zęby.
- Jeszcze nie skończyłam – przywołała go do porządku tonem pełnym godności. – Jesteś wobec mnie czuły i opiekuńczy. Czytasz poezję w tak magiczny sposób, że najlepsi aktorzy mogliby ci pozazdrościć głosu. Czuję się kochana i podziwiana. Czy mogłabym chcieć czegoś więcej? – zapytała, obdarzając go znaczącym spojrzeniem. – Twój romantyzm jest jedyny w swoim rodzaju.
Adam pocałował Alison, zanim miała okazję dodać coś jeszcze i nie był to bynajmniej zdawkowy całus. Gdy usłyszał chrząknięcie tuż nad sobą, oderwał się niechętnie od żony i spojrzał na intruza.
- Ludzie na was patrzą – powiedział odkrywczo Joe.
- Niech patrzą – stwierdził bezczelnie Adam. – Może się czegoś nauczą.
- Czy ty przypadkiem nie jesteś zarozumiały? – zapytał nadąsany brat.
- Jestem i to wcale nie przypadkiem. Tak już mam – podsumował. – Zmykaj Joe i nie przeszkadzaj.
Joseph wzruszył ramionami i wystudiowanym krokiem podszedł do stołu. Adam podążył za nim wzrokiem, ale po chwili jego uwagę przyciągnęli Robert i Marisol, którzy wrócili właśnie z przechadzki po ogrodzie. Kierowali się wyraźnie w ich stronę. Nietęga mina Granta od razu postawiła Adama w stan wzmożonej czujności.
- Chcieliśmy się pożegnać – powiedział Robert, spoglądając najpierw na Alison, a później na przyjaciela.
- Tak szybko? – zdziwiła się pani Cartwright.
- Jutro muszę wcześnie wstać – nieudolnie usprawiedliwiała się Marisol.
- Możemy zamienić słówko? – Alison zatopiła w niej swoje szmaragdowe oczy.
- W takim razie zabieram na chwilę Roberta – poinformował szybko Adam i pociągnął przyjaciela do wazy z ponczem. Nie uronił ani kropli, napełniając dwie szklaneczki. Jedną podał Grantowi.
- Z twojej miny wnioskuję, że nie poszło najlepiej – Adam usiłował zachęcić go do rozmowy.
- Marisol powiedziała, że przyjechała do Virginia City na rok, nie dłużej – wyjaśnił, po czym łyknął ponczu. – Nie ma zamiaru z nikim się wiązać.
- Poprosiłeś ją o rękę? – Adam chciał się upewnić.
- Tak – Grant kiwnął głową. – Odrzuciła propozycję małżeństwa. Nie chce tu zostać. Mówi, że nie lubi tego miejsca.
- Niedobrze – Adam wyglądał na zmartwionego niepowodzeniem przyjaciela. – Chyba się nie poddasz?
- Chwilowo brakuje mi pomysłu, jak ją tu zatrzymać – przyznał zrezygnowany. – Poza tym nie mam zamiaru się narzucać. Skoro mnie nie chce, nie będę zabiegał o jej względy.
- Spokojnie – Adam starał się złagodzić jakoś jego rozczarowanie. – Unoszenie się honorem w takiej sytuacji zazwyczaj nie pomaga.
- Tak? – rzucił przeciągle. – To co mi radzisz?
- Nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji – zaproponował. – Zachowuj się tak jak dotychczas. Adoruj ją. Niech zobaczy, co starci, wyjeżdżając z Virginia City. Masz jeszcze dużo czasu, aby przekonać ją do zmiany decyzji.
- Sam nie wiem ….
- Coś wymyślimy – obiecał, rzucając okiem w kierunku Alison.
Jego żona tymczasem chciała wziąć na spytki nienaturalnie bladą Marisol. Koleżanka jednak ją uprzedziła, mówiąc:
- Robert mi się oświadczył.
- Wspaniale! – Alison ucieszyła się jak małe dziecko.
- Nie bardzo … - Marisol spojrzała na nią z miną męczennicy.
- Przecież go kochasz …
- Miłość wszystko komplikuje – wyznała niechętnie. – Mam inne plany.
- Chcesz powiedzieć, że odmówiłaś Robertowi? – zdziwienie Alison było przeogromne. – To wspaniały mężczyzna. Takich nie spotyka się zbyt często.
- Nie musisz go przede mną zachwalać – rzuciła sucho. – Jest idealny, … ale ja nie mam zamiaru tu zostać na stałe. Nie jestem tobą – dorzuciła szybko, widząc, że Alison chce coś powiedzieć. – Mam zamiar wrócić do Baltimore. A co do małżeństwa … to nie wiem, czy w ogóle wyjdę za mąż.
- Chyba żartujesz – Alison po raz kolejny spojrzała na nią zaskoczona.
- Po prostu nie chcę, żeby mąż mnie ograniczał – wyznała skonsternowanej przyjaciółce. – Panowie wracają – poinformowała, widząc, że Adam i Robert zbliżają się w ich stronę. – Porozmawiamy innym razem.
Marisol i Robert pożegnali się, po drodze dziękując Benowi za zaproszenie. Adam i Alison odprowadzili ich wzrokiem. Gdy zniknęli za drzwiami, oboje spojrzeli na siebie.
- Porażka – powiedziała Alison.
- Katastrofa – poparł ją Adam.
Oboje jak na komendę wzruszyli ramionami i zagłębili się w swoich myślach, szukając pomysłu na rozwikłanie poplątanych losów przyjaciół.

* * * * *

Robert wziął sobie do serca uwagi Adama i postanowił traktować Marisol tak, jakby nic się nie stało. Kilka dni po potańcówce w Ponderosie zaprosił ją na wspólną przejażdżkę. Chciał jej pokazać kilka malowniczych miejsc i tym samym obudzić sympatię do tego regionu, który jakoś do tej pory nie wzbudził jej entuzjazmu. Pomysł był niezły, ale pogoda pomieszała im szyki. Nim dojechali nad jezioro, rozpadał się ulewny deszcz. Robert po uważnej obserwacji nieba stwierdził, że nadciąga burza. Postanowili zawrócić. Z ulgą powitali dom na ranczu Granta. Oboje przemokli i zmarzli. Marisol marzyła tylko o tym, aby zrzucić mokre ubranie i napić się gorącej czekolady. Weszli do domu, ociekając wodą. Powitał ich rozradowany Chester. Cieszył się tak, jakby nie widział ich co najmniej tydzień.
- Powinniśmy się przebrać – zauważył Robert, jakby czytając jej w myślach. – Ale najpierw rozpalę w kominku.
Podał jej ręcznik i zabrał się za podpalanie równo ułożonych polan. Buchnął ogień, zrobiło się ciepło i przytulnie. Marisol wytarła twarz i osuszała ręcznikiem mokre włosy, które atramentowymi falami spływały jej po plecach. Robert podszedł do komody i wyciągnął koc. Pies towarzyszył mu na każdym kroku, wesoło wymachując ogonem.
- Zaraz czegoś poszukam – obiecał, przyglądając się jej figurze oblepionej mokrą sukienką. – Niestety, będziesz musiała zadowolić się moją garderobą, dopóki twoje ubrania nie wyschną. Tam możesz się przebrać – wskazał boczny pokój, jednocześnie podając jej koc. – Ja pójdę na górę.
Marisol zamknęła za sobą drzwi i z ulgą zrzuciła mokrą sukienkę. Nie miała odwagi, aby pozbyć się wilgotnej bielizny. Być może Robert odebrałby to jako prowokację lub zachętę z jej strony. Widziała, jak na nią patrzył. To wspomnienie sprawiło, że zrobiło jej się gorąco, choć jeszcze przed chwilą drżała z zimna. Okręciła się szczelnie kocem i ostrożnie uchyliła drzwi. Na dole nie było nikogo. Nawet Chestera, który z pewnością pognał na górę za swym panem. Na paluszkach podeszła do kominka, chłonąc bijące z niego ciepło. Patrząc w ogień, przywołała wspomnienie mokrego Roberta. Był taki przystojny i pociągający, zwłaszcza, gdy przeczesywał dłonią mokre włosy. Zajęta swymi myślami nie usłyszała ruchu przed domem. Nagle drzwi się otworzyły i do domu weszły trzy przemoczone osoby. Pierwszą z nich była pani Marton. Tuż za nią wkroczył jej mąż, a na końcu pastor strzepujący wodę ze swego czarnego ubrania. Wszyscy troje głośno rozmawiali i wymieniali uwagi na temat okropnej pogody. Wszyscy też jak na komendę zamilkli, widząc Marisol przy kominku. W tej samej chwili na schodach pojawił się Robert Grant, przytrzymujący Chestera, który rwał się powitać gości. Mężczyzna zdążył się częściowo przebrać. Miał na sobie suche spodnie, ale był bez koszuli. Tego dla pani Morton – największej plotkary w mieście – było aż nadto.
- Coś takiego! – wykrzyknęła oburzona. – Co za skandal! Jak wam nie wstyd! Co za rozpusta!
- Po prostu Sodoma i Gomora – poparł ją mąż teatralnym szeptem.
Oboje spojrzeli na pastora, czekając na gromy z jego strony. Duchowny jednak taktownie milczał i wydawał się być skrępowany zaistniałą sytuacją.
- Nie zostanę ani chwili pod tym dachem! – wyskandowała oburzona.
- Ależ, skarbeńku, na zewnątrz leje i grzmi – próbował oponować pan Morton.
- Wolę, aby mnie piorun strzelił, niż bym miała patrzeć na tych rozpustników – powiedziała, dumnie unosząc głowę.
Robert Grant odzyskał panowanie nad sobą. Kazał Chesterowi zostać na miejscu, a sam szybko zbiegł po schodach.
- Pani Morton, proszę nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków – powiedział pojednawczym tonem. – Nie robimy nic złego. Tak jak państwo, przemokliśmy i postanowiliśmy się przebrać. To chyba nic zdrożnego? – zapytał, przywołując na swej twarzy lekki uśmiech.
- Młody człowieku, bezwstydnie świecisz swą nagością przed cnotliwą damą – zauważyła, czerwieniąc się po czubki uszu i odwracając jednocześnie wzrok od jego torsu. – Miej przyzwoitość i się przyodziej, na litość Boską!
- Właśnie to robiłem – Robert starał się nie okazywać irytacji – ale usłyszałem głosy państwa dochodzące z dołu – wyjaśnił. – Proszę zostać i wysuszyć się przy kominku.
Pani Morton przyjrzała się Marisol. Koc, którym okręciła się dziewczyna, rozchylił się na dole i dzięki temu matrona zauważyła rąbek pantalonów obszytych gustowną koronką. Widać było, że bielizna noszona przez młodą kobietę została kupiona w dobrym sklepie. Pani Morton, palona zazdrością, zacisnęła usta, okazując jawnie swe niezadowolenie.
- Wolę jechać do Cartwrightów, którzy z pewnością nie powitają nas półnadzy – zdecydowała podniesionym tonem. – Za mną.
Pan Morton posłusznie udał się za żoną. Pastor chciał coś powiedzieć, ale w końcu machnął ręką i wychodząc, wymruczał słowa pożegnania. Marisol czerwona jak burak spojrzała rozszerzonymi oczami na Granta. Jej dobra reputacja była bezpowrotnie stracona.

* * * * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Nie 19:14, 10 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:55, 10 Sie 2014    Temat postu: Prawdziwy przyjaciel

Teraz będzie musiała wyjść za niego ,jeśli do końca nie chce stracić reputacji.
W ogóle nie rozumiem ,jak mogła mu odmówić ,przecież jest wspaniały.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:00, 10 Sie 2014    Temat postu:

To się wszystko poplątało.
Pani Morton narobi im chyba sporo problemów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 19:05, 10 Sie 2014    Temat postu:

Cytat:
Gdy tylko Ben wrócił z Reno, postanowił urządzić w Ponderosie potańcówkę. Wizyta u starego znajomego uświadomiła mu, że ma udane życie i oddanych przyjaciół, wspaniałych synów, a ponadto dopisuje mu zdrowie.

nic tylko odwiedzać takich znajomych Very Happy

Cytat:
- Jestem i to wcale nie przypadkiem. Tak już mam – podsumował. – Zmykaj Joe i nie przeszkadzaj.

bystra riposta Smile

Cytat:
- Nie podejmuj żadnych pochopnych decyzji – zaproponował. – Zachowuj się tak jak dotychczas. Adoruj ją. Niech zobaczy, co starci, wyjeżdżając z Virginia City. Masz jeszcze dużo czasu, aby przekonać ją do zmiany decyzji.

Radzić to łatwo...

Cytat:
Wszyscy też jak na komendę zamilkli, widząc Marisol przy kominku. W tej samej chwili na schodach pojawił się Robert Grant, przytrzymujący Chestera, który rwał się powitać gości. Mężczyzna zdążył się częściowo przebrać. Miał na sobie suche spodnie, ale był bez koszuli. Tego dla pani Morton – największej plotkary w mieście – było aż nadto.


motyla noga Shocked to się nazywa mieć pecha Shocked

Cytat:
- Coś takiego! – wykrzyknęła oburzona. – Co za skandal! Jak wam nie wstyd! Co za rozpusta!
- Po prostu sodoma i gomora – poparł ją mąż teatralnym szeptem.
Oboje spojrzeli na pastora, czekając na gromy z jego strony. Duchowny jednak taktownie milczał i wydawał się być skrępowany zaistniałą sytuacją.


co za reakcja Very Happy dobrze, że duchowny jednak się wstrzymał z opinią Very Happy

Cytat:
- Młody człowieku, bezwstydnie świecisz swą nagością przed cnotliwą damą – zauważyła, czerwieniąc się po czubki uszu i odwracając jednocześnie wzrok od jego torsu. – Miej przyzwoitość i się przyodziej, na litość Boską!

przynajmniej brak koszuli nieco usprawiedliwia jej reakcję Very Happy Mogła nie mieć okazji na prowadzenie tego typu obserwacji Very Happy

Mada, bardzo przyjemny, żartobliwy fragment, pełen uroku Smile
Czekam na więcej Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:06, 10 Sie 2014    Temat postu:

Jak zwykle świetny fragment Very Happy
Cytat:
Jego boku nie odstępował Joe, któremu towarzyszyło mocne postanowienie poprawy. Założył, że dzisiejszego wieczoru nie będzie emablował żadnej panny. Miał zamiar zachowywać się godnie i poważnie.

Trudno mi uwierzyć w poprawę Joe. Nie byłby sobą gdyby czegoś nie zmalował. Może nie tym razem, ale coś mi się wydaje, że pozostanie mu li tylko i jedynie smętne śpiewanie o Lawinii Very Happy
Cytat:
Jeszcze nie skończyłam – przywołała go do porządku tonem pełnym godności. – Jesteś wobec mnie czuły i opiekuńczy. Czytasz poezję w tak magiczny sposób, że najlepsi aktorzy mogliby ci pozazdrościć głosu. Czuję się kochana i podziwiana. Czy mogłabym chcieć czegoś więcej? – zapytała, obdarzając go znaczącym spojrzeniem. – Twój romantyzm jest jedyny w swoim rodzaju.

Mądra kobieta z tej Alison, a Adam no, cóż po prostu ideał Very Happy
Cytat:
- Porażka – powiedziała Alison.
- Katastrofa – poparł ją Adam.
Oboje jak na komendę wzruszyli ramionami i zagłębili się w swoich myślach, szukając pomysłu na rozwikłanie poplątanych losów przyjaciół.

Nie najlepiej poszło im to swatanie. Może lepiej nich zajmą się sobą, a nie głowią się nad rozplątaniem losów Roberta i Marisol. Szkoda, że Marisol odmówiła Robertowi.
Cytat:
- Młody człowieku, bezwstydnie świecisz swą nagością przed cnotliwą damą – zauważyła, czerwieniąc się po czubki uszu i odwracając jednocześnie wzrok od jego torsu. – Miej przyzwoitość i się przyodziej, na litość Boską!

Ależ, z tej paniusi kołtun. Na pewno przy okazji dokładnie obejrzała sobie zanadrze Roberta Rolling Eyes
Sprawy, jak widać trochę się skomplikowały. Marisol ma dwa wyjścia: jak najszybciej wyjść za mąż za Roberta lub równie szybko wyjechać z Virginia City. W przeciwnym razie plotkary nie dadzą jej żyć.

Mada piszesz bardzo ciekawie. Coraz bardziej wciągają mnie losy Roberta i Marisol, którym oczywiście kibicuję i czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:33, 10 Sie 2014    Temat postu:

Podejrzewam, że jest jakaś przyczyna decyzji Marisol, coś z czego nie zwierzyła się nawet przyjaciółce, coś traumatycznego z przeszłości ... Może jeszcze zmieni decyzję, sporo się może wydarzyć nawet w tak niewielkiej miejscowości jak Wirginia City.
Jeśli dla pani Morton mokry facet w spodniach to Sodoma i Gomora, do tego jeszcze widoczny spod koca rąbek koronek u pantalonów Marisol ... to nie wiem ... a raczej domyślam się jak wyglądają "upojne" noce państwa Mortonów. Biedny pan Morton. Jedynie pastor zachował zimną krew i zachował się jak przystało na ... pastora i mężczyznę. W każdym razie uwag nie robił.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:04, 10 Sie 2014    Temat postu:

Zanim skomentuję, (niestety jestem przy komórce Evil or Very Mad ) ....rozbawiła mnie końcówka...Laughing zaskoczyła mnie pewność szanownej plotkary o Cartwrightach nie biegających półnago. Mogłaby się mocno zdziwić...Laughing żeby człowiek we własnym domu w gatkach nie mógł chodzić Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:28, 10 Sie 2014    Temat postu:

Albo i bez Wink Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:12, 10 Sie 2014    Temat postu:

Mada napisał:
.- Tego brakuje ci w naszym małżeństwie, prawda? – szukał potwierdzenia w jej oczach, ale znalazł tylko zaskoczenie. – Nie jestem romantycznym donżuanem.
- Jeśli bycie romantycznym oznacza śpiewanie serenad pod oknem wybranki, klękanie przed nią z bukietem kwiatów, wodzenie błędnym i marzycielskim wzrokiem za bogdanką, to rzeczywiście odbiegasz od tego schematu.
- Wiedziałem – przyznał, lekko zaciskając zęby.

Co ten Adam ostatnio ma podkopaną pewność siebie? No nie poznaję, nie poznaję.....Shocked
Mada napisał:

- Jeszcze nie skończyłam – przywołała go do porządku tonem pełnym godności. – Jesteś wobec mnie czuły i opiekuńczy. Czytasz poezję w tak magiczny sposób, że najlepsi aktorzy mogliby ci pozazdrościć głosu. Czuję się kochana i podziwiana. Czy mogłabym chcieć czegoś więcej? – zapytała, obdarzając go znaczącym spojrzeniem. – Twój romantyzm jest jedyny w swoim rodzaju.

Taka żona to skarb Very Happy
Mada napisał:

- Z twojej miny wnioskuję, że nie poszło najlepiej – Adam usiłował zachęcić go do rozmowy.
- Marisol powiedziała, że przyjechała do Virginia City na rok, nie dłużej – wyjaśnił, po czym łyknął ponczu. – Nie ma zamiaru z nikim się wiązać.
- Poprosiłeś ją o rękę? – Adam chciał się upewnić.
- Tak – Grant kiwnął głową. – Odrzuciła propozycję małżeństwa. Nie chce tu zostać. Mówi, że nie lubi tego miejsca.

Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Kibicuję im od początku ich niefortunnego spotkania, a tu psikus....zastanawia mnie czy odmowa Marisol ma jakieś drugie dno.
Mada napisał:

- Porażka – powiedziała Alison.
- Katastrofa – poparł ją Adam.

Jakie zgodne małżeństwo. Rolling Eyes

Akcja po burzy fatalna w skutkach dla Marisol. Ciekawe co teraz? Bo że miasteczko za chwilę spuchnie od plotek to pewne. Evil or Very Mad Sytuacja patowa? Nie mam pomysłu na to co Ci siedzi w głowie Mada. Shocked Mam tylko taką teorię, że z jakiś przyczyn Marisol nie może wrócić do domciu i wyjdzie za mąż za Roberta i.....będzie drętwo na początku....wersja nr dwa....Marisol opuszcza V.C. i Alison z Adamem szukają kolejnej kandydatki...Rolling Eyes pewnie nie piśniesz słowa? Mada? .....piśniesz? Rolling Eyes Mada? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:43, 10 Sie 2014    Temat postu:

Pisnę we wtorek. Nawet więcej - zamieszczę kolejny fragment. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:50, 10 Sie 2014    Temat postu:

No tak....czego się spodziewałam...Laughing no to czekam niecierpliwie...Confused

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:56, 10 Sie 2014    Temat postu:

Nie wiem, czego się spodziewałaś. Rolling Eyes Streszczenia poszczególnych wątków?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:57, 10 Sie 2014    Temat postu:

...że napiszesz iż trafiłam z jakas wersją albo jestem blisko Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:00, 10 Sie 2014    Temat postu:

Nie lubisz niespodzianek? Rolling Eyes Co to za frajda czytać o czymś, co jest oczywiste i z góry wiadomo, jak się skończy?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 6:16, 11 Sie 2014    Temat postu:

Jakie tam z góry zaraz Rolling Eyes .... okruszek zaledwie chciałam...na podsycenie rozszalałej wyobraźni i podtrzymanie ogniska nieposkromionej ciekawości Rolling Eyes ale wtorek już jutro, więc pozostaje mi iść zająć myśli czymś wielce przyziemnym jak pracą Confused

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 6:39, 11 Sie 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Mady Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 21, 22, 23 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 22 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin