Forum www.bonanza.pl Strona Główna www.bonanza.pl
Forum miłośników serialu Bonanza
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Love Me Not - po mojemu
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:48, 03 Kwi 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

To znaczy ,że Ewa była mężatką ?
Will już całkiem pod pantoflem żony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:48, 03 Kwi 2014    Temat postu:

Jak z tego wynika, faceci to mięczaki. Niekoniecznie, mogła jechać powiedzieć, że jest w ciąży, albo zawiadomić kogoć o takowej u jego żony ... i znów fragmenty połączone treścią, akcją, sensem są rozdzielone i nie wiadomo, co napisać Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:01, 08 Kwi 2014    Temat postu:

Pan burmistrz był tak wdzięczny Ewie za uratowanie życia swojej żonie oraz synowi, że stanął na głowie byleby dziewczyna pracowała z dr Martinem jako drugi lekarz i do tego jeszcze osobiście każdego zachęcał do tego, żeby ludzie leczyli się także u niej, a nie tylko u dr Martina, który gdy się tylko dowiedział o tej wspaniałej nowinie był wprost przeszczęśliwy.
-Tylko czy będzie w stanie kogokolwiek wyleczyć skoro sama jest… – pani Conery największa plotkara Virginia City zaczęła zrzędzić.
-Zarzuca pani mojej kuzynce nie kompetencje. – oburzył się Clay – Skończyła najlepszą uczelnię w Nowym Jorku z wyróżnieniem… – oświadczył – …poza tym skoro pani nie wierzy mi na słowo, to proszę tam zatelegrafować. – dodał nie panując już nad sobą, gdyż ta baba przyprawiała go już do białej gorączki.
-Yyy… – pani Conery po raz pierwszy w życiu nie wiedziała co ma powiedzieć – …chodziło mi o to… – kobieta w końcu odzyskała rezon – …że jej amnezja. – wyrzuciła z siebie czując na sobie oskarżycielski wzrok tego młodzieńca.
-Sama… – podkreślił dr Martin – …uratowała życie Tessie i Ewanowi Jonesom – powtarzał już po raz któryś doktor. – Sama… – dodał mężczyzna – …zrobiła wszystko tak jak należy, nawet ja bym tego lepiej nie zrobił. – wyznał.
-Tylko jak się komuś coś stanie przez jej amnezję to żeby nie było, że a nie mówiłam. – stwierdziła pani Conery zadzierając nosa i poszła odwiedzić panią Joneson i jej nowo narodzonego synka.
-Co za wstrętna baba. – powiedział Clay. – Nie dość, że plotkara to jeszcze… – zamierzał dołożyć swoje trzy grosze.
-Clay… – dało się słyszeć z ust członków rodziny, którzy byli akurat obok – No co? Dobrze wiece, że mam rację. – dodał.
Nagle od strony saloonu coś wyleciało jak błyskawica, a potem dało się słyszeć krzyk Jamesa Dica:
-Cartwrightowie to kłamcy i oszuści. Lepiej byś wziął przykład z innego brata niż Clay, Mały Joe. Oddawaj moje pieniądze łajzo jedna. Jak cię dorwę to oprócz już poobijanej gęby, obedrę cię ze skóry.
Ewa będąc w szpitalu i właśnie zapoznając się z kolejną książką medyczną, którą sobie pożyczyła od dr Martina zauważyła, jak coś się rusza za parawanem, wiec odstawiła przedmiot i podeszła w tamtym kierunku. Kiedy tam weszła aż zakryła sobie usta rękami, żeby nie krzyknąć.
-Zostałeś zaatakowany przez Indian, że tak wyglądasz. – zwróciła się do brata swojego kuzyna.
-Nie. Uczciwie wygrałem w karty, ale James jest przekonany, że oszukiwałem. – odpowiedział jej Mały Joe krzywiąc się z bólu.
-Zaczekaj. – powiedziała dziewczyna, gdy zauważyła, że zbliża się do drzwi.
Po kilku chwilach na twarzy Joe nie było nawet śladu po tym, że z kimkolwiek się bił.
-Mówiłem ci już, że jesteś wspaniała. – rzekł Mały Joe przyciągając do siebie Ewę w pasie, tak, że się przewróciła i na niego upadła składając na jej ustach najlepszy pocałunek na jaki było go stać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:47, 08 Kwi 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Joe zawsze umie wykorzystać okazję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:24, 10 Kwi 2014    Temat postu:

-Jesteś nienormalny. – stwierdziła Ewa, gdy Mały Joe przestał ją już całować.
-Bardzo cię lubię i chciałem ci podziękować. – oświadczył mężczyzna nie przestając trzymać jej w pasie jedną ręką, drugą dotknął jej podbródka i ponownie ją pocałował.
-Sama nie wiem czy powinnam… – powiedziała dziewczyna między pocałunkami – …gdzieś tam jest mój mąż, a ja nawet nie pamiętam jak wygląda, ani jak się nazywa. – odparła smutno.
Samotna łza spłynęła jej po policzku, którą Joe w oka mgnieniu wytarł kciukiem.
-Przepraszam, jestem zupełnie niepoważny. – rzekł do niej i ją do siebie przytulił. – Chciałbym ci pomóc, ale nie bardzo wiem jak. – dodał.
-To trochę śmieszne nie uważasz. – przemówiła Ewa uśmiechając się – Kiedy Clay tutaj przyjechał chciał nas ze sobą zeswatać tylko żadne z nas nie miało wtedy ochoty, a teraz…
-Masz rację… – Mały Joe również się uśmiechnął – …a później próbowałem cię zeswatać z Adamem. – dodał.
Oboje parsknęli śmiechem. Gdy Joe już sobie poszedł do gabinetu lekarskiego wpadła kobieta z rannym dzieckiem na rękach krzycząc:
-Doktorze!!!
-Mamusiu boję się. – powiedziała przestraszona dziewczynka.
-Wszystko będzie dobrze. – zwróciła się do córeczki. – Doktorze!!!
-Tak. Słucham w czym mogę pomoc. – powiedziała przyjaźnie Ewa.
-Potrzebny mi doktor, nie pielęgniarka. – rzekła w jej kierunku nieznana kobieta.
-Jestem lekarzem. – zakomunikowała Ewa tamtej kobiecie.
-W tym mieście nie ma innego lekarza niż doktor Martin, kiedy tutaj byłam ostatnim razem nie było kobiety-lekarza. – stwierdziła nieznajoma.
-Pracuję tu od niedawna. – poinformowała Ewa.
Po kilkunastu chwilach mała dziewczynka miała już opatrzone rany.
-Byłaś bardzo dzielna. – powiedziała Ewa – Mam tu coś dla takich zuchów jak ty… – wyciągnęła w jej kierunku słoik pełen cukierków. Mała wzięła sobie trzy i grzecznie podziękowała.
-Bardzo pani dziękuję. – zwróciła się do niej kobieta – I bardzo przepraszam, że tak na panią naskoczyłam. – dodała.
-Nic się nie stało, miała pani prawo być zdenerwowana i jestem Ewa. – odpowiedziała kuzynka Clay wyciągając rękę w kierunku nieznajomej.
-Laura. – odparła nieznajoma podając jej rękę – Może zgodzisz się przyjść do mnie na kawę i sobie porozmawiamy. – zaproponowała.
-Bardzo chętnie. – zgodziła się Ewa.
-To może w piątek po południu. – poinformowała Laura.
-Z największą przyjemnością. – odpowiedziała pani doktor, kiedy Laura wraz z córeczką wychodziły z gabinetu lekarskiego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Camila
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 15 Sie 2013
Posty: 4515
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:13, 10 Kwi 2014    Temat postu:

Mam nadzieję, że to nie jest ta Laura, o której myślę, ale co dalej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:53, 10 Kwi 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Laura wydawała się sympatyczna w tym fragmencię.
Ewa wybrała już Joe ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:44, 24 Kwi 2014    Temat postu:

-… i wtedy ta franca pocałowała Willa. – usłyszała Ewa wchodząc do domu jak Ashley coś opowiada całej rodzinie przy kolacji. – Oczy bym jej wydrapała gdyby mnie Will nie odciągnął. – wyznała.
-Ale po tym jak ją Ashley urządziła to i tak nie najlepiej wygląda. Zapewne przez kilka dni nie pokarze się w mieście. – stwierdził jej mąż.
-A co się stało? – zapytała zaciekawiona Ewa.
-Do miasta przyjechała była narzeczona Willa, zapewne chciałaby do niego wrócić, ale jej niedoczekanie… – mówiła zdenerwowana Ashley.
-Przecież Will kocha ciebie, jesteście małżeństwem, będziecie… – zaczęła przemawiać Ewa, ale nie skończyła, bo żona bratanka Bena Cartwrighta kopnęła ją pod stołem. – …ze sobą bardzo szczęśliwi, po co miałby odchodzić do innej. – dodała, choć nie to chciała powiedzieć.
-Właśnie… – stwierdził Will – …nie masz o co być zazdrosna. – mężczyzna przyciągnął żonę do siebie jedną ręką i pocałował w czubek głowy.
Ewa na ten widok posmutniała, co nie umknęło uwadze Małemu Joe, przechylił się do jej ucha i szeptając powiedział:
-Jeśli twój małżonek się nie znajdzie to sam się z tobą ożenię. Mówiłem ci już jak bardzo, bardzo cię lubię.
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, oczy na nowo nabrały radosnego blasku i odpowiedziała mu kładąc głowę na jego ramieniu:
-Ja ciebie też, wariacie.
W nocy Ewa nie mogła spać, więc wyszła oknem na zewnątrz, położyła się na dachu i patrzyła się w rozgwieżdżone niebo. Nagle usłyszała jakiś hałas, więc zbliżyła się do miejsca, z którego pochodził. Lekko wychyliła głowę, żeby nie spaść z dachu i zobaczyła, jak najmłodszy Cartwright wychodzi gdzieś oknem.
-Wybierasz się dokądś? – zapytała Ewa opierając się na rękach. Mały Joe rozglądał się na wszystkie strony za źródłem głosu, na ostatku spojrzał w końcu w górę i zobaczył ciemną postać dziewczyny.
Joe wspiął się wyżej z zamiarem do niej dołączenia, ale zrobił to tak niemrawo, że wylądował na niej całym ciałem robiąc przy tym niemały hałas.
-Obudzisz cały dom. – powiedziała, czując na swojej szyi delikatnie muśnięcie jego ust.
-Przepraszam. – odpowiedział jej mężczyzna i przekręcił się na prawy bok.
-Dlaczego nie śpisz? – spytała Ewa. W tej samej chwili z pokoju Willa i Ashley dało się słyszeć jęki.
-W takich warunkach nie da się spać. – odpowiedział jej młodszy brat Claya.
-Niedługo się to skończy i po nocach raczej będziesz słyszał płacz dziecka. – rzekła dziewczyna. Joe spojrzał na nią oniemiały.
-Ups. – wypadło z jej ust. – To ma być niespodzianka na urodziny Willa, nie powiesz nikomu proszę. – odparła Ewa patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
-Nic nie słyszałem. – odpowiedział Mały Joe, zabrał w jej twarzy kosmyk włosów, jego usta dotknęły skóry obok obojczyka.
-To łaskocze. – rzekła czując, że się rumieni.
Joe zwinnie przekręcił się na drugi bok, tak, że teraz był za dziewczyną. Objął ją jedną ręką w pasie i do siebie przytulił. Jego usta tym razem spoczęły na jej karku, na policzki Ewy wystąpił jeszcze większy rumieniec.
-Jesteś niemożliwy. – stwierdziła, leżeli tak już do rana.


Witam po dwutygodniowej przerwie zapraszam do czytania i komentowania tej części opowiadania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:49, 24 Kwi 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Ta franza ,całująca Willa to oczywiście Laura ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:12, 24 Kwi 2014    Temat postu:

Problemy rodzinne narastają ... ciekawe, jak się rozwiążą ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:00, 29 Kwi 2014    Temat postu:

Ewa i Laura rozmawiały ze sobą, i bardzo miło spędzały czas. Dzień był przepiękny. Wdowa Deyton poczęstowała ją lemoniadą i orzechowo-czekoladowymi ciasteczkami. Peggy bawiła się na dworze. Nagle dało się słyszeć radosny okrzyk dziecka. Po chwili ona i kobieta w średnim wieku pojawiły się w drzwiach.
-To może ja już pójdę. – rzekł Ewa widząc, że Laura ma gościa.
Wdowa Deyton dokonała prezentacji:
-Moja ciocia Lil, moja przyjaciółka Ewa.
-Wcale nie musisz stad wychodzić moja droga. – zwróciła się kobieta w średnim wieku do młodszej od jej siostrzenicy kobiety.
-Ale i tak muszę już iść, obiecałam doktorowi, że mu pomogę. – odparła Ewa.
-Jesteś pielęgniarką, kochanieńka? – zapytała krewna wdowy Deyton.
-Nie ciociu, Ewa skończyła studia medyczne w Nowym Jorku i jest lekarzem. – poinformowała Laura.
Dziewczyna pożegnała się ze wszystkimi i ruszyła na swoim koniu do miasta, tymczasem Peggy dostała od cioci nową lalkę, szybko pobiegła się nią bawić, a Laura i Lil ze sobą rozmawiały. Dochodziła już ósma i robiło się ciemno, kiedy usłyszały pukanie do drzwi, młodsza z kobiet poszła otworzyć. W progu jej domu stał Adam Cartwright, Laura zaprosiła go do środka. Najstarszy z braci Cartwright starał się jej wytłumaczyć i uzmysłowić, że straciła już miłość Willa bez powrotnie, że cokolwiek by robiła, to on już nigdy do niej nie wróci. Lil w kuchni z uwagą im się przysłuchiwała, a chwilę potem przyniosła im słodkie pyszności oraz coś do picia. Adam oczywiście nie odmówił poczęstunku, Lil z powrotem wróciła do kuchni, a pierworodny Bena oraz jej siostrzenica nadal rozmawiali. Jednak po kilkunastu minutach mężczyzna osunął się na ziemię nieprzytomny, Laura podbiegła do niego i przy nim przyklęknęła starając się go ocucić, ale w ogóle nie reagował.
-Ciociu! – wdowa Deyton zwróciła się do swojej krewnej.
-Tak skarbie. – odpowiedziała jej kobieta w średnim wieku stojąca w drzwiach kuchni.
-Jadę po doktora, Adamowi coś się stało, zajmiesz się Peggy. – wyrzuciła z siebie Laura.
-Jemu nie jest doktor potrzebny, tylko ty… – stwierdziła Lil – …i nic mu nie jest, tylko śpi.
-Jak to śpi? – zapytała zaskoczona Laura.
-W jego filiżance z napojem był napar z mieszanki liści jeżyny, jabłka, kardamonu, róży oraz melisy. Będzie spał do rana jak małe dziecko. – poinformowała starsza kobieta.
-Dlaczego to zrobiłaś, ciociu? – zapytała z wyrzutem Laura.
-Żeby mógł być z tobą, skoro Will niestety jest żonaty, możesz się związać z Adamem. Tylko mi nie mów, że już go nie kochasz. – Lil spojrzała na swoją siostrzenicę. – Położymy go w twoim łóżku, rozbierzemy, ty położysz się koło niego tak jak cię pan Bóg stworzył, a że pan Cartwright jest dżentelmenem i nie będzie narażał cię na obmowy innych ludzi i nie będzie psuł twojej reputacji to będzie musiał się z tobą ożenić. – poinstruowała ją starsza kobieta.
Rano kiedy Adam się obudził, zobaczył, że na nim leży Laura i głaszcze go po jego nagim, owłosionym torsie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam. – wyznała, kiedy zauważyła, że już się obudził. – Pomimo tego, co czułam do Willa, nigdy nie przestałam kochać ciebie. – oświadczyła i zatkała mu usta pocałunkiem, zanim najstarszy syn Bena Cartwrighta zdołał cokolwiek powiedzieć, lecz kiedy skończyła do pokoju wpadła Peggy i wgramoliła się na łóżko między nią i Adama na pościel.
-Chciałabyś mieć braciszka albo siostrzyczkę? – zapytała Laura swojej córeczki.
-Oczywiście. – odparła Peggy z wielkim entuzjazmem.
-Pomożesz cioci zrobić śniadanie. – zwróciła się do dziecka.
-Tak. – zgodziła się dziewczynka i wyleciała z pokoju na poszukiwania cioci.
Uff, tak niewiele brakowało…, pomyślał Adam, …ale się wpakowałem, dodał opierając głowę o oparcie łóżka.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:13, 29 Kwi 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Od początku fragmentu ,czułam jakiś podstęp.
To było za słodkie by Laura się zmieniła.
A co mnie zdziwiło ,że Adam jakoś mało wstrząśnięty.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ewelina
Bonanzowe forum to mój dom



Dołączył: 03 Cze 2012
Posty: 25205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:20, 29 Kwi 2014    Temat postu:

Lekko się zbulwersował ... jak na mój gust zbyt lekko ... powinien się bardziej oburzyć ... chyba, że jeszcze oszołomiony ... Laura i cioteczka Lil znów knują ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kola
Szeryf z Wirginia City



Dołączył: 02 Paź 2013
Posty: 871
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:38, 01 Maj 2014    Temat postu:

-No i…? – zapytał Will, kiedy Adam wszedł do domu w czasie śniadania, ale gdy zobaczył zachmurzoną i niezbyt zadowoloną twarz kuzyna, z powrotem zajął się zawartością swojego talerza.
-Chciałem ci pomóc… – odpowiedział mu pierworodny Bena Cartwrighta starając się zachować spokój – …a sam się wpakowałem jak śliwka w kompot. – rąbnął pięścią w stół.
Ben właśnie miał się zapytać co się stało, kiedy w drzwiach pojawił się Clay i od progu oznajmił:
-Miałeś zdaje się pomóc Willowi, a nie się jej oświadczać.
-Że co?! – zapytała zaskoczona i oszołomiona rodzina Cartwrightów.
-W całym mieście aż huczy, że Adam i Laura się pobierają. – zakomunikował Stafford.
-Raczej nie o to mi chodziło, kiedy prosiłem cię, żebyś mi pomógł. – stwierdził Will.
-A o co? – zapytała go żona – Według mnie jest to najlepsze wyjście z całej sytuacji, a skoro Adam ją nadal mimo wszystko kocha to… – oświadczyła.
-To co do niej czuje to nie jest miłość. – odpowiedział jej Adam. – Cała ta sytuacja jest… – sam nie wiedział jak ma jej to wytłumaczyć – Człowiek kobiecie pomaga po stracie męża, okazuje jej wdzięczność, sympatię, a wszyscy od razu zrobili z nas parę. – poinformował – To co do niej czułem to nigdy nie była miłość, raczej przyzwyczajenie do takiej, a nie innej sytuacji i wygoda, ale później kiedy pojawił się Will i się w nim zakochała było mi tylko na rękę, ale na pewno nie czułem wyrzutów sumienia, że coś bez powrotnie tracę, bo wcale tak nie było. – zakończył swoją wypowiedź Adam patrząc się na Ashley.
-Skoro masz być nieszczęśliwy, to po co się z nią żenisz? – zapytał Stafford. – Ja nigdy nie ożenił bym się z kobietą, której nie kocham, a tym bardziej dlatego, że tak wypada. – wyznał.
-Dla ciebie to wydaje się proste, że albo coś jest czarne, albo białe, jak tak nie potrafię. Nie byłbym wstanie powiedzieć kobiecie, z którą spędziłem noc, że nic dla mnie nie znaczy i narażać ją na niezbyt pochlebne komentarze innych ludzi. – oświadczył Adam Clayowi.
-Są pewne zasady i wartości… – zaczął Mały Joe zwracając się do Stafforda.
-Odezwał się ten co ich przestrzega… – odpowiedział młodszemu bratu.
-…ale są pewne granice, których bym nie przerwał. – odparł Joe przerywając Staffordowi.
-I co myślisz teraz zrobić? – zapytał Joe Adama.
-A mam jakieś inne wyjście niż się z nią ożenić. – oznajmił mu najstarszy brat, który nawet nie tknął śniadania tylko udał się na górę.
Po posiłku wszyscy udali się do swoich obowiązków, które dziś mieli załatwić w mieście. Wszystko toczyło się spokojnie, leniwie aż do chwili, kiedy Laura Deyton szła sobie przez środek miasta, Adam do niej podbiegł i padł przed nią na kolana w swoim najlepszym stroju wyjściowym. Wszyscy zamarli na swoich miejscach, gdy pierworodny Bena Cartwrighta recytował:
Gdybym umarł,
gdybym miał Cię już więcej nie zobaczyć,
moje serce przestałoby bić.
Tak po prostu.
Z rozpaczy
nie chciałoby żyć.

Umarłoby.
A tam za śmierci powłoką daleko
szukałoby Ciebie
wszędzie:
- w piekle
- czyśćcu
i nad rajską rzeką
w niebie.
I tęskniło by za Tobą
jak za życia nieraz
tęskniło...

Aż znalazłoby Cię,
znalazłoby,
ochroniło przed samotnością
i tam
w nieznanym
tuliłoby Cię jak teraz,
bo Ty jesteś moją Miłością*

Kobiety przebywające na rynku wzdychały, ukradkiem ocierały łzy i między sobą szeptały „Jakie to romantyczne”. Mały Joe syknął do ucha Cleyowi: „Gdybym ja tak potrafił to mógłbym mieć każdą, a tak to strasznie długo zajmuje mi czasu, żeby oczarować choć jedną”.

-Lauro Deyton, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zechcesz zostać panią Cartwright? – zapytał Adam wkładając na jej serdeczny palec pierścionek zaręczynowy.

Na twarzy Lil było widać radość, w końcu jej siostrzenica będzie najszczęśliwszą kobietą na ziemi, już nic nie jest w stanie zagrozić jej szczęściu, a twarz Laury wprost promieniała szczęściem, po czym odpowiedziała:

-Tak. – była taka cisza, że usłyszano by bzyczenie muchy, a co dopiero wypowiedź Laury, której po policzkach spływały łzy szczęścia, w tej chwili przeszły jej wszystkie wyrzuty sumienia, jakie miała po tym, co mu wczoraj zrobiła.

Po chwili Adam podniósł się z ziemi, objął ją jedną ręką w pasie, a drugą delikatnie dotknął jej podbródka i złożył na jej ustach pocałunek niczym dotyk skrzydeł motyla.


* autor: Diana Siemieniec


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zorina13
Administrator



Dołączył: 18 Sty 2012
Posty: 18575
Przeczytał: 2 tematy

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z San Eskobar
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:45, 01 Maj 2014    Temat postu: Love Me Not- po mojemu

Wiem ,że Adaś jest dzentelemenem ,ale skoro jej nie kocha ,po co takie romantyczne oświadczyny i puste gesty ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.bonanza.pl Strona Główna -> Bonanza -odcinki -fanfiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 9 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin