Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Love Me Not - po mojemu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:01, 06 Maj 2014    Temat postu:

Kościół był przepięknie udekorowany. Przed duchownym stali Adam i Laura. Suknia, która została przez nią zakupiona przykuwała zazdrosne spojrzenia innych kobiet. W chwili, gdy pastor wypowiadał słowa: „Jeśli jest ktoś kto zna powód dla którego nie miałoby dość do tego małżeństwa niech przemówi teraz albo niech zamilknie na wieki”. Ewa, która w tej chwili przypatrywała się na przystrojony kwitami ołtarz zemdlała.
-Co się dzieje? – Clay podbiegł do kuzynki, która leżała na podłodze. Wszyscy zgromadzeni w kościele ludzie spojrzeli w ich kierunku.
-Kolejne wspomnienie. – odpowiedziała mu dziewczyna. – Bal charytatywny w San Francisco zorganizowany przez moją przyjaciółkę Samantę Olivarez. – zaczęła opowiadać.
-Byłem tam ze swoimi przyjaciółmi Garym i Jerrym… – poinformował Adam klękając obok Ewy – …a panna Olivarez każdego z każdym sobie przedstawiała…
-Wreszcie jakieś nazwisko. – powiedział Mały Joe wcinając się, który nad nimi się pochylał – Wystarczy znaleźć tę kobietę i ją tutaj sprowadzić, wróci ci pamięć, będziesz mogła żyć jak dawniej. – Mały Joe szybko z siebie wyrzucił.
-Niestety muszę ostudzić twój zapał. – zwrócił się do młodszego brata Adam – Samanta Olivarez wyjechała rok temu do Afryki, a pół roku temu pisali w gazetach w San Francisco, że panna Olivarez nie żyje. – poinformował.
-Nawet jeżeli nasz rację, że Samanta nas sobie przedstawiła, to ja tego momentu nie pamiętam. – odparła Ewa, której łzy pociekły na wieść o tym, że jej najlepsza przyjaciółka nie żyje.
Adam z całej siły ją do siebie przytulił, nagle poczuł jak coś uwiera go w żebra, więc odsunął Ewę na chwilę od siebie i dostrzegł na jej szyi ledwo zauważalny łańcuszek. Delikatnie podciągnął go na jednym palcu do góry, na końcu przedmiotu był…
-Przecież to obrączka Elisabeth. – stwierdził fakt Ben Cartwright.
-Dałem ją mojej żonie Victorii. – poinformował Adam.
Na dźwięk tego imienia Ewa złapała się gwałtownie za głowę. Myślała, że ten nieopisany ból rozsadzi jej czaszkę. Wspomnienia napływały do niej chronologicznie i kaskadowo jak lawina, i układały się w spójną całość. Clay delikatnie wziął ją w swoje objęcia. Ból, który nagle się pojawił momentalnie zniknął.
-Pamiętam, prawie wszystko pamiętam. – zwróciła się do kuzyna Ewa.
-…a spotkanie twoje i Adama na tym balu. – zaczął niepewnie Mały Joe.
-Tego właśnie nie pamiętam i nie rozumiem dlaczego. – odpowiedziała mu kuzynka jego starszego brata.
-Czytałem w jakieś książce… – zaczął Mały Joe.
-Co robiłeś? – zapytali zaskoczeni wszyscy członkowie jego rodziny. Mały Joe i książki to był niespotykany widok.
-Bardzo zabawne. – powiedział Mały Joe widząc ich reakcję. – W każdym bądź razie główna bohaterka, która miała amnezję została pocałowana przez swojego ukochanego i dzięki temu wróciły do niej wszystkie wspomnienia z nim związane. – opowiedział pokrótce Mały Joe – Więc może Adam… eee… – nie wiedzieć czemu zrobiło mu się głupio i poczuł, że się czerwieni.
Adamowi dwa razy nie trzeba było powtarzać. Bez ani chwili wahania czy wątpliwości pocałował Ewę. Mały Joe tak się na nich zapatrzył, że nie zauważył, jak Ashley podstawiła mu nogę. Słysząc hałas spowodowany jego upadkiem na posadzkę Adam i Ewa przestali się całować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:24, 06 Maj 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Czemu Ashley postawiła nogę Joe ?
Z tekstu wynika ,że Ewa to zaginiona ,żona Adama.
I co na to Laura ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:42, 07 Maj 2014    Temat postu:

Poczekam na dalszy ciąg, bo teraz nie wiem, jak to wszystko powiązać ... no i nie widzę na razie połączenia z odcinkiem Love me not ... bohaterka jest zupełnie kimś innym, nie chodzi o imię, ona zupełnie inaczej inaczej się zachowuje ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:02, 08 Maj 2014    Temat postu:

-No i…? – zapytał Mały Joe siedząc na podłodze.
-Jesteś genialny… – powiedziała Ewa rzucając się mu na szyję i ściskając go tak mocno, że omal nie połamała mu żeber. –Pamiętam, wszystko pamiętam. – ciesząc się jak małe dziecko i wirując jak bąk* na środku kościoła, a potem podbiegła do Adama. – Pierwszy dzień balu, na którym się poznaliśmy, całą noc wtedy przetańczyliśmy, drugiego dnia o tej samej porze spacerowaliśmy i rozmawialiśmy przy świetle księżyca, a trzeciego o tej samej porze byłam już panią Cartwright.
-Skoro ja jestem taki szybki, to co powiecie o nim. – stwierdził Mały Joe słysząc te rewelacje.
-Widać to u was rodzinne, skoro gustujecie w tych samych dziewczynach… – powiedziała Ewa – …już nie pamiętasz co Will chciał mi zrobić. – zwróciła się Ewa do Adama, jednocześnie puszczając oko Joe tak żeby nikt oprócz niego nie zauważył.
-Trudno zapomnieć, jak sobie przypomnę to mnie krew zalewa. – odpowiedział najstarszy z barci Cartwrightów ściskając ręce w pięści na wspomnienie tego, że kuzyn chciał mu zgwałcić żonę. – Moja wspaniała, kochana Viki. – powiedział do niej Adam z czułością.
-Lubię jak tak do mnie mówisz. – wyznała dziewczyna.
-Ja już się pogubiłem. – rzekł Hoss – To jak ona w końcu ma na imię. – dodał.
-Victoria Ewa Cartwright, z domu Stafford. – poinformowała swojego szwagra żona Adama.
-Bogu dziękować, że prawda wyszła na jaw w takiej chwili… – powiedział pastor Johnson do pierworodnego Bena Cartwrighta – …bo doszło by do bigami. – stwierdził duchowny. –Bardzo mi przykro… – powiedział ksiądz do wdowy Deyton – …ale ślubu raczej nie będzie.
Laura rzuciła się w objęcia ciotki Lil, a ta niby ją pocieszając zaczęła z nią cichutko rozmawiać, tak żeby nikt ich nie usłyszał.
-Jeszcze możesz zostać panią Cartwright. – oświadczyła jej starsza kobieta.
-Przecież nie mogę być ani z Willem ani z Adamem. – powiedziała Laura do ciotki.
-Nie zapominaj moja droga, że Ben ma jeszcze dwóch synów: Hoss będzie cię nosił na rękach i traktował jak księżniczkę, a z Joe nigdy nie będziesz się nudzić w łóżku. – stwierdziła Lil. –Płacz, moja droga, płacz w takiej chwili masz do tego prawo, a jak będziesz wybiegać z kościoła to wpadnij na tego, którego bardziej wolisz. – poinstruowała ją starsza kobieta.
Laura w jednej chwili oderwała się od ciotki i zaczęła biec prosto przed siebie, kiedy zderzyła się z najmłodszym Cartwrightem.
Mądra decyzja, pomyślała Lil.
-Przepraszam, Joe. – powiedziała Laura. Gdy Mały Joe zobaczył jej twarz całą we łzach rzekł:
-Jeszcze znajdziesz kogoś kto będzie cię kochał tak jak na to zasługujesz.
-Jesteś kochany. – oznajmiła wdowa Deyton, której przez cały czas łzy nie przestawały spadać po policzkach i złożyła na jego ustach taki pocałunek jaki najbardziej lubili Adam i Will.
W Joe wszystko aż wrzało. Krew zaczęła mu szybciej krążyć w żyłach, każdy nerw na jego ciele był wyczuwalny. Gdy Laura skończyła pocałunek, wstała z Joe i szybko wybiegła z kościoła.
-Ja tylko chciałem być miły… – wyznał Mały Joe podnosząc się z ziemi i patrząc na resztę swojej rodziny. – …dlaczego ona to zrobiła.
-Kobiety są dziwne i pokręcone. – stwierdził Clay.
Victoria i Ashley spojrzały na niego groźnie.
-Oczywiście są wyjątki od reguły. – powiedział Stafford widząc na sobie mordercze spojrzenie kuzynki.
-O rany! – odparł Hoss – Dałeś tylko dwa byczki wodzowi Pajutów, a w zamian odzyskałeś synową. – przemówił do ojca milczący do tej pory Hoss.

*bąk – zabawka dla dzieci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:13, 08 Maj 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Teraz Joe wpadł w sidła tej blond harpi.
Ale właściwię to połączenie mi nawet pasuję ,może połączy ich prawdziwa miłość ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:55, 08 Maj 2014    Temat postu:

Ja nie bardzo pojmuję, jak Adam nie rozpoznał własnej żony? To chyba niemożliwe ... przecież na trzeźwo brał ten pierwszy ślub ... tak przypuszczam ...
Wzrok mu dopisywał. Poznał obrączkę a twarzy nie poznał?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ewelina dnia Czw 19:45, 08 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 15:54, 08 Maj 2014    Temat postu:

Może nie patrzył na twarz tylko podziwiał jak wdzięcznie łańcuszek medalionu układa się na szyi Very Happy przez bite trzy dni...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:50, 08 Maj 2014    Temat postu:

To była obrączka na łańcuszku ... nie widział jej wczesniej, to i wzroku mu nie odciągała od twarzy. Adam nawet jakby był ślepawy, to miał dobry słuch ... poznalby głos własnej żony ... głos się tak łatwo nie zmienia ... chyba, że mu na słuch ... coś zaszkodziło ... No i dlaczego Ashley podstawiła nogę Małemu Joe? Przecież byli w świątyni ... protestanckiej, więc pewne normy zachowania obowiązywały ... przeważnie ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 20:06, 08 Maj 2014    Temat postu:

Ehm... Chodziło mi o moment kiedy ja poznał - dał jej naszyjnik i tylko obserwował łańcuszek. Wszelki inne wspomnienia się zatarły...Taki żart Rolling Eyes

Ale to dziwne, nawet bardzo. Mieszkają razem kilka miesięcy, nie pamięta jej, nic mu nie świta. Widzi łańcuszek z obrączką - i wszystko jasne? To ja dziękuję za takie małżeństwo. Oboje mieli amnezję?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:56, 13 Maj 2014    Temat postu:

-Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś tutaj ze mną. – powiedział Adam do Victorii, kiedy byli razem w jego pokoju, a on właśnie zaczął rozpinać guziki od jej sukienki.
W jednej chwili się od niego oderwała i wybiegła na korytarz, Will, Clay i Ashley wchodząc po schodach na górę zauważyli, że po twarzy dziewczyny płyną łzy.
Mały Joe właśnie wychodził ze swojego pokoju, gdy Victoria wpadła w jego ramiona, wtuliła się w niego i rzekła:
-Pomóż mi zapomnieć.
W tej samej chwili do grupy ludzi stojących na szczycie schodów dołączyli, Hoss oraz Ben, a Adam stał w drzwiach na końcu korytarza w swoim pokoju. Joe trzymał ją w swoich ramionach, jemu też było ciężko, kiedy jego i Victorię zaczęło łączyć niezwykłe romantyczne uczucie, musiało się okazać, że jest żoną jego najstarszego brata. Jedynie co im pozostanie to tylko wspomnienia wspólnie razem spędzonych chwil i paru ukradkowych pocałunków. Mały Joe nie przestając jej do siebie tulić zabrał ją do swojego pokoju.
-Co się stało? – zapytał Ben swojego najstarszego syna.
-Sam chciałbym wiedzieć. – odpowiedział mu – Chciałem spędzić miło czas z żoną, a…. – wyznał.
-Podziękuj Willowi. – odparł Clay– Na pewno ma uraz i się boi, po tym co chciał jej zrobić. – stwierdził Stafford.
Adam wykorzystywał wszystkie pokłady cierpliwości, żeby nie rąbnąć kuzyna, nawet nie mógł się kochać z własną żoną, po tym niemiłym swego czasu incydencie.
-Co jej zrobiłeś? – zwróciła się do swojego męża Ashley.
-Ja… – Willowi aż zaschło w ustach – Ja… – jak ma coś takiego wyznać swojej żonie.
-Chciał ją zgwałcić. – wyrzucił szybko Clay.
-A ja byłam przekonana, że jesteś porządnym człowiekiem. – oświadczyła Ashley.
-Chciałem zadać ból Clayowi, wiedziałem, że ona to jego słaby punkt, więc… – reszty zdania już nie musiał kończyć, bo Stafford już się wszystkiego domyślił i rzucił się z pięściami na przyjaciela.
-Musicie robić taki raban… – oznajmił Joe zamykając za sobą drzwi – …dopiero co zasnęła.
Ben, Hoss i Ashley rozeszli się do swoich pokoi.
-Zanieść ją do twojego pokoju? – zapytał się Mały Joe najstarszego brata.
-Może niech lepiej zostanie u ciebie. – odpowiedział Adam po dłuższym namyśle, nie chciał jej zrobić krzywdy, ani tym bardziej naciskać, nie mówiąc już o tym, że nie chciał jej traktować instrumentalnie.
-Ja nie jestem z drewna, a to jest twoja żona. – stwierdził Mały Joe.
-Co za ludzie? – oznajmił Clay – Zanieś ją do mnie, jestem chyba jedyną osobą w tym domu, która nie będzie jej pchać łap pod spódnicę. – oświadczył.
Kiedy Victoria rano się obudziła, zobaczyła przypatrującego się jej Claya, wiec zapytała:
-Co ja robię w twoim pokoju, przecież pamiętam, że byłam razem z Joe?
-Cała ta sytuacja jest dla wszystkich trudna… – zaczął Stafford – …powinnaś być w łóżku z Adamem, bo to twój mąż, ale po tym co chciał zrobić ci Will pewnie boisz się bliskości z mężczyzną, prawda. – odparł Clay.
Jego kuzynka wolała nie wyprowadzać go z błędu, więc milczała, a co niby miałaby mu powiedzieć, że Joe jest dla niej więcej niż przyjaciel i ma szczególne miejsce w jej sercu. Doskonale pamiętała, że od pierwszego spojrzenia bardzo pokochała Adama i nie sposób byłoby wyprzeć i wyrzec się tej miłości, ale Joe potrafił w niej obudzić takie uczucia, że nie była w stanie zapomnieć o tym co ich łączyło.
-Może pójdę już do siebie. – rzekła dziewczyna, wstała z jego łóżka i udała się do swojego pokoju.
Dziś wieczorem była potańcówka, więc każdy starał się jak mógł, żeby znaleźć sobie odpowiednią partnerkę na tańce. Ben wraz z Adamem, Willem, Clayem i Małym Joe zsiadali właśnie z koni, kiedy w ich kierunku zmierzała Klementyna Hawkins.
-Wszystko inne tylko nie to. Gorzej już chyba być nie może. – mruknął pod nosem senior rodu, ale towarzyszący mu członkowie rodziny i tak to usłyszeli, kiedy wdowa Hawkins właśnie krzyczała do niego „kaczorku”, zauważył jak w jego stronę zbliża się także właścicielka „Pałacu Julii” – Jednak może być gorzej, jak z deszczu pod rynnę. – syknął niewyraźnie, ale pozostali usłyszeli również i to, starając się zamaskować złośliwe uśmiechy. Nagle przy kolumnie banku Ben zauważył siostrę pana burmistrza Felicję Jones (była to bardzo sympatyczna, miła i niezwykle piękna kobieta – urodą, jak i charakterem bardzo mu przypominała najdroższą jego sercu żonę) oraz jego samego wraz z małżonką.
-Panno Jones!!! – krzyknął Benjamin Cartwright.
-Tak, panie Cartwright. – zwróciła się w jego stronę młodsza siostra pana burmistrza.
-Pójdzie pani ze mną na tańce dziś wieczorem. – wyrzucił szybko z siebie.
Pannę Jones najpierw zatkało, potem na jej lica wystąpiły delikatne rumieńce, w końcu odpowiedziała:
-Bardzo chętnie, panie Cartwright.
Ben lekko westchnął z ulgą, wolał nie myśleć, co by się stało, gdyby mu odmówiła, wdowa Hawkins oraz właścicielka „Pałacu Julii” odeszły niezadowolone. Ben Cartwright udał się załatwiać swoje sprawy, a Mały Joe się odezwał:
-Tata zawsze ma dobry gust. – stwierdził.
Nagle z naprzeciwka pojawił się zmierzający w ich kierunku Hoss szczerzący się od ucha do ucha.
-Coś ty taki od rana wesolutki? – zapytał go Will.
-Zaprosiłem Lucy O’Conell. – wyznał średni syn Bena.
Lucy była najładniejszą dziewczyną w mieście i nie było chyba nikogo kto nie chciał by jej zaprosić. W duchu zawsze marzyła, żeby na tańce zaprosił ją Adam Cartwright, ale od kiedy okazało się, że jest już żonaty także i inne panny były zawiedzione tym, że już nigdy żadnej nie zaprosi tylko będzie zawsze chodził z żoną, więc Lucy z wielką przyjemnością zgodziła się na propozycję Hossa, już tylko dwóch Cartwrightów zostało do wzięcia, co prawda Clay jeszcze należał do ich rodziny, ale on już nie nosił nazwiska Cartwright.
-Clay musimy się ruszyć, bo jeszcze zostanie nam para jakiś trollic. – zwrócił się do starszego brata Mały Joe.
-Para czego? – zapytał go.
-Musiałbym być chyba z niespełna rozumu, żeby zaprosić kogoś takiego jak np. Besy Su. – oznajmił młodszy z mężczyzn.
Nagle przy plakacie obwieszczającym, że dzisiaj są tańce stanęły Laura Deyton wraz z córeczką.
-Zawsze chodziłaś z Adamem albo Willem. – dało się słyszeć głos Peggy.
Od tamtego dnia, kiedy Laura go pocałowała Mały Joe nie mógł zapomnieć o tym co zrobiła oraz o tym jak się wtedy czuł, jeszcze żadna dziewczyna do tej pory nie wywoływała w nim takich uczuć i emocji. Owszem była ładna, bardzo ładna i wcale nie dziwił się, że zarówno jego bratu, jak i jego kuzynowi zawróciła w głowie, a on ją lubił, tylko lubił. Nigdy nie myślał o niej jako o kobiecie, bo sytuacja raczej by na to nie pozwoliła, najpierw była z Adamem, potem z Willem, ostatnio chciała znowu wrócić do Willa, ale ten już ma żonę, a potem była pod ołtarzem z Adamem i zapewne została by jego żoną, gdyby się nie okazało, że Ewa, to zaginiona żona Adama - Victoria. Z jednej strony cieszył się, że sobie wszystko przypomniała, ale z drugiej było mu bardzo ciężko łączyło ich coś wspaniałego, ale nie mogli być razem, wczorajsze wydarzenie jednak uświadomiło mu, że sytuacja jest więcej niż poważna bała się bliskości z Adamem, a raczej nie powinno mieć nic takiego miejsca. Właściwie czemu nie miałby zaprosić Laury, przecież to tylko tańce nic więcej, przecież to nie zbrodnia, żeby zaprosić piękną kobietę na potańcówkę.
-Może nie jestem Adamem ani Willem, ale możesz iść ze mną, jeśli nie masz nic przeciwko. – powiedział niepewnie Mały Joe.
Bał się czy go nie wyśmieje, albo czy nie powie nie. Odwróci się czy się nie odwróci, pomyślał najmłodszy członek rodziny Cartwrightów patrząc się na jej plecy. Laura Deyton była pewna, że się przesłyszała, więc wzięła Peggy za rękę i chciała iść dalej.
-Mamusiu, Joe cię o coś pytał. – stwierdziła dziewczynka, gdy przeszły trzy kroki dalej.
Wdowa Deyton puściła rękę dziecka, podbiegła do Małego Joe, zarzuciła mu ręce na szyję i odpowiedziała:
-Nie nie mam nic przeciwko, a to… – pocałowała go tak jak tamtego dnia i Joe również się poczuł, jak tamtego dnia, razem wylądowali na ziemi w tumanie pyłu i kurzu, Mały Joe wylądował na tyłku, z kolei Laura przy upadku wpadła na niego – …w ramach podziękowań. – odparła patrząc się w jego oczy, potem podniosła się z niego, wróciła do Peggy i poszły w swoją stronę.
-Jest tyle dziewczyn w mieście… – powiedział Will.
-…już nie miałeś kogo zaprosić. – dodał Adam.
-To tylko tańce nic więcej wbijcie to sobie do głowy. – oświadczył Mały Joe – Życzę szczęścia… – rzekł do Claya – …może tobie też trafi się jakaś piękna dziewczyna.

Oj, chyba za bardzo się rozpisałam, ale przynajmniej mam nadzieję przełoży się to na dostatecznie dużo komentarzy z waszej strony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:02, 13 Maj 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Pokomplikowało się wszystko.
Trochę żal mi Wiktorii ,która kocha dwóch mężczyzn a z drugiej strony podoba mnie się zestawienie Joe z Laurą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:57, 15 Maj 2014    Temat postu:

-Ja nie wiem kto wzbudza większe zainteresowanie… – powiedział Hoss na tańcach do stojących obok niego grupki ludzi, wśród nich byli Will z żoną, Clay z Anną Martinez i Lucy O’Conell – …tata z panną Jones, Adam i Victoria tańczący tango, czy Mały Joe z wdową Deyton.
-Chciałabym być na miejscu Victorii. – wyznała Ashley patrząc na nią i Adama.
-Nie umiem tańczyć tanga. – odparł Will.
-Nie o to mi chodziło… – zwróciła się do niego żona – …jeszcze trochę, a zapuszczę tu korzenie. – stwierdziła.
Will wziął kobietę pod rękę i poszli tańczyć, dokładnie tak samo jak Clay i Anna oraz Hoss i Lucy. Następny taniec to panie prosiły wybranych przez siebie panów, więc teraz Lucy tańczyła z Adamem (choć przez moment mogła się znaleźć w jego ramionach, zawsze tego pragnęła najbardziej na świecie), Ashley z Benem, Will z Anną, Laura z Clayem, Hoss z Victorią, a Joe z siostrą pana burmistrza.
-Tata chyba panią bardzo lubi… – stwierdził Mały Joe – …bez przerwy o pani mówi. – dodał.
-Naprawdę tak myślisz? – zapytała Felicja Jones.
-Ja nie myślę, ja to wiem. – odpowiedział najmłodszy członek rodziny Cartwrightów. – Nawet bym się nie zdziwił gdyby to było coś więcej. – oświadczył.
-Chyba przesadzasz? – odparła panna Jones uśmiechając się do niego w taki sposób, że Joe w jednej chwili przyszła na myśl mama.
-Jak panią poprosi o rękę to, żeby nie było, że a nie mówiłem? – rzekł do niej Joe przyjaźnie się do niej uśmiechając. – On też ma prawo do szczęścia i może jak będzie mieć piękną żonę, to przestanie wtrącać się w życie innych (miał oczywiście na myśli siebie, bo ojciec zrobił mu niezłą awanturę, kiedy się dowiedział, że zaprosił wdowę Deyton). – wyznał.
-Po prostu się o was martwi i chce dla was jak najlepiej. – odpowiedziała mu panna Jones.
Mały Joe chciał jej właśnie odpowiedzieć, ale taniec już się skończył i siostra pana burmistrza wróciła do Bena, po chwili jej partner od tańca zaprosił ją na spacer, a po paru minutach dało się słyszeć pisk panny Jones, po kilku chwilach Felicja biegła w stronę najmłodszego Cartwrighta i go uściskała tak jak matka syna.
-Jesteś jasnowidzem czy co? – zapytała.
-Nie, mam po prostu oczy. – odparł jej.
-Tato, moje gratulacje. – zwrócił się do ojca, który zaraz potem się pojawił za panną Jones.
-O czym ty mówisz, jakie gratulacje? – zapytał Hoss.
-O tym… – odpowiedział Mały Joe, wziął pannę Jones za rękę, na której lśnił przepiękny pierścionek.
-Dlaczego nam nic nie powiedziałeś? – zapytał zaskoczony Hoss.
-Z nim się tą informacją podzieliłeś, a nam nawet słówkiem nie wspomniałeś. – teraz był to Adam.
-Wcale mi nie powiedział… – odparł Mały Joe najstarszemu bratu – …przez przypadek się dowiedziałem.
-Wydaje wam się, że tylko wy młodzi macie prawo do szczęścia, i że nic więcej się już w życiu nie liczy. – odparł Ben Cartwright.
-Nie, tato to nie tak… – zaczął się plątać Hoss.
-My tylko… – Adam również nie wiedział, co ma powiedzieć, tak był szczęśliwy tym, że ma przy sobie swoją ukochaną żonę, że poza nią nic innego go nie interesowało.
Na drugi dzień w mieście nie było chyba nikogo, kto by nie wiedział o tym, że Ben Cartwright i Felicja Jones się pobierają. Pan burmistrz właśnie z nimi rozmawiał, kiedy dało słyszeć się głos Claya:
-On jej nie kocha żeni się z nią tylko dlatego, że przypomina mu naszą mamę.
Wśród ludzi przebywających akurat na ulicy dało się słyszeć poruszenie, szmery i niewyraźne rozmowy. Mały Joe automatycznie zatkał mu usta ręką, gdyż stał koło niego akurat najbliżej.
-Proszę tego nie słuchać. Za dużo wypił i gada od rzeczy. – oświadczył Joe patrząc się w stronę pana burmistrza, jego siostry i ojca.
Jemu to podobieństwo akurat nie przeszkadzało. Od pierwszej chwili zawładnęła jego sercem. I znowu poczuł się tak jakby był małym chłopcem, a obok niego była kobieta, którą kochał najbardziej na świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:21, 15 Maj 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Fajnie ,że Ben znalazł swoją miłość.
Tylko czy na pewno to miłość ,czy żeni się z tą kobietą bo mu przypomina matkę małego Joe ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:31, 16 Maj 2014    Temat postu:

No to się Clay popisał ... ale może Ben i jego wybranka zlekceważą jego słowa.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:24, 20 Maj 2014    Temat postu:

Parę dni później było już po ślubie Bena i Felicji, a ona sama czuła się w Ponderosie jak we własnym domu. Tygodnie leniwie toczyły się swoim własnym czasem. Mężczyźni całymi dniami ciężko pracowali na ranczu, Victoria jeździła do miasta i zajmowała się pacjentami w gabinecie lekarskim, a ona i Ashley przebywały w domu i się nim zajmowały. Pewnego dnia – były to urodziny Willa, minęło już półtora miesiąca, od ślubu Bena i Felicji. Cartwrightowie świętowali tę uroczystość w rodzinnym gronie, najpierw zostały rozdane prezenty, z których jubilat był bardzo zadowolony (szczególnie zwłaszcza z jednego – albumu rodzinnego, który podarował mu Ben, gdyż w nim były zdjęcia jego rodziców). Willowi aż oczy zaszły mgłą i poczuł pod powiekami wilgoć.
-Dziękuję. – powiedział Will do stryja ściskając go. – Nic nie będzie wstanie przebić tego prezentu. Jest naprawdę bardzo wyjątkowy. – stwierdził.
-Mój… – powiedziała Ashley – …spodoba ci się równie bardzo, jak ten wspaniały album. – podeszła do swojego męża i położyła jego rękę na swoim brzuchu.
-Naprawdę. – powiedział z niedowierzaniem Will – Lepszego prezentu na urodziny już nie mogłaś mi sprawić. – całując jej ręce, które trzymał w swoich dłoniach przy swoich ustach.
Wszyscy zaczęli składać im gratulacje.
-To będziesz w końcu dziadkiem. – stwierdził Mały Joe.
-Tylko mi nie mów, że ty i Laura spodziewacie się dziecka. – powiedział Ben spoglądając groźnie na swojego najmłodszego syna.
-Czemu to tak trudno zapamiętać. Laura i ja nie jesteśmy parą, więc nie ma żadnego dziecka… – odpowiedział mu Joe – …a ja mówiłem o nich… – wskazał na Willa i Ashley – …w końcu będziesz ciotecznym dziadkiem dla ich dzieci.
-Większej radości niż wnuki, nic mi bardziej nie sprawi. – oświadczył Ben.
-Na mnie nie patrz… – zaczął Joe – …ja nie mam dziewczyny, ale Hoss…
-Ej, zejdź ze mnie. – warknął na młodszego brata Hoss.
-Nie ma w mieście nikogo kto by ci nie zazdrościł takiej wspaniałej dziewczyny jak Lucy. – oznajmił Mały Joe. – Tylko lepiej się pośpiesz z oświadczynami chyba, że chcesz żeby się skończyło tak jak ostatnim razem. Ile z Betsy byliście razem… – zawiesił głos – …trzy, cztery, pięć lat, a w końcu wyszła za mąż za innego, nie mogąc się doczekać z twojej trony oświadczyn. – stwierdził.
-Nie twój zasmarkany interes czy się oświadczę czy kiedy to zrobię. – odparł średni syn Bena grożąc mu nożem, który trzymał w dłoni i wymachiwał mu nim przed nosem, podczas gdy jedli uroczystą kolację – Przyczep się lepiej do niego… – wskazał na Stafforda – …połowa kobiet w mieście mówi, że Clay wyczynia cyrki pod balkonem Anny Martinez, że to jest takie romantyczne i w ogóle… – poinformował.
-To coś ty tam robił? – zapytał Will.
Stafford miał ochotę udusić Hossa gołymi rękami. Po co on się w ogóle odzywał, pomyślał.
-Niektóre z książek Adama są bardzo pożyteczne. – poinformował Clay, na wspomnienie tego jak Anna mu dziękowała.
-Balkon… książka… czy aby przypadkiem nie było „Romeo i Julia”. – powiedziała Victoria.
Stafford zajął się zawartością swojego talerza i już nie powiedział ani słowa. Pomiędzy Victorą, a Adamem układało coraz lepiej, co prawda spali już w jednym łóżku, ale bliskości między nimi nadal nie było. Całe szczęście, że Adam był taki cierpliwy i wyrozumiały, bo gdyby jej mężem był ktoś inny… już dawno by ją wziął siłą, bez względu na to czy ona tego chce, czy nie.
-A gdzie jest Felicja? – zapytała Ashley nie widząc żony Bena przy stole.
Ben wyszedł z domu na poszukiwania swojej żony, nawet nikt nie zauważył kiedy i w jakim momencie rozmowy odeszła od stołu. Po kilkunastu minutach wrócił z powrotem. Wyglądał jakby był w transie i usiadł w fotelu. Felicja klęknęła przed nim i położyła mu głowę na kolanach. Po twarzy spływały jej łzy, ale nikt z obecnych przy stole nie wiedział dlaczego.
-Ben, powiedz coś? – Felicja nie wytrzymała nie mogąc się doczekać odpowiedzi męża, na to co kilka minut temu mu wyznała.
-Nie spodziewałem się takiej rewolucji w moim życiu na starość… – zaczął senior rodu – …w moim wieku powinienem bawić wnuki, a nie dopiero…. – spojrzał jej głęboko w oczy – Przepraszam, tak bardzo cię kocham i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a gadam same głupoty. Wybacz takiemu staremu osłowi jak ja, powinienem cieszyć się z tego tak samo jak ty, a…
-Nie to ja przepraszam, powinnam się ciebie zapytać o zdanie, a nie zaskakiwać cię takimi niespodziankami masz… – mówiła Felicja – …prawo być zaskoczony i otumaniony. Masz już trzech dorosłych synów, a wyskakuję jak filip z konopi takimi nowinami.
-Już wiem za co tak bardzo cię kocham. – oświadczył Ben, któremu przed oczami stanęło wspomnienie z przed dwudziestu trzech lat, gdzie miała miejsce prawie taka sama sytuacja jak teraz, tylko, że wtedy była przed nim zupełnie inna kobieta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 10 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin