Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pocałunek z różą
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:17, 22 Kwi 2014    Temat postu: Pocałunek z różą

Bracia zbliżyli się do siebię ,to dobrze.
A Adam i Clay walczą chyba ze sobą jak dwa koguty ,bo obaj by chcieli dominować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:46, 22 Kwi 2014    Temat postu:

Skomplikowane te relacje pomiędzy braćmi ... mam nadzieję, że później się wyjaśnią ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:49, 25 Kwi 2014    Temat postu:

-A Willa i Cleya, gdzie wymiotło? – zapytał Ben Cartwright przy kolacji patrząc się na każdego ze swoich synów po kolei.
-Bóg jeden raczy wiedzieć. – odpowiedział Adam przeżuwając następny kęs posiłku.
-To o nih zuplne nepbne zepy sie soznac. – powiedział Hoss z ustami wypełnionymi po brzegi jedzeniem.
-Ile razy można ci powtarzać, że nie mówi się z pełną buzią… – zwrócił się do niego ojciec. – …i jeszcze raz powtórz co chciałeś powiedzieć, bo nic z tego bełkotu nie zrozumiałem. – dodał.
Mały Joe uśmiechnął się pod nosem, jaka to miła odmiana, kiedy tata upomina kogoś innego niż jego. Hoss przełknął wszystko to co miał w ustach i rzekł:
-Mówiłem, że to do nich zupełnie niepodobne żeby się spóźniać. – powtórzył Hoss.
Potem wzrok seniora rodu spoczął na jego najmłodszej latorośli. Joe nie bardzo wiedział jak to powiedzieć, nie takiego obrotu sprawy się spodziewał. Po tym jak się pokłócił z Cleyem o Adama, a potem pobił myślał, że jego starszy brat przeprosi się z rozumiem i pogodzi się z jego najstarszym bratem, ale tego, że zarówno on jak i Will zabiorą swoje bety i pojadą w boży świat nie przewidział. Ale czego właściwie się spodziewał, przecież Will jest dla niego ważniejszy niż ja, pomyślał Mały Joe. Mieli idealny pretekst, żeby stąd wyjechać i nawet nie powiedzieć „Do widzenia”, a teraz to jemu przyjdzie się tłumaczyć, że chciał dobrze, a wyszło jak wyszło.
-Wygląda na to, że… – Mały Joe starał się zachować spokój mimo tego, że zaraz i tak mu się dostanie – …wszystko wróci… – starannie dobierał słowa – …do… – ale reszty zdania nie zdołał dokończyć, bo do domu wpadł Will ciągnąc za rękę Cleya.
-Ale macie wyczucie czasu. – rzekł do nich Joe, kamień spadł mu z serca, lekko westchnął i opadł na oparcie krzesła.
-Clay chciał ci coś powiedzieć… – oznajmił Will Adamowi, usiadł na krześle zaraz za Joe i oparł ręce na blacie stołu.
Stafford zbierał się w sobie. Na zmianę otwierał i zamykał usta, w końcu nie wytrzymał i spojrzał na swojego przyjaciela.
-Nie mogę, nie dam rady… – ciemnowłosy mężczyzna wyszedł z domu, Joe podniósł się z krzesła i chciał iść za nim (wiedział, że tym razem jak nic stąd wyjedzie), ale kuzyn chwycił go za rękę i mu odpowiedział:
-Siadaj.
-Ale… – patrzył się na nieprzeniknioną twarz Willa, ale nic nie mógł z niej wyczytać.
-Siadaj. – powtórzył bratanek Bena Cartwrighta.
Wszyscy wrócili do jedzenia kolacji, po paru minutach Stafford wrócił z powrotem. Wyciągnął z krzesła najstarszego z braci Cartwright, uściskał go trak jakby był jego rodzonym bratem (z jednej matki z jednego ojca), łzy ciekły mu po policzkach (po tym jak przypomniał sobie słowa Willa, które bez przerwy wracały do niego jak bumerang i doprowadziły go do tego stanu) spływając Adamowi za kołnierz, dostatecznie głośno powiedział, żeby wszyscy usłyszeli:
-Przepraszam.
Adam był zaskoczony reakcją Cleya. Ciekawe co Will mu takiego powiedział, że jest w takim stanie, pomyślał pierworodny Bena Cartwrighta. On – Adam Cartwright nie będzie zachowywał się tak, jak Clay w trakcie urodzin Joe i nie odtrąci jego wyciągniętej ręki do zgody. Brunet nie namyślając się długo odwzajemnił uścisk, trwali tak kilka minut, do czasu kiedy Mały Joe się odezwał:
-No wreszcie… – oczy mu błyszczały od łez, które napłynęły mu na ten widok.
Stafford usiadł obok Adama, do tej pory zawsze trzymał się od niego jak najdalej i siadywał pomiędzy Hossem i Benem, ale od dzisiaj się to zmieni. Najstarszy z braci z ciekawością przypatrywał się poobijanej i posiniaczonej twarzy siedzącego, po jego lewej stronie przy stole mężczyzny.
-O ile to, to i jeszcze to… – Adam wskazywał na rany na twarzy Cleya – …to robota Willa, to to… – wskazał na ranę w okolicach ust – …z całą pewnością jest robota Małego Joe. – stwierdził fakt. – Za każdym razem, kiedy dostawałem w zęby miałem wrażenie, że ten cios jest coraz bardziej mocniejszy. – wyznał, po czym obaj się roześmiali, ale nie tylko oni, także najmłodszy członek rodziny.
-Po tym dzisiejszym dniu… – powiedział Joe przypominając sobie wydarzenia z ubiegłej nocy, kiedy to Adam wyjawił mu swoją tajemnicę (choćby na torturach, nikomu nie wyjawi jego sekretu), a teraz jeszcze to, kiedy jego dwaj starsi bracia wreszcie się pogodzili – …już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć.
-A chcesz się założyć. – zwrócił do młodszego brata Clay – Jest jedna, dwie, góra trzy rzeczy, o których nawet Will nie ma zielonego pojęcia. Poznałem go w takim momencie swojego życia, kiedy świat zupełnie zawalił mi się na głowę, ale moje życie zanim nałogowo zacząłem się zajmować kartami było zupełnie inne. Nawet w najśmielszych snach byś mnie o coś takiego nie podejrzewał. – oświadczył Stafford.
-Bank obrabowałeś. – zaczął Mały Joe.
-Nie. – odpowiedział mu Clay.
-W więzieniu siedziałeś. – ponownie odezwał się najmłodszy Cartwright.
-Nie. – warknął na niego Clay. – Do czego ty używasz mózgu, przecież gdyby tak było, to raczej porucznikiem bym nie został, do wojska z kryminalną przeszłością ludzi nie przyjmują. – stwierdził.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:14, 25 Kwi 2014    Temat postu: Pocałunekz różą

Co się przydarzyło Clayowi ,że świat mu się zawalił ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:54, 25 Kwi 2014    Temat postu:

Dobrze, że Adam i Clay pogodzili się Smile Ciekawe jaką tajemnicę skrywa ten ostatni Question Mam nadzieję, że szybko nam to wyjaśnisz Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:20, 25 Kwi 2014    Temat postu:

Ciekawe, co zdarzyło się Clay'owi, że aż świat mu się zawalił?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:24, 28 Kwi 2014    Temat postu:

-Ben dobrze, że jesteś. – zwrócił się do niego pan Morgan jeden z członków zasiadających w radzie miasta. – Pan Richardson nie żyje i szykuje się nadzwyczajne zebranie. – dodał, wszyscy byli bardzo poruszeni tą sprawą, więc wokół znajdował się spory tłum ludzi, chyba ponad połowa mieszkańców miasta, albo i więcej.
-To straszne co się stało, co teraz będzie z kancelarią. – powiedział Ben Cartwright.
-Nadal będzie prosperować. – oświadczył syn pana Richardsona – Nathaniel. – Muszę tylko zatrudnić nowego prawnika. Wolą taty było, żeby pan Carlson i pan Hunter wybrali najlepszego kandydata na to stanowisko, odpowiednie papiery oraz dyplomy ukończenia prawniczych studiów należy zgłosić do godziny 12:00. Potem będzie 3 godzinna narada i ogłoszenie wyników. – poinformował.
Po kilku godzinach z kancelarii wyszli obaj mężczyźni i zaczęli przemawiać:
-Z pośród wszystkich pięciu kandydatur…
-Jak pięciu przecież w Virginia City są tylko cztery osoby po studiach prawniczych. – powiedziała pani Deymayer, która o wszystkim wiedziała w tym mieście.
-Może mi pani nie przerywać… – rzekł do niej pan Hunter – …sami byliśmy tym zaskoczeni, człowiek, który się do nas zgłosił z tymi dokumentami przyszedł na pięć minut przed końcem zakończenia zgłaszania kandydatur. – oświadczył mężczyzna w średnim wieku.
-I jak się okazało… – kontynuował dalej pan Carlson – …jest to najlepsza kandydatura, gdyż ten człowiek skończył najlepszą renomowaną uczelnię na wschodnim wybrzeżu i wygrał dwie prestiżowe sprawy, o których swego czasu było dość głośno w tamtym rejonie.*
-To fantastyczne. – stwierdził Nathaniel Richardson – Kto to jest?
-Właśnie kto to jest? – dało się słyszeć poruszenie wśród tłumu.
-Tym kimś jest… – pan Hunter zawiesił głos – …Clay Stafford.
Wszyscy spojrzeli w kierunku rodziny Cartwrightów.
-Szkoda, że nie możecie zobaczyć swoich głupich min… – zwrócił się Clay do Willa, Adama i Małego Joe starając się stłumić atak śmiechu. – …a sam wczoraj mówiłeś, że nic nie jest w stanie cię zaskoczyć. – rzekł Stafford do młodszego brata.
-Nie licząc Willa, mam dwóch wykształconych braci, czyli, jest pół na pół. – odparł Mały Joe, gdy już odzyskał zdolność mówienia.
-Co cię w ogóle skłoniło do takiej decyzji? – zapytał bratanek Bena.
-Po pierwsze… – odpowiedział mu Stafford – …to jak on mnie ostatnio urządził… – wskazał na Adama – …w saloonie nie mam się już po co pokazywać. Po drugie… – kontynuował – …ta nasza wczorajsza rozmowa. Po trzecie… – opowiadał ciemnowłosy mężczyzna i spojrzał wymownie na młodszego brata, a potem z powrotem na przyjaciela. – Tylko pamiętaj, jeśli stąd wyjedziesz, to rzucę wszystko w diabły i jadę z tobą. – oświadczył Clay patrząc się w oczy Willa.
-Chyba sobie żartujesz. Ani mi to w głowie. Wreszcie do mnie dotarło, że „rodzina” to nie tylko słowo, ani puste cztery ściany budynku. – Will miał ochotę uściskać przyjaciela, ale Mały Joe przeczuwając co się święci chrząknął znacząco, a potem się odezwał:
-Lepiej, żeby to była prawda, bo jeśli znowu macie zamiar wykręcić taki sam numer, jak wczoraj to… – Joe spojrzał groźnie w kierunku starszego brata i kuzyna.
-To nie jest tak jak myślisz. – powiedział Will.
-Trzeba wam przyznać nieźle mnie nastraszyliście. – odpowiedział Mały Joe.
Pan Carlson oddał dokumenty Staffordowi, a Nathaniel mu powiedział, że do kancelarii ma przyjść jutro rano.
-Dlaczego nam nic nie powiedziałeś? – zapytał Ben Cartwright swojego pasierba.
-Jakoś się nie składało. – odpowiedział mu Clay – Poza tym miałem wątpliwości czy zostać czy wyjechać, ale po wczorajszej rozmowie z Willem podjąłem ostateczną decyzję. – wyznał Stafford.
-Nie no… – rzekł Adam przypatrując się dyplomowi trzymanemu przez Stafforda –…sygnatura tej samej uczelni, do której ja chodziłem. Trzy charakterystyczne znaki… – najstarszy z braci Cartwright wskazał na trzy rzeczy na dyplomie. – …i jeszcze zaczął studia w tym samym roku, kiedy ja byłem na trzecim.** – stwierdził Adam patrząc na kawałek wystającej kartki. – …ale oceny też są niezłe. – brunet nie przestawał spoglądać na papier. – ….historia – 5, sztuka – 5, literatura – 5, niemiecki – 5. – …a z pozostałych sześciu przedmiotów, co masz? – zapytał mężczyzna.
-Niczym się od tych nie różnią. – odpowiedział mu Clay.
-Ale to… – Hoss wskazał na przedmiot – …ma inny kolor, niż twój dyplom. – powiedział średni syn Bena do swojego starszego brata.
-To dlatego, że studiował inny kierunek. Dla każdego kierunku podlegającego tej uczelni końcowy dyplom ma inny kolor. Ta uczenia na pod sobą pięć kierunków: archeologia, medycyna, architektura, prawo i ekonomia, i dla archeologii jest to oliwkowy, dla medycyny: niebieski, dla architektury – jak już wiesz – fioletowy, dla ekonomii: żółty, a dla prawa – jak widzisz – zielony. Wszystkie budynki są rozmieszczone na jednej ulicy, po jednej stronie są budynki dla archeologii, medycyny i ekonomii, a po drugiej stronie: architektury i prawa. – poinformował najstarszy syn Bena Cartwrighta. – …a w tamtym roku przydarzyła mi się wyjątkowo nieprzyjemna przygoda, trzech studentów z ostatniego rocznika nieźle mnie potraktowało, potem podszedł do mnie jakiś knypek z pierwszego rocznika i… – jednak nie zdołał skończyć swojej opowieści, bo oberwał od Claya po twarzy.
-Przecież wczoraj się pogodziliście, dlaczego to zrobiłeś? – zapytał Mały Joe stojąc pomiędzy Clayem, a Adamem.
-To ja byłem tym knypkiem. – wyznał Stafford patrząc w oczy pierworodnemu Bena Cartwrighta. – To ja byłem tym knypkiem. – powtórzył spoglądając na Adama – …chciałem pomóc, a zamiast mi podziękować i się przedstawić, to nie dość, że mnie pobił, to jeszcze kopnął mnie w brzuch, potem jakiś dwóch kolegów z rocznika odprowadziło mnie do skrzydła szpitalnego i leżałem tam przez dwa tygodnie. – oświadczył Clay patrząc się teraz na młodszego brata, a potem podszedł do konia i udał się w swoją stronę.

*nic nie wiadomo o przeszłości Clay’a, więc wpadłam na taki pomysł, do swojego fanficu
**nie ma nigdzie żadnych danych na temat o ile jest Clay starszy od Joe, więc w moim fanficku jest, że Clay jest młodszy od Adama i Willa, ale starszy od Joe i Hossa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:28, 28 Kwi 2014    Temat postu: Pocalunek z różą

Ciekawe ,nie sądziłam ,że Clay jest wykształcony.
Nathaniel Ricarson ,zaintrygowało mnie to imię.
Czy będzie pełnił jakoś rolę w opowiadaniu większą niż tylko szef Claya ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:44, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Kola napisał:
Jak pięciu przecież w Virginia City są tylko cztery osoby po studiach prawniczych.

To w Wirginia City były cztery osoby po studiach prawniczych?
Na wydziale prawniczym wykładali sztukę? Język niemiecki? Powinna być raczej łacina ...
Adam kopiący powalonego przeciwnika w brzuch Surprised To chyba nie ten Adam. Niemożliwe i niepodobne do niego. W każdym wieku.
Clay służył w meksykańskiej armii, dość długo. Ale jako prawnik też mi się podoba ... Ciekawe jaką uczelnię skończył ... bo Adam studiował na technicznej, na dwóch wydziałach ... prawnicze i techniczne chyba rzadko bywały łączone ...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 12:46, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ADA
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 11 Lut 2014
Posty: 9155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:42, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Kola zaskoczyłaś mnie tym wykształceniem Claya. Adam będzie miał konkurencję. Podobnie jak Ewelina myślę, że to kopnięcie w brzuch jest niepodobne do Adama. Różne bijatyki - tak, ale Adaś z zasady nie znęcał się nad innymi. Obawiam się, że znowu dojdzie do konfliktu pomiędzy Clayem a Adamem. Szkoda byłoby zaprzepaścić to ich pogodzenie się, no, ale zobaczymy co w następnym odcinku nam zaproponujesz. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się dobrze Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aga
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 29 Paź 2013
Posty: 19929
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:54, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Ewelina napisał:
To w Wirginia City były cztery osoby po studiach prawniczych? Na wydziale prawniczym wykładali sztukę? Język niemiecki? Powinna być raczej łacina ...
Adam studiował na technicznej, na dwóch wydziałach ... prawnicze i techniczne chyba rzadko bywały łączone ...


Ewelina Surprised skąd Ty to wszystko wiesz Shocked nie darmo ciągam Cię po prerii i wyciskam wiedzę jak z gąbeczki Rolling Eyes tak prościej niż grzebać w necie Cool


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aga dnia Pon 20:58, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 20:59, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Swoją drogą, wydaję się, że język niemiecki mógł być nauczany. W XIX wieku chyba był językiem nauki - przynajmniej w medycynie. Powinna być tez filozofia.... Ktoś dorzuci jeszcze coś?

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 21:04, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:33, 28 Kwi 2014    Temat postu:

Język niemiecki mógł być nauczany, ale raczej na uczelniach technicznych ... na prawie to historia, prawo rzymskie, łacina, może filozofia ...
W medycynie to i we Francji sporo zdziałano i napisano po francusku. Oni się raczej niechętnie tych języków uczyli. I tak korzystali w większości z podręczników pisanych w Anglii, czyli z językiem nie było problemów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Pon 23:33, 28 Kwi 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:15, 01 Maj 2014    Temat postu:

Nazajutrz rano Clay Stafford zmierzał właśnie do kancelarii Nathaniela Richardsona, gdzie miał zacząć pracę. Mimowolnie przypomniał sobie, jak mu babcia zawsze powtarzała, że pierwsze wrażenie jest zawsze bardzo ważne. Dlatego choć był środek tygodnia, bardzo starannie się przygotował, czyli wykąpał się, ogolił i elegancko ubrał. W tym celu zakupił sobie nowy strój, przecież nie będzie do pracy chodził w stroju, w którym zwykle chadzał do kościoła. Przez chwilę zastanawiał się jakby to było, gdyby jego życie inaczej się potoczyło i nie zajmował się nałogowo kartami. Ledwo co skończył studia zmarła babcia, a dwa miesiące później dziadek, przecież wcale nie musiał sprzedawać domu i reszty majątku. Cały czas mógł tam mieszkać, wieźć życie porządnego człowieka, pracować w najlepszych kancelariach prawniczych, nie jedna przecie o niego zabiegała, mógł mieć żonę, dzieci, a on stoczył się na samo dno, był jak wrak człowieka, nic nie warty śmieć, a później życie się potoczyło, jak się potoczyło. Nagle, kiedy przechodził koło saloonu coś, a raczej ktoś na niego padło i wylało kufel z piwem, bo poczuł jak po nim spływa płynna substancja. Schylił głowę w dół i zobaczył…
-Żeby cię cholera jasna wzięła, nie dość, że jedzie ode mnie jak z gorzelni, to jeszcze wyglądam jak ostatnia szumowina…!!! – wydzierał się na młodszego brata – Ostatnie pieniądze wydałem, żeby kupić sobie nowiutki garnitur, a tobie wystarczy chwila żeby… - Clay nie ustępował.
-To tylko garnitur, zaraz wyschnie. – powiedział spokojnie Mały Joe.
-Łatwo ci mówić, bo to nie ty starasz się o tę posadę. Nikt nigdy ci nie mówił, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Bardzo mi zależy na tej robocie, a jak będzie ode mnie jechać piwskiem, to jeszcze o mnie facet pomyśli, że jestem nierób, darmozjad i Bóg wie co jeszcze…, ale co ty możesz o tym wiedzieć nigdy nie musiałeś pracować, ale jak się jest synem najbogatszego ranczera w Nevadzie i ma się pieniędzy jak lodu, to nie musisz chodzić do pracy, zawsze masz wszystko podstawione na tacy pod nos, rozpieszczony gówniarz, tobie życie nie dało w kość i nie skopało tyłka, moje życie nigdy nie było usłane różami, zawsze miałem pod górkę, tobie się wydaje, że dla własnej przyjemności zacząłem grać w te cholerne karty, życie mnie do tego zmusiło!!! – wybuchł Clay, w którym od wczorajszego wyznania Adama wściekłość się w nim kumulowała i w końcu znalazła swoje ujście.
Clay poszedł w końcu w swoją stronę, a Mały Joe z oczami pełnymi łez (jeszcze nigdy w życiu nie nasłuchał się od Claya tylu gorzkich słów) pobiegł w drugą stronę, wskoczył na konia i pognał przed siebie. Ludzie, którzy byli świadkami tego zajścia, pomału dochodzili do siebie, rozeszli się do swoich zajęć. Adam, który akurat z Willem i Hossem przenosił różne pakunki oraz skrzynki na wóz oderwał się od swojej czynności i szybko ruszył za młodszym bratem. Tak jak się spodziewał znalazł go w ich tajnej kryjówce, Mały Joe był skulony na posłaniu z machu i płakał (bo słyszał jego pochlipywanie). Podszedł do niego i go do siebie przytulił, dość długo tak z nim trwał, potem postanowił się odezwać:
-To nie na tobie powinien się wyżyć tylko na mnie. – dalej kontynuował – To na mnie jest wściekły nie na ciebie. Nie obwiniaj się za to. On wcale tak nie myśli i nie chciał tego powiedzieć. Po prostu był zdenerwowany i w ogóle. Chce być niezależny, robić coś na własną rękę i pewnie iść na swoje. Powiedział zdecydowanie za dużo, ale nie obrażaj się na niego, tylko mu wybacz. W gruncie rzeczy ma dobre serce i bardzo mu na tobie zależy, choć okazuje to w dziwny sposób… – monolog Adama zapewne dalej by trwał, ale Mały Joe się odezwał:
-Dziękuję. – nie odrywając się od niego.
-Za co? – zapytał najstarszy z braci Cartwright.
-Za to, że jesteś, że nie oceniasz, że nie krytykujesz… – odpowiedział Mały Joe. – Dawny Adam dołożyłby swoje trzy grosze i bardziej by jeszcze bolało.
-Już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Tego możesz być pewny. Dostałem drugą szansę i jej nie zmarnuję. Przyrzekam. Już nigdy nie zwiodę twojego zaufania. – oświadczył pierworodny Bena Cartwrighta. – Jak przyjdzie wieczorem to na pewno cię przeprosi. – dodał odnośnie na temat Claya.
-Obyś miał rację. – zwrócił się do niego Mały Joe już spokojny oraz czując się zdecydowanie lepiej.
Wieczorem, gdy zbliżała się już pora kolacji Ben już wiedział o porannej kłótni Claya i Joe, dosłownie przed paroma minutami dowiedział się tego od Hossa i Willa. Z góry właśnie schodzili Joe i Adam, kiedy w drzwiach pojawił się Stafford.
-Jak tam pierwszy dzień w pracy? – zapytał Ben Cartwright swojego pasierba, żeby zmienić niemiły temat, ale zanim Clay mu odpowiedział podszedł do młodszego brata i powiedział:
-Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem… – uściskał go – …nie złość się na mnie. Powiedziałem za dużo, ale wcale tak nie myślę, po porostu zdenerwowany byłem pierwszym dniem pracy i jeszcze to wczorajsze… Wybacz mi, jeśli ma ci to pomóc, to mnie walnij zasłużyłem sobie. – przyznał po chwili Clay.
-Masz rację z tym co rano powiedziałeś. – odpowiedział Mały Joe. – Wcale nie musisz mnie prosić o wybaczenie, powiedziałeś szczerą prawdę, chyba było mi coś takiego potrzebne i wcale nie jestem na ciebie zły. – wyznał – …(ale to tylko i wyłącznie zasługa Adama)… – dodał w myślach. – …a jak tam pierwszy dzień w pracy? – zapytał Joe, gdyż nie tylko jego ojciec był tego ciekawy.
-Dobrze. – odparł siadając razem z Joe i Adamem do stołu – Na razie zawalony jestem górą papierów – dosłownie, ale Nat powiedział – przeszliśmy na ty, że za dwa tygodnie się z tym uporam, według mnie trochę przesadził, dwa, góra trzy dni mi to zajmie. – stwierdził Stafford.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:34, 01 Maj 2014    Temat postu: Pocałunekz różą

Dzięki opowiadaniu poznaliśmy trochę tajemniczą i burzliwą przeszłość Claya.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza forum / Fanfiction / Opowiadania Coli Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 15, 16, 17 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 16 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin