Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W krzywym zwierciadle
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:50, 29 Wrz 2014    Temat postu:

Moje wątpliwości rozwiały się. Candy kocha Indię i lepiej niech o tym nie zapomina Rolling Eyes Smile
Cytat:
Niedzielne popołudnie było zmienne; pochmurne, co pewien czas kropił niemrawo deszcz, powiewał mocny wiatr. Rozwiewane kolorowe liście przylepiły się do brudnych, wilgotnych szyb kościelnych okien.

Opis świetny. Czułam ten niemrawo padający deszcz i widziałam liście przylepione do szyb. Pięknie Smile
Cytat:
Ubrana na szaro, dłonie w białych nicianych rękawiczkach splotła grzecznie na podołku. Luźno upięte włosy wymykały się spod kapelusza, błyszcząc delikatnie w bladym świetle padającym przez wysokie kościelne okna. Z kapelusza spływała rudawa wstążka; jedyny barwny element jej stroju. Nadawał on jej policzkom żywszą barwę, podkreślał przejrzystość jasnej skóry.

I czyż Candy nie ma pięknej i uroczej żony. Spodobały mi się te niciane rękawiczki Smile
Cytat:
Modlę się. – szepnął.

Żebyś spędziła ze mną resztę życia. Żebyś była szczęśliwa. Żebyś była zdrowa. Żebym, idiota, już nigdy nie zapomniał, ile dla mnie znaczysz. Nawet na krótką chwilę.

Bez dwóch zdań piękna modlitwa Smile

Uzupełnienie potrzebne i bardzo cenne. Teraz można mieć pewność, że między Candy'm i Indią jest miłość, a ich związek jest trwały Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 21:58, 29 Wrz 2014    Temat postu:

Cieszę się, że wam uzupełnienie się spodobało Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:28, 29 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Ubrana była w prostą szarą sukienkę – a on marzył o tym, by każdego poranka siedzieć obok niej, patrzeć jej w oczy i móc trzymać ją choćby za rękę.

Jak widać, marzenia się spełniają. Poza tym, Candy może sobie pozwolić na coś więcej niż tylko trzymanie Indii za rękę. Rolling Eyes

senszen napisał:
Nie słuchał nawet kazania. Patrzył tylko na swoją żonę, trzymając jedną ręką swoją małą córeczkę, siedzącą mu spokojnie na kolanach – i walczył z napływającym, silnym uczuciem wzruszenia i czułości.

Wzruszenie i czułość – na pewno. Dodałabym jeszcze zachwyt.

senszen napisał:
Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, oczy miała radosne, jasne.

Mniemam, że radosne oczy Indii mają związek z tym, iż mąż gapi się na nią, nie odrywając ani na chwilę wzroku. Smile

senszen napisał:
- Modlę się. – szepnął.
Żebyś spędziła ze mną resztę życia. Żebyś była szczęśliwa. Żebyś była zdrowa. Żebym, idiota, już nigdy nie zapomniał, ile dla mnie znaczysz. Nawet na krótką chwilę.

Piękna ta modlitwa. Wzruszająca.

senszen napisał:
Postanowiłam uzupełnić poprzedni odcinek o poniższy fragment.

Teraz chyba już nikt nie będzie miał wątpliwości co do uczuć Candy’ego względem Indii. Cieszę się, że zdecydowałaś się na uzupełnienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:30, 30 Wrz 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Cookie bawiła się nieuważnie guzikami jego koszuli. Popielata grzywka opadała jej na jasne brwi. India w pewnym momencie poprawiła dziewczynce przekrzywiony czepek, lekko go musnęła w ramię i usiadła spokojnie.

Kolejna miła rodzinna scenka. Zwyczajne, codzienne życie ... pozornie monotonne a jednak piękne, pozostawiajace wzruszające, ciepłe wspomnienia.

Senszen napisał:
Siedziała wtedy jakieś pięć metrów od niego. Widział tylko jej blady, nieco wyostrzony po chorobie profil, podkrążone oczy i jasne włosy, niesfornie wymykające się z ciasnego upięcia. Ubrana była w prostą szarą sukienkę – a on marzył o tym, by każdego poranka siedzieć obok niej, patrzeć jej w oczy i móc trzymać ją choćby za rękę. Patrzeć jak odgarnia z karku luźne, migotliwe kosmyki.

To były początki ich znajomości. Jak widać Candy'ego nie ogarnęło szaleństwo, przelotna erotyczna fascynacja, ale ... sympatia, czułość, potem pewnie miłość, chęć opieki, dbania o nia, bronienia jej ... spędzenia właśnie z nią życia ...

Senszen napisał:
Teraz, ponad siedem lat później, siedziała w ławce, jakieś osiem cali od niego. Ubrana na szaro, dłonie w białych nicianych rękawiczkach splotła grzecznie na podołku. ... Ledwo do niego docierała muzyka śpiewanych hymnów, zbiorowe głosy parafian.

Nie słuchał nawet kazania. Patrzył tylko na swoją żonę, trzymając jedną ręką swoją małą córeczkę, siedzącą mu spokojnie na kolanach – i walczył z napływającym, silnym uczuciem wzruszenia i czułości.

Jak widać zauroczenie nie przeszło ... okazało się prawdziwą miłością ...

Senszen napisał:
Jesteśmy w kościele. Powinniśmy się modlić. – cicho napomniała go, rozbawiona.
- Modlę się. – szepnął.
Żebyś spędziła ze mną resztę życia. Żebyś była szczęśliwa. Żebyś była zdrowa. Żebym, idiota, już nigdy nie zapomniał, ile dla mnie znaczysz. Nawet na krótką chwilę.

Dziękował Bogu, za Indię, że stała przy nim w dobrych i złych chwilach. Potrzebował jej, tak jak ona jego.
Bardzo wzruszający fragment rozwiewający wątpliwości dotyczące uczucia Candy'ego. Teraz wszystko wiemy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 21:58, 30 Wrz 2014    Temat postu:

W tym fragmencie jest kartofel... tak tylko mówię. Cool


*******************

Pani McGouhy podniosła rąbek swojej niedzielnej sukni i ostrożnie przeszła nad kałużą. Wygładziła ręką czarny materiał. Jej suknia, uszyta przed piętnastu laty z dobrej jakości jedwabiu posłuży jej spokojnie przez najbliższe dziesięć. Rozejrzała się i ciekawie przypatrzyła zebranym kobietom. Widywało się różne suknie. Niektóre, jak jej, praktyczne, niezmienne, o tradycyjnym kroju. Czarny jedwab, atłas. Rozpoznawała te suknie, widywała je co tydzień, od ładnych kilku lat.

Młoda Annie Nightingale wyglądała zachwycająco w prostej, bladoniebieskiej sukience z organdyny. Słomkowy kapelusz przybrany niezapominajkami był uroczy i słodki. Sprawiała wrażenie młodziutkiej panienki, nie statecznej mężatki. Potwornie niepraktyczny strój.

Joan Blaze jak zwykle, pojawiła się w sukni szokującej zestawieniem barw. Morelowy atłas z turkusowymi, aksamitnymi wstawkami. Córka jej ubrana w ciemnoróżową jedwabną sukienkę jak zwykle strzelała oczyma do każdego napotkanego chłopaka.

Panie Cartwright i ich mężowie niestety zawitali tylko na południowym nabożeństwie, na popołudniowe nabożeństwo przyjechała India Canaday ze swoim mężem.
Pani McGouhy przemknęła wzrokiem po szarej, obrębionej białą nicianą koronką sukience, zatrzymała się nieco dłużej na wysokiej, ubranej w ciemną koszulę postaci męskiej… i spojrzała w niebo. Zachmurzyło się widocznie. Powietrze jakby lekko zgęstniało, jak to przed burzą.


********************

- Zachmurzyło się. – zauważyła India. – jak wychodziliśmy było cieplej a ja nie wzięłam dla July żadnego sweterka…
- Spokojnie, zaraz będziemy w domu. – zaśmiał się Candy. Spojrzał na Cookie. – Nie wierć się tak Cookie. – poprosił dziewczynkę.

Spojrzała na niego radosnymi oczkami i zainteresowała się natychmiast końcami jego wstążki.

- No tak… wstążka. – India uśmiechnęła się. – Ciekawa jestem, kiedy nauczy się je rozwiązywać i zawiązywać.

Candy uśmiechnął się do żony, objął ja delikatnie w talii i pocałował.

- Ależ… takie zachowanie, w cieniu kościoła! – usłyszeli za sobą głos pani Blaze. Westchnęli ciężko, oboje i odwrócili się niechętnie.
- Tu nie ma cienia. – cierpko zauważył Candy. - Cień jest zwykle po drugiej stronie budynku.

Patrzyła na nich, spłoniona, wyraźnie zmieszana.

- Pani Canaday, w związku z ostatnimi wydarzeniami… - wykrztusiła. – Słyszałam… odczytałam… Pani Gordon przekazała mi notkę pani, chciała ze mną pani porozmawiać.

Zapadło milczenie.

- Bez wątpienia. – słabo potwierdziła India. – Planowałam się wybrać do pani z wizytą jutro…
- Jutro nie mam czasu. Do końca tygodnia nie mam czasu. Myślę, że z konieczności, wizyta ta musi odbyć się dzisiaj. Najlepiej teraz. Po południu goszczę u siebie znamienitych gości.

India stałą niepewnie. Czuła się nieco jak przed wizyta u dentysty. Jeżeli pojedzie teraz, będzie miała to za sobą. Wzięła głęboki oddech i postanowiła mieć to za sobą. Za wszelką cenę.

- Candy, pojedziesz z Cookie do domu? – spytała się męża. – Musi się nieco zdrzemnąć, zresztą robi się dla niej za zimno. Na pewno do miasta mogę podjechać z panią, prawda?
- Tak… to możliwe…
- Dobrze, pojadę do domu, położę ją spać, potem po ciebie wrócę… - spokojnie stwierdził Candy, patrząc na nią uważnie.
- Nie możesz, mieliście zabezpieczyć brzeg rzeki, pamiętasz?
- Ale… - Candy zaprotestował.
- Może pani przecież pożyczyć moją bryczkę. – niechętnie zaproponowała pani Blaze.
- Będę bardzo wdzięczna. – India ostrożnie podziękowała. Wzięła Candy’ego za rękę i lekko ją ścisnęła.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. – szepnęła mu do ucha. – Porozmawiamy wieczorem.


*****************


Candy, Griff, Joe Adam i Hoss wracali niezadowoleni znad brzegu narowistej rzeczki, biegnącej przez pastwiska. Niby mała, w okresie jesiennych deszczy miewała tendencję do gwałtownego wzbierania. Ostatnio piaszczysty brzeg zaczął się osuwać i zaczęli się obawiać o zwierzęta. Próbowali umocnić brzeg, w efekcie, każdy z nich przynajmniej dwa razy wpadł do lodowatej wody.
Teraz, w wilgotnych ubraniach, odgarniając mokre włosy spod mokrych kapeluszy, wracali do domu, czując, jak w drobnym deszczu mokną coraz bardziej.
Wjechali na podwórze – i zobaczyli dwie bryczki.

- Czy to bryczka doktora Harpera? – Griff wytarł mokrą od deszczu twarz suchym końcem swojej chusty.
- Co się stało? – Adam zsiadł z konia. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł silny niepokój o ojca. Przypomniał sobie jego białe włosy, powolniejsze ruchy – i zalała go fala zimna.
- Tej nie poznaję… - Griff podszedł bliżej do drugiej bryczki. – Może ktoś miał wypadek i trafił tutaj…
- Hoss! – na ganku stanęła Sheila, otulała się bezradnie granatową narzutką. Wyglądała na zagubioną.

Wszyscy odwrócili się do niej, w ciszy jaka zapadła słychać było najlepiej leniwe kapanie wody z liści przemokniętych drzew.

- Co się stało, najmilsza? – podszedł do niej, najszybciej jak mógł. Adam i Joe patrzyli po sobie przerażeni, myśleli chyba o tym samym. O ojcu.

Sheila mówiła coś do Hossa, szybko, chyba nieco nieskładnie. On stał, patrząc na nią uważnie, potem przytulił mocno. Puścił ją i ociężałym krokiem podszedł do reszty.

- Pa… - głucho powiedział Adam. To nawet nie było pytanie.

Hoss pokręcił głową i spojrzał na Candy’ego.

- India zaginęła. Marcus Nightingale ją odwoził, ktoś ich napadł… i… Jeszcze nic nie wiemy, lekarz dopiero go opatruje…

Candy spojrzał na bryczkę. Nie mógł oddychać, usta mu wyschły.

- Został ranny, kiedy się ocknął… jej już nie było. Nic więcej na razie nie powiedział. – cicho dodał Hoss. – Ktoś powinien zawiadomić jego żonę.
Joe skinął głową i bez słowa wsiadł na konia.

**************

- Tylko spokojnie, to rozcięcie na głowie jest dosyć głębokie. – ostrzegł Marcusa doktor Harper. – możesz mówić, ale niewiele.
- Niewiele mam do powiedzenia, chociaż na pewno jest to istotne.- Marcus uśmiechnął się nieśmiało, niepewnie.
- Słucham. – Ben Cartwright patrzył na niego uważnie. W głębi pokoju stał Adam Cartwright. Wpatrywał się intensywnie w mężczyznę leżącego na łóżku.
- Widziałem jak pani Canaday opuszcza zdenerwowana dom pani Blaze, jechała jej bryczką… pomyślałem, że nie powinna wracać sama… zaproponowałem, że jej będę towarzyszył. Zgodziła się… - złapał się za obandażowaną głowę i umilkł na chwilę.
- Ale co się stało? – dopytywał Ben.
- Spokojnie, panie Cartwright… - mitygował go doktor.
- Byliśmy już blisko, kiedy napadł na nas zamaskowany jeździec. Nie miałem broni przy sobie…

Adam podniósł wysoko brwi, ale nie powiedział słowa.

- Zaczął się ze mną szamotać, wyrywać mi lejce… Wyciągnął nóż, zamachnął się. Straciłem przytomność… kiedy się ocknąłem… byłem sam.
- Czy zapamiętałeś może coś więcej? Gdzie to było? Jak on wyglądał? – pytał Ben.
- Nie umiem powiedzieć, gdzie to było, byłem zbyt zmotany. – przeprosił Marcus. – Ale w trakcie szamotaniny… Zerwałem mu bandanę z twarzy. Poznałem go… a kiedy się ocknąłem, bandanę miałem dalej w ręce. To dowód, że mówię prawdę.

Zgromadzeni popatrzyli po sobie w napięciu.
Doktor podniósł zielono-żółtą bandanę, leżąca do tej pory na stoliku nocnym.

- To ta, prawda? Nie mieliśmy pewności, do kogo należy.
- Tak, to ta. – wychrypiał słabo Marcus. – Należy do Ida Greenwooda. I jeśli mogę coś jeszcze dodać...

Adam pochylił się bardziej ku mówiącemu, tak samo Ben.

- Ja myślę, że on nie pracował sam. Ktoś chyba jej bardzo źle życzył.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 14:22, 01 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mada
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 28 Wrz 2013
Posty: 7477
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:25, 30 Wrz 2014    Temat postu:

senszen napisał:
W tym fragmencie jest kartofel...

Kartofel? Temat jak najbardziej na czasie. Właśnie zakupiłam dwa worki na zimę. Laughing Laughing Laughing

senszen napisał:
Młoda Annie Nightingale wyglądała zachwycająco w prostej, bladoniebieskiej sukience z organdyny. Słomkowy kapelusz przybrany niezapominajkami był uroczy i słodki. Sprawiała wrażenie młodziutkiej panienki, nie statecznej mężatki.

Już ją lubię. Wzbudza sympatię samym wyglądem. Jej męża z kolei nie cierpię. Powinni go zakuć w dyby. Evil or Very Mad

senszen napisał:
- Ależ… takie zachowanie, w cieniu kościoła! – usłyszeli za sobą głos pani Blaze. Westchnęli ciężko, oboje i odwrócili się niechętnie.
- Tu nie ma cienia. – cierpko zauważył Candy. - Cień jest zwykle po drugiej stronie budynku.

A ta zawsze wzejdzie, gdzie jej nie posieją. Na szczęście Candy ma w zanadrzu celne riposty.

senszen napisał:
- Pani Canaday, w związku z ostatnimi wydarzeniami… - wykrztusiła. – Słyszałam… odczytałam… Pani Gordon przekazała mi notkę pani, chciała ze mną pani porozmawiać.

Osłabłam. Tak podziałała na mnie sztuczność wypowiedzi tej kobiety.

senszen napisał:
Po południu goszczę u siebie znamienitych gości.

Tak, z pewnością będzie sam cesarz, arcyksiążę i co najmniej pięć księżniczek z królewskiego rodu.

senszen napisał:
- Byliśmy już blisko, kiedy napadł na nas zamaskowany jeździec. Nie miałem broni przy sobie…
Adam podniósł wysoko brwi, ale nie powiedział słowa.

Nie powiedział ani słowa, ale już wie, że Marcus kłamie. Przynajmniej mam taką nadzieję. Może mydlić oczy zielono-żółtą bandaną, ale Adama nie oszuka. On wyczuwał szubrawców na milę.

Senszen, niepokoi mnie to zniknięcie Indii. W jej stanie niewskazane są takie emocje. Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie. Confused


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mada dnia Śro 14:59, 01 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:49, 30 Wrz 2014    Temat postu:

Zgadza się kartofel jest i to jaki Crying or Very sad , ale po kolei:
Senszen napisał:
Joan Blaze jak zwykle, pojawiła się w sukni szokującej zestawieniem barw. Morelowy atłas z turkusowymi, aksamitnymi wstawkami. Córka jej ubrana w ciemnoróżową jedwabną sukienkę jak zwykle strzelała oczyma do każdego napotkanego chłopaka.

Pani Blaze w całej okazałości. Suknia porażająca swymi kolorami. Obawiam się, że córeczka, niestety pójdzie w ślady mamuśki Rolling Eyes
Senszen napisał:
Candy uśmiechnął się do żony, objął ja delikatnie w talii i pocałował.

- Ależ… takie zachowanie, w cieniu kościoła! – usłyszeli za sobą głos pani Blaze. Westchnęli ciężko, oboje i odwrócili się niechętnie.
- Tu nie ma cienia. – cierpko zauważył Candy. - Cień jest zwykle po drugiej stronie budynku.

A ten babsztyl, to tu po co? Evil or Very Mad Koszmar nie kobieta. Candy świetnie zareagował.
Senszen napisał:
India stałą niepewnie. Czuła się nieco jak przed wizyta u dentysty. Jeżeli pojedzie teraz, będzie miała to za sobą. Wzięła głęboki oddech i postanowiła mieć to za sobą. Za wszelką cenę.

To nie była najlepsza decyzja Indii. Sad
Senszen napisał:
. Wzięła Candy’ego za rękę i lekko ją ścisnęła.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. – szepnęła mu do ucha. – Porozmawiamy wieczorem.

Mam nadzieję, że rozmowa i wieczór nastąpią Rolling Eyes
Senszen napisał:
Ostatnio piaszczysty brzeg zaczął się osuwać i zaczęli się obawiać o zwierzęta. Próbowali umocnić brzeg, w efekcie, każdy z nich przynajmniej dwa razy wpadł do lodowatej wody.
Teraz, w wilgotnych ubraniach, odgarniając mokre włosy spod mokrych kapeluszy, wracali do domu, czując, jak w drobnym deszczu mokną coraz bardziej.

Musiało być im naprawdę zimno i te mokre ubrania i drobny wszędzie wciskający się deszcz ... brr ... aż mi się ich szkoda zrobiło Sad
Senszen napisał:
- Co się stało, najmilsza? – podszedł do niej, najszybciej jak mógł. Adam i Joe patrzyli po sobie przerażeni, myśleli chyba o tym samym. O ojcu.

Sheila mówiła coś do Hossa, szybko, chyba nieco nieskładnie. On stał, patrząc na nią uważnie, potem przytulił mocno. Puścił ją i ociężałym krokiem podszedł do reszty.

Po tym opisie wiedziałam, przeczuwałam, że coś stanie się Indii Sad
Senszen napisał:
- India zaginęła. Marcus Nightingale ją odwoził, ktoś ich napadł…

No i przeczucie mnie nie myliło. Nie spodziewałam się jednak, że aż tak osobiście w sprawę zaangażuje się Marcus. Confused
Senszen napisał:
Adam podniósł wysoko brwi, ale nie powiedział słowa.

Adam przetwarza dane Smile wydaje się, że coś mu nie pasuje.

Senszen napisał:
Doktor podniósł zielono-żółtą bandanę, leżąca do tej pory na stoliku nocnym.

- To ta, prawda? Nie mieliśmy pewności, do kogo należy.
- Tak, to ta. – wychrypiał słabo Marcus. – Należy do Ida Greenwooda. I jeśli mogę coś jeszcze dodać...

Adam pochylił się bardziej ku mówiącemu, tak samo Ben.

- Ja myślę, że on nie pracował sam. Ktoś chyba jej bardzo źle życzył.

Marcus to wyjątkowa gnida. Po ostatnim odcinku pomyślałam sobie, że Marcus nie byłby sobą, gdyby nie zaszkodził Greenwoodowi. I tak też się stało. Rolling Eyes

Senszen odcinek bardzo mi się spodobał. Świetnie scharakteryzowałaś panie przed kościołem. Obserwacje pani McGouhy bardzo wnikliwe i takie oceniające.
Pięknie naszkicowałaś relacje między Indią a Candy'm Smile, a potem stopniowo podniosłaś ciśnienie. Teraz chyba nie zasnę. Czekam z obawą na ciąg dalszy, oby jak najszybciej Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez ADA dnia Śro 21:16, 01 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:15, 01 Paź 2014    Temat postu: W krzywym zwierciadle

Biedna India.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:25, 01 Paź 2014    Temat postu:

A to kombinator podły z tego Marcusa.
Ciekawe dlaczego India zniknęła


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:57, 01 Paź 2014    Temat postu:

Senszen napisał:
Pani McGouhy podniosła rąbek swojej niedzielnej sukni i ostrożnie przeszła nad kałużą. Wygładziła ręką czarny materiał. Jej suknia, uszyta przed piętnastu laty z dobrej jakości jedwabiu posłuży jej spokojnie przez najbliższe dziesięć. ... Czarny jedwab, atłas. Rozpoznawała te suknie, widywała je co tydzień ... Młoda Annie Nightingale wyglądała zachwycająco w prostej, bladoniebieskiej sukience z organdyny.

Jestem pod wrażeniem pracy włożonej w określenie materiałów, z jakich szyte były dziewiętnastowieczne suknie.

Senszen napisał:
Morelowy atłas z turkusowymi, aksamitnymi wstawkami. Córka jej ubrana w ciemnoróżową jedwabną sukienkę jak zwykle strzelała oczyma do każdego napotkanego chłopaka.

Idealny materiał i dobór kolorów ... dla pani Blaze oczywiście ... a córce jak widać nie nauka w głowie siedzi ...

Senszen napisał:
Ależ… takie zachowanie, w cieniu kościoła! – usłyszeli za sobą głos pani Blaze. Westchnęli ciężko, oboje i odwrócili się niechętnie.
- Tu nie ma cienia. – cierpko zauważył Candy. - Cień jest zwykle po drugiej stronie budynku.

Pani Blaze jak zwykle złośliwa, Candy dowcipny ... ale przecież są z Indią po ślubie ... po zakończeniu ceremonii duchowny mówi do pana młodego - "a teraz możesz pocałować pannę młodą" ... jak mógł, to i całował nie oglądając się na cień i na to, że od ślubu minęło trochę czasu Very Happy

Senszen napisał:
Myślę, że z konieczności, wizyta ta musi odbyć się dzisiaj. Najlepiej teraz. Po południu goszczę u siebie znamienitych gości.

Pewnie prezydenta i grono senatorów Mad

Senszen napisał:
Może pani przecież pożyczyć moją bryczkę. – niechętnie zaproponowała pani Blaze.

Chyba bardzo zależy jej na wizycie Indii ... akurat w tym dniu, jeśli nawet bryczkę ofiaruje się pożyczyć Confused

Senszen napisał:
Co się stało? – Adam zsiadł z konia. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł silny niepokój o ojca. Przypomniał sobie jego białe włosy, powolniejsze ruchy – i zalała go fala zimna.

Czyżby Adam miewał przeczucia? To, że Ben był siwy nie powinno go dziwić ... wychowywał trzech Cartwrightów ...

Senszen napisał:
Adam i Joe patrzyli po sobie przerażeni, myśleli chyba o tym samym. O ojcu.

No tak, bez Bena to juz nie to ... kto ich będzie upominał?

Senszen napisał:
Pa… - głucho powiedział Adam. To nawet nie było pytanie.
Hoss pokręcił głową i spojrzał na Candy’ego.

Benowi się upiekło ... tym razem India jest tarmoszona Crying or Very sad

Senszen napisał:
Marcus Naightingale ją odwoził, ktoś ich napadł… i… Jeszcze nic nie wiemy, lekarz dopiero go opatruje…

A dlaczego Indię odwoził Marcus? Taki uczynny się zrobił? Razz

Senszen napisał:
Niewiele mam do powiedzenia, chociaż na pewno jest to istotne.- Marcus uśmiechnął się nieśmiało, niepewnie.

Jakby go Hoss nacisnął może powiedziałby więcej ... a nawet bardzo dużo ... Mad

Senszen napisał:
Byliśmy już blisko, kiedy napadł na nas zamaskowany jeździec. Nie miałem broni przy sobie…

Uczynnie zaproponował towarzystwo i ochronę nie mając broni?! Na Dzikim Zachodzie?! Coś kręci! Cool

Senszen napisał:
Adam podniósł wysoko brwi, ale nie powiedział słowa.

Adam chyba coś podejrzewa ... Cool

Senszen napisał:
Ale w trakcie szamotaniny… Zerwałem mu bandanę z twarzy. Poznałem go… a kiedy się ocknąłem, bandanę miałem dalej w ręce. To dowód, że mówię prawdę.

Nadal coś kręci ... to nie brzmi wiarygodnie ... Confused

Senszen napisał:
Tak, to ta. – wychrypiał słabo Marcus. – Należy do Ida Greenwooda. I jeśli mogę coś jeszcze dodać...
Adam pochylił się bardziej ku mówiącemu, tak samo Ben.
- Ja myślę, że on nie pracował sam. Ktoś chyba jej bardzo źle życzył.

Tu chyba przesadził ... taki błyskotliwy wniosek? Chyba wyda się Cartwrightom a przynajmniej Adamowi ... bardzo podejrzany ... Id porwał Indię i pozostawił żywego świadka, który go rozpoznał? Kto w to uwierzy?

Fajne opowiadanie, z wątkiem kryminalnym i przygodowym ... napięcie narasta troskliwie pielęgnowane przez autorkę. Ciekawe postacie i ich relacje ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Śro 21:45, 01 Paź 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 14:41, 01 Paź 2014    Temat postu:

Bardzo wam dziękuję za wszystkie komentarze Smile Są bardzo miłe i muszę powiedzieć, że czytanie ich jest bardzo przyjemne Smile
Ewelina
Cytat:
Nadal coś kręci ... to nie brzmi wiarygodnie ...

Cytat:
Id porwał Indię i pozostawił żywego świadka, który go rozpoznał? Kto w to uwierzy?

No musiał jakoś wskazać winnego. Trudno się bawić w półśrodki i w półcienie. Rolling Eyes
Cytat:
tym razem India jest tarmoszona

długo się zastanawiałam nad tym fragmentem. W sumie... kobieta ma zdecydowanego pecha w życiu...

ADA
Cytat:
Świetnie scharakteryzowałaś panie przed kościołem. Obserwacje pani McGouhy bardzo wnikliwe i takie oceniające.
Pięknie naszkicowałaś relacje między Indią a Candy'm Smile, a potem stopniowo podniosłaś ciśnienie.

bardzo dziękuję Smile

Mada
Cytat:
Nie powiedział ani słowa, ale już wie, że Marcus kłamie. Przynajmniej mam taką nadzieję. Może mydlić oczy zielono-żółtą bandaną, ale Adama nie oszuka. On wyczuwał szubrawców na milę.

Adam podejrzewa (albo i już wie), że coś jest nie tak. Na pewno będzie bardzo starał się dowiedzieć prawdy.

Camilla
Cytat:
A to kombinator podły z tego Marcusa.

Jest po prostu zły... taki typowy, czarny charakter, bez cienia innego odcienia.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:31, 01 Paź 2014    Temat postu:

senszen napisał:
Joan Blaze jak zwykle, pojawiła się w sukni szokującej zestawieniem barw. Morelowy atłas z turkusowymi, aksamitnymi wstawkami. Córka jej ubrana w ciemnoróżową jedwabną sukienkę jak zwykle strzelała oczyma do każdego napotkanego chłopaka.

Nadmiar i dobór kolorów poraziły mój wzrok w wyobraźni. Shocked
senszen napisał:
Pani McGouhy przemknęła wzrokiem po szarej, obrębionej białą nicianą koronką sukience, zatrzymała się nieco dłużej na wysokiej, ubranej w ciemną koszulę postaci męskiej…

No proszę Mad
senszen napisał:
- Jutro nie mam czasu. Do końca tygodnia nie mam czasu. Myślę, że z konieczności, wizyta ta musi odbyć się dzisiaj.

Przecież to śmierdzi na kilometr i wzbudza natychmiastowe podejrzenia Mad Mad
senszen napisał:

- India zaginęła. Marcus Nightingale ją odwoził, ktoś ich napadł… i… Jeszcze nic nie wiemy, lekarz dopiero go opatruje…

Candy spojrzał na bryczkę. Nie mógł oddychać, usta mu wyschły.

Nie dziwię się Candy'emu...i tu pragnę napomknąć, że kiedyś chciałaś zdaje się przetrącić końmi Indię....mam nadzieję, że nie szalejesz...Evil or Very Mad
senszen napisał:
Adam podniósł wysoko brwi, ale nie powiedział słowa.

Adam mógłbyś mniej oszczędnie i trochę żwawiej....Mad

Senszen zejdę na zawał jak nic Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:37, 01 Paź 2014    Temat postu:

Aga, jak widzę, ten fragment wywołał u ciebie dużo negatywnych emocji...
Jeżeli chodzi o panią McGuhy, która pojawiła się epizodycznie... Kogo byś wolała oglądać... umiarkowanie urodziwa kobietę w szarej kiecce czy towarzyszącego jej męża?
Cytat:
Przecież to śmierdzi na kilometr i wzbudza natychmiastowe podejrzenia

będę to wyjaśniała w kolejnym fragmencie Smile
Cytat:
Adam mógłbyś mniej oszczędnie i trochę żwawiej...

trochę żwawiej, owszem. Może Very Happy
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:41, 01 Paź 2014    Temat postu:

Senszen w żadnym wypadku negatywnych emocji....ten fragment podniósł mi ciśnienie i doprowadził do białej gorączki....znaczy się spełnił zadanie...wywołał w czytelniku EMOCJE Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 21:46, 01 Paź 2014    Temat postu:

To z kolejnym zaczekam nieco, aż emocje opadną Very Happy
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Senszen Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 14 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin